Strona główna » Poradniki » Zielnik klasztorny

Zielnik klasztorny

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7773-975-4

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Zielnik klasztorny

Przez wieki klasztory były miejscem, w którym gromadzono wiedzę na temat ziół i metod leczenia nimi. Wielu zakonników i wiele zakonnic poświęciło życie na opracowywanie nowych receptur, odkrywanie właściwości roślin i leczenie chorych. Bez ich doświadczenia i ogromnej pracy nie mielibyśmy dziś pojęcia, jakimi skarbami obdarzyła nas natura.

Książka zawiera:

Dokładny opis 45 roślin zielnych  uprawianych w przyklasztornych ogródkach wraz z informacją, jak je zbierać, suszyć i przechowywać.
Dane dotyczące właściwości leczniczych poszczególnych roślin.
Najsłynniejsze przepisy na klasztorne nalewki, napary, okłady, kąpiele, wina, soki, maści, syropy i olejki lecznicze.
Ciekawostki na temat historii ziół, nazewnictwa roślin i tradycyjnych metod leczenia.
Informacje na temat najsłynniejszych zakonów i osób duchownych zajmujących się ziołolecznictwem.

Polecane książki

Jak powinien odżywiać się diabetyk? Odpowiedź jest prosta, ale tylko z pozoru – zdrowo. Dla wielu osób (nie tylko tych, którzy chorują na cukrzycę) „zdrowo” znaczy nudno i z wyrzeczeniami. Ta książka kucharska przełamuje ten stereotyp. Autorka – dietetyk od wiel...
Kuchnia grecka nazywana jest przez specjalistów od kulinariów kuchnią zdrową i prostą, zapewne ze względu na ilość jarzyn, owoców i ryb, które często surowe, goszczą na greckich stołach. Prosty sposób przyrządzania daje nam gwarancję, że potrawa uda się znakomicie, a jej smak nie będzie różnił s...
Czy właściwie rozumiemy zachowanie naszych dzieci? Czy umiemy w porę zauważyć ich problemy? Jak możemy rozwinąć w nich poczucie własnej wartości i wiarę w siebie? Jakim traktowaniem wzmacniamy je, a jakim osłabiamy? Współcześni rodzice często czują się bezradni względem swoich dzieci. Gubią się też...
Wznowienie powieści, na podstawie której powstał kultowy film Sylwestra Chęcińskiego, z Janem Nowickim w roli głównej. Historia genialnego szulera została pokazana na tle, egzotycznej już dziś, rzeczywistości PRL-u. W barwnej scenerii luksusowych hoteli, drogich restauracji i willi zamożnych Polak...
Sukces diety rozdzielnej - bo tak na pewno można nazwać stopień jej popularności i efekty wynikające z jej stosowania - polega na tym, że tak naprawdę nie jest to dieta rezygnacji. Nie trzeba rezygnować całkowicie z jakiegokolwiek elementu dotychczasowego sposobu żywienia, a właśnie taka konieczność...
Ona jest zawsze Winna… Wendy jest wyczerpana. Otaczają ją toksyczni ludzie: jej ojciec, który obwinia ją o wypadek z przeszłości i jej były ukochany, który ją zdradził, a mimo to cały czas kobieta go widuję. W końcu Warren pracuje dla jej ojca. Wendy czuje, że pętla wokół jej szyi z każdym dniem cor...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Anna Paczuska

Zielnik klasztorny

Anna Paczuska

Copyright © 2018 Wydawnictwo RM All rights reserved

Wydawnictwo RM, 03-808 Warszawa, ul. Mińska 25 rm@rm.com.pl, www.rm.com.pl

Żadna część tej pracy nie może być powielana i rozpowszechniana, w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (elektroniczny, mechaniczny) włącznie z fotokopiowaniem, nagrywaniem na taśmy lub przy użyciu innych systemów, bez pisemnej zgody wydawcy. Wszystkie nazwy handlowe i towarów występujące w niniejszej publikacji są znakami towarowymi zastrzeżonymi lub nazwami zastrzeżonymi odpowiednich firm odnośnych właścicieli. Wydawnictwo RM dołożyło wszelkich starań, aby zapewnić najwyższą jakość tej książce, jednakże nikomu nie udziela żadnej rękojmi ani gwarancji. Wydawnictwo RM nie jest w żadnym przypadku odpowiedzialne za jakąkolwiek szkodę będącą następstwem korzystania z informacji zawartych w niniejszej publikacji, nawet jeśli Wydawnictwo RM zostało zawiadomione o możliwości wystąpienia szkód.

W razie trudności z zakupem tej książki prosimy o kontakt z wydawnictwem: rm@rm.com.pl

ISBN 978-83-7773-824-5 ISBN 978-83-7773-975-4 (ePub) ISBN 978-83-7773-976-1 (mobi) ISBN 978-83-7773-977-8 (pdf)

Redaktor prowadzący: Irmina Wala-PęgierskaRedakcja: Justyna MrowiecNadzór graficzny: Grażyna JędrzejecProjekt graficzny książki i okładki: Anna JędrzejecŹródło ilustracji: Anna Batte, pl.wikipedia.orgOpracowanie ilustracji: Anna JędrzejecEdytor wersji elektronicznej: Tomasz ZajbtSkład: Marcin FabijańskiWeryfikacja wersji elektronicznej: Justyna Mrowiec

Spis treści

Wstęp

Dzieje klasztornego ziołolecznictwa

Na początku było zioło…

Grecy i Rzymianie

Arabowie

Zioła w Biblii

Narodziny medycyny klasztornej

Miłosierni benedyktyni

Przyklasztorne ogródki i apteki

Szkoła w Salerno

Uduchowiona zielarka

Zakony szpitalne

Zmierzch medycyny klasztornej

Nowe odkrycia

Bonifratrzy

Wędrówki ciechanowskiego proboszcza

Ziołowe kąpiele księdza Kneippa

Intuicja ojca Klimuszki

Ziołowe mieszanki ojca Grzegorza

Peruwiańskie skarby księdza Szeligi

Najważniejsze informacje o ziołach

Zbiór

Suszenie i przechowywanie

Surowce zielarskie

Postacie leków roślinnych

KLASZTORNE ZIOŁA

Aloes drzewiasty Aloe arborescens

Arcydzięgiel lekarski Archangelica offcinalis

Arnika górska Arnica montana

Babka lancetowata Plantago lanceolata

Berberys pospolity Berberis vulgaris

Bez czarny Sambucus nigra

Biedrzeniec anyż Pimpinella anisum

Bluszcz pospolity Hedera helix

Bobrek trójlistny Menyanthes trifoliata

Borówka czernica Vaccinium myrtillus

Bylica piołun Artemisia absinthium

Chmiel zwyczajny Humulus lupulus

Cykoria podróżnik Cichorium intybus

Drapacz lekarski Cnicus benedictus

Dyptam jesionolistny Dictamnus albus

Dziewanna wielokwiatowa Verbascum thapsiforme

Dziurawiec zwyczajny Hypericum perforatum

Glistnik jaskółcze ziele Chelidonium maius

Hyzop lekarski Hyssopus officinalis

Kminek zwyczajny Carum carvi

Koper włoski Foeniculum capillaceum

Kozieradka pospolita Trigonella foenum graecum

Kozłek lekarski Valeriana officinalis

Krwawnik pospolity Achillea millefolium

Lawenda lekarska Lavandula officinalis

Lebiodka pospolita Origanum vulgare

Lukrecja gładka Glicyrrhiza glabra

Macierzanka piaskowa Thymus serpyllum

Melisa lekarska Melissa officinalis

Mięta pieprzowa Mentha piperita

Mniszek lekarski Taraxacum officinale

Nagietek lekarski Calendula officinalis

Niepokalanek mnisi Vitex agnus-castus

Nostrzyk żółty Melilotus officinalis

Podbiał pospolity Tussilago farfara

Pokrzywa zwyczajna Urtica dioica

Prawoślaz lekarski Althaea officinalis

Przywrotnik pospolity Alchemilla vulgaris

Rdest ptasi Polygonum aviculare

Róża dzika Rosa canina

Skrzyp polny Equisetum arvense

Świetlik łąkowy Euphrasia rostkoviana

Tasznik pospolity Capsella bursa-pastoris

Tatarak zwyczajny Acorus calamus

Żywokost lekarski Symphytum officinale

Przypisy

Bibliografia

Wstęp

Le­cze­nie zio­ła­mi jest nie­mal tak sta­re jak ludz­kość. Wie­le wła­ści­wo­ści ro­ślin od­kry­ły daw­no temu pier­wot­ne ple­mio­na za­miesz­ku­ją­ce róż­ne czę­ści świa­ta. Wów­czas dzia­ła­nie lecz­ni­cze ro­ślin tłu­ma­czo­no ich ma­gicz­ny­mi ce­cha­mi. Wie­dzę o flo­rze czer­pa­no z ob­ser­wa­cji przy­ro­dy, na przy­kład za­cho­wa­nia zwie­rząt, któ­re in­stynk­tow­nie szu­ka­ją pew­nych ro­ślin, gdy do­ku­cza­ją im okre­ślo­ne scho­rze­nia. I tak na przy­kład dra­pież­ni­ki czę­sto je­dzą ostre tra­wy, któ­re po­ma­ga­ją im w tra­wie­niu, na­to­miast kro­wy i ko­nie cier­pią­ce na do­le­gli­wo­ści po­kar­mo­we chęt­nie je­dzą ru­mia­nek lub krwaw­nik, któ­ry­mi nor­mal­nie się nie ży­wią. Ko­zi­ce uką­szo­ne przez żmi­ję ra­tu­ją się, zja­da­jąc wil­czo­mlecz, a wil­ki w ta­kiej sy­tu­acji wy­ko­pu­ją kłą­cza rde­stów. Dzię­ki tym spo­strze­że­niom lu­dzie za­czę­li się­gać po je­dy­ne wów­czas do­stęp­ne leki – ro­śli­ny. Na pod­sta­wie do­świad­cze­nia i wie­dzy prze­ka­zy­wa­nej z po­ko­le­nia na po­ko­le­nie two­rzo­no co­raz bar­dziej udo­sko­na­lo­ne re­cep­tu­ry na pre­pa­ra­ty le­czą­ce róż­no­rod­ne do­le­gli­woś­ci. Każ­da z kul­tur pod­czas tych wie­lo­wie­ko­wych eks­pe­ry­men­tów do­da­wa­ła coś od sie­bie.

Na­wet dziś, w do­bie wy­so­ko roz­wi­nię­tej me­dy­cy­ny, gdy do­stęp do opie­ki le­kar­skiej jest po­wszech­ny, a w każ­dym mie­ście jest co naj­mniej jed­na ap­te­ka, nie bra­ku­je zwo­len­ni­ków na­tu­ral­nych me­tod le­cze­nia. Rów­nież co­raz wię­cej le­ka­rzy za­le­ca roz­po­czę­cie te­ra­pii (lub jej uzu­peł­nie­nie) od za­sto­so­wa­nia środ­ków zio­ło­wych, któ­re są ła­god­niej­sze dla ludz­kie­go or­ga­ni­zmu i nie wy­wo­łu­ją tylu skut­ków ubocz­nych co leki wy­pi­sy­wa­ne na re­cep­tę. Pre­pa­ra­ty ro­ślin­ne mogą po­móc wy­le­czyć wie­le do­le­gli­wo­ści i po­pra­wić sa­mo­po­czu­cie. Jed­nak aby zio­ła były sku­tecz­ne, mu­szą być wła­ści­wie ze­bra­ne, prze­cho­wy­wa­ne i daw­ko­wa­ne. Czę­sto za­po­mi­na­my o tym, że skarb­ni­cą wie­dzy na ten te­mat jest me­dy­cy­na klasz­tor­na. Przez wie­ki to wła­śnie klasz­to­ry były miej­scem, w któ­rym gro­ma­dzo­no całą wie­dzę na te­mat ziół i me­tod le­cze­nia nimi. Wie­le za­kon­ni­ków i za­kon­nic po­świę­ci­ło ży­cie na opra­co­wy­wa­nie no­wych re­cep­tur, od­kry­wa­nie wła­ści­wo­ści ziół i le­cze­nie cho­rych. Bez ich wie­dzy i ogrom­nej pra­cy nie mie­li­by­śmy dziś po­ję­cia, ja­kie skar­by kry­ją się w ota­cza­ją­cej nas przy­ro­dzie. Za­chę­cam do od­kry­cia nie­któ­rych z nich, w czym – mam na­dzie­ję – po­mo­że ta książ­ka.

Anna Paczuska

Dzieje klasztornego ziołolecznictwaNa początku było zioło…

Hi­sto­ria klasz­tor­ne­go zio­ło­lecz­nic­twa, ina­czej fi­to­te­ra­pii, ma swój po­czą­tek we wczes­nym śre­dnio­wie­czu. Trze­ba jed­nak pod­kre­ślić, że mni­si i mnisz­ki, opra­co­wu­jąc zio­ło­we re­cep­tu­ry, ko­rzy­sta­li z wie­dzy wcze­śniej­szych kul­tur. Dla­te­go war­to w skró­cie prze­śle­dzić osią­gnię­cia sta­ro­żyt­nych cy­wi­li­za­cji w tej dzie­dzi­nie.

In­for­ma­cje po­zo­sta­wio­ne na su­me­ryj­skich ta­blicz­kach po­nad 5000 lat temu świad­czą o tym, że Su­me­ro­wie z wie­lu ziół spo­rzą­dza­li mie­szan­ki, na­lew­ki i prosz­ki. Asy­ryj­czy­cy i Ba­bi­loń­czy­cy za­uwa­ży­li na­to­miast, że ro­śli­ny zmie­nia­ją swo­ją moc lecz­ni­czą w za­leż­no­ści od pory dnia i roku, co sta­no­wi­ło pod­sta­wę do opra­co­wa­nia przez nich ka­len­da­rza i za­sad zbio­ru. Opi­sa­li rów­nież spo­so­by prze­cho­wy­wa­nia i upra­wy ro­ślin. Sta­ro­żyt­ni Egip­cja­nie zna­li wła­ści­wo­ści an­ty­bak­te­ryj­ne wie­lu ziół i ro­ślin. Za­cho­wa­ły się prze­ka­zy, z któ­rych wy­ni­ka, że ro­bot­ni­cy przy bu­do­wie pi­ra­mid je­dli ce­bu­lę i czo­snek, aby ogra­ni­czyć ry­zy­ko wy­bu­chu epi­de­mii. W jed­nym z za­cho­wa­nych pa­pi­ru­sów, na­pi­sa­nym w XVI w. przed Chry­stu­sem, moż­na zna­leźć opis po­nad 700 sub­stan­cji czyn­nych po­cho­dze­nia ro­ślin­ne­go i zwie­rzę­ce­go.

Waż­nym ośrod­kiem zie­lar­skim były tak­że In­die. Do dziś Eu­ro­pa za­wdzię­cza im dużą licz­bę przy­praw i pro­duk­tów lecz­ni­czych, ta­kich jak kmi­nek, pieprz, kar­da­mon, goź­dzi­ki czy im­bir. Ze sta­ro­żyt­nych In­dii wy­wo­dzi się też naj­star­szy na świe­cie sys­tem me­dycz­ny i fi­lo­zo­ficz­ny – ajur­we­da. Tak­że sta­ro­żyt­ni Chiń­czy­cy roz­wi­nę­li zio­ło­lecz­nic­two na wy­so­kim po­zio­mie, a jego po­cząt­ki się­ga­ją 4000 lat p.n.e. Chiń­ski ka­non ziół na­pi­sał po­dob­no ce­sarz Shen Nung (zm. w 2698 r. p.n.e.), zwa­ny Bo­skim Rol­ni­kiem, któ­ry te­sto­wał zio­ła na so­bie, by spraw­dzić, któ­re z nich są tru­ją­ce. W ka­no­nie moż­na zna­leźć opi­sy 252 ro­ślin wraz z in­for­ma­cja­mi o ich wpły­wie na or­ga­nizm, miej­scu wy­stę­po­wa­nia, spo­so­bach prze­cho­wy­wa­nia i przy­rzą­dza­nia z nich le­ków.

Grecy i Rzymianie

Wie­dzę tych pierw­szych opi­sa­nych wy­żej wiel­kich cy­wi­li­za­cji czę­ścio­wo prze­ję­li sta­ro­żyt­ni Gre­cy, któ­rych po­wszech­nie uzna­je się za twór­ców za­chod­niej me­dy­cy­ny. Naj­bar­dziej zna­nym me­dy­kiem cza­sów an­tycz­nych był Hi­po­kra­tes z Kos (460–377 p.n.e.), któ­ry nie tyl­ko opra­co­wał wie­le zio­ło­wych re­cep­tur, ale też opi­sał wła­ści­wo­ści kil­ku­set ro­ślin i sfor­mu­ło­wał pod­sta­wy ety­ki le­kar­skiej (przy­się­gę Hi­po­kra­te­sa mło­dzi le­ka­rze skła­da­ją do dziś). Za au­to­ra ka­no­nu ro­ślin­nej far­ma­cji uwa­ża się dzia­ła­ją­ce­go w Rzy­mie grec­kie­go le­ka­rza Dio­sku­re­sa, któ­ry oko­ło 60 r. n.e. w księ­dze Ma­te­ria Me­di­ca opi­sał szcze­gó­ło­wo 600 ga­tun­ków ziół. Na pod­sta­wie tego dzie­ła mni­si roz­wi­ja­li w śre­dnio­wiecz­nej Eu­ro­pie klasz­tor­ne zio­ło­lecz­nic­two. Inna pra­ca, któ­ra stwo­rzy­ła pod­wa­li­ny współ­cze­snej fi­to­te­ra­pii, to wie­lo­to­mo­wa en­cy­klo­pe­dia przy­ro­dy au­tor­stwa Pli­niu­sza Star­sze­go (23–79 r. n.e.).

Ko­lej­nym sław­nym znaw­cą ro­ślin w tych cza­sach był przy­bocz­ny le­karz rzym­skie­go ce­sa­rza Mar­ka Au­re­liu­sza Clau­dius Ga­le­nus z Per­ga­mo­nu, zwa­ny tak­że Ga­le­nem. Clau­dius Ga­le­nus twier­dził, że dzia­ła­nie leku za­le­ży od po­sta­ci, w ja­kiej jest po­da­wa­ny. Opi­sał po­nad 450 ro­ślin. Za pur­ga­ti­va (środ­ki prze­czysz­cza­ją­ce) uzna­wał mię­dzy in­ny­mi od­war z so­cze­wi­cy, figi, śliw­ki w mio­dzie, wi­no­gro­na, ka­pu­stę i alo­es. Jako środ­ki mo­czo­pęd­ne (diu­re­ti­ca) za­le­cał se­le­ry i pie­trusz­kę. Od­krył nar­ko­tycz­ne dzia­ła­nie maku i prze­ciw­bie­gun­ko­we wła­ści­wo­ści kasz­ta­now­ca. Przez pięt­na­ście ko­lej­nych stu­le­ci me­dy­cy­na opie­ra­ła się na prze­pi­sach opra­co­wa­nych przez Ga­le­na. Do dziś leki otrzy­my­wa­ne w wy­ni­ku roz­drab­nia­nia, roz­cie­ra­nia, eks­trak­cji z su­row­ców po­cho­dze­nia ro­ślin­ne­go, zwie­rzę­ce­go i mi­ne­ral­ne­go na­zy­wa się pre­pa­ra­ta­mi ga­le­no­wy­mi.

Arabowie

Duże za­słu­gi dla roz­wo­ju zio­ło­lecz­nic­twa mie­li Ara­bo­wie, któ­rzy od VIII do XII w. two­rzy­li po­tęż­ne pań­stwo roz­cią­ga­ją­ce się od In­dii, przez pół­noc­ną Afry­kę, aż po Pi­re­ne­je. Do za­so­bu ziół lecz­ni­czych wpro­wa­dzi­li ga­tun­ki ro­sną­ce w In­diach i Chi­nach. Za­czę­li rów­nież upra­wiać eg­zo­tycz­ne zio­ła w ba­se­nie Mo­rza Śród­ziem­ne­go, skąd na­stęp­nie roz­po­wszech­ni­ły się one w nie­mal ca­łej Eu­ro­pie. Wpro­wa­dzi­li też nowe for­my le­ków, ta­kie jak sy­ro­py, wody aro­ma­tycz­ne czy spi­ry­tu­sy lecz­ni­cze. Jed­nym z naj­bar­dziej zna­nych arab­skich uczo­nych był ży­ją­cy w la­tach 854–925 Rha­zes (Mu­ham­mad ibn Za­ka­riyā Rāzī), któ­ry w swo­im naj­słyn­niej­szym dzie­le za­ty­tu­ło­wa­nym An­ti­do­ta­rium po­le­cał sto­so­wa­nie sy­ro­pu octo­we­go spo­rzą­dza­ne­go z kwia­tów i kory gra­na­tu, zmie­sza­ne­go z octem i cu­krem. W skład „ja­błek prze­czysz­cza­ją­cych”, któ­re po­le­cał swo­im pa­cjen­tom, wcho­dził mię­dzy in­ny­mi alo­es i ra­bar­bar, czy­li środ­ki uży­wa­ne do tego sa­me­go celu na­wet dziś. Za ojca ów­cze­snej me­dy­cy­ny uwa­ża­no zaś per­skie­go le­ka­rza, fi­lo­zo­fa i uczo­ne­go Awi­cen­nę (oko­ło 980–1036) – au­to­ra 480 ksią­żek, w tym Ka­no­nu me­dy­cy­ny. Awi­cen­na opi­sał w nim po­nad 760 le­ków po­cho­dze­nia ro­ślin­ne­go i 800 róż­nych ga­tun­ków ro­ślin lecz­ni­czych. W Pol­sce jego dzie­ło było obo­wiąz­ko­wym pod­ręcz­ni­kiem dla le­ka­rzy aż do XVIII wie­ku.

Zioła w Biblii

Dzię­ki in­for­ma­cjom za­war­tym w Bi­blii wia­do­mo, że Ży­dzi uży­wa­li wie­lu ro­ślin­nych su­row­ców i mik­stur do le­cze­nia róż­nych cho­rób. W Pi­śmie Świę­tym wy­mie­nia się 80 ga­tun­ków ro­ślin lecz­ni­czych. Już w Księ­dze Wyj­ścia uka­za­ny jest zwią­zek po­mię­dzy re­li­gią a sztu­ką le­cze­nia, kie­dy to Bóg mówi: Ja, Pan, chcę być twym le­ka­rzem (Wj. 15,26). Pro­rok Eze­chiel wspo­mi­na na­to­miast o drze­wach ro­sną­cych w Zie­mi Obie­ca­nej: Ich owo­ce będą słu­żyć za po­karm, a ich li­ście za le­kar­stwo (Ez. 47,12). Bi­blia opi­su­je przede wszyst­kim sym­bo­licz­ne zna­cze­nie roś­lin lecz­ni­czych. I tak na przy­kład alo­es w Pi­śmie Świę­tym był sym­bo­lem czci, po­ku­ty i po­ko­ry, uży­wa­no go mię­dzy in­ny­mi do na­masz­cza­nia zmar­łych. Hy­zop i bluszcz sto­so­wa­no w róż­nych ży­dow­skich ob­rzę­dach, a słyn­ny go­re­ją­cy krzew, któ­ry uj­rzał Moj­żesz, to naj­praw­do­po­dob­niej dyp­tam je­sio­no­list­ny. Na pod­sta­wie in­for­ma­cji za­war­tych w Sta­rym i No­wym Te­sta­men­cie wia­do­mo, że aby spo­rzą­dzić ma­ści i bal­sa­my, ów­cze­śni lu­dzie mie­sza­li sprosz­ko­wa­ne zio­ła z gli­ną, solą, ko­zim mle­kiem, ry­bią żół­cią lub mio­dem. W cza­sach bi­blij­nych nie było szpi­ta­li, opie­ką nad cho­ry­mi zaj­mo­wa­li się człon­ko­wie ro­dzi­ny, któ­rzy chęt­nie się­ga­li po zna­ne ro­ślin­ne środ­ki lecz­ni­cze, aby ulżyć bli­skim w cier­pie­niu.

Narodziny medycyny klasztornej

W śre­dnio­wiecz­nej Eu­ro­pie opie­ką nad cho­ry­mi zaj­mo­wa­ły się oso­by naj­bar­dziej wy­kształ­co­ne, czy­li mni­si. Je­dy­nym zna­nym wów­czas spo­so­bem te­ra­pii było zio­ło­lecz­nic­two. Za­kon­ni­cy opra­co­wy­wa­li wła­sne re­cep­tu­ry, ale chęt­nie ko­rzy­sta­li rów­nież z osią­gnięć me­dy­cy­ny sta­ro­żyt­nej, po­nie­waż jako je­dy­ni mie­li do­stęp do sta­rych ksiąg, po­tra­fi­li je prze­czy­tać i prze­tłu­ma­czyć. Wie­dza me­dycz­na po­przed­nich epok – jak się dziś czę­sto myl­nie uwa­ża – nie zo­sta­ła w wie­kach śred­nich za­po­mnia­na. War­to tak­że zwró­cić uwa­gę na to, jak bar­dzo chrze­ści­jań­stwo zmie­ni­ło po­dej­ście lu­dzi do osób cho­rych i sła­bych. W kul­tu­rze grec­ko-rzym­skiej pa­no­wa­ło prze­świad­cze­nie, że lu­dzie cier­pią­cy sami za­słu­ży­li na taki los. Czę­sto nie tyl­ko im nie po­ma­ga­no, ale tak­że nimi po­gar­dza­no, a na­wet ich za­bi­ja­no. Chrze­ści­jań­skie mi­ło­sier­dzie uzna­wa­ło opie­kę nad cho­ry­mi za po­słu­gę wo­bec sa­me­go Chry­stu­sa. Już usta­le­nia So­bo­ru Ni­cej­skie­go z 325 r. zo­bo­wią­za­ły bi­sku­pów do two­rze­nia przy ka­pi­tu­łach i pa­ra­fiach przy­tuł­ków oraz po­miesz­czeń do le­cze­nia cho­rych.

Miłosierni benedyktyni

Do opie­ki nad po­trze­bu­ją­cy­mi wiel­ką wagę przy­kła­dał św. Be­ne­dykt z Nur­sji (oko­ło 480–547), za­ło­ży­ciel za­ko­nu be­ne­dyk­ty­nów. W re­gu­le, któ­ra obo­wią­zy­wa­ła we wszyst­kich klasz­to­rach wcze­sne­go śre­dnio­wie­cza, św. Be­ne­dykt po­świę­cił osob­ny roz­dział kwe­stii wła­ści­wej opie­ki nad cho­ry­mi: O bra­ciach cho­rych (RB 36). Wska­zu­jąc na aspekt du­cho­wy po­słu­gi cho­rym, Be­ne­dykt pi­sał: O cho­rych na­le­ży trosz­czyć się przede wszyst­kim i po­nad wszyst­ko i słu­żyć im rze­czy­wi­ście tak, jak Chry­stu­so­wi, bo On sam po­wie­dział: „By­łem cho­ry, a od­wie­dzi­li­ście Mnie” (Mt 25,36) oraz: „Co uczy­ni­li­ście jed­ne­mu z tych bra­ci mo­ich naj­mniej­szych, Mnie­ście uczy­ni­li” (Mt 25,40). Opat pod­kre­ślał tak­że, że wy­ma­ga­ją­cych cho­rych na­le­ży zno­sić cier­pli­wie, po­nie­waż przez nich zy­sku­je się ob­fit­szą na­gro­dę. Na­ka­zy­wał, aby w każ­dym klasz­to­rze ist­nia­ło spe­cjal­ne po­miesz­cze­nie dla cho­rych, któ­ry­mi miał się opie­ko­wać wy­kształ­co­ny me­dycz­nie brat in­fir­me­riusz. Re­gu­ła be­ne­dyk­ty­nów zwal­nia­ła cho­rych z na­ka­zu po­stu, a ich die­ta mia­ła być jak na tam­te cza­sy bar­dzo bo­ga­ta: ob­fi­to­wa­ła w mię­so, ser, ryby i jaja. Pa­cjen­ci mo­gli pić wino zmie­sza­ne z zio­ła­mi, a tak­że ko­rzy­stać z łaź­ni.

Mi­sję św. Be­ne­dyk­ta kon­ty­nu­ował Au­re­liusz Ka­sjo­dor (oko­ło 485–580). Ten świa­tły be­ne­dyk­tyn wi­dział ko­niecz­ność ra­to­wa­nia sta­ro­żyt­nych dzieł i po­głę­bia­nia za­war­tej w nich wie­dzy. W tym celu za­ło­żył w 538 r. Vi­va­rium – klasz­tor, w któ­rym wy­kształ­ce­ni mni­si zaj­mo­wa­li się od­naj­dy­wa­niem, kon­ser­wa­cją i prze­pi­sy­wa­niem sta­rych ma­nu­skryp­tów, aby dzie­dzic­two kul­tu­ro­we sta­ro­żyt­no­ści, tak­że z za­kre­su zio­ło­lecz­nic­twa, zo­sta­ło za­cho­wa­ne dla po­tom­nych. Au­re­liusz Ka­sjo­dor prze­tłu­ma­czył z gre­ki wie­le trak­ta­tów me­dycz­nych i na­pi­sał wła­sne dzie­ło – De me­di­ci­na, w któ­rym wy­mie­nił obo­wiąz­ki bra­ci in­fir­me­riu­szy. Poza tym uczo­ny za­chę­cał be­ne­dyk­ty­nów do pro­wa­dze­nia wła­snych ba­dań nad ro­śli­na­mi lecz­ni­czy­mi. Dzię­ki temu do dziś ich ziel­ni­ki są skarb­ni­cą uzdra­wia­ją­cych re­cep­tur, a tak­że po­ka­zu­ją, jak wy­glą­da­ły przy­klasz­tor­ne ogro­dy.

Śre­dnio­wiecz­ne win­ni­ce

W śre­dnio­wie­czu wi­no­rośl upra­wia­no za­rów­no w świec­kich, jak i przy­klasz­tor­nych win­ni­cach. W szpi­ta­lach mni­si sto­so­wa­li wino jako śro­dek od­ka­ża­ją­cy. Tru­nek ten był tak­że waż­nym skład­ni­kiem die­ty pa­cjen­tów – każ­dy z nich otrzy­my­wał na­wet trzy li­try wina dzien­nie! Trze­ba jed­nak pa­mię­tać, że nie mia­ło ono ta­kiej mocy, jak tru­nek, któ­ry pi­je­my dziś. Sku­tecz­nym le­kiem na wie­le do­le­gli­wo­ści było wino z do­dat­kiem świe­żych lub su­szo­nych ziół.

Przyklasztorne ogródki i apteki

Zgod­nie z re­gu­łą św. Be­ne­dyk­ta każ­dy klasz­tor po­wi­nien być sa­mo­wy­star­czal­ny. Mni­si bu­do­wa­li więc kuch­nie, pie­kar­nie, bro­wa­ry, spi­żar­nie, warsz­ta­ty, sto­do­ły, obo­ry, szko­ły i szpi­ta­le. Nie mo­gło też za­brak­nąć przy­klasz­tor­ne­go ogród­ka, w któ­rym upra­wia­no drze­wa i krze­wy owo­co­we, wa­rzy­wa, kwia­ty i zio­ła, mię­dzy in­ny­mi szał­wię, mal­wę, rutę, kon­wa­lię, mię­tę, ko­per, rze­żu­chę. Ogród taki skła­dał się z dwóch czę­ści – pierw­szą sta­no­wił ogró­dek użyt­ko­wy (hor­tus), dru­gą zio­ło­wy (her­bu­la­rius). Zio­ła upra­wia­ne były na pro­sto­kąt­nych grząd­kach. Trzy­ma­no się za­sa­dy, by na jed­nej grząd­ce upra­wiać tyl­ko je­den ga­tu­nek ro­śli­ny, tak aby za­cho­wać czy­stość ga­tun­ku i zmi­ni­ma­li­zo­wać ry­zy­ko po­my­łek. Z tego mni­sze­go roz­pla­no­wa­nia ogro­du póź­niej roz­wi­nął się po­dział upra­wy ro­ślin we­dług ich me­dycz­ne­go za­sto­so­wa­nia: na do­le­gli­wo­ści żo­łąd­ko­we, cho­ro­by ukła­du krą­że­nia, cho­ro­by dróg od­de­cho­wych itd.

Zbie­ra­ne ro­śli­ny były su­szo­ne i prze­cho­wy­wa­ne w spe­cjal­nych po­miesz­cze­niach, któ­re z cza­sem zmie­ni­ły się w klasz­tor­ne ap­te­ki, gdzie prze­ra­bia­no po­zy­ska­ne su­row­ce: cię­to je, roz­cie­ra­no w moź­dzie­rzu i mie­sza­no ze sobą. Wie­le zio­ło­wych le­ków skła­da­ło się na­wet ze stu skład­ni­ków. Be­ne­dyk­ty­ni bu­do­wa­li ko­lej­ne klasz­to­ry i za­kła­da­li nowe ogro­dy. Za­bie­ra­li ze sobą ce­nio­ne ro­śli­ny i na­sio­na, przy­czy­nia­jąc się w ten spo­sób do ich roz­po­wszech­nie­nia w ca­łej Eu­ro­pie. W mni­szych skryp­to­riach ko­pi­ści prze­pi­sy­wa­li oca­la­łe księ­gi sta­ro­żyt­nych au­to­rów, dzie­ła przy­rod­ni­cze, re­cep­tu­ry, ziel­ni­ki, po­rad­ni­ki, opi­sy cho­rób, nie­jed­no­krot­nie wzbo­ga­ca­jąc je o wła­sne no­tat­ki i ry­sun­ki. Za­kon­ni­cy upra­wia­li zio­ła, spo­rzą­dza­li ma­ści, wy­cią­gi, od­wa­ry, le­czy­li miej­sco­wą lud­ność. Z cza­sem sta­li się praw­dzi­wy­mi spe­cja­li­sta­mi w dzie­dzi­nie zio­ło­lecz­nic­twa.

Wzor­co­wy klasz­tor

Do dzi­siej­szych cza­sów za­cho­wa­ły się pla­ny za­ło­żo­ne­go w IX w. klasz­to­ru w Sankt Gal­len w Szwaj­ca­rii. Wi­dać na nim mię­dzy in­ny­mi her­ba­rium, szpi­tal, ga­bi­net le­ka­rza, po­miesz­cze­nie do upusz­cza­nia krwi, ap­te­kę, a tak­że szcze­gó­ło­wo za­pla­no­wa­ny ogród przy­klasz­tor­ny z opi­sem ro­ślin. Dla cho­rych mni­chów bu­do­wa­no in­fir­me­rie, dla ran­nych piel­grzy­mów ho­spi­cja (do­pie­ro od XIX w. na­zwa „ho­spi­cjum” funk­cjo­nu­je jako miej­sce opie­ki nad śmier­tel­nie cho­ry­mi), a dla po­trze­bu­ją­cych po­mo­cy ubo­gich – szpi­ta­le.

W 828 r. Wa­lah­frid Stra­bo, opat klasz­to­ru be­ne­dyk­ty­nów na wy­spie Re­iche­nau, w dzie­le Hor­tu­lus opi­sał dzia­ła­nie wie­lu ro­ślin lecz­ni­czych. Był to tak­że pierw­szy po­etyc­ki pod­ręcz­nik upra­wy ziół w przy­klasz­tor­nych ogro­dach. W po­ema­cie li­czą­cym 444 hek­sa­me­trów Wa­lah­frid Stra­bo wy­chwa­lał ta­kie ro­śli­ny jak mię­ta, rze­żu­cha, fen­kuł, szał­wia, by­li­ca, ko­zie­rad­ka, groch i chrzan. Tak mię­dzy in­ny­mi pi­sał na te­mat ko­pru wło­skie­go: Ko­per wło­ski roz­luź­nia, jak po­wia­da­ją, wzdę­ty żo­łą­dek i sprzy­ja tra­wie­niu, na nowo chód jego wzma­ga­jąc, gdy dłu­go za­tka­ne. Nad­to ko­rzeń one­goż, z wi­nem, na­po­jem Le­na­jo­sa, zmie­sza­ny i tak za­ży­ty, od du­szą­ce­go kasz­lu uwol­ni[1].

Szkoła w Salerno

Be­ne­dyk­ty­ni za­ło­ży­li tak­że wie­le szkół me­dycz­nych. Naj­słyn­niej­sza znaj­do­wa­ła się w Sa­ler­no, gdzie po­wsta­ła oko­ło 900 r. Jej naj­wy­bit­niej­szym przed­sta­wi­cie­lem był Kon­stan­tyn Afry­kań­czyk (oko­ło 1020–1087), mnich wy­wo­dzą­cy się z pierw­sze­go za­ło­żo­ne­go przez be­ne­dyk­ty­nów opac­twa na Mon­te Cas­si­no. To je­den z naj­więk­szych uczo­nych swo­ich cza­sów, a tak­że za­pa­lo­ny po­dróż­nik zna­ją­cy kil­ka ję­zy­ków ob­cych. Z da­le­kich wy­praw przy­wo­ził eg­zo­tycz­ne zio­ła i przy­pra­wy, tłu­ma­czył tak­że me­dycz­ne księ­gi z ję­zy­ka arab­skie­go. Dzię­ki temu w Eu­ro­pie po­zna­no nowe for­my le­ków, któ­re opra­co­wa­li Ara­bo­wie. Dzie­ła Kon­stan­ty­na Afry­kań­czy­ka sta­ły się pod­sta­wo­wy­mi pod­ręcz­ni­ka­mi w Sa­ler­no. Jed­nym z póź­niej­szych osią­gnięć szko­ły sa­le­riań­skiej jest wy­da­nie ksią­żecz­ki Re­gi­men sa­ni­ta­tis Sa­ler­ni­ta­num de­dy­ko­wa­nej po­wra­ca­ją­ce­mu z wy­pra­wy krzy­żo­wej Ry­szar­do­wi Lwie Ser­ce. Za­war­to w niej prze­pi­sy z za­kre­su hi­gie­ny, die­te­ty­ki i sto­so­wa­nia ro­ślin lecz­ni­czych, pi­sa­ne wier­szem po ła­ci­nie. Po­pu­lar­ność tego nie­wiel­kie­go dzie­ła była ogrom­na, wzna­wia­no je wie­lo­krot­nie i prze­tłu­ma­czo­no na nie­mal wszyst­kie ję­zy­ki eu­ro­pej­skie (tak­że na ję­zyk pol­ski w 1775 r.). Przez kil­ka wie­ków po­pu­la­ry­zo­wa­ło ono wie­dzę o le­kach ro­ślin­nych i ich prak­tycz­nym sto­so­wa­niu.

Uduchowiona zielarka

Naj­bar­dziej zna­ną ko­bie­tą zwią­za­ną ze śre­dnio­wiecz­nym zio­ło­lecz­nic­twem jest nie­wąt­pli­wie św. Hil­de­gar­daz Bin­gen (1098–1179) – prze­ło­żo­na klasz­to­ru be­ne­dyk­ty­nek, zie­lar­ka, znaw­czy­ni me­dy­cy­ny na­tu­ral­nej, kom­po­zy­tor­ka, po­et­ka, mi­stycz­ka. Hil­de­gar­da była zwo­len­nicz­ką me­dy­cy­ny ho­li­stycz­nej, we­dług któ­rej ca­ło­ścio­we le­cze­nie czło­wie­ka opie­ra się na czte­rech pod­sta­wach: ob­sza­rze bo­skim, ko­smicz­nym, cie­le­snym i du­cho­wym. Je­dy­nym spo­so­bem uzdro­wie­nia czło­wie­ka jest upo­rząd­ko­wa­nie wszyst­kich tych ele­men­tów. Hil­de­gar­da jest au­tor­ką dwóch wiel­kich ksiąg me­dycz­nych: Phy­si­ca i Cau­sae et cu­rae. W pierw­szej z nich znaj­du­je się aż dwie­ście roz­dzia­łów po­świę­co­nych ro­śli­nom lecz­ni­czym. Do ksie­ni po po­ra­dę przy­by­wa­li naj­bo­gat­si i naj­zna­mie­nit­si lu­dzie śre­dnio­wie­cza. Co cie­ka­we, dzie­ła Hil­de­gar­dy były za jej ży­cia mało zna­ne, do­pie­ro po śmier­ci świę­tej roz­wi­nął się jej kult, a za­le­ce­nia lecz­ni­cze i ży­wie­nio­we za­war­te w jej pi­smach wie­le osób sto­su­je do dziś. Hil­de­gar­da pod­kre­śla­ła ści­sły zwią­zek po­mię­dzy od­po­wied­nim ży­wie­niem a zdro­wiem. Za­sto­so­wa­nie wła­ści­wej i in­dy­wi­du­al­nie do­bra­nej die­ty to naj­lep­szy spo­sób na za­cho­wa­nie do­brej kon­dy­cji. We­dług św. Hil­de­gar­dy każ­de zio­ło cha­rak­te­ry­zu­je się okre­ślo­ny­mi ce­cha­mi w za­leż­no­ści od tego, jak wpły­wa na or­ga­nizm. Pod­sta­wą od­ży­wia­nia są czte­ry pro­duk­ty: or­kisz, kasz­tan ja­dal­ny, ko­per wło­ski i pi­gwa. Hil­de­gar­da do­ra­dza­ła spo­ży­wa­nie nie­któ­rych owo­ców i wa­rzyw, a tak­że do­da­wa­nie do po­traw wie­lu ziół. Pro­duk­ty po­cho­dze­nia zwie­rzę­ce­go na­ka­zy­wa­ła ja­dać oka­zjo­nal­nie.

Sześć zło­tych re­guł ży­cia wg św. Hil­de­gar­dy

1. Wła­ści­wie jeść i pić.

2. Czer­pać ener­gię ży­cio­wą z czte­rech ży­wio­łów świa­ta.

3. Prze­strze­gać roz­sąd­nej rów­no­wa­gi mię­dzy ru­chem i spo­ko­jem, czy­li pra­cą a od­po­czyn­kiem.

4. Od­na­leźć na­tu­ral­ny rytm snu i czu­wa­nia jako rów­no­wa­żą­cych się sił.

5. Prak­ty­ko­wać sztu­kę wy­da­la­nia so­ków po­wo­du­ją­cych cho­ro­by.

6. Pod­trzy­my­wać uzdra­wia­ją­ce siły du­cho­we po­przez peł­nie­nie cnót chrze­ści­jań­skich.

Zakony szpitalne

Tra­dy­cję po­słu­gi cho­rym przej­mo­wa­ły od be­ne­dyk­ty­nów inne za­ko­ny, przede wszyst­kim fran­cisz­ka­nie, któ­rzy na Bli­skim Wscho­dzie le­czy­li nie tyl­ko współ­bra­ci i chrze­ści­jan, ale tak­że in­no­wier­ców. W tym celu za­ło­ży­li spe­cjal­ną ap­te­kę św. Zba­wi­cie­la w Je­ro­zo­li­mie. To wła­śnie tam An­to­ni Men­za­ni da Cuna opra­co­wał re­cep­tu­rę słyn­ne­go Bal­sa­mu Je­ro­zo­lim­skie­go. Lek ro­bio­no z 40 skład­ni­ków od­mie­rza­nych w od­po­wied­nich pro­por­cjach. Ojcu An­to­nie­mu stwo­rze­nie bal­sa­mu za­ję­ło 24 lata, a lek jest w sprze­da­ży do dziś.

Ran­ny­mi pod­czas wy­praw krzy­żo­wych ry­ce­rza­mi opie­ko­wa­ły za­ko­ny ry­cer­skie: jo­an­ni­ci orazla­za­ry­ści – ci ostat­ni z cza­sem za­ję­li się głów­nie opie­ką nad trę­do­wa­ty­mi. W XI w. po­wstał tak­że za­kon cy­ster­sów. Mni­si cy­ster­scy two­rzy­li szpi­ta­le w ca­łej Eu­ro­pie, rów­nież w Pol­sce: we Wro­cła­wiu w 1108 r. i w Ję­drze­jo­wie w roku 1152, w któ­rych po­da­wa­li cho­rym leki zio­ło­we.

Za naj­słyn­niej­sze­go przy­rod­ni­ka z za­ko­nu do­mi­ni­ka­nów uwa­ża się Al­ber­ta Wiel­kie­go. Świę­ty Al­bert (oko­ło 1200–1280) był tłu­ma­czem i ko­men­ta­to­rem dzieł Ary­sto­te­le­sa oraz au­to­rem licz­nych roz­praw o te­ma­ty­ce przy­rod­ni­czej, zwłasz­cza o ro­śli­nach lecz­ni­czych i ich za­sto­so­wa­niu. Szcze­gól­nie in­te­re­so­wał się bo­ta­ni­ką i che­mią.

Zmierzch medycyny klasztornej

W póź­nym śre­dnio­wie­czu na­stą­pił gwał­tow­ny roz­wój me­dy­cy­ny aka­de­mic­kiej – za­czę­ło po­wsta­wać wie­le świec­kich uczel­ni – w związ­ku z czym mni­si stra­ci­li mo­no­pol na wie­dzę. Me­dycz­na dzia­łal­ność klasz­to­rów znacz­nie osła­bła tak­że przez we­wnętrz­ne ru­chy re­for­ma­tor­skie – część du­chow­nych uwa­ża­ła, że zio­ło­lecz­nic­two i opie­ka nad cho­ry­mi po­wo­du­ją zbyt­nie ze­świec­cze­nie mni­chów, a tak­że od­cią­ga­ją ich od głów­nych war­to­ści ży­cia za­kon­ne­go, ja­ki­mi są mo­dli­twa i kon­tem­pla­cja. Już w 1130 r. na So­bo­rze w Cler­ment za­ka­za­no du­chow­nym zaj­mo­wa­nia się me­dy­cy­ną. Za­kon­ni­cy nie mo­gli prze­pro­wa­dzać za­bie­gów chi­rur­gicz­nych ani upusz­czać krwi, na­dal jed­nak po­wszech­nie le­czy­li zio­ła­mi.

La­wen­do­wy klasz­tor

Ab­baye No­tre-Dame de Séna­nque to opac­two za­ko­nu cy­ster­sów znaj­du­ją­ce się w Pro­wan­sji. Klasz­tor zo­stał za­ło­żo­ny w 1148 roku. Od wie­lu wie­ków miesz­ka­ją­cy w nim mni­si zaj­mu­ją się psz­cze­lar­stwem i upra­wą la­wen­dy, któ­ra jest ro­śli­ną mio­do­daj­ną. Śre­dnio­wiecz­ne opac­two ota­cza­ją roz­le­głe pola tej ro­śli­ny, two­rzą­ce wspa­nia­ły, przej­mu­ją­cy kra­jo­braz i sta­no­wią­ce jed­ną z głów­nych atrak­cji re­gio­nu.

W okre­sie re­ne­san­su co­raz bar­dziej mod­ne sta­wa­ło się sto­so­wa­nie w me­dy­cy­nie che­mi­ka­liów, mię­dzy in­ny­mi rtę­ci i ar­se­nu. Ro­śli­ny lecz­ni­cze ze­szły na dru­gi plan. Cho­rym po­da­wa­no tak­że środ­ki prze­czysz­cza­ją­ce i tru­ci­zny, co nie­jed­no­krot­nie da­wa­ło opła­ka­ne skut­ki. Rolę od­kryw­ców me­dycz­nych prze­ję­li świec­cy ucze­ni na cze­le z Pa­ra­cel­su­sem (1493 lub 1494–1541), nie­miec­kim le­ka­rzem i przy­rod­ni­kiem, oj­cem no­wo­cze­snej me­dy­cy­ny. Z wy­praw do Ame­ry­ki, Au­stra­lii, na Da­le­ki Wschód, do In­dii przy­wo­żo­no na Sta­ry Kon­ty­nent wie­le eg­zo­tycz­nych przy­praw i ro­ślin lecz­ni­czych, któ­re pró­bo­wa­no skla­sy­fi­ko­wać i po­znać. Wy­na­le­zie­nie dru­ku po­mo­gło roz­po­wszech­nić wie­dzę o fi­to­te­ra­pii, tak­że w Pol­sce, gdzie w XVI w. wy­da­no wie­le ziel­ni­ków au­tor­stwa ro­dzi­mych au­to­rów. W 1534 r. uka­za­ło się dzie­ło Ste­fa­na Fa­li­mi­rzaO zio­łach i mocy ich, w 1568 r. księ­ga Mar­ci­na Sien­ni­kaHer­barz, to jest ziół tu­tecz­nych, po­stron­nych i za­mor­skich opi­sa­nie, w 1595 r. dzie­ło księ­dza Mar­ci­na z Urzę­do­waHer­barz pol­ski, to jest o przy­ro­dze­niu ziół i drzew roz­ma­itych, a w 1613 r. sław­ny Ziel­nikSy­re­niu­sza, li­czą­cy 1550 stron i za­wie­ra­ją­cy 710 drze­wo­ry­tów opi­sy­wa­nych ro­ślin lecz­ni­czych. Dzie­ła te w zna­czą­cy spo­sób pod­nio­sły po­ziom na­ucza­nia w uczel­niach me­dycz­nych w Pol­sce i roz­po­wszech­ni­ły ra­cjo­nal­ne sto­so­wa­nie wie­lu ro­ślin lecz­ni­czych.

Re­ne­san­so­wy ogród księ­dza Mar­ci­na

Mar­cin z Urzę­do­wa (1500–1573) to pol­ski ksiądz, le­karz i przy­rod­nik. Stu­dio­wał w Kra­ko­wie i w Pa­dwie. Przez 30 lat miesz­kał w San­do­mie­rzu, gdzie ba­dał ro­śli­ny, two­rzył ziel­nik i le­czył miesz­czan. W Her­ba­rzu pol­skim omó­wił oko­ło 400 ga­tun­ków ro­ślin lecz­ni­czych. W opi­sach przed­sta­wił mię­dzy in­ny­mi czas kwit­nie­nia, wy­stę­po­wa­nie, wła­ści­wo­ści lecz­ni­cze, spo­so­by zbie­ra­nia, upra­wę każ­dej z nich, a tak­że re­cep­tu­ry na leki zio­ło­we. W 2015 r. w San­do­mie­rzu zo­stał otwar­ty San­do­mier­ski ogród ka­no­ni­ka Mar­ci­na z Urzę­do­wa. Na pod­sta­wie po­zo­sta­wio­nych przez księ­dza pism od­two­rzo­no układ jego ogro­du zio­ło­we­go, któ­ry słu­żył mu do ba­dań nad wła­ści­wo­ścia­mi ro­ślin. Na upo­rząd­ko­wa­nych grząd­kach po­sa­dzo­no mię­dzy in­ny­mi lu­kre­cję, anyż, la­wen­dę wą­sko­list­ną, hy­zop, szał­wię, rutę, ko­per wło­ski, le­biod­kę oraz glist­nik ja­skół­cze zie­le.

Nowe odkrycia

Choć w epo­ce geo­gra­ficz­nych i me­dycz­nych od­kryć zio­ło­lecz­nic­two klasz­tor­ne stra­ci­ło nie­co na zna­cze­niu, to na­dal wie­le za­ko­nów roz­wi­ja­ło wie­dzę o ro­śli­nach i zio­łach lecz­ni­czych. Za­kon­ni­cy i za­kon­ni­ce uda­wa­li się na mi­sje do nowo od­kry­tych czę­ści świa­ta i przy­wo­zi­li stam­tąd zio­ła, któ­re na­stęp­nie pró­bo­wa­li upra­wiać w eu­ro­pej­skim kli­ma­cie. Po­wsta­wa­ły nowe za­ko­ny szpi­tal­ne, w któ­rych le­czo­no zio­ła­mi. Naj­sław­niej­szy z nich to bo­ni­fra­trzy. Od XVIII w., tak­że w Pol­sce, dzia­ła­ło wie­lu słyn­nych zie­la­rzy – za­kon­ni­ków i du­chow­nych. Wie­dzę na te­mat ro­ślin lecz­ni­czych, za­czerp­nię­tą z ksiąg znaj­du­ją­cych się w przy­klasz­tor­nych bi­blio­te­kach, łą­czy­li z na­uko­wy­mi ba­da­nia­mi i ob­ser­wa­cja­mi przy­rod­ni­czy­mi.

Bonifratrzy

Po­gar­sza­ją­cy się stan zdro­wia lud­no­ści w Eu­ro­pie, zwłasz­cza chło­pów pańsz­czyź­nia­nych i miej­skiej bie­do­ty, skło­nił Por­tu­gal­czy­ka Jana Ciu­dad (1495–1550) do za­ło­że­nia za­ko­nu szpi­tal­ne­go św. Jana Bo­że­go. Za­kon­ni­cy, zwa­ni bo­ni­fra­tra­mi, czy­li do­bry­mi brać­mi, nie tyl­ko opie­ko­wa­li się cho­ry­mi, za­kła­da­jąc i pro­wa­dząc szpi­ta­le, lecz­ni­ce i domy opie­ki, ale mie­li też osią­gnię­cia w za­kre­sie sztu­ki i tech­ni­ki me­dycz­nej. Po­słu­gi­wa­li się le­ka­mi na­tu­ral­ny­mi, głów­nie zio­ła­mi i pre­pa­ra­ta­mi ro­ślin­ny­mi wy­twa­rza­ny­mi we wła­snych ap­te­kach. Pierw­szy klasz­tor bo­ni­fra­trów po­wstał w Pol­sce już w 1609 r. Z cza­sem klasz­to­rów przy­by­wa­ło, a za­kon­ni­cy cie­szy­li się opi­nią wspa­nia­łych me­dy­ków i spe­cja­li­stów od fi­to­te­ra­pii. Le­czy­li ubo­gich, zy­sku­jąc po­wszech­ny sza­cu­nek. Za­kon bo­ni­fra­trów do dziś ma wie­le ap­tek w Pol­sce, w któ­rych chęt­nie za­opa­tru­ją się zwo­len­ni­cy na­tu­ral­nych me­tod le­cze­nia, a oj­co­wie wy­da­ją wła­sne pu­bli­ka­cje i cza­so­pi­sma na te­mat ziół. Za­kon­ni­cy opra­co­wa­li mnó­stwo sku­tecz­nych mie­sza­nek zio­ło­wych na wie­le do­le­gli­wo­ści.

Wędrówki ciechanowskiego proboszcza

Wiel­ką po­sta­cią w zio­ło­lecz­nic­twie pol­skie­go oświe­ce­nia był ksiądz Jan Krzysz­tof Kluk