Strona główna » Fantastyka i sci-fi » Fenix Antologia 3/2018

Fenix Antologia 3/2018

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-65527-97-4

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Fenix Antologia 3/2018

Nowy Fenix Antologia zawiera porcję opowiadań i krytyki, krótkie komiksy i blok publicystyczny poświęcony Ursuli K. Le Guin. Prócz materiałów z wersji papierowej zawiera także rozszerzoną publicystykę i sekcję opowiadań zagranicznych.

Zawartość letniego Fenixa Antologii w wersji elektronicznej:

Proza polska

Radek Rak - Czarne światy
Dominika Węcławek - Na żywo z F300
Adam Pietrasiewicz - Ostatnie zlecenie
Jan Maszczyszyn - Wnetstąpienie
Radek Rak - Oswoić noc
Marta Kładź-Kocot - Wyspa okrutnych snów

Proza zagraniczna

Dave Hutchinson – Wyniosłe maszyny

Publicystyka

Marek Oramus - O podobieństwach i zbieżnościach pomiędzy filmem „Matrix” Andy’ego i Larry’ego Wachowskich a twórczością Adama Wiśniewskiego-Snerga
Paweł Komosa - Europa i Anglicy, rozmowa z Dave’m Hutchinsonem
Marek Oramus - Piąte piwo - Pierścień Warszawa

Blok publicystyczny o Ursuli K. le Guin

Krzysztof Sokołowski - Ursula Le Guin, 1929 - ∞
Sebastian Uznański - Psycholog na wyspach
Maciej Szraj - Labirynt Le Guin
Paweł Komosa - Tkaczka opowieści

Polecane książki

Długo oczekiwana powieść o człowieku, który miał być w samolocie do Smoleńska, ale w ostatniej chwili zrezygnował z lotu.  Nie przeczuwał, jak bardzo zmieni to jego życie… Jeden dzień, jeden rok, jedno życie – historia wychodzenia z kryzysu egzystencjalnego Brunona Winnickiego – młodego profeso...
Zbiór wybranych felietonów napisanych w latach 2016 — 2017 na łamach „Gwiazdki Cieszyńskiej” oraz bloga „Swoją Drogą”. Teksty zawierają tematy, które poruszały w tym czasie wyobraźnię autora, w szczególności Śląsk Cieszyński....
Karolina i Maciej Szaciłło, para ekspertów od zdrowego odżywiania, tym razem zapraszają w kulinarną podróż w kłębach… paryW światowych kuchniach znaleźć można mnóstwo parowanych pyszności. Azjaci parują niemal przeźroczyste pierożki z ciasta ryżowego, przez których cieniutką strukturę prześwitują...
Niniejsza publikacja powstała, aby przybliżyć najważniejsze zasady planowania czasu pracy kierowców. Obejmuje najważniejsze kwestie związane z przepisami rozporządzenia (WE) nr 561. Czytelnik znajdzie w niej wiele przykładów błędnych czynności oraz praktyczne porady, jak w danym przypadku należy pos...
Książka jest pierwszym monograficznym opracowaniem poświęconym problematyce zakresu orzekania sądu pierwszej instancji w procesie cywilnym. Szczegółowe rozważania na temat podstaw i zasad wyznaczania granic orzekania sądu w procesie cywilnym zostały poprzedzone uwagami na temat celów i funkcji proce...
Od czasu tragicznej śmierci żony detektyw Kimmo Joentaa każdego roku spędza samotnie święta Bożego Narodzenia. Szklanka mleka i butelka wódki pomagają mu przetrwać srogą fińską zimę. Tegoroczne Boże Narodzenie nie będzie jednak wyglądało tak, jak zaplanował sobie Joentaa.Scenariusz wydarzeń zmienia ...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Różni Autorzy

Radek Rak: „Czarne światy”.

NASZ WIECZNY ŚWIAT

Babcia jest młoda i to jej cały świat. Tutaj pole Matejów, tu Błaszczyków, tam sad Foksów, tam miasto,

tam pański las. Wtedy spoglądam na świat jej oczami, patrzę na horyzont ze wszystkich stron zamknięty

wzgórzami, w niskie spękane niebo i zastanawiam się, czy poza tymi smętnymi górami jest jakiś świat.

Może niebo spada na świat kilka, kilkanaście kilometrów stąd i nie ma innych miast, innych wsi, innych

ludzi, nie ma nic prócz tego, co widać? Żadnych Tarnowów czy Krakowów, żadnych Wiedniów czy

Rzymów. Wszystko to wymyślili sobie ludzie. Tak stoimy we dwoje, babcia i ja, na tej górze, wielkiej

górze, z której widać cały świat.

Dominika Węcławek: „Reportaż z pierwszej misji statku rozpoznawczego F300”.

KOSMOS KAŻDY NOSI W SOBIE.

– Pani patrzy, piąty zderzacz pięknie nam tutaj wszystko napędza. O taką technologię walczyliśmy – rzuca

Wiess, po czym dodaje teatralnie: – Chociaż… Chociaż…! – zaczyna wymachiwać palcem wskazującym

tak, jakby chciał zganić dziecko i konkluduje: – Ja tam technologiom nie ufam. No co? Bawi to panią…

Jasne. Siedzimy w jamie nafutrowanej komputerowym szpejem, ale ja pani coś powiem, tak od serca, my

tu pozyskujemy, przetwarzamy, magazynujemy tę energię, ale ja, to, proszę pani, ja to bym wszystko

zamienił na motyczkę. I uprawiał pomidorki.

Adam Pietrasiewicz: „Ostatnie zlecenie”.

PODRÓŻE W CZASIE. TAK PO PROSTU.

Ja wolę mojego TANFOGLIO STOCK III. Umiem z niego strzelać. Umiem strzelać od dziecka, gdyż tata był

zwariowany na punkcie broni palnej (jak się okazało, nie tylko), a mama nie miała nic przeciwko temu.

Uważała, że przynajmniej ma jakieś zajęcie. Jedni chodzą na ryby, inni chodzą na strzelnicę i czyszczą

broń w piwnicy – mówiła. Tylko że z wędki nie da się zabić żony, jak człowiekowi odbije. Ale pewnie

gdyby mama miała coś przeciwko temu, to by i tak niczego nie zmieniło, bo tata broń kochał chyba tak

samo jak mamę. Znaczy się dopóki nie zwariował i jej nie zastrzelił. Potem strzelił sobie w łeb, a mnie

zostawił kartkę, na której napisał, że mu przykro, ale czasami tak bywa, i żebym dobrze schował pistolety,

bo jak przyjdzie policja, to wszystko zarekwirują, a byłoby żal. Schowałem. Policja przyszła, pistolet, z

którego tata zabił mamę i strzelił sobie w łeb, zarekwirowała. Rzeczywiście nigdy mi go nie oddali.

Powiedzieli, że nie mam pozwolenia, a poza tym jest dowodem w sprawie. Nie nalegałem. I tak miałem

resztę arsenału taty.

Jan Maszczyszyn: „Wnetwstąpienie”

INWAZJA

– Ja żyję moją miłością. – Froyl ciągle nie potrafił wyrównać oddechu. – Znalazłem ją. – Słowa ciągle

posiadały odległe brzmienie. Jakby produkowało je dno brzucha albo brudna powierzchnia ściany. – Jest

cztery kilometry stąd – dodał wreszcie normalnie.

– Ta twoja dziwka? Na polach Broomville?

Skinął głową. Słowo „dziwka” nie było obraźliwe, raczej zabrzmiało odświętnie, szczególnie dzisiaj.

Radek Rak: „Oswoić noc”.

MAGIA W STANIE CZYSTYM.

I wtedy usłyszał Szalej jej śpiew – niski i ciemny jak pieśń ziemi i kamieni. Słowa wplątywały się weń jak w

pajęczą sieć, a melodia otaczała je szczelnym kokonem, jakby pani nie potrzebowała ich wcale, by

śpiewać. Jej głos wznosił się i opadał jak śpiew kosa, drżał jak liść osiki, jak rozchwiany płomień ogniska w

czerwcową noc. Szaleja trwał i trwał zasłuchany. Słońce zaszło, niebo przesunęło się, przegwieździło. A

gdy wzeszedł księżyc, pani wyszła z wody i odgarnęła z ramion nenufary; w bladej poświacie jej ciało

lśniło srebrem.

Szalej nie spał wiele tej nocy. Dopiero świtem zapadł w krótki sen; śniło mu się, że jest kamieniem

uśpionym w łonie ziemi, a wkoło nie dzieje się nic. Taki miał sen.

Marta Kładź-Kocot: „Wyspa okrutnych snów”.

SEN WE ŚNIE, TĘSKNOTA W TĘSKNOCIE.

– Nie broniliśmy im – ciągnęła. – Ale zanim wyruszyli, mój Arre prowadził ich do wsi, żeby zobaczyli

starego Sklajara. On jeden był na Torrenbergu. Dawno temu. Ci przybysze zwykle próbują z nim

pogwarzyć. Wypytać. A potem bez słowa zawracają konia i odjeżdżają, tylko opada za nimi piasek i kurz.

To był ten moment, jeden jedyny właściwy moment, kiedy mogłem zadać pytanie.

– Ale on nie zawrócił, prawda?

Dave Hutchinson: „Wyniosłe maszyny”.

(tekst dostępny jest tylko w wydaniu elektronicznym)

BYĆ CZŁOWIEKIEM W OSZALAŁYM ŚWIECIE

To Peter był w kuchni, grzebiąc w szafkach i szufladach w poszukiwaniu zguby. Ale to był Peter o gęstej

brązowej czuprynie, Peter takim jakim zapamiętała go z czasów, gdy się poznali, znowu młody.

– Pete…? – zapytała tak cicho, że sama ledwo usłyszała.

Peter spojrzał na nią i uśmiechnął się, a powietrze nagle wypełniła muzyka, skoczna, na wpół znajoma

melodia, zaś Peter otworzył usta i zaczął śpiewać przepięknym barytonem, tak bardzo niepodobnym do

jego zwykłego zgrzytliwego głosu.

– Don’t worry be happy…

Rae nie usłyszała reszty piosenki, bo zaczęła wrzeszczeć i wrzeszczała, i potem przez dłuższy czas świat

musiał obywać się bez niej.