Strona główna » Humanistyka » Wikingowie. Wojownicy Północy

Wikingowie. Wojownicy Północy

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7773-693-7

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Wikingowie. Wojownicy Północy

Od VIII do XI wieku wikingowie przemierzali Europę - napadali, eksplorowali i kolonizowali - a swoją obecność zaznaczyli nawet w Polsce, na Rusi i w Bizancjum.Mimo że cieszyli się sławą wspaniałych wojowników, niewiele wiadomo o ich talentach wojskowych.

Philip Line, przygotowując tę niezmiernie interesującą pracę naukową o czasach wikingów, korzystał z licznych dokumentów - kronik,sag i poematów - oraz najnowszych odkryć archeologicznych, aby opisać, jak wikingowie i ich wrogowie z północnej i zachodniej Europy byli zorganizowani i przygotowani do wojny.

Książka zawiera:

- opis organizacji wojskowej,werbunku,wyposażenia,uzbrojenia,sposobów zaopatrzenia,taktyki i metod walki,

- nowe spojrzenie na kwestie dotyczące morskiej potęgi Skandynawów oraz wznoszenia fortyfikacji,

- analizę wikińskich kampanii,bitew i najazdów.

Polecane książki

W poradniku do Darkness Within 2: The Dark Lineage znajduje się dokładna solucja gry dzięki której można odkryć wiele mrocznych tajemnic, w tym tych dotyczących rodziny detektywa Howarda Loreida oraz jego przeszłości i przyszłości. Darkness Within 2: The Dark Lineage - poradnik do gry zawiera poszuk...
Boży gniew. Czasy Jana Kazimierza – powieść historyczna Józefa Ignacego Kraszewskiego z 1886 roku, należąca do cyklu Dzieje Polski. W dużym trzytomowym utworze autor przedstawił fatalną sytuację Rzeczypospolitej po nagłej śmierci Władysława IV: burzliwą elekcję Jana Kazimierza oraz wst...
Kompletny zbiór dzienników Sylvii Plath obejmujący dwanaście ostatnich lat jej życia. W wieku dziewięciu lat Sylvia Plath otrzymała od matki pierwszy dziennik i odtąd aż do samobójczej śmierci w lutym 1963 przelewała na papier wszystkie codzienne zmartwienia, lęki i namiętności, kreśląc tym samym ...
Poznań, czerwiec 1982 r. Milicjanci z Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego pod kierunkiem porucznika Marcinkowskiego nie mają chwili wytchnienia. Muszą ująć sprawców zuchwałego napadu na furgonetkę przewożącą pieniądze. Jednocześnie badają sprawę upozorowanego samobójstwa mężczyzny o nieja...
„Fraszki igraszki część III” Witolda Oleszkiewicza to najnowszy, już trzeci zbiór autora. Tym razem nie jest on tak obszerny jak dwa poprzednie i zawiera tylko pięćset dziewięćdziesiąt cztery strony. Bardzo krótkie kilkuwersowe, rymowane i wierszowane utwory obejmują r&o...
Omówienie w zwięzłej formie najważniejszych zagadnień gramatycznych. Graficznie wyróżnione zostały szczególnie ważne zasady i wyjątki, a krótkie wskazówki ułatwiają zapamiętanie regułek. Oznaczone również zostały najważniejsze różnice pomiędzy tytułowym językiem obcym a językiem polskim. Książka ta ...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Philip Line

Wikingowie. Wojownicy Północy

Philip Line

Tłumaczenie: Katarzyna Skawran

First published in Great Britain in 2014 by Pen & Sword Military, an imprint of Pen & Sword Books Limited, UK, under the title THE VIKINGS AND THEIR ENEMIES. WARFARE IN NORTHERN EUROPE 750-1100.

Copyright © Philip Line 2014
Copyright for the Polish edition © by Wydawnictwo RM, 2016
All rights reserved.

Wydawnictwo RM, 03-808 Warszawa, ul. Mińska 25
rm@rm.com.pl
www.rm.com.pl

Żadna część tej pracy nie może być powielana i rozpowszechniana, w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (elektroniczny, mechaniczny) włącznie z fotokopiowaniem, nagrywaniem na taśmy lub przy użyciu innych systemów, bez pisemnej zgody wydawcy.

Wszystkie nazwy handlowe i towarów występujące w niniejszej publikacji są znakami towarowymi zastrzeżonymi lub nazwami zastrzeżonymi odpowiednich firm odnośnych właścicieli.

Wydawnictwo RM dołożyło wszelkich starań, aby zapewnić najwyższą jakość tej książce, jednakże nikomu nie udziela żadnej rękojmi ani gwarancji. Wydawnictwo RM nie jest w żadnym przypadku odpowiedzialne za jakąkolwiek szkodę będącą następstwem korzystania z informacji zawartych w niniejszej publikacji, nawet jeśli Wydawnictwo RM zostało zawiadomione o możliwości wystąpienia szkód.

ISBN 978-83-7773-453-7
ISBN 978-83-7773-693-7 (ePub)
ISBN 978-83-7773-694-4 (mobi)

Redaktor prowadzący: Agnieszka Trzebska-CwalinaRedakcja merytoryczna: dr Jakub MorawiecRedakcja: Piotr WalkowiczKorekta: Składnica LiterackaNadzór graficzny: Grażyna JędrzejecProjekt książki i opracowanie okładki według oryginału: Grażyna JędrzejecZdjęcia: Shutterstock.incOpracowanie wersji elektronicznej: Marcin FabijańskiWeryfikacja wersji elektronicznej: Justyna Mrowiec

W razie trudności z zakupem tej książki prosimy o kontakt z wydawnictwem: rm@rm.com.pl

SPIS TREŚCI

Podziękowania

Wstęp

Mapy

1. Sztuka wojenna epoki wikingów i historia

2. Ekwipunek

3. Organizacja wojska i szkolenie

4. Kampanie

5. Bitwy

6. Fortyfikacje i oblężenia

7. Droga wojownika

8. Podsumowanie

Bibliografia

Podziękowania

Prze­de wszyst­kim chciał­bym po­dzię­ko­wać mo­jej żo­nie – Me­rvi Mat­ti­la nie tyl­ko po­mo­gła mi w żmud­nym za­da­niu opra­co­wa­nia nie­któ­rych frag­men­tów książ­ki, ale i zno­si­ła moje licz­ne skar­gi pod­czas jej pi­sa­nia (w więk­szo­ści na to, że nie po­tra­fię spro­stać wy­ma­ga­niom, któ­re sam so­bie po­sta­wi­łem). Jej brat, Jari Mat­ti­la, rów­nież za­słu­żył na moją wdzięcz­ność, gdyż zmie­nił moje szki­ce w bar­dzo do­bre mapy i zro­bił świet­ne zdję­cia. Szcze­gól­ne po­dzię­ko­wa­nia na­le­żą się kil­ku przy­ja­cio­łom, któ­rzy prze­stu­dio­wa­li za­gad­nie­nie, oka­za­li za­in­te­re­so­wa­nie roz­ma­ity­mi jego aspek­ta­mi i po­dzie­li­li się swo­imi uwa­ga­mi po lek­tu­rze frag­men­tów rę­ko­pi­su: Alek­san­dro­wi Kop­te­vo­wi, Pau­lo­wi Elvid­ge’owi i Ka­ro­li­nie Ko­uvo­li. Po­nad­to je­stem wdzięcz­ny oso­bom, któ­re udo­stęp­ni­ły mi za­miesz­czo­ne w tej książ­ce zdję­cia, ta­kim jak: Pe­ter Jan Bom­hof z dzia­łu fo­to­gra­ficz­ne­go Rijk­smu­seum van Oudhe­den w Lej­dzie, In­gvild Tin­glum z dzia­łu do­ku­men­ta­cji i fo­to­gra­fii Kul­tur­hi­sto­risk mu­seum w Oslo, Siv Falk z Hi­sto­ri­ska Mu­se­et w Sztok­hol­mie, De­rek Cra­ig z Cor­pus of An­glo-Sa­xon Sto­ne Sculp­tu­re, dr Neil Chri­stie – je­den z kie­row­ni­ków Wal­ling­ford Burh to Bo­ro­ugh Re­se­arch Pro­ject, Ter­ry Joy­ce, Ga­briel­le Ro­eder-Camp­bell i Grze­gorz Ku­lig (pseu­do­nim Thor­kil) za zdję­cia jego wspa­nia­łych re­plik heł­mów z epo­ki.

Chciał­bym rów­nież po­dzię­ko­wać pra­cow­ni­kom wy­daw­nic­twa Pen and Sword: re­dak­to­ro­wi Ru­per­to­wi Har­din­go­wi nie tyl­ko za to, że to­le­ro­wał moje opóź­nie­nia w pra­cy, Sa­rah Cook za żmud­ne spraw­dza­nie ca­łe­go tek­stu na eta­pie przy­go­to­wa­nia do dru­ku i skła­da­czo­wi tek­stu, No­elo­wi Sa­dle­ro­wi. Oczy­wi­ście na­le­ża­ło to do ich obo­wiąz­ków, ale w dzi­siej­szych cza­sach nie wszy­scy wy­daw­cy tak przy­kła­da­ją się do pra­cy.

Wstęp

Opu­bli­ko­wa­no wie­le ksią­żek o wi­kin­gach i ich dzia­ła­niach wo­jen­nych, więc czy­tel­nik ma pra­wo za­py­tać, po co wy­da­wać ko­lej­ną. Moim ce­lem nie było zaj­mo­wa­nie się chro­no­lo­gią czy hi­sto­rią eks­pe­dy­cji wi­kin­gów, co uczy­nio­no w wie­lu in­nych pra­cach, lecz skon­cen­tro­wa­nie się na wy­bra­nych aspek­tach dzia­łań wo­jen­nych w epo­ce wi­kin­gów – aspek­tach nie­po­ru­szo­nych w ogó­le lub omó­wio­nych w nie­do­sta­tecz­ny spo­sób w do­tych­cza­so­wych pu­bli­ka­cjach. Cho­dzi o ta­kie kwe­stie jak or­ga­ni­za­cja woj­sko­wa i ów­cze­sne na­sta­wie­nie do kon­fron­ta­cji za­rów­no wśród wi­kin­gów, jak i wśród ich wro­gów z pół­noc­nej i za­chod­niej Eu­ro­py, któ­re to kwe­stie oczy­wi­ście mia­ły wpływ na spo­so­by, w jaki pro­wa­dzi­li woj­ny, a na­wet po­wo­dy, dla któ­rych wal­czy­li. Na zie­miach chrze­ści­jań­skich, któ­re ucier­pia­ły od na­jaz­dów, wi­kin­go­wie sta­no­wi­li prze­ra­ża­ją­ce i obce zja­wi­sko, po­nie­waż byli nie­chrze­ści­ja­na­mi, a ich dzia­ła­nia znacz­nie na­si­li­ły gra­bie­że, znisz­cze­nia i han­del nie­wol­ni­ka­mi. Jed­nak wszyst­kie te po­czy­na­nia były zna­ne miesz­kań­com Eu­ro­py już wcze­śniej. I choć Skan­dy­na­wo­wie przy­spo­rzy­li swo­im wro­gom no­wych pro­ble­mów, ich me­to­dy woj­sko­we pod wie­lo­ma wzglę­da­mi przy­po­mi­na­ły spo­so­by dzia­ła­nia prze­ciw­ni­ków.

Au­to­rzy wie­lu wcze­śniej­szych pu­bli­ka­cji na te­mat wo­jen wi­kin­gów i An­glo­sa­sów pa­trzy­li na to za­gad­nie­nie wy­łącz­nie z dzi­siej­szej per­spek­ty­wy, jak­by wi­kin­go­wie i ich prze­ciw­ni­cy byli współ­cze­sny­mi żoł­nie­rza­mi, tyle że w fan­ta­zyj­nych stro­jach, a re­la­cje śre­dnio­wiecz­nych kro­ni­ka­rzy (a nie­rzad­ko samą ich licz­bę) bra­li za do­brą mo­ne­tę, nie zwra­ca­jąc uwa­gi na to, kim byli, dla­cze­go pi­sa­li ani na­wet ile cza­su upły­nę­ło od wy­da­rzeń, któ­re opi­sy­wa­li. W re­zul­ta­cie nie­pew­ne, nie­spraw­dzo­ne in­for­ma­cje zbyt czę­sto były przed­sta­wia­ne jako fak­ty. Wszy­scy chce­my się do­wie­dzieć, co na­praw­dę się wy­da­rzy­ło, więc ła­two jest wpaść w pu­łap­kę da­wa­nia wia­ry je­dy­nej za­cho­wa­nej re­la­cji o ja­kiejś kam­pa­nii czy bi­twie. Je­śli jed­nak są po­wo­dy, aby za­kwe­stio­no­wać taki prze­kaz, na­le­ży to zro­bić.

Po­nie­waż moim ce­lem było przyj­rze­nie się dzia­ła­niom wo­jen­nym wi­kin­gów na tle wo­jen w pół­noc­nej i za­chod­niej Eu­ro­pie, ana­li­za obej­mu­je lata 750–1100 i ob­szar Wysp Bry­tyj­skich, Im­pe­rium Ka­ro­liń­skie­go i jego spad­ko­bier­ców (w tym Kró­le­stwa Wschod­nich Fran­ków, ge­ne­ral­nie okre­śla­ne­go mia­nem Nie­miec od maja 919 roku), a tak­że za­ję­te przez Sło­wian ob­sza­ry na pół­noc i wschód od Bał­ka­nów. Za­glą­da­łem tak­że – choć nie opi­sa­łem tych kwe­stii grun­tow­nie – na te­ren Włoch, is­lam­skiej Hisz­pa­nii, Bi­zan­cjum i na ste­py po­łu­dnio­wo-wschod­niej Rusi (ów­cze­śnie za­miesz­ka­ne głów­nie przez ple­mio­na ko­czow­ni­cze po­cho­dze­nia tu­rec­kie­go).

MapySztuka wojenna epoki wikingów i historia

Nadworni poeci, klasztorni skrybowie i autorzy sag

Bitwa pod Maldon 11 sierpnia 991 roku

Pod koniec lata 991 roku an­giel­ski eal­dor­man Byrht­noth skie­ro­wał zgro­ma­dzo­ne przez sie­bie woj­ska do mia­sta Mal­don. Był z nim jego wła­sny po­czet, czy­li dru­ży­na, do­syć do­świad­cze­ni wo­jow­ni­cy, oraz lu­dzie z po­wszech­ne­go po­bo­ru z miej­sco­wych okrę­gów, ze­bra­ni, by sta­wić czo­ło wi­kin­gom, któ­rzy nad­pły­nę­li na dzie­więć­dzie­się­ciu ło­dziach i obo­zo­wa­li na przy­brzeż­nej wy­spie, nie­da­le­ko mia­sta. Eal­dor­man za­grze­wał swo­ich lu­dzi do wal­ki, oni tak­że za­grze­wa­li sie­bie na­wza­jem. Na­stęp­nie ar­mia ru­szy­ła na wy­brze­że do miej­sca, gdzie gro­bla łą­czy­ła je z wy­spą. Ko­nie od­pro­wa­dzo­no, z wy­jąt­kiem ko­nia Byrht­no­tha, i ar­mia ufor­mo­wa­ła szyk li­nio­wy wzdłuż na­brze­ża po­bli­skiej rze­ki Pant. Byrht­noth prze­je­chał wzdłuż li­nii woj­ska w tę i z po­wro­tem, aby upew­nić się, że wszyst­ko jest w na­le­ży­tym po­rząd­ku, mó­wiąc przy tym wo­jow­ni­kom, jak mają się usta­wić, utrzy­mać po­zy­cję i trzy­mać tar­cze, po czym zsiadł z ko­nia i do­łą­czył do naj­wier­niej­szych to­wa­rzy­szy. Wie­lu spo­śród jego dru­żyn­ni­ków oba­wia­ło się naj­gor­sze­go, a je­den z nich wy­pu­ścił ja­strzę­bia – swój naj­cen­niej­szy, oso­bi­sty skarb – aby od­le­ciał w las.

Pierw­szy kon­takt z wro­giem na­stą­pił jesz­cze pod­czas przy­pły­wu za­kry­wa­ją­ce­go gro­blę. Wy­słan­nik wi­kin­gów za­żą­dał oku­pu w za­mian za po­kój – nie było ko­niecz­no­ści za­bi­ja­nia się na­wza­jem. Do­stał po­gar­dli­wą i szy­der­czą od­po­wiedź Byrht­no­tha – zło­tych pier­ście­ni nie moż­na zdo­być tak ła­two, a da­ni­ną wi­kin­gów będą gro­ty włócz­ni. Poza tym, sko­ro wi­kin­go­wie prze­by­li tak da­le­ką dro­gę, okry­li­by się hań­bą, gdy­by ode­szli bez wal­ki. Zie­mia Æthel­re­da[1] nie była go­to­wa im za­pła­cić. Na­stą­pi­ła wy­mia­na strzał nad ka­na­łem. Jed­nak nie ozna­cza­ła ona koń­ca roz­mów mię­dzy stro­na­mi. Wi­kin­go­wie nie mo­gli po­su­nąć się na­przód, gdyż gro­blę blo­ko­wa­ły siły do­wo­dzo­ne przez Wul­fsta­na, bra­tan­ka Byrht­no­tha. Za­żą­da­li więc, aby po­zwo­lo­no im przejść po gro­bli i wal­czyć na bar­dziej wy­rów­na­nych wa­run­kach. Byrht­noth się zgo­dził i gdy przy­pływ opadł, wi­kin­go­wie prze­szli po gro­bli, aby za­ata­ko­wać głów­ne siły an­giel­skie. La­ta­ły strza­ły, rzu­ca­no włócz­nie i wbi­ja­no je w prze­ciw­ni­ków, w ruch po­szły mie­cze; tar­cza­mi od­pie­ra­no pchnię­cia i ude­rze­nia wro­ga, od­py­cha­no jego broń. Wul­fstan padł w pierw­szym na­tar­ciu i w koń­cu Byrht­noth rów­nież zo­stał ra­nio­ny włócz­nią. Pchnął na­past­ni­ka, lecz do­się­gła go ko­lej­na włócz­nia. Tym ra­zem mło­dzie­niec, syn Wul­fsta­na, wy­rwał włócz­nię z cia­ła swe­go pana, rzu­cił nią w Duń­czy­ka, do któ­re­go na­le­ża­ła, i za­bił go. Wresz­cie ra­mię Byrht­no­tha zo­sta­ło cię­te mie­czem. Za­nim jed­nak umarł, od­dał się w ręce Boga i we­zwał swo­ich lu­dzi do dal­szej wal­ki. Wraz z nim pa­dło dwóch jego dru­żyn­ni­ków, ale w tym klu­czo­wym mo­men­cie bi­twy inny czło­nek jego pocz­tu, Go­dryk, syn Offy, nie­po­mny swych po­win­no­ści wo­bec su­ze­re­na, ukradł jego ko­nia i zbiegł z pola bi­twy, czym za­chę­cił in­nych do uciecz­ki. Jed­nak wie­lu spo­śród naj­bliż­szych Byrht­no­tho­wi pa­mię­ta­ło o swym obo­wiąz­ku – mie­li do wy­bo­ru tyl­ko dwie dro­gi: po­mścić swe­go pana lub zgi­nąć wraz z nim. Ich uczu­cia naj­traf­niej wy­ra­ził je­den z nich, Æl­fwi­ne, któ­ry prze­mó­wił w imie­niu wła­sne­go wiel­kie­go rodu i pod­kre­ślił, że chciał unik­nąć naj­gor­sze­go – drwin za po­rzu­ce­nie sze­re­gów po tym, jak jego pan zgi­nął od mie­cza. Offa i Le­ofsu­nu po­dzie­la­li jego od­czu­cia. Pod­ju­dze­ni przez prze­mo­wy to­wa­rzy­szy „ser­decz­ni kom­pa­ni” Byrht­no­tha rzu­ci­li się na wro­gów i pa­dli w wal­ce, za­bie­ra­jąc wie­lu z nich ze sobą.

Tak sta­ro­an­giel­ski po­emat, obec­nie zna­ny jako Bi­twa pod Mal­don, opi­su­je bi­twę sto­czo­ną 11 sierp­nia 991 roku. Na tym przy­kła­dzie wi­dać wie­le pro­ble­mów, z któ­ry­mi mu­szą zmie­rzyć się hi­sto­ry­cy wo­jen epo­ki wi­kin­gów. Na­wet ktoś, kto sła­bo zna po­ezję he­ro­icz­ną i jej kon­wen­cje, za­uwa­ży nie­wia­ry­god­ne ele­men­ty w tym opi­sie. Je­den z przy­bocz­nych Byrht­no­tha ru­sza na bi­twę z sie­dzą­cym mu na przed­ra­mie­niu ja­strzę­biem, a na­stęp­nie wy­pusz­cza pta­ka tuż przed wal­ką. Byrht­no­tho­wi uda­je się za­bić prze­ciw­ni­ka tuż po otrzy­ma­niu trze­cie­go po­waż­ne­go cio­su i, co jesz­cze bar­dziej nie­praw­do­po­dob­ne, nie­do­świad­czo­ny mło­dzik jest w sta­nie wy­rwać włócz­nię z jego cia­ła i z za­bój­czą pre­cy­zją od­rzu­cić ją w miej­sce, skąd nad­le­cia­ła. Po­nad­to Byrht­noth od­da­je się w ręce Boga, prze­ma­wia­jąc dość dłu­go i z wiel­ką elo­kwen­cją, mimo cięż­kich ran. Po jego śmier­ci dwaj z jego przy­bocz­nych wy­gła­sza­ją, praw­do­po­dob­nie w ogniu bi­twy, dłu­gie ape­le do to­wa­rzy­szy, aby kon­ty­nu­owa­li wal­kę. W ca­łym po­ema­cie po­zna­je­my my­śli an­giel­skich wo­jow­ni­ków bio­rą­cych udział w bi­twie, przy­pi­sy­wa­ne im czy wy­myś­lone przez po­etę, któ­ry nie mógł znać ta­kich szcze­gó­łów.

Zdjęcie lotnicze, przedstawiające widok od wschodu na wyspę Northey i miejsce, gdzie stoczono bitwę pod Maldon. Po prawej widać obrzeża współczesnego miasta Maldon. (fot. Terry Joyce © Terry Joyce)

Inne ty­po­we mo­ty­wy są oczy­wi­ste dla każ­de­go czy­tel­ni­ka za­zna­jo­mio­ne­go z tra­dy­cja­mi po­ezji an­glo­sa­skiej i kul­tu­ry he­ro­icz­nej czy choć­by po­ezji he­ro­icz­nej w ogól­no­ści. Pra­wie od sa­me­go po­cząt­ku w za­cho­wa­nym do na­szych cza­sów frag­men­cie po­ema­tu po­ja­wia­ją się wska­zów­ki, że Byrht­noth i jego wo­jow­ni­cy za­mie­rza­ją się po­świę­cić. Ode­sła­nie ja­strzę­bia do lasu wska­zu­je, że jego wła­ści­ciel nie spo­dzie­wa się, aby jesz­cze kie­dy­kol­wiek miał z nim po­lo­wać. Z ko­lei de­kla­ra­cja Eadry­ka o za­mia­rze po­słu­gi­wa­nia się bro­nią „tak dłu­go, jak zdo­ła” i ode­sła­nie koni świad­czą, że nie bę­dzie moż­li­wo­ści uciecz­ki, je­śli sy­tu­acja sta­nie się trud­na. Wy­mia­na zdań mię­dzy wi­kin­ga­mi żą­da­ją­cy­mi oku­pu a eal­dor­ma­nem, choć nie jest nie­moż­li­wa, for­mą wpa­so­wu­je się w li­te­rac­ką kon­wen­cję, po­nie­waż wy­ra­że­nia, któ­ry­mi po­słu­gu­ją się „pod­stęp­ni” wi­kin­go­wie, pu­blicz­ność w X i XI wie­ku bez wąt­pie­nia roz­po­zna­wa­ła jako „wi­kiń­skie”. Po­nad­to od­po­wiedź Byrht­no­tha jest – zgod­nie z kon­wen­cją – lek­ce­wa­żą­ca. Rów­nież mo­tyw zdra­dy jest ty­po­wy dla wie­lu po­etyc­kich opi­sów he­ro­icz­nych klęsk, nie tyl­ko an­glo­sa­skich. Tu mamy do czy­nie­nia z kra­dzie­żą ru­ma­ka Byrht­no­tha przez Go­dry­ka – jed­ne­go z jego za­ufa­nych przy­bocz­nych, któ­ry w prze­szło­ści, jak in­for­mu­je nas po­eta, był wie­lo­krot­nie ob­da­ro­wy­wa­ny koń­mi przez swo­je­go pana – a na­stęp­nie z jego uciecz­ką, któ­ra po­wo­du­je, że więk­szość an­giel­skiej ar­mii zbie­ga z pola wal­ki, są­dząc, że to sam Byrht­noth ich po­rzu­ca. Zdra­da Go­dry­ka zo­sta­je skon­tra­sto­wa­na z lo­jal­no­ścią Byrht­no­tha wo­bec kró­la i zie­mi oraz lo­jal­no­ścią wo­bec eal­dor­ma­na tych, któ­rzy wo­kół nie­go giną. Sta­ją się bo­ha­te­ra­mi, po­nie­waż do koń­ca wy­peł­nia­ją swój obo­wią­zek, choć zna­leź­li się w sy­tu­acji, do któ­rej nie do­pro­wa­dzi­li, i sta­nę­li przed trud­nym wy­bo­rem – śmierć lub hań­ba. Praw­dę mó­wiąc, ten po­emat jest dość wy­jąt­ko­wy, gdyż su­ge­ru­je, że po­win­no­ścią dru­żyn­ni­ków gi­ną­ce­go moż­no­wład­cy było po­lec wraz z nim. Z in­nych dzieł li­te­ra­tu­ry an­glo­sa­skiej o woj­nie i wo­jow­ni­kach, ta­kich jak Be­owulf[2], wy­ni­ka, że ich pod­sta­wo­wym obo­wiąz­kiem było po­msz­cze­nie jego śmier­ci[3].

Hi­sto­ryk do­strze­że wię­cej nie­praw­do­po­dob­nych ele­men­tów w tej opo­wie­ści. Żad­ne inne źró­dło nie po­da­je, że gdy wro­gie ar­mie sta­wa­ły na­prze­ciw sie­bie, szy­ku­jąc się do wal­ki, ktoś żą­dał oku­pu albo go obie­cy­wał. Opis za­war­ty w tym po­ema­cie wska­zu­je po pro­stu, że Byrht­noth wo­lał­by ra­czej po­nieść śmierć niż na­ra­zić się na wstyd. Jest mowa o tym, że okup miał mieć po­stać „zło­tych pier­ście­ni”[4], a wia­do­mo, że wów­czas pła­co­no mo­ne­ta­mi. Głów­ny­mi bo­ha­te­ra­mi po­ema­tu są Byrht­noth i naj­bliż­sza mu dru­ży­na. Eal­dor­man był „roz­daw­cą pier­ście­ni” i in­nych cen­nych po­da­run­ków, w za­mian za nie człon­ko­wie dru­ży­ny przy­się­ga­li mu wier­ność, co mia­ło miej­sce pod­czas uczt od­by­wa­ją­cych się na jego dwo­rze. W IX wie­ku był to już moc­no utrwa­lo­ny ob­raz: wódz i jego co­mi­ta­tus (dru­ży­na czy też przy­bocz­ni wo­jow­ni­cy), przy­się­ga­ją­cy bro­nić go do ostat­nie­go tchu. Ten po­emat zo­stał na­pi­sa­ny w „sta­rym sty­lu” i opar­ty na daw­nych wy­obra­że­niach. Dla­te­go nie mo­że­my być pew­ni, czy rze­tel­nie przed­sta­wia po­win­no­ści i or­ga­ni­za­cję wojsk w 991 roku. Na po­cząt­ku po­ja­wia się wzmian­ka o „bi­tew­nym szpa­le­rze” (sze­reg bi­tew­ny), a z dal­sze­go opi­su wy­ni­ka, że do­szło do po­je­dyn­ków, a nie ma ani sło­wa o sko­or­dy­no­wa­nych ru­chach rzesz lu­dzi, któ­re za­pew­ne mia­ły miej­sce, przy­naj­mniej za­nim szyk bi­tew­ny zo­stał zła­ma­ny. Po­eta roz­pi­su­je się rów­nież o wy­twor­no­ści stro­ju Byrht­no­tha, m.in. o ozdob­nej sza­cie i zło­tych opa­skach. Za­pew­ne je­lec jego mie­cza rze­czy­wi­ście był zło­co­ny, sio­dło do­pa­so­wa­ne, a sza­ty lep­sze niż stro­je człon­ków dru­ży­ny, ale au­tor nie wspo­mi­na nic o zbroi czy heł­mie, za to we­dług jego re­la­cji no­si­li je wi­kin­go­wie. Bar­dzo praw­do­po­dob­ne, że zbro­je mia­ło wię­cej wi­kin­gów niż ich wro­gów, zwłasz­cza że ich ar­mia była licz­niej­sza, ale nie­moż­li­we jest, aby czło­wiek, któ­ry mógł so­bie po­zwo­lić na wy­twor­ne stro­je, nie za­dbał o osło­nę dla sie­bie i pocz­tu swo­ich zbroj­nych. Wy­da­je się, że po­ecie bar­dziej za­le­ża­ło na pod­kre­śle­niu do­sto­jeń­stwa Byrht­no­tha niż prze­ka­za­niu, co rze­czy­wi­ście miał na so­bie pod­czas bi­twy.

Bi­twa pod Mal­don sta­no­wi rzad­ki, póź­ny przy­kład dzie­ła z ga­tun­ku zna­ne­go jako po­ezja he­ro­icz­na, za któ­rą na po­trze­by tej książ­ki uzna­my po­ezję z mó­wią­cej ję­zy­ka­mi ger­mań­ski­mi pół­noc­nej Eu­ro­py. Pod­sta­wo­wym, struk­tu­ral­nie uni­fi­ku­ją­cym ele­men­tem w tego ro­dza­ju po­ezji jest ali­te­ra­cja. Jed­ną z za­sad­ni­czych trud­no­ści, któ­re spra­wia­ją źró­dła pi­sa­ne, nie tyl­ko po­ezja, jest usta­le­nie, kie­dy po­wsta­ła do­stęp­na nam wer­sja, czy ści­śle ba­zu­je na wer­sji wcze­śniej­szej i na ja­kich źró­dłach opie­rał się au­tor. W wie­lu przy­pad­kach za­cho­wa­ły się tyl­ko ko­pie lub frag­men­ty ory­gi­nal­ne­go tek­stu. W po­ema­cie Bi­twa pod Mal­don bra­ku­je po­cząt­ku i za­koń­cze­nia. Gdy zda­my so­bie spra­wę, że jest to jed­no z naj­lep­szych, ja­ki­mi dys­po­nu­je­my, źró­deł in­for­ma­cji o bi­twie w cza­sach wi­kin­gów, po­nie­waż po­cho­dzi nie­mal z tam­tych cza­sów, mo­że­my so­bie wy­obra­zić, z czym musi mie­rzyć się hi­sto­ryk sta­ra­ją­cy się od­kryć praw­dę o woj­nach. Jak się prze­ko­na­my, ten po­emat za­wie­ra in­for­ma­cje o wy­da­rze­niach hi­sto­rycz­nych, ale nie jest ła­two je od­róż­nić od wy­my­ślo­nych epi­zo­dów i upięk­szeń.

Wy­da­je się, że re­la­cje przed­sta­wio­ne w za­le­d­wie dwóch za­cho­wa­nych po­ema­tach he­ro­icz­nych (je­śli po­mi­nie­my oma­wia­ny po­ni­żej wiersz skal­dów) mają bli­ski zwią­zek z tym, co na­praw­dę się wy­da­rzy­ło. Je­den z nich to Bi­twa pod Mal­don, a dru­gi – Lu­dwig­slied (Pieśń o Lu­dwi­ku), do­ty­czą­ca bi­twy pod Sau­co­urt mię­dzy wi­kin­ga­mi a Fran­ka­mi w 881 roku[5]. Jed­nak pre­zen­to­wa­ny w tych epo­sach etos bo­ha­ter­ski (zresz­tą nie tyl­ko w tych dwóch, ale rów­nież w in­nych re­cy­to­wa­nych w la­tach 800–1100, ta­kich jak Be­owulf) przy­pusz­czal­nie od­zwier­cie­dla ów­cze­sne po­sta­wy. Ten etos moż­na tak­że roz­po­znać w in­nej li­te­ra­tu­rze tam­te­go okre­su i w póź­niej­szych ma­te­ria­łach, ta­kich jak sagi kró­lew­skie[6]. Co praw­da przed­sta­wia on ide­ał szla­chet­ne­go wo­jow­ni­ka, lecz ide­ały wy­wie­ra­ją wpływ na rze­czy­wi­stość. Kil­ka przy­kła­dów „po­ezji he­ro­icz­nej”, ma­ją­cych zna­cze­nie z punk­tu wi­dze­nia opi­su fak­tycz­nych dzia­łań wo­jen­nych, za­wie­ra przy­naj­mniej szcze­gó­ły wal­ki i wy­da­rzeń pod­czas bi­twy, któ­re teo­re­tycz­nie, o ile je po­praw­nie za­na­li­zu­je­my, mogą nam do­star­czyć spo­rej wie­dzy o ów­cze­snych do­świad­cze­niach bi­tew­nych albo o tym, jak lu­dzie je ide­ali­zo­wa­li czy też wy­obra­ża­li so­bie, jak będą wy­glą­dać.

Po­ezja he­ro­icz­na sta­no­wi tyl­ko je­den z do­stęp­nych nam ro­dza­jów źró­deł pi­sa­nych o cza­sach wi­kin­gów. Zde­cy­do­wa­na więk­szość do­ku­men­tów to dzie­ła skry­bów kształ­co­nych w Ko­ście­le lub, jak w przy­pad­ku Ir­lan­dii, w szko­łach bar­dów, gdzie uczo­no za­sad kom­po­zy­cji li­te­rac­kiej dzieł z dzie­dzi­ny pra­wa, hi­sto­rii, po­ezji czy me­dy­cy­ny w ję­zy­ku ir­landz­kim. Wśród po­sia­da­nych przez nas ma­nu­skryp­tów są sta­tu­ty, li­sty i inne do­ku­men­ty do­ty­czą­ce kon­kret­nych wy­da­rzeń, a ca­ło­ścio­we po­ję­cie dają nam kro­ni­ki, dzie­je i rocz­ni­ki. Te ostat­nie wy­róż­nia­ją się tym, że to wy­ka­zy wy­da­rzeń istot­nych dla skry­by czy też jego pro­tek­to­ra, da­to­wa­ne, ale nie­ko­niecz­nie ze sobą po­wią­za­ne, nie za­wsze też upo­rząd­ko­wa­ne w cią­gu nar­ra­cyj­nym. Moż­na prze­pro­wa­dzić da­to­wa­nie we­li­nu, pa­pie­ru lub per­ga­mi­nu, na któ­rym spi­sa­no te tek­sty, ale to nie po­wie nam nic o po­cho­dze­niu tek­stu ani o tym, jak zo­stał sko­pio­wa­ny czy zmie­nio­ny. Spi­sy­wa­nie i ko­pio­wa­nie an­na­łów i kro­nik było żmud­nym za­ję­ciem, na­le­żą­cym do obo­wiąz­ków mni­cha. Jed­nak nie mia­ło je­dy­nie po­twier­dzić cier­pli­wo­ści. Wie­rzo­no, że pro­wa­dze­nie spi­sów wy­da­rzeń po­zwo­li le­piej zro­zu­mieć dzie­ło boże i za­mia­ry Boga.

To, co mia­ło naj­więk­sze zna­cze­nie dla lu­dzi z ob­sza­rów schry­stia­ni­zo­wa­nych w cza­sach wi­kin­gów, nie­zbyt czę­sto po­kry­wa się z tym, co więk­szość nam współ­cze­snych uzna­ła­by za istot­ne. Szcze­gól­nie uwi­dacz­nia się to w opi­sach dzia­łań wo­jen­nych. Co wię­cej, pra­wie wszyst­kie ta­kie dzie­ła two­rzo­no, ma­jąc sta­le w pa­mię­ci, kto bę­dzie ich od­bior­cą. Domy za­kon­ne fa­wo­ry­zo­wa­ły hoj­nych dar­czyń­ców, a tych, któ­rzy (zda­niem twór­ców) prze­śla­do­wa­li ich pro­tek­to­rów, uka­zy­wa­ły w złym świe­tle. Po­nad­to wie­lu skry­bów szko­lo­nych do pi­sa­nia w in­sty­tu­cjach ko­ściel­nych tra­fia­ło na służ­bę w kró­lew­skiej lub ko­ściel­nej ad­mi­ni­stra­cji, np. ir­landz­cy bar­do­wie. Wie­le z naj­waż­niej­szych, za­cho­wa­nych do dziś źró­deł pi­sa­nych po­wsta­ło jako na­rzę­dzia pro­pa­gan­do­we wład­ców, czę­sto któ­re­goś z prze­ciw­ni­ków w we­wnętrz­nych wal­kach o wła­dzę lub osta­tecz­ne­go zwy­cięz­cy. Na przy­kład wer­sja An­glo-Sa­xon Chro­nic­le (Kro­ni­ka an­glo­sa­ska)[7], spi­sa­na pod kie­run­kiem ar­cy­bi­sku­pa Wul­fsta­na[8] po śmier­ci kró­la Æthel­re­da II Bez­rad­ne­go, nie­wąt­pli­wie zo­sta­ła zmie­nio­na tak, aby w ko­rzyst­nym świe­tle uka­zy­wa­ła fa­wo­ry­zo­wa­ne­go kan­dy­da­ta na tron an­giel­ski, Ed­mun­da[9], przez po­rów­na­nie go z oj­cem. Je­śli spoj­rzy­my na dru­gi ko­niec świa­ta wi­kin­gów, to na­sze głów­ne pi­sa­ne źró­dło in­for­ma­cji o wcze­snej hi­sto­rii Rusi, sta­ro­ru­ski la­to­pis Po­wieść mi­nio­nych lat, czy­li Kro­ni­ka Ne­sto­ra, rów­nież zo­stał zmo­dy­fi­ko­wa­ny na ko­rzyść księ­cia Ja­ro­sła­wa I Mą­dre­go[10], gdy po­ko­nał swo­je­go bra­ta w wal­ce o wła­dzę w Ki­jo­wie. Na szczę­ście rze­tel­ność wie­lu z za­cho­wa­nych tek­stów czę­sto moż­na spraw­dzić, po­rów­nu­jąc je z in­ny­mi do­wo­da­mi, np. prze­pro­wa­dza­jąc do­głęb­ne ana­li­zy ich tre­ści i sty­lu oraz ba­da­nia pa­le­ogra­ficz­ne. Ro­sną­ca licz­ba świa­dectw ar­che­olo­gicz­nych, z po­mo­cą so­lid­nych me­tod da­to­wa­nia, nu­mi­zma­ty­ki i kli­ma­to­lo­gii, a tak­że co­raz lep­sze ro­zu­mie­nie wa­run­ków go­spo­dar­czych i spo­łecz­nych rów­nież znacz­nie przy­czy­nia­ją się do od­kry­cia praw­dy, choć ra­czej w za­chod­niej i pół­noc­nej Eu­ro­pie niż we wschod­niej.

O więk­szo­ści źró­deł wspo­mi­nam w tych aka­pi­tach, w któ­rych oma­wiam po­ru­sza­ne w nich wy­da­rze­nia. Jed­nak naj­waż­niej­sze z nich wy­szcze­gól­niam po­ni­żej. Naj­le­piej zna­nym rocz­ni­kiem, współ­cze­snym lub nie­mal współ­cze­snym in­wa­zji wi­kin­gów na An­glię, jest An­glo-Sa­xon Chro­nic­le. Jej dzie­je są skom­pli­ko­wa­ne i ist­nie­je w wie­lu wer­sjach. Cen­nym ma­te­ria­łem ją uzu­peł­nia­ją­cym jest Chro­ni­con ex chro­ni­cis (Kro­ni­ka z kro­nik) Jana z Wor­ce­ste­ru[11], spi­sa­na kil­ka­set lat po wy­da­rze­niach, któ­re opi­su­je, ale opar­ta na An­glo-Sa­xon Chro­nic­le i in­nych wcze­śniej­szych źró­dłach, nie­za­cho­wa­nych do na­szych cza­sów. Z po­ło­wy XI wie­ku po­cho­dzi En­co­mium Em­mae Re­gi­nae (Po­chwa­ła kró­lo­wej Emmy), opar­ta na re­la­cjach świad­ków duń­skie­go na­jaz­du z po­cząt­ku tam­te­go stu­le­cia.

Za­cho­wa­ło się tak­że wie­le fran­kij­skich ma­nu­skryp­tów z cza­sów wi­kin­gów, choć dla więk­szo­ści fran­kij­skich skry­bów ata­ki wi­kin­gów nie mia­ły aż ta­kie­go zna­cze­nia jak dla an­glo­sa­skich. An­na­les re­gni Fran­co­rum (Rocz­ni­ki Kró­le­stwa Fran­ków) mają sil­ne na­sta­wie­nie pro­ka­ro­liń­skie. Po po­dzia­le Kró­le­stwa Fran­ków na pań­stwa wschod­nio- i za­chod­nio­fran­kij­skie w 829 roku kon­ty­nu­acją tych rocz­ni­ków na za­cho­dzie były An­na­les Ber­ti­nia­ni (Rocz­ni­ki ber­tyń­skie) do 882 roku, a na wscho­dzie – An­na­les Ful­den­ses (Rocz­ni­ki ful­daj­skie) do roku 887 (lub 901, je­śli uwzględ­nić tak­że do­da­tek). Po­dob­nie jak w przy­pad­ku An­glo-Sa­xon Chro­nic­le, dzie­je ma­nu­skryp­tów tych kró­lew­skich kro­nik były dość skom­pli­ko­wa­ne. Są one opar­te m.in. na po­mniej­szych rocz­ni­kach, cza­sa­mi bliż­szych cza­so­wo opi­sy­wa­nym wy­da­rze­niom. Inne źró­dła, ta­kie jak kro­ni­ki opactw i bi­skupstw, pre­zen­tu­ją mniej pro­ka­ro­liń­ski punkt wi­dze­nia. Naj­waż­niej­szy­mi ma­te­ria­ła­mi o ata­kach wi­kin­gów są An­na­les Xan­ten­ses (Rocz­ni­ki z Xan­ten) i An­na­les Ve­da­sti­ni (Rocz­ni­ki z St Va­ast d’Ar­ras), do któ­rych moż­na do­dać Bel­la Pa­ri­sia­cae urbis – wier­szo­wa­ny opis nor­mań­skie­go ob­lę­że­nia Pa­ry­ża w la­tach 885–886, uło­żo­ny przez Ab­bo­na Ko­śla­we­go, oraz bez­cen­ną Chro­ni­con (Kro­ni­ka) Re­gi­no­na z Prüm. Dys­po­nu­je­my znacz­nie mniej­szą ilo­ścią ma­te­ria­łów hi­sto­rycz­nych na te­mat X wie­ku. Jed­nak rów­nie cen­ne są An­na­les (Rocz­ni­ki) Flo­do­ar­da z Re­ims[12] i Hi­sto­ria­rum Li­bri Qu­atu­or (Hi­sto­ria w czte­rech księ­gach) Ri­che­ra z Re­ims[13], któ­ry po­dej­mu­je wą­tek tam, gdzie prze­rwał Flo­do­ard. Z ko­lei Hi­sto­ria­rum li­bri qu­inque (Hi­sto­ria w pię­ciu księ­gach) Ru­dol­fa Gla­be­ra prze­no­si nas w wiek XI. Naj­waż­niej­szym źró­dłem da­nych o pań­stwie wschod­nio­fran­kij­skim, zwa­nym Niem­ca­mi po wy­mar­ciu li­nii Ka­ro­lin­gów w roku 919, w la­tach 900–1050 są dzie­ła Wi­du­kin­da z Kor­bei i Thiet­ma­ra z Mer­se­bur­ga[14]. Przy­dat­nych in­for­ma­cji do­star­cza tak­że Liut­prand z Cre­mo­ny[15], któ­ry pi­sał głów­nie o Wło­szech.

Ir­lan­dia, wraz z resz­tą Wysp Bry­tyj­skich, po­waż­nie ucier­pia­ła od ata­ków wi­kin­gów. Za­cho­wa­ne ir­landz­kie an­na­ły (czy­li kro­ni­ki, jak je dziś mniej po­praw­nie na­zy­wa­my) za­wie­ra­ją bar­dzo po­dob­ne sfor­mu­ło­wa­nia aż do 911 roku, co do­pro­wa­dzi­ło do po­wsta­nia hi­po­te­zy o ist­nie­niu wcze­śniej­szej Chro­nic­le of Ire­land (Kro­ni­ka Ir­lan­dii) czy też World Chro­nic­le (Kro­ni­ka świa­ta), po­nie­waż opi­sy­wa­ła też wie­le wy­da­rzeń spo­za Ir­lan­dii, o któ­rych in­for­ma­cje za­czerp­nię­to z wcze­śniej­szych ob­cych źró­deł. Wy­da­je się, że dru­gi kro­ni­karz dzia­łał w środ­ko­wej czę­ści Ir­lan­dii w la­tach 741–911, przy­pusz­czal­nie w kró­le­stwie Bre­gi (Bre­agh) i ewen­tu­al­nie w klasz­to­rze Clo­nard, choć nie­któ­rzy ucze­ni są prze­ko­na­ni, że pod ko­niec tego okre­su mógł się prze­nieść do Ar­magh[16]. Póź­niej­sze kro­ni­ki, po 911 roku, po­wsta­ły głów­nie na dwóch ob­sza­rach – jed­ne w Ar­magh, po­tem ze­bra­no je, two­rząc An­nála Uladh (Rocz­ni­ki Ul­ste­ru), a inne – w Clon­mac­no­ise. Te dru­gie obej­mu­ją An­nals of Clon­mac­no­ise (Rocz­ni­ki z Clon­mac­no­ise) (w ję­zy­ku iryj­skim), frag­men­ta­rycz­ne An­na­les Ti­ger­na­chi (Rocz­ni­ki Ti­ger­na­cha), ich skró­co­ną wer­sję, tj. Chro­ni­con Sco­to­rum (Kro­ni­ka Szko­tów), oraz An­nála na gCe­ith­re Mái­strí (Rocz­ni­ki Czte­rech Mi­strzów), ina­czej zwa­ne An­nála Río­ghach­ta Éi­re­ann (Rocz­ni­ki Kró­le­stwa Ir­lan­dii). Po roku 800 znacz­na część wpi­sów w ir­landz­kich kro­ni­kach mówi o ata­kach wi­kin­gów. Te źró­dła za­wie­ra­ją nie tyl­ko ma­te­ria­ły do­ty­czą­ce Ir­lan­dii. Przy­da­ją się rów­nież hi­sto­ry­kom An­glii i Szko­cji, po­nie­waż przed­sta­wio­na w nich chro­no­lo­gia wy­da­rzeń an­giel­skich cza­sa­mi ma wię­cej sen­su niż to, co mo­że­my prze­czy­tać w An­glo-Sa­xon Chro­nic­le. Jed­nak wszyst­kie te, któ­re za­cho­wa­ły się w ca­ło­ści, po­wsta­ły do­pie­ro w XIV wie­ku i (głów­nie) póź­niej.

Źró­dła pi­sa­ne na te­mat wy­da­rzeń, któ­re ro­ze­gra­ły się da­lej na wscho­dzie, są nie­licz­ne. Wie­le ziem, na któ­re do­tar­li wi­kin­go­wie, było na po­dob­nym po­zio­mie roz­wo­ju co Skan­dy­na­wia. Sło­wia­nie, Ło­ty­sze i Es­toń­czy­cy z wy­brze­ży Bał­ty­ku nie po­zo­sta­wi­li po so­bie żad­nych za­pi­sków, a prak­tycz­nie je­dy­nym źró­dłem pi­sa­nym z Rusi jest Po­wieść mi­nio­nych lat. Jej za­cho­wa­na wer­sja po­cho­dzi z roku 1347, a licz­ba wpro­wa­dzo­nych w niej zmian po­wo­du­je, że usta­le­nie, co tak na­praw­dę znaj­do­wa­ło się w wer­sjach sprzed roku 1100, jest nie­zmier­nie trud­ne. Mimo że wło­żo­no w to wie­le pra­cy, więk­szość uzy­ska­nych re­zul­ta­tów jest kon­tro­wer­syj­na. Pod wie­lo­ma wzglę­da­mi z tymi sa­my­mi pro­ble­ma­mi mamy do czy­nie­nia w przy­pad­ku skan­dy­naw­skich za­pi­sków na te­mat wy­da­rzeń na wscho­dzie, spo­rzą­dzo­nych znacz­nie póź­niej. Dane uzy­ska­ne z tych źró­deł moż­na uzu­peł­nić in­for­ma­cja­mi z bar­dziej współ­cze­snych kro­nik nie­miec­kich i bi­zan­tyń­skich, któ­re cza­sa­mi od­no­szą się do wy­da­rzeń spo­za głów­nej sfe­ry za­in­te­re­so­wań ich au­to­rów, po­nie­waż dzia­ła­nia wi­kin­gów ude­rzy­ły w nich bez­po­śred­nio. Za­li­cza­ją się do nich Thiet­ma­ri Mer­se­bur­gen­sis epi­sco­pi Chro­ni­con (Kro­ni­ka bi­sku­pa Thiet­ma­ra z Mer­se­bur­ga), kro­ni­ki mi­sji do Skan­dy­na­wii, ta­kie jak Ge­sta Ham­ma­bur­gen­sis Ec­c­le­siae Pon­ti­fi­cum (Czy­ny bi­sku­pów ko­ścio­ła ham­bur­skie­go) Ada­ma Bre­meń­skie­go, na któ­re dzia­ła­nia wi­kin­gów cza­sa­mi mia­ły bez­po­śred­ni wpływ, a tak­że Vita An­ska­rii (Ży­wot Ans­ga­ra) Rim­ber­ta, Chro­no­gra­phia (Kro­ni­ka, czy­li hi­sto­ria jed­ne­go stu­le­cia Bi­zan­cjum) Mi­cha­ła Psel­lo­sa, Sy­nop­sis Hi­sto­ria­rum (Stresz­cze­nie hi­sto­rii) Jana Sky­lit­ze­sa oraz Hi­sto­ria Le­ona Dia­ko­na. Brak do­brych źró­deł na te­mat dzie­jów wschod­niej Eu­ro­py przy jed­no­cze­snym na­szym za­chod­nio­cen­trycz­nym punk­cie wi­dze­nia hi­sto­rii eu­ro­pej­skiej świad­czą o ma­łym za­in­te­re­so­wa­niu po­czy­na­nia­mi wi­kin­gów na te­re­nach dzi­siej­szej Ro­sji, mimo że ich obec­ność wy­ci­snę­ła na tych zie­miach wy­raź­ne pięt­no. Nie­ste­ty w tej książ­ce mu­si­my skon­cen­tro­wać się na Za­cho­dzie, po­nie­waż ogra­ni­czo­na licz­ba źró­deł hi­sto­rycz­nych do­star­cza nam nie­wie­lu in­for­ma­cji o spo­so­bach pro­wa­dze­nia wal­ki na Wscho­dzie. W mia­rę moż­li­wo­ści sta­ra­łem się jed­nak przy­ta­czać rów­nież dane o tym re­gio­nie.

A co z sa­my­mi wi­kin­ga­mi – Skan­dy­na­wa­mi, któ­rych gra­bie­że w la­tach 800–1100 wy­zna­czy­ły ramy cza­so­we tej książ­ki? Nie­mal wszyst­kie za­cho­wa­ne źró­dła pi­sa­ne z tych cza­sów stwo­rzy­li ich wro­go­wie z na­je­cha­nych lub za­sie­dlo­nych przez nich te­re­nów. Dla­te­go dys­po­nu­je­my nie­mal wy­łącz­nie nie­przy­chyl­ny­mi oce­na­mi wi­kin­gów, zwłasz­cza z okre­su przed przy­ję­ciem przez nich chrze­ści­jań­stwa. Chry­stia­ni­za­cja Skan­dy­na­wii była pro­ce­sem po­wol­nym, do któ­re­go przy­czy­ni­ły się kon­tak­ty na­wią­za­ne przez wi­kin­gów pod­czas po­dró­ży i na­ci­ski wy­wie­ra­ne przez Niem­cy na Da­nię. Jako pierw­si zmie­ni­li wia­rę ci, któ­rzy osie­dli­li się w na­je­cha­nych wcze­śniej re­gio­nach. Na­stęp­nie, pod ko­niec X wie­ku, chrze­ści­jań­stwo przy­ję­ły Da­nia i Nor­we­gia, a póź­niej Szwe­cja, po­przez któ­rą chrze­ści­jań­stwo suk­ce­syw­nie prze­ni­ka­ło z Go­ta­lan­dii (Göta­land) do Szwe­cji wła­ści­wej (Sve­alan­dia) – re­gio­nu na pół­noc od je­zio­ra Me­lar, schry­stia­ni­zo­wa­ne­go do­pie­ro pod ko­niec XI wie­ku.

W Skan­dy­na­wii kul­tu­ra pi­śmien­na, taka jak w Eu­ro­pie ła­ciń­skiej, za­czę­ła się roz­wi­jać do­pie­ro w XII wie­ku. Ge­sta Da­no­rum (Czy­ny Duń­czy­ków), kro­ni­ka spi­sa­na pod ko­niec tego stu­le­cia przez Sak­so Gra­ma­ty­ka, do­wo­dzi, jak nie­wie­le ści­słych in­for­ma­cji za­cho­wa­ło się w Da­nii. Jego świa­dec­two z cza­sów sprzed XII wie­ku brzmi bar­dzo po­dej­rza­nie i zo­sta­ło przed­sta­wio­ne w świe­tle wia­ry chrze­ści­jań­skiej. Poza tym Sak­so Gra­ma­tyk nie miał do­stę­pu do an­giel­skich źró­deł, ta­kich jak An­glo-Sa­xon Chro­nic­le. Jed­nak Ge­sta Da­no­rum bywa przy­dat­ne jako źró­dło wie­dzy o tra­dy­cji i mi­to­lo­gii. Współ­cze­sny Sak­so­wi Swen Ag­ge­sen na­pi­sał Bre­vis Hi­sto­ria Re­gum Da­cie (Krót­ka hi­sto­ria kró­le­stwa Da­nii), a tak­że (przy­pusz­czal­nie na po­cząt­ku lat osiem­dzie­sią­tych XII wie­ku) Lex Ca­stren­sis (Pra­wo dla cze­la­dzi) – ko­deks praw dla wo­jow­ni­ków na służ­bie kró­lew­skiej, obej­mu­ją­cy okres od cza­sów Knu­ta Wiel­kie­go[17]. Ko­deks ten wy­ko­rzy­stu­ją za­rów­no duń­scy, jak i an­giel­scy hi­sto­ry­cy jako świa­dec­two póź­no­wi­kiń­skiej czy też an­giel­skiej or­ga­ni­za­cji woj­ska. Praw­dę mó­wiąc jed­nak, jest to tekst mo­ra­li­za­tor­ski, na­pi­sa­ny po ła­ci­nie zgod­nie z eu­ro­pej­ską tra­dy­cją praw­ną z cza­sów Swe­na Ag­ge­se­na – „dzie­ło po­li­tycz­ne na­pi­sa­ne w pseu­do­hi­sto­rycz­nym sty­lu”. I nie­wie­le mówi nam ono o cza­sach Knu­ta Wiel­kie­go[18].

Ka­mie­nie ru­nicz­ne to na­sze je­dy­ne źró­dło pi­sa­ne z tam­tych cza­sów w Skan­dy­na­wii. Po­ja­wi­ły się naj­pierw w Da­nii, skąd zwy­czaj ich sta­wia­nia tra­fił pod ko­niec X wie­ku do Nor­we­gii i We­stro­go­thii (Väster­götland), a na po­cząt­ku XI wie­ku – do wschod­niej Szwe­cji. Tam sta­wia­no je przez na­stęp­ne stu­le­cie, na­to­miast da­lej na za­chód prak­ty­ka ta za­ni­kła w po­ło­wie XI wie­ku. Kil­ka słyn­nych in­skryp­cji z ka­mie­ni ru­nicz­nych do­star­czy­ło ogra­ni­czo­ne­go za­so­bu in­for­ma­cji o tych, któ­rzy wy­ru­szy­li na woj­nę, do­kąd się uda­li, czy osią­gnę­li zy­ski oraz czy prze­ży­li bądź też zgi­nę­li. Cza­sa­mi in­skryp­cje wska­zu­ją kon­kret­nych lu­dzi po­przez nada­ny im ty­tuł, taki jak „ster­nik” lub „thegn”[19], ale taka wska­zów­ka jest przy­dat­na wte­dy, gdy zo­sta­nie uzu­peł­nio­na i ujed­no­znacz­nio­na przez inne źró­dła. Jed­nak ka­mie­nie ru­nicz­ne słu­ży­ły przede wszyst­kim upa­mięt­nie­niu zmar­łych i ich ży­ją­cych krew­nych, któ­rzy je sta­wia­li. Były tak­że de­kla­ra­cją przy­na­leż­no­ści re­li­gij­nej i po­li­tycz­nej[20]. Przy­da­ją się bar­dziej do ba­da­nia struk­tu­ry spo­łecz­nej niż sztu­ki wo­jen­nej.

Ko­lej­nym ro­dza­jem ma­te­ria­łów źró­dło­wych z wi­kiń­skiej Skan­dy­na­wii, któ­re prze­trwa­ły do na­szych cza­sów, jest po­ezja skal­dów. Dys­ku­syj­na po­zo­sta­je kwe­stia, czy moż­na ją uznać za po­cho­dzą­cą z tam­tej epo­ki. We współ­cze­snym ro­zu­mie­niu „wier­sze skal­dycz­ne” ozna­cza­ją po­ezję two­rzo­ną od IX wie­ku do koń­ca śre­dnio­wie­cza, z za­sto­so­wa­niem ali­te­ra­cji i róż­nej mia­ry ryt­micz­nej. Na­le­ży ona do tej sa­mej ger­mań­skiej tra­dy­cji co sta­ro­an­giel­ska, sta­ro-wy­so­ko-nie­miec­ka lub sta­ro­sak­soń­ska po­ezja he­ro­icz­na. Wiersz skal­dycz­ny był jed­nym ze spo­so­bów, by po­gań­scy wi­kin­go­wie za­cho­wa­li ust­ny prze­kaz o swo­ich wy­czy­nach, choć opo­wie­ści mu­sia­ły być też prze­ka­zy­wa­ne w in­nych for­mach. Wiersz skal­dycz­ny jest „hi­sto­rycz­ny” w tym sen­sie, że od­no­si się, przy­naj­mniej w teo­rii, do okre­ślo­nych wy­da­rzeń dzie­jo­wych w kon­kret­nym kon­tek­ście hi­sto­rycz­nym[21]. Choć sta­ro­nor­dyc­kie sło­wo okre­śla­ją­ce tę po­ezję mo­gło ory­gi­nal­nie ozna­czać „wier­szo­wa­ny pasz­kwil” (zda­niem in­nych zna­czy­ło po pro­stu „po­ezja”), więk­szość utwo­rów za­cho­wa­nych do na­szych cza­sów zo­sta­ła na­pi­sa­na przez skal­dów dwor­skich na cześć kró­lów bądź jar­lów. Prze­waż­nie sła­wią bi­twy lub inne god­ne od­no­to­wa­nia wy­da­rze­nia, ale kil­ka z nich to po­ema­ty po­grze­bo­we, wy­chwa­la­ją­ce ofiar­ność i od­wa­gę bo­ha­te­ra. Nie­ste­ty wiersz skal­dycz­ny ma kil­ka cha­rak­te­ry­stycz­nych cech utrud­nia­ją­cych jego zro­zu­mie­nie, na­wet oso­bom ro­zu­mie­ją­cym ję­zyk sta­ro­nor­dyc­ki. Szyk wy­ra­zów jest do­wol­ny, zda­nia skła­do­we moż­na dzie­lić i mie­szać, słow­nic­two się zmie­nia, bo za­miast po­wszech­nie uży­wa­nych okre­śleń wy­stę­pu­ją rzad­sze (he­iti), a za­miast zwy­kłych słów czy krót­kich wy­ra­żeń skal­do­wie uży­wa­li za­gad­ko­wych i zło­żo­nych me­ta­for (ken­ning), zwy­kle po­dzie­lo­nych i roz­rzu­co­nych po róż­nych wer­sach i zda­niach. Ta­kie me­ta­fo­ry były rów­nież sto­so­wa­ne w po­ezji sta­ro­an­giel­skiej, ale w mniej­szym stop­niu.

Wie­le me­ta­for za­wie­ra alu­zje do po­sta­ci mi­to­lo­gicz­nych, a ta sama me­ta­fo­ra może cza­sa­mi za­stę­po­wać róż­ne sło­wa, np. i bi­twę, i wo­jow­ni­ków. Po­dob­nie jak w przy­pad­ku po­ezji he­ro­icz­nej z an­glo­sa­skiej An­glii, re­zul­tat two­rzy ra­czej ob­raz tego, jak szla­chet­ni wo­jow­ni­cy chcie­li być przed­sta­wia­ni lub mie­li na­dzie­ję być po­strze­ga­ni, niż re­ali­stycz­ny por­tret bi­twy. W utwo­rach skal­dycz­nych po­ja­wia­ją się licz­ne opi­sy po­nu­rej stro­ny bi­twy, ta­kie jak broń ocie­ka­ją­ca krwią, po­pla­mio­na nią odzież i prze­siąk­nię­te po­kła­dy okrę­tów, po­ła­ma­ne ko­ści i pa­dli­no­żer­ne pta­ki że­ru­ją­ce na cia­łach po­le­głych. Były to jed­nak ty­po­we zwro­ty sto­so­wa­ne przez po­etów do opi­sa­nia w za­sa­dzie każ­dej bi­twy. Rzad­ko na­to­miast wspo­mi­na­li o bólu fi­zycz­nym czy też psy­chicz­nym.

Wiersz skal­dycz­ny zwy­kle opo­wia­dał o bi­twie sto­czo­nej przez pro­tek­to­ra lub in­nym jego wy­czy­nie war­tym upa­mięt­nie­nia, więc był osa­dzo­ny w te­raź­niej­szo­ści. W XII wie­ku za­czę­ły się po­ja­wiać utwo­ry opie­wa­ją­ce mi­nio­ne wy­da­rze­nia. Jed­nak war­tość hi­sto­rycz­na więk­szo­ści z nich jest do­syć wąt­pli­wa. Po­dej­rze­nia bu­dzi cały zbiór wier­szy skal­dycz­nych, sko­ro nie zo­sta­ły spi­sa­ne aż do XII wie­ku, a na­wet do jesz­cze póź­niej­szych cza­sów. Mimo to wie­lu współ­cze­snych uczo­nych twier­dzi, że więk­szość z nich w du­żej mie­rze za­cho­wa­ła pier­wot­ną for­mę i treść, po­nie­waż ko­lej­ne po­ko­le­nia skal­dów uczy­ły się ich na pa­mięć i prze­ka­zy­wa­ły je ust­nie swo­im na­stęp­com[22]. Zo­sta­ło do­wie­dzio­ne, że po­ezję opar­tą na utar­tych zwro­tach, zwłasz­cza wy­gła­sza­ną w ce­lach ry­tu­al­nych, moż­na prze­ka­zy­wać ust­nie przez wie­le po­ko­leń, za­cho­wu­jąc wie­le ory­gi­nal­nych mo­ty­wów, na­wet je­śli póź­niej­szy re­cy­ta­to­rzy czy śpie­wa­cy cza­sa­mi nie ro­zu­mie­ją do koń­ca jej zna­cze­nia[23]. Co praw­da w ko­lej­nych prze­ka­zach nie­uchron­nie do­cho­dzi do pew­nych mo­dy­fi­ka­cji słów czy tre­ści, choć­by przy­pad­ko­wych, ale i tak moż­li­wa jest po­now­na in­ter­pre­ta­cja frag­men­tów, któ­re nie mają sen­su dla po­ko­le­nia no­we­go po­ety.

W utwo­rach skal­dycz­nych z cza­sów wi­kin­gów jest nie­wie­le ele­men­tów o prak­tycz­nej stro­nie wo­jo­wa­nia (ich re­li­gij­ne i ry­tu­al­ne aspek­ty to zu­peł­nie inna spra­wa), któ­re nie mia­ły­by sen­su dla Skan­dy­na­wów młod­szych o sie­dem po­ko­leń. W XIII wie­ku sam Snor­ri Stur­lu­son uznał fakt po­cho­dze­nia po­ezji skal­dycz­nej z za­mierz­chłej prze­szło­ści za je­den z po­wo­dów wy­ko­rzy­sta­nia jej jako źró­dła hi­sto­rycz­ne­go i cy­to­wa­nia w jego hi­sto­rii kró­lów nor­we­skich, obec­nie zna­nej jako He­im­skrin­gla (Krąg ziem­ski). I to właś­nie jemu za­wdzię­cza­my więk­szość na­szej wie­dzy o wier­szach skal­dycz­nych i za­sa­dach ich ukła­da­nia[24]. Wszyst­kie do­stęp­ne dziś utwo­ry skal­dycz­ne za­cho­wa­ły się we frag­men­tach o róż­nej dłu­go­ści, cy­to­wa­nych w sa­gach na­pi­sa­nych od XII do XIV wie­ku. Stwa­rza to pro­ble­my, po­nie­waż wy­im­ki, zwy­kle dość krót­kie, zo­sta­ły wy­rwa­ne z kon­tek­stu i uży­te w taki spo­sób, aby uza­sad­nia­ły lub pod­kre­śla­ły cał­kiem inne stwier­dze­nia niż pier­wot­nie. Co wię­cej, czę­sto kom­pi­la­to­rzy lub au­to­rzy sag nor­we­skich i duń­skich kró­lów sami byli na tyle uta­len­to­wa­ny­mi skal­da­mi, że je­śli ze­chcie­li, po­tra­fi­li umie­jęt­nie zmo­dy­fi­ko­wać po­ema­ty skal­dycz­ne lub ich frag­men­ty, a na­wet stwo­rzyć fał­szy­we, aby pa­so­wa­ły do ich opo­wie­ści.

Jak już wspo­mnia­łem, pi­sa­ne pro­zą sagi, któ­re prze­trwa­ły do na­szych cza­sów, po­cho­dzą z koń­ca XII wie­ku lub póź­niej­sze­go okre­su, co po­wo­du­je, że wszel­kie ma­te­ria­ły nie­po­twier­dzo­ne przez inne źró­dła sta­ją się po­dej­rza­ne jako świa­dec­twa hi­sto­rycz­ne. Au­to­rzy wie­lu współ­cze­snych prac na te­mat wi­kin­gów, a zwłasz­cza ich dzia­łań wo­jen­nych, mają ten­den­cję do przyj­mo­wa­nia ich za do­brą mo­ne­tę, zgod­nie z nie­pi­sa­ną za­sa­dą: „to wszyst­ko, co mamy, więc mu­si­my w to wie­rzyć”[25]. Sagi te na­le­ża­ło­by ra­czej po­trak­to­wać jako dzie­ła tra­dy­cji hi­sto­rycz­nej, a nie hi­sto­rio­gra­ficz­ne we współ­cze­snym sen­sie. Wy­da­je się, że ich au­to­rzy ko­rzy­sta­li z roz­ma­itych źró­deł, m.in. z wcze­śniej­szych prac swo­ich daw­nych wro­gów, zwłasz­cza An­gli­ków. Po­słu­ży­li się rów­nież daw­niej­szy­mi sa­ga­mi i li­sta­mi ge­ne­alo­gicz­ny­mi. Jed­nak znacz­ną część ma­te­ria­łów za­czerp­nę­li z tra­dy­cji ust­nej – wprost albo za po­śred­nic­twem wcze­śniej­szych dzieł. Ta po­ezja skal­dycz­na (je­śli rze­czy­wi­ście po­cho­dzi z okre­su, o któ­rym opo­wia­da) naj­praw­do­po­dob­niej zo­sta­ła prze­ka­za­na w nie­zmie­nio­nej po­sta­ci, po­nie­waż za­cho­wa­ła for­mę i struk­tu­rę uła­twia­ją­cą jej za­pa­mię­ta­nie oraz dla­te­go że trak­to­wa­no ją z sza­cun­kiem, co zmniej­sza­ło szan­se na jej za­fał­szo­wa­nie. Więk­sze jest na­to­miast praw­do­po­do­bień­stwo, że opo­wie­ści prze­ka­zy­wa­ne kró­lom i przy­ja­cio­łom zo­sta­ły upięk­szo­ne, za­adap­to­wa­ne do no­wych cza­sów bądź po pro­stu źle za­pa­mię­ta­ne.

Naj­bar­dziej spój­ną i prze­ko­nu­ją­cą „hi­sto­rią” spo­śród sag kró­lew­skich wy­da­je się He­im­skrin­gla, lecz to nie ozna­cza, że moż­na bez za­strze­żeń w nią wie­rzyć. Nie­wąt­pli­wie Snor­ri Stur­lu­son kie­ro­wał się in­tu­icją i prze­pro­wa­dził re­kon­struk­cję wy­da­rzeń w taki spo­sób, w jaki ni­g­dy nie zro­bił­by tego współ­cze­sny hi­sto­ryk. W pew­nym sen­sie He­im­skrin­gla przy­po­mi­na po­wie­ści hi­sto­rycz­ne z na­szych cza­sów, któ­rych au­to­rzy opie­ra­ją się wy­łącz­nie na swo­jej ogra­ni­czo­nej wie­dzy o prze­szło­ści. Pod pew­ny­mi wzglę­da­mi ta­lent Snor­rie­go Stur­lu­so­na do kom­pi­lo­wa­nia hi­sto­rii utrud­nia nam zi­den­ty­fi­ko­wa­nie, gdzie w jego tek­ście bie­gną „szwy”. Po­nad­to He­im­skrin­gla, tak jak inne nor­dyc­kie sagi, za­wie­ra opi­sy licz­nych in­cy­den­tów, któ­re mo­że­my co naj­wy­żej uznać za in­te­re­su­ją­ce aneg­do­ty, gdyż wie­le z nich jest wy­so­ce nie­praw­do­po­dob­na. Za­li­cza­ją się do nich nad­na­tu­ral­ne wy­da­rze­nia i za­dzi­wia­ją­ce opo­wie­ści, ta­kie jak uży­cie za­pa­la­ją­cych pta­ków przez Ha­ral­da III Sro­gie­go[26] w celu zdo­by­cia wło­skie­go mia­sta. Mogą one po­cho­dzić z tra­dy­cji i opo­wie­ści lu­do­wych, ale rów­nie waż­nym źró­dłem dla au­to­rów sag i kro­nik mo­gła być ich wła­sna wy­obraź­nia. „Hi­sto­ria”, któ­rą pi­sa­li, mia­ła za za­da­nie ba­wić, a je­śli w zna­nej se­kwen­cji wy­da­rzeń była luka, mu­sie­li ją wy­peł­nić. W nor­dyc­kich sa­gach znaj­dzie­my wie­le epi­zo­dów, któ­re od­zwier­cie­dla­ją ów­cze­sne re­alia po­li­tycz­ne albo mia­ły miej­sce za ży­cia au­to­rów, a nie w cza­sach wi­kin­gów.

Bitwa u ujścia Nissanu w 1062 roku

W szesna­stym roku pa­no­wa­nia w Nor­we­gii Ha­rald III Sro­gi, pod­czas dłu­giej woj­ny z kró­lem Swe­nem II Es­tryd­se­nem[27] z Da­nii, za­brał swo­ją flo­tę na po­łu­dnie, gdzie zna­lazł duń­ską flo­tę cze­ka­ją­cą u uj­ścia rze­ki Nis­san. Ha­rald miał 180 okrę­tów, a Swen – dwa razy wię­cej, do­wo­dzo­nych przez sze­ściu jar­lów. W każ­dym sze­re­gu bi­tew­nym było wie­le stat­ków po­wią­za­nych ze sobą li­na­mi, z kró­lew­skim po­środ­ku. Okręt mar­szał­ka Ha­ral­da, Ulfa, za­jął po­zy­cję obok kró­lew­skie­go i po­pro­wa­dzi­ły flo­tę na wro­ga. Inne okrę­ty na flan­kach dzia­ła­ły po­je­dyn­czo, wśród nich od­dział do­wo­dzo­ny przez jar­la Håko­na Ivárs­so­na, któ­ry wcze­śniej słu­żył kró­lo­wi Swe­no­wi, na­stęp­nie zaj­mo­wał się kor­sar­stwem, po czym sta­nął do wal­ki u boku Ha­ral­da. Flo­ty spo­tka­ły się o zmierz­chu. Wy­bu­chła dłu­ga i krwa­wa bi­twa, z okrut­ną wal­ką wręcz – na jej uczest­ni­ków sy­pał się grad ka­mie­ni i strzał. Sam Ha­rald szył ze swe­go łuku z do­brym skut­kiem.

Okrę­ty Håko­na po­ko­na­ły wie­le duń­skich okrę­tów ope­ru­ją­cych nie­za­leż­nie na jed­nej flan­ce, więc po­zo­sta­łe wy­co­fa­ły się z bi­twy. Jed­nak­że stat­ki na dru­giej flan­ce Ha­ral­da nie ra­dzi­ły so­bie tak do­brze, choć były to do­sko­na­łe jed­nost­ki do­wo­dzo­ne przez wo­dzów z re­gio­nu Tron­dhe­im. Gdy Håkon o tym usły­szał, po­pły­nął na dru­gą flan­kę i sta­rał się tam prze­chy­lić sza­lę zwy­cię­stwa na ko­rzyść Nor­we­gów. Bi­twa trwa­ła całą noc, aż w koń­cu Ha­rald zdo­był okręt kró­la Swe­na. To spo­wo­do­wa­ło ge­ne­ral­ny od­wrót duń­skich stat­ków, któ­re jesz­cze mo­gły uciec. Jed­nak wie­le z nich było ze sobą po­wią­za­nych lub zma­ga­ło się z jed­nost­ka­mi Ha­ral­da, a ich za­ło­gi nie mia­ły wy­bo­ru i mu­sia­ły ska­kać za bur­tę, je­śli nie mo­gły do­się­gnąć żad­ne­go nie­przy­wią­za­ne­go okrę­tu. Nikt nie wie­dział, czy Swen żyje, czy zgi­nął, ale wal­czył dziel­nie, uda­ło mu się unik­nąć rze­zi pod ko­niec bi­twy i zna­leźć inny okręt, któ­ry pły­nął wzdłuż brze­gu, aby unik­nąć za­mie­sza­nia. Swen przy­brał fał­szy­we imię i zgło­sił się do po­mo­cy jar­lo­wi Håko­no­wi, aby uciec. Kró­lo­wi Ha­ral­do­wi trud­no było pro­wa­dzić po­ścig, gdyż miał przed sobą masę stat­ków, nie­któ­re po­rzu­co­ne, inne przy­wią­za­ne do nor­we­skich okrę­tów. Mimo to poj­mał po­nad sie­dem­dzie­siąt duń­skich okrę­tów oraz jar­la Hal­lan­dii, Fin­na Ár­na­so­na, któ­ry wcze­śniej po­rzu­cił służ­bę u nie­go.

Przypisy

Skróty zastosowane w bibliografii i przypisach

Serie wydawnicze:

MGH – Monumenta Germaniae Historica

SRG – Scriptores rerum Germanicarum in usum scholarum separatim editi

[1] Æthelred II Bezradny – król Anglii w latach 978–1016 [przyp. red. nauk.].

[2]Beowulf – najstarszy zachowany poemat skomponowany w języku staroangielskim. Jego autor pozostaje nieznany, a datowanie jest przedmiotem debaty. Musiał powstać najpóźniej pod koniec X wieku, ponieważ z tego czasu pochodzi jedyny rękopis zawierający jego treść [przyp. red. nauk.].

[3] Woolf Rosemary, „The ideal of men dying with their lord in the Germania and in the Battle of Maldon”, Anglo-Saxon England 5 (1976), s. 63–81.

[4] Względnie może chodzić o naramienniki [przyp. red. nauk.].

[5] Przeciwny biegun reprezentuje Pieśń o Rolandzie, podobno opisująca bitwę w wąwozie Roncevaux w 778 roku. Jednak ta relacja prawie pod żadnym względem nie przypomina tego, co się wówczas naprawdę wydarzyło, zawiera jedynie kilka „historycznych” imion.

[6] Sagi królewskie to grupa sag islandzkich opowiadająca dzieje władców Norwegii, od Haralda Pięknowłosego (ok. 870–ok. 930) do Håkona Håkonssona (1217–1263). Najbardziej znanym utworem tego gatunku pozostaje Heimskringla, wielkie kompendium sag o władcach Norwegii, spisane ok. 1230 roku przez islandzkiego autora Snorriego Sturlusona [przyp. red. nauk.].

[7]Anglo-Saxon Chronicle (Kronika anglosaska) – zbiór roczników opisujących dzieje Anglosasów, kompletowanych od końca IX do połowy XII wieku. Znamy dziś sześć podstawowych redakcji Kroniki, które wykazują pewne różnice co do opisywanych wydarzeń. Kronika stanowi podstawowe źródło wiedzy o wczesnośredniowiecznej Anglii. Autor powołuje się tu na redakcję D, która została spisana w Worcesterze. W XI wieku tamtejsze biskupstwo było ściśle związane z archidiecezją w Yorku, której metropolici sprawowali też urząd biskupa Worcesteru [przyp. red. nauk.].

[8] Wulfstan – arcybiskup Yorku w latach 1002–1023. Zasłynął jako autor homilii, pisanych po łacinie oraz w staroangielskim, oraz kodyfikator prawa formowanego przez królów Anglii [przyp. red. nauk.].

[9] Edmund Żelaznoboki został wybrany na króla Anglii po śmierci swojego ojca w kwietniu 1016 roku. Próbował odeprzeć najazd Duńczyków pod wodzą Knuta Wielkiego, ale jesienią tego samego roku był zmuszony podzielić się władzą w kraju. Zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach niedługo potem (30 listopada). Pochowany w klasztorze w Glastonbury [przyp. red. nauk.].

[10] Jarosław I Mądry – wielki książę kijowski w latach 1019–1054 [przyp. red. nauk.].

[11] Jan z Worcesteru – mnich i kronikarz anglosaski (zm. w 1140 roku). Był autorem kroniki opisującej dzieje świata od momentu stworzenia do 1140 roku, które wzbogacił o liczne odniesienia do dziejów Anglii [przyp. red. nauk.].

[12] Flodoard z Reims – frankijski kronikarz i poeta. Żył w latach 894–966. Wśród jego prac należy wymienić Annales (Roczniki) oraz Historia Remensis ecclesiae (Historię kościoła w Reims) [przyp. red. nauk.].

[13] Richer z Reims – żyjący w X wieku mnich klasztoru w Saint-Remi de Reims. Autor Historiarum Libri Quatuor (Historia w czterech księgach), która opisuje dzieje państwa zachodniofrankijskiego od końca IX do końca X wieku [przyp. red. nauk.].

[14] Thietmar z Merseburga – żył w latach 975–1018. Wywodził się z saskich elit, został przeznaczony przez ojca do kariery duchownej, nauki pobierał w szkole w Magdeburgu. W 1009 roku został konsekrowany na biskupa Merseburga. Jego Chronicon (Kronika), której pisanie przerwała śmierć autora, stanowi jedno z najważniejszych źródeł o dziejach epoki, w tym Polski [przyp. red. nauk.].

[15] Liutprand z Cremony – żył w latach ok. 920–972. Z pochodzenia był Longobardem. Początkowo służył margrabiemu Ivrei Berengarowi, a następnie cesarzowi Ottonowi I. Obaj wykorzystywali go m.in. w poselstwach na dwór cesarski w Konstantynopolu. Od 961 roku był biskupem Cremony. Swój udział w życiu politycznym we Włoszech spisał w kilku dziełach, przede wszystkim w Antapodosis (Odpłata) [przyp. red. nauk.].

[16] Armagh – kościelne centrum wczesnośredniowiecznej Irlandii. Wedle tradycji tamtejszą katedrę ufundował sam św. Patryk. Miejscowy klasztor należał do najbogatszych i najbardziej prestiżowych na wyspie [przyp. red. nauk.].

[17] Knut Wielki (ok. 995–1035), król Anglii (od 1017), Danii (od 1019) i Norwegii (od 1028 roku) [przyp. red. nauk.].

[18] Münster-Swendsen Mia, „Saxos skygge: Sven, Saxo og meningen med Lex castrensis” [w:] Andersen Per, Heebøll-Holm Thomas (red.), Saxo og hans samtid (Århus, Aarhus Universitetsforlag: 2012), s. 91–112. Historia tekstu jest dość zawiła. Czasami bywa nazywany Vederloven, ale ta nazwa pochodzi od ostatniej z trzech jego wersji, zatytułowanej Witherlax Ræt. Obecnie na ogół posługujemy się, nie bez trudności, „wersją z X wieku” zrekonstruowaną przez filologa Martina Clarentiusa Gertza (1915).

[19]Thegn – członek drużyny królewskiej lub możnowładczej w Anglii IX–XI wieku, w epoce anglosaskiej (za: http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/thegn;3987051.html, dostęp 14.07.2016) [przyp. tłum.].

[20] Sawyer Birgit, The Viking-Age Rune-Stones:Custom and Commemoration in Early Medieval Scandinavia (Oxford, Oxford University Press: 2003), zwłaszcza s. 99–107 i 116–122.

[21] Przeciwstawia mu się poezję eddyczną, którą charakteryzuje „bezczasowość” oraz islandzki rímur (rym) i która zwykle porusza tematy mitologiczne (sami wikingowie nie wprowadzali takiego rozróżnienia). Podsumowanie poezji skaldycznej, jej rodzajów i podrodzajów zob. Fidjestøl Bjarne, „Skaldic Verse” [w:] Medieval Scandinavia, red. Phillip Pulsiano, Garland Encyclopedias of the Middle Ages, 1 (New York, Garland: 1993), s. 592–594.

[22] Najgorętszą zwolenniczką takiego podejścia jest norweska historyczka Rikke Malmros. Świadczą o tym np. jej artykuły w Vikingernes syn på militær og samfund: Belyst gennem skjaldenes fyrstedigtning (Århus, Aarhus Universitetsforlag: 2010). Inna badaczka, która przeprowadziła intensywne studia nad wierszami skaldycznymi, Judith Jesch, prezentuje ostrożniejsze podejście w Ships and Men in the Late Viking Age: The Vocabulary of Runic Inscriptions and Skaldic Verse (Woodbridge, Boydell: 2001).

[23] Lord Albert Bates, The Singer of Tales (Cambridge, MA, Harvard University Press: 1961), a także: Renoir Alain, A Key to Old Poems: The Oral-Formulaic Approach to the Interpretation of West Germanic Verse (University Park, PA, Pennsylvania State University Press: 1987).

[24] W Eddzie prozaicznej. Zob. Sturluson Snorri, Edda, tłum. A. Faulkes, The Everyman Library (London, Dent: 1987), „Skáldskaparmál” i „Háttatal”, s. 59–220. Należy zauważyć, że nie ma pewności co do jego autorstwa Heimskringli. Jest mu ono przypisywane na podstawie dużych podobieństw stylistycznych między tym dziełem a innymi jego pracami.

[25] Oto przykłady: Hjardar Kim, Vike Vegard, Vikinger i krig (Oslo, Spartacus: 2011); Titlestad Torgrim, Slaget i Hafrsfjord:årsak, hendelse og virkning om Norges tilblivelse (Stavanger, Saga Bok: 2006) oraz Harald Hårfagre (Oslo, Spartacus: 2010), a na rynku brytyjskim: Jones Charles, The Forgotten Battle of 1066: Fulford (Stroud, Tempus: 2006). Mimo wszystko warto przeczytać te książki, ale czytelnik powinien pamiętać, że ich autorzy przyjęli bezkrytyczną postawę wobec sag. Natomiast Stephenson Ian P. w Viking Warfare (Stroud, Amberley Publishing: 2012) prezentuje skrajnie przeciwne stanowisko – uważa że sagi są bezużyteczne jako źródło historyczne. Z kolei ten autor akceptuje prawie wszystko, co podają anglosaskie legendy o świętych!

[26] Harald III Srogi – król Norwegii w latach 1047–1066. Zasłynął jako dowódca gwardii wareskiej w Konstantynopolu. Zginął w bitwie pod Stamford Bridge w czasie inwazji na Anglię [przyp. red. nauk].

[27] Swen II Estrydsen – król Danii w latach 1047–1074/1076. Poprzez matkę był skoligacony z duńską dynastią królewską [przyp. red. nauk].

EkwipunekOrganizacja wojska i szkolenieKampanieBitwyFortyfikacje i oblężeniaDroga wojownikaPodsumowanieBibliografia