Strona główna » Obyczajowe i romanse » Hotel rozkoszy

Hotel rozkoszy

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-276-2896-1

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Hotel rozkoszy

„Pochyliła się nad nim. Przesuwała ustami po jego barkach i ramionach. Czuła napięcie mięśni pod skórą, mimowolne miarowe poruszenia palców, gdy całowała go coraz goręcej, coraz bardziej zmysłowo, wsłuchując się w rytm jego serca i pieszcząc go do upojenia. Miał wspaniałe ciało, wszystko w nim ją zachwycało i wydawało się nowe, bo niczego nie pamiętała...”.

Polecane książki

Tytułowe pogo to przypominający bijatykę grupowy taniec na koncertach rockowych i punkowych, w Polsce rozpowszechniony na festiwalu w Jarocinie w latach młodości autora zbioru. Taniec ten, swoisty rytuał punkowy, polega na bardzo chaotycznym wzajemnym odbijaniu się od siebie, przepychankach w ta...
Opowieść o Adasiu, młodym geju, co stracił Męża, pracę, mieszkanie i poczucie własnej wartości, nie tracąc przy tym dobrego samopoczucia, toczy się wartko od jednego epizodu do drugiego. Przygarnięty przez zamożną parę zżywa się z nimi w sposób oczywisty, by - w stosownym momencie - z równym spokoje...
Książka jest jedyną na rynku wydawniczym polską monografią poświęconą tworzeniu prawa przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Autor wyjaśnia znaczenie prawne unijnego orzecznictwa, pokazując w jaki sposób Trybunał, w drodze wykładni, w istocie stanowi nowe normy prawne. Czytelnik ...
Mówi Autorka: "Od lat specjalizuję się w mini felietonie politycznym. Był on dla mnie wybawieniem, szczególnie wtedy, kiedy trafiłam na Czarną Listę Cenzury. Zachęcana przez przyjaciół pisałam niewielkie teksty, często trafiały do publikacji opatrzone zaledwie inicjałem. Każdy felieton działał, jak ...
Przetwarzanie informacji w administracji publicznej wymaga podjęcia przez nią także skutecznych działań w zakresie stworzenia organizacyjnych i technicznych warunków jej przetwarzania. Problematyka bezpieczeństwa informacji kojarzona jest przede wszystkim z ochroną danych osobowych i ochroną prywatn...
  Niniejsza publikacja to vademecum rewitalizacji, skierowane szczególnie do praktyków odnowy miast pracujących w jednostkach samorządu terytorialnego, ale także do innych osób zainteresowanych zagadnieniem rewitalizacji obszarów miejskich. Autor swe wnioski oparł na własnych doświadczeniach. Przeds...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Kelly Hunter

Kelly HunterHotel rozkoszy

Tłumaczenie:

PROLOG

Siedemnastoletnia Lena West ponownie przebiegła wzrokiem pytanie. Chyba chodzi o coś związanego ze wzorem Eulera i płaszczyznami zespolonymi, jednak nic więcej nie przychodziło jej do głowy. Z jękiem zasłoniła oczy, by nie patrzeć na błękitny ocean w dali. W lecie trudno zmusić się do nauki, zwłaszcza gdy za domem jest plaża. Starszy brat już tam pobiegł, bo fale kuszą.

To naprawdę niesprawiedliwe, że Jared nie ma problemów z matmą. Dwójka młodszego rodzeństwa też była genialna – oni błyskawicznie znaleźliby odpowiedź na szóste pytanie. Czternastoletnia Poppy chętnie by jej pomogła, gdyby tutaj była. Niestety, jako członkini doradczego zespołu matematycznego Uniwersytetu Queensland większość czasu spędzała w Brisbane. Trzynastoletniego Damona też nie mogła spytać, bo po lekcjach odsiadywał karę za złe zachowanie. Dawał się nauczycielom we znaki i nie sposób było go nie zauważyć.

Jej to nie groziło, czym zresztą wcale się nie przejmowała. Westchnęła, znów wbiła wzrok w pytanie. Niby takie proste, każde z jej rodzeństwa odpowiedziałoby na nie z zamkniętymi oczami.

– Dureń – wymruczała ze złością.

– Kto? – Tuż za jej plecami rozległ się przyjemny głęboki głos. Lena podskoczyła, bo nie usłyszała, że ktoś wszedł. Z ponurym grymasem odwróciła się i popatrzyła na Adriana Sinclaira. Mieszkał dwa domy dalej i od przedszkola był najlepszym kumplem Jareda. – Nie umiesz pukać? – Skrzywiła się jeszcze bardziej. Po co pyta? Adrian nie musi pukać, bo stale u nich siedzi.

– Nie chciałem przeszkadzać ci w myśleniu.

– Jednak to zrobiłeś.

Adrian uśmiechał się lekko.

– Powiedziałaś „dureń”. Myślałem, że to do mnie.

– Dureń.

– No widzisz?

Trudno nie uśmiechnąć się na widok jego roześmianych brązowych oczu.

– Tymi krzywymi uśmieszkami nic nie wskórasz.

– Różnie bywa. Jared jest w domu?

– Nie, już go tam poniosło. – Gestem wskazała na ocean. Nadal niebieski i kuszący. Jared, z deską w ręku, właśnie wychodził z wody. – Czemu z nim nie poszedłeś?

– Miałem zamiar – odparł. – A ty dlaczego tu siedzisz?

– Jutro mam test z trygonometrii. – Popatrzyła na niego przebiegle. Adrian i Jared byli klasę wyżej. – Wiesz coś o wzorze Eulera i płaszczyznach zespolonych?

Adrian pochylił się nad jej ramieniem.

– Z którym pytaniem masz problem?

– Z szóstym.

– Dodatkowym? Nie wiesz, że możesz je sobie darować?

– Powiedzmy, że taka możliwość odpada.

– Dobra. – Sięgnął po podręcznik i zaczął przerzucać kartki. Duże dłonie, mocne palce, miejscami zgrubiała skóra od godzin spędzonych na kitesurfingu.

Ogarnęła ją niezdrowa pokusa, by nakryć dłonią jego rękę, poczuć jej siłę i ciepło…

Adrian położył książkę i wskazał znaleziony rozdział. Musnął torsem o jej ramię i… zrobiło się gorąco.

– Nie chcesz usiąść? – zapytała, czując, że lepiej zwiększyć odległość między nimi.

– Nie, wysiedziałem się przez cały dzień.

Poruszyła się niespokojnie. Otaczał ją znajomy zapach, orzeźwiająco świeży i korzenny, a przecież Adrian był po całym dniu szkoły. Czyżby wziął prysznic? To raczej bez sensu, skoro po lekcjach zawsze biegł surfować.

– No więc… – Jego głos brzmiał jakby bardziej szorstko niż zwykle. – Pytanie numer sześć.

Właśnie. Pytanie numer sześć.

– Próbowałam znaleźć…

– Co się dzieje? – rozległ się głos Jareda.

Zdziwiona popatrzyła na zwężone oczy brata. Byli do siebie bardzo podobni. Jared, tak jak ona, miał czarne niesforne włosy; jej były dłuższe i w większym nieładzie. Jego oczy były niebieskie, jej, w zależności od światła, przybierały bardziej szary odcień. Oboje mieli sportowe sylwetki. Żałowała, że nie ma bardziej kobiecych kształtów, ale cóż. Skrzywiła się podobnie jak brat.

– Co cię ugryzło? Za mało wielbicielek przyszło na plażę? – Jared nie mógł narzekać na brak powodzenia. Zauroczone nim panienki przyjaźniły się z Leną w nadziei, że się do niego zbliżą. Jared jednak zmieniał dziewczyny jak rękawiczki i te przyjaźnie zwykle szybko się kończyły.

– Ich strata – pocieszał Lenę, gdy żaliła się, że ma coraz mniej koleżanek. Tym stwierdzeniem trochę poprawiał jej nastrój, jednak przez niego traciła znajomych. Jared chyba miał wyrzuty sumienia i z litości nie odganiał jej od siebie.

Zżymała się na tę jego litość, lecz cóż, jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.

– Pytałem, co się dzieje – powtórzył chłodno.

– Zadanie z trygonometrii – odparła.

Jared przeniósł wzrok na Adriana.

– Aha, masz teraz nauczyciela. Spec od trygonometrii. Pan Trig.

Adrian spokojnie wytrzymał spojrzenie Jareda.

– Jak masz jakiś problem, to wal.

Jared jeszcze raz popatrzył na siostrę i na Adriana.

– Znasz zasady – rzucił szorstko.

– Znam zasady? – zapytała. – Jakie?

– On myśli, że się do ciebie dowalam – odezwał się Adrian po chwili milczenia. – To mało przyjemne.

– Co takiego? – zdumiała się Lena. Czy to możliwe, że mu się podoba? No i… – Jared, chcesz mi wypłoszyć potencjalnych adoratorów? Jeśli tak… – Zwęziła oczy. – To dlatego Chester nie zaprosił mnie na szkolny bal? Wiem, że miał taki zamiar, a jednak tego nie zrobił.

– To przez ciebie – odrzekł Jared. – Pewnie się bał, że w rewanżu zaprosisz go na lotnię. On podobno ma lęk wysokości.

– I boi się kociaków – dodał Adrian. – Chyba nawet własnego cienia.

– Może to byłaby miła odmiana – mruknęła Lena. – Może chciałam zobaczyć, jak żyją spokojni przystojni faceci. – Nie przesadzała, takie były fakty. Chester był niesamowicie przystojny. Chętnie spędzałaby z nim czas, choć nie do końca był w jej stylu.

– Zjadłabyś go żywcem – dodał Jared.

– O to mi chodziło. Jared, jak jeszcze raz zaczniesz mieszać się w moje miłosne życie, załatwię cię na cacy. Ciebie też – podkreśliła, zwracając się do Adriana.

– Ja już jestem załatwiony – mruknął Adrian, a Jared prychnął gniewnie. Obaj znów wymienili spojrzenia. Dotąd jej to nie przeszkadzało. Dzisiaj tak.

– Na Boga, opanujcie się.

– Właśnie, Trig – zjadliwie powiedział Jared. – Opanujmy się.

– Jeśli pójdziemy dziś surfować, przytopię cię na amen – odrzekł Trig, wcześniej znany jako Adrian.

Jared przyjaźnie pstryknął na niego palcem.

– Czy to gra wstępna? – zapytała Lena. – Jeśli tak, to może znajdźcie sobie inne miejsce? Próbuję skupić się na nauce.

– Odkąd to potrzebujesz pomocy przy matmie?

– Odkąd zrobiła się trudna. Co za kretyńskie pytanie.

– Poważnie? Naprawdę nie radzisz sobie z trygonometrią?

– Dlatego podejrzewam, że nie łączą mnie z nimi więzy krwi – oświadczyła, patrząc na Adriana. – Jestem dzieckiem mleczarza.

– Za to masz charakter – podsumował Adrian. – Nawet jeśli potrzebujesz odrobinę więcej czasu niż oni, żeby skumać trygonometrię, to jakie to ma znaczenie?

– Opóźniam się. Jeszcze trochę, a się mnie wyrzekną. Tak to bywa, gdy ktoś nie nadąża.

– Niby od kiedy nie nadążasz? – wtrącił Jared, urodzony lider, który nigdy z niczym nie miał problemów. Musiała się nieźle przykładać, by nie zostać w tyle.

Starała się, lecz coraz bardziej czuła, że dystans między nią a resztą rodzeństwa rośnie. Wszyscy byli wyjątkowi, tylko ona zwyczajna.

– Wyrzekniecie się mnie, jeśli wam nie dorównam? – zapytała.

Jared zaniemówił, Adrian zaś przyglądał jej się dziwnie, jakby już wcześniej wiedział o dręczących ją wątpliwościach. Chyba tylko nie pojmował, dlaczego właśnie teraz je z siebie wyrzuciła. Zresztą sama tego też nie pojmowała.

– Nieważne – mruknęła.

– Z niczym się nie opóźnisz. – Jared wreszcie odzyskał głos. – Już ja tego dopilnuję.

– A może już taka jestem? Każdy ma swoje ograniczenia, prawda?

– Przestań – uciął Jared. – To defetyzm. Więcej wiary.

– Nikt nikogo nie odrzuci – zauważył Adrian. – Leno, Jared nigdy się ciebie nie wyrzeknie. On jest chorobliwie opiekuńczy. Nie widzisz, że robi się z niego jaskiniowiec gotowy mnie ukatrupić, kiedy zatrzymuję na tobie wzrok?

– Widzę, ale on chroni ciebie, nie mnie.

– A może was oboje – odparł Jared. – Nie pomyśleliście o tym?

– Ambitniak – mruknęła Lena, Adrian zaś pokiwał głową. Lena roześmiała się, rozładowując atmosferę.

– To może zacznę od początku? – zaproponowała.

– Dasz radę bez przesadnego smęcenia? – zapytał Jared.

– Chcesz konkretów? – Czemu nie? – Głupia baba potrzebuje odrobinę pomocy przy matmie, zanim pójdzie posurfować. Utknęłam przy szóstym pytaniu.

W ten sposób do końca roku załatwiła sobie dwóch nauczycieli matematyki, a Adrian zyskał ksywkę Trig. Niby to go nie brało, ale…

Tytuł oryginału: What the Bride Didn’t Know

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2013

Redaktor serii: Ewa Godycka

Korekta: Urszula Gołębiewska

© 2013 by Kelly Hunter

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2015, 2017

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.

Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

www.harlequin.pl

ISBN: 978-83-276-2896-1

Konwersja do formatu EPUB:
Legimi Sp. z o.o.