Strona główna » Dla dzieci i młodzieży » Mój niesforny szczeniak cz. 4. Urwis na pidżama party

Mój niesforny szczeniak cz. 4. Urwis na pidżama party

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7895-593-1

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Mój niesforny szczeniak cz. 4. Urwis na pidżama party

Zbliżają się urodziny Eli. Dziewczynka marzy o tym, aby zorganizować urodzinowe przyjęcie. Dziewczynka wie, że na przyjęciu nie może zabraknąć też Urwisa! Mama jednak obawia się, że piesek znów będzie się źle zachowywał i początkowo nie chce się na to zgodzić. Czy Urwis będzie w końcu grzeczny i nie popsuje urodzi Eli?

Polecane książki

„Nić Ariadny” Lidii Tasarz to powieść z gatunku thriller, sensacja. Jak to jest, kiedy pewnego dnia budzisz się na szpitalnym łóżku i nie wiesz, kim jesteś? Nie pamiętasz nic, nawet swojego imienia? Wszystko dookoła ciebie jest obce i nieznane, nawet Twoja własna twarz. Nie wie...
Zbliża się lato. Dzieci w przedszkolu rozmawiają o wakacjach. Basia jest zła, bo tylko ona nie wie jeszcze, gdzie pojedzie… Przygody Basi pomagają dziecku zrozumieć świat, pokazują, jak poradzić sobie w trudnych sytuacjach. Swym humorem rozśmieszają dzieci i dorosłych...
"Matthew Fort, brytyjski pisarz i krytyk kulinarny, ponownie zasiada za kierownicą kultowej vespy!   Tym razem, wiedziony wspomnieniami wyrusza odkrywać kulinarne sekrety Sycylii i Sycylijczyków, bo każdy przecież wie, że „zobaczyć Włochy, a nie zobaczyć Sycylii, to tak, jakby wc...
Święta humoru - pozycja niezmiernie pożądana w czasie upalnego lata – zawiera bowiem humor inspirowany postaciami bałwanków śnieżnych oraz Mikołajem. Zimą zaś nieodzowna z powodu ciepłego humoru, jakim emanuje publikacja.Janusz KuklewiczUrodzony 30 maja 1967 roku w Lidzbarku Welskim, z wykształcenia...
To miała być tylko drobna prowokacja. Poszukiwanie inspiracji do napisania książki. Tak myślała Małgorzata, czterdziestosześciolatka, rozwódka, matka dorosłego syna, zakładając profil na portalu randkowym. Kiedy na jej ogłoszenie odpowiedział dwudziestotrzylatek poszukujący dojrzałej kobiety, zawied...
Wojna jest pozaczasową siłą obecną w ludzkiej imaginacji – a także, owszem, w codziennym życiu każdego z nas. Osoby zaangażowane w taki czy inny sposób w destrukcyjną działalność wojny, zarówno jej żołnierze, jak i jej ofiary, odkrywają w sobie, co paradoksalne, niezwykle silne i głębokie poczucie m...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Holly Webb

Mój 
niesforny 
szczeniakUrwisDla Williama – H.W.Dla Si – K.P.

Tytuł oryginału: My Naughty Little Puppy. Rascal’s Sleepover Fun

Przekład: Jacek Drewnowski

Redaktor prowadząca: Sylwia Burdek

Korekta: Teresa Lachowska

Skład i łamanie: Bernard Ptaszyński

Copyright © for the Polish edition by

Wydawnictwo Zielona Sowa, Warszawa 2013

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Text copyright © Holly Webb, 2011

Ilustrations copyright © Kate Pankhurst, 2011, 2012

ISBN 978-83-7895-593-1

Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o.

00-807 Warszawa, Al. Jerozolimskie 96

tel. 22 576 25 50, fax 22 576 25 51

www.zielonasowa.pl

wydawnictwo@zielonasowa.pl

Rozdział
pierwszyUrwis na zakupach

– Zostań, Urwisie. Dobry piesek – Ela poklepała łebek Urwisa, a on podniósł na nią lśniące, pełne nadziei oczy. Wokół unosiły się smakowite zapachy, a on był głodny. Zawsze był głodny i ślinka mu ciekła, gdy czuł cudowną woń pieczywa dolatującą zza drzwi supermarketu.

Ela ruszyła za swoją mamą, oglądając się przez ramię na Urwisa.

– To nie potrwa długo – zawołała do niego z nadzieją, że nic mu się nie stanie. Nie przywykł do zostawania samemu, ale mama chciała wpaść do sklepu po drodze do domu, gdy wracały ze spaceru w parku. – Może lepiej z nim zostanę – zaproponowała z niepokojem w głosie.

Mama uśmiechnęła się.

– Nic mu nie będzie, Elu. Musimy się tylko pospieszyć. A będę cię potrzebować, bo mają tu na wystawie piękne torty urodzinowe. Pomyślałam, że wybierzesz któryś i będziemy mogły zamówić go z wyprzedzeniem na twoje urodziny.

Dziewczynka z radością pokiwała głową.

– Niedługo wrócimy, Urwisie!

Piesek chciał iść za nią i cicho zaskamlał, nie wiedząc, dokąd poszła. Pociągnął smycz, próbując podążyć za panią, ale Ela przywiązała ją do metalowego uchwytu w ścianie.

Ela i mama weszły do sklepu i ruszyły w kierunku tortów na przeciwległym końcu.

– O! Spójrz na ten! – Ela podziwiała wystawę tortów i wskazała jeden udekorowany syrenką na górze. Jej ogon ciągnął się wzdłuż boku tortu.

– Jest też tort z psem, ale to dalmatyńczyk. Myślisz, że zrobiliby tort z Jackiem Russellem, takim jak Urwis?

Mama popatrzyła na nią z powątpiewaniem.

– Nie wiem, ale chyba można spytać.

– Tort czekoladowy… z brązowym i białym lukrem – dodała Ela z nadzieją.

Ale mama zmarszczyła brwi.

– Co tam się dzieje?

Dwie pracownice sklepu w towarzystwie ochroniarza, który rozmawiał przez krótkofalówkę, biegli alejką między półkami. Ela odwróciła się, by zobaczyć, dokąd tak pędzą.

– Nie, raczej nie jest groźny… ale nigdy nie wiadomo… – mówił ochroniarz przez radio.

Dziewczynka podniosła głowę, patrząc na mamę oczami szeroko otwartymi z przerażenia. Miała straszne przeczucie, że wie, o kim mowa.

– Uwiązałaś Urwisa, prawda? – spytała mama.

– Tak, oczywiście! – odparła szybko Ela. – Ale wiesz, jaki on jest… – dodała.

Ela nadal miała nadzieję, że całe zamieszanie nie ma z nimi nic wspólnego, a jej szczeniak wciąż siedzi grzecznie na zewnątrz. Ale wtedy po sklepie poniosło się echem donośne szczekanie i Urwis puścił się ku niej radosnym pędem, ciągnąc za sobą smycz i niosąc w pysku resztki opakowania dość drogich ciastek.

Upuścił ciastka i wskoczył w ramiona swojej pani, liżąc jej całą twarz. Nie wiedział, gdzie się podziała dziewczynka, i teraz bardzo się ucieszył na jej widok.

– Zabierzmy go stąd, Elu – mruknęła mama, zbierając to, co zostało z paczki ciastek. W tym momencie podszedł do nich ochroniarz.

– A zatem to twój pies? – spytał, patrząc na Urwisa spod ściągniętych brwi.

– Bardzo przepraszam! – jęknęła Ela. – Uwiązałam go na dworze, naprawdę! Musiał jakoś odczepić smycz, a potem przyszedł mnie szukać.

– Weszłyśmy tylko na chwilę – mruknęła mama. – Już zabieramy go do domu… I oczywiście zapłacę za ciastka…

– Żeby się to więcej nie powtórzyło! – powiedział im surowo ochroniarz, a gdy Ela i mama oddaliły się, dodał: – I kupcie książkę o wiązaniu węzłów!

– Elu, słowo daję, w życiu nie było mi tak wstyd – mama była czerwona jak burak, gdy pospiesznie płaciła za ciastka. – Chyba już nigdy nie będziemy mogły tu przyjść!

Urwis wychylił się ponad ramieniem Eli, patrząc z żalem na to miejsce pełne wspaniałych zapachów. Cieszył się, że znalazł swoją panią, ale czemu musieli tak szybko stąd wychodzić?

Ela i mama szły do domu dosyć szybko, a Urwis truchtał między nimi. Policzki mamy wciąż były czerwone ze wstydu, a Ela zastanawiała się, czy to oznacza, że jednak nie dostanie tortu urodzinowego. „Ale mamie wreszcie przejdzie… prawda?” – miała nadzieję Ela.

To jednak nie był zapewne dobry moment na pytanie o przyjęcie. Ela bardzo liczyła, że będzie mogła po przyjęciu zorganizować pidżama party, ale mama nie wydawała się szczególnie zachwycona tym pomysłem. Gdy Ela spytała ją o to pierwszy raz, mama powiedziała, że to przemyśli, i ciągle nie powiedziała ani „tak”, ani „nie”. Była zdania, że w pokoiku Eli nie ma miejsca na to, aby spały tam dodatkowe osoby, chociaż dziewczynka uważała, że zmieści się jej najlepsza przyjaciółka, Krysia, a także Janka i Lidka, chociaż może nie będą mogły oddychać, ściśnięte na podłodze.

– Naprawdę go przywiązałam, mamo – powiedziała cicho.

Mama opuściła na nią wzrok i westchnęła.

– Wiem, Elu. To nie twoja wina. Nie powinnam proponować, żeby zostawiać go samego przed sklepem. Ciągle jest mały i nie rozumie, co się dzieje.

Ela popatrzyła na Urwisa. Odpowiedział jej spojrzeniem błyszczących oczu i mimowolnie się uśmiechnęła. Czasami podejrzewała, że piesek po prostu lubi być niegrzeczny, ale i tak go kochała.

Rozdział
drugiKtoś nowy

– Czułam się tak, jakby