Strona główna » Edukacja » Kamizelka

Kamizelka

4.00 / 5.00
  • ISBN:

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Kamizelka

Jedna z najwybitnijeszych polskich noweli “Kamizelka” Bolesława Prusa jest dostępna w Legimi za darmo w formie ebooka, zarówno w formacie epub jak i mobi.

 

Nowelistyka jest specyficznym gatunkiem literackim, który najpełniej rozwinął się w literaturze polskiej w okresie po powstaniu styczniowym a I Wojną Światową. Najbardziej charakterystyczną cechą noweli jest zwarta i jednowątkowa fabuła. Polscy pisarze pozytywistyczni chętnie korzystali z tych ram gatunkowych, a przy okazji starali się nadać swoim utworom wymiar ponadczasowy.  

 

Narratorem nowelki jest sentymentalny kolekcjoner, który odkupuje kamizelkę od sąsiadki, która została wdową. Przedmiot wywołuje w nim wspomnienia, ponieważ śledził on życie swoich sąsiadów. Bohaterem jest młody urzędnik, który wraz z żoną stara się wieść spokojne i wypełnione pracą życie. Oboje niezmiernie się kochają. Dowodem tego mają być drobne oszustwa, które dokonują każdego dnia, gdy on popada w chorobę. Mąż codziennie rano zwęża swoją kamizelkę, aby pokazać żonie, że czuje się coraz lepiej. Natomiast ona stara się dzielnie podtrzymywać w nim nadzieję robiąc to samo. Tytułowa Kamizelka jest niemym świadkiem wielkiej miłości łączącej bohaterów.

 

Kamizelka” uznawana jest za jedno z największych literackich osiągnięć nie tylko autora, ale całej polskiej nowelistyki. Jedyną bronią małżeństwa przeciwko postępującej chorobie męża jest wzajemna miłość. Piękno i prostota podjętego tematu oraz jego paraboliczne ujęcie zachwyca do dziś.

Polecane książki

Zarządzanie marketingiem gwarancją skuteczności Publikacja jest przeznaczona zarówno dla praktyków pragnących zgłębić meandry tej trudnej sfery zarządzania, jak i studentów uczelni wyższych jako podręcznik do zarządzania marketingiem. Jej struktura jest zgodna z minimum programowym opracowanym dla k...
Ebenezer Scott niejedno w życiu widział i niejedno przeżył. Jest człowiekiem twardym, przekonanym, że jego powołaniem są misje specjalne w obcych krajach. Ponieważ nieustannie ryzykuje życie, unika związków z kobietami. Los jednak sprawia, że znów spotyka na swojej drodze Sally, kobietę, która kiedy...
Zbiór erotyków zaprzeczonych, uzmysławiających przepaść we współczesnym odczuwaniu, które skazane jest na język nieadekwatny, spóźniony. Emfatyczne wyznania z giełdą i terrorystami w tle, przeskoki od strumieni i gazel z Pieśni nad pieśniami do indeksów giełdowych i kijów do bejsbola wybudzają z dog...
Mateusza albo – jak chce jego tata – Matthew poznajemy w chwili, gdy rozpoczyna naukę w trzeciej klasie. I cóż w tym niezwykłego? – chciałoby się zapytać. Niby nic, chyba że, jak Mateusz, jest się w połowie polskim uczniem szkoły całkiem angielskiej i właśnie się zastanawia, czy język, w którym ...
"Uwięziona" Marcela Prousta to piąta część cyklu powieściowego "W poszukiwaniu straconego czasu", uznawanego za arcydzieło światowej literatury.   "(…) Proust lekceważy sobie to, co zazwyczaj stanowi siłę i urok powieści: fabułę, wikłanie przygód. Nigdy nie ślizga się po powierzchni zjawisk, zawsze ...
Zapraszam Cię do świata piękna! Weź tę książkę w dłonie i poznaj sprawdzone sposoby na sukces, zbadaj przykłady z mojego życia biznesowego, bądź szczęśliwym człowiekiem, żyj w małżeństwie pełnym radości, czerp satysfakcję z kariery zawodowej, a jednocześnie bądź szczęśliwą mamą!...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Bolesław Prus

Bo­le­sław PrusKa­mi­zel­kaKa­mi­zel­ka

Nie­któ­rzy lu­dzie ma­ją po­ciąg do zbie­ra­nia oso­bli­wo­ści kosz­tow­niej­szych lub mniej kosz­tow­nych, na ja­kie ko­go stać. Ja tak­że po­sia­dam zbio­rek, lecz skrom­ny, jak zwy­kle w po­cząt­kach.

Jest tam mój dra­mat, któ­ry pi­sa­łem jesz­cze w gim­na­zjum na lek­cjach ję­zy­ka ła­ciń­skie­go… Jest kil­ka za­su­szo­nych kwia­tów, któ­re trze­ba bę­dzie za­stą­pić no­wy­mi, jest…

Zda­je się, że nie ma nic wię­cej oprócz pew­nej bar­dzo sta­rej i znisz­czo­nej ka­mi­zel­ki.

Oto ona. Przód spło­wia­ły, a tył prze­tar­ty. Du­żo plam, brak gu­zi­ków, na brze­gu dziur­ka, wy­pa­lo­na za­pew­ne pa­pie­ro­sem. Ale naj­cie­kaw­sze w niej są ścią­ga­cze. Ten, na któ­rym znaj­du­je się sprzącz­ka, jest skró­co­ny i przy­szy­ty do ka­mi­zel­ki wca­le nie po kra­wiec­ku, a ten dru­gi, pra­wie na ca­łej dłu­go­ści, jest po­kłu­ty zę­ba­mi sprzącz­ki.

Pa­trząc na to od ra­zu do­my­ślasz się, że wła­ści­ciel odzie­nia za­pew­ne co dzień chud­nął i wresz­cie do­się­gnął te­go stop­nia, na któ­rym ka­mi­zel­ka prze­sta­je być nie­zbęd­na, ale na­to­miast oka­zu­je się bar­dzo po­trzeb­ny za­pię­ty pod szy­ję frak z ma­ga­zy­nu po­grze­bo­we­go.

Wy­zna­ję, że dziś chęt­nie od­stą­pił­bym ko­mu ten szmat suk­na, któ­ry mi ro­bi tro­chę kło­po­tu. Szaf na zbio­ry jesz­cze nie mam, a nie chciał­bym zno­wu trzy­mać cho­rej ka­mi­zel­czy­ny mię­dzy wła­sny­mi rze­cza­mi. Był jed­nak czas, żem ją ku­pił za ce­nę zna­ko­mi­cie wyż­szą od war­to­ści, a dał­bym na­wet i dro­żej, gdy­by umia­no się tar­go­wać. Czło­wiek mie­wa w ży­ciu ta­kie chwi­le, że lu­bi ota­czać się przed­mio­ta­mi, któ­re przy­po­mi­na­ją smu­tek.

Smu­tek ten nie gnieź­dził się we mnie, ale w miesz­ka­niu bli­skich są­sia­dów. Z okna mo­głem co dzień spo­glą­dać do wnę­trza ich po­ko­iku.

Jesz­cze w kwiet­niu by­ło ich tro­je: pan, pa­ni i ma­ła słu­żą­ca, któ­ra sy­pia­ła, o ile wiem, na ku­fer­ku za sza­fą. Sza­fa by­ła ciem­no­wi­śnio­wa. W lip­cu, je­że­li mnie pa­mięć nie zwo­dzi, zo­sta­ło ich tyl­ko dwo­je: pa­ni i pan, bo słu­żą­ca prze­nio­sła się do ta­kich pań­stwa, któ­rzy pła­ci­li jej trzy ru­ble na rok i co dzień go­to­wa­li obia­dy.

W paź­dzier­ni­ku zo­sta­ła już tyl­ko – pa­ni, sa­ma jed­na. To jest nie­zu­peł­nie sa­ma, po­nie­waż w po­ko­ju znaj­do­wa­ło się jesz­cze du­żo sprzę­tów: dwa łóż­ka, stół, sza­fa… Ale na po­cząt­ku li­sto­pa­da sprze­da­no z li­cy­ta­cji nie­po­trzeb­ne rze­czy, a przy pa­ni ze wszyst­kich pa­mią­tek po mę­żu zo­sta­ła tyl­ko ka­mi­zel­ka, któ­rą obec­nie po­sia­dam.

Lecz w koń­cu li­sto­pa­da pew­ne­go dnia pa­ni za­wo­ła­ła do pu­ste­go miesz­ka­nia han­dla­rza sta­rzy­zny i sprze­da­ła mu swój pa­ra­sol za dwa zło­te i ka­mi­zel­kę po mę­żu za czter­dzie­ści gro­szy. Po­tem za­mknę­ła miesz­ka­nie na klucz, po­wo­li prze­szła dzie­dzi­niec, w bra­mie od­da­ła klucz stró­żo­wi, chwi­lę po­pa­trzy­ła w swo­je nie­gdyś okno, na któ­re pa­da­ły drob­ne płat­ki śnie­gu, i – zni­kła za bra­mą.

Na dzie­dziń­cu zo­stał han­dlarz sta­rzy­zny. Pod­niósł do gó­ry wiel­ki koł­nierz ka­po­ty, pod pa­chę we­tknął do­pie­ro co ku­pio­ny pa­ra­sol i owi­nąw­szy w ka­mi­zel­kę rę­ce czer­wo­ne z zim­na, mru­czał:

– Han­del, pa­no­wie… han­del!…

Za­wo­ła­łem go.

– Pan do­bro­dziej ma co do sprze­da­nia? – za­py­tał wcho­dząc.

– Nie, chcę od cie­bie coś ku­pić.

– Pew­nie wiel­moż­ny pan chce pa­ra­sol?… – od­parł Ży­dek.

Rzu­cił na zie­mię ka­mi­zel­kę, otrzą­snął śnieg z koł­nie­rza i z wiel­ką usil­no­ścią po­czął otwie­rać pa­ra­sol.

– A fajn[1]