Strona główna » Poradniki » 20 najważniejszych lekcji życiowych prawd

20 najważniejszych lekcji życiowych prawd

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-63773-59-5

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “20 najważniejszych lekcji życiowych prawd

 

Książka Urbana to klasyka gatunku z mądrym, ponadczasowym przesłaniem. Powinna znaleźć się w każdym domu.
Ken Blanchard

„Ogromnie wzbogacająca książka, pełna mądrych wskazań, jak żyć”.
Stephen Covey, autor książki 7 nawyków skutecznego działania

Osoba, która dała ci tę książkę, troszczy się o ciebie i chce dla ciebie tego, co najlepsze. Tak robią przyjaciele i członkowie rodziny. Chcemy przekazywać dalej ważne lekcje, jakich nauczyło nas życie. Niektóre z tych lekcji znajdują się w tej książce, która mówi o tym, co dobre – w życiu i w ludziach – a szczególnie w tobie. Mówi ona o wewnętrznych wartościach, jakie posiadasz, lecz których być może nie wykorzystujesz.
Właśnie tego chce dla ciebie ta wyjątkowa osoba, która dała ci tę książkę.
Bo dobra książka to najlepszy z przyjaciół; taki na dobre i na złe.

Polecane książki

Kapitan Caleb Frobisher przypływa do Freetown, by kontynuować misję dwóch starszych braci. Wraz z grupą marynarzy dociera do ukrytej w dżungli kopalni diamentów. Czekając na pomoc z Londynu, obserwuje obóz, w którym są przetrzymywani ludzie przeznaczeni do niewolniczej pr...
W Baryszczu mieszka małżeństwo 30-latków. Bardzo chcą mieć dziecko, jednak mąż okazuje się bezpłodny. Oboje uznają adopcję za najlepsze wyjście. Po wyjściu od koleżanki żona zostaje napadnięta i zgwałcona. Po pewnym czasie okazuje się, że jest w ciąży. Mąż namawia ją do przerwania ciąży, a rodzice, ...
Andreas Piotrowski jest pisarzem średniego kalibru, przez co wciąż z zacięciem poszukuje natchnienia. Gdy pewnego kwietniowego poranka spotyka na swojej drodze Arcusa, przemądrzałego szamana z wioski Hura Hura, nie wie jeszcze, że on będzie mu natchnieniem. Czy wyłącznie tym? Arcus zjawia się w...
Jestem dziwadłem, odmieńcem, nigdzie nie pasuję.Jestem samotna, nikt mnie nie kocha.Jednak szczęście jest tak blisko, prawie mogę go posmakować.Aż nagle zjawia się on.Jest przystojny i bogaty, stanowi uosobienie męskości.Ma smutne brązowe oczy i niesamowity uśmiech.I chce, żebym uciekła razem z nim....
Śmierć Charlie Eriksson nosi wszelkie znamiona samobójstwa. Tylko zeznania pewnego bezdomnego wskazują na możliwość, że kobieta padła ofiarą morderstwa, ale kto przejmowałby się majaczeniami wariata i pijaka? Nawet jeśli jest on ojcem ofiary? Siostra Charlie, Helen, rozpoczyna prywatne śledzt...
Przez cały tydzień podróżujemy po wybranych częściach Stanów Zjednoczonych Ameryki, a każdy dzień tej przygody jest poświęcony innej atrakcji turystycznej. Oglądamy m.in. Los Angeles, Nowy Jork, Las Vegas i parki narodowe – Wielki Kanion czy Dolinę Śmierci. Zwiedzaniu towarzysz...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Hal Urban

Ty­tuł ory­gi­na­łu

Life’s Gre­atest Les­sons

Prze­kład

Do­ro­ta Pio­trow­ska

Pro­jekt okład­ki

Łu­kasz Paw­lak

Re­dak­tor

Han­na Wach­now­ska

Co­py­ri­ght © 1992, 1997, 2000, 2003 by Hal Urban

Co­py­ri­ght © for the Po­lish edi­tion by Stu­dio EMKA, War­sza­wa, li­sto­pad 2009

Wszel­kie pra­wa, włącz­nie z pra­wem do re­pro­duk­cji tek­stów w ca­ło­ści lub w czę­ści, w ja­kiej­kol­wiek for­mie – za­strze­żo­ne.

Wszel­kich in­for­ma­cji udzie­la:

Wy­daw­nic­two Stu­dio EMKA

ul. Kró­lo­wej Al­do­ny 6, 03-928 War­sza­wa

tel./fax 022 628 08 38

wy­daw­nic­two@stu­dio­em­ka.com.pl

www.stu­dio­em­ka.com.pl

ISBN 978-83-60652-58-9

Skład i ła­ma­nie: „En­te­rek”, War­sza­wa

Skład wersji elektronicznej:

Virtualo Sp. z o.o.

Opinie o książce

„Na kar­tach tej książ­ki do­sko­na­ły na­uczy­ciel dzie­li się z nami ogro­mem swej mą­dro­ści – fi­lo­zo­fią ży­cio­wą tra­fia­ją­cą do każ­de­go”.

San­ford N. McDon­nell, eme­ry­to­wa­ny pre­zes McDon­nell Do­uglas Cor­po­ra­tion

„Jed­na z naj­bar­dziej po­ru­sza­ją­cych i mo­ty­wu­ją­cych ksią­żek. Daw­no nie mia­łam w ręku tak war­to­ścio­we­go tek­stu”.

Ka­tie Struc­kel Bro­gan, re­dak­tor na­czel­na „Wri­ter’s Di­gest”

„Ży­cie jest skom­pli­ko­wa­ne. Trze­ba po­siąść ka­mień wę­giel­ny, na któ­rym moż­na je zbu­do­wać. Ta książ­ka jest ta­kim ka­mie­niem.”

John McCor­mack, za­ło­ży­ciel i CEO Vi­si­ble Chan­ges, au­tor Self-Made in Ame­ri­ca

„Chcia­łem tyl­ko, byś wie­dział, jak głę­bo­ki wpływ two­ja książ­ka wy­wie­ra na mo­ich współ­pra­cow­ni­ków i na wszyst­kich, któ­rym ją da­łem… Roz­da­łem spo­ro eg­zem­pla­rzy i każ­da ob­da­ro­wa­na oso­ba z ogrom­nym en­tu­zja­zmem opo­wia­da­ła, jak bar­dzo jej ta książ­ka po­mo­gła”.

Tom Roth, Bio Lab In­du­stries

„Co za wspa­nia­ła książ­ka!… Jako na­uczy­ciel­ka, od­naj­du­ję w niej mnó­stwo rze­czy, któ­ry­mi z ogrom­ną przy­jem­no­ścią po­dzie­lę się z mo­imi ucznia­mi”.

Aman­da McCo­laugh

„Two­ja książ­ka ogrom­nie mi po­mo­gła. Da­łam ją mo­je­mu mę­żo­wi i obo­je z niej czer­pa­li­śmy (i nadal czer­pie­my), by nie tra­cić mo­ty­wa­cji, by do­ce­niać wszyst­ko, co mamy i nie usta­wać w ko­lej­nych pró­bach i wy­sił­kach. Są­dzę, że jej treść jest przy­dat­na w naj­bar­dziej pod­sta­wo­wych aspek­tach ży­cia – du­cho­wym, fi­zycz­nym i men­tal­nym. Dzię­ku­ję za na­pi­sa­nie tak wspa­nia­łej książ­ki”.

Kim Da­iley

„To do­sko­na­ła książ­ka dla dzie­ci, na­uczy­cie­li, ro­dzi­ców, praw­ni­ków, pra­cow­ni­ków skle­pów spo­żyw­czych, babć, ku­zy­nów, przy­ja­ciół i dla wszyst­kich in­nych. Dzię­ku­ję panu, dok­to­rze Urban, za po­dzie­le­nie się z nami swo­ją mą­dro­ścią. Bar­dzo mi ta książ­ka po­mo­gła!”

Kri­stin A. Lo­ugh­lin, stu­dent­ka

„Świet­na ro­bo­ta!… Wiel­kie dzię­ki za tę wspa­nia­łą książ­kę. Z pew­no­ścią nie­raz będę z niej ko­rzy­stał w mo­jej nie­ła­twej po­słu­dze.

Wie­leb­ny Edward He­arn, pa­stor ko­ścio­ła bab­ty­stycz­ne­go, Chi­ca­go

„Dzię­ku­ję za te in­spi­ru­ją­ce sło­wa. Prze­czy­ta­łem pań­ską książ­kę i… jest ab­so­lut­nie fan­ta­stycz­na! Sta­le ko­rzy­stam z niej w pra­cy z mo­imi ucznia­mi”.

Eric Stam­baugh, na­uczy­ciel mu­zy­ki

„Dzię­ku­ję za tę wspa­nia­ła książ­kę. Do­da­ła praw­dzi­wej głę­bi i tre­ści na­sze­mu pro­gra­mo­wi kształ­to­wa­nia cha­rak­te­ru”.

Ruth Ki­stler, na­uczy­ciel­ka

„Za­wsze będę uwa­ża­ła tę książ­kę za cen­ne źró­dło wie­dzy na te­mat tego, jak żyć peł­nią ży­cia. Jej treść otwo­rzy­ła mi oczy na waż­ne war­to­ści i atry­bu­ty nie­zbęd­ne do pro­wa­dze­nia ży­cia w peł­ni. Mam na­dzie­ję, że inni rów­nież zna­leź­li ra­dość w jej lek­tu­rze, ja­kiej ja do­świad­czy­łam. Dzię­ku­ję za praw­dzi­wą pa­sję, z jaką uczy pan in­nych”.

Ra­chel Lun­dri­gan, uczen­ni­ca ostat­niej kla­sy szko­ły śred­niej

Dla Dana, Mar­ka i Mike’a

Gdy by­li­ście znacz­nie młod­si, przez dwa lata mu­sie­li­śmy miesz­kać osob­no. Co ty­dzień pi­sa­łem do was li­sty, w któ­rych mó­wi­łem, jak bar­dzo was ko­cham i że chcę dla was tego, co naj­lep­sze. Pi­sa­łem też o rze­czach, o któ­rych chcia­łem, by­ście wie­dzie­li. Po­tem wró­ci­li­ście do domu i nie mu­sia­łem już do was pi­sać.

Te­raz, gdy je­ste­ście star­si i znów miesz­ka­my osob­no, na­pi­sa­łem ko­lej­ny list – tę książ­kę. Na­pi­sa­łem ją, bo wciąż je­ste­ście mło­dzi i nadal je­ste­ście mo­imi dzieć­mi. Nadal was ko­cham i chcę dla was tego, co naj­lep­sze. A rze­czy, o któ­rych chcę, by­ście wie­dzie­li, wciąż po­zo­sta­ją te same.

Z mi­ło­ścią

Tata

„Ży­cie to ciąg lek­cji, któ­re mu­szą być prze­ży­te, by zo­sta­ły zro­zu­mia­ne”.

RALPH WAL­DO EMER­SON

„Wszyst­kie wiel­kie praw­dy w osta­tecz­nej ana­li­zie są pro­ste i ła­twe do zro­zu­mie­nia; je­śli ta­kie nie są, nie na­le­żą do wiel­kich prawd”.

NA­PO­LE­ON HILL

JEŚLI KTOŚ DAŁ CI TĘ KSIĄŻKĘ

Oso­ba, któ­ra dała ci tę książ­kę, trosz­czy się o cie­bie i chce dla cie­bie tego, co naj­lep­sze. Tak ro­bią przy­ja­cie­le i człon­ko­wie ro­dzi­ny. Chce­my prze­ka­zy­wać da­lej waż­ne lek­cje, ja­kich na­uczy­ło nas ży­cie. Nie­któ­re z tych lek­cji znaj­du­ją się w tej książ­ce. Otrzy­ma­łeś ją jako dar wraz z na­dzie­ją i mo­dli­twą, że po­mo­że ci ona prze­my­śleć i le­piej zro­zu­mieć praw­dzi­we zna­cze­nie suk­ce­su. Pro­szę, przyj­mij ją w tym du­chu, po czym prze­każ da­lej.

To książ­ka o tym, co do­bre – w ży­ciu i w lu­dziach – a szcze­gól­nie w to­bie. Mówi ona o we­wnętrz­nych za­so­bach, ja­kie po­sia­dasz, lecz któ­rych być może nie wy­ko­rzy­stu­jesz. Mówi o się­ga­niu do swe­go po­ten­cja­łu, któ­ry po­mo­że ci osią­gnąć by­cie naj­lep­szym czło­wie­kiem, ja­kim mo­żesz się stać, i po­ten­cja­łu, któ­ry po­zwo­li na czer­pa­nie z ży­cia peł­ni ra­do­ści.

Wła­śnie tego chce dla cie­bie ta wy­jąt­ko­wa oso­ba, któ­ra dała ci tę książ­kę.

„Do­bra książ­ka to naj­lep­szy z przy­ja­ciół, taki sam dziś i na za­wsze”.

Mar­tin Tup­per

WSTĘP

NA­PI­SA­ŁEM TĘ KSIĄŻ­KĘZ CZTE­RECH PO­WO­DÓW

1. BO NIG­DY NIE JE­STE­ŚMY ZA MŁO­DZI ANI ZA STA­RZY NA TO,BY PO­ZNAĆ NAJ­WIĘK­SZE ŻY­CIO­WE LEK­CJE…A MO­MENT, BY TO ZRO­BIĆ, ZA­WSZE JEST OD­PO­WIED­NI

Przez trzy­dzie­ści pięć lat by­łem na­uczy­cie­lem i uwiel­bia­łem do­słow­nie każ­dą chwi­lę mo­jej pra­cy. Ży­łem w świe­cie naj­lep­szym ze wszyst­kich – uczy­łem dzie­cia­ki w pu­blicz­nej szko­le śred­niej i do­ro­słych w je­zu­ic­kiej szko­le wyż­szej, a tak­że czę­sto prze­ma­wia­łem do dzie­ci z róż­nych klas szko­ły pod­sta­wo­wej i gim­na­zjum. Już daw­no temu od­kry­łem, że bez wzglę­du na wiek, lu­dzie chcą się uczyć, je­śli lek­cja do­ty­czy głęb­sze­go zro­zu­mie­nia ży­cia i peł­niej­sze­go jego prze­ży­wa­nia. Li­sty i e-ma­ile, ja­kie otrzy­mu­ję od dzie­ci, na­sto­lat­ków i do­ro­słych, nie­mal co­dzien­nie po­twier­dza­ją tę praw­dę.

Świę­ty Igna­cy Loy­ola, je­den z naj­więk­szych na­uczy­cie­li wszech­cza­sów, po­wie­dział kie­dyś, że czło­wiek uczy się tyl­ko wte­dy, gdy jest na to go­tów. Obec­nie po raz pierw­szy w ży­ciu wi­dzę, że lu­dzie otwar­ci są nie tyl­ko na na­ukę, ale też na re­wi­do­wa­nie swo­ich war­to­ści i prio­ry­te­tów. Po dłuż­szym okre­sie bez­pre­ce­den­so­we­go tech­no­lo­gicz­ne­go i eko­no­micz­ne­go roz­wo­ju, nasz świat do­znał wstrzą­su. Fe­no­men „do­tcom” im­plo­do­wał; ry­nek pa­pie­rów war­to­ścio­wych i go­spo­dar­ka prze­ży­ły gwał­tow­ne za­ła­ma­nie; wy­da­rze­nia z 11 wrze­śnia 2001 roku po­grą­ży­ły nas w żalu i przy­po­mnia­ły o kru­cho­ści na­sze­go ist­nie­nia, zaś kor­po­ra­cyj­ne skan­da­le 2002 roku po­głę­bi­ły nasz szok i prze­ra­że­nie.

Jako ktoś, kto stu­dio­wał i przez wie­le lat uczył hi­sto­rii, wiem, że trud­ne cza­sy osta­tecz­nie wy­do­by­wa­ją z czło­wie­ka to, co naj­lep­sze. Gdy lu­dzie za­czy­na­ją za­da­wać so­bie py­ta­nia, co tak na­praw­dę jest waż­ne, z re­gu­ły znaj­du­ją wła­ści­we od­po­wie­dzi. Cie­szę się i je­stem za­szczy­co­ny, że moja książ­ka po­ma­ga w tym pro­ce­sie.

2. BO W SZKO­ŁACH NIE UCZĄ, „O CO CHO­DZI W ŻY­CIU”ALBO „CO JEST NAJ­WAŻ­NIEJ­SZE”

Na­sze szko­ły, w du­żej mie­rze, ra­dzą so­bie cał­kiem nie­źle. Od pierw­szej kla­sy aż po stu­dia, pro­po­nu­ją sze­ro­ki za­kres przed­mio­tów, dzię­ki któ­rym mło­dzi lu­dzie po­głę­bia­ją swą wie­dzę i zdo­by­wa­ją cen­ne umie­jęt­no­ści. Jed­nak cze­goś w tym pro­gra­mie bra­ku­je. Szko­ły nie uczą o sa­mym ży­ciu, o co w nim cho­dzi, albo co jest w nim naj­waż­niej­sze. Jesz­cze nig­dy ta wie­dza nie była tak po­trzeb­na.

Po­trzeb­ne jest ja­kieś miej­sce, inne niż przy­sło­wio­wa „szko­ła ży­cia”, któ­re wy­po­sa­ża­ło­by nas we wła­ści­we na­rzę­dzia do osią­ga­nia ży­cio­wych suk­ce­sów. Po­trze­bu­je­my po­mo­cy w roz­wi­ja­niu po­staw i umie­jęt­no­ści ko­niecz­nych do na­wią­zy­wa­nia i pod­trzy­my­wa­nia uda­nych re­la­cji, do usta­la­nia i osią­ga­nia oso­bi­stych ce­lów oraz do cie­sze­nia się po­czu­ciem wła­snej war­to­ści.

Jako wy­cho­waw­ca, od­czu­wa­łem tę po­trze­bę przez wie­le lat. Jed­nak moje za­bie­gi były jak rzu­ca­nie gro­chem o ścia­nę. Szkol­na dy­rek­cja za­wsze była bar­dziej prze­ję­ta oce­na­mi uczniów ibu­dże­tem. Po­ma­ga­nie uczniom w sta­wa­niu się do­bry­mi ludź­mi nie wy­da­wa­ło­jej się obo­wiąz­kiem szko­ły. Dla­te­go na­pi­sa­łem tę książ­kę, by po­móc nam i na­szym dzie­ciom zro­zu­mieć, co jest w ży­ciu waż­ne, czym jest do­bry cha­rak­ter i co to zna­czy od­nieść w ży­ciu suk­ces.

3. BO WIĘK­SZOŚĆ Z NAS PO­TRZE­BU­JE PO­MO­CY W OD­KRY­CIU,JAK DO­BRZY MO­ŻE­MY BYĆ

Kil­ka lat temu by­łem na pew­nej kon­fe­ren­cji, pod­czas któ­rej je­den z mów­ców, psy­cho­log, po­wie­dział, że za­nim ktoś skoń­czy osiem­na­ście lat, sły­szy na swój te­mat po­nad sto ty­się­cy ne­ga­tyw­nych opi­nii. Nie wiem, skąd ów psy­cho­log wziął te dane, jed­nak wca­le mnie to nie za­sko­czy­ło. Praw­da jest taka, że to rze­czy­wi­ście ma miej­sce. Po­cząw­szy od naj­młod­szych lat, aż po wiek doj­rza­ły, ze wszyst­kich stron do­cie­ra­ją do nas ne­ga­tyw­ne prze­ka­zy. Poza tym, me­dia każ­de­go dnia mó­wią nam, co jest nie tak z dzi­siej­szym świa­tem i z jego miesz­kań­ca­mi. Ten co­dzien­ny grad ne­ga­tyw­nych in­for­ma­cji zbie­ra swo­je żni­wo. Im czę­ściej coś sły­szy­my, tym bar­dziej je­ste­śmy skłon­ni temu wie­rzyć.

Moim ce­lem nie jest do­cho­dze­nie, dla­cze­go tak się dzie­je, ale za­le­d­wie wska­za­nie, że to zja­wi­sko jest nie­ste­ty jed­ną z prawd do­ty­czą­cych ży­cia. Na­pi­sa­łem tę książ­kę, bo uwa­żam, że po­trze­bu­je­my po­mo­cy w sku­pie­niu się na dru­giej stro­nie czło­wie­czeń­stwa. Je­stem prze­ko­na­ny, że przy­tła­cza­ją­ca więk­szość miesz­kań­ców tego świa­ta to lu­dzie pra­wi, ko­cha­ją­cy i tro­skli­wi. Tyl­ko nikt nie zwra­ca na to uwa­gi, ani o tym nie mówi. By­cie do­brym nie sprze­da­je się w me­diach… są­dzę też, że więk­szość z nas nie do­ce­nia sa­mych sie­bie. Po­sia­da­my do­bre ce­chy, któ­rych nie je­ste­śmy świa­do­mi, we­wnętrz­ne za­so­by, któ­rych jesz­cze nie od­kry­li­śmy, oraz moż­li­wo­ści, o ja­kich nam się nie śni­ło. Mam na­dzie­ję, że ta książ­ka wy­do­bę­dzie na świa­tło dzien­ne nie­co po­zy­ty­wów w świe­cie, któ­ry tak bar­dzo sku­pia się na tym, co ne­ga­tyw­ne. Od­naj­dy­wa­nie w ży­ciu do­bra może być jed­ną z na­szych naj­więk­szych ra­do­ści.

4. BO STA­RO­MOD­NE PRAW­DY NIG­DY NIE WY­CHO­DZĄ Z MODY…NA­WET W KO­LEJ­NYM PO­KO­LE­NIU

Mniej wię­cej rok przed stwo­rze­niem pierw­sze­go szki­cu tej książ­ki, prze­ma­wia­łem do gru­py stu­den­tów col­le­ge’u na te­mat: „Praw­dzi­we zna­cze­nie suk­ce­su”. Na po­cząt­ku wska­za­łem na nie­któ­re prze­ka­zy, ja­ki­mi nie­ustan­nie je­ste­śmy bom­bar­do­wa­ni. Chcia­łem, by słu­cha­cze wie­dzie­li, że mój prze­kaz bę­dzie zu­peł­nie inny. Dla­te­go za­czą­łem od po­wie­dze­nia im, cze­go nie mam: nie mam dla nich żad­nych „ta­jem­nic” suk­ce­su, żad­nym „ma­gicz­nych za­klęć” gwa­ran­tu­ją­cych peł­nię szczę­ścia, żad­nych „no­wych, nie­sa­mo­wi­tych me­tod” re­ali­za­cji tzw. ame­ry­kań­skie­go snu, żad­ne­go „szyb­kie­go i ła­twe­go” spo­so­bu na zdo­by­cie ma­jąt­ku i wła­dzy, ani żad­nej „uni­kal­nej” re­cep­ty na osią­gnię­cie wszyst­kie­go, cze­go czło­wiek za­pra­gnie.

Za­miast tego, opo­wie­dzia­łem im o ta­kich po­nad­cza­so­wych war­to­ściach, jak: sza­cu­nek, życz­li­wość, uczci­wość, wdzięcz­ność, pra­gnie­nie, cięż­ka pra­ca, od­da­nie i po pro­stu by­cie do­brym czło­wie­kiem. Cho­dzi­ło mi o to, że nie ma żad­nych dróg na skró­ty, żad­nych ła­twych spo­so­bów ani no­wych me­tod, któ­re po­zwo­li­ły­by osią­gnąć praw­dzi­wy suk­ces. Wciąż trze­ba na nie­go za­pra­co­wać.

By­łem mile za­sko­czo­ny, że tak wie­lu spo­śród słu­cha­ją­cych mnie wte­dy stu­den­tów zo­sta­ło po wy­kła­dzie. Je­den z nich po­wie­dział: „Wie pan, nie po­wie­dział pan dzi­siaj nic, cze­go bym już nie sły­szał, ale ujął to pan w taki spo­sób, że na­bra­ło to dla mnie więk­sze­go sen­su. Na­praw­dę rzu­cił pan nowe świa­tło na pew­ne od daw­na zna­ne praw­dy”. Wte­dy pe­wien star­szy czło­nek ka­dry na­uczy­ciel­skiej, któ­ry stał w po­bli­żu, po­wie­dział: „Dzię­ki. Wszy­scy po­trze­bu­je­my, by nam przy­po­mi­na­no, co jest na­praw­dę waż­ne”. Oto mło­dy czło­wiek, do­pie­ro za­czy­na­ją­cy stu­dia, i star­szy męż­czy­zna, zbli­ża­ją­cy się do koń­ca swej ak­tyw­no­ści za­wo­do­wej, i obaj mó­wią to samo. Wła­śnie tego było mi trze­ba! Te dwie opi­nie po­mo­gły mi zde­cy­do­wać, że mu­szę na­pi­sać tę książ­kę.

O TYCH DWU­DZIE­STU KWE­STIACH

Dla­cze­go dwa­dzie­ścia? Bez żad­ne­go głęb­sze­go po­wo­du. Może dla­te­go, że trzy­dzie­ści to za dużo, a dzie­więt­na­ście nie brzmi naj­le­piej. Tak się aku­rat zło­ży­ło, że dwa­dzie­ścia to przy­jem­na, okrą­gła licz­ba, któ­ra pa­su­je do tego, co chcę po­wie­dzieć. Nie twier­dzę, że to je­dy­ne dwa­dzie­ścia kwe­stii, ja­kie po­win­ni­śmy znać; to po pro­stu nie­któ­re z naj­bar­dziej cen­nych. Dwa­dzie­ścia rze­czy, o któ­rych ża­łu­ję, że nie wie­dzia­łem, gdy by­łem młod­szy. Bo do­pie­ro zbli­ża­jąc się do czter­dziest­ki od­kry­łem, o co tak na­praw­dę w ży­ciu cho­dzi, jak ono dzia­ła. Być może ta dwu­dziest­ka oka­że się po­moc­na ko­muś, kto wciąż sta­ra się tego do­ciec. Trze­ba jed­nak zro­bić coś wię­cej, niż tyl­ko przy­jąć to do wia­do­mo­ści. Po­znać coś, to jed­no; za­sto­so­wać, to już zu­peł­nie co in­ne­go. Jak mówi sta­re, chiń­skie przy­sło­wie:

Sły­szę… i za­po­mi­nam

Wi­dzę… i pa­mię­tam

Ro­bię… i ro­zu­miem

NAJWIĘKSZEŻYCIOWELEKCJEROZDZIAŁ 1SUKCES TO COŚ WIĘCEJNIŻ ZARABIANIE PIENIĘDZY

„Suk­ces ozna­cza ro­bie­nie wszyst­kie­go, co w na­szej mocy w każ­dej dzie­dzi­nie. Suk­ces tkwi w ro­bie­niu, nie w zdo­by­wa­niu – w usi­ło­wa­niu, nie w trium­fie”.

WYNN DA­VIS

NAJ­WAŻ­NIEJ­SZE ŻY­CIO­WE OD­KRY­CIE

Mia­łem trzy­dzie­ści dzie­więć lat, gdy po raz pierw­szy w ży­ciu zro­zu­mia­łem, co to zna­czy osią­gnąć suk­ces. Co się sta­ło? Czy zo­sta­łem CEO jed­nej z firm, fi­gu­ru­ją­cej na li­ście For­tu­ne 500? Czy przy­je­cha­łem do domu moim pierw­szym mer­ce­de­sem? Wy­gra­łem na lo­te­rii? Zdo­by­łem głów­ną na­gro­dę w „Kto chce być mi­lio­ne­rem”? Nic z tych rze­czy. Do­ko­na­łem je­dy­nie pro­ste­go, lecz głę­bo­kie­go od­kry­cia. Od­kry­łem, o co cho­dzi w ży­ciu i co jest w nim naj­waż­niej­sze. Po ca­łych la­tach błą­dze­nia, w koń­cu za­czą­łem ro­zu­mieć, co zna­czy osią­gnąć ży­cio­wy suk­ces i jak to zro­bić. Wraz z tym od­kry­ciem po­ja­wi­ły się dwie rze­czy, któ­re za­wsze mi umy­ka­ły: we­wnętrz­ny po­kój i po­czu­cie wła­snej war­to­ści. A co naj­lep­sze, za­czą­łem cie­szyć się ży­ciem bar­dziej niż kie­dy­kol­wiek przed­tem.

Czym za­tem było to wiel­kie od­kry­cie? Czy na­praw­dę ist­nie­je ja­kiś prze­pis na sta­nie się czło­wie­kiem suk­ce­su? Je­stem prze­ko­na­ny, że tak. Ale nie otrzy­masz go za­pa­ko­wa­ne­go w sta­ran­nie zro­bio­ną pacz­kę, ani nie do­wiesz się o nim z te­le­wi­zyj­nej re­kla­my. To nic no­we­go ani trzy­ma­ne­go w ta­jem­ni­cy i nie ma w tym nic ma­gicz­ne­go. Dla­te­go ów prze­pis nie jest to­wa­rem cho­dli­wym. Jest zbyt sta­ry, zbyt pro­sty i zbyt nie­win­ny. Ale dzia­ła.

Po la­tach stu­dio­wa­nia hi­sto­rii, fi­lo­zo­fii i psy­cho­lo­gii, zda­łem so­bie spra­wę, że ży­cie i suk­ces moż­na spro­wa­dzić do pew­nych pod­sta­wo­wych za­sad, któ­re funk­cjo­nu­ją już od ty­siąc­le­ci. Po prze­by­ciu kil­ku róż­nych dróg w po­szu­ki­wa­niu „do­bre­go ży­cia”, zna­la­złem się w punk­cie wyj­ścia, ma­jąc przed sobą coś, co na­zy­wam obec­nie sta­ro­mod­ny­mi praw­da­mi. Jak po­wie­dział Edward Al­bee w swo­jej sztu­ce Opo­wia­da­nie o zoo: „…cza­sem trze­ba po­ko­nać dłu­gą dro­gę w nie­wła­ści­wym kie­run­ku, by wró­cić dro­gą krót­ką, lecz wła­ści­wą”.

Czy ta książ­ka za­wie­ra ów prze­pis na suk­ces? Czy znaj­dziesz go wśród tych „20 kwe­stii”? Mam na­dzie­ję, że tak. Szcze­rze wie­rzę, że je­śli bę­dziesz kon­se­kwent­nie sto­so­wać te sta­ro­mod­ne za­sa­dy, zro­zu­miesz i do­świad­czysz praw­dzi­we­go zna­cze­nia suk­ce­su. Pew­ne szwedz­kie przy­sło­wie mówi, że czło­wiek sta­rze­je się zbyt szyb­ko, a mą­drze­je zbyt póź­no. Może wca­le nie musi tak być. Być może moja książ­ka po­mo­że ci zmą­drzeć szyb­ciej, niż mia­ło to miej­sce w moim przy­pad­ku. Lecz na­wet, je­śli masz już swo­je lata, na na­ukę nig­dy nie jest za póź­no. Naj­mą­drzej­si lu­dzie na świe­cie to ci, któ­rzy wie­dzą, jak być czło­wie­kiem szczę­śli­wym.

SUK­CES I PIE­NIĄ­DZE

Wy­da­je się, że lu­dzie nie mogą się zde­cy­do­wać, czy pie­nią­dze to coś do­bre­go, czy złe­go. Gdy ktoś przed­sta­wia­ny jest jako czło­wiek suk­ce­su, to prze­waż­nie zna­czy, że jest za­moż­ny. Za­tem pie­nią­dze mu­szą być do­bre. Ale mówi się, że pie­nią­dze nie dają szczę­ścia. Za­tem mu­szą być złe. Lu­dzie bo­ga­ci co roku prze­zna­cza­ją mi­liar­dy do­la­rów na cele cha­ry­ta­tyw­ne. W ta­kim ra­zie pie­nią­dze są do­bre. Ale czy nie sły­sze­li­śmy, że pie­nią­dze to źró­dło wszel­kie­go zła? Wo­bec tego są złe. Ci, któ­rzy nie są bo­ga­ci, kry­ty­ku­ją tych, któ­rzy są, lecz sami z wiel­ką chę­cią zna­leź­li­by się na ich miej­scu. To ja­kie te pie­nią­dze w koń­cu są: do­bre czy złe?

Ani ta­kie, ani ta­kie. Jed­nak ze wzglę­du na fakt, że ży­je­my w spo­łe­czeń­stwie, któ­re tak czę­sto sta­wia znak rów­no­ści mię­dzy ma­jąt­kiem a suk­ce­sem, kwe­stia po­sia­da­nia dóbr ma­te­rial­nych wy­ma­ga bliż­szej ana­li­zy. Trze­ba wy­ja­śnić nie­któ­re z mi­tów na te­mat pie­nię­dzy i trze­ba też spoj­rzeć na nie z wła­ści­wej per­spek­ty­wy. Są dwie spra­wy, któ­re w związ­ku z tym chciał­bym po­ru­szyć:

1. Pie­nią­dze nie są złe

Czy w Bi­blii na­praw­dę jest na­pi­sa­ne, że pie­nią­dze są źró­dłem wszel­kie­go zła? Nie. Jest na­pi­sa­ne, że mi­łość do pie­nię­dzy jest źró­dłem wszel­kie­go zła. To spo­ra róż­ni­ca. Nie ma nic złe­go w pie­nią­dzach. Nie ma nic złe­go w tym, że chcesz je mieć, i nie ma nic złe­go w tym, że je masz, na­wet w po­kaź­nych ilo­ściach. Kwe­stia za­sad­ni­cza to fakt, jak je zdo­by­wasz i co z nimi ro­bisz. Uczci­wie za­ro­bio­ne i do­brze wy­da­ne pie­nią­dze mogą zdzia­łać wie­le do­bre­go. Czy mogą za­pew­nić szczę­ście? Kto­kol­wiek po­wie­dział, że nie, praw­do­po­dob­nie cier­piał nie­do­sta­tek. Praw­da jest taka, że mogą dać znacz­nie wię­cej szczę­ścia niż bie­da. Są­dzę, że Pe­arl Ba­iley wy­ra­zi­ła to naj­le­piej, mó­wiąc: „Skar­bie, by­łam bied­na i by­łam bo­ga­ta. I po­wiem ci, że bo­gac­two jest lep­sze”. W więk­szo­ści przy­pad­ków pew­nie tak jest. W by­ciu bo­ga­tym nie ma nic nie­zgod­ne­go z pra­wem czy nie­mo­ral­ne­go, ale samo po­sia­da­nie ma­jąt­ku to jesz­cze nie wszyst­ko.

2. Suk­ces nie spro­wa­dza się do sa­mych pie­nię­dzy

W la­tach osiem­dzie­sią­tych cią­gle czy­ta­li­śmy i sły­sze­li­śmy, jak wie­lu lu­dzi sta­je się mi­lio­ne­ra­mi… i jak wie­lu mi­lio­ne­rów sta­je się mi­liar­de­ra­mi. Nie­któ­rzy z naj­słyn­niej­szych tra­fi­li za krat­ki. Ivan Bo­esky, je­den z fi­nan­so­wych cza­ro­dzie­jów tam­tych lat, po­wie­dział na­wet: „Chci­wość jest do­bra”. Kil­ka mie­się­cy póź­niej fe­de­ral­na wiel­ka ława przy­się­głych roz­po­zna­ła za­sad­ność wy­sto­so­wa­ne­go prze­ciw nie­mu oskar­że­nia (co po­prze­dza wsz­czę­cie wła­ści­we­go pro­ce­su). Bo­esky go­tów był gło­śno przy­znać coś, co wie­lu od­czu­wa­ło w skry­to­ści swych serc: że suk­ces i bo­gac­two to sy­no­ni­my.

Te­raz ten wy­ścig po ma­ją­tek, jaki miał miej­sce w tam­tej de­ka­dzie, wy­da­je nam się zja­wi­skiem ra­czej umiar­ko­wa­nym. Był za­le­d­wie roz­grzew­ką przed in­ter­ne­to­wym i gieł­do­wym bo­omem lat dzie­więć­dzie­sią­tych Nie­mal co­dzien­nie do­wia­dy­wa­li­śmy się o ko­lej­nych „bły­ska­wicz­nych mi­lio­ne­rach”, a nie­zli­czo­na rze­sza lu­dzi sta­wia­ła na sza­li swo­je zdro­wie, re­la­cje i za­so­by, by do­łą­czyć do ich gro­na… i zbyt czę­sto za­sa­dy mo­ral­ne i nie­któ­re z na­szych naj­cen­niej­szych war­to­ści spy­cha­ne były na dal­szy plan w tej po­go­ni za bo­gac­twem i to­wa­rzy­szą­cym mu sty­lem ży­cia.

Skan­da­le kor­po­ra­cyj­ne – w ta­kich fir­mach jak En­ron, Ar­thur An­der­sen, Tyco, Xe­rox, World­Com i in­nych – to do­sko­na­łe przy­kła­dy. W przy­pad­ku En­ro­nu, fir­ma i jej kie­row­nic­two byli na sa­mym szczy­cie. Ale spa­dli na dno, a był to sku­tek tego, jak się na ten szczyt do­sta­li. Te­raz ich im­pe­rium leży w gru­zach. A z po­wo­du cze­goś, co ma­ga­zyn „New­swe­ek” na­zwał „kie­row­ni­czą chci­wo­ścią” i „eto­sem za­chłan­no­ści i sta­wia­nia wszyst­kie­go na jed­ną kar­tę”, jaki cha­rak­te­ry­zo­wał kor­po­ra­cyj­ną rze­czy­wi­stość tej fir­my, ty­sią­ce ni­cze­mu nie win­nych pra­cow­ni­ków i in­we­sto­rów stra­ci­ło pra­cę i spo­rą część swych ży­cio­wych oszczęd­no­ści.

Oto, do cze­go do­cho­dzi, gdy lu­dzie tra­cą dy­stans do pie­nię­dzy. Ży­cie ule­ga wy­pa­cze­niu. Lecz nie tyl­ko ci, któ­rzy tra­fi­li do wię­zie­nia w la­tach osiem­dzie­sią­tych, czy zban­kru­to­wa­li w la­tach dzie­więć­dzie­sią­tych i na po­cząt­ku obec­ne­go stu­le­cia – nie tyl­ko oni za­gu­bi­li się w po­go­ni za wszech­wład­nym pie­nią­dzem. Wie­lu z tych, któ­rzy zgod­nie z pra­wem za­ro­bi­li ogrom­ne sumy i zdo­ła­li swój ma­ją­tek utrzy­mać, nadal do­świad­cza­ło po­czu­cia pust­ki. Or­ga­ni­za­cja Tom Pe­ters Gro­up prze­pro­wa­dzi­ła wte­dy sze­ro­ko za­kro­jo­ne ba­da­nia w śro­do­wi­sku kor­po­ra­cyj­nej ka­dry kie­row­ni­czej. Nie­mal po­ło­wa an­kie­to­wa­nych stwier­dzi­ła, że po­mi­mo wie­lu lat spę­dzo­nych na dą­że­niu do re­ali­za­cji swych fi­nan­so­wych ce­lów, ich ży­cie wy­da­je się „pu­ste i po­zba­wio­ne sen­su”. Sześć­dzie­siąt osiem pro­cent kie­row­ni­ków wyż­sze­go szcze­bla przy­zna­ło, że za­nie­dby­wa­li swo­je ży­cie ro­dzin­ne, by re­ali­zo­wać się za­wo­do­wo.

I to mó­wi­li lu­dzie, któ­rzy mie­li pie­nią­dze, po­sia­dło­ści, wła­dzę i po­zy­cję. Dla­cze­go nie byli szczę­śli­wi? Bo po­sia­da­nie tych rze­czy nie jest rów­no­znacz­ne z suk­ce­sem. Ci lu­dzie stra­ci­li z oczu to, co w ży­ciu naj­waż­niej­sze. Uza­leż­ni­li się, sta­li się nie­wol­ni­ka­mi du­żych pie­nię­dzy i wszyst­kie­go, co się z nimi wią­że. A wraz z tym znisz­czy­li ży­cie za­rów­no swo­je, jak i in­nych. Suk­ces to coś wię­cej niż za­ra­bia­nie pie­nię­dzy. Wy­ol­brzy­mia­nie zna­cze­nia war­to­ści ma­te­rial­nych to po­zba­wia­nie się in­nych rze­czy, któ­re czy­nią ży­cie znacz­nie bar­dziej in­te­re­su­ją­cym, peł­nym sen­su i przy­no­szą­cym sa­tys­fak­cję.

CZYM ZA­TEM JEST SUK­CES?

Wiel­ki fi­lo­zof, Tho­mas Car­ly­le, kie­dyś na­pi­sał: „Niech każ­dy sta­nie się wszyst­kim, czym na mocy swe­go stwo­rze­nia jest w sta­nie być”. Nie wy­my­ślił­bym lep­szej de­fi­ni­cji suk­ce­su. Ży­cie co­dzien­nie wzy­wa nas do tego, by­śmy w peł­ni wy­ko­rzy­sty­wa­li swój oso­bi­sty po­ten­cjał. Czło­wiek od­no­si suk­ces wte­dy, gdy się­ga po to, co sta­no­wi gra­ni­cę jego moż­li­wo­ści – gdy daje z sie­bie to, co ma naj­lep­sze­go.

Cy­tat umiesz­czo­ny na po­cząt­ku tego roz­dzia­łu mówi, że suk­ces tkwi w ro­bie­niu, nie w zdo­by­wa­niu. Sam bym tego le­piej nie wy­ra­ził. Ży­cie nie wy­ma­ga od nas, by­śmy za­wsze znaj­do­wa­li się na szczy­cie. Ży­cie chce od nas je­dy­nie tego, by­śmy w każ­dej sy­tu­acji ro­bi­li wszyst­ko, co w na­szej mocy. A oto, co lu­dzie suk­ce­su ro­bią w nie­któ­rych naj­waż­niej­szych dzie­dzi­nach ży­cia:

Lu­dzie suk­ce­su przyj­mu­ją ży­cie ta­kim, ja­kie

jest, wraz

ze wszyst­ki­mi jego trud­no­ścia­mi i wy­zwa­nia­mi. Do­sto­so­wu­ją się do jego wa­run­ków, za­miast na nie na­rze­kać. Bio­rą od­po­wie­dzial­ność za to, co się z nimi dzie­je, za­miast tłu­ma­czyć się, uspra­wie­dli­wiać, czy szu­kać win­nych. Mó­wią ży­ciu TAK po­mi­mo jego ne­ga­tyw­nych ele­men­tów i bez wzglę­du na oko­licz­no­ści czer­pią z nie­go tyle, ile się da.

Lu­dzie suk­ce­su roz­wi­ja­ją i utrzy­mu­ją po­zy­tyw­ną po­sta­wę wo­bec ży­cia. Szu­ka­ją do­bra w in­nych i w ota­cza­ją­cym ich świe­cie, i prze­waż­nie to do­bro znaj­du­ją. Po­strze­ga­ją ży­cie jako ciąg oka­zji i moż­li­wo­ści i za­wsze każ­dą z nich ba­da­ją.

Lu­dzie suk­ce­su bu­du­ją do­bre re­la­cje. Są wraż­li­wi

na

po­trze­by i uczu­cia in­nych lu­dzi. Li­czą się z dru­gim czło­wie­kiem i oka­zu­ją mu sza­cu­nek. Po­tra­fią wy­do­być z in­nych to, co naj­lep­sze.

Lu­dzie suk­ce­su po­sia­da­ją po­czu­cie kie­run­ku i celu – wie­dzą, do­kąd zmie­rza­ją. Usta­la­ją cele, osią­ga­ją je, po czym usta­la­ją ko­lej­ne. Przyj­mu­ją wy­zwa­nia i czer­pią z nich ra­dość.

Lu­dzie suk­ce­su mają sil­ne pra­gnie­nie ucze­nia się i do­wia­dy­wa­nia no­wych rze­czy o ży­ciu, o świe­cie i o so­bie sa­mych. Na­uka to dla nich ra­dość, nie obo­wią­zek. Nie­ustan­nie wzbo­ga­ca­ją swe ży­cie przez ucze­nie się no­wych rze­czy i sa­mo­do­sko­na­le­nie. Cią­gle coś od­kry­wa­ją, cią­gle roz­wi­ja­ją się i wzra­sta­ją.

Lu­dzie suk­ce­su są zo­rien­to­wa­ni

na

dzia­ła­nie. Re­ali­zu­ją za­da­nia, bo nie boją się cięż­kiej pra­cy i nie tra­cą cza­su, ale kon­struk­tyw­nie go wy­ko­rzy­stu­ją. Nie po­pa­da­ją w ru­ty­nę ani nie nu­dzą się, bo są zbyt za­ję­ci po­szu­ki­wa­niem no­wych do­świad­czeń.

Lu­dzie suk­ce­su utrzy­mu­ją wy­so­kie stan­dar­dy wła­sne­go po­stę­po­wa­nia. Wie­dzą, że uczci­wość

to

je­den z głów­nych skład­ni­ków cha­rak­te­ru do­bre­go czło­wie­ka. Są kon­se­kwent­ny­mi zwo­len­ni­ka­mi praw­dy, za­rów­no w ży­ciu pry­wat­nym, jak i pu­blicz­nym.

Lu­dzie suk­ce­su ro­zu­mie­ją róż­ni­ce mię­dzy ist­nie­niem a ży­ciem, i za­wsze wy­bie­ra­ją to dru­gie. Wy­ko­rzy­stu­ją ży­cie w peł­ni i czer­pią z nie­go tyle, ile się da, bo­wiem dużo w nie wkła­da­ją. Zbie­ra­ją to, co za­sia­li. I w peł­ni cie­szą się ży­ciem.

NASZ PO­TEN­CJAŁ NA PRAW­DZI­WY SUK­CES

„Obec­nie w na­szym spo­łe­czeń­stwie spo­re gro­no lu­dzi nie re­ali­zu­je swe­go po­ten­cja­łu. Śro­do­wi­sko, w ja­kim ży­je­my, być może nie sty­mu­lu­je tej re­ali­za­cji, a może wręcz ha­mu­je wzrost czę­ści z nas. Na­sza siła, twór­czość i roz­wój jako spo­łe­czeń­stwa za­le­ży od na­szej zdol­no­ści roz­wi­ja­nia ta­len­tów i po­ten­cja­łu po­szcze­gól­nych osób”.

JOHN GARD­NER

Wy­pi­sa­łem ten cy­tat wiel­ki­mi li­te­ra­mi i umie­ści­łem na ścia­nie w mo­jej kla­sie, gdzie wi­siał przez wie­le lat. Przy­po­mi­nał za­rów­no mnie, jak i moim uczniom, że wciąż mamy da­wać z sie­bie wię­cej i wy­ko­rzy­sty­wać peł­nię swe­go po­ten­cja­łu. John Gard­ner to były mi­ni­ster zdro­wia, edu­ka­cji i opie­ki spo­łecz­nej, za­ło­ży­ciel or­ga­ni­za­cji Com­mon Cau­se i au­tor kil­ku ksią­żek. W książ­ce Excel­len­ce na­pi­sał, że wie­lu z nas nig­dy w peł­ni się nie roz­wi­ja z po­wo­du wpły­wu śro­do­wi­ska, w ja­kim ży­je­my. Zga­dzam się. Je­ste­śmy bom­bar­do­wa­ni zbyt wie­lo­ma prze­ka­za­mi, któ­re nie mają nic wspól­ne­go z praw­dzi­wym suk­ce­sem. Je­ste­śmy na­kła­nia­ni i przy­na­gla­ni do tego, by się­gać po szyb­kie roz­wią­za­nia, za­miast ba­dać wła­sne wnę­trze w po­szu­ki­wa­niu swo­ich wła­snych za­so­bów. Je­śli nie szu­ka­my, nie znaj­du­je­my, a na­sze zdol­no­ści po­zo­sta­ją w ukry­ciu. W re­zul­ta­cie, za­miast moż­li­wo­ści wi­dzi­my same ogra­ni­cze­nia.

Jed­nak to wszyst­ko ma też po­zy­tyw­ną stro­nę, bo gdy już zda­my so­bie z tego spra­wę, mo­że­my coś z tym zro­bić. Dla­te­go obok słów Gard­ne­ra po­wie­si­łem taki oto cy­tat:

„Do­bra wia­do­mość jest taka, że naj­lep­szy okres w ży­ciu może być jesz­cze przed tobą, bez wzglę­du na to, ile masz lat, czy ja­kie są oko­licz­no­ści twe­go ży­cia – je­śli tyl­ko po­sta­no­wisz go ta­kim uczy­nić – po­nie­waż 90 pro­cent na­sze­go po­ten­cja­łu nie tyl­ko spo­czy­wa w nas w for­mie nie­tknię­tej i nie­wy­ko­rzy­sta­nej, ale wręcz nie od­kry­tej. To nie tyl­ko do­bra wia­do­mość; to nie­wia­ry­god­na wia­do­mość!”

TIM HAN­SEL

Tim Han­sel to ba­dacz i po­dróż­nik, mów­ca, au­tor sze­ściu ksią­żek oraz ktoś, kto co­dzien­nie wy­do­by­wa z ży­cia tyle, ile tyl­ko się da. Jest tak­że moim by­łym ko­le­gą po fa­chu i bli­skimprzy­ja­cie­lem. Gdy kil­ka lat temu uczy­li­śmy ra­zem psy­cho­lo­gii, wciąż po­wta­rza­li­śmy na­szym stu­den­tom, by pa­trzy­li w głąb sie­bie – by od­kry­wa­li tkwią­ce w nich do­bro i prze­ko­ny­wa­li się, ile mają w so­bie po­ten­cja­łu. Za­chę­ca­li­śmy ich do by­cia kimś wię­cej i do ro­bie­nia cze­goś wię­cej. Nie­sa­mo­wi­te! Mie­li po osiem­na­ście lat, a jesz­cze nig­dy o czymś ta­kim nie sły­sze­li.

Ja­kiś rok póź­niej za­czą­łem sta­wiać to samo wy­zwa­nie przed mo­imi stu­den­ta­mi na Uni­wer­sy­te­cie San Fran­ci­sco. Więk­szość z nich mia­ła po trzy­dzie­ści, czter­dzie­ści lat, nie­któ­rzy wię­cej. I wie­cie co? Ich też nikt nig­dy nie uczył o tkwią­cym w nich po­ten­cja­le. Gdy któ­re­goś razu o tym roz­ma­wia­li­śmy, pew­na czter­dzie­sto­sied­mio­let­nia ko­bie­ta do­sko­na­le pod­su­mo­wa­ła na­szą dys­ku­sję, mó­wiąc: „Wiesz co, masz ra­cję. Przez mnó­stwo cza­su po pro­stu za­cho­wu­je­my po­zo­ry. Nie zda­je­my so­bie spra­wy z tkwią­ce­go w nas po­ten­cja­łu”. Lecz jak przy­po­mi­na­ją nam za­cy­to­wa­ne sło­wa Tima, do­bra wia­do­mość jest taka, że tak wie­le mamy w so­bie jesz­cze do od­kry­cia. To je­den z głów­nych prze­ka­zów tej książ­ki. Czy je­steś mło­dy, czy sta­ry; czy skoń­czy­łeś tyl­ko pod­sta­wów­kę, czy może masz dy­plom dok­to­ra, za­wsze mo­żesz do­wie­dzieć się cze­goś wię­cej na te­mat swo­ich moż­li­wo­ści po­zwa­la­ją­cych stać się tym, do cze­go na mocy swe­go stwo­rze­nia zo­sta­łeś po­wo­ła­ny. Je­śli po­pa­trzysz w głąb sie­bie, znaj­dziesz wszyst­kie za­so­by, ja­kich po­trze­bu­jesz do osią­gnię­cia praw­dzi­we­go suk­ce­su.

„Być tym, kim je­ste­śmy i stać się tym, kim je­ste­śmy zdol­ni się stać – oto je­dy­ny cel ży­cia”.

RO­BERT LO­UIS STE­VEN­SON

ROZDZIAŁ 2ŻYCIE JEST CIĘŻKIE…I NIE ZAWSZE SPRAWIEDLIWE

„Ży­cie to ciąg pro­ble­mów. Bę­dzie­my na nie na­rze­kać, czy ra­czej weź­mie­my się za ich roz­wią­zy­wa­nie?”

M. SCOTT PECK

JED­NA Z NAJ­CEN­NIEJ­SZYCH ŻY­CIO­WYCH LEK­CJI

W ży­ciu nie za­wsze ukła­da się tak, jak­by­śmy chcie­li. Gdy­by wszyst­ko szło po na­szej my­śli, ży­cie by­ło­by ła­twiej­sze, kon­se­kwent­nie spra­wie­dli­we i do­star­cza­ją­ce wię­cej ra­do­ści. Nie by­ło­by bólu i cier­pie­nia, czło­wiek nie mu­siał­by pra­co­wać i nie mu­siał­by umie­rać. By­li­by­śmy nie­ustan­nie szczę­śli­wi. Nie­ste­ty, to na­sze ziem­skie piel­grzy­mo­wa­nie rzą­dzi się wła­sny­mi pra­wa­mi. Za­miast tego, co by­śmy chcie­li, otrzy­mu­je­my so­lid­ną por­cję rze­czy­wi­sto­ści. Ale rze­czy­wi­stość to wspa­nia­ły na­uczy­ciel. Po­ma­ga nam się uczyć – choć czę­sto jest to na­uka po­wol­na i bo­le­sna – prze­ka­zu­jąc nam nie­któ­re z naj­cen­niej­szych ży­cio­wych lek­cji. A oto jed­na z nich: ce­lem świa­ta nie jest czy­nie­nie nas szczę­śli­wy­mi.

Czy nam się to po­do­ba, czy nie, to jed­na z naj­więk­szych ży­cio­wych prawd, jed­na z na­szych pierw­szych i naj­cen­niej­szych lek­cji na te­mat rze­czy­wi­sto­ści. Na prze­strze­ni ty­się­cy lat fi­lo­zo­fo­wie spie­ra­li się, dla­cze­go ży­cie funk­cjo­nu­je tak, jak funk­cjo­nu­je, ale tym aku­rat nie bę­dzie­my się zaj­mo­wać. Zaj­mie­my się na­to­miast tym, jak to funk­cjo­no­wa­nie wy­glą­da. Je­śli nie zro­zu­mie­my i nie za­ak­cep­tu­je­my ży­cia ta­kim, ja­kie jest, wciąż bę­dzie­my pra­gnąć cze­goś in­ne­go i nig­dy tego nie do­sta­nie­my. Wciąż bę­dzie­my na­rze­kać i ję­czeć z po­wo­du tego, jak się rze­czy mają, a jak nig­dy nie będą się mieć. To bar­dzo cen­na ży­cio­wa lek­cja, bo gdy już zro­zu­mie­my, że ce­lem świa­ta nie jest czy­nie­nie nas szczę­śli­wy­mi, sami weź­mie­my na sie­bie od­po­wie­dzial­ność za to, by tego szczę­ścia do­świad­czyć.

Ktoś mnie za­py­tał: „Na pew­no chcesz umie­ścić te ne­ga­tyw­ne prze­my­śle­nia już na po­cząt­ku książ­ki?” Nie po­strze­gam ich jako ne­ga­tyw­ne. A umiesz­czam je na po­cząt­ku, bo to pod­sta­wo­wa praw­da o ogrom­nym zna­cze­niu. Dla mnie to rzecz na wskroś po­zy­tyw­na. Po­dam przy­kład. Na­pi­sa­łem tę książ­kę na kom­pu­te­rze. Obec­nie ra­dzę so­bie z kom­pu­te­rem znacz­nie le­piej, niż kie­dyś, gdy był on dla mnie czymś zu­peł­nie no­wym. Ato dla­te­go, że po­świę­ci­łem czas na po­zna­nie jego funk­cjo­no­wa­nia. Nie było ła­two (choć zgod­nie z za­pew­nie­nia­mi pro­du­cen­ta, jest to urzą­dze­nie „przy­ja­zne użyt­kow­ni­ko­wi”), jed­nak na dłuż­szą metę war­to było pod­jąć cały ten wy­si­łek, po­peł­niać błę­dy, a na­wet prze­ży­wać zwią­za­ne z tym fru­stra­cje. Z ży­ciem jest bar­dzo po­dob­nie – im le­piej ro­zu­mie­my jego dzia­ła­nie, tym wię­cej z nie­go czer­pie­my.

ŻY­CIE JEST CIĘŻ­KIE

Wi­dzia­łeś kie­dyś na­lep­kę (jed­ną z tych, ja­kie kie­row­cy umiesz­cza­ją na zde­rza­kach swo­ich sa­mo­cho­dów) z na­pi­sem: „Ży­cie jest cięż­kie – a po­tem się umie­ra”? Wi­dząc te sło­wa, w pierw­szej chwi­li się ro­ze­śmia­łem, ale za­raz po­tem za­czą­łem się za­sta­na­wiać dla­cze­go, co mnie tak roz­ba­wi­ło. Cho­dzi­ło pew­nie o ele­ment za­sko­cze­nia. Bo oto jed­na z naj­więk­szych prawd na te­mat ży­cia, pa­trzą­ca mi pro­sto w oczy ze zde­rza­ka czy­je­goś sa­mo­cho­du. Sło­wa, ja­kie spo­dzie­wał­bym się ra­czej prze­czy­tać w dzie­le jed­ne­go ze sta­ro­żyt­nych fi­lo­zo­fów.

Praw­dę mó­wiąc, ich po­cho­dze­nie rze­czy­wi­ście przy­pi­su­je się pew­ne­mu sta­ro­żyt­ne­mu fi­lo­zo­fo­wi. Mniej wię­cej 2500 lat temu Bud­da na­pi­sał coś, co sta­ło się zna­ne pod na­zwą Czte­rech Szla­chet­nych Prawd. Pierw­sza z nich brzmi: „Ży­cie jest cier­pie­niem”. Być może Bud­da jako pierw­szy to na­pi­sał, po­dej­rze­wam jed­nak, że wie­lu już na dłu­go przed nim do­szło to tego wnio­sku. Trud­no by­ło­by uwie­rzyć, że pierw­si miesz­kań­cy zie­mi mie­li w ży­ciu ła­twiej. Ży­cie jest cięż­kie. Za­wsze ta­kie było i za­wsze bę­dzie.

Pierw­sze trzy sło­wa słyn­nej i wy­so­ko ce­nio­nej książ­ki au­tor­stwa psy­chia­try M. Scot­ta Pe­cka Dro­ga rza­dziej wę­dro­wa­na1