Strona główna » Humanistyka » Czas

Czas

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-07-03423-2

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Czas

Najnowsza książka niemieckiego historyka idei Rüdigera Safranskiego (ur. 1945) traktuje o czasie w najróżniejszych postaciach. Safranski, badacz niemieckiego romantyzmu, a także współczesnej niemieckiej filozofii, od tej właśnie strony podchodzi do doświadczenia czasu, a matematyczno-fizyczna interpretacja temporalności nie gra tu głównej roli. Czas przeżywamy poza pomiarami za pomocą zegarów pewnej liniowej, jednokierunkowej wielkości. Jego żywe doświadczenie, opisywane w poszczególnych rozdziałach, wyraża się w przeżyciu nudy, początku czy troski. Dopiero Czas uspołeczniony posługuje się zegarem. W gospodarce Czas staje się pieniądzem, nabiera zróżnicowanego tempa. Zarówno jednak Czas własnego ciała, jak i Czas kosmiczny, eschatologiczny czy literackiej narracji mają osobne wymiary odległe od wymiaru mierzalnego, zegarowego. W ten sposób autor, wybitny erudyta i sprawny narrator, zapewnia czytelnikowi panoramę rozumień czasu w dzisiejszym świecie. Pod tym względem jest to wyjątkowa książka, obejmująca liczne dziedziny, w których Czas się pojawia, i chociaż po jej lekturze nadal nie umiemy zdefiniować, czym on jest, to umiemy powiedzieć o wiele więcej o nim jako doświadczeniu i jako zjawisku.

Polecane książki

Jak zaczynając od 0 współtworzyć firmy warte ponad 5 miliardów euro? To główne pytanie, na które znajdziecie odpowiedź w tej książce. Autor opowiada liczne historie ze swojej działalności i dzięki nim w praktyczny sposób pokazuje, jak myśli i działa przedsiębiorca...
Czy można ocalić zdruzgotaną miłość? “Po rozstaniu z Dominikiem jestem zupełnie rozbita. W naszych sercach i ciałach płonęła namiętność, lecz jedno nieporozumienie sprawiło, że ten piękny świat z trzaskiem runął w gruzy. Teraz niczym cień podążają za mną ból i smutek i nie potrafię wybrać właściwej ...
Czy w każdym absurdzie jest głębszy sens? Euzebia Wichajster, dzięki interwencji swojego anioła stróża, trafia do Zgromadzenia Sióstr Herbalistek, gdzie wkrótce robi zawrotną karierę jako siostra Konoppia. Wraz z pozostałymi dwunastoma zakonnicami prowadzi pogotowie dla przypadków beznadziejnie ...
Dziewczyna z plaży Leo jest normalnym facetem – ma dobre stanowisko i perspektywy zawodowe, zewsząd otaczają go przyjaciele, a piękne kobiety ustawiają się do niego w kolejkach. Mimo wszystko Leo najlepiej czuje się w towarzystwie tajemniczej dziewczyny z plaży, która wydaje się go kochać. Nie wi...
Lato na południu Francji. Zapach ziół i kwiatów odurza jak mocne wino. Słońce wyostrza kolory i zmysły. Tutaj niektórym udaje się zapomnieć o kłopotach, a inni chyba nie mogą bez nich żyć. Gorące lato Opromieniony słońcem stary dom, otoczony ogrodem, a w nim ich dwoje. Ell...
WYRAŻENIE „KSIĄŻKA Z DUSZĄ” NABIERA NOWEGO ZNACZENIA Cześć, jestem Erik. Ten gość, który nie żyje. Dziwne, prawda? Zaufaj mi, rozumiem to. Trochę mi zajęło zanim się do tego przyzwyczaiłem. Nie jestem żadnym zombie ani duchem – tak naprawdę wcale tak to nie działa. Ale jeśli pozwolisz się poprowadzi...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Rudiger Safranski

Rüdiger Safranski

Czas

Co czyni z nami
i co my czynimy z niego

Przekład
Bogdan Baran

Czytelnik

Przedmowa

„Czas – twierdziła Marszałkowa z Kawalera srebrnej róży Hofmannsthala
– to osobliwa rzecz. / Jest niczym, gdy się ot tak żyje, / jednakże
potem nagle / czuje się tylko jego”1.

Czas „jest niczym” nie tylko wtedy, gdy się „ot tak” żyje. Szczególne
jest to, że wydaje się „niczym” także wtedy, gdy skupić na nim uwagę.
Każdy może się o tym przekonać, wystarczy tylko zważyć na swoiste
przepływanie czasu. Czegoś jeszcze przed chwilą obecnego już nie ma, a przyszłego – jeszcze nie ma. Czas sprawia, że zamieszkujemy wąski pasek
teraźniejszości otoczony po obu stronach nie-bytem: już-nie przeszłości
i jeszcze-nie przyszłości. Można się temu dziwić, a nawet odczuwać
niepokój. Św. Augustyn w każdym razie wdał się w rozmyślania nad tym
dwojakim niebytem niesionym ze sobą przez czas i napisał w słynnym
rozdziale XI Wyznań: „Czymże więc jest czas? Jeśli nikt mnie o to nie
pyta, wiem. Jeśli pytającemu usiłuję wytłumaczyć, nie wiem”2.

Gdyby czas był jedynie tym, co mierzą zegary, to odpowiedź na pytanie o niego przyszłaby szybko. Byłby on właśnie tylko mierzalnym trwaniem
wydarzeń. Łatwo jednak odnieść wrażenie, że nawet nie dotykamy tym jego
prawdziwego znaczenia. Dlatego obieram inną drogę. Zbliżam się do czasu
śladem jego skutków, opisuję więc, co on czyni z nas i co my czynimy z niego.

Droga przez labirynt naszych doświadczeń czasu zaczyna się od nudy,
nigdzie bowiem czas tak nie rzuca się w oczy jak tam, gdzie nie chce
przeminąć, gdzie się korkuje. Na pierwszy plan wybija się jego upływ
jako taki, nawet jeśli przesłaniają go z rzadka wydarzenia. Ten w pewnej
mierze pusty czas, choć odczuwany bezpośrednio z taką udręką, stanowił
zawsze wyzwanie dla literatury i filozofii, ponieważ uzasadniony jest
domysł, że można szczególnie dobrze poznać, co się dzieje z człowiekiem,
kiedy poza tym nic się nie dzieje (rozdział 1).

Gdy czas grozi skostnieniem, gdy nic już się nie przemieszcza, pomaga
tylko wyruszenie, próba ustanowienia nowego początku. Pozostawienia
przeszłości za sobą. Czar zamieszkujący każdy nowy początek polega na
tym, że korkujący się czas rusza, staje się wielce obiecujący, porywa
jednostkę ze sobą. Oczywiście są tu też problemy. Dochodzi do wyparć,
zniszczeń, bezwzględności wszelkiego rodzaju. Mimo to czas oferuje
człowiekowi dużą szansę na to, by przestał on być ofiarą przeszłości i pozostawił ją za sobą. Wcześniej inni robili coś z jednostką, teraz ona
poczyna coś ze sobą. Jest to uskrzydlający czas zaczynania. Jestem nie
tylko Ja, jestem też Innym, wyjaśnia poczynający (rozdział 2).

Czas zaczynania orientuje się ku przyszłości, i to ufnie. Z reguły
jednak w orientacji na rzeczy przyszłe dominuje troska we wszystkich jej
formach – od troskliwości po profilaktykę. Ponieważ nie tylko żyjemy w czasie, lecz także uświadamiamy go sobie, nie sposób uniknąć sytuacji,
gdy otworzy się przed nami cały horyzont przyszłości, do którego
odnosimy się z troską i profilaktycznie. Troska stanowi służbowy organ
naszego doświadczenia czasu. Ogarnia obszary życia, ponieważ we
wszystkim, co czynimy i czym jesteśmy, podlegamy upływowi czasu. Troska
indywidualizuje człowieka, ale zarazem skupia go w zbiorowość społeczną,
która we współczesnych warunkach pojmuje siebie jako społeczeństwo
ryzyka (rozdział 3).

Czas ulega uspołecznieniu. W tym momencie zaczyna się panowanie zegara.
Zegar to nic innego jak pewna instytucja społeczna. Za pomocą
regularnych zdarzeń, co do których porozumiano się społecznie – od
zegarów słonecznych po atomowe – mierzy się trwanie wydarzeń
nieregularnych. Procesy w społeczeństwie łączy się w sieć temporalną. W epoce maszyn zegar staje się dominującym narzędziem, a wraz z rozwojem
kolejnictwa powstaje konieczność ponadregionalnej koordynacji biegu
czasu. Na koniec nowoczesna technika umożliwiła komunikację w czasie
rzeczywistym między punktami odległymi przestrzennie. Pozwala to
doznawać globalnej jednoczesności. Tego w dziejach ludzkości jeszcze nie
było i stanowi to dramatyczne wyzwanie dla dotychczasowego typu
człowieka, pewnie nawet go przerastające. Możliwe, że znajdujemy się w fazie jakiejś kulturowej mutacji (rozdział 4).

Uspołeczniony czas jest także czasem zagospodarowanym. Czasem się
handluje. Czas staje się pieniądzem. Działania społeczne i gospodarcze
ogromnie przyspieszają. W społeczeństwie tworzą się regiony o zróżnicowanej prędkości, na przykład gospodarka finansowa działa
szybciej niż demokracja, która potrzebuje więcej czasu na swoje decyzje.
Polityczne walki o władzę toczą się wokół kwestii: kto nadaje tempo?
Czas się upolitycznia. Wraz z przyspieszeniem zużywa się więcej
przyszłości, a przeszłość szybciej się dewaloryzuje. Czasy współczesne
obciążają przyszłość swoimi odpadami i zużywają zasoby naturalne, które
kształtowały się przez miliony lat: atak współczesności na resztę czasu
(rozdział 5).

Nawet jeśli powstaje niekiedy wrażenie, że pozostajemy zupełnie
zamknięci w czasie uspołecznionym i zagospodarowanym, to sfera ta nie
jest jeszcze wszystkim. Spoglądamy w stronę czasu światowego, który
nieskończenie przerasta nasze osobiste żywoty, a także czasokresy całych
społeczeństw i kultur. Od bardzo dawna próbowano połączyć w sensowną
relację czas życia z czasem świata. Cykle pór roku, epoki kosmiczne,
chrześcijańska historia zbawienia, idea postępu realizowanego przez
kolejne pokolenia, wreszcie ewolucja jako historia wyższego rozwoju –
służą za schematy mające wypędzić absurd z ogromnych przestworów czasu i przydać im jakiegoś sensu (rozdział 6).

Coraz trudniej wszakże o to, gdy rzeczywiście zajmujemy się
czasoprzestrzenią świata. Wraz ze stworzonymi przez Einsteina teoriami
względności zagadkowość czasu jeszcze wzrosła. Wprawdzie nie wszystko
jest względne, ale też nie wszystko istnieje w tym samym czasie.
Przyrodoznawstwo stwierdziło, że czas nie jest wielkością absolutną. Ma
zapewne początek i koniec jak wszystko inne i w ogóle stanowi tylko
zjawisko z pierwszego planu. Także jednak wtedy, gdy rozwija się teorie
o iluzyjnym jakoby charakterze czasu, czas upływa (rozdział 7).

Wracamy z kosmosu do własnego czasu ciała i jego rytmów: do spotkania z czasem doświadczanym na własnym ciele. Do własnego czasu należy też
wewnętrzny czas świadomości. W świadomym zaś przeżywaniu upływu czasu
następuje tajemnicza zupełna przemiana tego, co rzeczywiste, w nierzeczywiste. Gdzie są rzeczy przeszłe, gdy nie ma po nich już żadnych
materialnych śladów? Czy świadomość to jedyna ich przechowalnia? A gdy
wkradnie się zapomnienie i rzeczy przeszłe znikną też ze świadomości,
będzie tak, jakby nigdy nie istniały? Dotyczy to nie tylko ogółu, lecz
także każdej jednostki. Każdy jest ostatnim świadkiem czegoś, co wraz z nim nieodwołalnie przepadnie. Nowoczesne środki rejestracji nic tu nie
dają, gdyż przechowują zewnętrzne ślady, a nie stany wewnętrzne.
Świadomość czasu odkrywa furię zanikania. Wytrzymujemy to tylko dlatego,
że na scenę naszej świadomości prą nowe rzeczywistości, nawet jeśli
każde wrażenie, choć jednoczesne, wkracza w świadomość nieco opóźnione
(rozdział 8).

Pozostajemy nieodwołalnie pod władzą czasu. Zwłaszcza że umiemy się
przynajmniej nim bawić. Potrafimy, opowiadając, swobodnie się po nim
poruszać – w przód i w tył. Na tym może polega w ogóle sekret
atrakcyjności literatury. Opanowujemy w zabawie czas, którego władzy
skądinąd podlegamy. Igrając z czasem, uzyskujemy chwilową suwerenność –
zarówno w literaturze, jak i w świecie obrazów czy w muzyce. Gra z czasem zmieniła się raz jeszcze w dobie technicznej odtwarzalności
tekstów, obrazów i dźwięków. To jedno wszakże pozostaje: życie nie ma
przycisku „replay” (rozdział 9).

Zabawa czasem ma do czynienia z czasem wypełnionym, a wypełniony czas
może służyć za przedsmak czegoś, co nazwano wiecznością. Wieczność nie
jest czasem bez końca, lecz czymś różnym od czasu. Wieczność to symbol
ludzkiej tęsknoty do nieśmiertelności lub – jak w wierze
chrześcijańskiej – do zmartwychwstania ciała i duszy. Wszystkie te
skrajnie zróżnicowane wyobrażenia krążą wokół nierozwiązalnej chyba
sprzeczności, która polega na tym, że można postrzegać siebie z zewnątrz
i dlatego wie się o śmierci, od wewnątrz natomiast nie można siebie
odmyśleć. Nie sposób po prostu wyobrazić sobie własnego nie-bycia – co
ma pewne konsekwencje (rozdział 10).

Rozdział 1

Czas nudy

O przywileju możności nudzenia się. Zdarzenia przechodzą, czas
przychodzi. Nieznośna liniowość czasu. Czekanie. Godot. Kultura jako
spędzanie czasu. Cienka zasłona zdarzeń nie pozwala zajrzeć w nicość
czasu. Metafizyczne szumy uszne. Romantyczne rozpoznania nudy. Trzy akty
dramatu „nuda”. Kiedy nic nie idzie, trzeba samemu ruszyć w drogę.
Wolność a poczynanie. Czasowanie czasu

W odróżnieniu od zwierzęcia człowiek jest istotą zdolną do nudzenia się.
Chociaż troszczy się o rzeczy niezbędne do życia, pozostaje mu jeszcze
pewien nadmiar uwagi, która gdy nie znajdzie odpowiednich zdarzeń ani
czynności, kieruje się na sam upływ czasu. Zwykle gęsto utkany dywan
zdarzeń, osłaniający ten upływ przed postrzeżeniem, staje się wtedy
prawie niewidoczny i odsłania widok na rzekomo pusty czas. To
paraliżujące spotkanie z czystym upływem czasu nazywamy nudą.

Nuda pozwala nam ujrzeć pewien doniosły aspekt czasu, ale w paradoksalny
sposób, ponieważ w nastroju nudy czas właśnie nie chce upływać, korkuje
się, nieznośnie wlecze. Czasu, mówi Arthur Schopenhauer, doświadczamy w nastroju nudy, nie w trakcie zabawy. Chcąc przeto pojąć, czym jest czas,
najlepiej zwrócić się najpierw nie do fizyki, lecz do doświadczenia
nudy.

Nuda, jak opisuje ten stan William James, występuje wtedy, „gdy z racji
względnie nikłej zawartości jakiegoś odcinka czasowego zwracamy uwagę na
sam upływ czasu”3.

Nie ma czasu rzeczywiście pozbawionego zdarzeń; zawsze coś się dzieje.
Bez zdarzeń w ogóle nie ma czasu, ponieważ czas jest trwaniem zdarzeń i dlatego, ściśle biorąc, nie może być pusty. Odczucie pustki pochodzi
stąd, że do wydarzeń nie dołącza żadne żywe zainteresowanie. Powód może
tkwić po stronie podmiotu lub przedmiotu, zwykle zaś tkwi po obu
stronach. Jeśli chodzi o podmiot, bywa że przeżywa on w sposób
przytępiony, osłabiony. Za mało postrzega i dlatego szybko się nudzi.
Nie może jednak być zbyt przytępiony, bo wtedy nie zauważałby, że czegoś
mu brakuje. Podsypia. Nuda wymaga więc pewnego minimum otwartości,
zaciekawienia i gotowości do przeżyć.

Jeśli chodzi o stronę przedmiotową nudy, to bywa, że spotykana
rzeczywistość faktycznie oferuje zbyt mało i zbyt słabo pobudza, na
przykład w przypadku monotonii mechanicznych procesów. Coś zrazu
uroczego zwykle traci powab wskutek rutyny, nawyku. Atrakcja w końcu się
znudzi. „Regularny powrót rzeczy zewnętrznych” – pisze Goethe – to
właściwie niebiańskie „dary” życia zapewniające poczucie bezpieczeństwa
i „radości życia”. Może się jednak zdarzyć, że taka błogość nawyku
przerodzi się w nudę, a ta rozrośnie się w znużenie i rozpacz.
„Opowiadają o pewnym Angliku – kontynuuje Goethe – że powiesił się, żeby
nie być zmuszonym ubierać się i rozbierać codziennie”4.

Gdy słabną lub znikają zewnętrzne pobudzenia, pełen fantazji, przytomny
człowiek będzie sobie przez chwilę pomagał procesami wewnętrznymi – jak
wspomnienia, myśli, fantazje – ale niezbyt długo, a potem i jemu czas
zacznie się dłużyć, aż się na koniec znudzi.

Schopenhauer wiązał skłonność do nudzenia się z okresem życia. W młodości, wyjaśniał, ma się świadomość bardziej chłonną, stale pobudzaną
przez nowość przedmiotów. Świat wydaje się gęsty, pełen wrażeń. Dlatego
dzień jest długi nie do przeniknięcia, nie będąc nudnym, a ciąg dni i tygodni staje się na poły wiecznością. Dorosłego spotyka to tylko w szczególnych przypadkach, przy pełnej zaangażowania pracy albo w podróży. Ponadto z wiekiem czas coraz bardziej ulatuje. „[J]eżeli
każdy dzień jest taki sam jak wszystkie – czytamy w Czarodziejskiej
górze Thomasa Manna – to wszystkie one są jak jeden dzień, i przy
zupełnej jednostajności najdłuższe życie wydałoby się całkiem krótkie i uleciałoby niepostrzeżenie”5. Takie przepływające obok
życie wydaje się jednak krótkie tylko w retrospekcji, w danej chwili zaś
może daną osobę nudzić właśnie z racji swojej ulotności. Zostawia
człowieka pustym.

W miarę rozwiewania się zdarzeń uwidacznia się czas. Powstaje wrażenie,
jakby wychodził z ukrycia, gdyż przed naszym zwykłym postrzeganiem
skrywa się za zdarzeniami i nie jest nigdy przeżywany tak bezpośrednio i natarczywie. Zatem prześwit w zasłonie, a za nim zieje czas. Rzut oka na
zegar wzmacnia jeszcze nudę, ponieważ trwanie z interpunkcją regularnego
tykania czy ruchu wskazówek odbiera się jako jeszcze uboższe w zdarzenia
i trudno je znieść, wskutek czego na przykład stałe kapanie kropel w pustej celi stosuje się jako torturę. Już bezsenność pozwala zaznajomić
się z torturą pustego czasu. E.M. Cioran, notorycznie cierpiący na
bezsenność współczesny filozof, pisze o tym doświadczeniu: „Trzecia nad
ranem, mija jedna sekunda, mija druga; podliczam każdą minutę. Jaka tego
przyczyna? – Fakt, żem się narodził. Podważanie sensu własnych
narodzin ma źródło w bezsenności szczególnego rodzaju”6.

Do doświadczenia nudy nie wystarcza jednak, że blakną wewnętrzne lub
zewnętrzne zdarzenia. Na zasadzie kontrastu musi występować wewnętrzny
niepokój, jakieś niejasne pragnienie, które czujemy, choć ono nas nie
wypełnia. Nudę cechuje to, że nie sposób się w niczym pogrążyć,
całkowicie oddać chwili, lecz stale wychodzimy poza aktualny moment,
doświadczamy pewnego czasowego odcinka, choć nie tyle jako czegoś
wyzwalającego i uskrzydlającego, ile jako rzeczy budzącej przerażenie.
Przeraża perspektywa konieczności zrobienia wszystkiego samodzielnie,
samodzielnego nadania treści własnemu życiu. Znudzony w ten sposób
będzie pytał z irytacją: czy dziś znów mam robić to, czego sam chcę!?
Niecierpliwie czeka się na coś, nie wiedząc na co. Pusty obrót jako
tętno wewnętrznego czasu. Chwila płynie za chwilą, wir czasu wciąga, a zarazem przeraża.

Patologia czasu zna zjawisko temporalnej nerwicy natręctw7.
Pewna pacjentka tak streściła to podczas wizyty u psychiatry Viktora
Emila von Gebsattela: „Muszę nieustannie myśleć, że czas upływa”. Ledwie
potrafi jeszcze dostrzec zdarzenia, ciągle zaś narzuca się jej sam tylko
obraz obejmującego je odcinka czasu i ta jednakowość odcinków czasu
wpływa na przeżywanie świata. Pacjentka relacjonuje dalej: „Kiedy
usłyszę pisk ptaka, muszę pomyśleć: «trwał sekundę». Kapanie kropel wody
jest nie do zniesienia i doprowadza mnie do szału, ponieważ ciągle muszę
myśleć: teraz znów upłynęła sekunda, teraz znów sekunda”.

W tej monotonii są powracające punkty czasowe, które rozpinają linearny
ciąg czasu. Michael Theunissen zaproponował, by ten rodzaj przeżywania
czasu przez nudę rozumieć jako „uzależnienie od liniowego porządku
czasowego wskutek rozpadu porządku wymiarowego”8. Oznacza
to: trójwymiarowy porządek czasowy złożony z przeszłości, współczesności
i przyszłości, który można rozmaicie przebudowywać w refleksji, zawęża
się do tik-tak liniowego upływu czasu. Jest to przymusowe zawężenie
postrzegania likwidujące możliwe bogactwo doświadczenia czasu.
Wspomnienia i oczekiwania wnikające w przeżycie teraźniejszości nadają
czasowi objętość, rozległość, głębię i długość. Kiedy zaś górę bierze
jego liniowy ciąg, czas kurczy się do następstwa punktów czasowych i nastaje monotonny powrót tego samego: teraz i teraz, i teraz. Jest to
zła nieskończoność nudy, przy której oczekuje się, że w końcu zdarzy się
coś innego niż tylko to teraz i teraz, i teraz. Puste oczekiwanie.

Podczas czekania wszakże nie zawsze musi być nudno, ponieważ odnosimy
się do pewnego zdarzenia, z czego płynie niejakie napięcie. Nawet gdy
czas się dłuży, nie przebija się na pierwszy plan, ponieważ świadomość
wypełniają oczekiwane zdarzenia.

Na przykład randka. Ktoś siedzi w kawiarni i czeka na nią lub na niego,
wyobraża sobie tysiąc rzeczy; w grze są żądza, ekscytacja, ciekawość.
Jest pod ich władzą. Oczekiwana osoba spóźnia się. Czekający nabiera
wątpliwości, czy znajduje się we właściwym miejscu. Odczuwa lekką urazę,
ponieważ czuje się uzależniony. W trakcie takiego czekania to i owo daje
o sobie znać, irytacja, uraza, zawód, furia – ale nudy tam raczej nie
ma.

Tak dzieje się w przypadku pożądanych zdarzeń. Także jednak niepożądane,
których się spodziewamy, tworzą całą grupę przeczuć niepozwalających z reguły pojawić się nudzie. Inaczej w urzędach. Tam jednostka może mieć
poczucie, że się jej kradnie czas i przeszkadza w sensownym
spożytkowaniu go.

Nie każde więc czekanie wiąże się z nudą, lecz, na odwrót, wszelka nuda
zawiera też czekanie, nieokreślone czekanie, czekanie na nic. Czekanie
zawarte w nudzie jest intencją pustą, jak to nazywają fenomenologowie.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

H. von Hofmannsthal, Der Rosenkavalier (1911), akt I. [wróć]

Św. Augustyn, Wyznania (397–401), przeł. Z. Kubiak, Kraków 1997, s.
266. [wróć]

W. James, The Perception of Time (1886), cyt. za: W.Ch. Zimmerli et
al., Klassiker der modernen Zeitphilosophie, Darmstadt 1993, s. 50. [wróć]

J.W. Goethe, Z mojego życia. Zmyślenie i prawda, przeł. A. Guttry,
Warszawa 1957, t. 2, s. 154. [wróć]

T. Mann, Czarodziejska góra (1924), przeł. J. Kramsztyk, Warszawa
1961, t. 1, s. 141. [wróć]

E. Cioran, O niedogodności narodzin (1973), przeł. I. Kania, Warszawa
2008, s. 5. [wróć]

M. Theunissen, Negative Theologie der Zeit, Frankfurt am Main 1991, s.
218. [wróć]

V.E. von Gebsattel, cyt. za: M. Theunissen, Negative Theologie.., dz.
cyt., s. 227. [wróć]

Strona redakcyjna

TYTUŁ ORYGINAŁU: Zeit. Was sie mit uns macht und was wir aus ihr machen

© Carl Hanser Verlag, München 2015

PROJEKT GRAFICZNY OKŁADKI: Lijklema Design. Karolina i Hans Lijklema

REDAKCJA: Anna Suligowska-Pawełek

Wydanie I elektroniczne

Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer

Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejszy plik jest objęty ochroną prawa autorskiego i zabezpieczony znakiem wodnym (watermark). Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku. Rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci bez zgody właściciela jest zabronione.

Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”
ul. Wiejska 12a, 00-490 Warszawawww.czytelnik.pl

© Copyright for the Polish translation by Bogdan Baran, 2017

© Copyright for the Polish edition by Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 2017

ISBN 978-83-07-03423-2