Plastusiowy pamiętnik
- Wydawca:
- Siedmioróg
- Kategoria:
- Dla dzieci i młodzieży
- Język:
- polski
- ISBN:
- 978-83-7568-709-5
- Rok wydania:
- 2013
- Słowa kluczowe:
- bierze
- dynamiczny
- edytorskim
- które
- lepsza
- małej
- niezwykle
- pamiętnik
- plastusiowy
- porządku
- projekt
- znanego
- mobi
- kindle
- azw3
- epub
Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).
Kilka słów o książce pt. “Plastusiowy pamiętnik”
Plastuś to mały ludzik z plasteliny, bardzo popularny wśród dzieci. Doskonale przekazuje on pierwsze doświadczenia i wzruszenia ze szkolnego życia. Co więcej, Plastuś nie jest tylko obserwatorem przygód uczniowskich, ale sam bierze w nich udział. Dotrzymuje kroku małej Tosi i jej kolegom w dostosowywaniu się do obowiązków ucznia, zasad koleżeństwa, porządku i poszanowania cudzej własności. Trudno o lepszą lekturę dla pierwszoklasisty!
Polecamy to niezwykle kolorowe i nowatorskie pod względem edytorskim wydanie, które charakteryzuje i odróżnia od poprzednich zupełnie nowa aranżacja oraz nowoczesny projekt graficzny. Barwne i pełne życia ilustracje, jak również dynamiczny układ tekstu wydobywają z dobrze wszystkim znanego utworu nowe treści.
Polecane książki
Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Maria Kownacka
Skład
Barbara Wieczorek
© by Siedmioróg
ISBN 978-83-7568-709-5
Wydawnictwo Siedmioróg
ul. Krakowska 90
50-427 Wrocław
Księgarnia wysyłkowa
Wydawnictwa Siedmioróg
www.siedmioróg.pl
Wrocław 2012
Jak powstał „Plastusiowy pamiętnik”
Było to bardzo dawno temu. Wasze mamusie nosiły wówczas jeszcze krótkie sukienki, a czesały się w warkoczyki z kokardkami albo obcinały włosy „na poleczkę”.
Redaktorka „Płomyczka” umyśliła sobie wtedy, żebym koniecznie pisała opowiadanie o szkole, które ciągnęłoby się w pisemku przez cały rok, a bohaterem opowiadania miał być taki ludzik z drzewa czy też z gałganków.
A ja wcale nie miałam ochoty o tym pisać!
– To będzie bardzo nudne! – powiedziałam.
Ale jak redaktorka coś postanowi, to na to nie ma sposobu!…
Co tu począć?
Od czego jednak człowiek ma przyjaciół?!…
Miałam taką siedmioletnią przyjaciółkę, Krysię. Nie czesała się ani w warkoczyk z kokardkami, ani „na poleczkę”, tylko nosiła czuprynę jak chłopak i palce miała zawsze pomalowane atramentem, bo właśnie przestała pisać ołówkiem i zaczynała gryzmolić pierwsze kulfony – piórem! A oprócz tego opowiadała i ozdabiała wspaniałymi rysunkami dziwne i piękne historie. Nieraz naradzałyśmy się z Krysią, o czym by tu ciekawym do „Płomyczka” napisać.
Myślę więc sobie: „Pójdę do Krysi, ona na pewno poradzi!”.
Krysia wysłuchała mnie poważnie i mówi:
– Masz rację, jeżeli „on” będzie z drzewa albo z gałganków, to do niczego! Wyjdzie nudziarstwo!… Ale czekaj, siądziemy na ławce, może się coś wymyśli.
Więc usiedliśmy na ławce pod krzakiem jaśminu – miś Krysi, Krysia i ja. Popodpieraliśmy głowy – miś łapką, a my – rękami… Myślimy… Myślimy…
I nic… Nikt z nas jakoś ani rusz – nic nie możemy wymyślić…
Ale Krysia mnie pociesza:
– Czekaj, nic się nie martw, to się samo znajdzie!
I rzeczywiście. W dwa dni potem do moich drzwi – buch!… buch!… buch!… ktoś gwałtownie zakołatał. Biegnę co tchu otworzyć – we drzwiach stoi Krysia.
Oczy jej płoną, spod beretu wygląda wiecheć czupryny, tornister przerzucony przez jedno ramię.
– Już mam!… Już wiem!… – krzyczy od progu.
– Co masz, co wiesz, Krysiu?!…
– Wiem, z czego „on” będzie!…
I Krysia zdziera z pleców tornister, z tornistra wyjmuje piórnik, a z piórnika, moi kochani – tyciusieńkiego ludzika jak ziarnko fasoli, z perkatym nochalkiem i odstającymi uszami. Stawia go sobie na dłoni i woła:
– Widzisz!… Teraz rozumiesz, z c z e g o „o n” będzie?!…
Kiwnęłam głową w zachwycie.
– Rozumiem. Z p l a s t e l i n y!…
– A na imię będzie mu P l a s t u ś! Takeśmy sobie z Tosią umyśliły! Bo to Tosia go ulepiła na lekcji!
– A któż to jest ta Tosia?
– Tosia to moja koleżanka. Ona jest najlepsza ze wszystkich. Musisz koniecznie napisać o Tosi i o Plastusiu!… Rozumiesz, można mu będzie dolepić uszy, jakie się chce, rozwałkować nos jak trąbę słoniową, no i będzie mieszkał stale u Tosi w piórniku!
– A może i o tobie napisać?
– Nie, o mnie nie pisz, ja jestem zawsze rozczochrana i palce mam zawsze uwalane atramentem!
– To wiesz, może ten Plastuś będzie wojował z atramentem, żeby dzieciom palców nie brudził?
– Tak… tak… niech wojuje i niech ma tysiąc przygód! A o Tosi, jaka ona jest, to już ja ci opowiem i przyprowadzę ją do ciebie!
Odtąd Plastuś stał na moim stole, a pamiętnik jego pisało się tak łatwo, jakby naprawdę on sam opowiadał w nim swoje przygody.
A teraz… Powiem wam w sekrecie: Krysia teraz już jest dorosła, pracuje jako lekarz i nawet nosi okulary.
Otóż jeżeli kiedy będzie was prześwietlała pani doktor, która nosi biały fartuch i okulary, jeżeli z wami wesoło pożartuje, a na jej biurku, obok różnych mądrych przyrządów, będzie stał Plastuś – poznacie go zaraz po odstających uszach i perkatym nochalu! – to zapytajcie wtedy pani doktor, czy jej na imię K r y s t y n a…
To będzie na pewno ta właśnie Krysia, która wymyśliła Plastusia…
Od tego czasu minęło wiele lat.
„Plastusiowy pamiętnik” pierwszy raz ukazał się w „Płomyczku” 2 września 1931 roku, a w książce wyszedł po raz pierwszy w roku 1936.
„Plastusiowy pamiętnik” tłumaczony jest na wiele języków obcych i zdaje się, że wszędzie, gdzie się ukaże – jest bardzo lubiany przez dzieci. Nic dziwnego – przecież dzieci na całym świecie mają piórniki i wojują z atramentem!
MARIA KOWNACKA
To jest Plastuś – malutka pocieszka,
co w piórniku bardzo lubi mieszkać
i każdemu życzy jak najlepiej,
kto go tylko potrafi ulepić!
Dlaczego nazywam się Plastuś
Jestem malutki ludzik z plasteliny.
Dlatego na imię mi Plastuś.
Mam śliczne mieszkanie: oddzielny drewniany pokoik. Obok mnie, w drugim pokoju, mieszka tłuściutka, biała guma. Ta guma nazywa się „myszka”. A zaraz koło gumki mieszkają cztery błyszczące, ostre stalówki. A z drugiej strony, w długim korytarzu, mieszka pióro, ołówek i scyzoryk. Z początku nie wiedziałem, jak się nasz dom nazywa. Teraz już wiem: piórnik.
Naszą gospodynią jest mała Tosia.
Na lekcji rysunków siedziałem na ławce w rowku koło ołówka. Ołówek mi opowiedział, skąd się tu wziąłem.
To było tak:
Na pierwszej lekcji, zaraz po wakacjach, było lepienie z plasteliny. Pani rozdała dzieciom zieloną i czerwoną plastelinę i dzieci lepiły, co same chciały. Bronka ulepiła gniazdo z jajeczkami. Wicuś ulepił grzybki, chłopcy spod okna ulepili samoloty, a Tosia ulepiła mnie – takiego malutkiego ludzika.
Ja mam duży, czerwony nos, odstające uszy i zielone majteczki. Wszyscy powiedzieli w klasie, że jestem śliczny.
Tosia mi zrobiła ołówkiem oczy i zaraz zacząłem patrzeć na wszystkie strony. A jak Tosia przylepiła mi uszy, to zaraz zacząłem słuchać, co się w klasie dzieje.
I teraz wszystko widzę i słyszę, i mieszkam sobie w Tosinym piórniku.
O pamiętniku w czerwonym zeszyciku
Pióro i stalówka nie lubią lekcji rysunków, bo muszą siedzieć w piórniku.
A Tosia, ołówek, scyzoryk, guma-myszka i ja, Plastuś, najlepiej lubimy rysunki.
Na lekcjach rysunków jest okropnie wesoło, bo wszyscy wyskakujemy z piórnika. Ołówek i guma latają po papierze: co ołówek narysuje, to guma zetrze.
Ołówek ciągle sobie nos łamie, a scyzoryk – ciach… ciach… ciach… musi mu nos zaostrzyć. A ja siedzę w rowku koło kałamarza i przyglądam się.
Wczoraj były wycinanki; to jeszcze zabawniejsze.
Wyskoczyły z torby błyszczące nożyczki i kolorowe papiery. Tosia cięła papierki na kawałki i naklejała.
To było bardzo ładne.
A potem zostało dużo kawałków niepotrzebnego papieru. Ja ten papier pozbierałem i poskładałem.
Scyzoryka poprosiłem, to mi go obciął.
Stalówkę poprosiłem, to mi go przedziurawiła.
Niteczkę poprosiłem, to mi go przewiązała.
I mam zeszycik taki, jak ma Tosia.
Mój zeszycik ma w środku białe kartki, a okładkę czerwoną. Mój zeszycik jest taki duży, jak Tosi paznokieć, i leży w moim piórnikowym pokoiku na samym dnie.
A potem pozbierałem wszystkie połamane noski od ołówka i piszę teraz nimi w zeszyciku swój pamiętnik.
Będę opisywał wszystko, co się u nas w szkole dzieje.