Strona główna » Religia i duchowość » Niewolnik. Jak przebudziłem się do życia

Niewolnik. Jak przebudziłem się do życia

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-65601-62-9

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Niewolnik. Jak przebudziłem się do życia

Międzynarodowy bestseller sprzedany w liczbie 2,5 mln egzemplarzy i przetłumaczony na 15 języków!

Oferuje uniwersalny wgląd na ponadczasową prawdę o życiu i zmienia sposób postrzegania świata.

Uwięziony w sparaliżowanym ciele po strasznym wypadku samochodowym, mężczyzna nie jest w stanie komunikować się z otaczającymi go osobami. Leżąc bez ruchu na łóżku szpitalnym, oznaczony jako pacjent N.N., odcięty od przyjaciół i rodziny, jest bliski obłędu.

Rozpoczyna wewnętrzną rozmowę ze swoim duchowym przewodnikiem, który zabiera go w inspirującą podróż w kierunku samorealizacji, do nowego stanu świadomości, zrozumienia swojego najgłębszego ja i dostrzeżenia piękna we wszelkich przejawach życia. Ta afirmująca postawa wobec świata, która wówczas w nim się zrodzi, zmieni cały jego światopogląd i pozwoli odzyskać wolność i zamiłowanie do życia, których tak zawsze mu brakowało.

Niniejsza książka, napisana z prostotą i wielkim zrozumieniem, na pewno cię oczaruje i zainspiruje. Jest przeznaczona dla wszystkich, którzy chcą zrozumieć, dlaczego tak wiele ludzi jest nieszczęśliwych, nie umie zrealizować swoich ambicji albo czuje pustkę z powodu niespełnionej miłości. Na kartach tej książki znajdą oni odpowiedzi na wszelkie trapiące ich pytania i problemy.

  • Jesteśmy bardziej obserwatorami czy aktywnymi uczestnikami naszego życia?
  • Czy jest możliwe, że rany z przeszłości się zabliźnią, a my zdołamy wybaczyć?
  • Jak możemy uwolnić się z więzów, którymi sami się skrępowaliśmy?

`

We współczesnym świecie, kiedy tak wiele osób nie widzi sensu, by żyć, Niewolnik – choć miejscami wstrząsający, to w całości podnoszący na duchu i cudownie budujący – dostarczy odpowiedzi na pytania o wieczność, cel życia na ziemi oraz wzbudzi chęć zastanowienia się nad tym, czy obraliśmy dobry kierunek swojej egzystencji.

Drogi czytelniku, lektura tej książki utrzyma cię w napięciu. Nie zdołasz się od niej oderwać. To oda do życia. – Dr Héctor Salama Penhos, dyrektor Gestalt University of America

Niewolnik to poruszający manifest o psychologicznej i duchowej wolności, która angażując ich w niezwykle wzruszającą historię, napełni serca czytelników. – Roger Housden, autor bestsellerowej książki Ten Poems to Change Your Life

__

O autorze:

Anand Dilvar – z jego fascynacji technikami rozwoju osobistego zrodziła się chęć odwiedzenia ponad osiemnaście krajów, by porozmawiać z przywódcami duchowymi różnych społeczności. Jest on założycielem centrum poszukiwania wizji (Vision Quest Center) w Valle Bravo, w Meksyku – ośrodka medytacji, w którym od 15 lat prowadzi rekolekcje i seminaria. Jego nauki nie są powiązane z żadną religią ani tradycją. Swoje książki pisze z życzliwością i prostotą, w stylu wielkich mistrzów duchowości.

Polecane książki

Jan Gnatowski (1855–1925), występujący pod pseudonimem artystycznym Jan Łada, to polski pisarz i publicysta, a także ksiądz. Odbył uniwersyteckie studia filozoficzne na Uniwersytecie Jagiellońskim, studiował także historię sztuki we Włoszech i Grecji, a następnie teologię w Innsbrucku. W 1887 roku o...
Przedstawiona publikacja stanowi opracowanie problematyki dotyczącej ochrony interesów zbiorowych w postępowaniu cywilnym. W książce wyodrębniono dwa typy interesów zbiorowych. Pierwszy z wymienionych jest niepodzielnym interesem, co oznacza, że interes ten rozpatrywany jako całość , należy do zbior...
  Brady Weston po upokarzającym rozwodzie z żoną, która zarzuca mu, że nie potrafi sprostać jej potrzebom seksualnym, wraca do Cadillac, by zacząć nowe życie. Ma jeden cel: udowodnić sobie, że jest atrakcyjnym mężczyzną i wspaniałym kochankiem. Czy znajdzie kobietę, która uleczy jego kompleksy?...
W związku z przypadającą w 2008 roku setną rocznicą śmierci kaznodziei Wielkiej Synagogi, z inicjatywy Wydawnictwa Austeria, zorganizowano w Żydowskim Instytucie Historycznym sesję naukową Rabin Izaak Cylkow (1841–1908). Sesja przygotowana została wspólnie przez Żydowski Instytut Historyczny im. Ema...
    Pewnej matce trafiły się bliźniaczki z innej planety. Dzika kobieca opowieść o bezwarunkowej miłości. Joanna Bator Łebki od szpilki to książka granat, która zamiast uśmiercać siłą rażenia wypływającą z bardzo trudnej życiowej historii, raczej wskrzesza w czytelniku pierwotną, bo przecież wrodz...
Dla postronnych obserwatorów doktor Robinson, współwłaściciel szpitala w argentyńskiej dżungli, jest sumiennym i oddanym lekarzem. Nikt nie wie, że w ciemnościach tropikalnych nocy przeżywa koszmary z przeszłości, które odbierają mu chęć do życia. Wszystko się zmienia, gdy w...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Anand Dilvar

Najtrudniej jest umrzeći narodzić się na nowo.

– BUDDA

Zrozumiałem, że to życiejest dla nas jedyną okazją,żeby być sobą.

– NIEWOLNIK

Mojemu nauczycielowiMarcowi Amezcui – w podziękowaniu za zaszczyt byciaTwoim przyjacielem

WSTĘP

TĘ KSIĄŻKĘ WARTO PRZECZYTAĆ KILKA RAZY. Jest napisana przyjemnym, prostym językiem i przedstawia prawdziwą historię. Któż nie był lub nie jest niewolnikiem problemów, lęków i poczucia winy? Autor szybko i umiejętnie przeprowadza nas przez wszechświat umysłu do miejsca, w którym możemy odnaleźć swoją zdrową Jaźń, jaką zdajemy się słyszeć dopiero wtedy, gdy nie jesteśmy w stanie mówić.

Francisco Ángel* wzbogacił wiedzę zdobytą na Gestalt University of America o doświadczenia z długich podróży po Azji, a zwłaszcza do Indii.

Bohater tej książki reprezentuje nas wszystkich. Pokazuje nam, że usiłując uciec od rzeczywistości za pomocą alkoholu lub narkotyków, nie zauważamy otaczających nas cudów. Pomaga również zrozumieć, że nie doceniamy tego, co mamy, dopóki tego nie stracimy.

Drogi czytelniku, lektura tej książki utrzyma cię w napięciu. Nie zdołasz się od niej oderwać.

To oda do życia.

– Dr Héctor Salama Penhos

Dyrektor Gestalt University of America

* Francisco Ángel w 2003 roku zmienił imię i nazwisko na Anand Dílvar (przyp. red.).

ROZDZIAŁ I

GDY TYLKO OPRZYTOMNIAŁEM, zorientowałem się, że coś jest bardzo nie w porządku.

Oślepiające światło raziło mnie w oczy, ale nie mogłem mrugnąć. Próbowałem odwrócić wzrok, poruszyć rękoma i zakryć twarz dłońmi, lecz nie potrafiłem tego zrobić.

Moje sparaliżowane ciało przeszywał potworny ból. W dodatku nigdy nie było mi tak zimno.

Próbowałem kogoś zawołać, wezwać pomoc – na próżno. Miałem w ustach coś, co paliło mnie w gardło, a w uszach dudnił mi straszliwy hałas.

Po kilku godzinach mój umysł ogarnęła rozpacz, która zaczęła się przekształcać w przerażenie, gdy poprzez ból w głowie zdołały się przedrzeć myśli:

Gdzie jestem?

Co się ze mną dzieje?

Muszę być martwy…

Mieszanina bólu i przerażenia, w połączeniu z tymi złowrogimi myślami, doprowadziła mnie, dzięki Bogu, do utraty przytomności. Zaznałem odrobiny wytchnienia. Nie wiem, ile godzin lub dni minęło, zanim znów się obudziłem.

Wciąż leżałem w bezruchu z szeroko otwartymi oczami. Ból złagodniał nieco, a światło było już znośniejsze, ale nadal mnie raziło. To właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, że ten okropny hałas przypomina odgłos ciężkiego, głębokiego oddechu… Byłem pewien, że nie jest to mój oddech.

Fizycznej udręce towarzyszył jeszcze inny rodzaj cierpienia: zamęt umysłowy i paląca potrzeba uzyskania odpowiedzi.

Czyżbym naprawdę był martwy?

Czyj oddech słyszę?

Co znajduje się w mojej jamie ustnej i piecze mnie w gardło?

Stopniowo zaczęły się pojawiać ostatnie wspomnienia – impreza, drinki, kłótnia z Laurą i naleganie Edwarda, bym spróbował tego głupiego narkotyku, którym był zafascynowany.

– Proszę, przestań pić! – krzyczała na mnie Laura. – Nie widzisz, że się zabijasz? Czy tego właśnie chcesz?

– Nie chcę umrzeć. Chcę tylko uciec.

– Uciec? Od czego? Jesteś szalony.

– Tak, jestem szalony, a ty mnie nie rozumiesz! Nikt mnie nie rozumie…

Wziąłem do ust dwie niebieskie tabletki, które dostałem od Edwarda. To ostatnia rzecz, jaką pamiętam.

O mój Boże! – pomyślałem. – W końcu mi się udało! Zabiłem się.

To nie może być prawda!

Co się ze mną dzieje?

Dlaczego nie mogę się ruszyć?

Dlaczego nie mogę zamknąć oczu?

Ten idiota mnie otruł. A teraz jestem w piekle i płacę za swoje czyny…

Jest gorzej, niż mógłbym to sobie wyobrazić.

Nie wierzyłem w życie po śmierci, ale w tamtej chwili wydawało mi się to jedynym możliwym wyjaśnieniem.

Boże, proszę! Proszę, wybacz mi! Daj mi jeszcze jedną szansę…

Myśli przerwał mi dźwięk otwieranych drzwi. Usłyszałem głos kobiety:

– Ależ ten złom hałasuje! – wykrzyknęła.

– Innego nie mamy. Wiesz, jak tu jest – odpowiedział mężczyzna.

– Jak to możliwe, że dysponujemy tylko jednym respiratorem?

– No cóż, nic nie poradzimy. Musimy robić wszystko, co w naszej mocy.

– Co się z nim właściwie stało?

– Ma naprawdę przerąbane. Odkryj go i zobacz.

Poczułem, jak ktoś zdejmuje prześcieradło z mojej twarzy, i zobaczyłem kobietę w białym fartuchu, wpatrującą się we mnie z przerażeniem.

– On się obudził!

Stojący obok niej mężczyzna pochylił się, żeby mi się przyjrzeć.

– Nie. Wygląda tak samo jak wcześniej. Ludzie, którzy przywieźli go na oddział ratunkowy, powiedzieli, że miał wypadek. Był naćpany jak cholera, ale wciąż przytomny i w kółko powtarzał: „Przepraszam, Lauro”. Potem zapadł w śpiączkę i wydaje się, że ma coś w rodzaju stężenia pośmiertnego, bo nie możemy zamknąć mu oczu.

– Biedaczysko. Byłoby lepiej dla niego, gdyby umarł.

– Chcesz chyba powiedzieć, że dla nas byłoby lepiej! Teraz musimy utrzymywać tu przy życiu warzywo, w łóżku, które mogłoby się przydać komuś innemu. Co za strata elektryczności!

– Myślisz, że on coś widzi, słyszy… albo czuje?

– Oczywiście, że nie. Patrz…

Zobaczyłem zbliżającą się w moją stronę rurkę i poczułem nagłe ukłucie bólu w ramieniu.

– To boli, ty idioto! Ja żyję… Jestem przytomny! Pomóż mi!!!

Bezskutecznie próbowałem krzyczeć.

– Możesz mu zmienić kroplówkę, skoro już tu jesteśmy – powiedział mężczyzna. – Ktoś musi podlewać warzywa!

Zachichotali, a mnie zalała fala wściekłości i rozpaczy.

Mężczyzna wyszedł z pokoju. Kobieta zmieniła butelkę, która wisiała przy łóżku, i szybko poszła za nim.

W końcu uzyskałem jakieś odpowiedzi. Odtworzyłem w myślach ich rozmowę:

– Wypadek…

– Zapadł w śpiączkę…

– Przepraszam, Lauro…

– Ktoś musi podlewać warzywa…

– …podlewać warzywa…

– …warzywa…

ROZDZIAŁ II

W PIERWSZYCH DNIACH udało mi się trochę zbadać pokój, w którym leżałem. Naturalnie zgłębiłem tylko część znajdującą się w zasięgu mojego unieruchomionego wzroku.

Z sufitu zwisała brudna lampa neonowa, która wyglądała, jakby miała zaraz spaść.

Na prawo od łóżka stał stojak na kroplówkę, wymieniany przez pielęgniarkę raz dziennie. Dalej z prawej strony widziałem rurkę z przypominającą miech czarną pompą, która unosiła się i opadała w rytm tego, co zacząłem już rozpoznawać jako mój oddech.

Po lewej było skomplikowane urządzenie z przełącznikami, światełkami i wyświetlaczami. Później odkryłem, że odpowiadało za kontrolowanie mojego oddechu i tętna oraz dostarczanie przez rurkę składników odżywczych do żołądka.

Za tym urządzeniem mogłem zobaczyć jeszcze część okna, które było źródłem moich męczarni – każdego ranka wpadające przez nie światło raziło mnie w oczy, budziło i sprowadzało ponownie do tego piekła za życia.

Ból fizyczny był niczym w porównaniu z torturami psychicznymi, jakie zapewniał mi mój umysł. Bezradność, poczucie winy, złość, strach i brak możliwości wyrażenia tych wszystkich emocji doprowadzały mnie do szaleństwa.

Każdego dnia żałowałem, że znów się obudziłem, i marzyłem, aby oddychająca za mnie maszyna zepsuła się i położyła kres mojemu cierpieniu.

Zastanawiałem się, jakim prawem lekarze mnie tam trzymają i jaki jest sens niepozwalania mi na śmierć. Byłem przecież cholernym warzywem, które nie mogło się ruszać ani mówić!

Ogarnęła mnie bezsilność, stopniowo przeradzająca się w nienawiść. Nienawiść do ludzi podtrzymujących mnie przy życiu i nienawiść do samego życia.

Pielęgniarka miała rację: byłoby lepiej, gdybym umarł. A jednak codziennie przychodziła do mojego pokoju i z przerażoną miną zmieniała mi kroplówkę, która mnie karmiła. Choć kobieta myślała, że jestem nieprzytomny, to jednak nigdy nie spojrzała mi w oczy. Sprawdzała, czy wszystkie rurki łączące moje ciało z maszyną są prawidłowo podłączone, i czym prędzej wychodziła z pomieszczenia.

Codziennie błagałem ją w myślach, żeby przestała się mną zajmować. Czy nie zdawała sobie prawy, że nie robi mi żadnej przysługi, utrzymując mnie przy życiu?

– Zostaw to, proszę! – zaklinałem ją w myślach. – Skoro boisz się nawet na mnie spojrzeć, to dlaczego nie przestaniesz tu przychodzić? Po prostu pozwól mi umrzeć…

Ale wciąż musiałem patrzeć, jak wykonuje swoje rutynowe czynności i znów zostawia mnie… żywego. Wciąż od nowa…

Cholera jasna! Niech to się skończy!

Proszę, niech ktoś coś zrobi!Niech ktoś mi pomoże!Nie chcę już żyć!

– Lepiej się przyzwyczaj. Wygląda na to, że spędzisz tu trochę czasu – usłyszałem nagle jakiś dziwny głos, chociaż nikogo nie było w pokoju. – Teraz to naprawdę schrzaniłeś – dodał.

– Kim jesteś? Aniołem? – odpowiedziałem w myślach przestraszony. W jakiś sposób czułem, że ten głos nie pochodzi z zewnątrz.

– Ha! Jesteś największym ateistą świata, a teraz nagle wierzysz w Boga i anioły?

– Skąd wiesz, o czym myślę? Czy ja oszalałem?

– Bardzo możliwe.

– Więc ty nie istniejesz?

– Słuchaj, mogę ci powiedzieć tylko to, co już sam wiesz… Może później zrozumiesz, kim jestem.

– Laura… Czy wszystko z nią w porządku? Dlaczego rodzice mnie nie odwiedzili? Kiedy umrę? Czy to kara?

– Nie rób z siebie idioty! Przecież powiedziałem ci już, że wiem tylko to co ty.

– W takim razie do niczego mi się nie przydasz.

– Mogę sobie pójść, jeśli chcesz.

– Nie!!! Nie odchodź, proszę.

Przypomniałem sobie, że Laura nieustannie opowiadała mi o przewodnikach duchowych. Była przekonana, że możemy się z nimi porozumieć, jeśli tylko będziemy wystarczająco długo medytować. Uważałem to za kompletną bzdurę.

– Zgadzam się z tobą, chociaż muszę przyznać, że podoba mi się ta idea – odpowiedział głos.

– Czy to możliwe, żeby przewodnik duchowy był tak sarkastyczny i nieuprzejmy?

– Słuchaj, kolego, jeśli mnie nie lubisz, pójdę sobie i po sprawie.

– Nie, nie. Nie denerwuj się. Próbuję tylko to wszystko zrozumieć.

– Może powinieneś był pomyśleć, zanim wpakowałeś się w ten cały ambaras.

– Ja tylko starałem się uciec od problemów!

– Jasne! Chciałeś uciec od problemów i sam siebie uczyniłeś niewolnikiem.

– Niewolnikiem?

– Nie masz wolnej woli, nie możesz się ruszać ani mówić. Nie byłbyś w stanie się nawet zabić, gdybyś zechciał.

– Zjawiłeś się po to, żebym poczuł się jeszcze gorzej?

– Zjawiłem się? Zawsze tu byłem. Problem polega na tym, że nigdy wcześniej nie chciałeś mnie słuchać. Poza tym nikt nie może sprawić, żebyś cokolwiek poczuł.

– To głupie. Jak to nikt nie może sprawić, abym coś poczuł? Mama i tata zawsze mnie wkurzali, brat i siostry sprawiali, że czułem się gorszy, a moje dziewczyny ciągle mnie rozczarowywały i raniły.

– Pozwól, że ci to wyjaśnię. Zanim tu trafiłeś, byłeś wolny jak ptak. Nikt ani nic nie miało nad tobą władzy. Mogłeś robić absolutnie wszystko. Sam kontrolowałeś własne życie.

– Ale co to ma wspólnego z moimi uczuciami?

– Spieszy ci się gdzieś? Mamy mnóstwo czasu, żeby przemyśleć sobie różne sprawy i spokojnie porozmawiać…

– Ależ z ciebie sukinsyn!

– Mogłeś też myśleć, o czym tylko chciałeś, i decydować, jak chcesz się czuć.

– Decydować, jak chcę się czuć?

– Tak. Twoje