Strona główna » Literatura faktu, reportaże, biografie » Kronika życia i twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza

Kronika życia i twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-06-03457-8

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Kronika życia i twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza

Niniejszy tom, będący quasi-biografią Stanisława Ignacego Witkiewicza, podzielony został na trzy części. W pierwszej zarysowane są dzieje antenatów Witkacego, drugą – właściwą − stanowi uzupełniona i uaktualniona Kronika życia i twórczości. W części trzeciej pomieszczono artykuły i rozprawy poświęcone najistotniejszym wydarzeniom z życia Witkacego. Były to: egzamin maturalny, studia w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, samobójstwo Jadwigi Janczewskiej, wyprawa w tropiki z Bronisławem Malinowskim, służba w armii carskiej, małżeństwo z Jadwigą Unrużanką oraz samobójcza śmierć 18 września 1939 we wsi Jeziory na Polesiu. Bogaty materiał ilustracyjny można traktować jako równoległą do tekstu opowieść biograficzną.

Polecane książki

 Rewolucja w zarządzaniu motywacją!Susan Fowler, badaczka problemu przywództwa, doskonała konsultantka i coach, przekonuje nas, abyśmy w końcu przestali próbować motywować ludzi! Nie dość, że jest to frustrujące dla obu stron, to jeszcze po prostu nie działa. Ludzie już są zmotywo...
Kolejna książka to ostatni trzeci tom opowiadający o katedrach jako cudach architektury średniowiecza, czy też czasów nieco późniejszych ma zadanie przybliżyć je czytelnikowi i pokazać czym one są i czym mogą być jeśli nie otoczymy ich swoją opieką....
Orbitowski odczarował Kraków z deszczu na Brackiej, złotych nut spadających na Rynek, kawiarenek, słodkiego do obrzydliwości „klimaciku” i wszelkiej cepelii. Rozwalił dekoracje, które przysłaniają rzeczywistość i krępują wyobraźnię. To paradoks, że Krowodrza, Prądnik Biały, legendarna giełda na Bali...
W czasach, gdy pojawiły się tezy, że przedmiotem prawa autorskiego są hasła w słownikach, opracowania dotyczące zarządzania nieruchomościami, przepisy kulinarne, a nawet pojedyncze słowa, wyznaczenie granicy pomiędzy chronioną twórczością a obszarem wolnym od monopolu autorskiego staje się pilną pot...
Wypełniona sekretami i intrygującym zwrotami akcji wspaniała opowieść o odkrywaniu tajemnic przeszłości W przeciągu kilku dni serce Lexy Shaw rozpada się na milion kawałków, a jej świat legnie w gruzach. Najpierw w tragicznym wypadku ginie jej matka. Kilka dni później umiera ukochana niania matki z ...
Powieść jednego z najbardziej enigmatycznych pisarzy XX wieku, posiadacza wielkiego majątku, który udało mu się roztrwonić, niestrudzonego podróżnika, który rzadko opuszczał hotel, „geniusza w stanie czystym” (jak mawiał Jean Cocteau), „prezydenta Republiki Snów” (jak nazwał go Louis Aragon). To...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Opracowanie zbiorowe

Z DZIEJÓW RODZINWITKIEWICZÓW I PIETRZKIEWICZÓWAnna MicińskaZ DZIEJÓW RODZINY WITKIEWICZÓW

Według Wypisu z ksiąg szlacheckich guberni litewskiej wywodu familii urodzonych Witkiewiczów, herbu Nieczuja, sporządzonego 8 kwietnia 1804 roku, Witkiewiczowie pochodzili z rozgałęzionej rodziny co najmniej od XVI wieku zasiedziałej na Żmudzi. W XVII i XVIII wieku Witkiewiczowie posiadali m.in. dobra: Romaniszki, Jokszyszki i Sakowicze w powiecie rosieńskim. W połowie wieku XIX w rękach Witkiewiczów – pradziadka i dziadka Stanisława Ignacego – znalazł się majątek Poszawsz nieopodal Szawel, dobra pojezuickie, będące dzierżawą dziedziczną rodziny.

1. Jan Prosper Witkiewicz w mundurze carskim, legendarny „Wallenrod”, fotografia portretu Walentego Wańkowicza

Najstarszym z synów  W i k t o r a  (Wiktoryna)  W i t k i e w i c z a  (1780–1824) i J u s t y n y  z Mikuckich osiadłych w Poszawszu był  J a n   P r o s p e r  (1808–1839), późniejszy bohater wielu dzieł historycznych i literackich, którego pamięć otoczona była w rodzinie kultem i uwielbieniem. Uczeń gimnazjum w Krożach, wychowany w atmosferze, która zrodziła ruch filomacki i filarecki, wraz z Cyprianem Janczewskim założył w roku 1823 patriotyczne stowarzyszenie „Braci Czarnych”. Na fali nowosilcowowskich represji przeciwko „Promienistym” kilkunastoletni „Czarni Bracia” dostali się pod sąd wojenny, który wszystkich „spiskowców” pozbawił szlachectwa, przywódcom zaś – czyli Janczewskiemu i Witkiewiczowi – zamienił karę śmierci na dożywotnią służbę wojskową w garnizonach orenburskich, na granicy Turkiestanu. (O „dzieciach w kajdanach” opowiada Sobolewski w III części Dziadów). Na wygnaniu styka się Jan Witkiewicz z Tomaszem Zanem i szorując rondle jako „dieńszczyk”, zajmuje się samodzielnie prowadzonymi wszechstronnymi studiami oraz nauką języków orientalnych. Wedle pewnych źródeł w roku 1829 przydzielono Witkiewicza do straży przybocznej niemieckiego przyrodnika Wilhelma von Humboldta, który na zaproszenie cara odbywał wyprawę naukową po wschodnich rubieżach Rosji. Humboldt, zdumiony inteligencją i rozległą wiedzą polskiego zesłańca, miał mu wyjednać ułaskawienie i awans wojskowy. Wedle innych źródeł awans ten zawdzięczał Witkiewicz generałowi-gubernatorowi Wasilijemu Perowskiemu, który uczynił go swoim adiutantem. W jakiś czas potem Jan Witkiewicz zostaje mianowany agentem dyplomatycznym Rosji na Dalekim Wschodzie, odbywa wiele podróży po Persji, Afganistanie, Bucharze. Zaczyna wówczas prowadzić podwójną grę polityczną (stąd znany jest w polskiej legendzie jako „Witkiewicz-Wallenrod”) i omal nie doprowadza do wojny Anglii z Rosją. Odwołany do Petersburga, został – według relacji Tomasza Zana – zamordowany bezpośrednio po audiencji u cara; według ówczesnych źródeł oficjalnych – „zdekonspirowany” popełnił samobójstwo1.

Młodszy brat Jana –  I g n a c y   W i t k i e w i c z  (1814–1868), dziad Stanisława Ignacego, kształcił się u bazylianów w Podubisiu i Chwałojnikach. Powstanie 1830 roku przerwało jego studia na Uniwersytecie Wileńskim; walczył w oddziale powstańczym swego ojczyma Kazimierza Narbutta2, który zginął w roku 1831 w bitwie pod Szawlami. Po powstaniu Witkiewicz osiadł na roli. „W roku 1861 powołany został na pośrednika do spraw włościańskich, jako znany działacz na polu gospodarstwa, już bowiem przed usamowolnieniem włościan oczynszował ich we wsiach swoich i zastosował płodozmian z zastosowaniem najlepszych narzędzi rolniczych”3. W roku 1839 Ignacy Witkiewicz ożenił się z  E l w i r ą  Stanisławą Kazimierą Justyną (23 lutego 1817–1893), córką Anieli z Koszczyców i „szlachetnie urodzonego” Tadeusza Szemiotha herbu Łabędź, marszałka szlachty szawelskiej. O gorącej krwi Koszczyców krążyły na Litwie legendy. Pradziad Elwiry ze strony matki, Antoni Koszczyc, w połowie XVIII wieku starosta zarzecki, właściciel Starego Miadzioła, w przystępie niepohamowanego gniewu i rozpaczy kazał żywcem pogrzebać piastunkę syna jedynaka, która przez nieostrożność spowodowała śmierć dziecka. Za ten szaleńczy czyn pokutował potem przez całe życie, pielgrzymując do Rzymu i Ziemi Świętej, ufundował klasztor Karmelitów Bosych oraz kościół w Miadziole, a także kościół św. Rafała (imię syna) w Wilnie. Co do Szemiothów – ci zapisali się najchlubniej w polskiej tradycji patriotycznej. Przykładni obywatele i patrioci od pokoleń marszałkowali szlachcie szawelskiej. Brat Elwiry, Józef, urząd ten piastował aż do powstania styczniowego, kiedy to, oskarżony o udział w powstaniu, skazany został na utratę mienia i przymusowe osiedlenie w Rydze. Inny z braci Elwiry, Franciszek Szemioth, uczestnik powstania w 1830 roku, oddany współpracownik księcia Adama Czartoryskiego, cieszył się przyjaźnią Juliusza Słowackiego, który w roku 1846 poświęcił mu wiersz Do Franciszka Szemiotha. Byli też Szemiothowie przez Billewiczów spokrewnieni z Piłsudskimi: siostra ojca Elwiry była babką Józefa Piłsudskiego4 – był więc Ziuk ciotecznym bratem Stanisława Witkiewicza, z którym też poza pokrewieństwem łączyły go więzy długoletniej przyjaźni i obopólnego szacunku; rodzinnemu kultowi „wujaszka” Piłsudskiego dał Witkacy wyraz w swoich Niemytych duszach.

2. Stanisław Witkiewicz, portret ojca Ignacego Witkiewicza, „naszego Anioła Męczennika”, rysunek węglem

3. Złota bransoleta Elwiry Witkiewiczowej z wygrawerowanymi imionami małżonków i dwanaściorga ich dzieci

4. Elwira z Szemiothów Witkiewiczowa, fot. zakład fotograficzny Atanazego Puciaty, Warszawa, lata siedemdziesiąte XIX w. „Przy każdej lekcji mówiła nam, że będąc wielkim narodem – jesteśmy w niewoli. Ucząc miłości bliźniego, nie wahała się powiedzieć, że wroga Moskala nie trzeba kochać. Nie szło to w parze z Jej złotym sercem, ale patriotyzm górował nad wszystkim” (Maria Witkiewiczówna, Mary)

W roku 1863 Ignacy i Elwira Witkiewiczowie, już wówczas rodzice dziewięciorga dzieci, biorą czynny udział w powstaniu. Jako naczelnik cywilny powiatu szawelskiego w okresie insurekcji narodowej Ignacy został aresztowany i tylko dzięki wstawiennictwu bratowej żony, która była damą dworu carskiego, uniknął kary śmierci. Ostatecznie, po niemal rocznym pobycie w areszcie, został skazany na utratę „praw stanu”, konfiskatę majątku i stałe zesłanie na Syberię, do Tomska.

W drodze do Tomska zesłańcowi towarzyszyli: żona Elwira, dwudziestoletnia wtedy córka Barbara, osiemnastoletni syn Jan (wszyscy osądzeni za udział w powstaniu na zesłanie w głąb Rosji, a tylko dzięki „łaskawości” sędziów nierozdzieleni z mężem i ojcem), dwie nieletnie córki: Maria i Eugenia, oraz najmłodszy syn – trzynastoletni Stanisław. Czworo dzieci Witkiewiczów rozłączyło się z rodzicami: dwudziestoczteroletnia Elwira, której mąż, Józef Jagmin, przebywał w tym czasie w więzieniu, szesnastoletni Ignacy oraz Aniela i Wiktor, których losami zajął się wuj – Franciszek Szemioth przebywający na emigracji w Paryżu. Przejścia z lat 1863–1864, przymusowa bezczynność na wygnaniu, a zwłaszcza nostalgia za krajem przyprawiły zesłańca o ciężką chorobę serca. Ignacy Witkiewicz zmarł w październiku 1868 roku, kiedy to, po czteroletnim pobycie w Tomsku – otrzymawszy staraniem rodziny zezwolenie na wcześniejsze opuszczenie Syberii – odbywał podróż powrotną do kraju. Zakończył życie na statku rzecznym w pobliżu Tobolska. W Tobolsku też został pochowany. Elwira Witkiewiczowa – „ta wielka dama, z sercem i rozumem wielkim, która po utracie ogromnej fortuny na Żmudzi znosiła wszystkie braki i prawie niedostatek z pogodnym czołem” – po powrocie z Syberii odziedziczyła majątek Urdomina na Suwalszczyźnie, który stał się nową siedzibą rodu5. Od 1873 roku zarządzał majątkiem Jan Witkiewicz z żoną, a sama Elwira sprowadziła się z niezamężnymi córkami Marią i Eugenią do Warszawy, by tam czuwać nad przyszłością ukochanego Stanisława. „Radowała ją świadomość, że syn jej nie tylko posiada talent malarski, ale że i umysłem wzniósł się wysoko ponad poziom przeciętnych ludzi, a sercem ukochał dobro i piękno. […] Zmarła ta najlepsza matka w 74 roku życia” w Mińsku litewskim u syna Ignacego – „dziewięcioro dzieci zgon jej opłakiwało”6. Owych dziewięcioro dzieci – przyszli stryjowie i ciotka Stanisława Ignacego, to:

5. Pozostałość po zabudowaniach w Poszawszu, stan z 2015, fot. Elżbieta Witkiewicz-Schiele. „Oto polski dwór rozbrzmiały hucznym śmiechem gości, pełen radosnego gwaru dzieci – pogrążony w żałobie, rozgromiony przez wroga, a jego mieszkańcy wywiezieni na Sybir” (Maria Witkiewiczówna, Mary)

6. Stanisław Witkiewicz, portret konny ojca Ignacego Witkiewicza na tle poszawskiego pejzażu, obraz olejny, 1880

1. Najstarsza spośród rodzeństwa,  E l w i r a  (1837(?)–1930), żona Józefa Jagmina, syna Michała, kapitana artylerii wojsk polskich podczas kampanii napoleońskiej 1812 roku, właścicielka folwarku Rauby w powiecie szawelskim;

2.  W i k t o r  (1841–1905), jako student uniwersytetu kijowskiego konspirator i członek tajnych stowarzyszeń patriotycznych, po powstaniu poszukiwany i skazany zaocznie na karę śmierci – wyemigrował potajemnie do Paryża, zmarł na „gwałtowną komplikację” po powrocie do kraju, skorzystawszy z carskiej amnestii;

3.  B a r b a r a  (1844–1932), czynna uczestniczka powstania, wraz z rodzicami skazana na zesłanie, wyszła za mąż za swego powstańczego narzeczonego, lekarza z zawodu, Władysława Matusewicza, który pojechawszy za nią dobrowolnie do Tomska, odbywał tam legalną praktykę lekarską, wspomagając materialnie rodzinę Witkiewiczów;

4.  J a n  (1846–1920), sądzony i skazany na zesłanie, po powrocie z matką i siostrami z Syberii jesienią 1868 roku osiadł najpierw w Urdominie, a następnie gospodarzył na roli w okolicach Mińska na Białorusi. Stosunkowo dobrze sytuowany materialnie, przez lata wspomagał całą niemal rodzinę; za jego to pieniądze kupiono plac budowlany na Antałówce w Zakopanem i wzniesiono dom w „stylu zakopiańskim” wg projektu brata – dzisiejszą „Witkiewiczówkę”. Był ojcem  J a n a   W i t k i e w i c z a-K o s z c z y c a  (1881–1958), architekta ożenionego z Henryką Rodkiewiczówną, pasierbicą Stefana Żeromskiego, oraz  M a r i i  (1883–1962), rzeźbiarki, zwanej w dzieciństwie Niunią, a potem Dziudzią, która wraz ze swą ciotką Marią Witkiewiczówną – „Ciocią Mery (Mary)” – mieszkała na Antałówce przez całe międzywojenne dwudziestolecie, udzielając tam – nie zawsze bezkonfliktowego – schronienia swemu zwariowanemu stryjecznemu bratu: Stanisławowi Ignacemu;

5.  I g n a c y  (1848–1940), ukończył prawo w Petersburgu. M.in. dzięki jego staraniom rodzice uzyskali zezwolenie na opuszczenie Tomska; przez długie lata mieszkał i pracował jako adwokat w Mińsku, gdzie był także znanym działaczem społecznym;

7. Wiktor Witkiewicz, lata sześćdziesiąte XIX w.

8. Rodzina Witkiewiczów i Matusewiczów, po pogrzebie Ignacego (ojca), zmarłego w Tobolsku w 1868, w drodze powrotnej z zesłania do Polski, od lewej: Eugenia, Elwira (matka), Jan, Barbara z małą Julią, Maria (Mary), Władysław Matusewicz

9. Elwira z Witkiewiczów Jagminowa, właścicielka majątku w Raubach, lata siedemdziesiąte XIX w.

6.  M a r i a  (1853–1940) – zwana w rodzinie „Mery”, niezamężna, do końca swych dni opiekowała się matką, następnie czuwała nad karierą i pośmiertną sławą ukochanego brata – Stanisława. Ona to wydała Wspomnienia o Stanisławie Witkiewiczu, a także obszerny wybór listów brata do siebie adresowanych pt. Ostatnie słowa i Testament. Otoczona powszechnym szacunkiem, przyjmowała w „Witkiewiczówce” całą elitę artystyczną i intelektualną Polski Niepodległej, pielęgnując rodzinne tradycje i honor nazwiska;

7.  A n i e l a  (1854–1918) – wychowana w Paryżu pod opieką Franciszka Szemiotha, wyszła za mąż za generała inżyniera Bolesława  J a ł o w i e c k i e g o  (1850–1917; wnuka generała wojsk rosyjskich, który za sprzyjanie powstańcom 1830 roku został skazany na śmierć, a następnie ułaskawiony w wyniku zabiegów krewnych należących do arystokracji rosyjskiej), właściciela Syłgudyszek w powiecie święciańskim. W jej to domu spędzał litewskie wakacje młodziutki bratanek Stanisław Ignacy, u stryjostwa Jałowieckich też i ich córki Ady Żukowskiej – matki Kuki, późniejszej generałowej Sosnkowskiej – znalazł opiekę i protekcję, kiedy po powrocie z Australii znalazł się w Petersburgu jesienią 1914 roku;

8.  E u g e n i a  (1856–1940?), zwana „Żeni”, niezamężna, przez całe życie była prawdziwym „pogotowiem ratunkowym” całej rodziny, krążąc tam, gdzie ktokolwiek potrzebował jej pomocy.

Wymieniając w porządku starszeństwa rodzeństwo Witkiewiczów, opuściłam celowo urodzonego między Ignacym a Marią  S t a n i s ł a w a   W i t k i e w i c z a;  jako ojcu Stanisława Ignacego należy mu się jednak osobny akapit.

10. Jan Witkiewicz, lata siedemdziesiąte XIX w.

11. Janek (przyszły Koszczyc) i Maria (Dziudzia), dzieci Jana z ciotką Marią (Mary) zastępującą im zmarłą matkę, Mińsk, ok. 1897

Stanisław Witkiewicz urodził się 21 maja (8 maja wg kalendarza juliańskiego) 1851 roku w Poszawszu, gdzie mieszkał do dwunastego roku życia, w panującej w domu atmosferze żarliwego patriotyzmu i prawdziwego demokratyzmu społecznego. „Dzieci poszawskie były nauczone tak samo szanować i kochać Marcina furmana, Barłuka, Winceluka, jak i każdego z przyjezdnych gości. […] A gdy usamowolnienie nastąpiło – stosunek ten nie zmienił się; przeciwnie, zacieśnił się węzeł serdeczny, bo w r. 61 [Witkiewiczowie] szkółkę na wsi założyli, a ich córka najstarsza uczyła dzieci wiejskie po litewsku i po polsku”7. Do dziesiątego roku życia „Stalutek” uczył się w domu, następnie w gimnazjum w Szawlach. Jego lektury z tego okresu to oczywiście Mickiewicz, a także Niemcewicz, Pol, Syrokomla – budzą się także jego zainteresowania artystyczne. Gdy kraj ogarnęło powstanie, „cały dom stanął na usługach insurekcji; przed dziećmi nie ukrywano, że idzie o ważne sprawy, że trzeba być odważnym, sprytnym, niegadatliwym, a oddanym świętej sprawie bez zastrzeżeń. […] Razem z państwem i lud, i służba byli na usługach «naszych», jak wówczas nazywano powstańców”. Stalutek „nie idzie oczywiście do lasu, bo nie ma lat, ale spełnia robotę dorosłego, odważnego człowieka. Rankiem albo o zmierzchu bryczuszka zaprzęgnięta w kuca bez furmana wozi beczki z prochem, prowiant, owies dla koni. Znają go już powstańcy i stawiają na czatach w czasie swego posiłku”. Wraz z dorosłymi przeżywa gorycz przegranej. Jest świadkiem parokrotnych rewizji w poszawskim dworze, później aresztowania ojca i konfiskaty rodzinnego majątku, przygląda się „z twarzyczką bladą, wzruszoną, idącym na śmierć męczennikom”. „Wieszanie powstańców w Szawlach” – to jeden z jego późniejszych rysunków, a tematyka powstańcza jeszcze wielokrotnie powracać będzie pod jego pióro i pędzel. 1 sierpnia 1864 roku zdekompletowana familia Witkiewiczów w asyście żandarmów-konwojentów wyrusza telegami pocztowymi do Tomska. Czteroletni pobyt Stanisława w Tomsku wśród postyczniowych zesłańców syberyjskich stał się dla niego swoistą szkołą wychowania – „wchłaniał w siebie wszystko, co było bólem narodu”, „nauczył się spełniać czyny najwyższego altruizmu”, „poznał smak towarzyszącej mu potem przez całe życie niedoli i materialnego niedostatku”. Pod kierunkiem przygodnych nauczycieli nie przestaje się uczyć, dojrzewa w nim też decyzja poświęcenia się studiom artystycznym w myśl własnej wizji roli artysty w życiu społecznym: być „na wszystkich Golgotach, na których krzyżują proroków, na wszystkich wyłomach, na których walczą nowe idee ze starymi, we wszystkich bitwach myśli i oręża – wszędzie tam, gdzie się przejawia życie […] którego objawieniem jest sztuka”. W roku 1868 siedemnastoletni Stanisław Witkiewicz opuszcza Tomsk – m.in. z misją wyjednania dla najbliższych prawa powrotu z zesłania – i po kilku miesiącach podróży dociera do Warszawy. Społeczeństwo polskie, jakie odnalazł po czterech latach nieobecności, rozczarowało go głęboko. „Był to czas – napisze później w studium o Janie Matejce – czas straszny, kiedy reakcja po wielkiej klęsce, anemia narodowa, wynikająca z usunięcia z życia społecznego całego tłumu ludzi najdzielniejszych, wywołały niesłychany upadek ducha, obniżenie się jego do poziomu niziny bagiennej. Myśl narodowa jakby przerażona tymi szczytami, na których już była z poezją romantyczną, cofała się w zakątki pospolitego interesu i naród rozbijał się na atomy jednostkowego egoizmu, który podstawiał swoje ograniczone hasła na miejsce wielkich idei”8. Z braku odpowiednich środków oraz świadectwa maturalnego, które zamykają mu drogę do wielkich uczelni zagranicznych – Stanisław decyduje się podjąć studia na Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu – przyjmowano tam kandydatów bez wymogu ukończenia gimnazjum, w Petersburgu ponadto studiował prawo brat – Ignacy. W Akademii Petersburskiej spędza Witkiewicz trzy lata, następnie po krótkim pobycie w Warszawie wyjeżdża do Monachium, gdzie do roku 1875 studiuje na tamtejszej akademii wraz z grupą najznakomitszych później malarzy polskich: Aleksandrem i Maksymilianem Gierymskimi, Józefem Chełmońskim, Adamem Chmielowskim, Antonim Piotrowskim. Wspólnie doskonalą swój warsztat malarski, nasiąkają nowatorskimi ideami i prądami epoki. W walce o uznanie nowej sztuki, w ciężkich warunkach materialnych, które już na stałe podkopią jego zdrowie, rodzi się buntownicza postawa przyszłego autora Sztuki i krytyki u nas; ogromna lektura i dyskusje z przyjaciółmi pozwolą mu sformułować metodologiczne przesłanki jego postawy krytycznej i artystycznej. W roku 1875 grupa „młodych gniewnych” wraca do Warszawy. Wynajmują wspólną pracownię na najwyższym piętrze Hotelu Europejskiego – Witkiewicz podejmuje współpracę z kilkoma warszawskimi pismami jako ilustrator, zaczyna pisać, nawiązuje nowe przyjaźnie w kręgach warszawskiego środowiska literackiego i artystycznego: Bolesław Prus, Henryk Sienkiewicz, głębokim uczuciem obdarza Helenę Modrzejewską. Lata 1882–1889 to okres największej burzy i naporu Witkiewicza jako malarza i krytyka. Na łamach „Wędrowca”, pisma polskich naturalistów: Artura Gruszeckiego, Adolfa Dygasińskiego i Antoniego Sygietyńskiego, ogłasza swoje pierwsze artykuły z cyklu Malarstwo i krytyka u nas, które sam charakteryzuje po latach: „Książka ta jest historią walki o niezależne stanowisko sztuki w dziedzinie ludzkiej myśli i o niezawisłość indywidualności w sztuce. Jest ona nie tylko historią – ona sama jest jedną wielką bitwą. Każdy jej wiersz, każda stronica są napaścią lub odbiciem ataku przeciwnika, to jest pewnej estetycznej doktryny, która panowała wszechwładnie w polskiej krytyce sztuki – w polskiej estetyce”9. Prawdziwy „fighting man”.

12. Eugenia Witkiewiczówna, lata osiemdziesiąte XIX w.

13. Ignacy Witkiewicz (syn Ignacego), mecenas w Mińsku, lata osiemdziesiąte XIX w.

14. Aniela z Witkiewiczów Jałowiecka, właścicielka majątku w Syłgudyszkach, lata osiemdziesiąte XIX w.

15. Stanisław Witkiewicz, fotografia wizytowa, atelier Konrada Brandla w Warszawie, początek lat osiemdziesiątych XIX w.

16. Stanisław Witkiewicz pozuje do zdjęcia z Antonim Sygietyńskim i Aleksandrem Gierymskim, fotografia gabinetowa, atelier Jana Mieczkowskiego w Warszawie, ok. 1884

„Czemu choć trochę nie umityguje swoich napaści w krytyce, czemu taki krańcowy w poglądach, czemu choć trochę nie jest kompromisowy” – ubolewa w trosce o dobre imię, dostatek i sławę swojego „Stalutka” rodzina. Ale też zaraz dodaje: „Pragnienia te ludzi, którzy go niby kochali, obdarłyby Witkiewicza ze wszystkiego, co było jego najwyższą wartością: byłby to może bardzo miły, spokojny pan niebrużdżący nikomu, ale to nie byłby  W i t k i e w i c z” 10.

Wypada dodać, że w owym okresie Witkiewicz nie jest już sam. „Ach! czemu ja także nie mogę być w Warszawie, aby nacieszyć się Waszym wspólnym szczęściem”11 – pisze z Londynu Helena Modrzejewska do matki Stanisława w 1882 roku, witając w ten sposób narzeczoną, a w rok potem żonę przyjaciela – Marię  P i e t r z k i e w i c z ó w n ę,  którą zresztą, jak wieść głosi, sama dyskretnie wyswatała swojemu byłemu wielbicielowi. „Marusia” – córka powstańca z 1863 – urodziła się w roku 1853 w Tryszkach na Kowieńszczyźnie w rodzinie drobnej szlachty żmudzkiej. W roku 1877 ukończyła konserwatorium warszawskie pod dyrekcją Apolinarego Kątskiego, harmonii i kontrapunktu uczył ją Władysław Żeleński. Po studiach rozpoczęła pracę jako nauczycielka muzyki, na wydanym przez nią Elementarzu muzycznym uczyć się będzie potem Staś. Na razie po ślubie państwo Witkiewiczowie zamieszkali na Hożej 18b, skąd 30 czerwca 1884 roku donosi Marusia matce i siostrom Stanisława: „U nas po staremu – Stach dostał manii, żeby mieć córkę Anusię, a ja żeby mieć srebrny łańcuszek do zegarka – oznacza to nienormalny stan obojga. Może i co z tego będzie, ale nie wiem jeszcze co”12. W styczniu 1885 roku pojawia się w Warszawie Modrzejewska, po raz pierwszy od wyjazdu z kraju. Marusia dalej jeszcze nic nie wie, niemniej Modrzejewska przyrzeka obojgu, że zostanie chrzestną matką. Nie zdąży. Stanisław Ignacy Witkiewicz urodził się w Warszawie 24 lutego 1885 roku, w dwa dni po wyjeździe Modrzejewskiej do Warszawy, a stamtąd Paryża. W Londynie dogoni ją list szczęśliwych rodziców, że urodził się syn i że poczekają z chrztem do jej powrotu do kraju.

1 Wszelkie informacje o Janie Witkiewiczu oparte na zweryfikowanych źródłach znajdują się w: W. Jewsiewicki, Batyr, Warszawa 1983.

2 Justyna Mikucka po śmierci Wiktoryna poślubiła w 1826 r. Kazimierza Narbutta. Z ich związku urodził się syn Cezary.

3 M. Witkiewiczówna, Przyczynki dla biografa piszącego o Stanisławie Witkiewiczu, rękopis w Zbiorach Archiwalnych Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem, sygn. ZR/W-7.

4 Sprawę pokrewieństwa Witkiewiczów i Piłsudskich próbowali wyjaśnić m.in. W.K. Matlakowski (Saga rodu Witkiewiczów, „Za i Przeciw” 1967, nr 7), J. Siedlecka (Mahatma Witkac, Warszawa 1992, s. 23), B. Wachowicz („Na łasce wichru i na woli burzy”. Gawęda o gnieździe rodzinnym, dzieciństwie i młodości wczesnej Stanisława Witkiewicza, w: Stanisław Witkiewicz. Człowiek – Artysta – Myśliciel. Materiały z sesji zorganizowanej w 80. rocznicę śmierci artysty, red. Z. Moździerz, Zakopane 1995, s. 63–64), której przypuszczenia – jak stwierdza J.M. Roszkowski – znajdują potwierdzenie w materiałach biograficznych. „Otóż zmarły w 1851 roku marszałek szlachty rosieńskiej, Józef Billewicz, miał żonę Annę z Szemiotów, a jedna z jego dwóch córek, Urszula, wyszła za Piłsudskiego. Jeszcze wcześniej, gdyż w XVI wieku, Krystyna Szemiotówna, córka kasztelana żmudzkiego Malchera [tj. Melchiora] Szemiota, wyszła za Wojciecha Billewicza” – „Rocznik Podhalański”. Tom XI: Wokół Witkiewiczów, Zakopane 2016, s. 93. Według W. Jędrzejewicza i J. Ciska (Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego, Wrocław 1994, tom 1, s. 12) Maria Piłsudska, matka Marszałka, była córką Antoniego Billewicza i Heleny z Michałowskich. Piłsudski zwracał się do Stanisława Witkiewicza per „Wujaszku”, zob. jego listy w: M. Witkiewiczówna, Wspomnienia o Stanisławie Witkiewiczu, Warszawa 1936, s. 77–83.

5 Zob. P. Pawlak, Errata. Jest: ciarapata, ma być: arystokrata, www.witkacologia.eu (tu i dalej artykuły z portalu witkacologia.eu bez szczegółowych adresów i dat dostępu).

6 M. Witkiewiczówna, Przyczynki dla biografa piszącego o Stanisławie Witkiewiczu.

7 M. Witkiewiczówna, Przyczynki dla biografa piszącego o Stanisławie Witkiewiczu. Dalsze cytaty pochodzą z tego rękopisu.

8 S. Witkiewicz, Jan Matejko, Kraków 1903.

9 S. Witkiewicz, Pisma zebrane. [Tom 1:] Sztuka i krytyka u nas. Wstęp i komentarz M. Olszaniecka, Kraków 1971, s. 1.

10 M. Witkiewiczówna, Przyczynki dla biografa piszącego o Stanisławie Witkiewiczu.

11Korespondencja Heleny Modrzejewskiej i Karola Chłapowskiego. Wybór i opr. J. Got i J. Szczublewski, Warszawa 1965, t. 2, s. 25.

12 M. Witkiewiczowa, Listy do Elwiry Witkiewiczowej i Marii Witkiewiczówny. Rękopisy niepublikowane, Archiwum Rękopisów Instytutu Sztuki PAN, nr 24.

Tomasz PawlakZ DZIEJÓW RODU PIETRZKIEWICZÓW

Nie wiadomo, czy Stanisław Ignacy Witkiewicz sugerował się rodzinną legendą o praprzodku rodu Pietrzkiewiczów, gdy matce głównego bohatera autobiograficznej powieści z kluczem 622 upadki Bunga, czyli Demoniczna kobieta nadawał tytuł „księżniczki Fitz-Patrick”, a list do Heleny Czerwijowskiej podpisywał: „Ignacy Hubert, Hrabia Nieczuj z Sanoka y Principe di Patrick, Duc na Trokach z przyległościami”1. Protoplastą rodu Wadowskich Pietrzkiewiczów herbu Ostoja miał być bowiem Patryk, czyli Pietryk, syn Kiejstuta Giedyminowicza, księcia litewskiego. W Wypisie z Ksiąg szlacheckich guberni litewsko-wileńskiej wywodu familii urodzonych Wadowskich Pietrzkiewiczów sporządzonym w roku 1806 tak to zostało ujęte:

„[…] familia imienia Pietrzkiewiczów starożytna, od najpierwszych początków w Litwie na dobrach Wadwy zwanych, rozkrzewiona i od tychże dóbr mająca przydomek Wadowskich, podług świadectwa kronikarzów i różnych autorów polskich bierze swe pochodzenie od Patryka, czyli Pietryka, syna Kieysztuta Giedyminowicza Xiążęcia litewskiego, urodzonego z matki Biruty, Żmujdki Pałangawskiej”2. I dalej w dokumencie wyczytać można, że wśród potomków Patryka-Pietryka byli m.in. Pietryk, marszałek smoleński za panowania Kazimierza Jagiellończyka, i Jerzy Mikołajewicz Pietrkiewicz, który „będąc miecznym i marszałkiem nadwornym litewskim, podpisał odnowienie pokoju między Zygmuntem królem i Prusami w Wilnie”. Inny zaś potomek, noszący nazwisko Pietrykiewicz, za Władysława Jagiełły w wojnie z Krzyżakami bił się w pułku „Wasilcia z Indram Kościałkowa pułkownika wojsk litewskich”. Dalej w dokumencie stwierdza się, że wszystkie te odmiany nazwiska przez stulecia uformowały się w jedno: „Z tych tedy idący następcy wprzódy Pietrkiewiczami, Pietrykiewiczami, Pietrzykiewiczami pisząc się, uformowali z czasem nazwisko Pietrzkiewicz Wadowski”.

Tyle legenda, acz zapewne żywa, skoro znajduje odzwierciedlenie w twórczości i korespondencji Stanisława Ignacego Witkiewicza. Prześledźmy zatem, skąd wywodziła się matka Stanisława Ignacego i on sam, zgodnie z zapiskami rodowymi.

W drzewie genealogicznym Pietrzkiewiczów za protoplastę rodu uznaje się Urbana, dziedzica dóbr Wadwy w powiecie wiłkomirskim3. Syn jego, Piotr Pietrykiewicz (zm. ok. 1584), poślubił Katarzynę Butkiewiczównę, herbu Trzaska, a w 1532 roku zakupił dwór i ziemię Radkowszczyzna od szwagrów Butkiewiczów. Syn Piotra, Wojciech Pietrkiewicz (zm. ok. 1632), w roku 1631 zrzekł się części Radkowszczyzny na rzecz Jana Narkiewicza Bohusza. Krzysztof Pietrzkiewicz, syn Wojciecha, dziedzic połowy dóbr Wadwy i Dziewianiszki (lub Dziwoniszki), poślubił Katarzynę Stynawczównę (vel Hynawczównę) h. Bawół. Jeden zaś z ich synów, Konstanty, służył w chorągwi wojska litewskiego. W 1665 roku był „deputatem dla wybrania poborów” (czyli podatków) „na pospolite ruszenie uchwalonych” (czyli delegatem wojskowym ściągającym podatki). Zatem był Pietrzkiewicz żołnierzem w czasie wojny z Rosją, kiedy wojska carskie zdołały podbić i spustoszyć prawie całą Litwę, a hetman Janusz Radziwiłł, którego wojska dzielnie stawiały opór Rosjanom, po najeździe wojsk szwedzkich postanowił poddać się królowi Szwecji, co znamy już z powieści Henryka Sienkiewicza (jednego z ulubionych pisarzy Witkacego). Wojnę z Rosją i potop szwedzki Konstanty, zdaje się, przeżył, a przynajmniej pozostawił po sobie trzech synów, a jeden z nich, Andrzej, dziedzic na Wadwach i Dziewianiszkach, poślubił Krystynę Ilcewiczównę herbu Korczak, z majątku Szeteksznie. Piątym synem Krystyny i Andrzeja był Jerzy, o którym można już nieco więcej napisać, bo zachowała się metryka w księdze parafialnej w Skopiszkach, gdzie stoi, że Jerzy został ochrzczony 23 kwietnia 1713 roku. Za żonę miał Urszulę z Bemów herbu Belina, której testament, spisany w roku 1778, a aktywowany (czyli wpisany do ksiąg ziemskich) w Wiłkomierzu w 1798, przynosi informacje o ich potomstwie. Data spisania testamentu Urszuli świadczyć może o tym, że metryka zgonu Jerzego Pietrzkiewicza, lat 48, z 1 maja 1765 dotyczy właśnie jej męża, pochowanego na cmentarzu parafialnym przy kościele w Skopiszkach (acz nie zgadzałby się wiek Jerzego, który powinien mieć wtedy 51 lat).

W testamencie Urszuli z Bemów Pietrzkiewiczowej dla nas istotny jest Stanisław (ur. ok. 1749, zm. 4 II 1819, mając lat 70), który ożenił się z Bogumiłą Fabryceusz (zm. 1817) herbu własnego. To właśnie tenże Stanisław w roku 1806 wystarał się o potwierdzenie u marszałka wiłkomirskiego, Ignacego Kościałkowskiego, że Pietrzkiewicze byli właścicielami dóbr Wadwy, do czasu ich zbycia na rzecz Kościałkowskich. Zapewne było to pomocne w uzyskaniu potwierdzenia szlachectwa w grudniu tego roku. Stanisław miał z Bogumiłą pięciu synów i dwie córki. Nas interesuje drugi syn, pradziadek Witkacego po kądzieli,  J ó z e f   K a z i m i e r z,  który urodził się 23 stycznia 1780 roku. Poślubił on w roku 1810 Annę Horodecką, z którą miał czterech synów, a po jej śmierci w 1822 roku poślubił (przed 1827) Annę z Karpuszków, z którą miał dwóch synów. 11 lipca 1813 roku w Grzymałowszczyźnie (folwarku wydzierżawionym jeszcze w 1792 przez Stanisława) Anna z Horodeckich Pietrzkiewiczowa urodziła  W a w r z y ń c a   M a u r y c e g o  (1813–1878), dziadka Witkacego. Pradziadek Witkacego, Józef Kazimierz, pochowany jest (wraz z drugą żoną) na cmentarzu parafialnym w Antuzowie, co może świadczyć o tym, że koniec życia spędził w pobliskiej Piotrowszczyźnie nad jeziorem Dubury4. Nie jest znana data jego śmierci.

17. Rodzina Pietrzkiewiczów, od prawej: kilkunastoletnia Maria (przyszła Witkiewiczowa) z matką Julią, 1866

Wróćmy do dziadka Witkacego – Wawrzyńca Maurycego. Miał on pięciu braci. Z najstarszym,  L u c j a n e m   S t a n i s ł a w e m  (1810–1880), wziął udział w powstaniu styczniowym i dzielił los zesłańca syberyjskiego w Tobolsku. To w majątku Tryszki na Żmudzi, w guberni kowieńskiej, należącym od drugiej połowy lat czterdziestych XIX wieku do Lucjana Stanisława, urodziła się matka Witkacego. Ale nie uprzedzajmy faktów. Lucjan Stanisław po zesłaniu, w roku 1873, zakupił od dra Augusta von Oettingena majątek ziemski w Kalkunach koło Dźwińska, zwany później Malinówką. Został pochowany wraz z żoną, Katarzyną z Waszkiewiczów, w miejscowości Lauces (dziś przedmieścia Dźwińska, na Łotwie).

Drugim bratem Wawrzyńca Maurycego był  A n t o n i  (1827–1885), który w 1882 roku wymieniony jest jako właściciel Piotrowszczyzny. Dwukrotnie żonaty, zmarł 22 kwietnia 1885, a więc niecałe dwa miesiące po narodzinach Stanisława Ignacego. Pozostawił tylko jednego potomka, Piotra Sylwestra, który studiował na wydziale inżynierskim Politechniki Ryskiej (dyplom inżyniera architekta w 1903 roku).

 I g n a c y   J ó z e f   P i e t r z k i e w i c z  (1834–1905), kolejny brat dziadka Witkacego, był księdzem. Wieść rodzinna niesie, że on także walczył w powstaniu styczniowym, a odznaczenie za odwagę, którą się wtedy wykazał, wisiało w kościele św. Jerzego w Kiejdanach. Nie wiadomo, kiedy przyjął święcenia kapłańskie. Pod koniec lat sześćdziesiątych XIX wieku był proboszczem w Semigalii na Łotwie, w latach 1872–1881 pracował bliżej stron rodzinnych, w Szymańcach, w parafii Kupiszki. Następnie przeniósł się do Kiejdan, gdzie zmarł i został pochowany5.

Niewiele wiadomo o innym bracie Wawrzyńca Maurycego, Konstantym Erazmie (ur. 1817). Urodzony w 1816 roku Julian zmarł po roku.

Wawrzyniec Maurycy Pietrzkiewicz przed rokiem 1846 ożenił się z Julią z Rudnickich, z którą miał czterech synów i dwie córki, w tym przyszłą matkę Witkacego. Babcia Julia musiała umrzeć przed narodzinami Stanisława Ignacego Witkiewicza. Zachowało się jej zdjęcie wraz z Marią Pietrzkiewiczówną, przyszłą Witkiewiczową, datowane na rok 1866. Być może dalekim echem wspomnienia o niej (czy na podstawie fotografii?) jest postać Babci Julii z Sonaty Belzebuba S.I. Witkiewicza: „lat 67. W brunatnej sukni i okularach”6. Wawrzyniec Maurycy używał raczej drugiego imienia, tak też został zapisany w annałach zesłańców syberyjskich po powstaniu styczniowym. Tak samo pożegnano go w styczniu 1878 roku, informując o jego śmierci (proszę zwrócić uwagę na zawoalowane sformułowanie „b. obywatel”, które dla każdego ówczesnego czytelnika musiało budzić skojarzenia ze szlachcicem pozbawionym majątku po powstaniu): „Śp. Maurycy Pietrzkiewicz, b. obywatel, przeżywszy lat 65, w dniu 16 stycznia 1878 r. przeniósł się do wieczności. Nabożeństwo żałobne odbędzie się w dniu 18 bm. i roku, to jest w piątek o godz. 10-tej rano, w kościele Św. Krzyża, po skończeniu którego z tegoż kościoła wyprowadzenie zwłok na cmentarz powązkowski”7.

Pierwszy syn Wawrzyńca Maurycego i Julii z Rudnickich, a wuj Witkacego,  J ó z e f   J a k u b   P i e t r z k i e w i c z  (1843–1863), zginął 26 maja 1863 pod Tryszkami8. W tej samej potyczce zginął „drugi syn Lucjana Pietrzkiewicza, brata Maurycego”9. O  W ł a d y s ł a w i e   P a w l e   P i e t r z k i e w i c z u,  kolejnym z wujów, urodzonym w Tryszkach w roku 1846, nic właściwie nie wiadomo. Jeszcze w 1859 wymieniony jest w dokumencie zaświadczającym o jego przyłączeniu do wykazu szlachciców, zatem musiał wtedy żyć. Rodzony w Tryszkach wuj  M i c h a ł   K w i r y n   P i e t r z k i e w i c z  (1852–1924) był pierwszym aptekarzem w Cytowianach. Ożenił się z Marią z Lisieckich, z którą miał córkę Zofię, po mężu Plechowicz. Wraz z rodziną jest pochowany na cmentarzu w Cytowianach. Wuj  I g n a c y   G e r a r d   P i e t r z k i e w i c z  (1849–1910) był inżynierem chemikiem. Mieszkał w Warszawie przy ul. Hożej 18 b10 i Kruczej 611. Żonaty z Marią z Sawickich, miał syna Tadeusza Wawrzyńca  P i e t r z k i e w i c z a  (1883–1956), brata ciotecznego Stanisława Ignacego. To z nim przyszły Witkacy bawił się jeszcze w Warszawie, o czym dumny ojciec pisał do matki: „Mały Tadzio mówi: «Ja lubię Staśka, taki miły i wesoły chłopczyk!»”12. Od wuja Ignacego młody Staś dostał czapkę maciejówkę, do której „dostał manii”, co odnotował Witkiewicz ojciec: „cały dzień nie zdejmuje jej, wygląda przy tym jak nędzarz”13.

Siostrą Marii Pietrzkiewiczówny, córką Wawrzyńca Maurycego i Julii, była  J a d w i g a  (1855–1939), która wyszła w roku 1875 za Ernesta Świeżawskiego Sulimczyka (1843–1919), historyka, zajmującego się głównie średniowieczem oraz historią medycyny14. Gdy w 1889 roku przyjechała do Warszawy i zawitała w domu swej siostry, zrobiła ogromne wrażenie na małym Stasiu: „Dziś przyjechała Jadzia. […] Mały nazywa ją Ciocią albo Panią, tak mu ona imponuje swoim wyglądem i powagą”15. W 1892 roku przyjechała na sześć tygodni do Zakopanego wraz z bratankiem Tadeuszem Wawrzyńcem, co odnotował ojciec Stasia w korespondencji z matką, donosząc o jedynaku: „Miał teraz przez sześć tygodni Tadzia Pietrzkiewicza, który tu był z Jadwinią Świeżawską. Dobrze z sobą żyli i bawili się”16. W czasie I wojny światowej Świeżawscy mieszkali w Zakopanem, gdzie Ernest zmarł 26 października 1919 roku. Po jego śmierci Jadwiga przeprowadziła się do Warszawy (w 1922) i zamieszkała przy ul. Mazowieckiej 11, gdzie odwiedzał ją (i mieszkających tam także Tadeusza Pietrzkiewicza z dziećmi) Witkacy podczas pobytów w Warszawie. Była bardzo przedsiębiorcza, prowadziła w domu na Mazowieckiej pracownię krawiecką, zatrudniając kilkanaście osób, głównie ziemiańskiego pochodzenia, spauperyzowanych po latach wojny i przymusowych przesiedleń. Jej projekty były kupowane przez słynny sklep „Bogusław Herse” i wysyłane nawet do Paryża. To o jej zakładzie pisał Witkacy do matki w listopadzie 1927 roku: „Byłem u Ciotki. Warsztaty w ruch, śpią na ziemi, ale wesoło”17.

Opiekowała się chorą siostrą w Zakopanem w 1931 roku, co podkreślał Witkacy w listach, m.in. do Teodora Białynickiego-Biruli oraz do matki, dziękując Cioci za opiekę i stale ją pozdrawiając. Jadwiga Świeżawska zginęła we wrześniu 1939 pod gruzami budynku na Mazowieckiej podczas ostrzeliwania Warszawy z dział kolejowych.

Świeżawscy nie mieli dzieci i chętnie opiekowali się synem Ignacego Gerarda Pietrzkiewicza, zwłaszcza po przedwczesnej śmierci matki Tadeusza Wawrzyńca, Marii z Sawickich18. Postać ciotecznego brata Witkacego, Tadeusza Wawrzyńca, warta jest przybliżenia, nie tylko ze względu na fakt, że razem się bawili w dzieciństwie – w Warszawie ojciec Stasia pisał: „Jest [Staś] energiczny i przedsiębiorczy i zawsze dowodzi w zabawach z Tadziem i jeszcze jednym malcem”19.

18. Ernest Świeżawski w mieszkaniu w Warszawie, fot. S.I. Witkiewicz, ok. 1900–1905

 T a d e u s z   W a w r z y n i e c   P i e t r z k i e w i c z  szkołę kończył w Warszawie (V Realne Gimnazjum) w roku 1901, następnie wstąpił na Wydział Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie studiował dwa lata. W 1904 wyjechał do Paryża, gdzie na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym Sorbony studiował kilka miesięcy (jak sam pisał po latach, zgłębiał głównie astronomię). Wieść rodzinna niosła, że w Paryżu czas spędzał wspólnie ze swym ciotecznym bratem, Stanisławem Ignacym Witkiewiczem, co jest o tyle nieścisłe, że według wszelkich dostępnych informacji Witkiewicz do Paryża zawitał dopiero w 1908 – cztery lata wcześniej był zaś w Monachium i we Włoszech. Co prawda właśnie z maja 1904 pochodzi wzmianka o liście Tadzia do Stasia, w którym prawdopodobnie pojawia się propozycja wspólnego wyjazdu – jednak celem miał być Kaukaz20. We wrześniu 1904 Tadeusz wrócił do kraju (na krótko, bo pobyt trwał rok), a Stanisław Witkiewicz pisał: „Był Tadzio. Tak utył, odmłodniał i wypoczciwiał w wyrazie twarzy, że już całkiem z niego znikł ten biedny i nieprzyjemny wygląd paryski”21.

Obu ciotecznych braci łączyło zamiłowanie do muzyki – Tadeusz Wawrzyniec równolegle z nauką na uniwersytecie studiował w Konserwatorium Warszawskim (tę samą szkołę wcześniej kończyła Maria Pietrzkiewiczówna, późniejsza matka Witkacego) w klasie fortepianu i wiolonczeli (podobno występował nawet gościnnie w kwintecie grającym w Filharmonii Warszawskiej). Z jego wiolonczelą, kupioną ze względu na kiepski stan za grosze w antykwariacie na ul. Świętokrzyskiej, wiąże się pewna anegdota. Zgubił ją podczas odwiedzin rodziny w Tryszkach na Żmudzi. Po roku ktoś ją sprzedał za 50 tys. rubli w Wiedniu, ponieważ okazało się, że była jednym z nielicznych egzemplarzy wykonanych przez szkołę lutniczą włoskiej rodziny Amatich, których mistrzostwo w wykonywaniu instrumentów muzycznych było do czasów Stradivariego niekwestionowane22. Tadeusz Wawrzyniec po powrocie z Paryża pojechał do Lwowa, gdzie w 1905 roku poślubił Ludwikę ze Stefanowiczów (przed 1885–1921)23. Jego małżonka pochodziła z uszlachconej rodziny ormiańskiej, a przez matkę miała być spokrewniona z Billewiczami – jeszcze jedno powiązanie Witkiewiczów i Pietrzkiewiczów z rodziną Piłsudskiego. Tadeusz i Ludwika mieli troje dzieci: Teresę (1906–1944), Tadeusza Ignacego (1911–2005) oraz Zdzisława (1920?–1926?)24. We Lwowie Tadeusz Wawrzyniec skończył z wyróżnieniem Wydział Architektury Politechniki Lwowskiej (studia w l. 1906–1911). Po studiach pracował dwa lata jako inżynier miejski i dyrektor szkoły rzemiosł budowlanych w Buczaczu. W czasie I wojny światowej przeniósł się do Zakopanego, gdzie wykładał w Szkole Przemysłu Ludowego (w l. 1914–1917). Pietrzkiewiczowie mieszkali razem ze Świeżawskimi, a później w pensjonatach prowadzonych przez Marię Witkiewiczową – „Wawel” i „Tatry”. Od 1918 roku inżynier architekt Pietrzkiewicz pracował w różnych firmach branży budowlanej, najpierw w „M. Stefanus” (l. 1918–1920), jako kierownik i współwłaściciel firmy, która miała kontrakt od rządu austriackiego na odbudowę ze zniszczeń wojennych gmin Buczacz i Tłumacz. Po likwidacji firmy otrzymał w ramach udziałów kilkanaście kilogramów złotych reńskich (o których będzie jeszcze mowa). Podczas wojny polsko-rosyjskiej dostał się do niewoli bolszewickiej, był więziony w Czortkowie. Zwolniony z więzienia w 1920 roku, ponownie znalazł się we Lwowie. Po śmierci Ludwiki w roku 192125 Tadeusz Wawrzyniec postanowił przenieść się do Warszawy. Był inspektorem odbudowy Małopolski z ramienia Ministerstwa Robót Publicznych (l. 1920–1923), w l. 1924–1927 kierował firmą budowlaną „LigMet”, a w l. 1928–1933 pełnił funkcję referenta w Departamencie Budownictwa Ministerstwa Spraw Wojskowych, po czym awansował na stanowisko radcy w Departamencie Budownictwa Ministerstwa Poczt i Telegrafów (l. 1933–1939). Podobno po apelu premiera W. Grabskiego w 1924 roku o darowizny na rzecz wprowadzenia w Polsce nowej waluty, złotego, podarował państwu wszystkie złote monety uzyskane z likwidacji firmy „M. Stefanus”. „Nie nadawał swemu darowi rozgłosu – uważał go za oczywisty. I nigdy potem nic nie miał, umarł jako biedny człowiek”26.

W czasie wojny współpracował z firmami przy transakcjach handlowych i zbieraniu tłuczonego szkła dla hut, co podobno pozwalało mu nie pracować dla okupanta. Po wojnie pracował jako inspektor budowy zakładów włókienniczych w Łodzi (1945–1950), a od 1951 roku do śmierci w 1956 był inspektorem-rzeczoznawcą budowlanym w Warszawie.

„Miłością intelektualną” – jak określał to jego syn – Tadeusza Wawrzyńca była filozofia, której poświęcał każdą wolną chwilę, pracę inżynierską traktując jako zło konieczne. On sam wspominał po latach, że filozofią zajmował się niejako z przymusu wewnętrznego, czując, że powinien to robić, rzadko czerpiąc z tego przyjemność. Współpracował m.in. z Ingardenem i Kotarbińskim. Kilka rozpraw opublikował w l. 1935–1938 na łamach „Kwartalnika Filozoficznego” i „Przeglądu Filozoficznego”. Rękopisy głównych prac Istnienie własne i obce (1928–1930), Przestrzeń i czas (1930–1933), Studia u fundamentów filozofii (dwa tomy) zaginęły podczas powstania warszawskiego. Znalazł z pewnością w swym kuzynie Witkiewiczu godnego partnera do dysput filozoficznych. Ten nie tylko pisał o takich rozmowach matce: „Tadzio był wczoraj, oddał 10 zł i dużo mówiliśmy o filozosi”27, ale także polecał lekturę jego nielicznych publikowanych prac, np. Krystynie Ejböl: „(Polecam Pani N[umer] kwietniowy IX Rocznika «Przegl[ądu] Fil[ozoficznego]», gdzie jest mój artykuł i mego kuzyna – również filozofa dyletanta T. Pietrzkiewicza)”28. Nie oznacza to, że Witkacy zgadzał się ze swym kuzynem: „Rozmowy z Tadziem fil[ozoficzne] doprowadziły do tego, że nie uznaję zupełnie jego systemu”29. W 2005 roku ukazała się wydobyta z zapomnienia praca filozoficzna Pietrzkiewicza pt. Dialogi między duchem nauki a duchem filozofii30.

19. Tadeusz Wawrzyniec Pietrzkiewicz, fotografia powojenna

Syn Tadeusza Wawrzyńca,  T a d e u s z   I g n a c y   P i e t r z k i e w i c z  (1911–2005), urodzony we Lwowie, do szkoły chodził już w Warszawie, do Gimnazjum im. Batorego (w l. 1924–1930). Po maturze studiował na Wydziale Mechanicznym Politechniki Warszawskiej (dyplom 1936), ale już podczas studiów zaczął pracować (w czasie gimnazjum dorabiał korepetycjami) – w przemyśle zbrojeniowym jako laborant i asystent. W 1937 roku odbył służbę wojskową w Szkole Podchorążych Lotnictwa Technicznego w Warszawie. W 1939 został zatrudniony w fabryce silników lotniczych na Okęciu. Podczas okupacji prowadził warsztat napraw generatorów w Warszawie. Po wojnie przez pięć lat wykładał na Politechnice Łódzkiej, na której w 1958 roku zrobił doktorat, na Wydziale Samochodów i Ciągników (habilitował się w 1971 na Wydziale Mechanicznym). Od lat pięćdziesiątych XX wieku pracował m.in. w przemyśle zbrojeniowym, w administracji państwowej (planowanie i ekonomia). W 1938 roku ożenił się z Ireną z Dmowskich (1916–2005), z którą miał córki Krystynę (ur. 1941), Annę (ur. 1946), po mężu Sołtyk, oraz Ewę (ur. 1951), po mężu Kobosko. Witkacy czasem wspominał „małego Tadzia” w listach, zwłaszcza do matki lub żony, zwracając uwagę na jego wyczyny narciarskie – zdaje się, że uczył go techniki jazdy na nartach. W 1931 roku, gdy Tadzio miał dwadzieścia lat, Witkacy pisał do matki: „Mały Tadzio b. mi się podoba”31.

Córka Tadeusza Wawrzyńca,  T e r e s a   K r y s t y n a  Pietrzkiewiczówna, grała Zosię w przedstawieniu Witkacego W małym dworku w Teatrze Formistycznym w Zakopanem w 1925 roku. 1 grudnia 1927 wyszła za Jerzego Wojciecha Józefa Helbicha (1905–1978), syna Adama Szczęsnego i Heleny z Grzecznarowskich. Helbich był autorem tomiku wierszy i dwóch powieści historycznych, wydanych w latach trzydziestych. Teresa wraz z córką Małgorzatą Teresą Ludwiką (ur. 1930 lub 1934) zginęła w powstaniu warszawskim – jako żołnierz AK. To o nich czasem pisał Witkacy mamie w listach, w tym raz, że się przeprowadzili do większego mieszkania32. W 1936 roku prosi zaś żonę, Ninę, aby pieniądze dla Jadwigi Świeżawskiej oddać jej bezpośrednio, a nie za pośrednictwem Helbichów33. W roku następnym też były jakieś „pierepałki” z Helbichami i ciotką Jadwigą na tle finansowym34. A w 1938 roku, gdy Jadwiga odpoczywa w sanatorium w Krynicy, Witkacy sensacyjnie donosi: „[…] tam gdzie Ty, jest podobno Helbich, rozstaje się z Terenią”35. Helbich po wojnie znalazł się w Radomiu (i pobliskich Konarach, gdzie od końca XIX wieku gospodarowała jego dalsza rodzina), aktywnie uczestnicząc w odradzającym się życiu kulturalnym, zwłaszcza teatralnym (reżyserował sztuki teatralne zespołów amatorskich, pisał szopki noworoczne, zajmował się konferansjerką). Ostatni ślad jego życia publicznego to artykuł z 1962 roku o teatrze radomskim36.

Tadeusz Ignacy Pietrzkiewicz po wojnie, na fali zainteresowania życiem i twórczością Stanisława Ignacego Witkiewicza, udzielił dwóch wywiadów – jednego, wspomnianego już, Krystynie Nastulance, opublikowanego w „Polityce”, z którym polemizowała Anna Micińska, a drugiego Joannie Siedleckiej, która wykorzystała go w swojej książce Mahatma Witkac. W wywiadzie dla „Polityki” wspomina m.in. zainteresowania mediumiczne Witkiewicza, seanse z Guzikiem, ale wymienia także osobę, którą być może warto tu przywołać: „Pamiętam kiedyś dzwonek do naszych drzwi, otwieram, a tu stoi przede mną piękny nordyk, olbrzym dwumetrowej wielkości, powiada: Tadeusz Pietrzkiewicz jestem. Trochę się zdziwiłem, ale okazało się, że to nasz daleki krewny, biskup Kościoła Teozoficznego w Polsce”37. Był to syn Piotra Sylwestra Pietrzkiewicza, wnuk Antoniego, brata Wawrzyńca Maurycego. Teozofia z pewnością była w kręgu zainteresowań Witkacego, o czym świadczy głęboka i stosunkowa długa przyjaźń z teozofami Strążyskimi. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że ten dwumetrowy „biskup”, jak go kuzyn Tadeusz nazwał, mógł należeć do znajomych Witkacego.  T a d e u s z   P i e t r z k i e w i c z  (1903–1941) po odzyskaniu niepodległości znalazł się z rodziną w Wilnie, gdzie chodził do szkół, potem zaś studiował w Brnie i Wiedniu. W 1928 roku ożenił się z Zofią Antoniną Grzybowską. Na początku lat trzydziestych administrował nadbużańskim majątkiem Mężenin należącym do Polskiego Towarzystwa Teozoficznego, tam też poznał  J a d w i g ę   Z i e l i ń s k ą  (1893–1957), z którą ożenił się po rozwodzie z Zofią na początku lat trzydziestych. W 1934 wstąpił do Korpusu Ochrony Pogranicza. W maju 1939 wystąpił z wojska i osiadł na Nowogródczyźnie. Aresztowany przez NKWD, wypuszczony, zginął podczas okupacji niemieckiej, prawdopodobnie z rąk gestapo. Jego druga żona przebywała jakiś czas u rodziny męża w Poniewieżu i Birżałach38. W marcu 1945 przyjechała do Warszawy. Czy Witkacy, pisząc do żony w 1938 roku list ze zdaniem: „Żona Tadzia Pietrzkiewicza umarła”39, miał na myśli żonę Tadeusza teozofa? Oczywiście nie chodziło ani o żonę Tadeusza Ignacego, Irenę (zmarła w 2005 r.), ani tym bardziej o żonę Tadeusza Wawrzyńca (zmarłą w 1921 r.). Czy to jednak możliwe, że Witkacy nie znał żony Pietrzkiewicza teozofa? A może – co bardziej prawdopodobne – wysłał tę klepsydrę razem z listem, licząc, że Jadwiga przejmie się tą hiobową wieścią, acz niedotyczącą „tego” Tadzia Pietrzkiewicza? Trudno dziś stwierdzić, jak było. Druga (a może trzecia?40) żona Tadeusza Pietrzkiewicza, Jadwiga Zielińska, to osoba o tyle interesująca, że właśnie takie imię i nazwisko nosiła kobieta wiele w życiu Witkacego znacząca. To nieznanej nam bliżej pannie Jadwidze Zielińskiej przeznaczył w testamencie z 1914 roku wszystkie jej portrety oraz albumy prac będących własnością tragicznie zmarłej Jadwigi Janczewskiej. Do panny Jadwigi Zielińskiej skierował też list, w którym pisał: „Los kazał się nam spotkać w fatalnej chwili, kiedy Pani spokojna i czysta wstępowała w życie, a ja złamany, bez wiary i możności twórczości, schodziłem w śmierć. Nigdy bym Pani szczęścia nie dał, kochając tak strasznie i beznadziejnie Ją jedną. Możliwe, że Panią kocham, ale to nie mogłoby mnie uratować w tym stanie zniszczenia”41. Czy to o tej Zielińskiej pisał do Leona Reynela w 1920 roku: „Czy byłeś u Zielińskiej? Napisz zaraz”42? I czy mogła to być późniejsza żona Tadeusza Pietrzkiewicza, teozofa? Któż to może wiedzieć? Zastrzegłszy, że są to tylko domniemania, podaję te informacje w nadziei, że ktoś kiedyś rozwikła zagadkę niespełnionej miłości Witkacego i panny Jadwigi Zielińskiej.

Jak widać z tego zarysu historii Pietrzkiewiczów – przodków po kądzieli Stanisława Ignacego Witkiewicza – ród ów to była raczej drobna (choć z pretensjami, wszak miała pochodzić od Giedyminowiczów!43) szlachta litewska, acz patriotyczna i zaangażowana społecznie. Trzeba dodać, że przedstawiciele familii Pietrzkiewiczów – także ci, których w niniejszym szkicu nie wymieniono – pełnili funkcje godne i zacne, np. cześnika, sędziego Trybunału Wlk. Księstwa Litewskiego, podkomorzego, rotmistrza powiatu, porucznika armii litewskiej czy majora… armii carskiej. Zaskakujące, że nie ma śladu udziału Pietrzkiewiczów w powstaniu listopadowym, choć okolice Wadw były terenem działania powstańczych partii. Powstanie styczniowe zebrało już zupełnie spore żniwo wśród Pietrzkiewiczów, zarówno odbierając życie (niestety, młodym chłopcom), jak i zsyłając niektórych z nich na Syberię. Choć – jak widać z życiorysu Karola Pietrzkiewicza, syna Lucjana Stanisława – można było także służyć w armii carskiej, i to Lejb-Gwardii Konno-Grenadierskiego Pułku! Chorąży Lejb-Gwardii Stanisław Ignacy Witkiewicz nie był zatem jedynym Pietrzkiewiczem (choć on „tylko” po kądzieli) służącym w tych elitarnych jednostkach carskich.

Zarys dziejów Pietrzkiewiczów zakończyć wypada sylwetką najważniejszej dla Stanisława Ignacego Witkiewicza osoby z tego rodu – matki.

Była jedną z istotniejszych kobiet w jego życiu.  M a r i a   J a d w i g a   P i e t r z k i e w i c z ó w n a  (1853–1931) urodziła się w Tryszkach na Żmudzi, dwór Witkiewiczów w Poszawszu był niedaleko. Czy już wtedy Stanisław Witkiewicz, Stalutek, jak go zwano w rodzinie, znał się z Pietrzkiewiczami? Przyjmuje się, że znał dobrze Ignacego Pietrzkiewicza, ich potwierdzoną znajomość datuje się na lata petersburskie Witkiewicza, czyli 1869–187144. O znajomości młodych Pietrzkiewiczów z młodzieżą Witkiewiczów pisał Ernest Świeżawski45, umiejscawiając ich poznanie w Szawlach, gdzie „Pietrzkiewicze z ciotką Antoniną Rudnicką i młodzi Witkiewicze, Jan, Ignacy, Wiktor, najmłodszy Stanisław, mieszkali na stancji swej z nauczycielem, a matka ich i siostry dojeżdżały”. Gdy losy rzuciły Stanisława Witkiewicza i Ignacego Pietrzkiewicza do Warszawy, mogli znajomość odnowić lub nadal ją pielęgnować, a siostra Ignacego miała wsparcie w rodzinie, gdy przyjechała do Warszawy studiować muzykę w konserwatorium. Studiowała w Instytucie Muzyki (założonym przez Apolinarego Kątskiego w 1860 roku, a właściwie reaktywowanym przez niego i nawiązującym do tradycji konserwatorium powstałego dzięki staraniom ks. St. Staszica w roku 1819). Maria Pietrzkiewiczówna studiowała w klasie fortepianu u prof. Strobla46, a teorii uczył ją Władysław Żeleński. Musiała być wyjątkowo zdolna, skoro program artystyczny („popis”) uczniów konserwatorium z 1877 roku uwzględniał m.in. także jej wykonanie I części Sonaty Antoniego Kątskiego47 (brata ówczesnego dyrektora i założyciela szkoły). Instytut Muzyczny w Warszawie razem z nią w klasie fortepianu kończyli w 1877 roku48: Maria Aszurkow; późniejszy pianista i pedagog konserwatorium, Władysław Barcewicz (1854–1892), starszy brat skrzypka-wirtuoza – Stanisława49; Rufin Biesiadowski; Józefa Dąbrowska; Maria Kamińska; Antonina Korzon; Nadzieja Krieger; Joanna Kuhnke; Antonina Lewicka; Filomena Lenartowicz; Leokadia Myszyńska (1858–1930), późniejsza Myszyńska-Wojciechowska, kompozytorka i nauczycielka muzyki; Jadwiga Stefanowicz i Maria Witkowska50. Rok później dyplom tej uczelni uzyskał niejaki Ignacy Paderewski.

20. Maria Witkiewiczowa w domu przy Krupówkach w Zakopanem, sfotografowana przez Stasia Ignacego, ok. 1900

21. Maria Witkiewiczowa przy pianinie sfotografowana przez Stasia Ignacego, Zakopane 1899

22. Stanisław Ignacy przy pianinie, w domu przy Krupówkach w Zakopanem, 1899. (Negatyw zdjęcia podwójnie naświetlony innym motywem, widokiem przez okno w stronę Giewontu)

Tu należy poczynić pewną dygresję. We wspomnieniach Władysława Kiejstuta (Kiesia) Matlakowskiego można przeczytać, że na fortepianie w zakopiańskim domu Witkiewiczów „podczas swoich odwiedzin grał Ignacy Paderewski, kolega z konserwatorium Witkiewiczowej, wówczas Pietrzkiewiczówny”51. Maciej Pinkwart, historyk zarówno Zakopanego, jak i muzyki pod Tatrami, podaje w wątpliwość prawdziwość tego wspomnienia, argumentując, że Paderewski był młodszy od Pietrzkiewiczówny o siedem lat, a jego odwiedziny w Zakopanem odnotowano w 1884 i 1885 roku oraz w 1889 (choć był tylko kilka godzin), a także w 190352. Należałoby się jednak zastanowić, czy aby na pewno tak jest. Zwłaszcza że według listy wychowanków Instytutu Pietrzkiewiczówna i Paderewski rzeczywiście byli kolegami z konserwatorium – musieli uczyć się w tym samym czasie, skoro kończyli je rok po roku (Paderewski według swoich wspomnień został przyjęty do konserwatorium w wieku dwunastu lat). Co prawda Ferdynand Hoesick podawał, że na otwarciu willi Heleny Modrzejewskiej „Modrzejów” w Zakopanem 29 sierpnia 1884 roku – uwiecznionym improwizacją fortepianową Paderewskiego – był także obecny Stanisław Witkiewicz z żoną53, ale w kalendarium życia Witkiewicza czytamy, że w tym akurat miesiącu wyjechał, razem z ciężarną już małżonką, do Połągi54. Powrót znad Bałtyku planowany był jednak na 15 sierpnia55, więc okazja, by wybrać się do Zakopanego, była. Otwarcie willi Modrzejewskiej w Zakopanem – po jej kilkuletnim pobycie poza granicami – mogło być istotnym wydarzeniem, zwłaszcza dla Witkiewicza. Z kolei pobyt Paderewskiego w Zakopanem w 1903 roku był już z pewnością w obecności Witkiewiczów, bo 27 stycznia tego roku pisał Witkiewicz do siostry, Marii Witkiewiczówny: „Jest tu Paderewski, ale o graniu ani myśli. Starali się ludzie wydobyć z niego koncert, ale nie chce”56. A może na fortepianie u Witkiewiczów sobie a muzom wtedy grał?

23. Instytut Muzyczny w pałacu Ostrogskich w Warszawie, w którym uczyła się Maria Pietrzkiewiczówna, przyszła Witkiewiczowa, pocztówka, 1901

Ale wybiegliśmy za bardzo w przyszłość. Na razie Maria Pietrzkiewiczówna kończy konserwatorium i jako nauczycielka z referencjami, tj. „Stroblówka”, ma możliwości zarabiania (po latach wyda nawet własnym sumptem Elementarz muzyczny ze zdjęciem grającego na pianinie Stanisława Ignacego)57. Jak doszło do tego, że Stanisław i Maria stali się narzeczonymi? Nie wiadomo. Według Anny Micińskiej (za Marią Witkiewiczówną) to Helena Modrzejewska miała wyswatać młodą absolwentkę Instytutu Muzycznego z malarzem, który kochał się raczej w tejże aktorce. Na dowód, że Modrzejewska znała Pietrzkiewiczównę w tym czasie, Janusz Degler przytacza fragment jednego listu Modrzejewskiej do Adama Chmielowskiego z 14 sierpnia 1876 roku, pisanego już po wyjeździe słynnej aktorki do Ameryki: „Czy Pan widuje czasem tę milutką osóbkę, co to «do konserwatorium», wie Pan? Zapomniałam jej nazwiska, przypomnij mi je. Proszę jej powiedzieć, że pierścionek zawsze noszę na palcu jako talizman przed burzą, żółtą febrą i innymi nieszczęściami, że myślę o niej, a jej twarzyczka i czarne głębokie oczka śniły mi się dwa razy. Są osoby, do których czujemy sympatię od pierwszego spojrzenia, ona jest jedną [!] z takich stworzeń – nie znając jej osobiście, już lubiłam jej spojrzenie i myślałam o niej. Powiedz jej Pan to wszystko, jak ją spotkasz”58. Olszaniecka podaje, że Witkiewicz i Pietrzkiewiczówna byli narzeczonymi już w roku 187959, kiedy to Modrzejewska powróciła na kilka miesięcy do kraju. Czy tak było? Trudno orzec. Brak wzmianki o Marii Pietrzkiewiczównie w liście do Stanisława Witkiewicza z 31 marca 1880 roku60 (i w kilku następnych z tego i kolejnego roku) wskazywałby raczej, że wtedy jeszcze nie byli parą sobie przyrzeczoną. Zresztą w latach 1880–1882 Witkiewicz często przebywał we Francji, Włoszech, Monachium, ale częściej w miejscowościach sanatoryjnych (m.in. Marienbad, Merano), bo męczyły go dolegliwości, na które najlepszym wówczas lekarstwem był wyjazd do wód i ciepłych krajów. Narzeczeństwo zostało zawarte zapewne przed październikiem 1881, bo tak datowany jest list Henryka Sienkiewicza, w którym ten namawia przyjaciela, aby za zarobione na sprzedaży szkiców pieniądze pojechał na kurację: „Ty się jedź leczyć, boś to powinien zrobić dla twojej przyszłej pani […]”61. W czerwcu 1882 byli już ze sobą na tyle blisko, że Modrzejewska, pisząc do matki Stanisława Witkiewicza, Elwiry, wymienia Marię jako osobę, która pisze jej o losach „Stacha”: „Marynia Pietrzkiewiczówna pisze mi, że Stach [Witkiewicz] jest spodziewany w czerwcu, a zatem może już jest z Wami? Pisałam do niego parę dni temu, ale boję się, że już wyjechał i że go mój list nie zastał w Monachium”62. W kilka miesięcy później pisze do samej narzeczonej malarza, tłumacząc się, że nie pisała od września: „Moja droga Maryniu! Zatęskniłam za Tobą i oto piszę. Przez parę miesięcy co dzień chciałam pisać do Ciebie i co dzień odkładałam – nie wiem dlaczego, bo nie ma wiele chwil w moim życiu, w których bym o Tobie i o Stachu [Witkiewiczu] nie myślała”63. I dalej w tym samym liście słowa jakże znamienne: „Doniesiesz mi wszystko o Stachu? Kiedy Wasz ślub?”. Ślub odbył się 5 stycznia 1884 (według kalendarza juliańskiego 24 grudnia 1883) w kościele św. Aleksandra w Warszawie „między czwartą a piątą godziną po obiedzie”. „Żadnych wesel – herbata jak zwykle, a potem Marysia przechodzi do mnie – a w poniedziałek życie pójdzie zwyczajnym trybem. Ona do lekcji, ja do pracowni i «Wędrowca»”64. W innych listach pisał bardziej dosadnie: „ślub bez żadnej historii – białych lejców, fraków, wina” (list do matki w Mińsku z 3 XII 1883), „[…] ślub czwartej klasy, czyli «jak dla ostatniego psa», jak mówił jeden mój przyjaciel urzędnikowi stanu cywilnego, pytającemu, jakiego ślubu by sobie życzył” (list do matki z 26 XII 1883)65. Czyżby w ten sposób zniechęcał rodzinę do przyjazdu do Warszawy?

Świadkami na ślubie byli Jan Owidzki66, zaprzyjaźniony artysta malarz ze strony pana młodego, oraz Piotr Rudnicki, zapewne krewny panny młodej67 (której matka była z Rudnickich właśnie). Nowożeńcy rzeczywiście nie mieli zbytnio czasu dla siebie, skoro 17 stycznia 1884 roku Witkiewicz pisał: „Cały czas na «Wędrowca» i lekcje [muzyki – T.P.] zużywamy […]. Jutro dwa tygodnie jak jesteśmy «zamążpójdzeni» – no i stąd jest nam dobrze. Antek Sygietyński ciągle mówi: «i u mnie było tak samo», ale się tym nie zrażamy i dalej staramy się być sobie dobrzy. Małżeństwo umiejętnie prowadzone może być zawsze dobrym – trzeba ciągle się przystosowywać, ustępować i tolerować siebie wzajemnie – jakoś o to się staramy”68. Cóż, raczej nie było to małżeństwo z wielkiej miłości…

Miłością za to wielką Stanisław Witkiewicz zapałał do syna, którego Maria urodziła 24 lutego 1885 roku w Warszawie. O tym jednak można przeczytać w innym miejscu tego tomu. Jaka była Maria Witkiewiczowa w małżeństwie? Wspomnienia Kiesia Matlakowskiego, osoby, która wiele jej zawdzięczała i była przyjacielem Stasia, warte są przytoczenia w obszernym fragmencie.

„Zacna, dzielna pani Witkiewiczowa! Serdeczna przyjaciółka mojej Matki, nasza kochana opiekunka w ciężkich chwilach choroby Ojca przez lata naszego wygnania zimowego w odciętym w owe czasy od świata Zakopanem. Na nią spadał cały ciężar utrzymania domu, ubierania rodziny i kształcenia syna. Ciężko pracowała, zarabiając lekcjami muzyki i haftem; podstawą były lekcje udzielane w zakładzie jenerałowej Jadwigi Zamoyskiej w Kuźnicach. Dzięki kontaktowi z Kuźnicami dochodziły nas wieści ze świata, przywożone przez p. Witkiewiczową, która i mnie dawała lekcje. Przez nią też byliśmy au courant miejscowych ploteczek, których tematem bywały podboje Kazimierza Tetmajera w pensjonacie «Jordanówka». Praca zarobkowa nie przeszkadzała p. Witkiewiczowej być zawołaną gospodynią: dotąd pamiętam wyborne ciasta wielkanocne jej roboty, mazurki i przekładańce z figami.

Jeśli tyle miejsca poświęcam p. Witkiewiczowej, to nie tylko przez wdzięczność, lecz przede wszystkim, aby podnieść jej zasługi, bo dzięki niej Witkiewicz mógł poświęcić się swemu dziełu artysty i pisarza, nie będąc zmuszonym pracować zarobkowo, i pozostał niezależny. Witkiewicz, jak wielu ludzi żyjących dla pewnej idei, a zwłaszcza artystów, nie chodził po ziemi; był człowiekiem o niesłychanie skromnych potrzebach osobistych, a sprawy materialne były mu zupełnie obce. Było w nim coś z beztroski ptaków i kwiatów, o których mówi Ewangelia. Przyjmował poświęcenie żony, wypływające z jej wielkiej miłości dla niego i zrozumienia jego celów, gdyż wierzył, że ma do spełnienia posłannictwo, którego nikt inny nie byłby w stanie wypełnić”69.

24. Maria Witkiewiczowa, Elementarz muzyczny, z fotografią Stasia przy pianinie, wykonaną w Zakopanem, Kraków 1894

Jerzy Eugeniusz Płomieński po latach wspominał obszernie, jak Witkacy opowiadał o swojej zmarłej już matce i o roli Marii Dembowskiej w życiu jego i jego rodziców:

„Miał szczególny kult dla swojej matki, a poprzez ten kult – dla macierzyństwa w ogóle. Opowiadał mi kilka razy, że matce zawdzięcza daleko więcej niż ojcu swojemu, Stanisławowi […]. Miał pewien uraz w stosunku do ojca, pochodzący ze wspomnień młodości. Mówił mi o nim z odcieniem hamowanej goryczy, jako o kimś, którego opinia publiczna postawiła na najwyższym piedestale, a który, niestety, nie dorastał do tej wysokości w życiu rodzinnym. Informował mnie, że ojciec jego mimo głośnego nazwiska miał dochody niewielkie i nieraz gorzki trud utrzymania domu na pewnym poziomie (u Witkiewiczów bywało mnóstwo gości nie tylko ze świata literatury, sztuki i nauki) spadał na matkę, która udzielała lekcji gry na fortepianie, zapracowując się ponad miarę swoich wątłych sił. Gdy poznałem Witkiewicza, matka jego nie żyła już; ale w nader częstych rozmowach ze mną, w których mnie wtajemniczał w najskrytsze szczegóły swojego dzieciństwa, młodości i w ogóle swojej atmosfery rodzinnej, nie ojciec, ale matka była głównym motywem bezustannych refrenów podziwu i uwielbienia ze strony Stasia. Ojcu swemu nie mógł darować jego stosunku, zresztą wyłącznie duchowego – jak mi opowiadało kilka osób, które dobrze znały te rodzinne komplikacje domu Witkiewiczów – stosunku polegającego na najgłębszym powinowactwie dusz, z p. Dembowską […]. Informacje Witkacego o p. Dembowskiej były wybitnie stronnicze. Nigdy nie potrafił o niej mówić spokojnie. Parskał pasją, ile razy poruszał ten przykry dla niego temat. Niezwykły czar tej wyjątkowej kobiety – bezcielesnej niemal, zdematerializowanej na modłę romantycznego ideału kobiecości, istnego ekrazytu duchowego napięcia, żyjącej bezustannym żarem mistycznym o wysokiej temperaturze, oderwanej zupełnie od życiowej codzienności – w opowiadaniach Witkiewicza ulegał urazowemu wykrzywieniu. W opowiadaniach tych p. Dembowska przeobrażała się w niesamowitego wampa, w piekielnego demona kobiecego, który jego matce odbierał codziennie na długie godziny obecność w domu ojca, przesiadującego, jak mnie informował Witkacy, całe popołudnia, a nawet wieczory u p. Dembowskiej”70. Dalej Płomieński przywołuje gorycz syna i upokorzenie matki, gdy p. Dembowska, sprowadziwszy ciało zmarłego Witkiewicza z Lovrany do Zakopanego, podczas pogrzebu „grała pierwsze skrzypce, ona celebrowała przed publicznością z miną żałobnicy i jej, a nie matce mojej, składano kondolencje. Nigdy nie udało się jej […] pozyskać mojej życzliwości, i przyjaźni, chociaż zabiegała o to”71.

Pomijając fakt, że Witkacego podczas pierwszego pogrzebu ojca w Zakopanem nie było (mógł znać tylko relacje post factum), warto zatrzymać się nad problemem „duchowego” stosunku Witkiewicza ojca do Dembowskiej – jako rzutującym na małżeństwo Marii z Pietrzkiewiczów Witkiewiczowej. O tym, że autor stylu zakopiańskiego przebywał całymi godzinami u Dembowskiej, wspominał też Michał Pawlikowski72. On też kładł nacisk na „duchowość” owego związku, ale i na cień, jakim położył się na charakterze żony Witkiewicza.

Kiesio Matlakowski wspominał Dembowską nie bez pewnej złośliwości:

„Średniego wzrostu, brunetka, o dość pełnych kształtach, o regularnych rysach twarzy i pięknych melancholijnych czarnych oczach. […] ubrana zawsze w czarną lub ciemnoszarą suknię, zapiętą pod szyję, była pozbawiona wszelkiej pospolitej zalotności i pełna prostoty w obejściu; było jednak w tej prostocie coś, co robiło wrażenie pozy. […] Słuchała uważnie; sama mówiła mało, głosem cichym i z pewną przesadą. Nie wydaje mi się, by była osobą wybitnie inteligentną, jednak stworzyła u siebie rodzaj salonu, gdzie bywało wielu nieprzeciętnych ludzi”73. Gdy do tego portretu z pamięci doda się informacje, że Stanisław Witkiewicz poznał Marię Sobotkiewiczównę w 1880 roku, w tyrolskim uzdrowisku, w którym sam znalazł się z powodu swoich dolegliwości, „i zadurzył się w niej bez reszty, choć ta miała narzeczonego w osobie Bronisława Dembowskiego, a sam młody malarz też już był zaręczony z Marią z Pietrzkiewiczów”74, to trzeba przyznać, że ten „duchowy” związek mógł zaważyć na wyborach życiowych Witkiewicza, od wyboru Zakopanego jako miejsca zamieszkania począwszy (podobno to Dembowska zachęciła malarza do przyjazdu do tej miejscowości), na spędzaniu czasu w „Chacie” Dembowskiej już po osiedleniu się tam skończywszy. Nie tłumaczy to oczywiście niczego, ale pokazuje szerszy uczuciowy kontekst.

Oddajmy jeszcze raz głos Matlakowskiemu:

„Dziwna ta kobieta odegrała wielką rolę w życiu Stanisława Witkiewicza. Panna Sobotkiewiczówna z domu, ze skromnej rodziny urzędniczej, rusińskiego – jak słyszałem – pochodzenia, wyszła za mąż za Bronisława Dembowskiego, człowieka kulturalnego i zamożnego, zewnętrznie niepozornego, dla którego stała się bożyszczem. Nie kochając męża, nie doceniała jego zalet i jego uczuć, będąc sama egzaltowana, uważała go za zbyt poziomego, by ją mógł zrozumieć. Osiedli w Zakopanem dla jej zdrowia [w końcu 1885 – Z.P.] i zostali tu do końca życia, nie wyjeżdżając prawie nigdy. Pani Dembowska pod wpływem Witkiewicza zainteresowała się góralszczyzną, a mąż pragnąc jej dogodzić, nieustannie wyszukiwał i gromadził stare ozdobne sprzęty góralskie, tworząc zbiór tego rodzaju. […] Zmarł na promienicę w roku 1894 [ściśle: 24 grudnia 1893 – Z.P.], jak przypuszczali lekarze, mógł się jej nabawić, jedząc drewnianą łyżką w jakimś zapadłym gazdostwie w czasie swoich dalekich nieraz wędrówek. Witkiewicz był codziennym niemal gościem pp. Dembowskich, a po śmierci Bronisława nieodłącznym i wiernym towarzyszem p. Dembowskiej”75. Zapewne mniej dziwi w tym kontekście, że to p. Dembowska, wdowa, pojechała z Witkiewiczem do Lovrany, aby się nim opiekować. Ona też starała się zaprzyjaźnić z małym Stasiem – od niej dostał drukarenkę do odbijania swoich prac dramatycznych, od niej dostał dzieła Fredry. Wystarczy jednakże przeczytać listy ojca do syna, w których od czasu do czasu znajduje się mniej lub bardziej zawoalowana pretensja o brak należytego szacunku i przyjaźni okazywanej p. Dembowskiej, aby upewnić się, że Stanisław Ignacy Witkiewicz nie darzył jej zbytnią estymą. Jak zatem mogła ją szanować Maria Witkiewiczowa? Notabene Maria Dembowska miała jeszcze raz „zakłócić” życie rodzinne Witkiewiczów. Zmarła bowiem w dniu urodzin Witkacego – 24 lutego 1922 roku.

25. Staś Witkiewicz z matką u Swieżawskich w Warszawie. Na fotografii od lewej: Maria Witkiewiczowa, Jadwiga Świeżawska, NN, stoją: Tadeusz Pietrzkiewicz, Ernest Świeżawski, ok. 1900–1905

O ile krytyczny wobec Dembowskiej był Matlakowski, litując się nad Witkiewiczową, o tyle Maria „Dziudzia” Witkiewiczówna, stojąca w rodzinie po stronie stryja, Stanisława Witkiewicza, była już bardziej krytyczna wobec swojej stryjenki. Z notatek Anny Micińskiej z rozmowy z Dziudzią:

„O matce Witkacego, Marii Witkiewiczowej – […] Nieprzytomna miłość do syna, ponieważ wszystkie niewyżyte uczucia przelała z męża na syna. Nawet w późnych latach Witkacy mawiał, że musi być prowadzony za rączkę, ponieważ przez całe życie przywykł, że matka załatwiała mu sprawy życiowe. […] Według Dziudzi «Stryjenka» była osobą niesłychanie pracowitą, a wszyscy Witkiewicze – lenie. Po matce Witkacy wziął pracowitość pełną pasji i namiętną. Stryjenka miała nocne strachy, zmory – zawsze zaglądała pod łóżko i do szaf, czy nie ukrył się tam żaden «drab», złodziej. Niewyżyta erotycznie. Dla Stryja nie mogła być «kobietą», bo była oschła, złośliwa weredyczka. […] Stryjenka najpierw widywała się z panią Dembowską – potem przestały się znać. Syn uważał, że ojciec ma prawo mieć żonę i «muzę», ale pani Dembowskiej nie znosił. Stryjenka kończyła Konserwatorium w Warszawie i Helena Modrzejewska, w której Stryj się kochał, wyswatała go ze Stryjenką. Narzeczeństwo było długie – kilka lat. Stryjenka nie była żoną dla artysty – raczej ponura, zamknięta w sobie, złośliwa dla ludzi, potem coraz bardziej zgorzkniała”76. Dalej Dziudzia wspominała p. Dembowską, jej niepraktyczność (kupowanie jedzenia, które później trzeba było wyrzucać), ale i towarzyskość. Co do jej życia uczuciowego: „Zwierzała się Cioci Mery, że nie żyje z mężem – mariage blanc. Jej pokój był zawsze zamknięty na klucz i mąż nie miał dostępu. To samo robiła z Witkiewiczem, chociaż prawdopodobnie zdobył ją w końcu, ale oficjalnie byli zawsze per pan i pani”.

Anna Micińska, która jako pierwsza opublikowała nieliczne zachowane listy Stanisława Ignacego do matki, pisała o stosunku syna do niej: „Jedynak – pozostawiany, z biegiem lat wręcz pozostawiony matce przez uwielbianego skądinąd ojca, w miarę zacieśniania się jego związków z Marią Dembowską – w uczuciowym konflikcie między rodzicami stanął zdecydowanie po stronie matki, mając pełną świadomość, że zostaje odtąd «jedynym mężczyzną jej życia» w planie emocjonalnym, a także – w sensie czysto życiowym – jedyną podporą i oparciem. Świadomość ta nie opuszczała Stanisława Ignacego do końca jej drogi; był też – przyznać to należy – synem wyjątkowym: kochającym, troskliwym i czułym, co zgodnie poświadczają wszystkie relacje ich wspólnych przyjaciół. Choć dla matki i jej psychicznego komfortu gotów był poświęcić nawet żonę (w swoich wspomnieniach o mężu Jadwiga Witkiewiczowa wręcz obciąża teściową winą za zwichnięcie ich małżeństwa w pierwszym okresie współżycia), nie oznacza to jednak, że wad i zrozumiałej zresztą zaborczości matki nie dostrzegał”77. Gdy chorowała długo w Zakopanem, Stanisław Ignacy przebywał przez dłuższy czas w Warszawie – starał się mobilizować przyjaciół-lekarzy (zwłaszcza Teodora Białynickiego-Birulę), aby otoczyli ją właściwą opieką. Sam przyjechał do niej właściwie już na sam koniec. Czy on jest autorem notki wspomnieniowej, która ukazała się po śmierci Marii Witkiewiczowej w „Wiadomościach Literackich”? Raczej podejrzewałbym Emila Breitera (zaprzyjaźnionego ongiś z Witkiewiczem i bywającego u pani Witkiewiczowej jeszcze przed I wojną):

26. Spotkanie rodzinne w willi „Na Antołówce” w Zakopanem, od lewej: Maria Witkiewiczówna (Ciocia Mary), Maria Witkiewiczowa (matka Stasia), Elwira (Lira) z Witkiewiczów Regulska, Maria Witkiewiczówna (Dziudzia), S.I. Witkiewicz, ok. 1905

„Dn. 3 grudnia 1931 r. zmarła w Zakopanem Maria z Pietrzkiewiczów Witkiewiczowa, wdowa po malarzu i pisarzu, Stanisławie Witkiewiczu, matka również malarza i pisarza, Stanisława Ignacego. Ta żona i matka artystów także była artystką w duszy. Wybitnie muzykalna, uzdolniona do kompozycji, była jedną z najulubieńszych uczennic Władysława Żeleńskiego; odkąd jednakże zaślubiła wspaniałego, ale niepraktycznego człowieka, jakim był Stanisław Witkiewicz, zrezygnowała z własnych aspiracyj, aby być pomocą mężowi i najstaranniej wychować niepospolicie zapowiadającego się syna. Całe prawie życie spędziła pani Maria w Zakopanem, gdzie przez kilka dziesiątków lat dom Witkiewiczów był – można powiedzieć – jego duszą i sercem. Maria Witkiewiczowa, kobieta niezwykłego uroku, prostoty i rozumu, cieszyła się szacunkiem i miłością wszystkich, którym dane było poznać ją bliżej”78.

Micińska pisała w swym szkicu, że wiara matki w syna, jej nadopiekuńczość, matczyna miłość po prostu, były mu „potrzebne jak powietrze”. Przytacza też fragment listu pisanego do żony w pierwszym po śmierci matki dniu swoich urodzin: „Bardzo ciężko bez Matki. Smutne są moje urodziny. Nikt nie grał na katarynce – prezentów nie dostałem”, kończy zaś znamienną konstatacją, że słusznie grób Marii z Pietrzkiewiczów i – symbolicznie – jej syna, Stanisława Ignacego Witkiewicza, jest wspólny. „Związku ich bowiem nawet śmierć nie zdołała rozerwać”79.