Strona główna » Obyczajowe i romanse » Seks to za mało

Seks to za mało

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-276-3011-7

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Seks to za mało

Mia spędziła wyjątkowego sylwestra w towarzystwie atrakcyjnego cudzoziemca. Ich znajomość była namiętna, ale krótka. Było jasne, że nigdy więcej się nie zobaczą, bo nawet bardzo dobry Seks to za mało, by zostać parą. Tymczasem spotykają się trzy lata później. Czy i tym razem też połączy ich tylko namiętność?

Polecane książki

Każda jednostka podlegająca przepisom ustawy o rachunkowości ma obowiązek w momencie otwarcia ksiąg rachunkowych posiadać opracowane i zatwierdzone przez kierownika jednostki własne zasady (politykę) rachunkowości. W dokumencie tym jednostka wskazuje jakie obowiązują w firmie zasady prowadzenia ewid...
„Teatr spełnionych nadziei. Kartki z życia emigracyjnej sceny” jest opowieścią o teatrze założonym w Toronto na początku lat 90. przez aktorkę Teatru im. J. Słowackiego w Krakowie Marię Nowotarską i o ludziach, którzy ten teatr tworzyli. Maria Nowotarska, mająca w swojej karierze zawodowej konta...
Pierwsze wydanie niemieckiego tłumaczenia trzech polskich ustaw z obszaru polskiego prawa ochrony konkurencji i konsumentów zawiera ustawę z 16 lutego 2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów, ustawę z dnia 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji oraz ustawę z dnia 23 sierpnia 2...
Anna przechodzi kryzys w małżeństwie. Bernard próbuje uciec od dawnego życia. Dziennikarka i muzyk. Spotykają się, gdy ona przyjeżdża na Zamojszczyznę, by zebrać materiał do artykułu. Jaki będzie efekt ich spotkania? Ona wyprowadzi go z otchłani przeszłości, on ją przemieni. Dziennikarskie śledztwo ...
Publikacja omawia, jak liczyć terminy kadrowe od 1 stycznia 2017 r. po zmianach wprowadzonych w przepisach Kodeksu pracy i Kodeksu cywilnego. W wyniku tych zmian obowiązują nowe terminy dotyczące wydawania świadectw pracy oraz odwołania do sądu pracy od rozwiązania umowy o pracę. Ponadto, zgodnie ze...
Jeden z najbardziej tragicznych i kontrowersyjnych momentów Powstania Warszawskiego. 13 sierpnia 1944 roku podczas powstania warszawskiego doszło do jednego z najbardziej dramatycznych wydarzeń – wybuchu niemieckiego pojazdu bojowego, w wyniku którego śmierć poniosło kilkaset osób. Przez dekady masa...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Yvonne Lindsay

Yvonne LindsaySeks to za mało

Tłumaczenie:

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Czekając na prywatnej przystani jachtowej u wybrzeży jeziora Whakatipu, Mia Parker po raz enty wygładziła kostium. Była ciekawa nowego gościa, który wkrótce miał przypłynąć, by spędzić miesiąc w jej luksusowym ośrodku wypoczynkowym.

– Jak myślisz, jaki on będzie? – spytała czekająca wraz z nią matka.

– Nie wiem, ale płaci nam dostatecznie dużo, żeby nie okazywać mu zbytniego zainteresowania – odparła nieco zdenerwowana Mia.

Po raz kolejny powiedziała sobie, że jej niepokój nie ma żadnego uzasadnienia. Bogaty i ustosunkowany Benedict del Castillo szukał odludnego miejsca, w którym mógłby odzyskać zdrowie po ciężkim wypadku samochodowym. Interesujące było jedynie to, że wynajął cały hotelik i ośrodek spa na miesiąc na wyłączność, i to za całkiem sporą sumę.

Skoro był tak bogaty, to po co jechał aż na drugą półkulę? Czy w Europie nie ma równie luksusowych, zapewniających anonimowość ośrodków, położonych przecież znacznie bliżej jego zamku na Morzu Śródziemnym? Co sprawiło, że Benedict del Castillo zapragnął wyruszyć w tak daleką podróż?

– Spodziewam się, że będzie wysoki i przystojny, a do tego kawaler – oznajmiła matka z przekonaniem.

– Nie wiedziałam, że szukasz męża, mamo – zakpiła Mia dobrodusznie, dobrze wiedząc, że Elsa Parker nadal tęskni za zmarłym przed trzema laty małżonkiem.

– Nie próbuj zmieniać tematu, przecież wiesz, że chodzi mi o ciebie – żachnęła się matka. – Najwyższa pora, żebyś przestała się wreszcie ukrywać na tym odludziu.

– Nie ukrywam się, tylko próbuję rozwinąć firmę. A ten gość zapewni nam bezpieczeństwo finansowe, co jest dla mnie ważniejsze od romansów. – Skoro za to płacił, była gotowa zapewnić mu tyle dyskrecji, ile sobie życzył.

W oddali ujrzała imponującą sylwetę luksusowej łodzi motorowej, wiozącej na pokładzie tajemniczego gościa. Jak to dobrze, że zlekceważyła podszepty kierownika banku, który po samobójczej śmierci ojca i ujawnieniu prawdziwego stanu finansów rodziny radził jej korzystnie sprzedać łódź.

Motorówka zbliżyła się już na tyle, że Mia mogła rozróżnić stojące na dziobie trzy postaci. Po prawej stał Don, kapitan jednostki i człowiek do wszystkiego, jednym słowem podpora ośrodka. Obok niego dwaj mężczyźni, zapewne gość i jego osobisty trener, bo stary ojciec Dona, który samorzutnie mianował się majtkiem, czekał już na głównym pokładzie z cumą w ręce.

Zdenerwowanie Mii wzrosło. Tak wiele zależy od zadowolenia ekskluzywnego gościa. Cały personel ośrodka miał być na jego usługi.

– Wszystko gotowe, prawda? – Mia zwróciła się do matki w nagłym ataku paniki.

– Uspokój się, Mia, zapięte na ostatni guzik. Pan del Castillo będzie w apartamencie na piętrze, a jego trener w jednym z bungalowów, kuchnia zna jego upodobania co do potraw i trunków, limuzyna z szoferem czeka w Queenstown na każde zawołanie, a ty sporządziłaś plan zabiegów w spa. Jeśli nawet o czymś zapomniałyśmy, to bez problemu załatwimy to w trakcie pobytu.

Mia zręcznie chwyciła linę i przycumowała jednostkę. Ojciec Dona wyskoczył na nabrzeże i umocował trap. Mia przywołała promienny uśmiech na twarz. Jako pierwszy wysiadł szczupły wysportowany blondyn, ubrany w zwyczajne dżinsy i lekką kurtkę narciarską. Zapewne osobisty trener, pomyślała Mia. Pan del Castillo musi bardzo poważnie traktować kwestię swojego powrotu do zdrowia, skoro wynajął takiego fachowca.

– Cześć – zawołał blondyn, potrząsając z entuzjazmem jej dłonią. – Miło mi cię poznać, nazywam się Andre Silvain. Dla przyjaciół Andre – dodał ze śmiechem.

Francuz, sądząc po akcencie, uznała Mia. Przywitała go, przedstawiła matkę oraz siebie i zapewniła, że Andre znajdzie w ośrodku potrzebny mu sprzęt do rehabilitacji.

– To fantastyczne miejsce! – zawołał blondyn. – Jestem pewien, że ja i Ben będziemy się tu wspaniale czuli.

Jego entuzjazm był zaraźliwy, toteż Mia odpowiedziała mu szczerym uśmiechem. Potem spojrzała w kierunku utykającego przy schodzeniu z trapu mężczyzny. Ubrany na czarno i stanowczo zbyt ciepło jak na nowozelandzką zimę, poruszał się wolno, jedną ręką przytrzymując się relingu. Nie widziała jego twarzy, ale w jego sylwetce było coś mgliście znajomego. Wiatr szarpał elegancki jedwabny szal, jaki mężczyzna obwiązał wokół szyi. Mia ujrzała cień zarostu i niezwykłą u południowca bladość cery. Mocniejszy podmuch zmierzwił nieco za długie włosy, ukazując szerokie czoło. Zmieszanie Mii wzrosło, gdy mężczyzna podniósł głowę i utkwił w niej spojrzenie ciemnobrązowych oczu.

Zdjęta paniką pomyślała, że za chwilę stanie przed nią człowiek, z którym znajomość uznała za największy błąd swojego życia.

Benedict del Castillo poczuł dreszcz, mimo że miał na sobie gruby wełniany płaszcz do kolan, i mocniej ścisnął reling. Natychmiast rozpoznał stojącą na nabrzeżu kobietę. Jego serce gwałtownie przyspieszyło pod wpływem bolesnego przeczucia.

Ponad trzy i pół roku temu poznał ją podczas sylwestrowego przyjęcia u nowozelandzkich przyjaciół, choć nie wyjawiła mu wówczas imienia i kazała nazywać się po prostu M. Jego ciało zapamiętało ją na zawsze, bo z niewieloma kobietami łączyła go tak intymna, choć krótka zażyłość. Czy to możliwe, by spotkali się teraz na krańcu Ziemi?

Omiótł wzrokiem jej postać w źle dopasowanym kostiumie, który ukrywał raczej, niż podkreślał jej ponętne, jak zapamiętał, kształty.

– Witam w moim ośrodku, panie del Castillo. Nazywam się Mia Parker. Mam nadzieję, że miło spędzi pan tu czas.

– Dlaczego tak formalnie, M.?

W jej oczach mignął strach. Wyraźnie wolała nie pamiętać, że kiedy się ostatnio widzieli, oddawali się wyuzdanym rozkoszom i robili wszystko, by osiągnąć najwyższą satysfakcję. Zważywszy na okoliczności, rozumiał jej chłodny dystans. Chciała się profesjonalnie zachować wobec swego gościa. Ale strach? Czego, u licha, ona się boi?

Ujął rękę Mii i podniósł do ust. Wyczuwając jej zakłopotanie, pozwolił sobie na lekko drwiący uśmiech. Ku jego rozbawieniu wyrwała mu dłoń i potarła ją o spodnie, po czym przemówiła sztywno:

– Mam nadzieję, że pobyt będzie przyjemny. Mój personel dołożył wszelkich starań, żeby spełnić pańskie specyficzne wymagania.

– A ty, skarbie? Czy także zamierzasz – nie mógł się powstrzymać przed dwuznacznym żartem – dołożyć wszelkich starań?

Jej aksamitne policzki mocno się zaczerwieniły.

– Będę współpracowała z pańskim trenerem, aby jak najprędzej powrócił pan do zdrowia – odrzekła nieco drżącym głosem.

Powrót do zdrowia. Benedict poczuł niesmak, a jego rozbawienie od razu się ulotniło. Na wspomnienie wypadku, spowodowanego wyłącznie przez jego własną lekkomyślność i głupotę, ogarnęła go furia. Nadal nie potrafił się z tym pogodzić. Z trudem stłumił gniew i skupił uwagę na oczywistym zmieszaniu M. Mia Parker budziła w nim prawdziwe zaciekawienie.

– Nie wątpię – skwitował. – A kim jest ta urocza dama?

– O, przepraszam – bąknęła Mia z widocznym zakłopotaniem. – To moja matka, Elsa Parker. Razem prowadzimy ośrodek.

Benedict del Castillo powitał kobietę staroświeckim pocałunkiem w grzbiet dłoni. Mia wskazała zaparkowane nieopodal dwa wózki golfowe.

– Don odwiezie pana wraz z bagażami do hotelu.

Uznał, że nie pozwoli jej tak łatwo się wymigać.

– Chętnie się przejdę, a ty jedź, Andre. Zaprowadzi mnie panna Parker.

– Twoje kule zostały na jachcie – zauważył trener.

– Nie szkodzi. Im szybciej nauczę się obywać bez nich, tym lepiej.

– Niedawno wyszedłeś ze szpitala. Proponuję, żebyś przynajmniej skorzystał z laski.

Ben skrzywił się z niechęcią. Miał już dość swego kalectwa i z dala od ciekawskich oczu dziennikarzy zamierzał odzyskać pełnię formy. Zerknął na swą towarzyszkę. Już wiedział, od czego zacznie.

Idąc niespiesznie do hotelu, Mia wspominała okoliczności, w jakich poznała Benedicta. Było to przyjęcie sylwestrowe w jednej z winnic w Gibbston Valley. Spędziła z tym niezwykłym mężczyzną jeden cudowny dzień i dwie szalone noce.

Teraz był jej gościem i tylko tak powinna go traktować. Nagle przypomniała sobie, że chcąc mu zapewnić maksimum prywatności, dała drugiej masażystce urlop, zamierzając osobiście się zająć klientem. Będzie musiała dotykać jego wspaniałego ciała! Wciąż pamiętała jego opalony tors i smak brodawek. Zrobiło jej się gorąco.

Zmieniła się, nie była już tamtą szaloną dziewczyną, która tarzała się z nim w zmiętej pościeli. Miała teraz nowe życie, nowe obowiązki… W ciągu trzech lat straciła ojca i prawie cały majątek. Za to zyskała Jaspera. Musi pamiętać o synu, zrobić wszystko, by mu zapewnić dobrobyt. Jest teraz przede wszystkim matką i właścicielką firmy, a nie postrzeloną imprezowiczką, która nigdy nie martwiła się o pieniądze.

Lecz wspomnienia nie chciały jej opuścić. By się im oprzeć, zaczęła w duchu powtarzać pewną liczbę. Właśnie tyle była winna bankowi. Zapłata Benedicta za miesięczny pobyt w ośrodku na specjalnych warunkach pozwoli jej zwrócić znaczną część tej sumy. Tylko to się teraz liczy.

A gdyby zapragnął podjąć przerwany trzy lata temu wątek? Na tę myśl zabrakło jej tchu. Musi starać się go zadowolić, nie wolno jej go zdenerwować. Łatwo mogła sobie wyobrazić, że Benedict zechce powtórzyć ich ówczesne namiętne noce.

Potrząsnęła głową. Nie ma mowy, musi zachować trzeźwy i chłodny profesjonalizm, to najlepsza taktyka. Oraz pamiętać o Jasperze.

Niespełna trzyletni chłopiec był jej największym skarbem. Należał tylko do niej i wiedziała, że zrobi wszystko, by go ochronić.

Ze wzrokiem utkwionym w dal zmierzała do hotelu, usiłując nie myśleć o kuśtykającym za nią mężczyźnie, od którego zależy teraz jej dalsze życie.

Benedict del Castillo nie wie, że ma dziecko.

Tytuł oryginału: For the Sake of the Secret Child

Pierwsze wydanie: Silhouette Desire, 2010

Redaktor serii: Ewa Godycka

Opracowanie redakcyjne: Ewa Godycka

Korekta: Urszula Gołębiewska

© 2010 by Dolce Vita Trust

© for the Polish edition by Harlequin Polska sp. z o.o., Warszawa 2013, 2017

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.

Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

www.harlequin.pl

ISBN: 978-83-276-3011-7

Konwersja do formatu EPUB:
Legimi Sp. z o.o.