Lekarze Hitlera
- Wydawca:
- Wydawnictwo RM
- Kategoria:
- Humanistyka
- Język:
- polski
- ISBN:
- 978-83-7773-712-5
- Rok wydania:
- 2017
- Słowa kluczowe:
- część
- eksperymenty
- eksterminacyjnej
- hitlera
- lekarskiego
- lekarze
- lekarzy
- mengele
- obecne
- przerodził
- sterylizacji
- wykonywany
- mobi
- kindle
- azw3
- epub
Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).
Kilka słów o książce pt. “Lekarze Hitlera”
Książka stanowi wyczerpujące studium kluczowej roli, jaką odegrała znaczna część grona lekarskiego w polityce eksterminacji i tworzenia aryjskiej rasy nadludzi. W sposób szczegółowy i dokładny analizuje, jak program eliminacji niepełnosprawnych i chorych psychicznie dzieci – wymyślony, koordynowany i wykonywany przez lekarzy – przerodził się ostatecznie w masowe zabójstwa w obozach zagłady i okrutne eksperymenty medyczne prowadzone przez uznanych specjalistów. Daje przegląd wszystkich aspektów biopolityki eksterminacyjnej Hitlera: od początków ruchu eugenicznego w Niemczech, publikacji Mein Kampf, programów przymusowej sterylizacji, Aktion 4, czy też eksperymentów z bliźniętami niesławnego doktora Mengele, aż do procesów prawnych, które zahamowały tego typu praktyki. Zarazem pokazuje, w jaki sposób nazizm korzystał z ówczesnej wiedzy biologicznej. Hitler bowiem wykorzystał do tworzenia swojego szaleńczego programu biopolitycznego unicestwienia „elementów niepożądanych” doktryny, mity oraz idee obecne w społeczeństwach Zachodu już od dłuższego czasu, a za jeden ze swoich punktów odniesienia amerykańską politykę przymusowej sterylizacji.
Polecane książki
Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Manuel Moros Peña
Książka dedykowana pamięciBenjamína Peñi Heda (1911–1988),
kombatanta – uczestnika hiszpańskiej wojnydomowej po stronie republikańskiej,mojego dziadka i mistrza.
Człowieka, który przegrał wojnę,
ale nigdy nie stracił godności.
Lekarze Hitlera
Manuel Moros Peña
Tłumaczenie: Joanna Kowalczyk
Los médicos de Hitler edición original en castellano © 2014 Ediciones Nowtilus,
S.L. www.nowtilus.com
© 2014 Manuel Moros
All rights reserved.
Polish language translation © 2017 Wydawnictwo RM
Wydawnictwo RM, 03-808 Warszawa, ul. Mińska 25
rm@rm.com.pl
www.rm.com.pl
Żadna część tej pracy nie może być powielana i rozpowszechniana, w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (elektroniczny, mechaniczny) włącznie z fotokopiowaniem, nagrywaniem na taśmy lub przy użyciu innych systemów, bez pisemnej zgody wydawcy.
Wszystkie nazwy handlowe i towarów występujące w niniejszej publikacji są znakami towarowymi zastrzeżonymi lub nazwami zastrzeżonymi odpowiednich firm odnośnych właścicieli.
Wydawnictwo RM dołożyło wszelkich starań, aby zapewnić najwyższą jakość tej książce, jednakże nikomu nie udziela żadnej rękojmi ani gwarancji. Wydawnictwo RM nie jest w żadnym przypadku odpowiedzialne za jakąkolwiek szkodę będącą następstwem korzystania z informacji zawartych w niniejszej publikacji, nawet jeśli Wydawnictwo RM zostało zawiadomione o możliwości wystąpienia szkód.
ISBN 978-83-7773-459-9
ISBN 978-83-7773-712-5 (ePub)
ISBN 978-83-7773-713-2 (mobi)
Redaktor prowadzący: Agnieszka Trzebska-CwalinaRedakcja: Piotr WalkowiczKorekta: Składnica LiterackaNadzór graficzny: Grażyna JędrzejecOpracowanie graficzne okładki i książki wg oryginału: Grażyna JędrzejecOpracowanie wersji elektronicznej: Marcin FabijańskiWeryfikacja wersji elektronicznej: Justyna Mrowiec
W razie trudności z zakupem tej książki prosimy o kontakt z wydawnictwem: rm@rm.com.pl
Narodowy socjalizm to nic innego jak biologia stosowana.
Rudolf Hess (1894–1987), zastępca Hitlera,
podczas zebrania partii nazistowskiej w 1934 r.
Wszystko, co do tej pory uważało się za nadrzędny nakaz w medycynie (dbać o chorych, nie bacząc na ich rasę; leczyć każdego pacjenta tak samo, bez względu na religię albo płeć; pomagać wszystkim łagodzić ich cierpienia), w opinii narodowego socjalizmu nie jest właściwe. Wręcz przeciwnie. Chcą rozpętać wojnę przeciwko wszelakim istotom niższym, zwłaszcza chorym bez nadziei, i pozbyć się ich. […] Chorzy, którzy nie mają szans na wyzdrowienie, są skazani na eliminację i to właśnie lekarzowi jest zlecone to zadanie. Lekarz zmieni się w mordercę!
Julius Mozes (1868–1942), postępowy lekarz żydowski,
który zginął w obozie koncentracyjnym w Theresienstadt
(Czechy), w artykule opublikowanym w lutym 1932 r.
w czasopiśmie „Der Kassernarzt”.
Będę uważał za prawdziwych zdrajców ojczyzny wszystkich, którzy od dziś będą sprzeciwiać się eksperymentom na istotach ludzkich i tym samym będą woleć, żeby dzielni niemieccy żołnierze ginęli, zamiast uratować się, korzystając z wyników eksperymentów. Nie zawaham się przekazać ich nazwisk odpowiednim władzom i zezwalam wszystkim na przedstawienie mojego punktu widzenia tymże władzom.
Reichsführer-SS Heinrich Himmler, w liście
do Sigmunda Raschera z 24 października 1942 r.
Spis treści
Przysięga Hipokratesa
1 Korzenie zła
Thomas Malthus i katastrofa żywieniowa
Karol Darwin i O powstawaniu gatunków
Herbert Spencer i darwinizm społeczny
Pochodzenie człowieka
Francis Galton, ojciec eugeniki
Prace Mendla
„Dekadencja” społeczeństwa brytyjskiego
Ustawa o ograniczonych umysłowo
2 Eugenika w Stanach Zjednoczonych
Stany Zjednoczone – żyzny grunt dla eugeniki
Charles Davenport i Biuro Rejestrów Eugenicznych
Henry H. Goddard, zagrożenie ze strony ograniczonych umysłowo i testy na inteligencję
Robert Mean Yerkes i testy na inteligencję w wojsku
Towarzystwo Galtonowskie
Biuro Rejestrów Eugenicznych i Drugi Międzynarodowy Kongres Eugeniczny
Amerykańskie Stowarzyszenie Eugeniczne
Ustawy o sterylizacji w Stanach Zjednoczonych
Buck przeciwko Bellowi
Zamknięcie Złotej Bramy
3 W brzuchu bestii. Początki eugeniki w Niemczech
System ubezpieczeń społecznych Żelaznego Kanclerza
Niemiecka medycyna w początkach XX wieku
Urodzony przestępca Lombrosa
Darwinizm w Niemczech
Haeckel i eugenika
Rasa nadludzi
Uczniowie Haeckela
Alfred Ploetz i higiena rasowa
Towarzystwo Higieny Rasowej
4 Niemiecka eugenika po pierwszej wojnie światowej. Republika Weimarska
Pierwsza wojna światowa
Rewolucja
Traktat wersalski
Konstytucja weimarska
Legenda o ciosie w plecy
Międzynarodowy spisek żydowski
Niemiecki system opieki zdrowotnej po pierwszej wojnie światowej
Życie niegodne życia
Fritz Lenz
Julius Lehmann i Towarzystwo Thule
Eugenika w Republice Weimarskiej
Kryzys ekonomiczny
Eugenika w służbie dobrobytu narodu niemieckiego
5 Hitler, lekarz narodu
Młodość Hitlera w antysemickim Wiedniu
Hitler żołnierz
Początki partii nazistowskiej
SA
Pucz monachijski
Mein Kampf
Mieszanka wybuchowa
Odbudowa NSDAP
Dojście do władzy partii nazistowskiej
Reichstag w płomieniach
Szturm po władzę
Noc długich noży
Gospodarka wojenna
6 Lekarze Hitlera
Kryzys i antysemityzm
Kaduceusz i swastyka
Czystka wśród żydowskich lekarzy
Ustawa o sterylizacji
Program eutanazji
Aktion T4
Rzeźnie Aktion T4
Od uzdrowicieli do morderców
Sprzeciw biskupa Galena
Aktion T4 w obozach koncentracyjnych – 14f13
„Dzika eutanazja”
Aktion T4 – pierwszy rozdział Holokaustu
Operacja Reinhardt
„Ostateczne rozwiązanie”
7 Obozy
Potwierdzenie władzy poprzez represje. Schutzhaft
Model Dachau
Rozwój obozów
Praca czyni wolnym
„Muzułmani”
Eksperymenty medyczne
Ahnenerbe
Eksperymenty medyczne w Republice Weimarskiej
8 Dachau. Sigmund Rascher i eksperymenty z wysokością i hipotermią
Eksperymenty z wysokością
Eksperymenty z hipotermią
Polygal
Eksperymenty ze słoną wodą
Eksperymenty związane z malarią
9 Ravensbrück. Karl Gebhardt i eksperymenty z sulfonamidami oraz Ludwig Stumpfegger i transplantacje kości
Operacja Anthropoid
Theodor Morell, lekarz Hitlera
Spór o sulfonamidy
Ravensbrück, piekło kobiet
Eksperymenty z sulfonamidami
Eksperymenty z transplantacjami kości
10 Buchenwald. Erwin Ding i eksperymenty z tyfusem i bombami zapalającymi. Lek na homoseksualizm. Kolekcja tatuaży i zmniejszonych głów
Zagrożenie tyfusem
Las bukowy
Wiedźma z Buchenwaldu
Eksperymenty związane z tyfusem
Eksperymenty z bombami zapalającymi
Lek na homoseksualizm
Wiwisekcje
Wyzwolenie obozu
Kolekcja tatuaży, zmniejszonych głów i przedmiotów
wykonanych z ludzkiej skóry
Wiedźma na ławie oskarżonych
Los pozostałych „eksperymentatorów”
11 Natzweiler-Struthof. August Hirt – gaz musztardowy i kolekcja czaszek. Nils Eugen Hagen i tyfus
Jak rozpoznać Żydów?
Wojna chemiczna
Eksperymenty z gazem musztardowym
Eksperymenty z fosgenem
Eksperymenty ze szczepionką na tyfus
Kolekcja czaszek
12 Auschwitz. Carl Clauberg i Horst Schumann i eksperymenty ze sterylizacją. Josef Mengele i jego bliźniaki
Operacja Barbarossa
Problem mischlingów
W poszukiwaniu nowej metody sterylizacji
Eksperymenty ze sterylizacją za pomocą promieni rentgenowskich
Tajemniczy środek sterylizujący Clauberga
Instytut Rajsko
Makabryczne pożywki hodowlane dla bakterii
Auschwitz, ogromne laboratorium badawcze
Anioł Śmierci z Auschwitz
Bliźnięta, strażnicy tajemnicy dziedziczności
Młody Mengele
Niepowtarzalna szansa
Wielki selekcjoner
Eksperymenty na bliźniętach
Rodzina Ovitzów
Szaleńcze eksperymenty Mengelego
Bezwzględny morderca
Dzieci z Neuengamme
Uciekinier Mengele
13 Norymberga
Proces lekarzy
Eksperymenty medyczne w Stanach Zjednoczonych
Kodeks Norymberski
Pogwałcenia kodeksu w Stanach Zjednoczonych
Eksperymenty z radioaktywnością w Stanach Zjednoczonych
Eksperymenty nad kontrolą umysłu. MK-Ultra
Nowe regulacje w badaniach biomedycznych
Mur milczenia
Beneficjenci zbrodni nazistowskich
„Denazyfikacja” lekarzy Trzeciej Rzeszy
Operacja Paperclip
Jednostka 731
Czwarta Rzesza
Upadek muru
14 Wnioski. Pamięć o nazistowskich zbrodniach gwarantem etycznej przyszłości
Bibliografia
Przysięga Hipokratesa
Przysięgam na Apollona lekarza, na Asklepiosa, Hygieję i Panaceję oraz na wszystkich bogów i boginie, biorąc ich na świadków, że wedle mej możności i rozeznania będę dochowywał tej przysięgi i tych zobowiązań. Mistrza mego w tej sztuce będę szanował na równi z rodzicami, będę się dzielił z nim mieniem i na żądanie zaspokajał jego potrzeby: synów jego będę uważał za swoich braci i będę uczył ich swej sztuki, gdyby zapragnęli się w niej kształcić, bez wynagrodzenia i żadnego zobowiązania z ich strony; prawideł, wykładów i całej pozostałej nauki będę udzielał swym synom, synom swego mistrza oraz uczniom, wpisanym i związanym prawem lekarskim, poza tym nikomu innemu.
Będę stosował zabiegi lecznicze wedle mych możności i rozeznania ku pożytkowi chorych, broniąc ich od uszczerbku i krzywdy. Nikomu, nawet na żądanie, nie dam śmiercionośnej trucizny ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka poronnego. W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę swoją. Nie będę operował chorych na kamicę, pozostawiając to ludziom zawodowo stosującym ten zabieg.
Do jakiegokolwiek wejdę domu, wejdę doń dla pożytku chorych, nie po to, żeby świadomie wyrządzać krzywdę lub szkodzić w inny sposób, wolny od pożądań zmysłowych tak wobec niewiast, jak i mężczyzn, wobec wolnych i niewolników.
Cokolwiek bym podczas leczenia, czy poza nim, z życia ludzkiego ujrzał czy usłyszał, czego nie należy na zewnątrz rozgłaszać, będę milczał, zachowując to w tajemnicy.
Jeżeli dochowam tej przysięgi i nie złamię jej, obym osiągnął pomyślność w życiu i pełnieniu tej sztuki, ciesząc się uznaniem ludzi po wszystkie czasy; jeżeli ją przekroczę i złamię, niech mnie los przeciwny dotknie[1].
Przypisy
[1] Cytat za stroną internetową Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, www.oil.org.pl/xml/oil/oil68/tematy/hipokr, dostęp 21.08.2016.
Rozdział 1
Korzenie zła
Jednym z najważniejszych mitów, jakie pozostawiła światu bogata kultura niemiecka, jest ten o Fauście, lekarzu, który niesiony nienasyconym pragnieniem zdobycia wiedzy, nie wahał się paktować z samym diabłem, ściągając tym samym na siebie zgubę, a nieszczęścia na swoje otoczenie. Johann Wolfgang Goethe, uważany przez wielu za największego z niemieckich pisarzy, poświęcił aż 60 lat, z 82, które przeżył, na napisanie swojej mistrzowskiej wersji legendy, opartymi zaś na niej dziełami wielu wybitnych autorów – od Thomasa Manna po Oscara Wilde’a – wzbogaciło duchowy skarbiec ludzkości. Na potencjał mitu o Fauście uwagę zwróciła także kinematografia i to już od samych swoich początków. Filmowcy po wielokroć przenosili go na duży ekran, nadając mu różne kształty, co odzwierciedla fascynację – zarówno twórców, jak i widzów – legendą zuchwałego lekarza. Imponująca wersja z 1926 r., również Niemca, Friedricha Wilhelma Murnaua, rozpoczyna się od głosu w tle ostrzegającego: „Spójrzcie: wrota mroku są otwarte, a cienie umarłych galopują nad Ziemią”. Plan się otwiera i oglądamy trzech trupich jeźdźców (Głód, Zarazę i Wojnę) mknących wśród chmur, oświetlonych snopami światła, które następnie odkryją nam widmową postać Mefistofelesa ukrytą wśród cieni. Byłoby to z pewnością właściwe wprowadzenie do kolejnej sceny, równie apokaliptycznej, a przy tym prawdziwej, przez co o wiele bardziej przerażającej, która rozegrała się zaledwie siedem lat po owej premierze. W nocy 30 stycznia 1933 r., w przejmującym świetle pochodni, tysiące członków SA, SS i zwolenników partii nazistowskiej godzinami maszerowały ulicami centrum Berlina. Wcześniej w godzinach rannych prezydent Hindenburg, pod naciskiem wpływowych środowisk niemieckich elit gospodarczych i wojskowych, mianował Adolfa Hitlera na stanowisko kanclerza. Chciały one stabilnej prawicowej dyktatury, która upora się z kryzysem gospodarczym i politycznym gnębiącym kraj od zakończenia pierwszej wojny światowej, i wierzyły, że będą w stanie sterować tym cholerycznym Austriakiem o śmiesznym wyglądzie, niegdysiejszym malarzem, twórcą marnych akwarel. Byli w błędzie. Hitler nie zamierzał poddawać się niczyjej kontroli.
Ogromna parada była potwierdzeniem jego wielkiego awansu, ostatecznej śmierci weimarskiej demokracji oraz początku najkrwawszego i najbardziej destrukcyjnego reżimu politycznego w historii. Tego dnia Niemcy zaprzedały duszę diabłu o imieniu Adolf Hitler, ceną zaś było życie 50 milionów istnień ludzkich, które pochłonął najbardziej wyniszczający konflikt w dziejach świata. Gdy było już po wszystkim, latem 1945 r., Churchill powiedział, że Europa jest jedynie „stertą gruzu, kostnicą, wylęgarnią zarazy i nienawiści”. Wrota mroku się otworzyły i cienie umarłych pogalopowały po Ziemi.
Marsz z pochodniami z okazji nominacji Hitlera na stanowisko kanclerza Niemiec, Berlin, 1933 r.
Jednym z najbardziej przerażających i najmniej znanych rozdziałów w historii tego szaleństwa jest udział wielu niemieckich lekarzy w programie przymusowej sterylizacji oraz w zabójstwach chorych umysłowo i niepełnosprawnych, co stanowiło prawdziwą zapowiedź Holokaustu – w teorii i w praktyce. Ponadto wielu uznanych specjalistów, profesorów uniwersyteckich, ludzi o świetlanych karierach zawarło pakt z diabłem i ofiarowało swoje usługi, aby wykorzystując materiał ludzki dostarczany im przez Heinricha Himmlera (Reichsführer-SS, czyli zwierzchnik SS, odpowiedzialny za zarządzanie obozami), z nieprzebłaganym uporem, aż do ostatecznej katastrofy, badać szaleńcze hipotezy i przeprowadzać absurdalne eksperymenty na więźniach.
Himmler, inżynier agronom o ograniczonej kulturze naukowej, był pasjonatem badań medycznych. Uważał swoich lekarzy za „biologicznych żołnierzy Trzeciej Rzeszy”, broń do zwalczania i unicestwiania niższych ras oraz wrogów państwa, równie strasznych jak potężne Panzer. W ten sposób owi ludzie, których zawód polegał na łagodzeniu bólu i ochronie życia, stali się narzędziami cierpienia i śmierci, plamiąc honor niemieckiego personelu lekarskiego na wiele pokoleń.
Zaraz po objęciu władzy Hitler zaczął wcielać w życie swój program obrony rasy aryjskiej, wprowadzając ustawodawstwo służące ochronie rasy rzekomo wyższej. Piętnastego września 1935 r., w powszechnej euforii towarzyszącej kongresowi partii nazistowskiej w swoim ulubionym mieście, Führer podpisał tzw. ustawy norymberskie, które przedefiniowały kategorię obywatelstwa niemieckiego pod względem rasowym – od tej pory za Żyda uważano nie osobę określonej wiary, ale każdego, kto miał trzech lub czterech żydowskich dziadków.
W pierwszej ustawie o ochronie krwi niemieckiej i honoru niemieckiego zakazano małżeństw i relacji seksualnych między Żydami i ludźmi „krwi niemieckiej lub pokrewnej”. Zostały one uznane za – jak to nazwano – „zhańbienie rasy” i zarazem wykroczenie podlegające karze grzywny, a nawet pozbawienia wolności. Według drugiej ustawy o obywatelstwie Rzeszy członkami narodu i obywatelami uznawanymi przez państwo byli tylko ci o „krwi niemieckiej lub pokrewnej”, co pozbawiało Żydów praw obywatelskich i sprawiało, że stali się „cudzoziemcami” mniej lub bardziej tolerowanymi w Niemczech.
Owa higiena rasowa od początku stanowiła część ideologii Hitlera. Uważał on za niezbędne pozbawienie rasy aryjskiej wszystkich zanieczyszczeń. Żydzi, Romowie i Słowianie byli uważani za istoty niższe, które powinny zostać wyeliminowane, a niepełnosprawni i nosiciele chorób dziedzicznych i zwyrodnieniowych (choćby byli Aryjczykami) – postrzegani jako chora część rasowego organizmu, przez co nie zasługiwali na lepszy koniec.
Wbrew temu, co można by sądzić, ta myśl nie była autorstwa Führera. Utożsamianie Hitlera ze złem lub stwierdzenie, że był on po prostu obłąkany, może być bardzo wygodne, a nawet prawdziwe, ale niczego nie wyjaśnia. Tworząc swój program, Hitler wykorzystał poglądy, mity i doktryny obecne w kulturze Zachodu już od dłuższego czasu. Wielu innych przed nim przygotowało grunt i wskazało mroczną ścieżkę, którą podążył.
Thomas Malthus i katastrofa żywieniowa
Jednym z tych ludzi był brytyjski ekonomista Thomas Robert Malthus, który w 1798 r. opublikował książkę Prawo ludności. Przedstawiał w niej pewną alarmującą teorię: produkcja żywności nigdy nie dorówna wzrostowi liczby ludności, ponieważ ta pierwsza przyrasta w postępie arytmetycznym, ta druga zaś znacznie szybciej, w postępie geometrycznym, przez co eksplozja demograficzna sprowadziłaby na ludzkość klęskę głodu. Według Malthusa tę różnicę regulowała sama natura, eliminując poprzez wygłodzenie, choroby i wojny członków klas najmniej uprzywilejowanych z punktu widzenia ekonomicznego. Próba niesienia im pomocy stwarza efekt odwrotny do zamierzonego, ponieważ poprawa warunków życia doprowadza jedynie do wzrostu ich liczby i zmniejszenia zasobów, co w rezultacie mogłoby zaszkodzić również klasom wyższym i przysporzyć ich członkom cierpień będących zgodnie z prawami natury domeną biednych. Dlatego doradzał klasom rządzącym politykę laissez-faire, czyli nietracenia swojego bogactwa na to, co nazywał „głupią filantropią”. Jego teoria przyjmuje szczególnie złowieszczy ton w momencie, gdy mówi, żeby zamiast zaszczepiać wszystkim pariasom tego świata nawyki higieniczne, należałoby pomagać naturze sprawować kontrolę nad populacją, zmuszając ich do zamieszkiwania w domach zbudowanych w pobliżu wód stojących, zwężać drogi w ich dzielnicach i kazać im się tłoczyć w tych warunkach, aby prowokować wybuchy epidemii.
Opowiadając się za represjami wobec klas najmniej uprzywilejowanych na mocy tego, co uważał za ich „naturalną niższość”, Malthus stworzył nowy rodzaj rasizmu o rzekomo naukowych podstawach, zgodnie z którym część ludności miała być dyskryminowana nie z powodów etnicznych, lecz ze względu na swój status socjoekonomiczny. Jeśli jakiś człowiek rodzi się biedny, jeśli jego rodzice nie mogą go utrzymać i jeśli społeczeństwo nie potrzebuje jego pracy, nie ma żadnych praw, nawet do życia. Na bankiecie wydanym przez naturę nie ma dla niego miejsca. Doktryna Malthusa okazała się szczególnie atrakcyjna dla klas zamożnych, mogących od tamtej pory prezentować argumenty „naukowe”, by ignorować roszczenia najbiedniejszych w owych burzliwych czasach rewolucji przemysłowej. Wiele lat później jego idee, wzbogacone przez innych myślicieli, owładnęły wszystkimi kręgami elit świata zachodniego.
Karol Darwin i O powstawaniu gatunków
Kolejną osobą, która wywarła niezamierzony wpływ na Hitlera, był Karol Darwin. Brytyjczyk na podstawie obserwacji prowadzonych przez niemal pięć lat, które spędził w podróży dookoła świata na statku badawczym „Beagle”, i po dwudziestu latach pracy opublikował w 1859 r. jedną z fundamentalnych, najsłynniejszych i najbardziej kontrowersyjnych książek w historii myśli, O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, czyli o utrzymywaniu się doskonalszych ras w walce o byt. Darwin nie został, jak to się powszechnie uważa, zaangażowany ze względu na swoje wykształcenie, ponieważ po tym, jak porzucił studia medyczne i prawnicze, ostatecznie ukończył teologię na Uniwersytecie w Cambridge, a jego wiedza przyrodnicza ograniczała się do poziomu zwykłego amatora. W rzeczywistości został zaproszony do podróży na statku (bez żadnego wynagrodzenia) praktycznie jako towarzysz stołu w jadalni kapitana Roberta FitzRoya, którego stopień – według zwyczajów morskich epoki – uniemożliwiał mu utrzymywanie kontaktów towarzyskich z oficerami i załogą. Mimo to podczas podróży młodzieniec nadzwyczajnie dojrzał jako człowiek i naukowiec, a kiedy powrócił do Anglii, był już sławny ze względu na jakość i bogactwo zgromadzonego oraz opracowanego materiału, a także dokładność swoich obserwacji. Zdawał z nich obszerne sprawozdania w listach do przyjaciół, m.in. profesora botaniki Johna Henslowa, którego poznał podczas pobytu w Cambridge i który rozpowszechnił jego odkrycia, a ponadto był osobą, która poleciła Darwina kapitanowi FitzRoyowi.
Karol Darwin, twórca teorii, która zrewolucjonizowała filozofię, naukę, religię i politykę.
Dla Darwina gatunki tworzą się z oryginalnej formy życia poprzez stopniowy proces ewolucyjny, który trwa miliony lat. Wychodząc z założenia, że wszystkie osobniki jakiegokolwiek gatunku różnią się w sposób naturalny, zaproponował koncepcję, zgodnie z którą wewnątrz każdego gatunku trwa walka konkurencyjna, która eliminuje najsłabsze jednostki i pozostawia przy życiu te najsilniejsze (lub najlepiej przystosowane do środowiska), tak aby się rozmnażały i przekazywały swoje korzystne przystosowania następnemu pokoleniu. Po wielu pokoleniach nagromadzenie korzystnych cech będzie skutkować powstaniem nowych odmian, a wreszcie nowych gatunków: „Owo zachowanie różnic i odmian korzystnych indywidualnie i niszczenie tych szkodliwych nazwałem »doborem naturalnym«”. Darwin przyznał w Autobiografii, że jedną z jego inspiracji były właśnie idee Malthusa, którego esej przeczytał w październiku 1838 r. W O powstawaniu gatunków znajdują się fragmenty, które wyraźnie pokazują jego dług wobec Malthusa:
Walka o byt jest nieuniknionym następstwem dążenia wszystkich żywych istot do szybkiego pomnażania swej liczby. Wszelkie organizmy wytwarzające w ciągu życia kilka jaj lub nasion muszą w jakimś jego okresie, w jakiejś porze lub w jakimś szczególnym roku zginąć, w przeciwnym razie liczebność ich na skutek prawa postępu geometrycznego wzrosłaby w tak ogromnym stopniu, że żadna kraina nie byłaby w stanie ich wyżywić. Dlatego też, ponieważ rodzi się zawsze więcej osobników, niż może przeżyć, w każdym przypadku musi występować walka o byt albo między osobnikami tego samego gatunku, albo między osobnikami rozmaitych gatunków, czy też wreszcie walka z fizycznymi warunkami życia. Jest to teoria Malthusa, zastosowana ze spotęgowaną siłą do całego królestwa zwierzęcego i roślinnego; nie może tu bowiem być mowy ani o sztucznym zwiększaniu ilości pożywienia, ani o roztropnym wstrzymywaniu się od małżeństw[1].
Po publikacji O powstawaniu gatunków na krytykę, zwłaszcza religijną, nie trzeba było długo czekać, gdyż wiktoriańska myśl była do głębi przesiąknięta teologią naturalną, zgodnie z którą wszystko, co istnieje w naturze, odzwierciedla idealny plan stworzony ręką Boga. Darwinowska koncepcja doboru naturalnego i ewolucji jednych gatunków z drugich, istniejących wcześniej, kłóciła się z tym, co zostało powiedziane w Księdze Rodzaju – że Bóg stworzył je wszystkie, każdy oddzielnie, w ciągu kilku dni. Darwin mógł pominąć rolę twórcy projektu gatunków, ponieważ same procesy naturalne mogły stworzyć każdy ich atrybut, cechę czy instynkt. Co więcej, Bóg był nie tylko zbędny, ale i problematyczny w tym procesie, ponieważ mechanizm oparty na silnej konkurencji pomiędzy gatunkami był nie do pogodzenia z jakimkolwiek rozsądnym działaniem ze strony dobroczynnej boskiej natury. Zastępując Boga procesem doboru naturalnego, teoria Darwina podważała same fundamenty teologii naturalnej. Darwin był odważny, ale nie lekkomyślny, dlatego unikał jakichkolwiek komentarzy na temat ewolucji człowieka, obawiając się, że wywołałby tym ogromne kontrowersje, które tworzyłyby wśród odbiorców uprzedzenia wobec całej jego teorii. Niemniej w prywatnej korespondencji wyraźnie okazywał swoją fascynację tym tematem. Należy pamiętać, że do tamtej pory nikomu nie przyszło na myśl odwoływanie się do natury, by zrozumieć umysł, zachowania i moralność człowieka – te sprawy pozostawiano filozofii czy religii.
Zwolennicy Darwina, na czele z zoologiem Thomasem Henrym Huxleyem, zorganizowali kampanię propagującą darwinizm za pośrednictwem książek, wykładów oraz publikacji i udało im się uzyskać spory odzew – przyciągnęli innych myślicieli, a także doprowadzili do głębokiej przemiany w kulturze i myśli filozoficznej. Wolni od uprzedzeń natury teologicznej i tradycyjnego finalizmu, ludzie nauki mogli badać zjawiska życia w całości i wyjaśniać je, znajdując przyczyny naturalne i czysto mechaniczne. W 1863 r. Huxley opublikował równie kontrowersyjną, co poczytną pracę zatytułowaną Stanowisko człowieka w przyrodzie – stronę tytułową poprzedzała rycina przedstawiająca szkielety naczelnych, widziane z boku i uporządkowane w szeregu, od gibona do człowieka. W książce stwierdzał, że „jakibyśmy więc system organów nie brali pod rozwagę, w każdym razie porównanie ich modyfikacyj w rzędzie małp prowadzi nas do jednego i tegoż samego rezultatu, a mianowicie: iż autonomiczne różnice, odróżniające człowieka od Gorylla i Szympansa, nie tak są znaczne, jak różnice, oddzielające Gorylla od niższych małp. […] człowiek jest członkiem tego samego co i małpy rzędu”[2].
Teoria ewolucji nie okazała się tak groźna dla społeczeństwa brytyjskiego tamtej epoki, jak to zakładał Darwin. Wzbogaceni z powodu szybkiej industrializacji metropolii i bezprecedensowych zdobyczy kolonialnych Brytyjczycy utożsamiali zmiany z postępem i uważali, że ich sukcesy wynikały z naturalnej wyższości. Nie zwracano uwagi na to, że dla Darwina ewolucja nie była synonimem postępu, czyli krokiem naprzód w kierunku coraz większej perfekcji. Poza tym źle zinterpretowano fragmenty, w których mówił, że w obrębie danego gatunku osobniki podobne (lecz nie jednakowe) konkurują o te same, ograniczone zasoby w ramach maltuzjańskiej koncepcji świata. Darwin nie miał na myśli tego, że bardziej przystosowani wyeliminują słabszych. Chodziło mu o to, że jeśli, przykładowo, w środowisku, w którym ziarna są twarde, pewna mutacja stworzyłaby ptaka z potężniejszym dziobem, będzie on mógł lepiej się odżywiać niż inni przedstawiciele tego gatunku, przez co będzie bardziej atrakcyjny dla samic. Będzie miał również więcej wigoru, żeby się łączyć w pary i rozmnażać: „Rezultatem walki bywa nie śmierć, ale mniejsza liczba lub zupełny brak potomstwa u pokonanego rywala”[3]. Mimo iż Darwin podkreślał, że używa określenia „walka o byt” w szerokim i przenośnym znaczeniu, które odnosi się nie tylko do życia jednostki, ale też do powodzenia, jeśli chodzi o pozostawienie potomstwa, społeczny odbiór jego teorii dawał obraz natury „czerwonej od krwi na zębach i pazurach”, jak to określił Alfred Tennyson w swoim poemacie In memoriam (1850). Bezwzględna walka wszystkich ze wszystkimi, którą przetrwają tylko najsilniejsi.
Herbert Spencer i darwinizm społeczny
Pierwszy zastosował teorię ewolucji do społeczeństw ludzkich filozof i biolog Herbert Spencer (1820–1903), uważany za twórcę tzw. darwinizmu społecznego. To on, a nie Darwin, jak się powszechnie uważa, jest autorem wyrażenia „przetrwanie najlepiej przystosowanych”.
Dla Spencera walka ekonomiczna i agresywność jednostek były po prostu metodami przetrwania najsilniejszych, które powodowały, że słabsze elementy były eliminowane. Bez wstydu ani wątpliwości Spencer i jego zwolennicy określili skalę przystosowania i podjęli się zadania pomiaru istot ludzkich według niej. Nie jest zaskoczeniem, że to ludzie o podobnych do nich atrybutach społecznych i ekonomicznych uzyskali najwyższe wyniki. Spencer, podobnie jak Malthus, był zdecydowanym przeciwnikiem programów socjalnych mających na celu pomoc ubogim, ponieważ są sprzeczne z „naturalnymi prawdami biologii”, i uważał, że społeczeństwo powinno aktywnie zapobiegać rozprzestrzenianiu się tych, których uważano za gorszych, z natury nieprzystosowanych, pozwalając im umrzeć, żeby nie osłabiali rasy. W ten sposób Spencer nie tylko dał bogatym i możnym powody, aby uważali się za lepszych od członków klas niższych. Dołożył również argumenty naukowe do tych, które przedstawił Malthus, aby pogrzebać systemy etyczne dominujące wcześniej, takie jak judeochrześcijaństwo czy deontologia Kanta, których filarami były idee wrodzonej godności każdej istoty ludzkiej i świętości jej życia oraz przekonanie, że chorymi, niepełnosprawnymi i słabszymi powinno się opiekować właśnie ze względu na ich większą delikatność. Dla darwinizmu społecznego przetrwanie najlepiej przystosowanych było prawem natury, a zatem poczynania, które powodują śmierć nieprzystosowanych, stawały się etyczne. A przynajmniej etyczne stawało się niepomaganie im. W chwili śmierci Spencer był najpopularniejszym i najbardziej wpływowym filozofem swoich czasów, przez wielu uważanym za drugiego po Newtonie.
Pochodzenie człowieka
Czując się już dużo bardziej pewnie, w 1871 r., po trzech latach pracy, Darwin opublikował książkę O pochodzeniu człowieka i doborze w odniesieniu do płci, w której za cel postawił sobie zanalizować, czy człowiek, tak jak pozostałe gatunki, pochodzi od istniejącej wcześniej formy życia, zrozumieć proces jego rozmnażania oraz ocenić różnice między rasami ludzkimi.
Doszedł do wniosku, że „człowiek, wespół z innemi ssącemi zwierzętami pochodzi od jakiejś niższej ustrojowej formy. […] musimy więc wnosić – jakkolwiek wniosek ten obrażał naszę miłość własną – że nasi dawni protoplaści, gdyby dzisiaj żyli, zaliczeni byliby do rzędu małp właściwych”[4]. Teoria, że istoty ludzkie ewoluowały w sposób naturalny od zwierząt bez duszy, podważała wiarę w nieśmiertelną duszę, która zamieszkiwała w każdym człowieku i dla wielu stanowiła istotę człowieczeństwa. Ale Darwin, unikając wszelkich prowokacji i zawsze dużo bardziej ostrożny w publikacjach niż w korespondencji prywatnej, nigdy nie odważył się wdać w rozważania filozoficzne na temat swojej teorii. Inni takie rozważania podjęli, czego konsekwencje na dłuższą metę okazały się katastrofalne.
Zdaniem tego przyrodnika rasy różnią się „w ogólnej konstytucji ciała, w zdolności aklimatyzowania się i w usposobieniu dostawania pewnych chorób”[5]. Co więcej, „ich psychiczne władze przedstawiają obszerną skalę stopni i gradacyj tak w rzeczach intelektualnych jako też i w czuciowych”[6]. Jako przykład podał, że istnieje „olbrzymia różnica między cichym, nawet ponurym krajowcem południowej Ameryki a gadatliwym i lekkomyślnym murzynem”[7]. Mówił o niższych rasach, jak Fueguinos, zamieszkujący południowy kraniec Ameryki Południowej, których zaliczał „do najdzikszych i na najniższym stopniu rozwoju stojących ludzi”[8], i wątpił, by byli istotami takimi jak my. Największą uwagę zwraca fragment, w którym twierdzi, że występujące w naturze braki ciągłości nie są sprzeczne z jego teorią ewolucji, ponieważ większość form pośrednich już wyginęło. To samo stanie się, kiedy „w przyszłości – i to niezbyt oddalonej” – zarówno wyższe małpy, jak i niżsi ludzie, „wszystkie dzikie ludy”[9], zostaną eksterminowani przez ludzi w najbardziej cywilizowanym stadium.
Oczywiście nie możemy przypiąć Darwinowi etykietki rasisty, mimo że w dzisiejszych czasach zdecydowanie odrzucamy jego postawę. Tak samo jak nie możemy oskarżać go o szowinizm dlatego, że mówił o „wyższości potencjału umysłowego” mężczyzny w porównaniu z kobietą. Zwyczajnie powielał przesądy swojej epoki i poważnym błędem jest sądzić naukowców minionych czasów według obecnych kryteriów. Wiara w brak równości między rasami i płciami była wśród mężczyzn klasy wyższej społeczeństwa wiktoriańskiego swoistym credo, tak niekwestionowana, jak twierdzenie Pitagorasa. Darwin nie wynalazł rasizmu. Bez cienia wątpliwości można stwierdzić, że ksenofobia czy ogólnie uprzedzenie wobec obcego – jako nieznajomego i potencjalnie groźnego – jest powszechnym zjawiskiem obecnym we wszystkich kulturach ludzkich i wszystkich grupach społecznych przez nie stworzonych, od rodziny po naród. Rasizm zaś, rozumiany jako rodzaj ksenofobii związanej z kolorem skóry i innymi cechami morfologicznymi, rozwijał się stopniowo i krystalizował od czasów renesansu, po opłynięciu Afryki i odkryciu Ameryki w XV w., i występował równocześnie z procesem niewolenia Afrykanów przez Europejczyków w celu zabrania ich do Nowego Świata jako przymusową siłę roboczą.
To wielki szwedzki przyrodnik Linneusz w Systema naturae (1758) podzielił gatunek homo sapiens na cztery kategorie, biorąc pod uwagę kombinację kryteriów geograficznych i cech fizycznych: Homo europaeus, Homo americanus, Homo asiaticus i Homo afer. W 1778 r. w swojej Histoire naturelle générale et particulière hrabia de Buffon użył po raz pierwszy słowa rasa na określenie owych kategorii, rodząca się zaś antropologia posłużyła się tym pojęciem w próbie klasyfikacji odmian gatunku ludzkiego z użyciem cech fizycznych każdej grupy. W 1795 r. Johann Friedrich Blumenbach zaprezentował podział gatunku ludzkiego na pięć głównych ras: kaukaską (Europejczycy, rasa biała), mongolską (Azjaci, rasa żółta), etiopską (Afrykanie, rasa czarna), amerykańską (rasa miedziana) i malajską (rasa brązowa). Nadał tę oryginalną nazwę rasie białej ze względu na „niezwykłe piękno ludzi z tego regionu” i bez wahania umiejscowił ją na szczycie rodzącej się hierarchii ras ludzkich. Wraz z kolejnymi badaniami antropologicznymi w ciągu XIX w. oprócz koloru skóry zaczęto używać innych kryteriów klasyfikacji rasowej, jak wskaźnik cefaliczny, wynaleziony przez Szweda Andersa Retziusa, albo kąt twarzy Holendra Pietera Campera. Franz Joseph Gall zaś stworzył frenologię – pseudonaukę, według której można poznać charakter i możliwości umysłowe człowieka po wielkości i kształcie jego czaszki. Darwin, uważając różne rasy ludzkie za ogniwa w łańcuchu ewolucyjnym człowieka, a rasę białą za ogniwo ostatnie, dostarczył rasizmowi poważnych argumentów naukowych. Jak pisze Carles Lalueza Fox w Dioses y monstruos [Bogowie i potwory] (2002): „Wiek XIX sukcesywnie podlewał ziarno rasizmu obecne od niepamiętnych czasów i sprawił, że rozkwitł on gwałtownie, gdy nadano mu status teorii naukowej”. Darwinizm społeczny i rasizm naukowy to dwie strony tej samej monety i po Darwinie argumenty za kolonializmem, różnicami rasowymi i strukturami klasowymi musiały wznieść sztandar nauki. „Przetrwanie najlepiej przystosowanego” nie mogło pozostać ograniczone do różnic w obrębie jednego społeczeństwa, ale służyło też do usprawiedliwiania władzy Europejczyków sprawowanej nad rdzennymi mieszkańcami innych kontynentów na podstawie „wrodzonej wyższości”. Istoty ludzkie były tylko kolejnym gatunkiem podlegającym prawom biologii, postęp zaś wynikał z naturalnej ewolucji, w której rasy lepiej przystosowane wykazywały wyższość w sferze zdrowia, siły i inteligencji, tam gdzie porażkę ponosiły rasy niższe. Takie były prawa natury i było absurdem się im sprzeciwiać. Rasa biała otrzymała dziejową misję „uratowania konającej ludzkości ze szponów wiecznego zdziczenia”, jak powiedział w 1899 r. niesławny Houston Stewart Chamberlain. Poza tym darwinizm rasowy odrzucał idee monogenizmu, zgodnie z którym cała ludzkość pochodzi od jednego protoplasty (czy to darwinowskiej małpy człekokształtnej, czy to biblijnych Adama i Ewy), i opowiadał się za hipotezą poligenizmu, według którego rasy ludzkie stanowiły oddzielne gatunki pochodzące od różnych protoplastów. Oznaczało to, że równość ludzi nie musiała dotyczyć niższych ras.
Francis Galton, ojciec eugeniki
Francis Galton (1822–1911) – człowiek wielu zróżnicowanych zainteresowań, zwolennik darwinizmu społecznego i kuzyn Darwina – nadał doktrynie rasizmu naukowego wielki impet, dostarczając nowych dowodów na temat ludzi uważanych za nieprzystosowanych. Opierając się na zbiorze złych teorii naukowych oraz niesprawdzonych lub zebranych w sposób niepoprawny danych medycznych, doszedł do wniosku, że prawa dziedziczenia są odpowiedzialne za stopień rozwoju ekonomicznego, społecznego, kulturowego, moralnego i zdrowotnego ludzkości. W ten sposób pomijał wszystkie wpływy kulturowe – rodziny, szkoły czy lokalnej społeczności – w kształtowaniu się osobowości.
Pobyt Galtona w Cambridge i relacje, zgodnie z jego statusem społecznym, z intelektualistami tamtych czasów sprawiły, że stworzył koncepcję, zgodnie z którą ludzie o wysokim poziomie intelektualnym należeli do określonych rodzin, a zdolności były wśród nich przekazywane w sposób dziedziczny. Dla Galtona geniusz i talent człowieka były cechami dziedzicznymi, miarą poziomu intelektualnego był zaś sukces społeczny. Nie brał pod uwagę tego, jak istotne są stosunki społeczne, ani tego, że wysoka pozycja społeczna nie musi iść w parze z inteligencją.
Tę teorię przedstawił w swojej książce z 1869 r. Hereditary Genius [Dziedziczny geniusz], zbierającej genealogie kilku rodzin, których członkowie wykazywali niezwykły talent w różnych dziedzinach kultury. Obok rodziny Bachów, uzdolnionej muzycznie, oraz rodziny Herschellów, znanych astrologów, Galton nieskromnie umieścił własną. Tak naprawdę połączenie trzech rodzin, był bowiem jedynie daleko spokrewniony z Darwinem. Galton był wnukiem dziadka Darwina przez jego drugą żonę, Elizabeth Chandos-Pole, Karol zaś – przez pierwszą, Mary Howard. Galton wskazywał, że wielu przedstawicieli jego rodziny (czterech synów Karola Darwina i on sam) zajmowało wpływowe pozycje w społeczeństwie wiktoriańskim. Z trzech rodzin co najmniej dziewięciu mężczyzn należało do prestiżowego Royal Society (Towarzystwa Królewskiego).
Co ciekawe, żadna z pięciu córek Darwina, żadna z jego czterech sióstr i żadna z jego siedmiu wnuczek nie wydawała się dziedziczyć geniuszu, gdyż żadna z nich nie była wybitnym naukowcem. Już sam ten fakt powinien był mu dać do myślenia. Odniesienie sukcesu w dowolnej dziedzinie bowiem bardziej zależało od szans społecznych, które dawała przynależność do dobrej rodziny (szans, których kobietom odmawiano), niż wrodzonych zdolności jednostki. Ale Galton zinterpretował to tak, że kobiety są mniej utalentowane od mężczyzn w każdej dziedzinie, a już zwłaszcza w nauce.
Francis Galton doszedł do wniosku, że zarówno zdolności intelektualne, jak i ograniczenie umysłowe są dziedziczne i niezmienne.
W analogiczny sposób również ograniczenie umysłowe musiało być dziedziczne. Do tej niezwykle pojemnej kategorii ograniczonych umysłowo zaliczał „tych, którzy są poważnie dotknięci szaleństwem, głupotą, nagminną przestępczością i nędzą”. Podobnie jak Malthus i Spencer był zdania, że niesienie pomocy słabszym jest sprzeczne z prawami natury. Sądził również, że rasa czarna jest genetycznie gorsza, oraz uważał Żydów za z natury zepsutych moralnie pasożytów.
Galton był przekonany, że Anglików dotknął rodzaj degeneracji na skutek industrializacji; to ona doprowadziła do wzrostu liczby robotników, którzy biedowali stłoczeni na niezdrowych przedmieściach, uwiecznionych przez Dickensa. Lektura (i niepoprawna interpretacja) O powstawaniu gatunków stanowiła dla Galtona wielkie odkrycie, mimo że wykazywał sceptycyzm co do sposobu, w jaki jego kuzyn próbował wyjaśnić, jak „korzystne warianty” przechodziły do następnych pokoleń. W swojej pracy zatytułowanej Zmienność zwierząt i roślin w stanie udomowienia (1868) Darwin postulował „tymczasową hipotezę pangenezy”. Zgodnie z nią podstawowa jednostka dziedziczenia składa się z maleńkich cząstek, które nazwał gemmulami, produkowanych we wszystkich narządach ciała w większej lub mniejszej ilości, zależnie od swojej funkcji, przechodzących do narządów płciowych i włączających się do plemników i komórek jajowych. W ten sposób pierwotne komórki, z których rozwijał się embrion, miały odzwierciedlać kondycję rodziców w momencie zapłodnienia i tym samym właściwości nabyte podczas ich życia oraz inne zmiany wywołane przez środowisko mogły być przekazywane dzieciom – taką właśnie koncepcję już w 1802 r. zaproponował Jean Baptiste Pierre Antoine de Monet, kawaler de Lamarck, w swoim słynnym przykładzie z żyrafami. Ta teoria nie ma sensu, ponieważ nabyte cechy nie mogą być dziedziczone. Darwin mógł uniknąć tego błędu, gdyż artykuł założycielski nauki o dziedziczności, genetyki, Badania nad mieszańcami roślin Gregora Mendla, został opublikowany już w 1866 r., ale nie spotkał się z dużym odzewem środowiska naukowego i ostatecznie popadł w zapomnienie.
Aby zweryfikować teorię pangenezy, Galton przeprowadził transfuzję krwi między królikami o różnych kolorach futra, oczekując, że potomkowie odziedziczą kolor nie od swoich rodziców, ale od królików dawców. Oczywiście te wyniki były zupełnie sprzeczne z twierdzeniami Darwina, dzięki czemu jasne stało się, jak bardzo błędna była pangeneza jako teoria dziedziczenia. Przekonany, że „naturalne zdolności”, czyli zdolności intelektualne, są cechą dziedziczną i w zasadzie odporną na czynniki środowiskowe, takie jak edukacja, zaczął marzyć o stymulowaniu działania doboru naturalnego, aby stworzyć elitę złożoną z „najzdrowszych, najbogatszych i najmądrzejszych”, którzy pokierują resztą ludności. „To, co natura robi na ślepo, wolno i bezwzględnie, człowiek może zrobić w sposób bardziej przezorny, szybszy i łagodniejszy” – i nazwał swoją specyficzną koncepcję eugenika, słowem pochodzącym z języka greckiego, które oznacza „dobrze urodzony” lub „dziedzicznie obdarzony szlachetnymi cechami”.
Dziedziczenie inteligencji według Galtona.
To pragnienie nie było czymś nowym, ponieważ już Platon w IV w. p.n.e. w swoim Państwie zalecał, żeby „najlepsi mężczyźni obcowali z najlepszymi kobietami jak najczęściej, a najgorsi z najlichszymi jak najrzadziej”[10], i analogiczną zasadę stosowali hodowcy psów myśliwskich i sokołów używanych w polowaniach, uważając też, że „potomków z tamtych par trzeba chować, a z tych nie, jeśli trzoda ma być pierwszej klasy”. Po raz pierwszy Galton użył terminu eugenika w swojej pracy Inquiry into Human Faculty and its Development [Badania nad zdolnościami ludzkimi i ich rozwojem] z 1883 r., w której definiował ją jako „naukę o poprawie gatunków, nie tylko dotyczącą rozsądnego łączenia się w pary, ale także – zwłaszcza jeśli chodzi o człowieka – biorącą pod uwagę wszystkie wpływy, które mogą – choćby w bardzo niewielkim stopniu – zapewnić lepiej przystosowanym rasom lub rodom lepsze możliwości zdominowania mniej przystosowanych w sposób szybszy niż normalnie”.
Dla Galtona eugenika nie była nauką teoretyczną, ale zestawem praktycznych środków, których głównym celem była zmiana genetycznego dziedzictwa ludzkości. Galton powiedział później, że eugenika to „badanie […] środków, którymi dysponują społeczeństwa, mogących poprawić cechy rasowe, fizyczne lub psychiczne przyszłych pokoleń”. W 1901 r. przedstawił te środki. Należało do nich zachęcanie do wczesnych małżeństw między wybranymi mężczyznami i kobietami oraz zapewnianie ich dzieciom zdrowych warunków, w tym odpowiedniego jedzenia i zakwaterowania. Równie ważne było zapobieganie prokreacji lub zniechęcanie do niej tych, których uznano za mniej przystosowanych, co później zostało nazwane „eugeniką negatywną”, i unikanie programów pomocy mających na celu podniesienie statusu klas najuboższych. Jeśli pozwoliłoby się na swobodną prokreację, „łatwo jest sądzić, że może nadejść moment, w którym ci ludzie będą uważani za wrogów państwa”. Aby złagodzić ten wyraźnie agresywny obraz eugeniki, mówił, że był to po prostu bardziej skuteczny i humanitarny rodzaj doboru naturalnego:
To jest właśnie cel eugeniki. Jej pierwszym zamysłem jest kontrolowanie wskaźnika urodzeń nieprzystosowanych, zamiast pozwalania im, aby weszli w życie, mimo że będą skazani w wielkiej liczbie na przedwczesną śmierć. Drugim celem jest ulepszenie rasy poprzez zwiększenie produktywności przystosowanych za pośrednictwem wczesnych małżeństw i zdrowego wychowywania ich dzieci. Naturalna selekcja opiera się na nadmiernej produkcji i masowym zniszczeniu; eugenika – na tym, by nie sprowadzać na świat istot w większej liczbie niż ta, o którą można się odpowiednio zatroszczyć, i aby były one tylko z najlepszego sortu.
Prace Mendla
Pod koniec XIX w. do tej mieszanki wybuchowej dodano nowy składnik. W 1900 r., pracując niezależnie od siebie, Niemiec Carl Erich Correns, Austriak Erich von Tschermak-Seysenegg i Holender Hugo Marie de Vries zetknęli się z pracami Gregora Mendla i, świadomi ich wagi, rozsławili je na świecie. Jego eksperymenty przeprowadzane w ogrodzie klasztoru augustianów św. Tomasza w Brnie (obecnie w Czechach) polegały na krzyżowaniu różnych odmian grochu. Przez osiem lat Mendel badał hybrydowe potomstwo trzydziestu czterech odmian trzech gatunków, różniących się siedmioma cechami charakterystycznymi, np. długością łodygi, kształtem i kolorem nasion lub kolorem kwiatów. Zależnie od tego, czy właściwości przeważały, czy nie, nazwał je „dominującymi” lub „recesywnymi”, i odkrył, że cechy każdej rośliny odpowiadały dwóm zestawom dziedzicznych uwarunkowań – każdy z nich jednego z rodziców – oraz że potomstwo może charakteryzować cały wachlarz wszelkich kombinacji cech odziedziczonych po rodzicach. Dziś owe „zestawy dziedzicznych uwarunkowań” nazywamy genami. Mendel doszedł do wniosku, że procesy dziedziczenia są oparte na przekazywaniu cech w sposób nieciągły, ale jednocześnie regularny, i rządzi się to stałymi prawami, jeśli chodzi o proporcje. Prawidłowości te zostały nazwane na jego cześć prawami Mendla.
Ponowne odkrycie praw dziedziczenia ostatecznie pogrążyło istoty „nieprzystosowane” oraz rasy „niższe”. Ich cechy niepożądane były dziedziczne, a więc również niezmienne. Dziedziczone były nie tylko cechy somatyczne, ale także zachowanie, inteligencja i wartości moralne. Dlatego też ochrona „przystosowanych” oraz ras „wyższych” opierała się na utrzymywaniu czystości krwi, największe zaś zagrożenie tkwiło w krzyżowaniu się ras i hybrydyzacji, ponieważ doprowadziłoby to do degeneracji rasowej i kulturowej rasy wyższej, która zostałaby zanieczyszczona krwią gorszych – mieszaniec ze skrzyżowania dwóch osobników różnych ras, zgodnie z prawami dziedziczności, zawsze będzie gorszy od swojego rodzica z rasy wyższej. Obecnie wiadomo, że prawie wszystkie ważne cechy są wynikiem interakcji wielu genów pomiędzy sobą oraz z czynnikami środowiskowymi, przez co nie można uznać człowieka za rezultat działania programu z góry ustalonego zgodnie z odziedziczoną pulą genów. Jednak na początku XX w. wielu biologów było przekonanych, że wszystkie ludzkie cechy zachowywały się jak kolor, rozmiar lub chropowatość grochu Mendla. Uznając ten błędny osąd za dogmat, zwolennicy eugeniki doszli do wniosku, że jeśli nawet najbardziej złożone cechy były produktem jednego tylko genu, te niepożądane można wyeliminować, zapobiegając po prostu rozmnażaniu się nosicieli tego genu. Gdyby wiedzieli, że owe cechy zależały od setki genów, zdaliby sobie sprawę, że eugeniczna kontrola rozrodczości nie miała racji bytu.
Koncepcje Galtona nabrały siły po drugiej wojnie burskiej (1899–1903), kiedy zauważono, że wielu młodych mężczyzn z biednych dzielnic zostało uznanych za niezdatnych do służby wojskowej. Stwierdzono również, że zdrowi młodzieńcy z bogatych klas nie pochodzili z licznych rodzin, niezdatni zaś zazwyczaj mieli większą liczbę dzieci – ubogich, chorych i wynędzniałych jak ich rodzice. Skoro to najlepsi są wysyłani na śmierć na polu bitwy, przez co nie pozostawiają potomstwa, ludzie zdegenerowani zaś wciąż się rozmnażają bez żadnej kontroli, nieuchronną konsekwencją będzie upadek rasy.
„Dekadencja” społeczeństwa brytyjskiego
W czasach kiedy część Brytyjczyków zaczęła się obawiać, że ich potężne imperium ostatecznie się rozpadnie, tak jak wiele w starożytności, z powodu narastającego osłabienia wojsk na skutek utraty jakości biologicznej, eugenika zaczęła być uważana za receptę na „spełnienie naszych rozległych szans imperialnych”. Szesnastego maja 1904 r. Galton wygłosił w London School of Economics wykład zatytułowany Eugenika: jej definicja, zakres, cele i tym razem – po wielu latach, kiedy to jego teorie nie spotykały się z uznaniem – osiągnął znaczący odzew. Oprócz cenionych wykładowców akademickich wśród słuchaczy znaleźli się słynni pisarze Herbert George Wells i Bernard Shaw. Rok wcześniej Wells napisał: „Wniosek jest taki, że możemy zapobiegać posiadaniu dzieci przez klasy niższe lub odradzać im to, a jeśli możemy pobudzać czy też zachęcać klasy wyższe do rozmnażania się, osiągniemy podniesienie się ogólnego standardu rasy”. Wykład Galtona wywarł tak wielkie wrażenie na Wellsie, że niedługo potem napisał, iż eugenika powinna stać się religią, ponieważ byłaby to jedyna możliwość, żeby cywilizacja zachodnia nie weszła w okres schyłku jak minione wielkie cywilizacje. Pisarz przedstawił swoją apokaliptyczną wizję przyszłości już wcześniej, w klasycznej powieści science fiction Wehikuł czasu (1895), w której podróżnik w czasie przenosi się do roku 802 701, aby odkryć z przerażeniem, jak apatyczna i łagodna społeczność Elojów żyje zastraszona i podporządkowana degeneratom i kanibalom Morlokom.
W nastroju obaw o degenerację rasy premier Arthur Balfour w tym samym roku utworzył tzw. Królewską Komisję Opieki i Kontroli nad Ograniczonymi Umysłowo, która miała określić, kto mieści się w kategorii „ograniczonych umysłowo”, aby móc z taką osobą odpowiednio postępować. Wśród jej członków, oprócz lekarzy i prawników, znajdowali się znamienici eugenicy, fundatorzy prywatnych stowarzyszeń rzekomo zajmujących się opieką nad niedorozwiniętymi umysłowo, takich jak Narodowe Towarzystwo Opieki i Ochrony nad Ograniczonymi Umysłowo, w rzeczywistości mających na celu wyizolowanie ich ze społeczeństw i uniemożliwienie prokreacji. Według tych organizacji owa niejasna kategoria obejmowała nie tylko tych, którzy wykazywali jakiekolwiek braki intelektualne, ale także przestępców, alkoholików, nędzarzy, ludzi zależnych i pasożytujących na innych – wszystkich, którzy stanowili zagrożenie dla dobrobytu społeczności. W 1906 r. otwarto Galton Research Institute for National Eugenics (Instytut Galtona do Badań nad Narodową Eugeniką) z siedzibą w London University College, zajmujący się zbieraniem danych genetycznych i pracami nad stworzeniem metod pomiaru właściwych, aby porównać przebieg ewolucji u różnych ras i rodów ludzkich. W kolejnym roku powstało Eugenics Education Society (Towarzystwo Edukacji Eugenicznej), które miało swoich reprezentantów w każdym ważniejszym mieście Wielkiej Brytanii, a jego honorowym prezesem został Galton. W 1908 r. ukazał się pierwszy numer wydawanego przez nie „The Eugenics Review” [„Przegląd Eugeniczny”].
Działalność towarzystwa nie ograniczała się do teorii. Było ono nastawione w szczególności na praktyczne jej zastosowanie, dlatego też jego organ wydawniczy zawierał artykuły na temat leczenia patologii fizycznych i umysłowych, rozwoju metod antykoncepcji, legalizacji przymusowej sterylizacji i stosowania sztucznego zapłodnienia. Leonard, jeden z młodszych synów Darwina, był prezesem stowarzyszenia od 1911 do 1925 r.
W 1909 r. Galton otrzymał tytuł szlachecki, a w kolejnym roku Medal Copleya, najwyższe odznaczenie przyznawane przez Towarzystwo Królewskie. Zmarł dwa lata później, w wieku 89 lat. W testamencie przekazał swój majątek (wart około 45 tys. funtów) na stworzenie katedry eugeniki na Uniwersytecie Londyńskim. W 1912 r. Karl Pearson, uczeń i przyjaciel Galtona oraz dyrektor instytutu jego imienia, został jej pierwszym wykładowcą.
Pearson był darwinistą społecznym, który uważał, że walka o byt dotyczy nie jednostek, lecz zbiorowości. Z tego powodu usprawiedliwiał rywalizację gospodarczą i wojskową między krajami wysoko rozwiniętymi oraz bezlitosną eksploatację społeczności rozwiniętych słabiej. Zasugerował, aby stworzyć program eugeniczny na skalę krajową, ponieważ ukształtowane w ten sposób społeczeństwo miałoby dużo większą szansę na sukces w rywalizacji międzynarodowej. W tym celu opowiadał się za ingerencją państwa w rozrodczość. Wprowadzenie w życie programu eugeniki powinno skutkować powstaniem dwóch typów ludzi: przywódców intelektualnych oraz zdrowych pracowników fizycznych. Ponieważ klasa społeczna była dobrym wskaźnikiem możliwości umysłowych, liderzy byliby wybierani spośród tych, którzy od pokoleń sprawowali podobne funkcje, a jednocześnie byliby rodzicami przyszłych przywódców. Poza tym system edukacji dawałby do wyboru dwa rodzaje wykształcenia uniwersyteckiego – jeden dla liderów, drugi zaś dla większości osób. W latach 1906–1918 Instytut Galtona do Badań nad Narodową Eugeniką pod kierownictwem Pearsona opublikował około 30 prac, których głównym tematem była eugenika, a wśród nich serię Studia nad krajowym zepsuciem.
Pearson był zwolennikiem wprowadzenia prawa uniemożliwiającego imigrację Żydów do Anglii, ponieważ uważał, że są oni rasą pasożytów. W pierwszym numerze „Annals of Eugenics” [„Roczniki Eugeniki”] w październiku 1925 r. opublikowano artykuł, którego był głównym autorem, zatytułowany The Problem of Alien Immigration into Great Britain, Illustrated by an Examination of Russian and Polish Jewish Children [Problem imigracji cudzoziemców do Wielkiej Brytanii, na przykładzie badań rosyjskich i polskich dzieci żydowskich]. Starał się w nim udowodnić, posiłkując się pomiarami głów, wrodzoną niższość żydowskich dzieci i postulował, by nie wpuszczać do Wielkiej Brytanii Żydów i przedstawicieli innych niższych ras.
W 1908 r. Królewska Komisja opublikowała jego wnioski, ignorując społeczne przyczyny rzekomego zepsucia rasy, jak i – co oczywiste – lekceważąc możliwe społeczne rozwiązania, takie jak niszczenie biednych dzielnic wielkich miast, budowa mieszkań o odpowiednim standardzie sanitarnym, brukowanie ulic czy dostarczanie wody. W 1939 r. okazało się zresztą, że wiele wad fizycznych u odrzuconych rekrutów było spowodowanych krzywicą będącą skutkiem podawania niewystarczającej ilości mleka w dzieciństwie. W raporcie stwierdzano, że ograniczenie umysłowe jest stanem dziedzicznym i że ci, którzy wykazują tę cechę, mogliby być zdolni do prowadzenia normalnego życia w sprzyjających okolicznościach, do rywalizowania na równych warunkach ze swoimi normalnymi rówieśnikami, kontrolowania siebie samych lub też zarządzania swoimi sprawami z potrzebną rozwagą. Tak jednak się nie dzieje „z powodu defektu umysłowego obecnego już od urodzenia lub od bardzo młodego wieku”. Ludzie ci mają również więcej dzieci niż przeciętnie, przez co proponowano, aby niektórych z nich, wybranych przez komisję lekarską, odizolować od społeczeństwa i umieścić w specjalnych instytucjach, gdzie nie będą stwarzać zagrożenia i gdzie nie będą mogli się rozmnażać. Komisja szacowała, że w Wielkiej Brytanii znajduje się około 150 tys. upośledzonych umysłowo. Zaraz potem eugenicy zaczęli naciskać na liberalny rząd, aby stworzył ustawę, która pozwoliłaby wcielić w życie zalecenia raportu. Premier Herbert Henry Asquith zdecydował jednak, że nie może uznać za priorytet problemu, który nie znajdował się w jego programie, ani też podejmować środków, które mogą okazać się nie do zaakceptowania dla wielu członków jego partii i mogą być uważane za atak na wolność obywateli.
Wielkim zwolennikiem stworzenia projektu ustawy, który mógłby zostać przedstawiony w Izbie Gmin, był członek jego rządu, żarliwy eugenik mianowany w październiku 1910 r. szefem resortu spraw wewnętrznych, niejaki Winston Churchill. W tym samym czasie stwierdził na jednej z sesji parlamentarnych poświęconych tej sprawie, że należy zrobić „wszystko, co może cywilizacja chrześcijańska i naukowa” w kwestii upośledzonych umysłowo w Królestwie, i że powinno się ich także trzymać w zamknięciu „w odpowiednich warunkach, aby przekleństwo, jakie na nich spadło, umarło wraz z nimi i nie zostało przekazane przyszłym pokoleniom”. Trzy miesiące później w liście do premiera napisał, że „nienaturalny i coraz szybszy wzrost klas ograniczonych umysłowo i obłąkanych przy ciągłym zmniejszaniu się liczby rozsądnych, energicznych i doskonalszych rodów stanowi dla narodu i rasy zagrożenie”. Zdając sobie sprawę z wysokich kosztów izolowania ograniczonych umysłowo, opowiadał się za ich przymusową sterylizacją: „To prosty zabieg chirurgiczny; w ten sposób istoty niższe będą mogły swobodnie żyć na świecie, nie powodując wielu niedogodności dla innych”, ale zanim opinia publiczna zaakceptuje ten drastyczny środek, zgadzał się, żeby ich trzymać w zamknięciu, oddzielonych od płci przeciwnej, by zapobiec prokreacji.
Wobec niechęci Asquitha do prawnego unormowania tej kwestii Narodowe Towarzystwo Opieki i Ochrony nad Ograniczonymi Umysłowo wraz z Towarzystwem Edukacji Eugenicznej przeprowadziły kampanię mającą uświadamiać ludności niebezpieczeństwo, jakie stanowiła degeneracja rasy, a w końcu 17 maja 1912 r. udało im się doprowadzić do debaty w Izbie Gmin nad projektem ustawy o kontroli upośledzonych umysłowo, w którym nie było mowy o przymusowej sterylizacji, ale zakazywano małżeństw z upośledzonymi umysłowo i nakazywano utworzenie rejestru, aby mieć ich pod kontrolą, a także – oczywiście – umieszczenie ich w specjalnych ośrodkach. Ponadto, chociaż wydawało się, że ograniczano się do upośledzonych umysłowo, w rzeczywistości był to pretekst do wprowadzenia bardziej rygorystycznych środków, ponieważ jednym z głównych argumentów było to, że należy się pozbyć genów recesywnych, czyli pozbawić wolności i ograniczyć rozrodczość wielu ludzi ewidentnie normalnych, tylko z powodu wątpliwości wobec członków ich rodu. W ten sposób projekt miałby wpływ nie tylko na istoty niepożądane z punktu widzenia eugeniki, ale także na ich rodziny. Przyjęcie ustawy oznaczałoby zatem „skazanie niewinnych ludzi na dożywocie”. Nawet Leonard Darwin przyznał w artykule opublikowanym w lutym tego samego roku w „Eugenics Review”, że „to dość pewne, że żaden rząd demokratyczny nie pójdzie tak daleko, jak byśmy to chcieli my, eugenicy, jeśli chodzi o ograniczenie wolności ludzi w celu poprawienia cech rasowych przyszłych pokoleń”.
Projekt ustawy mógł liczyć na poparcie wpływowych środowisk społeczeństwa brytyjskiego. Komitetowi, który go zgłosił, przewodniczyło dwóch powszechnie znanych przywódców Kościoła anglikańskiego, arcybiskupów Canterbury i Yorku, przez co wielu anglikańskich duchownych było gotowych go poprzeć, jak np. dziekan katedry Świętego Pawła w Londynie William Inge, znany jako Posępny Dziekan z powodu swoich maltuzjańskich obaw o ludność angielską. Popierał go także późniejszy biskup Birmingham Ernest Barnes, który w opublikowanym po kilkunastu latach w „Eugenics Review” artykule z cyklu Galton Lecture (wykładów Galtonowskich), zatytułowanym Some reflections on eugenics and religion [Garść refleksji o eugenice i religii], zaprzeczał chrześcijańskiemu twierdzeniu, że wszyscy ludzie są równi wobec Stwórcy: „chrześcijaństwo dąży do stworzenia Królestwa Bożego, społeczności wybranych. Próbuje zrobić to, co można by nazwać eugenicznym społeczeństwem duchowym”. Dodawał, że „nie dopuszczając do przetrwania społecznie nieprzystosowanych”, chrześcijanie „pracują zgodnie z planem, dzięki któremu Bóg doprowadził ludzkość tak daleko”. Kościół katolicki natomiast ostro potępił projekt ustawy, opierając się na zasadach poszanowania ludzkiej godności oraz wolności w stosunku do państwa, ale jego wpływy w Anglii roku 1912 były niewielkie.
Debata toczyła się nie tylko w parlamencie, ale też w prasie i na ulicy. Wells i Shaw popierali tę regulację, podczas gdy słynny G. K. Chesterton odrzucał ją ze wszystkich sił, nazywając ją z właściwym sobie sarkazmem „projektem ustawy upośledzonych umysłowo”, mając na myśli tych, którzy go złożyli.
Pisarz przeczuwał, jak straszliwe konsekwencje może wywołać eugenika – w myśl antycznej maksymy, „kto będzie strzegł samych strażników”, czyli kto stwierdzi, że dana osoba jest upośledzona? Czyż tego rodzaju prawo nie dałoby osłony prawnej dla eliminowania wszystkich uważanych za, w taki czy inny sposób, niebezpiecznych lub uciążliwych dla systemu politycznego? Dla Chestertona definicja „ograniczonych umysłowo” z projektu ustawy była zbyt mglista, aby nie wzbudzić podejrzeń: „ludzie, którzy choć »są w stanie zarobić na życie przy sprzyjających okolicznościach«, są jednak »niezdolni, by zarządzać swoimi sprawami z potrzebną rozwagą« – to jest dokładnie to, co na całym świecie każdy wraz z żoną mówi na temat swoich sąsiadów”.
Pisarz był przekonany, że w rzeczywistości ta ustawa jest wymierzona w biednych. W tych, których ograbiono z ziemi, aby pracowali w fabrykach wielkich miast, a którzy, gdy w końcu było tam już wystarczająco rąk do pracy, tłoczyli się na przedmieściach w nieludzkich warunkach. Była przeciwko tym, których, po zabraniu im wszystkiego, system kapitalistyczny chciał również pozbawić jedynej nadziei – dzieci: „Temu, który nie żyje jeszcze, pozostał tylko on sam, lecz i tak nastają na jego życie, by mu je odebrać”. Chesterton poprzez wykłady i eseje starał się uświadomić Brytyjczykom zagrożenia wynikające z eugeniki, osiągając pewien wpływ na kilku parlamentarzystów, jak niezależnego Josiaha Wedgwooda, skoligaconego z rodziną Darwina, który potępił projekt ustawy jako „potworne naruszenie” praw człowieka. Zdaniem Wedgwooda prawdziwym zamiarem eugeników, mówiących o izolowaniu ograniczonych umysłowo, aby zapobiec ich prokreacji, była przymusowa sterylizacja, cała ta propozycja zaś była „przesiąknięta duchem okropnego Towarzystwa Edukacji Eugenicznej, które stara się hodować klasę robotniczą jakby to było bydło”.
Gilbert Keith Chesterton stoczył prawdziwą bitwę intelektualną ze zwolennikami ideologii eugenicznej, którzy dążyli do ograniczenia praw i wolności osób sklasyfikowanych przez ekspertów jako „nieprzystosowane”.
Projekt ustawy nie został ostatecznie przyjęty, ale między 24 a 30 lipca tego roku odbył się w Londynie Pierwszy Międzynarodowy Kongres Eugeniczny, która przyczynił się do nasilenia przychylnego klimatu do jej uchwalenia. W zjeździe, którego obradami kierował Leonard Darwin oraz, jako wiceprzewodniczący, Churchill (ówczesny pierwszy lord Admiralicji), uczestniczyło około 800 myślicieli, naukowców i wybitnych polityków z obu stron Atlantyku, jak wynalazca Alexander Graham Bell, były premier Balfour, profesor Uniwersytetu w Oxfordzie Sir William Osler (uważany za ojca współczesnej medycyny), Alfred Ploetz (założyciel niemieckiego Towarzystwa Higieny Rasowej) czy też Amerykanin Charles Davenport (dyrektor Biura Rejestrów Eugenicznych). Na kongresie omówiono temat praktycznego zastosowania eugeniki w celu zapobiegania rozmnażaniu się nieprzystosowanych, z wykorzystaniem takich metod jak sterylizacja i segregacja.
Ustawa o ograniczonych umysłowo
Również w 1912 r. rząd zaprezentował własną propozycję, Ustawę o ograniczonych umysłowo, którą uchwalono w maju 1913 r., przy jedynie trzech głosach przeciwko (jeden z nich należał do Wedgwooda) i która weszła w życie 1 kwietnia 1914 r. Ustanowiono w niej cztery kategorie: idiotyzm, imbecylizm, ograniczenie umysłowe i imbecylizm moralny, a także powołano komitet, który, opierając się na dokumentacji lekarskiej i nakazach sądowych, miał decydować o tym, kto powinien zostać umieszczony w zakładzie, gdzie otrzyma „opiekę, nadzór i kontrolę dla swojej własnej ochrony lub w celu ochrony innych”. Jednakże nie uwzględniono dalszych propozycji eugeników: nie poczyniono żadnej wzmianki o przymusowej sterylizacji, ograniczeniu małżeństw ani na temat członków rodzin tych ludzi. Ponadto pojawiała się szansa dla wielu ograniczonych umysłowo, żeby – pod nadzorem pracownika socjalnego – nadal żyli w swoim naturalnym środowisku, dla pozostałych zaś, aby ich pobyt w zakładzie nie był trwały, tylko by mogli go opuścić, jak tylko staną się gotowi do życia w społeczeństwie, tak jak w przypadku dzieci niezdolnych do „należytego korzystania z nauczania w szkołach powszechnych”. Z drugiej strony, wprowadzenie tych wytycznych w życie okazało się dużo trudniejsze, niż tego oczekiwano. Władze lokalne były niechętne budowaniu nowych zakładów, a wielu rodziców odmawiało współpracy z systemem, który klasyfikował ich dzieci jako „ograniczone umysłowo”. Podobnie było z wieloma lekarzami, którzy mieli wydawać zaświadczenia, nie mając do dyspozycji wystarczająco poważnych kryteriów. Po roku Komitet Kontroli powiadomił, że jedynie 6612 osób zostało zamkniętych w zakładach dla upośledzonych umysłowo i że większość z nich została tam przeniesiona z przytułków i domów dla ubogich. Eugenicy wciąż obstawali przy swoich radykalnych propozycjach, jednak 4 sierpnia 1914 r. dla Wielkiej Brytanii rozpoczęła się pierwsza wojna światowa. Członkowie Towarzystwa Edukacji Eugenicznej rozeszli się, a jego lokalne placówki uległy likwidacji. Kiedy brytyjski ruch eugeników znów nabrał sił, w latach 30. XX w., działo się to już w zupełnie innym kontekście niż w okresie 1908–1914, przez co już nikt ich nie brał na poważnie. Postępy medycyny w kolejnych dekadach udowodniły, że coraz mniej ludzi cierpiących na zaburzenia psychiczne musi być izolowanych od społeczeństwa. Po tym, jak zaczęto sądzić, że wiele z tych zaburzeń nie było wrodzonych, lecz miało swoje źródło w niedożywieniu, biedzie i niedostatkach, nadużyciach i zaniedbaniach, leczenie skoncentrowano na wczesnej diagnozie, kuracji, terapii, wsparciu ze strony rodziny i dbałości o dobrobyt społeczności. W 1951 r. prywatne stowarzyszenie o nazwie National Council for Civil Liberties (Krajowa Rada ds. Wolności Obywatelskich) ujawniło, że przez lata więziono tysiące osób na podstawie niejasnych kryteriów, a konkretne przypadki zebrało w publikacji 50 000 Outside the Law [50 tysięcy poza prawem]. Podano również, że wiele z tych osób było wykorzystywanych jako tania siła robocza, a nawet odstępowano ich prywatnym firmom. Na skutek publicznej debaty wywołanej tą sprawą osiem lat później uchwalono Ustawę o zdrowiu psychicznym, która zastąpiła tę z 1913 r. Miała ona na celu „zaktualizować metody leczenia i opieki nad osobami z zaburzeniami psychicznymi” i pozwoliła, po zbadaniu wielu przypadków, na wypuszczenie na wolność tysięcy osób przetrzymywanych w zakładach zamkniętych.
Przypisy
[1] K. Darwin, O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, na podstawie przekł. S. Dicksteina i J. Nusbauma oprac. J. Popiołek i M. Yamazaki, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2009, s. 61–62.
[2] T. H. Huxley, Stanowisko człowieka w przyrodzie: trzy rozprawy, z niem. przekładu J. W. Carusa spolszczył S. Żaryn, nakładem „Przeglądu Tygodniowego”, Warszawa 1874, s. 91–92.
[3] K. Darwin, op.cit., s. 84.
[4] K. Darwin, O pochodzeniu człowieka, tłum. L. Masłowski, Kraków 1874, s. 186, 198.
[5] Ibidem, s. 215.
[6] Ibidem.
[7] Ibidem.
[8] Ibidem, s. 32.
[9] Ibidem, s. 200.
[10] Platon, Państwo, tłum. W. Witwicki, Wydawnictwo Antyk, Kęty 2003, s. 161.
Rozdział 2
Eugenika w Stanach Zjednoczonych
Choć w Wielkiej Brytanii wielu ludzi odsunięto od społeczeństwa po tym, jak niesłusznie uznano ich za „zagrożenie dla siebie i innych”, nigdy nie doszło tam do przymusowych sterylizacji. Eugenicy osiągnęli znacznie więcej w Stanach Zjednoczonych, kraju, w którym przyjęto nową ideologię z największym entuzjazmem. Ze względu na problemy społeczne z końca XIX w. pomysły eugeniczne znalazły dużo szersze audytorium w społeczeństwie od pokoleń przyzwyczajonym do konfliktów – zarówno z Afroamerykanami, jak i rdzenną ludnością – konfliktów, które doprowadziły do powstania wielu negatywnych stereotypów na temat mniejszości etnicznych.
Stany Zjednoczone – żyzny grunt dla eugeniki
Kiedy mieszkańcy Stanów Zjednoczonych stali się narodem, nastroje nacjonalistyczne w połączeniu z religijnymi doprowadziły do stworzenia doktryny znanej jako Boskie Przeznaczenie – przekonania, że rasa anglosaska, wyznania protestanckiego (WASP, czyli White Anglo-Saxon Protestant), jest rasą wyższą, wybraną przez Boga, aby rozprzestrzeniać się na wszystkie zakątki Ziemi. Ta forma rasizmu nasiliła się przed wojną z Meksykiem (1846–1848) i uzasadniała przywłaszczenie sobie około połowy powierzchni tego kraju, którego mieszkańców uznano za rasę mieszaną i nieudolną. Uzasadnienie naukowe pojawiło się wraz z publikacją O powstawaniu gatunków, osiem lat przed ukończeniem pierwszej linii kolei transkontynentalnej. Biologiczne przesłanie książki (przetrwanie najlepiej przystosowanych) natychmiast odniesiono do spraw Indian, a także dzikiego kapitalizmu, który cechował szybką industrializację kraju. Rdzenni Amerykanie zostali uznani za „dziką, drapieżną i podstępną imitację ludzkości”, niemającą prawa do ziemi, w przeciwieństwie do Anglosasów, którzy korzystali z niej zgodnie z intencjami Stwórcy. Hitler wyrażał się z wielkim uznaniem o sprawności amerykańskiej polityki eksterminacji rdzennych mieszkańców, a doktryna Boskiego Przeznaczenia, przetłumaczona na język niemiecki w początkach XX w., przyczyniła się do powstania koncepcji Lebensraum, przestrzeni życiowej, której domagali się naziści, uzasadniając w ten sposób swoją ekspansję militarną.
Podobnie, pomimo ideałów wolności i równości między ludźmi, ujętych w konstytucji z 1787 r., uzgodniono, że Kongres nie miał władzy, aby zakazać „migracji oraz sprowadzania osób, które jakikolwiek z aktualnie istniejących stanów uzna za stosowne przyjąć”. Przedmiotem importu byli czarni niewolnicy. Chociaż wojna secesyjna (1861–1865) udanie przebrała się za walkę o zniesienie niewolnictwa, w rzeczywistości chodziło o zwykłe kłamstwo, którym Północ uzasadniała wojnę. W ten sposób dbała o swój jedyny cel, jakim było zahamowanie rosnącego potencjału ekonomicznego Południa, zawładnięcie jego aktywami finansowymi, przejęcie tamtejszej prężnej produkcji rolnej i uwolnienie niewolników pracujących na roli, aby wykorzystać ich do pracy za niską płacę w licznych fabrykach północnych stanów. Tak naprawdę rasistowska mentalność nie zmieniła się po wojnie, co doprowadziło do segregacji rasowej, która trwała aż do lat 60. XX w. Po wojnie secesyjnej Afroamerykanie z niewolników stali się ludnością zmarginalizowaną. Pogrążeni byli w biedzie wywołującej choroby i skłaniającej do zbrodni, a to jedynie umocniło przekonanie WASP, że należą oni do gorszej rasy.
W początkach XX w. Stany Zjednoczone pod względem możliwości przemysłu znajdowały się wśród trzech największych mocarstw świata obok Wielkiej Brytanii i Niemiec. To przyciągało ogromną liczbę imigrantów, którzy tłoczyli się w biednych dzielnicach miast w warunkach skrajnej nędzy. Przed rokiem 1880 zdecydowana większość z tych imigrantów pochodziła z północnej i zachodniej Europy: Wielkiej Brytanii, Niemiec, Irlandii i Skandynawii. Byli to Anglosasi lub osoby należące do kultur, które z łatwością można było zaadaptować do anglosaskiej. Ale rozwój rewolucji przemysłowej w tych krajach sprawił, że od tego momentu spadła liczba emigrantów, ponieważ tamtejsze fabryki także potrzebowały rąk do pracy. Dlatego też wzrosła liczba imigrantów z Włoch, Polaków, Węgrów oraz innych przedstawicieli narodowości zamieszkujących imperium austro-węgierskie – wszystkie one były krajami mniej uprzemysłowionymi. Dużą część stanowili Żydzi, którzy uciekali przed pogromami w Europie Wschodniej, do których dochodziło po zamachu na cara Aleksandra II 13 marca 1881 r. W 1870 r. Nowy Jork zamieszkiwało 80 tys. Żydów; w 1915 r., było ich tam już 1,5 mln.
Generał Francis Amasa Walker był profesorem ekonomii w Yale, szefem Biura Statystyki Departamentu Skarbu Stanów Zjednoczonych, głównym kierownikiem spisu statystycznego USA, prezesem Amerykańskiego Towarzystwa Statystycznego oraz jednym z najwybitniejszych ekonomistów w amerykańskiej historii. Walker był apologetą rasy aryjskiej, od której pochodziły ludy brytyjskie i germańskie. Rozumiał, jak ważną rolę w rozwoju kraju odgrywała imigracja, ale obawiał się, że przybycie niższych narodów, czyli nie-Aryjczyków, może wywołać negatywne skutki. W The growth of the Nation in numbers [Wzrost narodu w liczbach] (1889) napisał:
Nie ma powodów, aby każda grupa ludności europejskiej w stanie upadku i stagnacji, w której na przestrzeni wieków nie pojawił się żaden powiew życia intelektualnego czy przemysłowego, powinna być przyjęta jako imigrant w Stanach Zjednoczonych. […] Problemy, jakie tak ciężko nas dotykają dziś, są wystarczająco poważne nawet bez ich komplikowania i potęgowania przez dodanie kilku milionów Węgrów, Czechów, Polaków, Włochów z południa i rosyjskich Żydów.
Poglądy Walkera podzielała większość amerykańskich elit. W 1894 r. Prescott Farnsworth Hall, Robert DeCourcy Ward i Charles Warren założyli Immigration Restriction League (Ligę Ograniczenia Imigracji) – stowarzyszenie antysemickie, antykatolickie i przeciwne wszystkiemu, co nie było anglosaskie; proponowało ono, by poddawać przybywających testom z czytania i w ten sposób uniemożliwić wjazd do kraju imigrantom z niższych ras. Po 10 latach od powstania stowarzyszenia należeli do niego wybitni wykładowcy uniwersyteccy, bankierzy i intelektualiści.
Cała ta kombinacja czynników sprawiła, że Stany Zjednoczone były żyznym polem, na którym trujące wody eugeniki pozwoliły energicznie kiełkować obecnemu od dawna ziarnu rasizmu, po tym, jak nadano mu status teorii naukowej. Eugenika stanowiła doskonały (i „naukowy”) pretekst do zahamowania tej barbarzyńskiej inwazji, twierdząc, że konieczne jest odseparowanie narodowej czystości genetycznej od ras niższych.
Dla amerykańskich eugeników (zagorzałych zwolenników Galtona) inteligencja była cechą wrodzoną, dziedziczną i niezależną od czynników środowiskowych. Ponadto uważali, że zależały od niej prawie wszystkie istotne aspekty ludzkiego zachowania. Niska inteligencja była przyczyną zachowań kryminalnych u przestępców oraz anarchistycznych u jednostek aspołecznych. Wszyscy ci, którzy nie byli w stanie przystosować się do otoczenia, żyć zgodne z normami społecznymi lub też zachowywać się rozsądnie, byli upośledzeni umysłowo. Zgodnie z genetyką niektóre rasy miały być bardziej inteligentne niż inne i dlatego należało unikać zanieczyszczenia wyższych ras (czytaj: elity WASP). Ich wysiłki koncentrowały się na wykrywaniu takich ludzi, uniemożliwianiu im przyjazdu z zagranicy i niedopuszczaniu do rozmnażania się tych, którzy byli już w kraju.
Charles Davenport i Biuro Rejestrów Eugenicznych