Strona główna » Poradniki » Nie porzucaj marzeń

Nie porzucaj marzeń

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-276-3496-2

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Nie porzucaj marzeń

 

Augusto Cury to autor sprzedanych w ponad dwudziestu pięciu milionach egzemplarzy poradników na temat rozwoju osobistego, najpopularniejszy brazylijski pisarz, wydawany w sześćdziesięciu krajach. Dowodzi, że marzenia są jak kompas wskazujący drogę, którą powinniśmy podążać. Są naszą siłą napędową, wzmacniają nas, pomagają się rozwijać i osiągnąć zamierzone cele. Uważa, że dzisiejsza młodzież, z winy dorosłych, ma mnóstwo pragnień, za to niewiele marzeń. A to marzenia sprawiają, że biedacy stają się królami, a bogacze żebrakami. Książka skierowana nie tylko do nauczycieli i rodziców, ale do wszystkich, którzy zapomnieli, że marzenia to tlen dla inteligencji. Analizując drogę życiową wybitnych postaci, takich jak Jezus, Abraham Lincoln czy Martin Luther King, autor zmusza nas do nowego spojrzenia na własne życie i uczy, jak przekuć marzenia w sukces.

Polecane książki

„Powołanie nie ogranicza się tylko do życia zakonnego. Mówiąc o powołaniu uznajemy, że jest to podjęcie jakiegoś życiowego zadania, które rozpoznało się jako swoje. Wszyscy powołani jesteśmy do życia i do miłości. Mamy jednak różne rodzaje realizacji tego powołania…” /ks. Józef St. Baron SDS, Salwat...
Spotkali się, zakochali się i żyli długo i szczęśliwie. Nuda i ułuda. Bo kto powiedział, że wielkie zakochanie musi kończyć się związkiem na długie lata? Nikt. Rozstania istnieją i bolą jak cholera. Zwłaszcza, kiedy ma się kobiecą intuicję, która krzyczy, że coś nie gra......
Podręcznik Rosyjski język prawniczy w 40 lekcjach stanowi nową propozycję dla osób, które opanowały język rosyjski na poziomie zaawansowanym i pragną poszerzyć swoją wiedzę o terminologię specjalistyczną z zakresu rosyjskiego języka prawnego i prawniczego. Podstawą metodyczną podręcznika są różnorod...
Lapidus w wybuchowo wysokiej formie! Emelie i Teddy, partnerzy nie z własnej woli, tym razem zostają wplątani w sprawę, która odbija się czkawką sporemu gronu osób, niezależnie od ich pozycji społecznej. W domu na Värmdö włącza się alarm i na wezwanie przyjeżdża ochroniarz. Nie natrafia tam na zwyc...
"Innowacyjny słownik niemiecko-polski. 100 najważniejszych słów z praktycznymi przykładami i zapisem wymowy" skonstruowany został na bazie metody zwanej mind mapping, którą wymyślili Tony i Barry Buzan. Została ona opracowana w celu kreatywnego tworzenia notatek, a służyć ma pobudzeniu obu półkul mó...
Nieoficjalny poradnik Grand Theft Auto V – Misje oferuje kompleksową pomoc w temacie zaliczania zadań dostępnych w grze. W poradniku znalazł się przede wszystkim opis przejścia wszystkich głównych misji kampanii dla pojedynczego gracza. Omówienia poszczególnych misji informują o czynnościach wymagan...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Augusto Cury

Augusto ‌CuryNie porzucaj marzeń

Tłumaczenie:Katarzyna Stachowicz

Książkę ‌tę pragnę zadedykować ‌wyjątkowej osobie.

Kiedy nie ‌mamy marzeń, każda strata ‌jest nie do ‌wytrzymania,

Kamienie na ‌naszej ‌drodze urastają ‌do ‌rozmiaru ‌gór,

Porażki są ‌jak ‌ostateczne ciosy.

Ale kiedy masz ‌wielkie marzenia…

Twoje błędy owocują ‌postępem,

wyzwania – nowymi ‌możliwościami,

a lęk rodzi odwagę.

Dlatego ‌moim ‌największym pragnieniem jest, ‌żebyś

NIGDY ‌NIE ‌REZYGNOWAŁ ZE SWOICH MARZEŃ!

Podziękowania

Dziękuję ‌mojemu ‌ojcu, Salomão, ‌za to, że ‌we ‌mnie wierzył i nauczył mnie ‌marzyć ‌o medycynie i o karierze naukowej, chociaż ‌moje szkolne ‌wyniki ‌były rozczarowujące. ‌Dziękuję mojej ‌matce, Anie, za jej ‌nieocenioną skromność i wrażliwość. To ‌ona ‌nauczyła ‌mnie widzieć świat ‌oczami serca.

Dziękuję mojej ‌żonie, Suleimie, która namawiała ‌mnie, abym nie rezygnował ‌z marzenia o stworzeniu ‌nowej teorii ‌na temat ‌działania umysłu, ‌za ‌jej wiarę, ‌że teoria ‌ta może przyczynić się ‌do ‌rozwoju nauki i wzbogacenia ludzkości. ‌„Obok każdego wielkiego ‌mężczyzny stoi wielka kobieta”. ‌Nie jestem wielkim człowiekiem, ‌ale mam u swego ‌boku wielką kobietę.  

Dziękuję ‌moim trzem córkom, ‌Camili, ‌Carolinie ‌i Claudii, ‌za codzienne całusy, czułość ‌i cierpliwość, którą zawsze ‌dla mnie miały. Zapewne ‌niełatwo być córką psychiatry, ‌naukowca i pisarza. Kocham ‌je ‌tak mocno, jak to ‌tylko możliwe.

Dziękuję za życzliwość ‌pracownikom ‌wydawnictwa Sextante, ‌a także ‌moim wydawcom i przyjaciołom: ‌Geraldo i Reginie oraz ich ‌synom, Marcosowi i Tomásowi. ‌To czarująca rodzina, ‌poeci ‌wśród ‌wydawców. Po przeczytaniu tej książki Regina zapragnęła, aby jej niedawno narodzone wnuki, Juliana i Arthur, dzieci Marcosa, miały jak najwięcej marzeń i nigdy z nich nie rezygnowały.

Dziękuję Bogu za obdarzanie mnie co dzień sercem, które bije, tlenem, którym oddycham, ziemią, po której chodzę, i milionem rzeczy, dzięki którym czuję, że warto żyć. Znosił długo mój sceptyczny ateizm, sprawił, że ujrzałem Go poprzez zasłonę istnienia, i pozwolił mi zobaczyć, że największym ze wszystkich marzeń jest Jego sen o zjednoczeniu, braterstwie i solidarności ludzi.

Dziękuję każdemu z milionów moich czytelników z wielu krajów świata. Jesteście dla mnie jak drogocenne klejnoty, które lśnią w spektaklu życia. Dziękuję, że istniejecie. Świat potrzebuje ludzi, którzy czytają, rozwijają sztukę myślenia i marzą o lepszej ludzkości.

PRZEDMOWAMARZENIA SĄ POKARMEM ŻYCIA

Marzenia są jak wiatr, czujemy go, ale nie wiemy, skąd się wziął ani dokąd zmierza. Inspirują poetę, dają energię pisarzowi, porywają studenta, pobudzają inteligencję naukowca, napełniają odwagą przywódcę. Niczym kwiaty rozkwitają na polach ludzkiej inteligencji i w tajemnych dolinach umysłu, który tak niewielu ludzi bada i rozumie.

Istnieją dwa rodzaje marzeń.

Pierwsze to marzenia senne, rodzą się, kiedy my zanurzamy się w krainę snu. Drugie to marzenia powstające na jawie, kiedy zmagamy się z egzystencją, kiedy czujemy życie pulsujące w naszej codzienności.

Sny mają ogromne znaczenie dla rozwoju inteligencji. Kiedy zasypiamy, „ja”, reprezentujące naszą świadomą wolę, przestaje działać logicznie. W tym samym czasie pewne elementy naszej nieświadomości dokonują odczytu z naszej pamięci i tworzą idee, mentalne obrazy, fantazje i postaci. W naszych snach odbywa się eksplozja kreatywności i ponowne odczytanie przeszłości.

Te marzenia są niczym skomplikowane filmy, stworzone bez udziału reżysera, bez logicznego kierownictwa. Odzyskując informacje z niedalekiej bądź zamierzchłej przeszłości, nadają nowe kształty, kolory i smaki przeżytym przez nas sytuacjom.

Sny nie są całkiem nieszkodliwe, bowiem zapisane w pamięci mogą tak samo wspomóc proces uczenia się i rozwinąć naszą osobowość, jak też wzmacniać brak pewności siebie i niepokój.

Wszyscy śnimy, śpiąc, choć nie zawsze przypominamy sobie nasze sny po przebudzeniu. Marzenia senne to pierwszy z dwóch rodzajów marzeń, ale to nie o nich będzie ta książka.

Będę w niej mówił o marzeniach, które snujemy za dnia. Marzeniach, które powstają, gdy płaczemy, bawimy się, śpiewamy, rozmawiamy lub milczymy. Marzeniach pączkujących, kiedy rodzi nam się dziecko, kiedy zdobywamy nowego przyjaciela, kiedy jesteśmy oklaskiwani lub przeciwnie, wygwizdywani. Marzeniach, które rozkwitają, kiedy całujemy ukochaną osobę. A także o tych, które pojawiają się, kiedy życie nam coś odbiera, kiedy znika radość i opuszcza nas nadzieja.

Będę opisywał marzenia, które zmieniają świat. Takie, które inspirują nas do tworzenia, pobudzają nas do przekraczania własnych ograniczeń i zachęcają do zdobywania świata. Tak samo jak sny, nasze marzenia nie powstają jedynie z logicznej i świadomej części „ja”, ale także ze zjawisk w obrębie podświadomości, z których tworzy się istny gejzer uczuć i źródło myśli.

Mojżesz, Mahomet, Budda, Konfucjusz, Sokrates, Platon, Seneka, Abraham Lincoln, Gandhi, Einstein, Freud, Max Weber, Karol Marks, Immanuel Kant, Thomas Edison, Machado de Assis[1], Sun Zi, Khalil Gibran, John Kennedy, Hegel, Machiavelli, święty Augustyn i wielu, wielu innych – wszyscy oni byli wielkimi marzycielami. Udało im się zmienić historię dzięki wielkim marzeniom, które snuli. To marzenia łagodziły ich bóle, przynosiły nadzieję po stracie, dodawały sił po poniesionych porażkach. Ich marzenia zmieniły ich umysły i inteligencję w żyzną glebę.

Czy Bóg również marzy? Architektura wszechświata, z miliardami galaktyk i nieskończoną liczbą niezwykłych zjawisk, zdaje się wprost wołać, że nie tylko istnieje Bóg za zasłoną bytu, ale również, że ma wielkie marzenie! Jednak wydaje się, że jedynie ludzie wrażliwi słyszą Jego głos. Odkrycie marzenia wielkiego Architekta Świata, niezależnie od religii, jest, być może, największym wyzwaniem, przed jakim staje każdy człowiek, i odpowiedzialnością, która na nas ciąży.

Dziecko i mędrzec

Pewnego dnia przed pewnym myślicielem stanęło dziecko i spytało go: „Jaki rozmiar ma wszechświat?”. Głaszcząc je po głowie, mędrzec spojrzał w dal i odpowiedział: „Wszechświat ma taki rozmiar, jak twój świat”.

Zakłopotane dziecko spytało: „A jaki rozmiar ma mój świat?”. Myśliciel odparł mu na to: „Taki sam, jak twoje marzenia”.

Kiedy masz małe marzenia, twój wzrok będzie sięgał blisko, twoje cele będą ograniczone, a twoje plany – skromne. Droga, którą będziesz kroczył, będzie wąska, a zdolność znoszenia przeciwności – słaba.

Szekspir powiedział kiedyś, że gdy widać chmury, mędrzec zakłada płaszcz. Tak! W życiu czekają nas nieuniknione burze. Kiedy nadchodzą, mądrzy ludzie przygotowują swoje niewidzialne peleryny – chronią swoje uczucia, używając inteligencji niczym ścian, a swoich marzeń jako dachu.

Marzenia napełniają twoje życie znaczeniem. Jeśli twoje marzenia będą słabe, to twoje jedzenie będzie pozbawione smaku, wiosny – kwiatów, poranki – rosy, a uczucia – romansów, w których mogłyby rozkwitać.

Posiadanie marzeń sprawia, że biedacy stają się królami, a ich brak zmienia milionerów w żebraków. Starzy ludzie dzięki marzeniom odzyskują młodość, podczas gdy młodzi, pozbawieni marzeń, zmieniają się w starców.

W dzisiejszych czasach młodzież na całym świecie traci umiejętność snucia marzeń. Młodzi mają dużo pragnień, ale niewiele marzeń. Pragnienia nie oprą się życiowym trudnościom, podczas gdy marzenia to projekty na całe życie, dlatego potrafią stawić czoła chaosowi.

Nie jest to jednak wina młodzieży. Dorośli zamykają młodych w intelektualnej szklarni, która niszczy ich zdolność marzenia. Zapadają masowo na tę samą chorobę: są agresywni, a jednocześnie introwertyczni, chcą bardzo wiele, ale rzadko odczuwają satysfakcję.

Marzenia dają zdrowie emocjom, pozwalają słabym i wrażliwym stać się autorami własnej historii, przywracają siłę zalęknionym, dodają energii przygnębionym, przekształcają ludzi niepewnych siebie w wyjątkowo wartościowe jednostki. Marzenia sprawiają, że nieśmiali mają ataki brawury, a pokonani stwarzają sobie nowe możliwości.

Książka ta została napisana z myślą o wszystkich, którzy potrzebują marzeń. Jest skierowana do dzieci, młodzieży, rodziców, osób pracujących, a nie jedynie psychologów i wychowawców. Mówi o nauce o marzeniach, umyśle marzycieli, osobowości tych, którzy nigdy nie zrezygnowali ze swoich marzeń.

Nade wszystko zaś książka ta ma nauczyć myśleć. Prawdopodobnie czytając ją, przemyślisz na nowo swoje życie.

Zdrowy umysł powinien być fabryką marzeń. To marzenia są tlenem dla inteligencji i pożywką dla życia pełnego przyjemności i sensu.

WSTĘPMARZENIA OTWIERAJĄ OKNA UMYSŁU

Pewien bardzo wykształcony pacjent wyznał mi kiedyś, że byłby w stanie stawić czoła wściekłemu psu, ale śmiertelnie boi się motyli. Jakie są rzeczywiste zagrożenia spowodowane przez motyla?

Żadne, z wyjątkiem nacieszenia oczu jego niezwykłym pięknem. Konflikt, który przeżywał ów pacjent, nie wynikał z zewnętrznego niebezpieczeństwa, a jedynie z wyobrażonych zagrożeń. Jego dramat nie jest rezultatem fizycznego istnienia motyla, ale psychologicznego motyla zapisanego w zdeformowany sposób w jego pamięci.

W dzieciństwie jego matka mówiła mu, że jeśli dotknie motyla gołą ręką, a potem dotknie oczu, oślepnie. Za każdym razem, kiedy dotykał motyla, krzyczała. Ostrzegawczy okrzyk skrzyżował się w jego umyśle z obrazem motyla. Oba impulsy zostały zapisane w tym samym miejscu podświadomości, w tym samym „oknie pamięci”. I tak oto piękny, nieszkodliwy motyl zamienił się w potwora.

Przez całe dzieciństwo, kiedy tylko mój pacjent widział motyla, z gracją unoszącego się w powietrzu, odblokowywał psychiczny mechanizm, który w czasie tysięcznych ułamków sekundy otwierał w jego pamięci okno, gdzie było zapisane patologiczne wspomnienie. Wyobrażony motyl zostawał wypuszczony na wolność, aby atakować jego emocje i niszczyć jego spokój.

Największy jednak problem polega na tym, że za każdym razem, kiedy następują niepokojące przeżycia związane z motylami, nadpisują się one na nowo i zanieczyszczają kolejne, niezliczone okna w jego pamięci. Im więcej powstanie stref chorobowych w jego umyśle, tym większa będzie jego skłonność do irracjonalnego działania. Jeżeli pacjent ten nie napisze na nowo swojej historii, nabawi się fobii i stanie osobą przewrażliwioną, słabą, niezdolną do walki o swoje marzenia i obdarzoną skłonnością do mnóstwa innych lęków.

Opisany tu mechanizm stanowi jeden z ważnych sekretów psychologii, którego zrozumienie zajęło nam ostatnie sto lat, a nawet więcej. Dziś, za pomocą teorii Inteligencji Wieloogniskowej, odkrywamy niektóre ze zjawisk, które ukryte za kulisami naszego umysłu, wpływają na cały proces konstruowania myśli i generują psychiczne traumy. To nie realnie istniejący przedmiot jest ważny dla naszego umysłu, ale to, jak zostaje zinterpretowany i zarejestrowany.

Dla niektórych kolejka linowa to coś, co służy do miłej przejażdżki, dla innych to ciasna komórka pozbawiona powietrza. Dla jednych przemówienia publiczne są przygodą, dla innych męczarnią paraliżującą myślenie. Dla jednych porażki to cenne lekcje życia, dla innych wyłącznie dręczące poczucie winy. Jedni to, co nieznane, będą odkrywać jak piękny ogród, podczas gdy dla innych stanie się ono źródłem niekończącego się przerażenia. Strata może oznaczać nieznośny ból, ale także dotyk szlifierza, który szlifuje brylanty emocji.

Wszyscy tworzymy sobie demony, które okaleczają marzenia

Ile wyobrażonych potworów skrywa się w podziemnych archiwach twojego umysłu, skąd kradną całą radość życia i okaleczają twoje marzenia? Za uprzejmością i pogodą ducha wszystkich nas skrywają się demony.

To, jak mierzymy się z odrzuceniem, rozczarowaniem, błędami, stratą, poczuciem winy, konfliktami w związku, krytyką czy kryzysem zawodowym, może sprawić, że staniemy się dojrzali, ale też niespokojni, może zrodzić pewność siebie lub traumę, lidera lub ofiarę. Niektóre przeżyte przez nas chwile stały się źródłem konfliktów, które zmieniły całe nasze życie, nawet jeśli jeszcze nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Niektóre osoby nie podniosły się już nigdy po swoich porażkach. Inne nigdy nie miały już odwagi spojrzeć w przyszłość z nadzieją po tym, jak poniosły poważną stratę. Tych, którzy są wrażliwi, krępowało poczucie winy, stawali się zakładnikami popełnionych w przeszłości błędów. Zadusiło ich poczucie winy.

Niektórzy młodzi ludzie o ekstrawertycznym usposobieniu stracili na zawsze poczucie własnej wartości po tym, jak zostali publicznie upokorzeni. Niektórzy stracili najpiękniejsze lata swojej młodości, bo odrzucono ich ze względu na defekty fizyczne lub dlatego że ich ciała nie pasowały do niezdrowych wzorców piękna lansowanych przez media.

Niektórzy dorośli ludzie nigdy nie podnieśli się po kryzysie finansowym, jaki ich dotknął. Wiele kobiet i mężczyzn straciło wiarę w romantyczną miłość po tym, jak ich związki okazywały się porażką, kiedy zostali zdradzeni, byli niezrozumiani, raniono ich lub nie byli kochani.

Dzieci traciły blask spojrzenia po tym, jak jedno z rodziców zamykało oczy na zawsze. Czuły się samotne w tłumie. Inne traciły naiwność po traumatycznych rozstaniach rodziców. Stawały się niewinnymi ofiarami w wojnie, której nie rozumiały. Zamieniły zabawki na samotny, rozpaczliwy płacz.

Złożoność ludzkiego umysłu sprawia, że zmieniamy motyla w dinozaura, rozczarowanie w emocjonalną katastrofę, zamkniętą przestrzeń w pozbawione powietrza pudełko, fizyczne dolegliwości w zapowiedź śmierci, a porażkę w powód do wstydu.

Musimy poradzić sobie z naszymi ukrytymi potworami, tajemnymi ranami, naszym głęboko skrywanym szaleństwem (Michel Foucault). Nigdy nie powinniśmy zapominać, że marzenia, motywacja i pragnienie wolności pomagają nam pokonać te demony, przezwyciężyć je i zacząć używać ich tak, aby służyły naszej inteligencji. Nie obawiaj się bólu, bój się raczej strachu przed stawieniem mu czoła, przed krytycznym podejściem do niego i zrobieniem z niego użytku.

Wszyscy jesteśmy skomplikowanymi i złożonymi istotami

W trakcie mojej kariery psychiatry klinicznego i badacza-psychologa przekonałem się, że nie ma bardziej logicznego stworzenia niż człowiek, a przy tym bardziej od niego wewnętrznie sprzecznego. W teatrze, jakim jest nasz umysł, możemy oglądać dosłownie wszystko: dramat i satyrę, panikę i uśmiech, siłę i kruchość.

Jesteśmy do tego stopnia kreatywni, że nawet kiedy nie mamy żadnych problemów, to je sobie tworzymy. Niektórzy są specjalistami w cierpieniu z powodów, które sami stworzyli. Inni mają powody, żeby być zadowoleni, ale żebrzą o przyjemność. Mają pełne konto w banku, a jednocześnie, niespokojni i zestresowani, są poważnie zadłużeni wobec istoty swojej egzystencji.

Gandhi powiedział kiedyś mądrze: „To, co myślisz, staje się tobą”. Nasze myśli wpływają na nasze emocje, infekują pamięć i generują psychiczne nieszczęścia. Nigdy nie było tylu nieszczęśliwych osób w zagranicznych samochodach, pracujących w wielkich biurach, podróżujących samolotami, pozujących do zdjęć na okładkach czasopism. Ten, kto jest niewolnikiem swojego sposobu myślenia, nie jest wolny i nie może marzyć.

Skomplikowane wnętrze nie jest przywilejem konkretnych osób, konkretnego narodu, grupy społecznej czy wieku. Dorośli i dzieci, psychiatrzy i pacjenci, intelektualiści i zwykli uczniowie – wszyscy są skomplikowani, wszyscy mają takie chwile, w których irytują się drobiazgami i cierpią bez potrzeby. Jedni mniej, inni bardziej.

Nie sposób być całkowicie wolnym od sprzeczności i niespójności. Dlaczego? Posiadamy bowiem złożone uczucia, które mają potężny wpływ na logikę myślenia, reakcje i ludzkie zachowania.

Każdy, kto chce być idealny, stanie się w końcu komputerem, a nie kompletnym człowiekiem. Nie powinno nas martwić, że jesteśmy tak skomplikowani. Bo nawet jeśli ból głowy pochodzi z tego obszaru naszego mózgu, który wykracza poza logikę, to również tam skrywają się największe skarby naszej inteligencji.

Nasza zdolność do kochania, tolerowania innych, zabawy, tworzenia, przeczuwania różnych rzeczy i snucia marzeń to niektóre z cudów, które rodzą się w strefie rozciągającej się poza granicami racjonalnego myślenia. Wszystkie bardzo racjonalne osoby kochają dużo mniej i niewiele marzą. Ci wrażliwi więcej cierpią, ale kochają mocniej i mają piękniejsze marzenia.

Inspiracja i pot

Nie zawsze marzenia są jasno określone i poukładane na półkach umysłu. Czasem rodzą się jako małe, pojedyncze kreski, proste szkice, niejasne pomysły, które rysują się i nabierają kształtu przez całe nasze życie. Wszystkie wielkie przemiany w historii ludzkości – społeczne, emocjonalne, naukowe i technologiczne – powstały dzięki wielkim marzeniom, które legły u ich źródeł.

Aby mieć wielkie marzenia i zostać sprawcą wielkich zmian społecznych, nie trzeba mieć szczególnych uwarunkowań genetycznych czy cech geniusza.

Thomas Edison wierzył, że na wszystkie wielkie osiągnięcia ludzkości składa się 1% inspiracji i 99% potu. Ten wynalazca zewnętrznego światła posiadał też szczególne światło wewnętrzne. Jestem przekonany, że jego twierdzenie ma sens, ale wymaga pewnych poprawek.

Wierzę, że wszelkie osiągnięcia składają się w 50% z inspiracji, kreatywności i marzeń, a w drugich 50 z ciężkiej pracy, dyscypliny i determinacji. Te dwie składowe są niczym dwie nogi – muszą iść razem. Jedna potrzebuje drugiej, aby nasze projekty nie zmieniły się w miraże, a nasze cele się skonkretyzowały.

Każdy, kto pragnie osiągnąć doskonałość w nauce, związkach czy w swoim zawodzie, powinien uwolnić swoją kreatywność, aby stać się marzycielem, i swoją odwagę, aby zostać przedsiębiorcą. Te dwa filary tworzą charakter lidera.

Tajemnice ludzi, którzy zmienili bieg historii

Największy geniusz to nie ten pochodzący z puli genów ani wyprodukowany przez kulturę akademicką, ale ten ukształtowany w dolinach lęku, na pustyniach trudności, w zimę życia i pośród najcięższych wyzwań.

Wielu marzycieli rozwinęło szlachetne cechy umysłu, które również inni mogliby rozwinąć. Udało im się przetrwać burze prawie niemożliwe do przetrwania. Wytrzymali naciski, które niewielu by zniosło. Przeżywali dni pełne niepokoju i często czuli, że przeszkody ich przerastają.

Niektórych nazywano szaleńcami, innych głupcami, wyśmiewano się z nich, nierzadko dyskryminowano. Mieli mnóstwo powodów, żeby zrezygnować ze swoich marzeń, a czasem nawet i z własnego życia. Jednak nie poddali się. Co było ich tajemnicą?

Przede wszystkim zmienili swoje życie w przygodę. Nie dali się uwięzić rutynie. Oczywiście, przed rutyną nie da się do końca uciec. Bardzo często jest dla nas niezbędnym środkiem uspokajającym. Jednak ci marzyciele, o których mówię, spędzali co najmniej 10% swojego czasu na tworzeniu, wynalazkach, odkryciach.

Mieli szerokie spojrzenie na świat, który zazwyczaj skrywa mgła. Byli przedsiębiorcami, strategami, mieli siłę przekonywania i byli za pan brat z optymizmem. Byli towarzyscy, byli też obserwatorami, analitykami, krytykami.

Dokonywali wyborów, określali swoje cele i dążyli do nich cierpliwie. Według Immanuela Kanta „cierpliwość jest gorzka, lecz jej owoce słodkie”. Cierpliwość to klejnot osobowości. Wielu o niej mówi, lecz niewielu jest jej wielbicielami. Ci jednak, których na nią stać, zbiorą najsłodsze owoce.

Plutarch napisał, że „cierpliwość ma większą moc niż siła”. Nie mierz człowieka miarą jego władzy politycznej i finansowej. Mierz go wielkością jego marzeń i cierpliwością w ich realizowaniu. Jednak oprócz cierpliwości potrzebujemy jeszcze drugiego wiosła, żeby sprawnie sterować łodzią marzeń. Jakiego?

Potrzebujesz odwagi, żeby nie bać się ryzyka. Największe ryzyko dla tego, kto ma marzenia, jest jak kamień na drodze. Potykamy się właśnie o małe kamienie, a nie o wielkie góry. Temu, kto pozwala, by niebezpieczeństwa i obawa przed ryzykiem przejęły nad nim kontrolę, brakuje emocjonalnej odporności i szybko się wycofa. A ty, czy masz tę odporność?

Epikur twierdził, że wielcy żeglarze zawdzięczali swą sławę sztormom i burzom, z którymi musieli się zmagać. Jeśli będziesz bał się burz, nigdy nie uda ci się żeglować po nieznanych morzach. Nigdy nie podbijesz innych kontynentów.

Ci, którzy zrealizowali marzenia, najpierw musieli nauczyć się być panami samych siebie, żeby następnie móc przewodzić swojemu otoczeniu. Mieli pozytywne ambicje, chcieli zmienić społeczeństwo, w którym żyli, firmę, w której pracowali, świat swoich uczuć. Byli osobami równie żarliwie niegodzącymi się na problemy społeczne, co na swoje własne problemy psychiczne.

Ich marzenia stały się rzeczywistością, ponieważ udało im się zdobyć emocjonalne paliwo, żeby rozpalić płomień, który nigdy nie zgasł, nawet kiedy przechodzili przez życiowe burze i ulewy. Czym jest to paliwo? Pasją życia i miłością do ludzkości. Ludzi tych opanowało niepohamowane pragnienie przysłużenia się innym. Ten, kto żyje tylko dla siebie, nie ma wewnętrznych korzeni.

Można zniszczyć marzenie istoty ludzkiej, która marzy sama dla siebie, ale kiedy marzy dla innych, zniszczenie tego marzenia jest niemożliwe, chyba że odbierze się jej życie. Dyktatorom nigdy nie udało się zniszczyć marzeń tych, którzy śnili o wolności dla swego ludu. Dyktatorzy umarli, broń zardzewiała, ale marzenia tych, którzy kochają wolność, żyły dalej.

O poszukiwaniu złota w ruinach porażek

W książce tej przeprowadzę wolną, otwartą i krytyczną analizę funkcjonowania umysłów czterech postaci, które były autorami niezwykle pięknych marzeń i sprawiły, że marzyli również inni. Wybrałem cztery postacie kochające ludzkość, które przeżyły wiele trudnych chwil. Często im nie wierzono, wykluczano je, raniono, uważano za szalonych, głupich lub zbyt brawurowych.

Przemierzyli terytorium strachu i wspięli się na piętrzące się klify trudności. Przewracali się na drodze, ranili, ale szli dalej, nawet wtedy, kiedy inni nie wierzyli, że uda się im podnieść.

Wszystko sprzyjało temu, żeby im się nie udało, a mimo to świecili jak diamenty. Z pozoru nie byli nikim wyjątkowym, ale udało im się wydobyć cenne klejnoty spośród szczątków swoich traum. A ty, czy potrafisz wydobywać złoto ze swoich wewnętrznych konfliktów?

Większość dzisiejszych dorosłych zrezygnowałaby ze swoich marzeń i zapadła na chorobę psychiczną, gdyby przeżyła chociaż część przeciwności, których doświadczyli ci wybitni ludzie.

Wielu młodych wycofałoby się w obliczu takich przeszkód. Młodzież jest kompletnie nieprzygotowana do życia w naszym poddawanym stresom społeczeństwie. Młodzi potrzebują silniejszej odporności intelektualnej i emocjonalnej, żeby znieść straty, porażki, upokorzenia i niesprawiedliwość.

Tym, co różni młodych ludzi ponoszących porażkę od tych, którym się udało, nie jest wykształcenie akademickie, ale zdolność przezwyciężania życiowych trudności.

Przestudiujemy zatem reakcje tych czterech ludzi na dotykające ich klęski; podziwiajmy ich zdolność pokonywania przeciwieństw, kompetencje do przewodzenia innym, odwagę podejmowania ryzyka, zdolności intelektualne, intuicję, wieloogniskowe spojrzenie na rzeczywistość.

Na opisanie zasługuje wiele innych znanych postaci – Budda, Konfucjusz, Dostojewski, Kant, Montaigne, John Kennedy, Gandhi, Thomas Edison, Einstein – wszyscy bowiem byli wielkimi marzycielami. Z braku miejsca nie będę się nimi tu zajmował, jednak odniosę się do idei ich autorstwa, żeby ułatwić sobie trudną pracę interpretatora.

Jestem przekonany, że analizując umysłowość czterech wybranych przeze mnie wybitnych postaci, uda mi się wyodrębnić podstawowe zasady, na których opiera się inteligencja wielkich marzycieli wszystkich epok. W ten sposób uzyskamy wszechstronne spojrzenie na rozwój i działalność wybranych myślicieli.

Historie, które tu odtworzę, są oparte na rzeczywistych faktach. Nie jest moim zamiarem napisanie biografii czterech postaci, dlatego rzadko wymieniam daty, poprzestając na śledzeniu pewnej sekwencji zdarzeń, najważniejszych z punktu widzenia przeprowadzanej przeze mnie analizy.

Przeszłość jest szklaną zasłoną. Szczęśliwi ci, którzy przyglądają się przeszłości, aby móc podążyć ku przyszłości. Zajrzymy do niej i skrupulatnie, niczym naukowcy, przebadamy zachowanie tych osób w kluczowych momentach ich życia.

Ich historie nas zaskoczą. Sądzę, że staną się pożywką dla naszej inteligencji, zachęcą nas do odkopania własnych marzeń i dostarczą nam niezbędnych narzędzi do wewnętrznej odbudowy.

Zanurzmy się w fascynujący świat, w którym powstają koszmary i tworzą się sny.

ROZDZIAŁ 1NAJWIĘKSZY SPRZEDAWCA MARZEŃ W HISTORII

Małe chwile, które zmieniają historię

Drobne szczegóły potrafią zmienić życie. Mąż pocałował żonę i powiedział jej, że jest piękna. Nie robił tego od lat, przez co, sam o tym nie wiedząc, ranił ją. Jego drobny gest otworzył okno pamięci jego żony, które skrywało utajony ból i urazę, dzięki czemu powróciła do niej radość. Przez całe życie potrzebujemy życzliwości i uprzejmości.

Pewien ojciec pochwalił swego syna. Pochwała wyszła z głębi jego serca i przeniknęła do najgłębszych uczuciowych zakamarków psychiki syna, odnawiając ich zniszczoną od dawna relację. Pocałunek, pochwała, uścisk, które zajmują sekundy, potrafią pokonać ból gromadzony tygodniami, miesiącami, a nawet latami.

Ci, którzy lekceważą drobne wydarzenia, nigdy nie dokonają wielkich odkryć. Na pozór nieistotne momenty zmieniają kierunek wielkich podróży. To właśnie przydarzyło się wieki temu grupie młodych ludzi, którzy mieszkali tuż przy plaży w pewnym biednym i nękanym głodem kraju. Małe chwile zmieniły ich sposób myślenia i życie, a następnie cały świat, który nigdy już nie był taki sam.

Osobowość stworzona wśród migotania fal

Wiatr marszczył powierzchnię morza, które wznosiło i opuszczało wody. Sprawiał, że fale wirowały w pięknym, niekończącym się widowisku. Fale codziennie pieniły się i dumnie kołysały na brzegu.

Niektóre z dzieci dorosły, biegając po piasku. Chwytały bańki powietrza, które powstawały, kiedy fale rozbijały się o brzeg. Lśniły przez chwilę na otwartych dłoniach, ale bardzo szybko znikały, topiły się i wyciekały przez palce, jak gdyby mówiły: „Należę do morza”. Dzieci, wznosząc twarzyczki w stronę morza, mówiły w duchu: „My też do niego należymy”.

Tak wyglądało życie tych młodych ludzi. Ich dziadkowie byli rybakami, ich rodzice byli rybakami, a teraz oni byli rybakami i mieli umrzeć jako rybacy. Historia ich życia była jasno określona. A ich marzenia? Fale i ryby.

Marzyli o wielkich ławicach, jednakże ryb stale ubywało. Życie było trudne, wyciąganie ciężkich sieci – wyczerpujące. Znoszenie co noc zimnych podmuchów wiatru i buntowniczych uderzeń wzburzonych fal nie było zadaniem dla każdego. Najgorsze zaś były frustrujące efekty tych wysiłków. Ze zwieszoną głową przyznawali się do porażki. Morze, tak wielkie, stało się nędzną sadzawką pełną rozczarowań.

Każdy dzień był walką z tą samą rutyną i tymi samymi przeszkodami. Chcieli innego życia, ale brakowało im odwagi. Powstrzymywał ich lęk przed nieznanym. Lepiej mieć nawet bardzo mało, niż zaryzykować i nie mieć nic, myśleli.

W umysłach tych młodych ludzi prawdopodobnie nie było miejsca na zastanawianie się nad tajemnicami życia. Brak podniet kulturalnych i codzienny znój w walce o przetrwanie nie zachęcały do intelektualnych wzlotów. Życie było dla nich czymś zwyczajnym, nie zaś niepojętą i fascynującą przygodą.

Wydawało się, że nic nigdy nie odmieni ich losu, dopóki nie pojawił się na ich drodze największy sprzedawca snów, jaki istniał w historii.

Niepokojące zaproszenie

Pewnego dnia coś nowego przełamało codzienną jednostajność wybrzeża.

Był sobie pewien człowiek, który przez trzydzieści lat mieszkał na pustyni. Jego słowa były dziwne, jego gesty – niezwykłe. Wydawał się żyć jak szaleniec. Jego obsesją była idea, że jest jedynie poprzednikiem największego człowieka, jaki do tej pory stąpał po ziemi.

Nazywał się Jan, przezywano go Chrzcicielem. Co najdziwniejsze, nie znał człowieka, którego nadejście zapowiadał, a mimo to opanował on całkowicie jego wyobraźnię. Wygłaszał długie kazania nad brzegiem rzeki, gdzie opisywał go z zadziwiającą precyzją.

Tłumy przychodziły posłuchać, jak obrazowo opowiada o swoich ideach. Miał odwagę twierdzić, że człowiek, na którego czeka, jest tak wielki, że on nie jest godzien zawiązać mu rzemyka u sandałów. Ludzi oszałamiały te słowa i nie wiedzieli, co o nich myśleć.

Jak sprzeciwiający się normom społecznym i nieowijający w bawełnę buntownik, który nie bał się mówić, co myśli, mógł wynosić tak wysoko kogoś, kogo nawet nie znał? Kim będzie ten człowiek, którego nadejście Jan zapowiadał w swoich mowach?

Jego słowa kreśliły w umysłach słuchających najprzeróżniejsze obrazy. Niektórzy sądzili, że zapowiadany przez niego człowiek nadejdzie niczym król, odziany w długie szaty. Innym wydawało się, że pojawi się jak generał, w towarzystwie wielkiej eskorty. Jeszcze inni oczekiwali, że będzie bogaczem, przyjedzie w pięknym powozie otoczony przez niezliczoną służbę. A wszyscy wyczekiwali go równie niecierpliwie.

Niezależnie od różnorodności ich wyobrażeń, większość zgadzała się, że spotkanie z nim będzie uroczyste. Wszyscy spodziewali się po nim poruszającej przemowy. Nagle, w popołudniowym upale, kiedy obraz na horyzoncie rozmywa się w oczach, pojawił się w oddali skromny człowiek prostego pochodzenia. Nikt nie zwrócił na niego uwagi.

Jego szaty były zniszczone i pozbawione wszelkiej wykwintności. Jego skóra była sucha, zniszczona przez wiatr, pomarszczona przez ciężką pracę i słońce. Nie miał ani eskorty, ani pięknego powozu, ani niewolników i służących.

Torował sobie drogę pośród tłumu. Dotykał mijanych ludzi delikatnie, przepraszał, i powoli udawało mu się przejść. Niektórym się to nie podobało, inni pozostali obojętni.

Nagle skrzyżowały się dwa spojrzenia. Jan przyglądał się człowiekowi ze swoich snów. Był wstrząśnięty tym widokiem. Wyobrażenie, które pielęgnowali ludzie dookoła, nie miało nic wspólnego z rzeczywistością. Jan widział to, czego nie dostrzegli inni i ku zdumieniu tłumu, zaczął wychwalać ponad wszystko tego prostego człowieka.

Zebrani poczuli się zagubieni i rozczarowani. Wygląd mężczyzny ich zaszokował, nadal jednak oczekiwali, że przynajmniej zachwyci ich wspaniałe przemówienie. Głód i problemy społeczne były olbrzymie, potrzebowali więc bardzo chwili wytchnienia.

Jednak mężczyzna, który śnił się Janowi, pojawił się bez słowa i odszedł również w milczeniu. Marzenie tłumów ulotniło się niczym krople wody w promieniach ostrego słońca Sahary. Rozczarowani, rozeszli się, aby zanurzyć się z powrotem w nudnej rutynie dnia codziennego.

Niektórzy młodzi słyszeli o snach Jana, byli jednak zbyt mocno zajęci walką o przeżycie. Nic nie było w stanie wytrącić ich z otępienia, może poza wsłuchiwaniem się w krzyk ciała błagającego o chleb, żeby zaspokoić instynkt przeżycia. Ich światem było morze.

W powietrzu nie unosiło się nic szczególnego. Nagle dwóch braci podniosło oczy i zobaczyło człowieka innego niż wszyscy, który przechadzał się po plaży. Nie zwrócili na niego większej uwagi. Kroki nieznajomego były wolne i mocne. Zbliżył się do nich, kroki ucichły, a jego spojrzenie zatrzymało się na młodych ludziach.

Poczuli się niezręcznie i zaczęli spoglądać po sobie. Wtedy przybysz przerwał ciszę. Odezwał się, a wówczas usłyszeli najbardziej absurdalną propozycję: „Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi”.[2]

Nigdy wcześniej nie słyszeli nic podobnego. Te słowa zaburzały ich rozumienie świata. Dotykały sekretów ich duszy. Odbiły się echem w tym miejscu w umyśle, którego psychiatrzy nie potrafią przebadać. Przeniknęły ich do głębi i zrodziły pytania o sens życia i o wartość walki.

Wszyscy powinniśmy w pewnym momencie naszego życia podać je w wątpliwość i zastanowić się, o co walczymy. Ten, kto nie jest w stanie zadać sobie tych pytań, będzie niewolnikiem systemu, będzie żył, żeby pracować, wypełniać obowiązki zawodowe i tylko przeżyć. Na koniec przepadnie w otchłani pustki.

Imiona braci, którzy usłyszeli to zaproszenie, brzmiały Piotr i Andrzej. Rutyna pracy na morzu pochłonęła ich marzenia. Ich świat rozciągał się na niewielkim obszarze, ale oto ukazał im się sprzedawca snów, który rozpalił ich dusze. Jednym zdaniem zachęcił ich do pracy dla ludzkości, do stawienia czoła nieprzewidywalnemu morzu ludzkiej społeczności.

Jezus Chrystus nie dokonał wtedy żadnego cudu, a jednak jego głos miał w sobie najmocniejszy możliwy magnetyzm, bowiem sprzedawał marzenia. Sprzedawanie marzeń to poetyckie wyrażenie mówiące o czymś, czego nie da się sprzedać. Miał do zaoferowania towar, którego nie kupi się za żadne pieniądze. Największy Mistrz przyćmił podstawy psychologii.

Kto się odważy za nim podążyć?

Pomyśl przez chwilę. Po co podążać za tym człowiekiem? Na jakiej podstawie mamy uwierzyć człowiekowi, który złożył nam taką propozycję? Jakie są jego społeczne i uczuciowe powiązania? Dla dwóch braci sprzedawca snów był całkowicie obcy, nie miał im do zaoferowania nic, czego dałoby się dotknąć.

Czy ty przyjąłbyś taką propozycję? Porzuciłbyś wszystko, aby poświęcić swoje życie dla dobra ludzkości? Jezus nie oferował dróg bez wypadków, nocy bez burz ani sukcesów bez porażek. Zamiast tego obiecał siłę w świecie pełnym strachu, radość pośród łez i miłość wśród braku nadziei.

Podążanie za nim zakrawało na szaleństwo. Trzeba było wytłumaczyć przyjaciołom i rodzicom swoje postępowanie. Ale jak wytłumaczyć coś, co jest niewytłumaczalne? Piotr i Andrzej poszli za sprzedawcą marzeń, ale nie rozumieli konsekwencji swoich działań. Wiedzieli tylko, że żadna łódź, choćby była największym statkiem, nie pomieściłaby ich marzeń.

Trochę później Mistrz spotkał innych braci, młodszych i niedoświadczonych. Byli to Jakub i Jan. Siedzieli na brzegu plaży, naprawiając sieci. U ich boku siedział ojciec i jego pracownicy. Mistrz podszedł do nich, spojrzał i wygłosił to samo intrygujące zaproszenie co wcześniej.

Niczego nie perswadował, nie groził im, jedynie ich zaprosił. Było to pięć sekund, które zmieniły ich życie, pięć sekund, w których okna ich pamięci, za którymi kryły się lata lęku, zostały otwarte przez wolność i wyzwoliciela uciskanego ludu.

Ojca obu braci, Zebedeusza, przeraziło ich zachowanie. Po jego twarzy spłynęły łzy, a jego dusza napełniła się wątpliwościami. Miał statki, był kupcem, jego żona była silną, przedsiębiorczą kobietą. Chciał, aby jego synowie stali się ludźmi zamożnymi i znaczącymi w Galilei. Przybył jednak ktoś, kto zaoferował im cały świat i wezwał do pracy z ludzkimi sercami.

Niełatwo było uwierzyć, że przemówił do nich Mesjasz. Przecież nie byłby wówczas taki zwyczajny, bezpretensjonalny, pozbawiony nie tylko przepychu, ale nawet towarzystwa. Wstrząśnięci rybacy zaniemówili z wrażenia.

Ojciec, patrząc na odwagę synów i ich oczy błyszczące w poszukiwaniu najpiękniejszych marzeń, pobłogosławił im. Być może pomyślał: „Młodzi szybko podejmują decyzje i szybko rezygnują. Wkrótce wrócą na morze”.

Życie to umowa na ryzyko

Wystarczy żyć, żeby ciągle ponosić ryzyko. Czeka na nas ryzyko klęski, ryzyko odrzucenia, zawodu sobą samym, rozczarowania innymi. Będziemy nierozumiani, obrażani, wykluczani, a może ciężko zachorujemy. Nie powinniśmy ryzykować nieodpowiedzialnie, ale nie należy obawiać się wkraczania na nieznane obszary, oddychania powietrzem, którym nigdy wcześniej nie oddychaliśmy.

Życie to wielka przygoda. Ci, którzy pozostają uwięzieni w kokonie bezpieczeństwa, z lęku przez wypadkami, jakie mogą ich spotkać, i tak ich nie unikną, poza tym będą wiecznie sfrustrowani. Ten, kto nie ma odwagi i dyscypliny, może pielęgnować wielkie marzenia, ale pozostaną one pogrzebane w podziemiach jego nieśmiałości, pod gruzami zmartwień i wymyślonych problemów. Będzie zawsze spóźniony wobec konkurencji.

Młodzi Galilejczycy wykazali się życiową odwagą, kiedy przyjęli zaproszenie od Jezusa Chrystusa. Ich osobowości miały wiele wad, ale zaczęli patrzeć na świat w inny sposób. Rozwinęli pełen wachlarz swojej inteligencji.

Nie wiedzieli, gdzie będą spać ani co będą jeść, wiedzieli tylko, że sprzedawca marzeń chce zmienić myślenie świata. Nie mieli pojęcia, jak zrealizuje swój plan, ale chcieli być wtedy blisko niego.

Kto jednak wykazał się większą odwagą – uczniowie, podążając za Jezusem, czy Jezus, wybierając ich? Zasoby ludzkie są kluczowe dla sukcesu przedsięwzięcia. Firma może mieć urządzenia, technologię, komputery, ale jeśli zabraknie kreatywnych, inteligentnych i zmotywowanych pracowników, którzy będą umieli unikać błędów, pracować w grupie i opracować długoterminową strategię, grozi jej bankructwo.

Spójrzmy na zasoby ludzkie, które wybrał sprzedawca marzeń, i oceńmy podjęte przez niego ryzyko. Jednak najpierw dokonam krótkiego podsumowania cech charakteru niektórych uczniów.

Zespół wybrany przez Mistrza nad Mistrzami

Mateusz miał fatalną reputację. Był celnikiem, urzędnikiem zbierającym podatki. W tamtych czasach celnicy słynęli z korupcji. Żydzi nienawidzili ich, ponieważ byli na usługach gnębiącego ich Imperium Rzymskiego. Mateusz był towarzyskim człowiekiem, lubił bankiety i prawdopodobnie wydawał je za publiczne pieniądze.

Tomasz cierpiał na obsesyjną niepewność. Wierzył tylko w to, czego mógł dotknąć. Szybko myślał i od razu podawał wszystko w wątpliwość. Kierował się logiką, brakowało mu wrażliwości i wyobraźni. Świat miał kręcić się wokół jego przekonań i wyobrażeń. Był nieufny wobec wszystkich i wszystkiego.

Piotr był najsilniejszy, najbardziej zdeterminowany i najuczciwszy. Jednak był również nieuczony, nie umiał czytać, łatwo się irytował, był nietolerancyjny, agresywny, niespokojny, niecierpliwy, niezdyscyplinowany i nie znosił sprzeciwu. Nie wykazywał się przedsiębiorczością i jak wielu młodych ludzi, nie planował przyszłości, żył jedynie chwilą bieżącą.

To jednak nie wszystkie jego wady. Był nadpobudliwy i bardzo niespokojny. Narzucał swoje pomysły, ale nie tłumaczył ich. Nie potrafił poradzić sobie ze swoimi frustracjami. Często powtarzał te same błędy. Gdyby żył w naszych czasach, byłby tym uczniem, którego każdy nauczyciel widziałby chętnie w każdym innym miejscu na świecie poza swoją klasą. Został jednak jednym z wybranych. Czy ty odważyłbyś się go wybrać?

W chwili, kiedy jego Mistrza pojmano, atmosfera była napięta, nikt nie myślał racjonalnie. Na miejscu znajdował się oddział około trzystu żołnierzy. Impulsywny Piotr obciął mieczem ucho jednego z żołnierzy. Jego reakcja nieomal doprowadziła do jatki. Przez jego bezmyślność straciliby życie również pozostali uczniowie.