
Zaczarowana codzienność, czyli bezwstydnie optymistycznie o życiu. Zeszyt 5
- Wydawca:
- Od deski do deski
- Kategoria:
- Poradniki
- Język:
- polski
- ISBN:
- 978-83-65157-41-6
- Rok wydania:
- 2017
- Słowa kluczowe:
- barwnym
- bezwstydnie
- codzienność
- czyli
- energii
- korzeniewska
- książeczki
- niektórych
- niesie
- optymistycznie
- pisze
- pogodę
- wracam
- zaczarowana
- zdarzeń
- zeszyt
- życiu
- mobi
- kindle
- azw3
- epub
Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).
Kilka słów o książce pt. “Zaczarowana codzienność, czyli bezwstydnie optymistycznie o życiu. Zeszyt 5”
„...Agnieszka Korzeniewska pisze bardzo lekko, barwnym językiem i trafia bezpośrednio w nasze dusze i umysły. To jak dialog z przyjaciółką, który niesie pogodę sucha, wspiera i chwilami bawi. Dla mnie te książeczki stały się ważne, podczytuję je wieczorami, wracam do niektórych wpisów - dla mnie to kop pozytywnej energii każdego dnia, tak bardzo potrzebny w natłoku codziennych zdarzeń...”
Anna Ciesielska
www.markietanka.blogspot.pl
Polecane książki
Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Agnieszka Korzeniewska
Opracowanie wydawnicze: AGATA MOŚCICKA biały-ogród.plPomysłodawca okładki: JAKUB KORZENIEWSKIProjekt graficzny: Studio Grafpa www.grafpa.pl© Copyright by Agnieszka Korzeniewska
© Copyright for this edition by Od Deski Do Deski, Warszawa 2017Wydanie IISBN 978-83-65157-41-6Wydawnictwo Od Deski Do Deski Sp. z o.o.
ul. Puławska 174/11, 02-670 Warszawaoddeskidodeski.com.plKonwersja: eLitera s.c..Czytelniku, korzystaj legalnie!
Nad książką ciężko pracował autor i wiele innych osób. Uszanuj ich trud i korzystaj z książki w legalny sposób. Dzięki temu będziemy mogli sobie pozwolić, by przygotować dla Ciebie kolejne znakomite lektury.
Dwanaście miesięcy, trzysta sześćdziesiąt pięć dni. Tyle wspólnie przejdziemy pod rękę, czarując codzienność i zastępując szarość całą paletą barw. Radośnie, refleksyjnie, czasem ze łzą w oku, czasem z wielkim uśmiechem na twarzy. Nostalgicznie, a niekiedy z lekkim sarkazmem w głosie. Omijając manowce rozpaczy, balansując na cienkiej linie naszych trudnych wyborów, podjętych lub niepodjętych decyzji. Każdego dnia dostarczę Ci dawki bezwstydnego optymizmu, który sprawi, że poczujesz wielką moc sprawczą słowa i uwierzysz, że jesteś wyjątkową osobą żyjącą w wyjątkowym świecie. Czasem będą to dłuższe teksty, czasem zaledwie zarys myśli. Codzienne sytuacje z Twego, mego, ich życia. Dwanaście skromnych książeczek zwanych „zeszytami”, które zmienią Twoje spojrzenie na otaczającą Cię rzeczywistość. Napisane przez kobietę, bo przecież kto lepiej niż my, kobiety, potrafi czarować codzienność. Ale zdecydowanie nie tylko dla kobiet.
Twoja niezmordowana rozdawaczka dobrych emocji
Aga Ko
www.korzeniewska.com
1. PIERWSZE MAJE
Biegnę pamięcią wstecz, do czasów, gdy byłam młodą dziewczyną. Moje pierwsze maje. Otwierające okres majówek na leśnych polanach i oranżad pitych ze szklanych butelek prosto z gwinta. Dziś już takich oranżad ani butelek nie ma. Święto pracy, nazywane w Belgii żartobliwie świętem legatów. W ten dzień Belgowie obdarowują się bukiecikami konwalii. Taki sympatyczny zwyczaj.
Za czasów mego dzieciństwa i młodości w Polsce ten dzień uświęcony był rządowymi paradami. Demonstracja siły i propagandy, w której spontaniczny udział był obowiązkowy, a jego brak oznaczał kłopoty. Ustawialiśmy się rzędami po ileś tam osób, zanim kolumny uczniów naszego liceum wyruszały radosnym, zwartym szykiem pod trybuny na głównej ulicy miasta. Nikt nie chciał być skrzydłowym, czyli stać po zewnętrznej. Ci mieli najgorzej! Wciskano im w ręce szturmówki, z których po pochodzie musieli się rozliczyć w szkole. Byli jeszcze tak zwani frontowi. Oni nosili na piersiach idiotyczne transparenty głoszące na przykład: „Z partią nasz młody ród”.
Kto choć trochę miał głowę na karku, szukał dogodnego momentu, by czmychnąć gdzie pieprz rośnie! Tylko nieliczni dobijali do końca nudnych jak flaki z olejem, propagandowych pokrzykiwań. Jakieś strzępy przemówień miejscowych partyjniaków dochodziły z daleka do naszych uszu nie w pełni świadomych własnego przestępczego zachowania. My – element wywrotowy – siedzieliśmy w parku, z lubością liżąc pierwsze w tym roku lody śmietankowe nakładane metalową łyżką przez Rózię w okularach, których szkła były grube jak denka od butelek. Te okulary zyskały później miano kujonek. A Rózi dawno już nie ma.
Władza ludowa potrafiła się lojalnemu ludowi odpłacić za okazane posłuszeństwo i przywiązanie („Dyscyplina, towarzysze, żelazna dyscyplina!” Orwell). Po części oficjalnej następowało to, na co wszyscy z utęsknieniem czekali. Festyn pierwszomajowy.
I tu się działo! Saturatory, zwane gruźliczankami, pracowały pełną parą, wóda lała się strumieniami, muzyka przygrywała do tańca.
Wieczorem szary, zmęczony, choć przez chwilę niepamiętający o siermiężnej rzeczywistości lud pracujący miast i wsi wracał do swych domów, by nazajutrz stanąć ramię w ramię do dalszej budowy socjalizmu. Zrzucał zadeptane obuwie, leczył obolałe stopy i przewracał kartkę w wiszącym na ścianie kalendarzu. 1 Maja – odhaczone.
Dziś nikt mi już nie narzuca, jak mam spędzać ten dzień, dlatego często uciekamy wtedy z mężem nad belgijskie morze, aby przejść się po plaży, lub w góry.
Z nostalgią wspominam tamte czasy majowe w Polsce, ale obok nostalgii dominuje ulga, że nie muszę uczestniczyć w tej żałosnej maskaradzie. Ale czy to znaczy, że jesteśmy całkowicie wolni? Nie. W sposób zakamuflowany teraz korporacje przejęły nad nami kontrolę. I znów dobrze jest widziane uczestnictwo we wszelkiego rodzaju spędach, wyjazdach integracyjnych. Już nie ma haseł o kluczowej roli partii, ich miejsce zajęły hasła o naszej kluczowej roli w sukcesie spółki czy korporacji. Ale to już odrębny temat. Tymczasem cieszmy się urokiem maja, on tak szybko mija…
A jakie są Twoje wspomnienia pierwszomajowe? Co Ci najbardziej utkwiło w pamięci?
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki