Strona główna » Humanistyka » Lekarze Hitlera

Lekarze Hitlera

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7773-712-5

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Lekarze Hitlera

Książka stanowi wyczerpujące studium kluczowej roli, jaką odegrała znaczna część grona lekarskiego w polityce eksterminacji i tworzenia aryjskiej rasy nadludzi. W sposób szczegółowy i dokładny analizuje, jak program eliminacji niepełnosprawnych i chorych psychicznie dzieci – wymyślony, koordynowany i wykonywany przez lekarzy – przerodził się ostatecznie w masowe zabójstwa w obozach zagłady i okrutne eksperymenty medyczne prowadzone przez uznanych specjalistów. Daje przegląd wszystkich aspektów biopolityki eksterminacyjnej Hitlera: od początków ruchu eugenicznego w Niemczech, publikacji Mein Kampf, programów przymusowej sterylizacji, Aktion 4, czy też eksperymentów z bliźniętami niesławnego doktora Mengele, aż do procesów prawnych, które zahamowały tego typu praktyki. Zarazem pokazuje, w jaki sposób nazizm korzystał z ówczesnej wiedzy biologicznej. Hitler bowiem wykorzystał do tworzenia swojego szaleńczego programu biopolitycznego unicestwienia „elementów niepożądanych” doktryny, mity oraz idee obecne w społeczeństwach Zachodu już od dłuższego czasu, a za jeden ze swoich punktów odniesienia amerykańską politykę przymusowej sterylizacji.

Polecane książki

Aza Ray znowu przebywa na ziemi. Jej chłopak Jason nie posiada się z radości, rodzina zaleczyła rany. Aza prowadzi zwyczajne życie, a raczej na tyle zwyczajne, na ile to możliwe dla kogoś, kto w poprzednim roku zmarł, obudził się na podniebnym statku i odkrył, że swoją pieśnią jest w stanie zmie...
  Prezentowany Czytelnikowi Leksykon resocjalizacji stanowi zbiór kilkudziesięciu alfabetycznie ułożonych haseł, które dotyczą: etiologii, symptomatologii, typologii, diagnostyki niedostosowania społecznego, a przede wszystkim profilaktyki społecznej i resocjalizacji oraz zjawisk związanych z patolo...
Medytacja dla sceptyków w 5 krokach Autor, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom osób sceptycznie nastawionych do medytacji, zebrał niezbędne informacje i badania na jej temat, tworząc obiektywną publikację. Poznaj nowoczesne, świeże spojrzenie na teorię i praktykę medytacji w 5 krokach, bez żadnych dogm...
Książka zawiera zbiór zdjęć od makro poprzez portrety, kompozycje, aż po krajobrazy. Pięknie uchwycono wdzięk i urok nie tylko koni, ale również między innymi ślimaków i kwiatów....
Tomik wierszy Anny Kos powstał w wyniku zachwytu, zdumienia i zastanowienia nad tajemnicami życia i nad pięknem świata. Może być idealnym upominkiem. Autorka zadaje trudne pytania o cel i sens, o miłość i wiarę, o drogę i nadzieję, ale również daje wiele odpowiedzi. To jest jej widzenie świata, jej ...
Masz możliwość uzyskania indywidualnej porady eksperta, będziesz pewien, że podejmowane decyzje będą prawidłowe i zgodne z ustawą Pzp, poznasz problemy innych specjalistów oraz sposoby radzenia sobie z nimi, zyskasz pomoc przy rozstrzyganiu wątpliwości pojawiających się w trakcie interpretacji przep...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Manuel Moros Peña

Książka dedykowana pamięciBenjamína Peñi Heda (1911–1988),
kombatanta – uczestnika hiszpańskiej wojnydomowej po stronie republikańskiej,mojego dziadka i mistrza.
Człowieka, który przegrał wojnę,
ale nigdy nie stracił godności.

Lekarze Hitlera

Manuel Moros Peña

Tłumaczenie: Joanna Kowalczyk

Los médicos de Hitler edición original en castellano © 2014 Ediciones Nowtilus,
S.L. www.nowtilus.com
© 2014 Manuel Moros
All rights reserved.

Polish language translation © 2017 Wydawnictwo RM
Wydawnictwo RM, 03-808 Warszawa, ul. Mińska 25
rm@rm.com.pl
www.rm.com.pl

Żadna część tej pracy nie może być powielana i rozpowszechniana, w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (elektroniczny, mechaniczny) włącznie z fotokopiowaniem, nagrywaniem na taśmy lub przy użyciu innych systemów, bez pisemnej zgody wydawcy.

Wszystkie nazwy handlowe i towarów występujące w niniejszej publikacji są znakami towarowymi zastrzeżonymi lub nazwami zastrzeżonymi odpowiednich firm odnośnych właścicieli.

Wydawnictwo RM dołożyło wszelkich starań, aby zapewnić najwyższą jakość tej książce, jednakże nikomu nie udziela żadnej rękojmi ani gwarancji. Wydawnictwo RM nie jest w żadnym przypadku odpowiedzialne za jakąkolwiek szkodę będącą następstwem korzystania z informacji zawartych w niniejszej publikacji, nawet jeśli Wydawnictwo RM zostało zawiadomione o możliwości wystąpienia szkód.

ISBN 978-83-7773-459-9
ISBN 978-83-7773-712-5 (ePub)
ISBN 978-83-7773-713-2 (mobi)

Redaktor prowadzący: Agnieszka Trzebska-CwalinaRedakcja: Piotr WalkowiczKorekta: Składnica LiterackaNadzór graficzny: Grażyna JędrzejecOpracowanie graficzne okładki i książki wg oryginału: Grażyna JędrzejecOpracowanie wersji elektronicznej: Marcin FabijańskiWeryfikacja wersji elektronicznej: Justyna Mrowiec

W razie trudności z zakupem tej książki prosimy o kontakt z wydawnictwem: rm@rm.com.pl

Narodowy socjalizm to nic innego jak biologia stosowana.

Rudolf Hess (1894–1987), zastępca Hitlera,
podczas zebrania partii nazistowskiej w 1934 r.

Wszystko, co do tej pory uważało się za nadrzędny nakaz w medycynie (dbać o chorych, nie bacząc na ich rasę; leczyć każdego pacjenta tak samo, bez względu na religię albo płeć; pomagać wszystkim łagodzić ich cierpienia), w opinii narodowego socjalizmu nie jest właściwe. Wręcz przeciwnie. Chcą rozpętać wojnę przeciwko wszelakim istotom niższym, zwłaszcza chorym bez nadziei, i pozbyć się ich. […] Chorzy, którzy nie mają szans na wyzdrowienie, są skazani na eliminację i to właśnie lekarzowi jest zlecone to zadanie. Lekarz zmieni się w mordercę!

Julius Mozes (1868–1942), postępowy lekarz żydowski,
który zginął w obozie koncentracyjnym w Theresienstadt
(Czechy), w artykule opublikowanym w lutym 1932 r.
w czasopiśmie „Der Kassernarzt”.

Będę uważał za prawdziwych zdrajców ojczyzny wszystkich, którzy od dziś będą sprzeciwiać się eksperymentom na istotach ludzkich i tym samym będą woleć, żeby dzielni niemieccy żołnierze ginęli, zamiast uratować się, korzystając z wyników eksperymentów. Nie zawaham się przekazać ich nazwisk odpowiednim władzom i zezwalam wszystkim na przedstawienie mojego punktu widzenia tymże władzom.

Reichsführer-SS Heinrich Himmler, w liście
do Sigmunda Raschera z 24 października 1942 r.

Spis treści

Przysięga Hipokratesa

1 Korzenie zła

Thomas Malthus i katastrofa żywieniowa

Karol Darwin i O powstawaniu gatunków

Herbert Spencer i darwinizm społeczny

Pochodzenie człowieka

Francis Galton, ojciec eugeniki

Prace Mendla

„Dekadencja” społeczeństwa brytyjskiego

Ustawa o ograniczonych umysłowo

2 Eugenika w Stanach Zjednoczonych

Stany Zjednoczone – żyzny grunt dla eugeniki

Charles Davenport i Biuro Rejestrów Eugenicznych

Henry H. Goddard, zagrożenie ze strony ograniczonych umysłowo i testy na inteligencję

Robert Mean Yerkes i testy na inteligencję w wojsku

Towarzystwo Galtonowskie

Biuro Rejestrów Eugenicznych i Drugi Międzynarodowy Kongres Eugeniczny

Amerykańskie Stowarzyszenie Eugeniczne

Ustawy o sterylizacji w Stanach Zjednoczonych

Buck przeciwko Bellowi

Zamknięcie Złotej Bramy

3 W brzuchu bestii. Początki eugeniki w Niemczech

System ubezpieczeń społecznych Żelaznego Kanclerza

Niemiecka medycyna w początkach XX wieku

Urodzony przestępca Lombrosa

Darwinizm w Niemczech

Haeckel i eugenika

Rasa nadludzi

Uczniowie Haeckela

Alfred Ploetz i higiena rasowa

Towarzystwo Higieny Rasowej

4 Niemiecka eugenika po pierwszej wojnie światowej. Republika Weimarska

Pierwsza wojna światowa

Rewolucja

Traktat wersalski

Konstytucja weimarska

Legenda o ciosie w plecy

Międzynarodowy spisek żydowski

Niemiecki system opieki zdrowotnej po pierwszej wojnie światowej

Życie niegodne życia

Fritz Lenz

Julius Lehmann i Towarzystwo Thule

Eugenika w Republice Weimarskiej

Kryzys ekonomiczny

Eugenika w służbie dobrobytu narodu niemieckiego

5 Hitler, lekarz narodu

Młodość Hitlera w antysemickim Wiedniu

Hitler żołnierz

Początki partii nazistowskiej

SA

Pucz monachijski

Mein Kampf

Mieszanka wybuchowa

Odbudowa NSDAP

Dojście do władzy partii nazistowskiej

Reichstag w płomieniach

Szturm po władzę

Noc długich noży

Gospodarka wojenna

6 Lekarze Hitlera

Kryzys i antysemityzm

Kaduceusz i swastyka

Czystka wśród żydowskich lekarzy

Ustawa o sterylizacji

Program eutanazji

Aktion T4

Rzeźnie Aktion T4

Od uzdrowicieli do morderców

Sprzeciw biskupa Galena

Aktion T4 w obozach koncentracyjnych – 14f13

„Dzika eutanazja”

Aktion T4 – pierwszy rozdział Holokaustu

Operacja Reinhardt

„Ostateczne rozwiązanie”

7 Obozy

Potwierdzenie władzy poprzez represje. Schutzhaft

Model Dachau

Rozwój obozów

Praca czyni wolnym

„Muzułmani”

Eksperymenty medyczne

Ahnenerbe

Eksperymenty medyczne w Republice Weimarskiej

8 Dachau. Sigmund Rascher i eksperymenty z wysokością i hipotermią

Eksperymenty z wysokością

Eksperymenty z hipotermią

Polygal

Eksperymenty ze słoną wodą

Eksperymenty związane z malarią

9 Ravensbrück. Karl Gebhardt i eksperymenty z sulfonamidami oraz Ludwig Stumpfegger i transplantacje kości

Operacja Anthropoid

Theodor Morell, lekarz Hitlera

Spór o sulfonamidy

Ravensbrück, piekło kobiet

Eksperymenty z sulfonamidami

Eksperymenty z transplantacjami kości

10 Buchenwald. Erwin Ding i eksperymenty z tyfusem i bombami zapalającymi. Lek na homoseksualizm. Kolekcja tatuaży i zmniejszonych głów

Zagrożenie tyfusem

Las bukowy

Wiedźma z Buchenwaldu

Eksperymenty związane z tyfusem

Eksperymenty z bombami zapalającymi

Lek na homoseksualizm

Wiwisekcje

Wyzwolenie obozu

Kolekcja tatuaży, zmniejszonych głów i przedmiotów
wykonanych z ludzkiej skóry

Wiedźma na ławie oskarżonych

Los pozostałych „eksperymentatorów”

11 Natzweiler-Struthof. August Hirt – gaz musztardowy i kolekcja czaszek. Nils Eugen Hagen i tyfus

Jak rozpoznać Żydów?

Wojna chemiczna

Eksperymenty z gazem musztardowym

Eksperymenty z fosgenem

Eksperymenty ze szczepionką na tyfus

Kolekcja czaszek

12 Auschwitz. Carl Clauberg i Horst Schumann i eksperymenty ze sterylizacją. Josef Mengele i jego bliźniaki

Operacja Barbarossa

Problem mischlingów

W poszukiwaniu nowej metody sterylizacji

Eksperymenty ze sterylizacją za pomocą promieni rentgenowskich

Tajemniczy środek sterylizujący Clauberga

Instytut Rajsko

Makabryczne pożywki hodowlane dla bakterii

Auschwitz, ogromne laboratorium badawcze

Anioł Śmierci z Auschwitz

Bliźnięta, strażnicy tajemnicy dziedziczności

Młody Mengele

Niepowtarzalna szansa

Wielki selekcjoner

Eksperymenty na bliźniętach

Rodzina Ovitzów

Szaleńcze eksperymenty Mengelego

Bezwzględny morderca

Dzieci z Neuengamme

Uciekinier Mengele

13 Norymberga

Proces lekarzy

Eksperymenty medyczne w Stanach Zjednoczonych

Kodeks Norymberski

Pogwałcenia kodeksu w Stanach Zjednoczonych

Eksperymenty z radioaktywnością w Stanach Zjednoczonych

Eksperymenty nad kontrolą umysłu. MK-Ultra

Nowe regulacje w badaniach biomedycznych

Mur milczenia

Beneficjenci zbrodni nazistowskich

„Denazyfikacja” lekarzy Trzeciej Rzeszy

Operacja Paperclip

Jednostka 731

Czwarta Rzesza

Upadek muru

14 Wnioski. Pamięć o nazistowskich zbrodniach gwarantem etycznej przyszłości

Bibliografia

Przysięga Hipokratesa

Przy­się­gam na Apol­lo­na le­ka­rza, na Askle­pio­sa, Hy­gie­ję i Pa­na­ce­ję oraz na wszyst­kich bo­gów i bo­gi­nie, bio­rąc ich na świad­ków, że we­dle mej moż­no­ści i ro­ze­zna­nia będę do­cho­wy­wał tej przy­się­gi i tych zo­bo­wią­zań. Mi­strza mego w tej sztu­ce będę sza­no­wał na rów­ni z ro­dzi­ca­mi, będę się dzie­lił z nim mie­niem i na żą­da­nie za­spo­ka­jał jego po­trze­by: sy­nów jego będę uwa­żał za swo­ich bra­ci i będę uczył ich swej sztu­ki, gdy­by za­pra­gnę­li się w niej kształ­cić, bez wy­na­gro­dze­nia i żad­ne­go zo­bo­wią­za­nia z ich stro­ny; pra­wi­deł, wy­kła­dów i ca­łej po­zo­sta­łej na­uki będę udzie­lał swym sy­nom, sy­nom swe­go mi­strza oraz uczniom, wpi­sa­nym i zwią­za­nym pra­wem le­kar­skim, poza tym ni­ko­mu in­ne­mu.

Będę sto­so­wał za­bie­gi lecz­ni­cze we­dle mych moż­no­ści i ro­ze­zna­nia ku po­żyt­ko­wi cho­rych, bro­niąc ich od uszczerb­ku i krzyw­dy. Ni­ko­mu, na­wet na żą­da­nie, nie dam śmier­cio­no­śnej tru­ci­zny ani ni­ko­mu nie będę jej do­ra­dzał, po­dob­nie też nie dam ni­g­dy nie­wie­ście środ­ka po­ron­ne­go. W czy­sto­ści i nie­win­no­ści za­cho­wam ży­cie swo­je i sztu­kę swo­ją. Nie będę ope­ro­wał cho­rych na ka­mi­cę, po­zo­sta­wia­jąc to lu­dziom za­wo­do­wo sto­su­ją­cym ten za­bieg.

Do ja­kie­go­kol­wiek wej­dę domu, wej­dę doń dla po­żyt­ku cho­rych, nie po to, żeby świa­do­mie wy­rzą­dzać krzyw­dę lub szko­dzić w inny spo­sób, wol­ny od po­żą­dań zmy­sło­wych tak wo­bec nie­wiast, jak i męż­czyzn, wo­bec wol­nych i nie­wol­ni­ków.

Co­kol­wiek bym pod­czas le­cze­nia, czy poza nim, z ży­cia ludz­kie­go uj­rzał czy usły­szał, cze­go nie na­le­ży na ze­wnątrz roz­gła­szać, będę mil­czał, za­cho­wu­jąc to w ta­jem­ni­cy.

Je­że­li do­cho­wam tej przy­się­gi i nie zła­mię jej, obym osią­gnął po­myśl­ność w ży­ciu i peł­nie­niu tej sztu­ki, cie­sząc się uzna­niem lu­dzi po wszyst­kie cza­sy; je­że­li ją prze­kro­czę i zła­mię, niech mnie los prze­ciw­ny do­tknie[1].

Przypisy

[1] Cytat za stroną internetową Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, www.oil.org.pl/xml/oil/oil68/tematy/hipokr, dostęp 21.08.2016.

Rozdział 1

Korzenie zła

Jed­nym z naj­waż­niej­szych mi­tów, ja­kie po­zo­sta­wi­ła świa­tu bo­ga­ta kul­tu­ra nie­miec­ka, jest ten o Fau­ście, le­ka­rzu, któ­ry nie­sio­ny nie­na­sy­co­nym pra­gnie­niem zdo­by­cia wie­dzy, nie wa­hał się pak­to­wać z sa­mym dia­błem, ścią­ga­jąc tym sa­mym na sie­bie zgu­bę, a nie­szczę­ścia na swo­je oto­cze­nie. Jo­hann Wol­fgang Go­ethe, uwa­ża­ny przez wie­lu za naj­więk­sze­go z nie­miec­kich pi­sa­rzy, po­świę­cił aż 60 lat, z 82, któ­re prze­żył, na na­pi­sa­nie swo­jej mi­strzow­skiej wer­sji le­gen­dy, opar­ty­mi zaś na niej dzie­ła­mi wie­lu wy­bit­nych au­to­rów – od Tho­ma­sa Man­na po Osca­ra Wil­de’a – wzbo­ga­ci­ło du­cho­wy skar­biec ludz­ko­ści. Na po­ten­cjał mitu o Fau­ście uwa­gę zwró­ci­ła tak­że ki­ne­ma­to­gra­fia i to już od sa­mych swo­ich po­cząt­ków. Fil­mow­cy po wie­lo­kroć prze­no­si­li go na duży ekran, na­da­jąc mu róż­ne kształ­ty, co od­zwier­cie­dla fa­scy­na­cję – za­rów­no twór­ców, jak i wi­dzów – le­gen­dą zu­chwa­łe­go le­ka­rza. Im­po­nu­ją­ca wer­sja z 1926 r., rów­nież Niem­ca, Frie­dri­cha Wil­hel­ma Mur­naua, roz­po­czy­na się od gło­su w tle ostrze­ga­ją­ce­go: „Spójrz­cie: wro­ta mro­ku są otwar­te, a cie­nie umar­łych ga­lo­pu­ją nad Zie­mią”. Plan się otwie­ra i oglą­da­my trzech tru­pich jeźdź­ców (Głód, Za­ra­zę i Woj­nę) mkną­cych wśród chmur, oświe­tlo­nych sno­pa­mi świa­tła, któ­re na­stęp­nie od­kry­ją nam wid­mo­wą po­stać Me­fi­sto­fe­le­sa ukry­tą wśród cie­ni. By­ło­by to z pew­no­ścią wła­ści­we wpro­wa­dze­nie do ko­lej­nej sce­ny, rów­nie apo­ka­lip­tycz­nej, a przy tym praw­dzi­wej, przez co o wie­le bar­dziej prze­ra­ża­ją­cej, któ­ra ro­ze­gra­ła się za­le­d­wie sie­dem lat po owej pre­mie­rze. W nocy 30 stycz­nia 1933 r., w przej­mu­ją­cym świe­tle po­chod­ni, ty­sią­ce człon­ków SA, SS i zwo­len­ni­ków par­tii na­zi­stow­skiej go­dzi­na­mi ma­sze­ro­wa­ły uli­ca­mi cen­trum Ber­li­na. Wcze­śniej w go­dzi­nach ran­nych pre­zy­dent Hin­den­burg, pod na­ci­skiem wpły­wo­wych śro­do­wisk nie­miec­kich elit go­spo­dar­czych i woj­sko­wych, mia­no­wał Adol­fa Hi­tle­ra na sta­no­wi­sko kanc­le­rza. Chcia­ły one sta­bil­nej pra­wi­co­wej dyk­ta­tu­ry, któ­ra upo­ra się z kry­zy­sem go­spo­dar­czym i po­li­tycz­nym gnę­bią­cym kraj od za­koń­cze­nia pierw­szej woj­ny świa­to­wej, i wie­rzy­ły, że będą w sta­nie ste­ro­wać tym cho­le­rycz­nym Au­stria­kiem o śmiesz­nym wy­glą­dzie, nie­gdy­siej­szym ma­la­rzem, twór­cą mar­nych akwa­rel. Byli w błę­dzie. Hi­tler nie za­mie­rzał pod­da­wać się ni­czy­jej kon­tro­li.

Ogrom­na pa­ra­da była po­twier­dze­niem jego wiel­kie­go awan­su, osta­tecz­nej śmier­ci we­imar­skiej de­mo­kra­cji oraz po­cząt­ku naj­krwaw­sze­go i naj­bar­dziej de­struk­cyj­ne­go re­żi­mu po­li­tycz­ne­go w hi­sto­rii. Tego dnia Niem­cy za­prze­da­ły du­szę dia­błu o imie­niu Adolf Hi­tler, ceną zaś było ży­cie 50 mi­lio­nów ist­nień ludz­kich, któ­re po­chło­nął naj­bar­dziej wy­nisz­cza­ją­cy kon­flikt w dzie­jach świa­ta. Gdy było już po wszyst­kim, la­tem 1945 r., Chur­chill po­wie­dział, że Eu­ro­pa jest je­dy­nie „ster­tą gru­zu, kost­ni­cą, wy­lę­gar­nią za­ra­zy i nie­na­wi­ści”. Wro­ta mro­ku się otwo­rzy­ły i cie­nie umar­łych po­ga­lo­po­wa­ły po Zie­mi.

Marsz z pochodniami z okazji nominacji Hitlera na stanowisko kanclerza Niemiec, Berlin, 1933 r.

Jednym z najbar­dziej prze­ra­ża­ją­cych i naj­mniej zna­nych roz­dzia­łów w hi­sto­rii tego sza­leń­stwa jest udział wie­lu nie­miec­kich le­ka­rzy w pro­gra­mie przy­mu­so­wej ste­ry­li­za­cji oraz w za­bój­stwach cho­rych umy­sło­wo i nie­peł­no­spraw­nych, co sta­no­wi­ło praw­dzi­wą za­po­wiedź Ho­lo­kau­stu – w teo­rii i w prak­ty­ce. Po­nad­to wie­lu uzna­nych spe­cja­li­stów, pro­fe­so­rów uni­wer­sy­tec­kich, lu­dzi o świe­tla­nych ka­rie­rach za­war­ło pakt z dia­błem i ofia­ro­wa­ło swo­je usłu­gi, aby wy­ko­rzy­stu­jąc ma­te­riał ludz­ki do­star­cza­ny im przez He­in­ri­cha Him­m­le­ra (Re­ichs­füh­rer-SS, czy­li zwierzch­nik SS, od­po­wie­dzial­ny za za­rzą­dza­nie obo­za­mi), z nie­prze­bła­ga­nym upo­rem, aż do osta­tecz­nej ka­ta­stro­fy, ba­dać sza­leń­cze hi­po­te­zy i prze­pro­wa­dzać ab­sur­dal­ne eks­pe­ry­men­ty na więź­niach.

Him­m­ler, in­ży­nier agro­nom o ogra­ni­czo­nej kul­tu­rze na­uko­wej, był pa­sjo­na­tem ba­dań me­dycz­nych. Uwa­żał swo­ich le­ka­rzy za „bio­lo­gicz­nych żoł­nie­rzy Trze­ciej Rze­szy”, broń do zwal­cza­nia i uni­ce­stwia­nia niż­szych ras oraz wro­gów pań­stwa, rów­nie strasz­nych jak po­tęż­ne Pan­zer. W ten spo­sób owi lu­dzie, któ­rych za­wód po­le­gał na ła­go­dze­niu bólu i ochro­nie ży­cia, sta­li się na­rzę­dzia­mi cier­pie­nia i śmier­ci, pla­miąc ho­nor nie­miec­kie­go per­so­ne­lu le­kar­skie­go na wie­le po­ko­leń.

Za­raz po ob­ję­ciu wła­dzy Hi­tler za­czął wcie­lać w ży­cie swój pro­gram obro­ny rasy aryj­skiej, wpro­wa­dza­jąc usta­wo­daw­stwo słu­żą­ce ochro­nie rasy rze­ko­mo wyż­szej. Pięt­na­ste­go wrze­śnia 1935 r., w po­wszech­nej eu­fo­rii to­wa­rzy­szą­cej kon­gre­so­wi par­tii na­zi­stow­skiej w swo­im ulu­bio­nym mie­ście, Füh­rer pod­pi­sał tzw. usta­wy no­rym­ber­skie, któ­re przede­fi­nio­wa­ły ka­te­go­rię oby­wa­tel­stwa nie­miec­kie­go pod wzglę­dem ra­so­wym – od tej pory za Żyda uwa­ża­no nie oso­bę okre­ślo­nej wia­ry, ale każ­de­go, kto miał trzech lub czte­rech ży­dow­skich dziad­ków.

W pierw­szej usta­wie o ochro­nie krwi nie­miec­kiej i ho­no­ru nie­miec­kie­go za­ka­za­no mał­żeństw i re­la­cji sek­su­al­nych mię­dzy Ży­da­mi i ludź­mi „krwi nie­miec­kiej lub po­krew­nej”. Zo­sta­ły one uzna­ne za – jak to na­zwa­no – „zhań­bie­nie rasy” i za­ra­zem wy­kro­cze­nie pod­le­ga­ją­ce ka­rze grzyw­ny, a na­wet po­zba­wie­nia wol­no­ści. We­dług dru­giej usta­wy o oby­wa­tel­stwie Rze­szy człon­ka­mi na­ro­du i oby­wa­te­la­mi uzna­wa­ny­mi przez pań­stwo byli tyl­ko ci o „krwi nie­miec­kiej lub po­krew­nej”, co po­zba­wia­ło Ży­dów praw oby­wa­tel­skich i spra­wia­ło, że sta­li się „cu­dzo­ziem­ca­mi” mniej lub bar­dziej to­le­ro­wa­ny­mi w Niem­czech.

Owa hi­gie­na ra­so­wa od po­cząt­ku sta­no­wi­ła część ide­olo­gii Hi­tle­ra. Uwa­żał on za nie­zbęd­ne po­zba­wie­nie rasy aryj­skiej wszyst­kich za­nie­czysz­czeń. Ży­dzi, Ro­mo­wie i Sło­wia­nie byli uwa­ża­ni za isto­ty niż­sze, któ­re po­win­ny zo­stać wy­eli­mi­no­wa­ne, a nie­peł­no­spraw­ni i no­si­cie­le cho­rób dzie­dzicz­nych i zwy­rod­nie­nio­wych (choć­by byli Aryj­czy­ka­mi) – po­strze­ga­ni jako cho­ra część ra­so­we­go or­ga­ni­zmu, przez co nie za­słu­gi­wa­li na lep­szy ko­niec.

Wbrew temu, co moż­na by są­dzić, ta myśl nie była au­tor­stwa Füh­re­ra. Utoż­sa­mia­nie Hi­tle­ra ze złem lub stwier­dze­nie, że był on po pro­stu obłą­ka­ny, może być bar­dzo wy­god­ne, a na­wet praw­dzi­we, ale ni­cze­go nie wy­ja­śnia. Two­rząc swój pro­gram, Hi­tler wy­ko­rzy­stał po­glą­dy, mity i dok­try­ny obec­ne w kul­tu­rze Za­cho­du już od dłuż­sze­go cza­su. Wie­lu in­nych przed nim przy­go­to­wa­ło grunt i wska­za­ło mrocz­ną ścież­kę, któ­rą po­dą­żył.

Thomas Malthus i katastrofa żywieniowa

Jed­nym z tych lu­dzi był bry­tyj­ski eko­no­mi­sta Tho­mas Ro­bert Mal­thus, któ­ry w 1798 r. opu­bli­ko­wał książ­kę Pra­wo lud­no­ści. Przed­sta­wiał w niej pew­ną alar­mu­ją­cą teo­rię: pro­duk­cja żyw­no­ści ni­g­dy nie do­rów­na wzro­sto­wi licz­by lud­no­ści, po­nie­waż ta pierw­sza przy­ra­sta w po­stę­pie aryt­me­tycz­nym, ta dru­ga zaś znacz­nie szyb­ciej, w po­stę­pie geo­me­trycz­nym, przez co eks­plo­zja de­mo­gra­ficz­na spro­wa­dzi­ła­by na ludz­kość klę­skę gło­du. We­dług Mal­thu­sa tę róż­ni­cę re­gu­lo­wa­ła sama na­tu­ra, eli­mi­nu­jąc po­przez wy­gło­dze­nie, cho­ro­by i woj­ny człon­ków klas naj­mniej uprzy­wi­le­jo­wa­nych z punk­tu wi­dze­nia eko­no­micz­ne­go. Pró­ba nie­sie­nia im po­mo­cy stwa­rza efekt od­wrot­ny do za­mie­rzo­ne­go, po­nie­waż po­pra­wa wa­run­ków ży­cia do­pro­wa­dza je­dy­nie do wzro­stu ich licz­by i zmniej­sze­nia za­so­bów, co w re­zul­ta­cie mo­gło­by za­szko­dzić rów­nież kla­som wyż­szym i przy­spo­rzyć ich człon­kom cier­pień bę­dą­cych zgod­nie z pra­wa­mi na­tu­ry do­me­ną bied­nych. Dla­te­go do­ra­dzał kla­som rzą­dzą­cym po­li­ty­kę la­is­sez-fa­ire, czy­li nie­tra­ce­nia swo­je­go bo­gac­twa na to, co na­zy­wał „głu­pią fi­lan­tro­pią”. Jego teo­ria przyj­mu­je szcze­gól­nie zło­wiesz­czy ton w mo­men­cie, gdy mówi, żeby za­miast za­szcze­piać wszyst­kim pa­ria­som tego świa­ta na­wy­ki hi­gie­nicz­ne, na­le­ża­ło­by po­ma­gać na­tu­rze spra­wo­wać kon­tro­lę nad po­pu­la­cją, zmu­sza­jąc ich do za­miesz­ki­wa­nia w do­mach zbu­do­wa­nych w po­bli­żu wód sto­ją­cych, zwę­żać dro­gi w ich dziel­ni­cach i ka­zać im się tło­czyć w tych wa­run­kach, aby pro­wo­ko­wać wy­bu­chy epi­de­mii.

Opo­wia­da­jąc się za re­pre­sja­mi wo­bec klas naj­mniej uprzy­wi­le­jo­wa­nych na mocy tego, co uwa­żał za ich „na­tu­ral­ną niż­szość”, Mal­thus stwo­rzył nowy ro­dzaj ra­si­zmu o rze­ko­mo na­uko­wych pod­sta­wach, zgod­nie z któ­rym część lud­no­ści mia­ła być dys­kry­mi­no­wa­na nie z po­wo­dów et­nicz­nych, lecz ze wzglę­du na swój sta­tus so­cjo­eko­no­micz­ny. Je­śli ja­kiś czło­wiek ro­dzi się bied­ny, je­śli jego ro­dzi­ce nie mogą go utrzy­mać i je­śli spo­łe­czeń­stwo nie po­trze­bu­je jego pra­cy, nie ma żad­nych praw, na­wet do ży­cia. Na ban­kie­cie wy­da­nym przez na­tu­rę nie ma dla nie­go miej­sca. Dok­try­na Mal­thu­sa oka­za­ła się szcze­gól­nie atrak­cyj­na dla klas za­moż­nych, mo­gą­cych od tam­tej pory pre­zen­to­wać ar­gu­men­ty „na­uko­we”, by igno­ro­wać rosz­cze­nia naj­bied­niej­szych w owych burz­li­wych cza­sach re­wo­lu­cji prze­my­sło­wej. Wie­le lat póź­niej jego idee, wzbo­ga­co­ne przez in­nych my­śli­cie­li, owład­nę­ły wszyst­ki­mi krę­ga­mi elit świa­ta za­chod­nie­go.

Karol Darwin i O po­wsta­wa­niu ga­tun­ków

Ko­lej­ną oso­bą, któ­ra wy­war­ła nie­za­mie­rzo­ny wpływ na Hi­tle­ra, był Ka­rol Dar­win. Bry­tyj­czyk na pod­sta­wie ob­ser­wa­cji pro­wa­dzo­nych przez nie­mal pięć lat, któ­re spę­dził w po­dró­ży do­oko­ła świa­ta na stat­ku ba­daw­czym „Be­agle”, i po dwu­dzie­stu la­tach pra­cy opu­bli­ko­wał w 1859 r. jed­ną z fun­da­men­tal­nych, naj­słyn­niej­szych i naj­bar­dziej kon­tro­wer­syj­nych ksią­żek w hi­sto­rii my­śli, O po­wsta­wa­niu ga­tun­ków dro­gą do­bo­ru na­tu­ral­ne­go, czy­li o utrzy­my­wa­niu się do­sko­nal­szych ras w wal­ce o byt. Dar­win nie zo­stał, jak to się po­wszech­nie uwa­ża, za­an­ga­żo­wa­ny ze wzglę­du na swo­je wy­kształ­ce­nie, po­nie­waż po tym, jak po­rzu­cił stu­dia me­dycz­ne i praw­ni­cze, osta­tecz­nie ukoń­czył teo­lo­gię na Uni­wer­sy­te­cie w Cam­brid­ge, a jego wie­dza przy­rod­ni­cza ogra­ni­cza­ła się do po­zio­mu zwy­kłe­go ama­to­ra. W rze­czy­wi­sto­ści zo­stał za­pro­szo­ny do po­dró­ży na stat­ku (bez żad­ne­go wy­na­gro­dze­nia) prak­tycz­nie jako to­wa­rzysz sto­łu w ja­dal­ni ka­pi­ta­na Ro­ber­ta Fit­zRoya, któ­re­go sto­pień – we­dług zwy­cza­jów mor­skich epo­ki – unie­moż­li­wiał mu utrzy­my­wa­nie kon­tak­tów to­wa­rzy­skich z ofi­ce­ra­mi i za­ło­gą. Mimo to pod­czas po­dró­ży mło­dzie­niec nad­zwy­czaj­nie doj­rzał jako czło­wiek i na­uko­wiec, a kie­dy po­wró­cił do An­glii, był już sław­ny ze wzglę­du na ja­kość i bo­gac­two zgro­ma­dzo­ne­go oraz opra­co­wa­ne­go ma­te­ria­łu, a tak­że do­kład­ność swo­ich ob­ser­wa­cji. Zda­wał z nich ob­szer­ne spra­woz­da­nia w li­stach do przy­ja­ciół, m.in. pro­fe­so­ra bo­ta­ni­ki Joh­na Hen­slo­wa, któ­re­go po­znał pod­czas po­by­tu w Cam­brid­ge i któ­ry roz­po­wszech­nił jego od­kry­cia, a po­nad­to był oso­bą, któ­ra po­le­ci­ła Dar­wi­na ka­pi­ta­no­wi Fit­zRoy­owi.

Karol Darwin, twórca teorii, która zrewolucjonizowała filozofię, naukę, religię i politykę.

Dla Dar­wi­na ga­tun­ki two­rzą się z ory­gi­nal­nej for­my ży­cia po­przez stop­nio­wy pro­ces ewo­lu­cyj­ny, któ­ry trwa mi­lio­ny lat. Wy­cho­dząc z za­ło­że­nia, że wszyst­kie osob­ni­ki ja­kie­go­kol­wiek ga­tun­ku róż­nią się w spo­sób na­tu­ral­ny, za­pro­po­no­wał kon­cep­cję, zgod­nie z któ­rą we­wnątrz każ­de­go ga­tun­ku trwa wal­ka kon­ku­ren­cyj­na, któ­ra eli­mi­nu­je naj­słab­sze jed­nost­ki i po­zo­sta­wia przy ży­ciu te naj­sil­niej­sze (lub naj­le­piej przy­sto­so­wa­ne do śro­do­wi­ska), tak aby się roz­mna­ża­ły i prze­ka­zy­wa­ły swo­je ko­rzyst­ne przy­sto­so­wa­nia na­stęp­ne­mu po­ko­le­niu. Po wie­lu po­ko­le­niach na­gro­ma­dze­nie ko­rzyst­nych cech bę­dzie skut­ko­wać po­wsta­niem no­wych od­mian, a wresz­cie no­wych ga­tun­ków: „Owo za­cho­wa­nie róż­nic i od­mian ko­rzyst­nych in­dy­wi­du­al­nie i nisz­cze­nie tych szko­dli­wych na­zwa­łem »do­bo­rem na­tu­ral­nym«”. Dar­win przy­znał w Au­to­bio­gra­fii, że jed­ną z jego in­spi­ra­cji były wła­śnie idee Mal­thu­sa, któ­re­go esej prze­czy­tał w paź­dzier­ni­ku 1838 r. W O po­wsta­wa­niu ga­tun­ków znaj­du­ją się frag­men­ty, któ­re wy­raź­nie po­ka­zu­ją jego dług wo­bec Mal­thu­sa:

Wal­ka o byt jest nie­unik­nio­nym na­stęp­stwem dą­że­nia wszyst­kich ży­wych istot do szyb­kie­go po­mna­ża­nia swej licz­by. Wszel­kie or­ga­ni­zmy wy­twa­rza­ją­ce w cią­gu ży­cia kil­ka jaj lub na­sion mu­szą w ja­kimś jego okre­sie, w ja­kiejś po­rze lub w ja­kimś szcze­gól­nym roku zgi­nąć, w prze­ciw­nym ra­zie li­czeb­ność ich na sku­tek pra­wa po­stę­pu geo­me­trycz­ne­go wzro­sła­by w tak ogrom­nym stop­niu, że żad­na kra­ina nie by­ła­by w sta­nie ich wy­ży­wić. Dla­te­go też, po­nie­waż ro­dzi się za­wsze wię­cej osob­ni­ków, niż może prze­żyć, w każ­dym przy­pad­ku musi wy­stę­po­wać wal­ka o byt albo mię­dzy osob­ni­ka­mi tego sa­me­go ga­tun­ku, albo mię­dzy osob­ni­ka­mi roz­ma­itych ga­tun­ków, czy też wresz­cie wal­ka z fi­zycz­ny­mi wa­run­ka­mi ży­cia. Jest to teo­ria Mal­thu­sa, za­sto­so­wa­na ze spo­tę­go­wa­ną siłą do ca­łe­go kró­le­stwa zwie­rzę­ce­go i ro­ślin­ne­go; nie może tu bo­wiem być mowy ani o sztucz­nym zwięk­sza­niu ilo­ści po­ży­wie­nia, ani o roz­trop­nym wstrzy­my­wa­niu się od mał­żeństw[1].

Po pu­bli­ka­cji O po­wsta­wa­niu ga­tun­ków na kry­ty­kę, zwłasz­cza re­li­gij­ną, nie trze­ba było dłu­go cze­kać, gdyż wik­to­riań­ska myśl była do głę­bi prze­siąk­nię­ta teo­lo­gią na­tu­ral­ną, zgod­nie z któ­rą wszyst­ko, co ist­nie­je w na­tu­rze, od­zwier­cie­dla ide­al­ny plan stwo­rzo­ny ręką Boga. Dar­wi­now­ska kon­cep­cja do­bo­ru na­tu­ral­ne­go i ewo­lu­cji jed­nych ga­tun­ków z dru­gich, ist­nie­ją­cych wcze­śniej, kłó­ci­ła się z tym, co zo­sta­ło po­wie­dzia­ne w Księ­dze Ro­dza­ju – że Bóg stwo­rzył je wszyst­kie, każ­dy od­dziel­nie, w cią­gu kil­ku dni. Dar­win mógł po­mi­nąć rolę twór­cy pro­jek­tu ga­tun­ków, po­nie­waż same pro­ce­sy na­tu­ral­ne mo­gły stwo­rzyć każ­dy ich atry­but, ce­chę czy in­stynkt. Co wię­cej, Bóg był nie tyl­ko zbęd­ny, ale i pro­ble­ma­tycz­ny w tym pro­ce­sie, po­nie­waż me­cha­nizm opar­ty na sil­nej kon­ku­ren­cji po­mię­dzy ga­tun­ka­mi był nie do po­go­dze­nia z ja­kim­kol­wiek roz­sąd­nym dzia­ła­niem ze stro­ny do­bro­czyn­nej bo­skiej na­tu­ry. Za­stę­pu­jąc Boga pro­ce­sem do­bo­ru na­tu­ral­ne­go, teo­ria Dar­wi­na pod­wa­ża­ła same fun­da­men­ty teo­lo­gii na­tu­ral­nej. Dar­win był od­waż­ny, ale nie lek­ko­myśl­ny, dla­te­go uni­kał ja­kich­kol­wiek ko­men­ta­rzy na te­mat ewo­lu­cji czło­wie­ka, oba­wia­jąc się, że wy­wo­łał­by tym ogrom­ne kon­tro­wer­sje, któ­re two­rzy­ły­by wśród od­bior­ców uprze­dze­nia wo­bec ca­łej jego teo­rii. Nie­mniej w pry­wat­nej ko­re­spon­den­cji wy­raź­nie oka­zy­wał swo­ją fa­scy­na­cję tym te­ma­tem. Na­le­ży pa­mię­tać, że do tam­tej pory ni­ko­mu nie przy­szło na myśl od­wo­ły­wa­nie się do na­tu­ry, by zro­zu­mieć umysł, za­cho­wa­nia i mo­ral­ność czło­wie­ka – te spra­wy po­zo­sta­wia­no fi­lo­zo­fii czy re­li­gii.

Zwo­len­ni­cy Dar­wi­na, na cze­le z zoo­lo­giem Tho­ma­sem Hen­rym Hux­ley­em, zor­ga­ni­zo­wa­li kam­pa­nię pro­pa­gu­ją­cą dar­wi­nizm za po­śred­nic­twem ksią­żek, wy­kła­dów oraz pu­bli­ka­cji i uda­ło im się uzy­skać spo­ry od­zew – przy­cią­gnę­li in­nych my­śli­cie­li, a tak­że do­pro­wa­dzi­li do głę­bo­kiej prze­mia­ny w kul­tu­rze i my­śli fi­lo­zo­ficz­nej. Wol­ni od uprze­dzeń na­tu­ry teo­lo­gicz­nej i tra­dy­cyj­ne­go fi­na­li­zmu, lu­dzie na­uki mo­gli ba­dać zja­wi­ska ży­cia w ca­ło­ści i wy­ja­śniać je, znaj­du­jąc przy­czy­ny na­tu­ral­ne i czy­sto me­cha­nicz­ne. W 1863 r. Hux­ley opu­bli­ko­wał rów­nie kon­tro­wer­syj­ną, co po­czyt­ną pra­cę za­ty­tu­ło­wa­ną Sta­no­wi­sko czło­wie­ka w przy­ro­dzie – stro­nę ty­tu­ło­wą po­prze­dza­ła ry­ci­na przed­sta­wia­ją­ca szkie­le­ty na­czel­nych, wi­dzia­ne z boku i upo­rząd­ko­wa­ne w sze­re­gu, od gi­bo­na do czło­wie­ka. W książ­ce stwier­dzał, że „ja­ki­by­śmy więc sys­tem or­ga­nów nie bra­li pod roz­wa­gę, w każ­dym ra­zie po­rów­na­nie ich mo­dy­fi­ka­cyj w rzę­dzie małp pro­wa­dzi nas do jed­ne­go i te­goż sa­me­go re­zul­ta­tu, a mia­no­wi­cie: iż au­to­no­micz­ne róż­ni­ce, od­róż­nia­ją­ce czło­wie­ka od Go­ryl­la i Szym­pan­sa, nie tak są znacz­ne, jak róż­ni­ce, od­dzie­la­ją­ce Go­ryl­la od niż­szych małp. […] czło­wiek jest człon­kiem tego sa­me­go co i mał­py rzę­du”[2].

Teo­ria ewo­lu­cji nie oka­za­ła się tak groź­na dla spo­łe­czeń­stwa bry­tyj­skie­go tam­tej epo­ki, jak to za­kła­dał Dar­win. Wzbo­ga­ce­ni z po­wo­du szyb­kiej in­du­stria­li­za­cji me­tro­po­lii i bez­pre­ce­den­so­wych zdo­by­czy ko­lo­nial­nych Bry­tyj­czy­cy utoż­sa­mia­li zmia­ny z po­stę­pem i uwa­ża­li, że ich suk­ce­sy wy­ni­ka­ły z na­tu­ral­nej wyż­szo­ści. Nie zwra­ca­no uwa­gi na to, że dla Dar­wi­na ewo­lu­cja nie była sy­no­ni­mem po­stę­pu, czy­li kro­kiem na­przód w kie­run­ku co­raz więk­szej per­fek­cji. Poza tym źle zin­ter­pre­to­wa­no frag­men­ty, w któ­rych mó­wił, że w ob­rę­bie da­ne­go ga­tun­ku osob­ni­ki po­dob­ne (lecz nie jed­na­ko­we) kon­ku­ru­ją o te same, ogra­ni­czo­ne za­so­by w ra­mach mal­tu­zjań­skiej kon­cep­cji świa­ta. Dar­win nie miał na my­śli tego, że bar­dziej przy­sto­so­wa­ni wy­eli­mi­nu­ją słab­szych. Cho­dzi­ło mu o to, że je­śli, przy­kła­do­wo, w śro­do­wi­sku, w któ­rym ziar­na są twar­de, pew­na mu­ta­cja stwo­rzy­ła­by pta­ka z po­tęż­niej­szym dzio­bem, bę­dzie on mógł le­piej się od­ży­wiać niż inni przed­sta­wi­cie­le tego ga­tun­ku, przez co bę­dzie bar­dziej atrak­cyj­ny dla sa­mic. Bę­dzie miał rów­nież wię­cej wi­go­ru, żeby się łą­czyć w pary i roz­mna­żać: „Re­zul­ta­tem wal­ki bywa nie śmierć, ale mniej­sza licz­ba lub zu­peł­ny brak po­tom­stwa u po­ko­na­ne­go ry­wa­la”[3]. Mimo iż Dar­win pod­kre­ślał, że uży­wa okre­śle­nia „wal­ka o byt” w sze­ro­kim i prze­no­śnym zna­cze­niu, któ­re od­no­si się nie tyl­ko do ży­cia jed­nost­ki, ale też do po­wo­dze­nia, je­śli cho­dzi o po­zo­sta­wie­nie po­tom­stwa, spo­łecz­ny od­biór jego teo­rii da­wał ob­raz na­tu­ry „czer­wo­nej od krwi na zę­bach i pa­zu­rach”, jak to okre­ślił Al­fred Ten­ny­son w swo­im po­ema­cie In me­mo­riam (1850). Bez­względ­na wal­ka wszyst­kich ze wszyst­ki­mi, któ­rą prze­trwa­ją tyl­ko naj­sil­niej­si.

Herbert Spencer i darwinizm społeczny

Pierw­szy za­sto­so­wał teo­rię ewo­lu­cji do spo­łe­czeństw ludz­kich fi­lo­zof i bio­log Her­bert Spen­cer (1820–1903), uwa­ża­ny za twór­cę tzw. dar­wi­ni­zmu spo­łecz­ne­go. To on, a nie Dar­win, jak się po­wszech­nie uwa­ża, jest au­to­rem wy­ra­że­nia „prze­trwa­nie naj­le­piej przy­sto­so­wa­nych”.

Dla Spen­ce­ra wal­ka eko­no­micz­na i agre­syw­ność jed­no­stek były po pro­stu me­to­da­mi prze­trwa­nia naj­sil­niej­szych, któ­re po­wo­do­wa­ły, że słab­sze ele­men­ty były eli­mi­no­wa­ne. Bez wsty­du ani wąt­pli­wo­ści Spen­cer i jego zwo­len­ni­cy okre­śli­li ska­lę przy­sto­so­wa­nia i pod­ję­li się za­da­nia po­mia­ru istot ludz­kich we­dług niej. Nie jest za­sko­cze­niem, że to lu­dzie o po­dob­nych do nich atry­bu­tach spo­łecz­nych i eko­no­micz­nych uzy­ska­li naj­wyż­sze wy­ni­ki. Spen­cer, po­dob­nie jak Mal­thus, był zde­cy­do­wa­nym prze­ciw­ni­kiem pro­gra­mów so­cjal­nych ma­ją­cych na celu po­moc ubo­gim, po­nie­waż są sprzecz­ne z „na­tu­ral­ny­mi praw­da­mi bio­lo­gii”, i uwa­żał, że spo­łe­czeń­stwo po­win­no ak­tyw­nie za­po­bie­gać roz­prze­strze­nia­niu się tych, któ­rych uwa­ża­no za gor­szych, z na­tu­ry nie­przy­sto­so­wa­nych, po­zwa­la­jąc im umrzeć, żeby nie osła­bia­li rasy. W ten spo­sób Spen­cer nie tyl­ko dał bo­ga­tym i moż­nym po­wo­dy, aby uwa­ża­li się za lep­szych od człon­ków klas niż­szych. Do­ło­żył rów­nież ar­gu­men­ty na­uko­we do tych, któ­re przed­sta­wił Mal­thus, aby po­grze­bać sys­te­my etycz­ne do­mi­nu­ją­ce wcze­śniej, ta­kie jak ju­de­ochrze­ści­jań­stwo czy de­on­to­lo­gia Kan­ta, któ­rych fi­la­ra­mi były idee wro­dzo­nej god­no­ści każ­dej isto­ty ludz­kiej i świę­to­ści jej ży­cia oraz prze­ko­na­nie, że cho­ry­mi, nie­peł­no­spraw­ny­mi i słab­szy­mi po­win­no się opie­ko­wać wła­śnie ze wzglę­du na ich więk­szą de­li­kat­ność. Dla dar­wi­ni­zmu spo­łecz­ne­go prze­trwa­nie naj­le­piej przy­sto­so­wa­nych było pra­wem na­tu­ry, a za­tem po­czy­na­nia, któ­re po­wo­du­ją śmierć nie­przy­sto­so­wa­nych, sta­wa­ły się etycz­ne. A przy­naj­mniej etycz­ne sta­wa­ło się nie­po­ma­ga­nie im. W chwi­li śmier­ci Spen­cer był naj­po­pu­lar­niej­szym i naj­bar­dziej wpły­wo­wym fi­lo­zo­fem swo­ich cza­sów, przez wie­lu uwa­ża­nym za dru­gie­go po New­to­nie.

Pochodzenie człowieka

Czu­jąc się już dużo bar­dziej pew­nie, w 1871 r., po trzech la­tach pra­cy, Dar­win opu­bli­ko­wał książ­kę O po­cho­dze­niu czło­wie­ka i do­bo­rze w od­nie­sie­niu do płci, w któ­rej za cel po­sta­wił so­bie za­na­li­zo­wać, czy czło­wiek, tak jak po­zo­sta­łe ga­tun­ki, po­cho­dzi od ist­nie­ją­cej wcze­śniej for­my ży­cia, zro­zu­mieć pro­ces jego roz­mna­ża­nia oraz oce­nić róż­ni­ce mię­dzy ra­sa­mi ludz­ki­mi.

Do­szedł do wnio­sku, że „czło­wiek, we­spół z in­ne­mi ssą­ce­mi zwie­rzę­ta­mi po­cho­dzi od ja­kiejś niż­szej ustro­jo­wej for­my. […] mu­si­my więc wno­sić – jak­kol­wiek wnio­sek ten ob­ra­żał na­szę mi­łość wła­sną – że nasi daw­ni pro­to­pla­ści, gdy­by dzi­siaj żyli, za­li­cze­ni by­li­by do rzę­du małp wła­ści­wych”[4]. Teo­ria, że isto­ty ludz­kie ewo­lu­owa­ły w spo­sób na­tu­ral­ny od zwie­rząt bez du­szy, pod­wa­ża­ła wia­rę w nie­śmier­tel­ną du­szę, któ­ra za­miesz­ki­wa­ła w każ­dym czło­wie­ku i dla wie­lu sta­no­wi­ła isto­tę czło­wie­czeń­stwa. Ale Dar­win, uni­ka­jąc wszel­kich pro­wo­ka­cji i za­wsze dużo bar­dziej ostroż­ny w pu­bli­ka­cjach niż w ko­re­spon­den­cji pry­wat­nej, ni­g­dy nie od­wa­żył się wdać w roz­wa­ża­nia fi­lo­zo­ficz­ne na te­mat swo­jej teo­rii. Inni ta­kie roz­wa­ża­nia pod­ję­li, cze­go kon­se­kwen­cje na dłuż­szą metę oka­za­ły się ka­ta­stro­fal­ne.

Zda­niem tego przy­rod­ni­ka rasy róż­nią się „w ogól­nej kon­sty­tu­cji cia­ła, w zdol­no­ści akli­ma­ty­zo­wa­nia się i w uspo­so­bie­niu do­sta­wa­nia pew­nych cho­rób”[5]. Co wię­cej, „ich psy­chicz­ne wła­dze przed­sta­wia­ją ob­szer­ną ska­lę stop­ni i gra­da­cyj tak w rze­czach in­te­lek­tu­al­nych jako też i w czu­cio­wych”[6]. Jako przy­kład po­dał, że ist­nie­je „ol­brzy­mia róż­ni­ca mię­dzy ci­chym, na­wet po­nu­rym kra­jow­cem po­łu­dnio­wej Ame­ry­ki a ga­da­tli­wym i lek­ko­myśl­nym mu­rzy­nem”[7]. Mó­wił o niż­szych ra­sach, jak Fu­egu­inos, za­miesz­ku­ją­cy po­łu­dnio­wy kra­niec Ame­ry­ki Po­łu­dnio­wej, któ­rych za­li­czał „do naj­dzik­szych i na naj­niż­szym stop­niu roz­wo­ju sto­ją­cych lu­dzi”[8], i wąt­pił, by byli isto­ta­mi ta­ki­mi jak my. Naj­więk­szą uwa­gę zwra­ca frag­ment, w któ­rym twier­dzi, że wy­stę­pu­ją­ce w na­tu­rze bra­ki cią­gło­ści nie są sprzecz­ne z jego teo­rią ewo­lu­cji, po­nie­waż więk­szość form po­śred­nich już wy­gi­nę­ło. To samo sta­nie się, kie­dy „w przy­szło­ści – i to nie­zbyt od­da­lo­nej” – za­rów­no wyż­sze mał­py, jak i niż­si lu­dzie, „wszyst­kie dzi­kie ludy”[9], zo­sta­ną eks­ter­mi­no­wa­ni przez lu­dzi w naj­bar­dziej cy­wi­li­zo­wa­nym sta­dium.

Oczy­wi­ście nie mo­że­my przy­piąć Dar­wi­no­wi ety­kiet­ki ra­si­sty, mimo że w dzi­siej­szych cza­sach zde­cy­do­wa­nie od­rzu­ca­my jego po­sta­wę. Tak samo jak nie mo­że­my oskar­żać go o szo­wi­nizm dla­te­go, że mó­wił o „wyż­szo­ści po­ten­cja­łu umy­sło­we­go” męż­czy­zny w po­rów­na­niu z ko­bie­tą. Zwy­czaj­nie po­wie­lał prze­są­dy swo­jej epo­ki i po­waż­nym błę­dem jest są­dzić na­ukow­ców mi­nio­nych cza­sów we­dług obec­nych kry­te­riów. Wia­ra w brak rów­no­ści mię­dzy ra­sa­mi i płcia­mi była wśród męż­czyzn kla­sy wyż­szej spo­łe­czeń­stwa wik­to­riań­skie­go swo­istym cre­do, tak nie­kwe­stio­no­wa­na, jak twier­dze­nie Pi­ta­go­ra­sa. Dar­win nie wy­na­lazł ra­si­zmu. Bez cie­nia wąt­pli­wo­ści moż­na stwier­dzić, że kse­no­fo­bia czy ogól­nie uprze­dze­nie wo­bec ob­ce­go – jako nie­zna­jo­me­go i po­ten­cjal­nie groź­ne­go – jest po­wszech­nym zja­wi­skiem obec­nym we wszyst­kich kul­tu­rach ludz­kich i wszyst­kich gru­pach spo­łecz­nych przez nie stwo­rzo­nych, od ro­dzi­ny po na­ród. Ra­sizm zaś, ro­zu­mia­ny jako ro­dzaj kse­no­fo­bii zwią­za­nej z ko­lo­rem skó­ry i in­ny­mi ce­cha­mi mor­fo­lo­gicz­ny­mi, roz­wi­jał się stop­nio­wo i kry­sta­li­zo­wał od cza­sów re­ne­san­su, po opły­nię­ciu Afry­ki i od­kry­ciu Ame­ry­ki w XV w., i wy­stę­po­wał rów­no­cze­śnie z pro­ce­sem nie­wo­le­nia Afry­ka­nów przez Eu­ro­pej­czy­ków w celu za­bra­nia ich do No­we­go Świa­ta jako przy­mu­so­wą siłę ro­bo­czą.

To wiel­ki szwedz­ki przy­rod­nik Lin­ne­usz w Sys­te­ma na­tu­rae (1758) po­dzie­lił ga­tu­nek homo sa­piens na czte­ry ka­te­go­rie, bio­rąc pod uwa­gę kom­bi­na­cję kry­te­riów geo­gra­ficz­nych i cech fi­zycz­nych: Homo eu­ro­pa­eus, Homo ame­ri­ca­nus, Homo asia­ti­cus i Homo afer. W 1778 r. w swo­jej Hi­sto­ire na­tu­rel­le généra­le et par­ti­cu­li­ère hra­bia de Buf­fon użył po raz pierw­szy sło­wa rasa na okre­śle­nie owych ka­te­go­rii, ro­dzą­ca się zaś an­tro­po­lo­gia po­słu­ży­ła się tym po­ję­ciem w pró­bie kla­sy­fi­ka­cji od­mian ga­tun­ku ludz­kie­go z uży­ciem cech fi­zycz­nych każ­dej gru­py. W 1795 r. Jo­hann Frie­drich Blu­men­bach za­pre­zen­to­wał po­dział ga­tun­ku ludz­kie­go na pięć głów­nych ras: kau­ka­ską (Eu­ro­pej­czy­cy, rasa bia­ła), mon­gol­ską (Azja­ci, rasa żół­ta), etiop­ską (Afry­ka­nie, rasa czar­na), ame­ry­kań­ską (rasa mie­dzia­na) i ma­laj­ską (rasa brą­zo­wa). Nadał tę ory­gi­nal­ną na­zwę ra­sie bia­łej ze wzglę­du na „nie­zwy­kłe pięk­no lu­dzi z tego re­gio­nu” i bez wa­ha­nia umiej­sco­wił ją na szczy­cie ro­dzą­cej się hie­rar­chii ras ludz­kich. Wraz z ko­lej­ny­mi ba­da­nia­mi an­tro­po­lo­gicz­ny­mi w cią­gu XIX w. oprócz ko­lo­ru skó­ry za­czę­to uży­wać in­nych kry­te­riów kla­sy­fi­ka­cji ra­so­wej, jak wskaź­nik ce­fa­licz­ny, wy­na­le­zio­ny przez Szwe­da An­der­sa Ret­ziu­sa, albo kąt twa­rzy Ho­len­dra Pie­te­ra Cam­pe­ra. Franz Jo­seph Gall zaś stwo­rzył fre­no­lo­gię – pseu­do­nau­kę, we­dług któ­rej moż­na po­znać cha­rak­ter i moż­li­wo­ści umy­sło­we czło­wie­ka po wiel­ko­ści i kształ­cie jego czasz­ki. Dar­win, uwa­ża­jąc róż­ne rasy ludz­kie za ogni­wa w łań­cu­chu ewo­lu­cyj­nym czło­wie­ka, a rasę bia­łą za ogni­wo ostat­nie, do­star­czył ra­si­zmo­wi po­waż­nych ar­gu­men­tów na­uko­wych. Jak pi­sze Car­les La­lu­eza Fox w Dio­ses y mon­stru­os [Bo­go­wie i po­two­ry] (2002): „Wiek XIX suk­ce­syw­nie pod­le­wał ziar­no ra­si­zmu obec­ne od nie­pa­mięt­nych cza­sów i spra­wił, że roz­kwitł on gwał­tow­nie, gdy nada­no mu sta­tus teo­rii na­uko­wej”. Dar­wi­nizm spo­łecz­ny i ra­sizm na­uko­wy to dwie stro­ny tej sa­mej mo­ne­ty i po Dar­wi­nie ar­gu­men­ty za ko­lo­nia­li­zmem, róż­ni­ca­mi ra­so­wy­mi i struk­tu­ra­mi kla­so­wy­mi mu­sia­ły wznieść sztan­dar na­uki. „Prze­trwa­nie naj­le­piej przy­sto­so­wa­ne­go” nie mo­gło po­zo­stać ogra­ni­czo­ne do róż­nic w ob­rę­bie jed­ne­go spo­łe­czeń­stwa, ale słu­ży­ło też do uspra­wie­dli­wia­nia wła­dzy Eu­ro­pej­czy­ków spra­wo­wa­nej nad rdzen­ny­mi miesz­kań­ca­mi in­nych kon­ty­nen­tów na pod­sta­wie „wro­dzo­nej wyż­szo­ści”. Isto­ty ludz­kie były tyl­ko ko­lej­nym ga­tun­kiem pod­le­ga­ją­cym pra­wom bio­lo­gii, po­stęp zaś wy­ni­kał z na­tu­ral­nej ewo­lu­cji, w któ­rej rasy le­piej przy­sto­so­wa­ne wy­ka­zy­wa­ły wyż­szość w sfe­rze zdro­wia, siły i in­te­li­gen­cji, tam gdzie po­raż­kę po­no­si­ły rasy niż­sze. Ta­kie były pra­wa na­tu­ry i było ab­sur­dem się im sprze­ci­wiać. Rasa bia­ła otrzy­ma­ła dzie­jo­wą mi­sję „ura­to­wa­nia ko­na­ją­cej ludz­ko­ści ze szpo­nów wiecz­ne­go zdzi­cze­nia”, jak po­wie­dział w 1899 r. nie­sław­ny Ho­uston Ste­wart Cham­ber­la­in. Poza tym dar­wi­nizm ra­so­wy od­rzu­cał idee mo­no­ge­ni­zmu, zgod­nie z któ­rym cała ludz­kość po­cho­dzi od jed­ne­go pro­to­pla­sty (czy to dar­wi­now­skiej mał­py człe­ko­kształt­nej, czy to bi­blij­nych Ada­ma i Ewy), i opo­wia­dał się za hi­po­te­zą po­li­ge­ni­zmu, we­dług któ­re­go rasy ludz­kie sta­no­wi­ły od­dziel­ne ga­tun­ki po­cho­dzą­ce od róż­nych pro­to­pla­stów. Ozna­cza­ło to, że rów­ność lu­dzi nie mu­sia­ła do­ty­czyć niż­szych ras.

Francis Galton, ojciec eugeniki

Fran­cis Gal­ton (1822–1911) – czło­wiek wie­lu zróż­ni­co­wa­nych za­in­te­re­so­wań, zwo­len­nik dar­wi­ni­zmu spo­łecz­ne­go i ku­zyn Dar­wi­na – nadał dok­try­nie ra­si­zmu na­uko­we­go wiel­ki im­pet, do­star­cza­jąc no­wych do­wo­dów na te­mat lu­dzi uwa­ża­nych za nie­przy­sto­so­wa­nych. Opie­ra­jąc się na zbio­rze złych teo­rii na­uko­wych oraz nie­spraw­dzo­nych lub ze­bra­nych w spo­sób nie­po­praw­ny da­nych me­dycz­nych, do­szedł do wnio­sku, że pra­wa dzie­dzi­cze­nia są od­po­wie­dzial­ne za sto­pień roz­wo­ju eko­no­micz­ne­go, spo­łecz­ne­go, kul­tu­ro­we­go, mo­ral­ne­go i zdro­wot­ne­go ludz­ko­ści. W ten spo­sób po­mi­jał wszyst­kie wpły­wy kul­tu­ro­we – ro­dzi­ny, szko­ły czy lo­kal­nej spo­łecz­no­ści – w kształ­to­wa­niu się oso­bo­wo­ści.

Po­byt Gal­to­na w Cam­brid­ge i re­la­cje, zgod­nie z jego sta­tu­sem spo­łecz­nym, z in­te­lek­tu­ali­sta­mi tam­tych cza­sów spra­wi­ły, że stwo­rzył kon­cep­cję, zgod­nie z któ­rą lu­dzie o wy­so­kim po­zio­mie in­te­lek­tu­al­nym na­le­że­li do okre­ślo­nych ro­dzin, a zdol­no­ści były wśród nich prze­ka­zy­wa­ne w spo­sób dzie­dzicz­ny. Dla Gal­to­na ge­niusz i ta­lent czło­wie­ka były ce­cha­mi dzie­dzicz­ny­mi, mia­rą po­zio­mu in­te­lek­tu­al­ne­go był zaś suk­ces spo­łecz­ny. Nie brał pod uwa­gę tego, jak istot­ne są sto­sun­ki spo­łecz­ne, ani tego, że wy­so­ka po­zy­cja spo­łecz­na nie musi iść w pa­rze z in­te­li­gen­cją.

Tę teo­rię przed­sta­wił w swo­jej książ­ce z 1869 r. He­re­di­ta­ry Ge­nius [Dzie­dzicz­ny ge­niusz], zbie­ra­ją­cej ge­ne­alo­gie kil­ku ro­dzin, któ­rych człon­ko­wie wy­ka­zy­wa­li nie­zwy­kły ta­lent w róż­nych dzie­dzi­nach kul­tu­ry. Obok ro­dzi­ny Ba­chów, uzdol­nio­nej mu­zycz­nie, oraz ro­dzi­ny Her­schel­lów, zna­nych astro­lo­gów, Gal­ton nie­skrom­nie umie­ścił wła­sną. Tak na­praw­dę po­łą­cze­nie trzech ro­dzin, był bo­wiem je­dy­nie da­le­ko spo­krew­nio­ny z Dar­wi­nem. Gal­ton był wnu­kiem dziad­ka Dar­wi­na przez jego dru­gą żonę, Eli­za­beth Chan­dos-Pole, Ka­rol zaś – przez pierw­szą, Mary Ho­ward. Gal­ton wska­zy­wał, że wie­lu przed­sta­wi­cie­li jego ro­dzi­ny (czte­rech sy­nów Ka­ro­la Dar­wi­na i on sam) zaj­mo­wa­ło wpły­wo­we po­zy­cje w spo­łe­czeń­stwie wik­to­riań­skim. Z trzech ro­dzin co naj­mniej dzie­wię­ciu męż­czyzn na­le­ża­ło do pre­sti­żo­we­go Roy­al So­cie­ty (To­wa­rzy­stwa Kró­lew­skie­go).

Co cie­ka­we, żad­na z pię­ciu có­rek Dar­wi­na, żad­na z jego czte­rech sióstr i żad­na z jego sied­miu wnu­czek nie wy­da­wa­ła się dzie­dzi­czyć ge­niu­szu, gdyż żad­na z nich nie była wy­bit­nym na­ukow­cem. Już sam ten fakt po­wi­nien był mu dać do my­śle­nia. Od­nie­sie­nie suk­ce­su w do­wol­nej dzie­dzi­nie bo­wiem bar­dziej za­le­ża­ło od szans spo­łecz­nych, któ­re da­wa­ła przy­na­leż­ność do do­brej ro­dzi­ny (szans, któ­rych ko­bie­tom od­ma­wia­no), niż wro­dzo­nych zdol­no­ści jed­nost­ki. Ale Gal­ton zin­ter­pre­to­wał to tak, że ko­bie­ty są mniej uta­len­to­wa­ne od męż­czyzn w każ­dej dzie­dzi­nie, a już zwłasz­cza w na­uce.

Francis Galton doszedł do wniosku, że zarówno zdolności intelektualne, jak i ograniczenie umysłowe są dziedziczne i niezmienne.

W ana­lo­gicz­ny spo­sób rów­nież ogra­ni­cze­nie umy­sło­we mu­sia­ło być dzie­dzicz­ne. Do tej nie­zwy­kle po­jem­nej ka­te­go­rii ogra­ni­czo­nych umy­sło­wo za­li­czał „tych, któ­rzy są po­waż­nie do­tknię­ci sza­leń­stwem, głu­po­tą, na­gmin­ną prze­stęp­czo­ścią i nę­dzą”. Po­dob­nie jak Mal­thus i Spen­cer był zda­nia, że nie­sie­nie po­mo­cy słab­szym jest sprzecz­ne z pra­wa­mi na­tu­ry. Są­dził rów­nież, że rasa czar­na jest ge­ne­tycz­nie gor­sza, oraz uwa­żał Ży­dów za z na­tu­ry ze­psu­tych mo­ral­nie pa­so­ży­tów.

Gal­ton był prze­ko­na­ny, że An­gli­ków do­tknął ro­dzaj de­ge­ne­ra­cji na sku­tek in­du­stria­li­za­cji; to ona do­pro­wa­dzi­ła do wzro­stu licz­by ro­bot­ni­ków, któ­rzy bie­do­wa­li stło­cze­ni na nie­zdro­wych przed­mie­ściach, uwiecz­nio­nych przez Dic­ken­sa. Lek­tu­ra (i nie­po­praw­na in­ter­pre­ta­cja) O po­wsta­wa­niu ga­tun­ków sta­no­wi­ła dla Gal­to­na wiel­kie od­kry­cie, mimo że wy­ka­zy­wał scep­ty­cyzm co do spo­so­bu, w jaki jego ku­zyn pró­bo­wał wy­ja­śnić, jak „ko­rzyst­ne wa­rian­ty” prze­cho­dzi­ły do na­stęp­nych po­ko­leń. W swo­jej pra­cy za­ty­tu­ło­wa­nej Zmien­ność zwie­rząt i ro­ślin w sta­nie udo­mo­wie­nia (1868) Dar­win po­stu­lo­wał „tym­cza­so­wą hi­po­te­zę pan­ge­ne­zy”. Zgod­nie z nią pod­sta­wo­wa jed­nost­ka dzie­dzi­cze­nia skła­da się z ma­leń­kich czą­stek, któ­re na­zwał gem­mu­la­mi, pro­du­ko­wa­nych we wszyst­kich na­rzą­dach cia­ła w więk­szej lub mniej­szej ilo­ści, za­leż­nie od swo­jej funk­cji, prze­cho­dzą­cych do na­rzą­dów płcio­wych i włą­cza­ją­cych się do plem­ni­ków i ko­mó­rek ja­jo­wych. W ten spo­sób pier­wot­ne ko­mór­ki, z któ­rych roz­wi­jał się em­brion, mia­ły od­zwier­cie­dlać kon­dy­cję ro­dzi­ców w mo­men­cie za­płod­nie­nia i tym sa­mym wła­ści­wo­ści na­by­te pod­czas ich ży­cia oraz inne zmia­ny wy­wo­ła­ne przez śro­do­wi­sko mo­gły być prze­ka­zy­wa­ne dzie­ciom – taką wła­śnie kon­cep­cję już w 1802 r. za­pro­po­no­wał Jean Bap­ti­ste Pier­re An­to­ine de Mo­net, ka­wa­ler de La­marck, w swo­im słyn­nym przy­kła­dzie z ży­ra­fa­mi. Ta teo­ria nie ma sen­su, po­nie­waż na­by­te ce­chy nie mogą być dzie­dzi­czo­ne. Dar­win mógł unik­nąć tego błę­du, gdyż ar­ty­kuł za­ło­ży­ciel­ski na­uki o dzie­dzicz­no­ści, ge­ne­ty­ki, Ba­da­nia nad mie­szań­ca­mi ro­ślin Gre­go­ra Men­dla, zo­stał opu­bli­ko­wa­ny już w 1866 r., ale nie spo­tkał się z du­żym od­ze­wem śro­do­wi­ska na­uko­we­go i osta­tecz­nie po­padł w za­po­mnie­nie.

Aby zwe­ry­fi­ko­wać teo­rię pan­ge­ne­zy, Gal­ton prze­pro­wa­dził trans­fu­zję krwi mię­dzy kró­li­ka­mi o róż­nych ko­lo­rach fu­tra, ocze­ku­jąc, że po­tom­ko­wie odzie­dzi­czą ko­lor nie od swo­ich ro­dzi­ców, ale od kró­li­ków daw­ców. Oczy­wi­ście te wy­ni­ki były zu­peł­nie sprzecz­ne z twier­dze­nia­mi Dar­wi­na, dzię­ki cze­mu ja­sne sta­ło się, jak bar­dzo błęd­na była pan­ge­ne­za jako teo­ria dzie­dzi­cze­nia. Prze­ko­na­ny, że „na­tu­ral­ne zdol­no­ści”, czy­li zdol­no­ści in­te­lek­tu­al­ne, są ce­chą dzie­dzicz­ną i w za­sa­dzie od­por­ną na czyn­ni­ki śro­do­wi­sko­we, ta­kie jak edu­ka­cja, za­czął ma­rzyć o sty­mu­lo­wa­niu dzia­ła­nia do­bo­ru na­tu­ral­ne­go, aby stwo­rzyć eli­tę zło­żo­ną z „naj­zdrow­szych, naj­bo­gat­szych i naj­mą­drzej­szych”, któ­rzy po­kie­ru­ją resz­tą lud­no­ści. „To, co na­tu­ra robi na śle­po, wol­no i bez­względ­nie, czło­wiek może zro­bić w spo­sób bar­dziej prze­zor­ny, szyb­szy i ła­god­niej­szy” – i na­zwał swo­ją spe­cy­ficz­ną kon­cep­cję eu­ge­ni­ka, sło­wem po­cho­dzą­cym z ję­zy­ka grec­kie­go, któ­re ozna­cza „do­brze uro­dzo­ny” lub „dzie­dzicz­nie ob­da­rzo­ny szla­chet­ny­mi ce­cha­mi”.

Dziedziczenie inteligencji według Galtona.

To pra­gnie­nie nie było czymś no­wym, po­nie­waż już Pla­ton w IV w. p.n.e. w swo­im Pań­stwie za­le­cał, żeby „naj­lep­si męż­czyź­ni ob­co­wa­li z naj­lep­szy­mi ko­bie­ta­mi jak naj­czę­ściej, a naj­gor­si z naj­lich­szy­mi jak naj­rza­dziej”[10], i ana­lo­gicz­ną za­sa­dę sto­so­wa­li ho­dow­cy psów my­śliw­skich i so­ko­łów uży­wa­nych w po­lo­wa­niach, uwa­ża­jąc też, że „po­tom­ków z tam­tych par trze­ba cho­wać, a z tych nie, je­śli trzo­da ma być pierw­szej kla­sy”. Po raz pierw­szy Gal­ton użył ter­mi­nu eu­ge­ni­ka w swo­jej pra­cy In­qu­iry into Hu­man Fa­cul­ty and its De­ve­lop­ment [Ba­da­nia nad zdol­no­ścia­mi ludz­ki­mi i ich roz­wo­jem] z 1883 r., w któ­rej de­fi­nio­wał ją jako „na­ukę o po­pra­wie ga­tun­ków, nie tyl­ko do­ty­czą­cą roz­sąd­ne­go łą­cze­nia się w pary, ale tak­że – zwłasz­cza je­śli cho­dzi o czło­wie­ka – bio­rą­cą pod uwa­gę wszyst­kie wpły­wy, któ­re mogą – choć­by w bar­dzo nie­wiel­kim stop­niu – za­pew­nić le­piej przy­sto­so­wa­nym ra­som lub ro­dom lep­sze moż­li­wo­ści zdo­mi­no­wa­nia mniej przy­sto­so­wa­nych w spo­sób szyb­szy niż nor­mal­nie”.

Dla Gal­to­na eu­ge­ni­ka nie była na­uką teo­re­tycz­ną, ale ze­sta­wem prak­tycz­nych środ­ków, któ­rych głów­nym ce­lem była zmia­na ge­ne­tycz­ne­go dzie­dzic­twa ludz­ko­ści. Gal­ton po­wie­dział póź­niej, że eu­ge­ni­ka to „ba­da­nie […] środ­ków, któ­ry­mi dys­po­nu­ją spo­łe­czeń­stwa, mo­gą­cych po­pra­wić ce­chy ra­so­we, fi­zycz­ne lub psy­chicz­ne przy­szłych po­ko­leń”. W 1901 r. przed­sta­wił te środ­ki. Na­le­ża­ło do nich za­chę­ca­nie do wcze­snych mał­żeństw mię­dzy wy­bra­ny­mi męż­czy­zna­mi i ko­bie­ta­mi oraz za­pew­nia­nie ich dzie­ciom zdro­wych wa­run­ków, w tym od­po­wied­nie­go je­dze­nia i za­kwa­te­ro­wa­nia. Rów­nie waż­ne było za­po­bie­ga­nie pro­kre­acji lub znie­chę­ca­nie do niej tych, któ­rych uzna­no za mniej przy­sto­so­wa­nych, co póź­niej zo­sta­ło na­zwa­ne „eu­ge­ni­ką ne­ga­tyw­ną”, i uni­ka­nie pro­gra­mów po­mo­cy ma­ją­cych na celu pod­nie­sie­nie sta­tu­su klas naj­uboż­szych. Je­śli po­zwo­li­ło­by się na swo­bod­ną pro­kre­ację, „ła­two jest są­dzić, że może na­dejść mo­ment, w któ­rym ci lu­dzie będą uwa­ża­ni za wro­gów pań­stwa”. Aby zła­go­dzić ten wy­raź­nie agre­syw­ny ob­raz eu­ge­ni­ki, mó­wił, że był to po pro­stu bar­dziej sku­tecz­ny i hu­ma­ni­tar­ny ro­dzaj do­bo­ru na­tu­ral­ne­go:

To jest wła­śnie cel eu­ge­ni­ki. Jej pierw­szym za­my­słem jest kon­tro­lo­wa­nie wskaź­ni­ka uro­dzeń nie­przy­sto­so­wa­nych, za­miast po­zwa­la­nia im, aby we­szli w ży­cie, mimo że będą ska­za­ni w wiel­kiej licz­bie na przed­wcze­sną śmierć. Dru­gim ce­lem jest ulep­sze­nie rasy po­przez zwięk­sze­nie pro­duk­tyw­no­ści przy­sto­so­wa­nych za po­śred­nic­twem wcze­snych mał­żeństw i zdro­we­go wy­cho­wy­wa­nia ich dzie­ci. Na­tu­ral­na se­lek­cja opie­ra się na nad­mier­nej pro­duk­cji i ma­so­wym znisz­cze­niu; eu­ge­ni­ka – na tym, by nie spro­wa­dzać na świat istot w więk­szej licz­bie niż ta, o któ­rą moż­na się od­po­wied­nio za­trosz­czyć, i aby były one tyl­ko z naj­lep­sze­go sor­tu.

Prace Mendla

Pod ko­niec XIX w. do tej mie­szan­ki wy­bu­cho­wej do­da­no nowy skład­nik. W 1900 r., pra­cu­jąc nie­za­leż­nie od sie­bie, Nie­miec Carl Erich Cor­rens, Au­striak Erich von Tscher­mak-Sey­se­negg i Ho­len­der Hugo Ma­rie de Vries ze­tknę­li się z pra­ca­mi Gre­go­ra Men­dla i, świa­do­mi ich wagi, roz­sła­wi­li je na świe­cie. Jego eks­pe­ry­men­ty prze­pro­wa­dza­ne w ogro­dzie klasz­to­ru au­gu­stia­nów św. To­ma­sza w Brnie (obec­nie w Cze­chach) po­le­ga­ły na krzy­żo­wa­niu róż­nych od­mian gro­chu. Przez osiem lat Men­del ba­dał hy­bry­do­we po­tom­stwo trzy­dzie­stu czte­rech od­mian trzech ga­tun­ków, róż­nią­cych się sied­mio­ma ce­cha­mi cha­rak­te­ry­stycz­ny­mi, np. dłu­go­ścią ło­dy­gi, kształ­tem i ko­lo­rem na­sion lub ko­lo­rem kwia­tów. Za­leż­nie od tego, czy wła­ści­wo­ści prze­wa­ża­ły, czy nie, na­zwał je „do­mi­nu­ją­cy­mi” lub „re­ce­syw­ny­mi”, i od­krył, że ce­chy każ­dej ro­śli­ny od­po­wia­da­ły dwóm ze­sta­wom dzie­dzicz­nych uwa­run­ko­wań – każ­dy z nich jed­ne­go z ro­dzi­ców – oraz że po­tom­stwo może cha­rak­te­ry­zo­wać cały wa­chlarz wszel­kich kom­bi­na­cji cech odzie­dzi­czo­nych po ro­dzi­cach. Dziś owe „ze­sta­wy dzie­dzicz­nych uwa­run­ko­wań” na­zy­wa­my ge­na­mi. Men­del do­szedł do wnio­sku, że pro­ce­sy dzie­dzi­cze­nia są opar­te na prze­ka­zy­wa­niu cech w spo­sób nie­cią­gły, ale jed­no­cze­śnie re­gu­lar­ny, i rzą­dzi się to sta­ły­mi pra­wa­mi, je­śli cho­dzi o pro­por­cje. Pra­wi­dło­wo­ści te zo­sta­ły na­zwa­ne na jego cześć pra­wa­mi Men­dla.

Po­now­ne od­kry­cie praw dzie­dzi­cze­nia osta­tecz­nie po­grą­ży­ło isto­ty „nie­przy­sto­so­wa­ne” oraz rasy „niż­sze”. Ich ce­chy nie­po­żą­da­ne były dzie­dzicz­ne, a więc rów­nież nie­zmien­ne. Dzie­dzi­czo­ne były nie tyl­ko ce­chy so­ma­tycz­ne, ale tak­że za­cho­wa­nie, in­te­li­gen­cja i war­to­ści mo­ral­ne. Dla­te­go też ochro­na „przy­sto­so­wa­nych” oraz ras „wyż­szych” opie­ra­ła się na utrzy­my­wa­niu czy­sto­ści krwi, naj­więk­sze zaś za­gro­że­nie tkwi­ło w krzy­żo­wa­niu się ras i hy­bry­dy­za­cji, po­nie­waż do­pro­wa­dzi­ło­by to do de­ge­ne­ra­cji ra­so­wej i kul­tu­ro­wej rasy wyż­szej, któ­ra zo­sta­ła­by za­nie­czysz­czo­na krwią gor­szych – mie­sza­niec ze skrzy­żo­wa­nia dwóch osob­ni­ków róż­nych ras, zgod­nie z pra­wa­mi dzie­dzicz­no­ści, za­wsze bę­dzie gor­szy od swo­je­go ro­dzi­ca z rasy wyż­szej. Obec­nie wia­do­mo, że pra­wie wszyst­kie waż­ne ce­chy są wy­ni­kiem in­te­rak­cji wie­lu ge­nów po­mię­dzy sobą oraz z czyn­ni­ka­mi śro­do­wi­sko­wy­mi, przez co nie moż­na uznać czło­wie­ka za re­zul­tat dzia­ła­nia pro­gra­mu z góry usta­lo­ne­go zgod­nie z odzie­dzi­czo­ną pulą ge­nów. Jed­nak na po­cząt­ku XX w. wie­lu bio­lo­gów było prze­ko­na­nych, że wszyst­kie ludz­kie ce­chy za­cho­wy­wa­ły się jak ko­lor, roz­miar lub chro­po­wa­tość gro­chu Men­dla. Uzna­jąc ten błęd­ny osąd za do­gmat, zwo­len­ni­cy eu­ge­ni­ki do­szli do wnio­sku, że je­śli na­wet naj­bar­dziej zło­żo­ne ce­chy były pro­duk­tem jed­ne­go tyl­ko genu, te nie­po­żą­da­ne moż­na wy­eli­mi­no­wać, za­po­bie­ga­jąc po pro­stu roz­mna­ża­niu się no­si­cie­li tego genu. Gdy­by wie­dzie­li, że owe ce­chy za­le­ża­ły od set­ki ge­nów, zda­li­by so­bie spra­wę, że eu­ge­nicz­na kon­tro­la roz­rod­czo­ści nie mia­ła ra­cji bytu.

Kon­cep­cje Gal­to­na na­bra­ły siły po dru­giej woj­nie bur­skiej (1899–1903), kie­dy za­uwa­żo­no, że wie­lu mło­dych męż­czyzn z bied­nych dziel­nic zo­sta­ło uzna­nych za nie­zdat­nych do służ­by woj­sko­wej. Stwier­dzo­no rów­nież, że zdro­wi mło­dzień­cy z bo­ga­tych klas nie po­cho­dzi­li z licz­nych ro­dzin, nie­zdat­ni zaś za­zwy­czaj mie­li więk­szą licz­bę dzie­ci – ubo­gich, cho­rych i wy­nędz­nia­łych jak ich ro­dzi­ce. Sko­ro to naj­lep­si są wy­sy­ła­ni na śmierć na polu bi­twy, przez co nie po­zo­sta­wia­ją po­tom­stwa, lu­dzie zde­ge­ne­ro­wa­ni zaś wciąż się roz­mna­ża­ją bez żad­nej kon­tro­li, nie­uchron­ną kon­se­kwen­cją bę­dzie upa­dek rasy.

„Dekadencja” społeczeństwa brytyjskiego

W cza­sach kie­dy część Bry­tyj­czy­ków za­czę­ła się oba­wiać, że ich po­tęż­ne im­pe­rium osta­tecz­nie się roz­pad­nie, tak jak wie­le w sta­ro­żyt­no­ści, z po­wo­du na­ra­sta­ją­ce­go osła­bie­nia wojsk na sku­tek utra­ty ja­ko­ści bio­lo­gicz­nej, eu­ge­ni­ka za­czę­ła być uwa­ża­na za re­cep­tę na „speł­nie­nie na­szych roz­le­głych szans im­pe­rial­nych”. Szes­na­ste­go maja 1904 r. Gal­ton wy­gło­sił w Lon­don Scho­ol of Eco­no­mics wy­kład za­ty­tu­ło­wa­ny Eu­ge­ni­ka: jej de­fi­ni­cja, za­kres, cele i tym ra­zem – po wie­lu la­tach, kie­dy to jego teo­rie nie spo­ty­ka­ły się z uzna­niem – osią­gnął zna­czą­cy od­zew. Oprócz ce­nio­nych wy­kła­dow­ców aka­de­mic­kich wśród słu­cha­czy zna­leź­li się słyn­ni pi­sa­rze Her­bert Geo­r­ge Wells i Ber­nard Shaw. Rok wcze­śniej Wells na­pi­sał: „Wnio­sek jest taki, że mo­że­my za­po­bie­gać po­sia­da­niu dzie­ci przez kla­sy niż­sze lub od­ra­dzać im to, a je­śli mo­że­my po­bu­dzać czy też za­chę­cać kla­sy wyż­sze do roz­mna­ża­nia się, osią­gnie­my pod­nie­sie­nie się ogól­ne­go stan­dar­du rasy”. Wy­kład Gal­to­na wy­warł tak wiel­kie wra­że­nie na Wel­l­sie, że nie­dłu­go po­tem na­pi­sał, iż eu­ge­ni­ka po­win­na stać się re­li­gią, po­nie­waż by­ła­by to je­dy­na moż­li­wość, żeby cy­wi­li­za­cja za­chod­nia nie we­szła w okres schył­ku jak mi­nio­ne wiel­kie cy­wi­li­za­cje. Pi­sarz przed­sta­wił swo­ją apo­ka­lip­tycz­ną wi­zję przy­szło­ści już wcze­śniej, w kla­sycz­nej po­wie­ści scien­ce fic­tion We­hi­kuł cza­su (1895), w któ­rej po­dróż­nik w cza­sie prze­no­si się do roku 802 701, aby od­kryć z prze­ra­że­niem, jak apa­tycz­na i ła­god­na spo­łecz­ność Elo­jów żyje za­stra­szo­na i pod­po­rząd­ko­wa­na de­ge­ne­ra­tom i ka­ni­ba­lom Mor­lo­kom.

W na­stro­ju obaw o de­ge­ne­ra­cję rasy pre­mier Ar­thur Bal­fo­ur w tym sa­mym roku utwo­rzył tzw. Kró­lew­ską Ko­mi­sję Opie­ki i Kon­tro­li nad Ogra­ni­czo­ny­mi Umy­sło­wo, któ­ra mia­ła okre­ślić, kto mie­ści się w ka­te­go­rii „ogra­ni­czo­nych umy­sło­wo”, aby móc z taką oso­bą od­po­wied­nio po­stę­po­wać. Wśród jej człon­ków, oprócz le­ka­rzy i praw­ni­ków, znaj­do­wa­li się zna­mie­ni­ci eu­ge­ni­cy, fun­da­to­rzy pry­wat­nych sto­wa­rzy­szeń rze­ko­mo zaj­mu­ją­cych się opie­ką nad nie­do­ro­zwi­nię­ty­mi umy­sło­wo, ta­kich jak Na­ro­do­we To­wa­rzy­stwo Opie­ki i Ochro­ny nad Ogra­ni­czo­ny­mi Umy­sło­wo, w rze­czy­wi­sto­ści ma­ją­cych na celu wy­izo­lo­wa­nie ich ze spo­łe­czeństw i unie­moż­li­wie­nie pro­kre­acji. We­dług tych or­ga­ni­za­cji owa nie­ja­sna ka­te­go­ria obej­mo­wa­ła nie tyl­ko tych, któ­rzy wy­ka­zy­wa­li ja­kie­kol­wiek bra­ki in­te­lek­tu­al­ne, ale tak­że prze­stęp­ców, al­ko­ho­li­ków, nę­dza­rzy, lu­dzi za­leż­nych i pa­so­ży­tu­ją­cych na in­nych – wszyst­kich, któ­rzy sta­no­wi­li za­gro­że­nie dla do­bro­by­tu spo­łecz­no­ści. W 1906 r. otwar­to Gal­ton Re­se­arch In­sti­tu­te for Na­tio­nal Eu­ge­nics (In­sty­tut Gal­to­na do Ba­dań nad Na­ro­do­wą Eu­ge­ni­ką) z sie­dzi­bą w Lon­don Uni­ver­si­ty Col­le­ge, zaj­mu­ją­cy się zbie­ra­niem da­nych ge­ne­tycz­nych i pra­ca­mi nad stwo­rze­niem me­tod po­mia­ru wła­ści­wych, aby po­rów­nać prze­bieg ewo­lu­cji u róż­nych ras i ro­dów ludz­kich. W ko­lej­nym roku po­wsta­ło Eu­ge­nics Edu­ca­tion So­cie­ty (To­wa­rzy­stwo Edu­ka­cji Eu­ge­nicz­nej), któ­re mia­ło swo­ich re­pre­zen­tan­tów w każ­dym waż­niej­szym mie­ście Wiel­kiej Bry­ta­nii, a jego ho­no­ro­wym pre­ze­sem zo­stał Gal­ton. W 1908 r. uka­zał się pierw­szy nu­mer wy­da­wa­ne­go przez nie „The Eu­ge­nics Re­view” [„Prze­gląd Eu­ge­nicz­ny”].

Dzia­łal­ność to­wa­rzy­stwa nie ogra­ni­cza­ła się do teo­rii. Było ono na­sta­wio­ne w szcze­gól­no­ści na prak­tycz­ne jej za­sto­so­wa­nie, dla­te­go też jego or­gan wy­daw­ni­czy za­wie­rał ar­ty­ku­ły na te­mat le­cze­nia pa­to­lo­gii fi­zycz­nych i umy­sło­wych, roz­wo­ju me­tod an­ty­kon­cep­cji, le­ga­li­za­cji przy­mu­so­wej ste­ry­li­za­cji i sto­so­wa­nia sztucz­ne­go za­płod­nie­nia. Le­onard, je­den z młod­szych sy­nów Dar­wi­na, był pre­ze­sem sto­wa­rzy­sze­nia od 1911 do 1925 r.

W 1909 r. Gal­ton otrzy­mał ty­tuł szla­chec­ki, a w ko­lej­nym roku Me­dal Co­pleya, naj­wyż­sze od­zna­cze­nie przy­zna­wa­ne przez To­wa­rzy­stwo Kró­lew­skie. Zmarł dwa lata póź­niej, w wie­ku 89 lat. W te­sta­men­cie prze­ka­zał swój ma­ją­tek (wart oko­ło 45 tys. fun­tów) na stwo­rze­nie ka­te­dry eu­ge­ni­ki na Uni­wer­sy­te­cie Lon­dyń­skim. W 1912 r. Karl Pe­ar­son, uczeń i przy­ja­ciel Gal­to­na oraz dy­rek­tor in­sty­tu­tu jego imie­nia, zo­stał jej pierw­szym wy­kła­dow­cą.

Pe­ar­son był dar­wi­ni­stą spo­łecz­nym, któ­ry uwa­żał, że wal­ka o byt do­ty­czy nie jed­no­stek, lecz zbio­ro­wo­ści. Z tego po­wo­du uspra­wie­dli­wiał ry­wa­li­za­cję go­spo­dar­czą i woj­sko­wą mię­dzy kra­ja­mi wy­so­ko roz­wi­nię­ty­mi oraz bez­li­tos­ną eks­plo­ata­cję spo­łecz­no­ści roz­wi­nię­tych sła­biej. Za­su­ge­ro­wał, aby stwo­rzyć pro­gram eu­ge­nicz­ny na ska­lę kra­jo­wą, po­nie­waż ukształ­to­wa­ne w ten spo­sób spo­łe­czeń­stwo mia­ło­by dużo więk­szą szan­sę na suk­ces w ry­wa­li­za­cji mię­dzy­na­ro­do­wej. W tym celu opo­wia­dał się za in­ge­ren­cją pań­stwa w roz­rod­czość. Wpro­wa­dze­nie w ży­cie pro­gra­mu eu­ge­ni­ki po­win­no skut­ko­wać po­wsta­niem dwóch ty­pów lu­dzi: przy­wód­ców in­te­lek­tu­al­nych oraz zdro­wych pra­cow­ni­ków fi­zycz­nych. Po­nie­waż kla­sa spo­łecz­na była do­brym wskaź­ni­kiem moż­li­wo­ści umy­sło­wych, li­de­rzy by­li­by wy­bie­ra­ni spo­śród tych, któ­rzy od po­ko­leń spra­wo­wa­li po­dob­ne funk­cje, a jed­no­cze­śnie by­li­by ro­dzi­ca­mi przy­szłych przy­wód­ców. Poza tym sys­tem edu­ka­cji da­wał­by do wy­bo­ru dwa ro­dza­je wy­kształ­ce­nia uni­wer­sy­tec­kie­go – je­den dla li­de­rów, dru­gi zaś dla więk­szo­ści osób. W la­tach 1906­–1918 In­sty­tut Gal­to­na do Ba­dań nad Na­ro­do­wą Eu­ge­ni­ką pod kie­row­nic­twem Pe­ar­so­na opu­bli­ko­wał oko­ło 30 prac, któ­rych głów­nym te­ma­tem była eu­ge­ni­ka, a wśród nich se­rię Stu­dia nad kra­jo­wym ze­psu­ciem.

Pe­ar­son był zwo­len­ni­kiem wpro­wa­dze­nia pra­wa unie­moż­li­wia­ją­ce­go imi­gra­cję Ży­dów do An­glii, po­nie­waż uwa­żał, że są oni rasą pa­so­ży­tów. W pierw­szym nu­me­rze „An­nals of Eu­ge­nics” [„Rocz­ni­ki Eu­ge­ni­ki”] w paź­dzier­ni­ku 1925 r. opu­bli­ko­wa­no ar­ty­kuł, któ­re­go był głów­nym au­to­rem, za­ty­tu­ło­wa­ny The Pro­blem of Alien Im­mi­gra­tion into Gre­at Bri­ta­in, Il­lu­stra­ted by an Exa­mi­na­tion of Rus­sian and Po­lish Je­wish Chil­dren [Pro­blem imi­gra­cji cu­dzo­ziem­ców do Wiel­kiej Bry­ta­nii, na przy­kła­dzie ba­dań ro­syj­skich i pol­skich dzie­ci ży­dow­skich]. Sta­rał się w nim udo­wod­nić, po­sił­ku­jąc się po­mia­ra­mi głów, wro­dzo­ną niż­szość ży­dow­skich dzie­ci i po­stu­lo­wał, by nie wpusz­czać do Wiel­kiej Bry­ta­nii Ży­dów i przed­sta­wi­cie­li in­nych niż­szych ras.

W 1908 r. Kró­lew­ska Ko­mi­sja opu­bli­ko­wa­ła jego wnio­ski, igno­ru­jąc spo­łecz­ne przy­czy­ny rze­ko­me­go ze­psu­cia rasy, jak i – co oczy­wi­ste – lek­ce­wa­żąc moż­li­we spo­łecz­ne roz­wią­za­nia, ta­kie jak nisz­cze­nie bied­nych dziel­nic wiel­kich miast, bu­do­wa miesz­kań o od­po­wied­nim stan­dar­dzie sa­ni­tar­nym, bru­ko­wa­nie ulic czy do­star­cza­nie wody. W 1939 r. oka­za­ło się zresz­tą, że wie­le wad fi­zycz­nych u od­rzu­co­nych re­kru­tów było spo­wo­do­wa­nych krzy­wi­cą bę­dą­cą skut­kiem po­da­wa­nia nie­wy­star­cza­ją­cej ilo­ści mle­ka w dzie­ciń­stwie. W ra­por­cie stwier­dza­no, że ogra­ni­cze­nie umy­sło­we jest sta­nem dzie­dzicz­nym i że ci, któ­rzy wy­ka­zu­ją tę ce­chę, mo­gli­by być zdol­ni do pro­wa­dze­nia nor­mal­ne­go ży­cia w sprzy­ja­ją­cych oko­licz­no­ściach, do ry­wa­li­zo­wa­nia na rów­nych wa­run­kach ze swo­imi nor­mal­ny­mi ró­wie­śni­ka­mi, kon­tro­lo­wa­nia sie­bie sa­mych lub też za­rzą­dza­nia swo­imi spra­wa­mi z po­trzeb­ną roz­wa­gą. Tak jed­nak się nie dzie­je „z po­wo­du de­fek­tu umy­sło­we­go obec­ne­go już od uro­dze­nia lub od bar­dzo mło­de­go wie­ku”. Lu­dzie ci mają rów­nież wię­cej dzie­ci niż prze­cięt­nie, przez co pro­po­no­wa­no, aby nie­któ­rych z nich, wy­bra­nych przez ko­mi­sję le­kar­ską, od­izo­lo­wać od spo­łe­czeń­stwa i umie­ścić w spe­cjal­nych in­sty­tu­cjach, gdzie nie będą stwa­rzać za­gro­że­nia i gdzie nie będą mo­gli się roz­mna­żać. Ko­mi­sja sza­co­wa­ła, że w Wiel­kiej Bry­ta­nii znaj­du­je się oko­ło 150 tys. upo­śle­dzo­nych umy­sło­wo. Za­raz po­tem eu­ge­ni­cy za­czę­li na­ci­skać na li­be­ral­ny rząd, aby stwo­rzył usta­wę, któ­ra po­zwo­li­ła­by wcie­lić w ży­cie za­le­ce­nia ra­por­tu. Pre­mier Her­bert Hen­ry Asqu­ith zde­cy­do­wał jed­nak, że nie może uznać za prio­ry­tet pro­ble­mu, któ­ry nie znaj­do­wał się w jego pro­gra­mie, ani też po­dej­mo­wać środ­ków, któ­re mogą oka­zać się nie do za­ak­cep­to­wa­nia dla wie­lu człon­ków jego par­tii i mogą być uwa­ża­ne za atak na wol­ność oby­wa­te­li.

Wiel­kim zwo­len­ni­kiem stwo­rze­nia pro­jek­tu usta­wy, któ­ry mógł­by zo­stać przed­sta­wio­ny w Izbie Gmin, był czło­nek jego rzą­du, żar­li­wy eu­ge­nik mia­no­wa­ny w paź­dzier­ni­ku 1910 r. sze­fem re­sor­tu spraw we­wnętrz­nych, nie­ja­ki Win­ston Chur­chill. W tym sa­mym cza­sie stwier­dził na jed­nej z se­sji par­la­men­tar­nych po­świę­co­nych tej spra­wie, że na­le­ży zro­bić „wszyst­ko, co może cy­wi­li­za­cja chrze­ści­jań­ska i na­uko­wa” w kwe­stii upo­śle­dzo­nych umy­sło­wo w Kró­le­stwie, i że po­win­no się ich tak­że trzy­mać w za­mknię­ciu „w od­po­wied­nich wa­run­kach, aby prze­kleń­stwo, ja­kie na nich spa­dło, umar­ło wraz z nimi i nie zo­sta­ło prze­ka­za­ne przy­szłym po­ko­le­niom”. Trzy mie­sią­ce póź­niej w li­ście do pre­mie­ra na­pi­sał, że „nie­na­tu­ral­ny i co­raz szyb­szy wzrost klas ogra­ni­czo­nych umy­sło­wo i obłą­ka­nych przy cią­głym zmniej­sza­niu się licz­by roz­sąd­nych, ener­gicz­nych i do­sko­nal­szych ro­dów sta­no­wi dla na­ro­du i rasy za­gro­że­nie”. Zda­jąc so­bie spra­wę z wy­so­kich kosz­tów izo­lo­wa­nia ogra­ni­czo­nych umy­sło­wo, opo­wia­dał się za ich przy­mu­so­wą ste­ry­li­za­cją: „To pro­sty za­bieg chi­rur­gicz­ny; w ten spo­sób isto­ty niż­sze będą mo­gły swo­bod­nie żyć na świe­cie, nie po­wo­du­jąc wie­lu nie­do­god­no­ści dla in­nych”, ale za­nim opi­nia pu­blicz­na za­ak­cep­tu­je ten dra­stycz­ny śro­dek, zga­dzał się, żeby ich trzy­mać w za­mknię­ciu, od­dzie­lo­nych od płci prze­ciw­nej, by za­po­biec pro­kre­acji.

Wo­bec nie­chę­ci Asqu­itha do praw­ne­go unor­mo­wa­nia tej kwe­stii Na­ro­do­we To­wa­rzy­stwo Opie­ki i Ochro­ny nad Ogra­ni­czo­ny­mi Umy­sło­wo wraz z To­wa­rzy­stwem Edu­ka­cji Eu­ge­nicz­nej prze­pro­wa­dzi­ły kam­pa­nię ma­ją­cą uświa­da­miać lud­no­ści nie­bez­pie­czeń­stwo, ja­kie sta­no­wi­ła de­ge­ne­ra­cja rasy, a w koń­cu 17 maja 1912 r. uda­ło im się do­pro­wa­dzić do de­ba­ty w Izbie Gmin nad pro­jek­tem usta­wy o kon­tro­li upo­śle­dzo­nych umy­sło­wo, w któ­rym nie było mowy o przy­mu­so­wej ste­ry­li­za­cji, ale za­ka­zy­wa­no mał­żeństw z upo­śle­dzo­ny­mi umy­sło­wo i na­ka­zy­wa­no utwo­rze­nie re­je­stru, aby mieć ich pod kon­tro­lą, a tak­że – oczy­wi­ście – umiesz­cze­nie ich w spe­cjal­nych ośrod­kach. Po­nad­to, cho­ciaż wy­da­wa­ło się, że ogra­ni­cza­no się do upo­śle­dzo­nych umy­sło­wo, w rze­czy­wi­sto­ści był to pre­tekst do wpro­wa­dze­nia bar­dziej ry­go­ry­stycz­nych środ­ków, po­nie­waż jed­nym z głów­nych ar­gu­men­tów było to, że na­le­ży się po­zbyć ge­nów re­ce­syw­nych, czy­li po­zba­wić wol­no­ści i ogra­ni­czyć roz­rod­czość wie­lu lu­dzi ewi­dent­nie nor­mal­nych, tyl­ko z po­wo­du wąt­pli­wo­ści wo­bec człon­ków ich rodu. W ten spo­sób pro­jekt miał­by wpływ nie tyl­ko na isto­ty nie­po­żą­da­ne z punk­tu wi­dze­nia eu­ge­ni­ki, ale tak­że na ich ro­dzi­ny. Przy­ję­cie usta­wy ozna­cza­ło­by za­tem „ska­za­nie nie­win­nych lu­dzi na do­ży­wo­cie”. Na­wet Le­onard Dar­win przy­znał w ar­ty­ku­le opu­bli­ko­wa­nym w lu­tym tego sa­me­go roku w „Eu­ge­nics Re­view”, że „to dość pew­ne, że ża­den rząd de­mo­kra­tycz­ny nie pój­dzie tak da­le­ko, jak by­śmy to chcie­li my, eu­ge­ni­cy, je­śli cho­dzi o ogra­ni­cze­nie wol­no­ści lu­dzi w celu po­pra­wie­nia cech ra­so­wych przy­szłych po­ko­leń”.

Pro­jekt usta­wy mógł li­czyć na po­par­cie wpły­wo­wych śro­do­wisk spo­łe­czeń­stwa bry­tyj­skie­go. Ko­mi­te­to­wi, któ­ry go zgło­sił, prze­wod­ni­czy­ło dwóch po­wszech­nie zna­nych przy­wód­ców Ko­ścio­ła an­gli­kań­skie­go, ar­cy­bi­sku­pów Can­ter­bu­ry i Yor­ku, przez co wie­lu an­gli­kań­skich du­chow­nych było go­to­wych go po­przeć, jak np. dzie­kan ka­te­dry Świę­te­go Paw­ła w Lon­dy­nie Wil­liam Inge, zna­ny jako Po­sęp­ny Dzie­kan z po­wo­du swo­ich mal­tu­zjań­skich obaw o lud­ność an­giel­ską. Po­pie­rał go tak­że póź­niej­szy bi­skup Bir­ming­ham Er­nest Bar­nes, któ­ry w opu­bli­ko­wa­nym po kil­ku­na­stu la­tach w „Eu­ge­nics Re­view” ar­ty­ku­le z cy­klu Gal­ton Lec­tu­re (wy­kła­dów Gal­to­now­skich), za­ty­tu­ło­wa­nym Some re­flec­tions on eu­ge­nics and re­li­gion [Garść re­flek­sji o eu­ge­ni­ce i re­li­gii], za­prze­czał chrze­ści­jań­skie­mu twier­dze­niu, że wszy­scy lu­dzie są rów­ni wo­bec Stwór­cy: „chrze­ści­jań­stwo dąży do stwo­rze­nia Kró­le­stwa Bo­że­go, spo­łecz­no­ści wy­bra­nych. Pró­bu­je zro­bić to, co moż­na by na­zwać eu­ge­nicz­nym spo­łe­czeń­stwem du­cho­wym”. Do­da­wał, że „nie do­pusz­cza­jąc do prze­trwa­nia spo­łecz­nie nie­przy­sto­so­wa­nych”, chrze­ści­ja­nie „pra­cu­ją zgod­nie z pla­nem, dzię­ki któ­re­mu Bóg do­pro­wa­dził ludz­kość tak da­le­ko”. Ko­ściół ka­to­lic­ki na­to­miast ostro po­tę­pił pro­jekt usta­wy, opie­ra­jąc się na za­sa­dach po­sza­no­wa­nia ludz­kiej god­no­ści oraz wol­no­ści w sto­sun­ku do pań­stwa, ale jego wpły­wy w An­glii roku 1912 były nie­wiel­kie.

De­ba­ta to­czy­ła się nie tyl­ko w par­la­men­cie, ale też w pra­sie i na uli­cy. Wells i Shaw po­pie­ra­li tę re­gu­la­cję, pod­czas gdy słyn­ny G. K. Che­ster­ton od­rzu­cał ją ze wszyst­kich sił, na­zy­wa­jąc ją z wła­ści­wym so­bie sar­ka­zmem „pro­jek­tem usta­wy upo­śle­dzo­nych umy­sło­wo”, ma­jąc na my­śli tych, któ­rzy go zło­ży­li.

Pi­sarz prze­czu­wał, jak strasz­li­we kon­se­kwen­cje może wy­wo­łać eu­ge­ni­ka – w myśl an­tycz­nej mak­sy­my, „kto bę­dzie strzegł sa­mych straż­ni­ków”, czy­li kto stwier­dzi, że dana oso­ba jest upo­śle­dzo­na? Czyż tego ro­dza­ju pra­wo nie da­ło­by osło­ny praw­nej dla eli­mi­no­wa­nia wszyst­kich uwa­ża­nych za, w taki czy inny spo­sób, nie­bez­piecz­nych lub uciąż­li­wych dla sys­te­mu po­li­tycz­ne­go? Dla Che­ster­to­na de­fi­ni­cja „ogra­ni­czo­nych umy­sło­wo” z pro­jek­tu usta­wy była zbyt mgli­sta, aby nie wzbu­dzić po­dej­rzeń: „lu­dzie, któ­rzy choć »są w sta­nie za­ro­bić na ży­cie przy sprzy­ja­ją­cych oko­licz­no­ściach«, są jed­nak »nie­zdol­ni, by za­rzą­dzać swo­imi spra­wa­mi z po­trzeb­ną roz­wa­gą« – to jest do­kład­nie to, co na ca­łym świe­cie każ­dy wraz z żoną mówi na te­mat swo­ich są­sia­dów”.

Pi­sarz był prze­ko­na­ny, że w rze­czy­wi­sto­ści ta usta­wa jest wy­mie­rzo­na w bied­nych. W tych, któ­rych ogra­bio­no z zie­mi, aby pra­co­wa­li w fa­bry­kach wiel­kich miast, a któ­rzy, gdy w koń­cu było tam już wy­star­cza­ją­co rąk do pra­cy, tło­czy­li się na przed­mie­ściach w nie­ludz­kich wa­run­kach. Była prze­ciw­ko tym, któ­rych, po za­bra­niu im wszyst­kie­go, sys­tem ka­pi­ta­li­stycz­ny chciał rów­nież po­zba­wić je­dy­nej na­dziei – dzie­ci: „Temu, któ­ry nie żyje jesz­cze, po­zo­stał tyl­ko on sam, lecz i tak na­sta­ją na jego ży­cie, by mu je ode­brać”. Che­ster­ton po­przez wy­kła­dy i ese­je sta­rał się uświa­do­mić Bry­tyj­czy­kom za­gro­że­nia wy­ni­ka­ją­ce z eu­ge­ni­ki, osią­ga­jąc pe­wien wpływ na kil­ku par­la­men­ta­rzy­stów, jak nie­za­leż­ne­go Jo­sia­ha We­dgwo­oda, sko­li­ga­co­ne­go z ro­dzi­ną Dar­wi­na, któ­ry po­tę­pił pro­jekt usta­wy jako „po­twor­ne na­ru­sze­nie” praw czło­wie­ka. Zda­niem We­dgwo­oda praw­dzi­wym za­mia­rem eu­ge­ni­ków, mó­wią­cych o izo­lo­wa­niu ogra­ni­czo­nych umy­sło­wo, aby za­po­biec ich pro­kre­acji, była przy­mu­so­wa ste­ry­li­za­cja, cała ta pro­po­zy­cja zaś była „prze­siąk­nię­ta du­chem okrop­ne­go To­wa­rzy­stwa Edu­ka­cji Eu­ge­nicz­nej, któ­re sta­ra się ho­do­wać kla­sę ro­bot­ni­czą jak­by to było by­dło”.

Gilbert Keith Chesterton stoczył prawdziwą bitwę intelektualną ze zwolennikami ideologii eugenicznej, którzy dążyli do ograniczenia praw i wolności osób sklasyfikowanych przez ekspertów jako „nieprzystosowane”.

Pro­jekt usta­wy nie zo­stał osta­tecz­nie przy­ję­ty, ale mię­dzy 24 a 30 lip­ca tego roku od­był się w Lon­dy­nie Pierw­szy Mię­dzy­na­ro­do­wy Kon­gres Eu­ge­nicz­ny, któ­ra przy­czy­nił się do na­si­le­nia przy­chyl­ne­go kli­ma­tu do jej uchwa­le­nia. W zjeź­dzie, któ­re­go ob­ra­da­mi kie­ro­wał Le­onard Dar­win oraz, jako wi­ce­prze­wod­ni­czą­cy, Chur­chill (ów­cze­sny pierw­szy lord Ad­mi­ra­li­cji), uczest­ni­czy­ło oko­ło 800 my­śli­cie­li, na­ukow­ców i wy­bit­nych po­li­ty­ków z obu stron Atlan­ty­ku, jak wy­na­laz­ca Ale­xan­der Gra­ham Bell, były pre­mier Bal­fo­ur, pro­fe­sor Uni­wer­sy­te­tu w Oxfor­dzie Sir Wil­liam Osler (uwa­ża­ny za ojca współ­cze­snej me­dy­cy­ny), Al­fred Plo­etz (za­ło­ży­ciel nie­miec­kie­go To­wa­rzy­stwa Hi­gie­ny Ra­so­wej) czy też Ame­ry­ka­nin Char­les Da­ven­port (dy­rek­tor Biu­ra Re­je­strów Eu­ge­nicz­nych). Na kon­gre­sie omó­wio­no te­mat prak­tycz­ne­go za­sto­so­wa­nia eu­ge­ni­ki w celu za­po­bie­ga­nia roz­mna­ża­niu się nie­przy­sto­so­wa­nych, z wy­ko­rzy­sta­niem ta­kich me­tod jak ste­ry­li­za­cja i se­gre­ga­cja.

Ustawa o ograniczonych umysłowo

Rów­nież w 1912 r. rząd za­pre­zen­to­wał wła­sną pro­po­zy­cję, Usta­wę o ogra­ni­czo­nych umy­sło­wo, któ­rą uchwa­lo­no w maju 1913 r., przy je­dy­nie trzech gło­sach prze­ciw­ko (je­den z nich na­le­żał do We­dgwo­oda) i któ­ra we­szła w ży­cie 1 kwiet­nia 1914 r. Usta­no­wio­no w niej czte­ry ka­te­go­rie: idio­tyzm, im­be­cy­lizm, ogra­ni­cze­nie umy­sło­we i im­be­cy­lizm mo­ral­ny, a tak­że po­wo­ła­no ko­mi­tet, któ­ry, opie­ra­jąc się na do­ku­men­ta­cji le­kar­skiej i na­ka­zach są­do­wych, miał de­cy­do­wać o tym, kto po­wi­nien zo­stać umiesz­czo­ny w za­kła­dzie, gdzie otrzy­ma „opie­kę, nad­zór i kon­tro­lę dla swo­jej wła­snej ochro­ny lub w celu ochro­ny in­nych”. Jed­nak­że nie uwzględ­nio­no dal­szych pro­po­zy­cji eu­ge­ni­ków: nie po­czy­nio­no żad­nej wzmian­ki o przy­mu­so­wej ste­ry­li­za­cji, ogra­ni­cze­niu mał­żeństw ani na te­mat człon­ków ro­dzin tych lu­dzi. Po­nad­to po­ja­wia­ła się szan­sa dla wie­lu ogra­ni­czo­nych umy­sło­wo, żeby – pod nad­zo­rem pra­cow­ni­ka so­cjal­ne­go – na­dal żyli w swo­im na­tu­ral­nym śro­do­wi­sku, dla po­zo­sta­łych zaś, aby ich po­byt w za­kła­dzie nie był trwa­ły, tyl­ko by mo­gli go opu­ścić, jak tyl­ko sta­ną się go­to­wi do ży­cia w spo­łe­czeń­stwie, tak jak w przy­pad­ku dzie­ci nie­zdol­nych do „na­le­ży­te­go ko­rzy­sta­nia z na­ucza­nia w szko­łach po­wszech­nych”. Z dru­giej stro­ny, wpro­wa­dze­nie tych wy­tycz­nych w ży­cie oka­za­ło się dużo trud­niej­sze, niż tego ocze­ki­wa­no. Wła­dze lo­kal­ne były nie­chęt­ne bu­do­wa­niu no­wych za­kła­dów, a wie­lu ro­dzi­ców od­ma­wia­ło współ­pra­cy z sys­te­mem, któ­ry kla­sy­fi­ko­wał ich dzie­ci jako „ogra­ni­czo­ne umy­sło­wo”. Po­dob­nie było z wie­lo­ma le­ka­rza­mi, któ­rzy mie­li wy­da­wać za­świad­cze­nia, nie ma­jąc do dys­po­zy­cji wy­star­cza­ją­co po­waż­nych kry­te­riów. Po roku Ko­mi­tet Kon­tro­li po­wia­do­mił, że je­dy­nie 6612 osób zo­sta­ło za­mknię­tych w za­kła­dach dla upo­śle­dzo­nych umy­sło­wo i że więk­szość z nich zo­sta­ła tam prze­nie­sio­na z przy­tuł­ków i do­mów dla ubo­gich. Eu­ge­ni­cy wciąż ob­sta­wa­li przy swo­ich ra­dy­kal­nych pro­po­zy­cjach, jed­nak 4 sierp­nia 1914 r. dla Wiel­kiej Bry­ta­nii roz­po­czę­ła się pierw­sza woj­na świa­to­wa. Człon­ko­wie To­wa­rzy­stwa Edu­ka­cji Eu­ge­nicz­nej ro­ze­szli się, a jego lo­kal­ne pla­ców­ki ule­gły li­kwi­da­cji. Kie­dy bry­tyj­ski ruch eu­ge­ni­ków znów na­brał sił, w la­tach 30. XX w., dzia­ło się to już w zu­peł­nie in­nym kon­tek­ście niż w okre­sie 1908–1914, przez co już nikt ich nie brał na po­waż­nie. Po­stę­py me­dy­cy­ny w ko­lej­nych de­ka­dach udo­wod­ni­ły, że co­raz mniej lu­dzi cier­pią­cych na za­bu­rze­nia psy­chicz­ne musi być izo­lo­wa­nych od spo­łe­czeń­stwa. Po tym, jak za­czę­to są­dzić, że wie­le z tych za­bu­rzeń nie było wro­dzo­nych, lecz mia­ło swo­je źró­dło w nie­do­ży­wie­niu, bie­dzie i nie­do­stat­kach, nad­uży­ciach i za­nie­dba­niach, le­cze­nie skon­cen­tro­wa­no na wcze­snej dia­gno­zie, ku­ra­cji, te­ra­pii, wspar­ciu ze stro­ny ro­dzi­ny i dba­ło­ści o do­bro­byt spo­łecz­no­ści. W 1951 r. pry­wat­ne sto­wa­rzy­sze­nie o na­zwie Na­tio­nal Co­un­cil for Ci­vil Li­ber­ties (Kra­jo­wa Rada ds. Wol­no­ści Oby­wa­tel­skich) ujaw­ni­ło, że przez lata wię­zio­no ty­sią­ce osób na pod­sta­wie nie­ja­snych kry­te­riów, a kon­kret­ne przy­pad­ki ze­bra­ło w pu­bli­ka­cji 50 000 Out­si­de the Law [50 ty­się­cy poza pra­wem]. Po­da­no rów­nież, że wie­le z tych osób było wy­ko­rzy­sty­wa­nych jako ta­nia siła ro­bo­cza, a na­wet od­stę­po­wa­no ich pry­wat­nym fir­mom. Na sku­tek pu­blicz­nej de­ba­ty wy­wo­ła­nej tą spra­wą osiem lat póź­niej uchwa­lo­no Usta­wę o zdro­wiu psy­chicz­nym, któ­ra za­stą­pi­ła tę z 1913 r. Mia­ła ona na celu „zak­tu­ali­zo­wać me­to­dy le­cze­nia i opie­ki nad oso­ba­mi z za­bu­rze­nia­mi psy­chicz­ny­mi” i po­zwo­li­ła, po zba­da­niu wie­lu przy­pad­ków, na wy­pusz­cze­nie na wol­ność ty­się­cy osób prze­trzy­my­wa­nych w za­kła­dach za­mknię­tych.

Przypisy

[1] K. Darwin, O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, na podstawie przekł. S. Dicksteina i J. Nusbauma oprac. J. Popiołek i M. Yamazaki, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2009, s. 61–62.

[2] T. H. Huxley, Stanowisko człowieka w przyrodzie: trzy rozprawy, z niem. przekładu J. W. Carusa spolszczył S. Żaryn, nakładem „Przeglądu Tygodniowego”, Warszawa 1874, s. 91–92.

[3] K. Darwin, op.cit., s. 84.

[4] K. Darwin, O pochodzeniu człowieka, tłum. L. Masłowski, Kraków 1874, s. 186, 198.

[5] Ibidem, s. 215.

[6] Ibidem.

[7] Ibidem.

[8] Ibidem, s. 32.

[9] Ibidem, s. 200.

[10] Platon, Państwo, tłum. W. Witwicki, Wydawnictwo Antyk, Kęty 2003, s. 161.

Rozdział 2

Eugenika w Stanach Zjednoczonych

Choć w Wiel­kiej Bry­ta­nii wie­lu lu­dzi od­su­nię­to od spo­łe­czeń­stwa po tym, jak nie­słusz­nie uzna­no ich za „za­gro­że­nie dla sie­bie i in­nych”, ni­g­dy nie do­szło tam do przy­mu­so­wych ste­ry­li­za­cji. Eu­ge­ni­cy osią­gnę­li znacz­nie wię­cej w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, kra­ju, w któ­rym przy­ję­to nową ide­olo­gię z naj­więk­szym en­tu­zja­zmem. Ze wzglę­du na pro­ble­my spo­łecz­ne z koń­ca XIX w. po­my­sły eu­ge­nicz­ne zna­la­zły dużo szer­sze au­dy­to­rium w spo­łe­czeń­stwie od po­ko­leń przy­zwy­cza­jo­nym do kon­flik­tów – za­rów­no z Afro­ame­ry­ka­na­mi, jak i rdzen­ną lud­no­ścią – kon­flik­tów, któ­re do­pro­wa­dzi­ły do po­wsta­nia wie­lu ne­ga­tyw­nych ste­reo­ty­pów na te­mat mniej­szo­ści et­nicz­nych.

Stany Zjednoczone – żyzny grunt dla eugeniki

Kie­dy miesz­kań­cy Sta­nów Zjed­no­czo­nych sta­li się na­ro­dem, na­stro­je na­cjo­na­li­stycz­ne w po­łą­cze­niu z re­li­gij­ny­mi do­pro­wa­dzi­ły do stwo­rze­nia dok­try­ny zna­nej jako Bo­skie Prze­zna­cze­nie – prze­ko­na­nia, że rasa an­glo­sa­ska, wy­zna­nia pro­te­stanc­kie­go (WASP, czy­li Whi­te An­glo-Sa­xon Pro­te­stant), jest rasą wyż­szą, wy­bra­ną przez Boga, aby roz­prze­strze­niać się na wszyst­kie za­kąt­ki Zie­mi. Ta for­ma ra­si­zmu na­si­li­ła się przed woj­ną z Mek­sy­kiem (1846–1848) i uza­sad­nia­ła przy­własz­cze­nie so­bie oko­ło po­ło­wy po­wierzch­ni tego kra­ju, któ­re­go miesz­kań­ców uzna­no za rasę mie­sza­ną i nie­udol­ną. Uza­sad­nie­nie na­uko­we po­ja­wi­ło się wraz z pu­bli­ka­cją O po­wsta­wa­niu ga­tun­ków, osiem lat przed ukoń­cze­niem pierw­szej li­nii ko­lei trans­kon­ty­nen­tal­nej. Bio­lo­gicz­ne prze­sła­nie książ­ki (prze­trwa­nie naj­le­piej przy­sto­so­wa­nych) na­tych­miast od­nie­sio­no do spraw In­dian, a tak­że dzi­kie­go ka­pi­ta­li­zmu, któ­ry ce­cho­wał szyb­ką in­du­stria­li­za­cję kra­ju. Rdzen­ni Ame­ry­ka­nie zo­sta­li uzna­ni za „dzi­ką, dra­pież­ną i pod­stęp­ną imi­ta­cję ludz­ko­ści”, nie­ma­ją­cą pra­wa do zie­mi, w prze­ci­wień­stwie do An­glo­sa­sów, któ­rzy ko­rzy­sta­li z niej zgod­nie z in­ten­cja­mi Stwór­cy. Hi­tler wy­ra­żał się z wiel­kim uzna­niem o spraw­no­ści ame­ry­kań­skiej po­li­ty­ki eks­ter­mi­na­cji rdzen­nych miesz­kań­ców, a dok­try­na Bo­skie­go Prze­zna­cze­nia, prze­tłu­ma­czo­na na ję­zyk nie­miec­ki w po­cząt­kach XX w., przy­czy­ni­ła się do po­wsta­nia kon­cep­cji Le­ben­sraum, prze­strze­ni ży­cio­wej, któ­rej do­ma­ga­li się na­zi­ści, uza­sad­nia­jąc w ten spo­sób swo­ją eks­pan­sję mi­li­tar­ną.

Po­dob­nie, po­mi­mo ide­ałów wol­no­ści i rów­no­ści mię­dzy ludź­mi, uję­tych w kon­sty­tu­cji z 1787 r., uzgod­nio­no, że Kon­gres nie miał wła­dzy, aby za­ka­zać „mi­gra­cji oraz spro­wa­dza­nia osób, któ­re ja­ki­kol­wiek z ak­tu­al­nie ist­nie­ją­cych sta­nów uzna za sto­sow­ne przy­jąć”. Przed­mio­tem im­por­tu byli czar­ni nie­wol­ni­cy. Cho­ciaż woj­na se­ce­syj­na (1861–1865) uda­nie prze­bra­ła się za wal­kę o znie­sie­nie nie­wol­nic­twa, w rze­czy­wi­sto­ści cho­dzi­ło o zwy­kłe kłam­stwo, któ­rym Pół­noc uza­sad­nia­ła woj­nę. W ten spo­sób dba­ła o swój je­dy­ny cel, ja­kim było za­ha­mo­wa­nie ro­sną­ce­go po­ten­cja­łu eko­no­micz­ne­go Po­łu­dnia, za­wład­nię­cie jego ak­ty­wa­mi fi­nan­so­wy­mi, prze­ję­cie tam­tej­szej pręż­nej pro­duk­cji rol­nej i uwol­nie­nie nie­wol­ni­ków pra­cu­ją­cych na roli, aby wy­ko­rzy­stać ich do pra­cy za ni­ską pła­cę w licz­nych fa­bry­kach pół­noc­nych sta­nów. Tak na­praw­dę ra­si­stow­ska men­tal­ność nie zmie­ni­ła się po woj­nie, co do­pro­wa­dzi­ło do se­gre­ga­cji ra­so­wej, któ­ra trwa­ła aż do lat 60. XX w. Po woj­nie se­ce­syj­nej Afro­ame­ry­ka­nie z nie­wol­ni­ków sta­li się lud­no­ścią zmar­gi­na­li­zo­wa­ną. Po­grą­że­ni byli w bie­dzie wy­wo­łu­ją­cej cho­ro­by i skła­nia­ją­cej do zbrod­ni, a to je­dy­nie umoc­ni­ło prze­ko­na­nie WASP, że na­le­żą oni do gor­szej rasy.

W po­cząt­kach XX w. Sta­ny Zjed­no­czo­ne pod wzglę­dem moż­li­wo­ści prze­my­słu znaj­do­wa­ły się wśród trzech naj­więk­szych mo­carstw świa­ta obok Wiel­kiej Bry­ta­nii i Nie­miec. To przy­cią­ga­ło ogrom­ną licz­bę imi­gran­tów, któ­rzy tło­czy­li się w bied­nych dziel­ni­cach miast w wa­run­kach skraj­nej nę­dzy. Przed ro­kiem 1880 zde­cy­do­wa­na więk­szość z tych imi­gran­tów po­cho­dzi­ła z pół­noc­nej i za­chod­niej Eu­ro­py: Wiel­kiej Bry­ta­nii, Nie­miec, Ir­lan­dii i Skan­dy­na­wii. Byli to An­glo­sa­si lub oso­by na­le­żą­ce do kul­tur, któ­re z ła­two­ścią moż­na było za­adap­to­wać do an­glo­sa­skiej. Ale roz­wój re­wo­lu­cji prze­my­sło­wej w tych kra­jach spra­wił, że od tego mo­men­tu spa­dła licz­ba emi­gran­tów, po­nie­waż tam­tej­sze fa­bry­ki tak­że po­trze­bo­wa­ły rąk do pra­cy. Dla­te­go też wzro­sła licz­ba imi­gran­tów z Włoch, Po­la­ków, Wę­grów oraz in­nych przed­sta­wi­cie­li na­ro­do­wo­ści za­miesz­ku­ją­cych im­pe­rium au­stro-wę­gier­skie – wszyst­kie one były kra­ja­mi mniej uprze­my­sło­wio­ny­mi. Dużą część sta­no­wi­li Ży­dzi, któ­rzy ucie­ka­li przed po­gro­ma­mi w Eu­ro­pie Wschod­niej, do któ­rych do­cho­dzi­ło po za­ma­chu na cara Alek­san­dra II 13 mar­ca 1881 r. W 1870 r. Nowy Jork za­miesz­ki­wa­ło 80 tys. Ży­dów; w 1915 r., było ich tam już 1,5 mln.

Ge­ne­rał Fran­cis Ama­sa Wal­ker był pro­fe­so­rem eko­no­mii w Yale, sze­fem Biu­ra Sta­ty­sty­ki De­par­ta­men­tu Skar­bu Sta­nów Zjed­no­czo­nych, głów­nym kie­row­ni­kiem spi­su sta­ty­stycz­ne­go USA, pre­ze­sem Ame­ry­kań­skie­go To­wa­rzy­stwa Sta­ty­stycz­ne­go oraz jed­nym z naj­wy­bit­niej­szych eko­no­mi­stów w ame­ry­kań­skiej hi­sto­rii. Wal­ker był apo­lo­ge­tą rasy aryj­skiej, od któ­rej po­cho­dzi­ły ludy bry­tyj­skie i ger­mań­skie. Ro­zu­miał, jak waż­ną rolę w roz­wo­ju kra­ju od­gry­wa­ła imi­gra­cja, ale oba­wiał się, że przy­by­cie niż­szych na­ro­dów, czy­li nie-Aryj­czy­ków, może wy­wo­łać ne­ga­tyw­ne skut­ki. W The growth of the Na­tion in num­bers [Wzrost na­ro­du w licz­bach] (1889) na­pi­sał:

Nie ma po­wo­dów, aby każ­da gru­pa lud­no­ści eu­ro­pej­skiej w sta­nie upad­ku i sta­gna­cji, w któ­rej na prze­strze­ni wie­ków nie po­ja­wił się ża­den po­wiew ży­cia in­te­lek­tu­al­ne­go czy prze­my­sło­we­go, po­win­na być przy­ję­ta jako imi­grant w Sta­nach Zjed­no­czo­nych. […] Pro­ble­my, ja­kie tak cięż­ko nas do­ty­ka­ją dziś, są wy­star­cza­ją­co po­waż­ne na­wet bez ich kom­pli­ko­wa­nia i po­tę­go­wa­nia przez do­da­nie kil­ku mi­lio­nów Wę­grów, Cze­chów, Po­la­ków, Wło­chów z po­łu­dnia i ro­syj­skich Ży­dów.

Po­glą­dy Wal­ke­ra po­dzie­la­ła więk­szość ame­ry­kań­skich elit. W 1894 r. Pre­scott Farn­sworth Hall, Ro­bert De­Co­ur­cy Ward i Char­les War­ren za­ło­ży­li Immi­gra­tion Re­stric­tion Le­ague (Ligę Ogra­ni­cze­nia Imi­gra­cji) – sto­wa­rzy­sze­nie an­ty­se­mic­kie, an­ty­ka­to­lic­kie i prze­ciw­ne wszyst­kie­mu, co nie było an­glo­sa­skie; pro­po­no­wa­ło ono, by pod­da­wać przy­by­wa­ją­cych te­stom z czy­ta­nia i w ten spo­sób unie­moż­li­wić wjazd do kra­ju imi­gran­tom z niż­szych ras. Po 10 la­tach od po­wsta­nia sto­wa­rzy­sze­nia na­le­że­li do nie­go wy­bit­ni wy­kła­dow­cy uni­wer­sy­tec­cy, ban­kie­rzy i in­te­lek­tu­ali­ści.

Cała ta kom­bi­na­cja czyn­ni­ków spra­wi­ła, że Sta­ny Zjed­no­czo­ne były ży­znym po­lem, na któ­rym tru­ją­ce wody eu­ge­ni­ki po­zwo­li­ły ener­gicz­nie kieł­ko­wać obec­ne­mu od daw­na ziar­nu ra­si­zmu, po tym, jak nada­no mu sta­tus teo­rii na­uko­wej. Eu­ge­ni­ka sta­no­wi­ła do­sko­na­ły (i „na­uko­wy”) pre­tekst do za­ha­mo­wa­nia tej bar­ba­rzyń­skiej in­wa­zji, twier­dząc, że ko­niecz­ne jest od­se­pa­ro­wa­nie na­ro­do­wej czy­sto­ści ge­ne­tycz­nej od ras niż­szych.

Dla ame­ry­kań­skich eu­ge­ni­ków (za­go­rza­łych zwo­len­ni­ków Gal­to­na) in­te­li­gen­cja była ce­chą wro­dzo­ną, dzie­dzicz­ną i nie­za­leż­ną od czyn­ni­ków śro­do­wi­sko­wych. Po­nad­to uwa­ża­li, że za­le­ża­ły od niej pra­wie wszyst­kie istot­ne aspek­ty ludz­kie­go za­cho­wa­nia. Ni­ska in­te­li­gen­cja była przy­czy­ną za­cho­wań kry­mi­nal­nych u prze­stęp­ców oraz anar­chi­stycz­nych u jed­no­stek aspo­łecz­nych. Wszy­scy ci, któ­rzy nie byli w sta­nie przy­sto­so­wać się do oto­cze­nia, żyć zgod­ne z nor­ma­mi spo­łecz­ny­mi lub też za­cho­wy­wać się roz­sąd­nie, byli upo­śle­dze­ni umy­sło­wo. Zgod­nie z ge­ne­ty­ką nie­któ­re rasy mia­ły być bar­dziej in­te­li­gent­ne niż inne i dla­te­go na­le­ża­ło uni­kać za­nie­czysz­cze­nia wyż­szych ras (czy­taj: eli­ty WASP). Ich wy­sił­ki kon­cen­tro­wa­ły się na wy­kry­wa­niu ta­kich lu­dzi, unie­moż­li­wia­niu im przy­jaz­du z za­gra­ni­cy i nie­do­pusz­cza­niu do roz­mna­ża­nia się tych, któ­rzy byli już w kra­ju.

Charles Davenport i Biuro Rejestrów Eugenicznych