Strona główna » Poradniki » Codziennie pewna siebie. 8-tygodniowy trening budowanie pewości siebie

Codziennie pewna siebie. 8-tygodniowy trening budowanie pewości siebie

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 9788379457601

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Codziennie pewna siebie. 8-tygodniowy trening budowanie pewości siebie

Pewność siebie już w Tobie jest, a ta książka pomoże Ci ją wydobyć. W książce znajdziesz 8-tygodniowy trening, który w radykalny sposób odmieni Twoje postrzeganie samej siebie i pomoże Ci poczuć się tak pewnie, jak nigdy dotąd. W każdym tygodniu wzmocnisz jeden z ośmiu filarów prawdziwej pewności siebie, dzięki czemu lepiej poznasz i zrozumiesz siebie, nabierzesz siły, aby realizować swoje pragnienia, i zyskasz odwagę, aby żyć w zgodzie ze sobą.

 

Krok po kroku książka poprowadzi Cię coraz bliżej Ciebie samej, pomagając Ci stać się kobietą bardziej świadomą swojej wartości, odnaleźć w sobie siłę i nabrać wiary we własne możliwości, abyś mogła śmiało sięgać po to, czego pragniesz.

W książce znajdziesz:

  • ponad 24 ćwiczenia, które pomogą Ci zbudować kobiecą pewność siebie
  • prawdziwe historie kobiet, które dzięki opisanym w książce metodom odmieniły swoje życie
  • zadania rozwojowe, które pomogą Ci wyjść ze strefy komfortu i zacząć sięgać po to, czego pragniesz

Ta książka jest przeznaczona dla kobiet, które:

  • Chcą poczuć się pewnie, w życiu i w biznesie, ale nie wiedzą od czego zacząć
  • Potrzebują wyzwolić odwagę, aby zacząć działać
  • Chcą zacząć pozytywnie o sobie myśleć, ale nie wiedzą jak to zrobić

A także dla trenerów i coachów, którzy chcą poznać oryginalne praktyki i narzędzia, dzięki którym będą skuteczniej wspierać swoich klientów w budowaniu pewności siebie. Z książki dowiesz się także jak pomagać nabierać pewności siebie swojemu partnerowi, dziecku, koleżankom w pracy czy przyjaciółkom. 

"Sięgając po tę książkę, zyskasz nie tylko pewność siebie. Dowiesz się, też jak pożegnać Panią Idealną, która uprzykrza ci życie, dlaczego warto napisać list do siebie z dzieciństwa i kiedy zadać Pytanie do Serca."

Jowita Hakobert, Magazyn Vita

 

 

 

Patrycja Załug trenerka kobiecej pewności siebie. Przez ostatnie 7 lat pomogła ponad 2000 kobiet wzmocnić się, uwierzyć w siebie, poczuć się pewnie w życiu i w biznesie. To jej misja, którą realizuje z pasją i oddaniem. Od kilku lat z sukcesem prowadzi własny biznes, ucząc kobiety przedsiębiorczości i autentycznej kobiecej pewności siebie. Współzałożycielka Akademii Kobiet Sukcesu oraz Szkoły Liderek, interdyscyplinarnego studium przedsiębiorczości dla kobiet, które ukończyło już ponad 60 kobiet sukcesu, dziś prowadzących własne biznesy. Autorka projektu Codziennie Pewna Siebie, w ramach którego prowadzi warsztaty, treningi dla kobiet oraz fanpage, odwiedzany przez ponad 21 tysięcy osób. Autorka książki 100 pomysłów jak być dla siebie dobrą. Prowadzi autorską audycję na antenie Radia Kolor. Miłośniczka medytacji Vipassana, którą regularnie praktykuje. 

Polecane książki

Wzgardzony syn szykuje zemstę Powracając do dickensowskiej tradycji publikowania powieści w odcinkach, jak niegdyś w tygodnikach, prezentujemy jedenaście odcinków tej porywającej powieści, której każda część kończy się w dramatycznym momencie, co sprawia, że nie można doczekać się kolejnego tygodn...
„Wierszyk za uśmiech” -  książka z serii „Klub Motylka”, przeznaczona dla dzieci od 3 lat. Zabawne wierszyki opowiadające o codziennych sytuacjach, które pomagają dziecku poznawać siebie i otaczający je świat. Humor, który oswaja dziecięce lęki i śmieszy n...
Książka dostarcza wiedzy o teoretycznych i praktycznych aspektach modelowania kursów walutowych w ujęciu makroekonomicznym oraz ich wpływie na procesy zachodzące w sferze realnej gospodarki. Szeroko omówiono zagadnienia parytetów siły nabywczej i stóp procentowych oraz podejścia monetarnego do model...
Opowieść o Zbigniewie Nienackim i serii powieści o przygo­dach Pana Samochodzika, o różnicach w poszczególnych wyda­niach, o ilustracjach, filmach, a także o... błędach popełnionych przez Nienackiego w trakcie pisania książek o swym bohaterze. W tej opowieści jest także próba odtworzenia życiory...
Dla Gage’a Forrestera, inwestora hotelowego, sukces jest najważniejszy. W pracy otacza się najlepszymi profesjonalistami. Dlatego zatrudnił Lily Ford, specjalistkę od PR. Ambitna dziewczyna nie ma życia prywatnego i jest w każdej chwili do dyspozycji. Dla wizerunku szefa zrobiłaby wszystko. Jednak p...
Autor bestsellerowych książek „był sobie pies” oraz „psiego najlepszego” oddaje głos szczeniakom! Seria Był sobie szczeniak to opowiedziane na nowo i ilustrowane historie psiaków, znanych z książki „Był sobie pies”. Ellie to bardzo mądra suczka, z bardzo odpowiedzialnym zadaniem. Od szczeniaka była ...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Patrycja Załug

OkładkaStrona tytułowa

Poczułam się dobrze w swojej skórze. Odkryłam wewnętrzne piękno. To dało mi mnóstwo energii i mocy.

Monika

Każda chwila dostarczała odpowiedzi, za czym tęsknię, czego potrzebuję… Zaczęłam uświadamiać sobie, co czuję, czego mi brakuje, co mi przeszkadza, do czego chciałabym dążyć. Przeżyłam oczyszczenie, odrodzenie, odświeżenie. Z każdą minutą czułam, jak uwalniają się negatywne myśli, a ja zaczynam dostrzegać swoją wartość. W głowie zaczęły się odradzać dobre emocje i pozytywne myśli, a także wiara i nadzieja na przyszłość…

Joasia

Codziennie Pewna Siebie to niesamowicie pouczające i refleksyjne warsztaty, podczas których krok po kroku odkrywasz i rozumiesz samą siebie, swoje dotychczasowe zachowania i decyzje, ale przed oczami stają Ci też przyszłe możliwe sytuacje, w których naprawdę możesz być pewna siebie.

Agnieszka

Uświadomiłam sobie, co tak naprawdę jest dla mnie ważne i na czym mi najbardziej zależy.

Magda

Dzięki Patrycji dostałam pozytywnego kopniaka do życia i uwierzyłam, że tylko ode mnie zależy, jak będzie wyglądała moja nowa, lepsza przyszłość. Jestem bardzo wdzięczna.

Joanna

Dzięki warsztatom Codziennie Pewna Siebie odnalazłam wewnętrzny spokój. Odkryłam samą siebie, swoją siłę, odwagę i energię. Uświadomiłam sobie, że to ja kreuję swoje życie i ja decyduję, co się w nim dzieje. Wszystko leży w moich rękach.

Justyna

Spotkanie z Patrycją Załug było początkiem mojej świadomej drogi rozwoju jako człowieka. Zaczęło się od warsztatu Codziennie Pewna Siebie, który dał mi wgląd w siebie i na stałe zrobił miejsce na to, aby stawać się lepszą wersją siebie każdego dnia. Patrycja ma ten szczególny dar dzielenia się swoją obfitością i doświadczeniem w taki sposób, że człowiek uruchamia w sobie niespodziewane pokłady energii i twórczości do kreowania swojego życia.

Agata

Dla kobiet, które szukają siebie,
z życzeniami, aby odnajdywały moc,
którą mają w sobie.

WITAJ, KOCHANA

Znasz takie momenty, kiedy czujesz, że dzieje się coś, co na zawsze Cię odmieni? Ja przeżyłam to dokładnie jedenaście lat temu. Gdyby nie tamto zdarzenie, prawdopodobnie nie czytałabyś teraz mojej książki. Byłam wtedy niepewną siebie, młodą kobietą, która pracowała w korporacji, dawała z siebie wszystko i ciągle nie czuła się wartościowa. Gdybyś weszła wtedy do mojej głowy, znalazłabyś tam mnóstwo samokrytyki, lęku przed tym, jak będę oceniona, i wstydu, że jestem niewystarczająco dobra. Miałam wrażenie, że coś jest ze mną nie tak, że jestem jakaś dziwna.

Właśnie dlatego byłam świetnym pracownikiem, rzetelnym i bardzo odpowiedzialnym. Pracowałam ponad miarę, nawet kosztem samej siebie. Nie chciałam, żeby „wydało się”, że tak naprawdę to jestem słaba i bardzo się boję, jak będę oceniona. Do pracy zakładałam profesjonalną, zdystansowaną maskę, która chroniła mnie przed zranieniem, ale zarazem utrudniała nawiązanie szczerych, wspierających relacji. I wtedy na mojej drodze pojawiła się Ona, koleżanka z pracy, z którą siedziałyśmy biurko w biurko. Radosna, optymistyczna, kobieca, śliczna. Po prostu idealna. I ta kobieta zaprzyjaźniła się ze mną! Nie mogłam w to uwierzyć. Doceniała moją pracę i obdarzała uwagą, za którą tak tęskniłam. Wspierała mnie, kiedy płakałam, i nie mówiła, że mam już przestać. Stale powtarzała, że jestem śliczna, aż zaczęłam w to wierzyć. Potrafiła zajrzeć głębiej i zobaczyć we mnie więcej. Na początku bardzo się bałam i byłam nieufna. Do tego stopnia, że kiedy kilka dni nie dzwoniła, taki biedny zraniony głosik w środku podpowiadał: „Oho, zorientowała się, że coś jest z Tobą nie tak, już nie zadzwoni”. Ale zawsze po jakimś czasie dzwoniła. I ponieważ niezależnie od tego, co robiłam albo mówiłam, ona stale była życzliwa i wspierająca, zaczęłam powoli otwierać się, odsłaniać coraz bardziej. I ze zdziwieniem patrzyłam, że choć widzi, jaka naprawdę jestem, to wcale nie ucieka! A nawet więcej, wyraźnie mnie taką lubi.

Pod wpływem jej serdeczności zaczęła topnieć moja maska, serce zaczęło się otwierać, a ja zaczynałam powolutku przeczuwać, że może wcale nic nie jest ze mną nie tak. Po raz pierwszy w życiu poczułam się w pełni akceptowana. Nagle to wszystko, co wydawało mi się we mnie dziwne, zaczęło być zwyczajne i naturalne. Moja wrażliwość, którą odrzucałam jako nieprofesjonalny zbędny balast, stała się zdolnością do okazywania uczuć i budowania bliskości, a bezużyteczna we wcześniejszych relacjach refleksyjność i samoświadomość – potencjałem, dzięki któremu pomagałam jej i sobie się rozwijać.

Nagle, dzięki jej akceptującemu i życzliwemu spojrzeniu, zaczęłam autentycznie czuć się inną osobą niż dotychczas! Nie chodzi o to, że się jakoś zmieniłam. Nie, nie, nadal byłam tym samym człowiekiem, tylko zaczęłam inaczej na siebie patrzeć. I wiesz, kogo w sobie zobaczyłam? Fajną, mądrą, uśmiechniętą, ciepłą i dobrą osobę.

Dzięki relacji z Kasią po raz pierwszy zrozumiałam, dlaczego całe życie czułam się dziwna. Po prostu nigdy wcześniej nie spotkałam nikogo, kto by mnie naprawdę zaakceptował taką, jaka jestem. I nie znaczy to wcale, że miałam beznadziejne dzieciństwo. To oznacza tylko tyle, że byłam jednym z 99% dzieci, które doświadczają od bliskich warunkowej akceptacji. Nasi rodzice kochali nas najlepiej, jak potrafili, czyli tak, jak sami byli kochani przez swoich rodziców. Po prostu nigdy nie poznali takiej możliwości, że całkowita akceptacja drugiej osoby i bezwarunkowa miłość jest bezpieczna i dobra. Myślę, że to nic dziwnego, bo żyjemy w świecie, w którym wymagania, oczekiwania i dążenie do ideału to powszechność, a akceptacja to towar luksusowy, który dostaje się na terapii, coachingu, a jeśli ma się wielkie szczęście, doświadcza się tego też w rodzinie, przyjaźniach albo związku.

Możesz sobie wyobrazić, jak bardzo jestem wdzięczna za spotkanie Kasi, jej obecność i przyjaźń, które zapoczątkowały moje odnajdywanie siebie. Kiedy dostajesz w życiu taki dar, nie możesz go zachować tylko dla siebie, całą sobą chcesz nieść go dalej. Właśnie dlatego zaczęłam się tym dzielić. Od siedmiu lat pracuję z kobietami, które tak jak ja kiedyś myślą, że są w nich takie rzeczy, które są „brzydkie”, „nie takie”, „nienadające się do pokazania innym”, które wątpią w swoją wartość i swoje siły, które boją się, że nie zasługują na miłość. Wiem, że w rzeczywistości są cudowne, zaradne i wszystko z nimi w porządku, i wystarczy naprawdę niewiele, aby mogły to w sobie zobaczyć i wyzwolić swoją moc. A ja kocham im w tym pomagać.

I właśnie dlatego powstała ta książka. A w moim życiu dalej było już tylko lepiej. „Skoro jestem w porządku, myślałam, to może zasługuję na odrobinę więcej?”. I tak zaczęłam zmieniać moje życie. Zainwestowałam w rozwój, poszłam na psychoterapię, brałam udział w dziesiątkach warsztatów rozwojowych, ukończyłam studium trenerów i studia coachingowe. Wyszłam ze skorupki, otworzyłam się na siebie, uwierzyłam, że jestem wartościowa, i zaczęłam robić to, co sprawia mi autentyczną radość: prowadzić warsztaty, pisać i z wdzięczności za to, co sama otrzymałam, pomagać innym kobietom odnajdywać siebie i budzić swoją życiową moc.

I Ty też możesz.

Niezależnie od tego, jak bardzo brakuje Ci teraz pewności siebie i poczucia własnej wartości, jak bardzo źle siebie oceniasz i krytykujesz, jak dużo od siebie wymagasz i jak bardzo jesteś z siebie niezadowolona, Ty także możesz zobaczyć w sobie wspaniałą wartościową osobę i wykreować nowe, pełne radości życie.

Bo zobacz:

to przekonanie, że coś jest z Tobą nie tak – to iluzja! Czy naprawdę myślisz, że życie stworzyłoby coś, co jest niewystarczająco dobre?

jeżeli myślisz o sobie krytycznie, to nie dlatego, że coś jest z Tobą nie tak, tylko dlatego, że

ludzie, których spotykałaś na swojej drodze, nie potrafili dać Ci prawdziwej akceptacji,

tylko Cię krytykowali, radzili, jak masz się zmieniać, i oceniali przez pryzmat swoich preferencji i pełnych lęku doświadczeń. A nie potrafili przyjąć Cię takiej, jaka jesteś, nie dlatego, że byli źli, tylko dlatego, że sami też nie potrafili przyjąć siebie, bo nikt ich tego nie nauczył. 

Dlatego zamiast siebie oceniać, zacznij traktować siebie z miłością. Zamiast wymagać i wywierać na siebie presję, daj sobie życzliwość i wsparcie. Zamiast oczekiwać od siebie, że masz być jakaś, skupiaj się na tym, aby poznać siebie taką, jaka jesteś.

Ta książka Ci w tym pomoże. Ale zanim przejdziemy do ćwiczeń, poznaj historię Zuzy, kobiety takiej jak wiele z nas, która zbudowała pewność siebie dzięki temu, że odważyła się zajrzeć do swojego wnętrza i odkryć, jaka naprawdę jest.

MIEJ SIEBIE WIĘCEJ,
CZYLI HISTORIA ZUZY

Siedzi po turecku na fotelu, wygląda bardzo kobieco, dekolt, długie, piękne kolczyki. Kiedy mówi, całe jej ciało rusza się w rytm słów, jakby tańczyło. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że właśnie tak wygląda kobieta, która jest pełna życia. Mówi żywo, gestykuluje, czasami się zamyśla, jakby szukała w sobie odpowiednich słów, jakby chciała dotrzeć do tego, co jest jej prawdą, i oddać to najwierniej, jak to możliwe.

– Wtedy na tej konferencji, kiedy słuchałam Cię na scenie i mówiłaś, że poszukujesz osób, które nauczyły się kochać siebie prawdziwą i chcą podzielić się swoją historią, poczułam, że chcę opowiedzieć Ci o sobie. I ta gotowość pokazuje mi, że dokonała się we mnie bardzo głęboka zmiana.

Od zawsze miałam ciągoty do rozgryzania różnych rzeczy, zagłębiania się w emocje, starałam się lepiej zrozumieć siebie. Często chodziłam na różne warsztaty, konferencje czy zajęcia rozwojowe. Lubiłam to skupianie się na sobie. W moim przypadku największa zmiana dokonała się jednak, kiedy poszłam na terapię. Poczułam tam przestrzeń dla siebie, przestrzeń na to, żeby po prostu być. To wcale nie było takie łatwe spojrzeć na siebie taką, jaka naprawdę jestem, a jeszcze trudniejsze – siebie taką zaakceptować. W tym okresie bardzo zwracałam uwagę na inne osoby, które krytykowały siebie w mojej obecności. Kiedy mówiły o sobie coś w rodzaju „ale jestem głupia”, to czułam wręcz fizyczny ból. Tak jakby stały przede mną i tymi słowami same waliły się w głowy. Myślę, że poruszało mnie to tak bardzo, bo uświadamiałam sobie, że ja sama przez lata to sobie robiłam, tylko że wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy. A teraz, słysząc innych, to było dla mnie oczywiste, że robią sobie krzywdę.

Wielu rzeczy nie byłam wcześniej świadoma, że je robię, np. dużo się zastanawiałam, co sobie o mnie pomyślą inne osoby, albo nie robiłam czegoś, bo wydawało mi się, że nie powinnam, nie mogę, nie umiem. Bardzo chciałam być idealna i wmawiałam sobie, że nie czuję tego, co czuję, bo nie mogę tak czuć, bo takie rzeczy czują złe osoby. Dzisiaj pozwalam sobie czuć wszystko. Widzę tę moją przemianę w takich drobnych rzeczach, np. jestem na stacji benzynowej i za daleko stanęłam samochodem od sznura do tankowania. Wychodzę, biorę i on nie sięga. I mówię: „kurczę”. A za mną stoi mężczyzna, który tankuje i oczywiście świetnie podjechał. Odkładam to i wsiadam z powrotem do samochodu, przeparkowuję i już sięga. I zrobione. A kiedyś pojechałabym na drugą stację. Nie wysiadłabym, bo pomyślałabym: „O Boże, chyba nie sięg­nie, to lepiej jadę na inną stację”. Dlaczego na inną stację? Bo to wstyd, przecież powinnam od razu dobrze zaparkować – tak bym kiedyś pomyślała. Bo ja powinnam wiedzieć. Bałabym się, że ktoś mnie oceni i że to będzie zła ocena, i wyda się, że jestem niedobra, nie umiem. Dziś nie ma dla mnie już takiego znaczenia, jak ocenią mnie inni, na więcej sobie pozwalam.

Mam w rodzinie bratanicę i bratanka, ona ma dwa latka, on – prawie pięć. Pamiętam, że jeszcze na początku, kiedy zaczynałam terapię, czułam, że się stresuję przy dzieciach i że nie wiem, co mam z nimi robić. I tak z jednej strony są mi bliskie, bo je bardzo kocham, a z drugiej – trochę nie wiem, jak z nimi być. Bałam się, że może zawiodę, że ta zabawa będzie jakaś nie taka. I po jakimś czasie zdałam sobie sprawę, że ta sytuacja to metafora mojego zamknięcia na dziecko w sobie. Zaczęłam się nad tym zastanawiać i od tamtego momentu zaczęłam czuć coraz więcej przyjemności przebywania z nimi, swobodę. Uświadomiłam sobie, że dla dziecka liczy się właś­ciwie to, że się jest, i to jest najcenniejsze, co można mu dać. Wcale nie trzeba być jakimś i robić czegoś, tylko po prostu być z nim i ono też po prostu jest, i to jest najfajniejsza rzecz w tym kontakcie. I tak naprawdę z dorosłymi też chodzi o to samo, tylko że to wydaje się już trochę trudniejsze. To, że w ogóle siebie czuję, to jest ten pierwszy krok do tego, żeby w ogóle z kimś być w relacji. Bo wtedy wiem, gdzie ja się kończę, a gdzie zaczyna się druga osoba. I to mi się już nie miesza. Bo wcześniej mi się bardzo mieszało.

– Jak to było, jeszcze zanim czułaś siebie?

– Mam taki przykład związany z moim byłym chłopakiem. Rozstaliśmy się, a po jakimś czasie on znów zaczął się do mnie odzywać. Trochę mnie to zaskoczyło, ale przyjęłam to z takim uczuciem „wow!”. Że to dobrze, że spotykajmy się, rozmawiajmy… I nie miałam wtedy takiej refleksji, którą mam dziś: to ty nie chciałeś, a teraz coś chcesz – o co chodzi? Generalnie to było właśnie takie niejasne dla mnie. Teraz, jak tak na to patrzę, to głównie chodziło o to, że to ja nie wiedziałam, czego chcę i o co mi tak naprawdę chodzi. To było kilka lat temu, a niedawno on znów się odezwał. To był bardzo ważny dla mnie mężczyzna, więc i emocje bardzo silne. I zaczęłam się zastanawiać, co czuję w związku z tym, o co mi chodzi. I kiedy miałam już jasność w sobie, po dwóch, trzech dniach spotkałam się z nim znowu i powiedziałam: „Super, miło mi, że się do mnie odzywasz, ale o co chodzi?”. I okazało się, że on sam nie wie, o co chodzi. Bardzo się wtedy wkurzyłam. Powiedziałam mu o tym, że jestem zła i że powinien to ze sobą załatwić, zamiast przychodzić z tym do mnie. Poczułam wtedy, że to jest dla mnie coś wielkiego, że jestem już zupełnie inną osobą.

– A kiedyś? Jak byś to przyjęła?

– Myślę, że bym się głównie skoncentrowała na tym, co on mówi, i na tym deklarowanym uczuciu. Nakręciłabym się, że to jest super i że to taka romantyczna historia… Sam fakt, że coś takiego się dzieje, byłby dla mnie wielką rzeczą. A idąc w to, tylko bym cierpiała, bo on tak naprawdę nie był gotowy na zmianę. To było dla mnie bardzo ważne doświadczenie, które pokazało mi, że mam odwagę widzieć rzeczy takimi, jakimi naprawdę są. Pomimo przykrości, smutku, poczucia zranienia widzieć: taka jest prawda i ja tego nie zmienię. Po tym wydarzeniu przez kilka tygodni miałam fazę wielkiej wściekłości. A potem wielkiego sprzątania. Zaczęłam od mieszkania, do którego niedawno się przeprowadziłam. Rozpakowałam wszystko, zajrzałam pod łóżko i czułam się, jakbym po raz pierwszy zobaczyła swoje mieszkanie. Zauważyłam, że jest w nim mnóstwo rzeczy, których wcześniej nie widziałam i które leżą od miesięcy. Po prostu przechodziłam obok nich codziennie i mi nie przeszkadzały. I nagle stwierdziłam, że no nie, tak nie może być. I to był taki moment, kiedy metaforycznie i dosłownie zobaczyłam wiele rzeczy w moim życiu. To była taka konfrontacja z rzeczywistością. Mam pewien epizod z siatkami. Miałam półkę z książkami kucharskimi w kuchni i kupiłam sobie w ramach porządku półeczkę na siatki – takie jak są w IKEI, z dziurkami. Stwierdziłam, że będę miała jedno miejsce na siatki i tam będę je trzymać. No i pomyślałam, że wyjmę je wszystkie, żeby zobaczyć, ile ich mam, i tak je upcham do tego koszyka. No i dobrze, wyjęłam jedną z szuflady i zaczęłam wyjmować te znad książek. Wyjmuję i wyjmuję, i wyjmuję, i się okazuje, że nad tymi książkami nie było wiele, ale za tymi książkami pusta, ogromna przestrzeń cała upchana przeze mnie własnoręcznie torebkami foliowymi, które po prostu w ogóle mi się nie przydają, bo leżą tam od roku. I wywaliłam je wszystkie z wściekłości na środek kuchni i powiedziałam: „Boże, ja przez rok kolekcjonuję coś takiego”. Coś, co jest mi w ogóle niepotrzebne. I nie mam świadomości, że to robię. I zawala mi to moją własną przestrzeń. Wszystkie spakowałam i wyrzuciłam.

To zdarzenie oddaje symbolicznie to, co działo się wtedy w moim życiu, miałam moment odrzucania wszystkiego, co już przestało mi służyć. I dziś widzę, że ten proces rozwojowy nigdy się nie skończy, że za każdym razem będę coś nowego odkrywać, i to jest super. Na początku, kiedy odkrywam coś nowego o sobie, czasami jest to bardzo przerażające, a czasami smutne, że jak ja mogłam tak żyć, ignorując siebie. Ale najważniejsze jest to, że kiedy to wszystko zobaczę, wtedy mogę to zmienić. Poczułam ogromną ulgę, że to, co robię, wcale nie musi być idealne, że chodzi o to, żeby w ogóle robić to, co chcę. I że to wystarczy. Przestałam od siebie wymagać, żeby coś umieć tak od razu. Zrozumiałam, że w ogóle muszę dać czas różnym rzeczom, że sobie muszę dać czas.

Kiedyś chodziłam na salsę i bardzo zazdrościłam innym kobietom. Nie umiałam wtedy tańczyć i wydawało mi się, że wszystkie kobiety są sto razy bardziej seksowne niż ja. Miałam wtedy poczucie, że to jest straszne, że one są takie piękne. Kiedy zaczęłam się uczyć salsy, motywowało mnie to, żeby pokazać, że jestem lepsza. Ale w trakcie zajęć to się zupełnie zmieniło pod wpływem tańca, odkrywania swojego ciała. Dziś, kiedy patrzę na kobiety, które tańczą, to czuję, że one są cudowne, i wcale już im nie zazdroszczę, wręcz przeciwnie: ogromnie je podziwiam. I myślę sobie: „Wow, jaka piękna kobieta!”. I że ona nic mi tym nie robi, że taka jest, żadnej krzywdy, niczego mi nie odbiera swoim pięknem. I że my obie możemy być takie.

– Czego nauczyłaś się o sobie od swojej mamy?

– Moja mama jest bardzo elegancką kobietą. Z jednej strony jest bardzo ciepłą i czułą osobą i tego mnie nauczyła. Zarazem jest też silną osobowością, i kiedy byłam mała, często decydowała za mnie. Na przykład, kiedy chciałam kupić jakąś kurtkę, to ona mi mówiła, że druga jest ładniejsza. Chciała dla mojego dobra dać mi wiele rzeczy, ale dla mnie to był przekaz, że to, co ja wybieram, jest mniej istotne albo ważne, albo dobre. Nauczyłam się od niej z jednej strony, że jestem śliczna, grzeczna, miła i dobra. To są pozytywne rzeczy, ale też trochę idealizujące. Z drugiej strony, że jestem bałaganiarska i roztrzepana. Taka zgrabna, ale czasem mogłabym schudnąć te dwa kilogramy. Taki przekaz, że jest wszystko w porządku, ale w sumie mogłoby być lepiej. Słyszałam też, że dużo mogę, że mogę zwojować świat, a jednocześnie, że wiele rzeczy ona zrobiłaby inaczej – radziła mi, jak mogłabym je zrobić. Wiem, że ona to robiła nieświadomie, tzn. że była przekonana, że to jest dla mojego dobra, że jak mi powie, co mam zrobić, to mi tym coś ułatwi.

– Jak to wpłynęło na Twoje życie?

– Trochę mi zajęło odszukiwanie siebie i tego, czego JA tak naprawdę chcę i potrzebuję, bo ten mój kompas był zaburzony. Często prowadziłam ze sobą taki dialog: czy to, czego chcę, jest, czy nie jest wartościowe, wątpiłam w to, czy to czego ja chcę, jest okej. Oczywiście nie chodziło o to, że rodzice stoją nade mną i coś mi każą, tylko że ten dialog sam już się we mnie toczył. Miałam więc taki czas separacji wewnętrznej, oddzielenia, kiedy musiałam się nauczyć siebie, swoich potrzeb i tego, gdzie są moje granice. Jednocześnie mam też momenty, kiedy coś jednak robię inaczej niż oni i widzę, że to nie jest tak, że moi rodzice mówią: „O, Boże, nie!”, tylko: „Super!”. Reagują zupełnie inaczej, niż zakładam. I wtedy zdaję sobie sprawę, że ja już sama sobie to robię, sama się ograniczam. Że oni może tego nie rozumieją i zrobiliby inaczej, ale to już nie znaczy, że nie możemy razem być obok siebie z tymi innymi punktami widzenia. Czuję, że moi rodzice są i mogą być inni niż ja – zaczęłam to dostrzegać, rozumieć i doceniać. I to nie jest tak, że oni muszą teraz zgadzać się ze wszystkim, co robię. Że mogą mieć inne zdanie i to nadal jest okej. Poczułam też, że ważnym momentem dojrzewania, stawania się dorosłą było dla mnie dostrzeżenie, że rodzice są zwykłymi ludźmi. To jest trudne, ale i piękne jednocześnie. I daje wolność.

Myślę teraz, że jak się chce, żeby rodzice nas akceptowali, to warto, żebyśmy i my ich akceptowali. To działa w dwie strony.

I bardzo mnie to teraz wzrusza. I to jest też taki wielki przejaw miłości, że po prostu oni są właśnie tacy i ja ich takich biorę i takich kocham. Bo też jeśli ja ich nie będę akceptować, to i siebie też w pewnym sensie nie będę akceptować, bo przecież jestem z nich. To się też łączy ze sobą.

– Bardzo Ci za to dziękuję, też mnie to bardzo wzrusza.

Dotyczy to też innych osób. Kiedy się z kimś spotykam, zastanawiam się, czy ja rzeczywiście przyjmuję tę osobę taką, jaka jest, czy raczej okazuję jej, że chciałabym, żeby była jakaś. To jest też dla mnie ważny temat w relacji z mężczyznami. Zwykle mam na wstępie bardzo dużo oczekiwań i wyobrażeń. I mam wrażenie, że to blokuje naturalne poznawanie się i zobaczenie, kim jest ta osoba. Widzę to jako pewien mechanizm obronny, chęć, żeby coś było jakieś, pewne, bo wtedy bardzo łat­wo powiedzieć: „Nie, to nie jest takie, sorry”. To jest łatwiejsze, niż wytrzymać ten moment, w którym nie wiadomo, jakie to jest. Tej jesieni właśnie dotarła do mnie wielka prawda życiowa, że nic nie wiadomo. Dopiero z czasem się okazuje jak jest.

– Kochasz siebie?

– Hmm, kocham siebie prawdziwą. Tak, to jest właśnie to, co poczułam, kiedy o to zapytałaś. Naprawdę tak mogę powiedzieć, bo tak jest i tak czuję. Nadal czuję, że wiele rzeczy mam do przerobienia, zrobienia i odkrycia, że często chociażby nieświadomie robię takie rzeczy, które są przeciwko mnie samej. Ale czuję, że ja już nie chcę ich robić i że też chcę siebie znać coraz lepiej.

– Kiedy zaczęłam kochać siebie…

– …życie stało się przyjemne.

– Jaka była Zuza idealna, a jaka jest Zuza prawdziwa?

– Dziś stwierdzam, że Zuza idealna wcale mi się już nie podoba. W ogóle się nie złościła. Żyła z ludźmi dobrze i wszyscy ją lubili. Nie kłóciła się i wszystko przyjmowała ze spokojem, że niby wszystko jest w porządku, nawet jak nie było. Nikomu nie przeszkadzała, rozumiała wszystkich i wszystko, w ogóle była bardzo wyrozumiała. Trochę się z siebie tamtej śmieję, taka byłam grzeczna i dobra, a dziś w ogóle mi się ta idea nie podoba. Bo jak sobie teraz o niej myślę, to czuję, że ta Zuza idealna jest wykastrowana. Byłam kiedyś na warsztatach rozwojowych i jakaś dziewczyna opowiadała o jakiejś takiej części siebie, której nie lubi. Prowadząca zapytała ją, czy ona by ją odrąbała? Ona powiedziała tak, że by ją odrąbała. Ja wtedy prawie płakałam, bo pomyślałam sobie: „Boże, nie rób tego, proszę Cię”. Że to jest właśnie takie odrąbywanie sobie czegoś, takie zakrywanie oczu. Bo czuję, że to jest po prostu nieprawda. Że nikt nie musi być zawsze zadowolony, wyrozumiały i uśmiechnięty. Wymaganie tego od siebie i staranie się, żeby taką być, jest strasznie męczące. Dziś czuję, że wiele więcej się we mnie mieści sprzecznych rzeczy. Mogę pomieścić w sobie naraz różne skrajności i być np. zła i wdzięczna jednocześnie. I że prawda jest złożona, a nie czarno-biała. Czuję się ciekawą osobą właśnie dzięki tej wielowymiarowości. I że jak dzisiaj wiem jedną rzecz, to nie znaczy, że jutro nie mogę już zmienić zdania. Niedawno czytałam artykuł o psychoterapii, w którym Jacek Masłowski powiedział, że to nie jest tak, że się człowiek zmienia podczas terapii, tylko po prostu ma siebie więcej. Ja właśnie to czuję, że mam siebie więcej.

PRAWDZIWA PEWNOŚĆ SIEBIE,
CZYLI POWRACANIE DO TEGO,
KIM NAPRAWDĘ JESTEŚ

I Ty także, podobnie jak Zuza, możesz mieć siebie więcej i zbudować prawdziwą pewność siebie. Czym ona jest? Nie jest nią robienie dobrego wrażenia na otoczeniu, podczas gdy drżysz w środku i boisz się, jak będziesz oceniona. Nie jest nią również stan, kiedy przekonujesz innych, że coś jest świetnym pomysłem, choć sama w niego nie wierzysz. Pewność siebie to nie arogancja, kiedy uważasz, że jesteś ważniejsza i mądrzejsza od drugiego człowieka, i dajesz mu to odczuć, a robisz to, bo w głębi duszy myślisz, że jesteś gorsza i boisz się, że jeśli nie będziesz dominować nad innymi, to się to wyda. Nie jest również pewnością siebie ślepe dążenie do celu, gdy po drodze tracisz zdrowie i niszczysz ważne dla Ciebie relacje. To wszystko są tylko zewnętrzne oznaki tego, co przyjęliśmy uznawać za pewność siebie i cenić dokładnie tak samo, jak zaczęliśmy jadać tani fast food zamiast sycących zdrowych posiłków. Wywyższanie się ponad innych, arogancja, brak życzliwości dla drugiego człowieka to nie pewność siebie, ale znak, że żyjemy odłączeni od siebie.

Chcesz zobaczyć, czym jest prawdziwa pewność siebie? Spójrz na kilkuletnią dziewczynkę, jaka jest zachwycona, kiedy patrzy na siebie w lustrze, ponieważ nie została jeszcze skażona obowiązującym wzorem piękna przekazywanym w naszej kulturze. Jaka jest połączona z naturalnym pięknem i promiennością w sobie. Albo spójrz na cichego mistrza zen. Nie ma potrzeby przekonywać nikogo, że jest ważny, ponieważ jest osadzony w swojej wartości wewnątrz siebie. Albo popatrz na małego brzdąca, z jaką bezpośredniością i determinacją dąży do zaspokojenia swoich potrzeb, ponieważ jest w pełni połączony z tym, co czuje i czego potrzebuje, i ufa, że to otrzyma.

Prawdziwa pewność siebie już w Tobie jest, była w Tobie od zawsze. To stan, w którym jesteś połączona ze sobą i z życiem na głębokim poziomie. Kiedy żyjesz naprawdę, pełnią siebie. Kiedy pozwalasz sobie wyrażać to, kim naprawdę jesteś, i robić to, co kochasz. W każdej chwili możesz do tego stanu powrócić. Przekonało się o tym już ponad 1300 uczestniczek moich spotkań i warsztatów, które doświadczyły tego przebłysku życia w innym, głębszym miejscu w sobie, poza ocenami i krytyką, w miłości, radości i akceptacji. Zresztą zobacz sama.

ZACZYNAMY!

Zwykle wchodzą nieśmiało, uśmiechają się, siadają, wyciąga­ją komórki, piszą SMS-y do bliskich albo przeglądają Face­booka. Co odważniejsze, bardziej otwarte albo wręcz odwrotnie, te bardziej spięte, witają się z innymi, zerkają na mnie, raczej żadna nie zagaduje. Czekają. Dochodzi 9.30, wstaję, zamykam drzwi i kiedy wracam na miejsce, witam je ciepło na warsztatach Codziennie Pewna Siebie.

Który to już raz prowadzę te warsztaty? Osiemdziesiąty? Setny? A mimo to ciekawość we mnie jest taka sama jak za pierwszym razem. Kim są? Czego potrzebują? I czy uda mi się pomóc im otworzyć się na siebie same i na siebie nawzajem? W powietrzu czuję ich lekkie napięcie, niepewność, co się wydarzy, i odrobinę swojego podekscytowania. Siedzimy w kręgu, zaczynam opowiadać, co się będzie działo, i widzę, jak powolutku rozluźniają się, pojawiają się śmiechy, uśmiechy, swobodne komentarze. Wtedy zapraszam je, aby się przedstawiły. Zawsze ciekawi mnie, o czym powie pierwsza osoba, jak bardzo się odkryje, ile pokaże własnej wrażliwości, miękkiego wnętrza. Zwykle otwartość pierwszej osoby bardzo wspiera otwartość innych, szybko wchodzimy na inny poziom głębi i bliskości. Tak jest i tym razem. „Chciałabym zacząć siebie lubić”. „Boję się, że sobie nie poradzę”. „Źle o sobie myślę”. „Krytyka innych bardzo mnie rani, jak się od tego uwolnić?”. „Chciałabym nareszcie zacząć robić to, o czym marzę”. „Czuję się gorsza, inna”. „Nie akceptuję siebie”. Emocje narastają, robi się coraz intymniej, prawdziwie. Ile razy już to słyszałam? A jednak porusza mnie to tak samo jak za pierwszym razem, serce tak samo się otwiera i chce dawać: akceptację, dobro, życzliwość. Przestrzeń sama zaczyna się tkać ze wzruszeń, uważnego słuchania, obecności.

Wprowadzam je w osiem filarów pewności siebie, które są mapą i przewodnikiem do odnalezienia siebie i swojej mocy. Życzliwością i uważnym słuchaniem pomagam im spojrzeć na siebie w nowy sposób, na nowo wejść w kontakt z poczuciem własnej wartości, wiarą w siebie, pozytywnym nastawieniem. Tak spędzamy ze sobą dwa dni pełne magii, bliskości i ciepła. A potem, w ostatniej rundce w kręgu, tuż przed zakończeniem warsztatów, proszę, aby powiedziały, co sobie biorą z tego doświadczenia. Mówią: „Jeszcze nigdy nie byłam z nikim tak otwarta jak z Wami tutaj”. „Nareszcie czuję, że sobie ze wszystkim poradzę”. „Odnalazłam siebie”. „W końcu zaczynam siebie lepiej rozumieć, o co mi tak naprawdę chodzi”. „Czuję ulgę, że nie tylko ja tak mam”. „Teraz mogę zacząć działać, bo wiem, czego chcę”. Po każdym warsztacie uczestniczki wychodziły mocniejsze, bardziej osadzone w sobie, bardziej świadome siebie, w lepszym kontakcie z własnym wnętrzem, czujące swoją wartość. Jak to wszystko działa? – zastanawiałam się za każdym razem. Co takiego dzieje się podczas warsztatów, że kobiety zaczynają czuć się pewniej i widzieć swoją wartość, nawet te, które nie wierzyły, że to w ogóle możliwe? Zaczęłam to badać, nazywać i tak wyklarował się z tego cały ośmiotygodniowy trening.

Podobnie jak Uczestniczki moich warsztatów, zabieram Cię w długą i sycącą podróż w głąb siebie, abyś i Ty mogła skorzystać z dobrodziejstw tej metody, rozwijając się w za­ciszu swojego domu albo zacząć ją stosować w swoich relacjach prywatnych lub zawodowych. Abyś mogła się wzmocnić i poczuć, że jesteś cudowną kobietą, zasługującą na wszystko, co najlepsze. Abyś mogła nadać swojemu życiu upragniony kierunek i sięgać po to, czego naprawdę chcesz. To wyprawa, która wymaga odwagi. Dlatego pogratuluj sobie już dziś, że masz odwagę zajrzeć tam, gdzie być może wcześniej nie zaglądałaś. Skoro tu jesteś, to znaczy, że czujesz, że nadszedł Twój czas, aby otworzyć się na nowe. Przed nami osiem tygodni wspólnego treningu, podczas którego przeprowadzę Cię krok po kroku coraz bliżej Ciebie, Twojej mocy i autentyczności. W każdym tygodniu poznasz i wzmocnisz jeden filar pewności siebie. Czekają Cię inspirujące historie, mocne, wewnętrzne praktyki oraz napełniające mocą zadania rozwojowe, które pomogą Ci wyjść ze strefy komfortu i zaprosić do Twojego życia więcej radości, miłości i szczęścia.

Obiecaj sobie, że na tej drodze będziesz podchodziła do siebie z łagodnością, wyrozumiałością i ciepłem. Ponieważ nie chodzi o to, ile zrobisz praktyk, ale o to, jaką relację zbudujesz ze sobą.

Od tego zależy, jak będziesz się czuła ze sobą i w swoim życiu. A czy nie to jest najważniejsze? I pamiętaj, jesteś cudem, zasługujesz na wszystko, co najlepsze, jesteś wartościowa. Jestem pewna, że nawet jeśli teraz uważasz, że to tylko słowa, po przeczytaniu tej książki i zrobieniu praktyk poczujesz je w sobie. Gotowa? To zaczynamy.

Oto co przed nami:

W pierwszym tygodniu zyskasz lepszy kontakt ze sobą oraz rozwiniesz

samoświadomość

, dzięki czemu Twoje blokady, nieświadome niekorzystne nawyki i ograniczenia będą traciły swoją moc, a Ty zaczniesz przejmować kontrolę nad swoim umysłem.

Praktyki drugiego tygodnia pomogą Ci siebie

bezwarunkowo zaakceptować

, dzięki czemu poczujesz się znacznie lepiej sama ze sobą i przestaniesz tak bardzo bać się oceny innych.

Dzięki ćwiczeniom trzeciego tygodnia nauczysz się siebie

doceniać

. Im bardziej będziesz zauważała, co dobrego wnosisz w swoją pracę i życie innych ludzi, tym bardziej będziesz szanowana i doceniana przez innych. Po prostu tak to działa.

W czwartym tygodniu skupimy się na powracaniu do

naturalnego poczucia własnej wartości.

Piękne praktyki pomogą Ci odkryć swoją wartość, która zawsze w Tobie była. Zyskasz głębsze wewnętrzne poczucie, że jesteś ważna i wartościowa.

W piątym tygodniu

pogłębisz zaufanie do siebie.

Przekonasz się, że Ty sama wiesz najlepiej, co jest dla Ciebie dobre, i nauczysz się czerpać z wewnętrznej mądrości.

Praktyki szóstego tygodnia pomogą Ci

wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć kreować wymarzone życie.

Wspaniałe ćwiczenia i zadania rozwojowe pomogą Ci skutecznie przejąć ster Twojego życia i otworzyć się na prawdziwe szczęście i spełnienie w każdej sferze.

W siódmym tygodniu zbudujesz stabilną

wiarę we włas­ne możliwości.

To da Ci niesamowity napęd do działa-nia i odwagę do realizowania naprawdę śmiałych marzeń.

Ósmy tydzień to

prawdziwe doładowanie pozytywnej energii

, będziemy pracować nad tym, aby zmiana, która się w Tobie zadziała, została z Tobą na stałe i mogła się zamanifestować w Twoim życiu tak, jak tego pragniesz.

W każdym tygodniu wzmocnisz jeden z ośmiu filarów pewności siebie, dzięki czemu lepiej poznasz i zrozumiesz siebie, nabierzesz siły, aby żyć odważniej, nauczysz się budować sycące relacje i nabierzesz odwagi do tego, aby kreować swoje życie w pełni w zgodzie ze sobą. Opisany w książce trening poprowadzi Cię krok po kroku coraz bliżej Ciebie, pomagając Ci stać się kobietą bardziej świadomą swojej wartości, odnaleźć w sobie siłę i nabrać wiary we własne możliwości.

Dzięki tym praktykom staniesz się codziennie pewna siebie:

poznasz, zrozumiesz i zaakceptujesz całą siebie,

staniesz się dla siebie wspierającą przyjaciółką i poczujesz swoją wartość,

nauczysz się codziennego pielęgnowania kontaktu ze sobą,

staniesz się uważna na siebie i zaczniesz bardziej żyć tu i teraz,

wzmocnisz się w kreowaniu swojego życia świadomie i w zgodzie ze sobą.

Zaangażuj się całym sercem w wykonywanie opisanych tu ćwiczeń, a gwarantuję Ci, że spojrzysz na siebie w zupełnie nowy, wzmacniający Cię sposób. Być może wykonasz cały trening w osiem tygodni, a może każdy filar będziesz przerabiała przez dwa, trzy tygodnie. To całkowicie w porządku. Bądź na siebie uważna i pracuj w swoim tempie.

Załóż specjalny zeszyt i notuj postępy

Kiedy rozwijasz się intensywnie, bardzo dobrze, abyś zachowała w tym uważność na siebie i na zmianę, która będzie się w Tobie dokonywała. Dzięki temu będziesz mogła szybciej zintegrować w sobie nowe umiejętności, zachowania i postawy. Ten trening to czas intensywnego zanurzenia w siebie, dlatego przyda Ci się codzienny towarzysz: piękny, wybrany przez Ciebie osobiście zeszyt, w którym będziesz zapisywała wszystkie swoje przemyślenia i obserwacje. Tak ładny i miły wizualnie, żebyś otwierała go z ochotą.

Codziennie wieczorem przez osiem tygodni treningu zapisuj swoje obserwacje, przemyślenia, refleksje z praktyki. Pozwól sobie na swobodny przepływ myśli. To, co piszesz, nie musi mieć żadnego określonego porządku ani nawet sensu. Pomyśl o wieczornym wpisie w dzienniku jak o rozmowie z przyjaciółką, której zdajesz relacje z tego, czego się o sobie tego dnia dowiedziałaś, co odkryłaś, czego doświadczyłaś. Nawet kiedy bardzo Ci się nie będzie chciało, zadbaj o to, aby napisać choć dwa, trzy zdania najważniejszych refleksji i wglądów z danego dnia. To będzie mapa przebytej przez Ciebie drogi, która pomoże Ci się stawać coraz bardziej świadomą i uważną na siebie. Do dzieła, pierwszy tydzień przed nami.

Strona redakcyjna

Copyright for the Polish Edition

© 2017 Edipresse Polska SA

Copyright for text © 2017 Patrycja Załug

Edipresse Polska SA

ul. Wiejska 19

00-480 Warszawa

Dyrektor ds. książek: Iga Rembiszewska

Redaktor inicjujący: Natalia Gowin

Produkcja: Klaudia Lis

Marketing i promocja: Renata Bogiel-Mikołajczyk

Digital i projekty specjalne: Katarzyna Domańska

Dystrybucja i sprzedaż: Izabela Łazicka (tel. 22 584 23 51), Beata Trochonowicz (tel. 22 584 25 73),

Andrzej Kosiński (tel. 22 584 24 43)

Redakcja: Anna Parcheta

Korekta: Ewa Mościcka, Jolanta Kucharska

Projekt okładki i stron tytułowych: Magdalena Betlej/Studio KARANDASZ

Zdjęcia: Tatiana Pałucka, Katarzyna Gruk, Twoja Sesja

Grafiki: Shutterstock.com

Skład i łamanie: Master, Łódź

Biuro Obsługi Klienta

www.hitsalonik.pl

mail: bok@edipresse.pl

tel.: 22 584 22 22

(pon.–pt. w godz. 8:00–17:00)

www.facebook.com/edipresseksiazki

ISBN 978-83-7945-760-1

Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kodowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych w całości lub w części tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw autorskich.