Strona główna » Literatura faktu, reportaże, biografie » Ataturk. Twórca nowoczesnej Turcji

Ataturk. Twórca nowoczesnej Turcji

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7976-378-8

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Ataturk. Twórca nowoczesnej Turcji

Każdy, kto choć raz był w Turcji kojarzy wizerunek pierwszego prezydenta tego kraju. Kemal Atatürk (1881–1938) jest w Turcji wszechobecny. Jego podobizna znajduje się na każdym banknocie i na każdej monecie. Spogląda z portretów wiszących w restauracjach, kinach i mieszkaniach prywatnych. Dzisiejszą Turcję można nazwać „krajem Atatürka” przede wszystkim dlatego, że żaden z filarów polityki reformatora nie został podważony osiemdziesiąt lat od jego śmierci. Państwo pozostaje republiką świecką, kroczy ku współczesności, a trwałą wartość życia politycznego stanowi pełna demokracja, której strzeże stworzona przez Atatürka i niemieszająca się do polityki armia. Atatürk nie tylko uratował turecką państwowość, budując całkowicie nowy kraj na zgliszczach Imperium Osmańskiego. Dokonał też rzeczy jeszcze trudniejszej – z ubranego w tradycyjne fezy i zasłoniętego czarczafami feudalnego społeczeństwa osmańskiego utworzył nowoczesną społeczność turecką, noszącą europejski strój i myślącą zgoła innymi kategoriami.

Bez Kemala Atatürka nie byłoby współczesnej Turcji. Dla tego zamieszkałego przez muzułmanów, ale konsekwentnie laickiego państwa jego spuścizna jest szczególnie ważna dzisiaj, gdy tuż za jego granicami podjęto próbę odbudowy islamskiego kalifatu.

Polecane książki

Niesamowicie śmieszna powieść o tym, jak radzić sobie z życiem, które ciągle rzuca ci kłody pod nogi. Czy jeden esemes może wywrócić świat do góry nogami? Jeszcze jak! Trzydziestotrzyletnia Delia postanawia coś zmienić w swoim długim związku z Paulem i nieoczekiwanie oświadc...
Twoja firma korzysta z dofinansowania ze środków unijnych - sprawdź, jak powinieneś opisać faktury. Nie ryzykuj, że popełnisz błąd!...
Elisabeth Iwona Röpcke (Kupisz) jest absolwentką Uniwersytetu im. M. Kopernika w Toruniu. Obecnie mieszka w Bremie (Niemcy), gdzie kształciła się w technikach psychoterapeutycznych. Poznawała techniki mediacji, coachingu i hipnozy, oraz pracy z traumą wg dr. Petera Levine’a. Regresja hipnotyczna do ...
Pewnego Dnia wszystko się zaczyna. Ze Słowa wyłania się obraz i zamienia w rzeczywistość. Genialny Artysta tworzy... W kolejnych uwerturach powstaje życie. Wirują nasiona dmuchawca. Unoszą się... Splatają... Aż powstaje człowiek i poprzez dar życia kolejni ludzie. I tak Pewnego Dnia wszystko zaczyna...
Czym jest cukrzyca? Jak wygląda życie diabetyka? Kiedy mierzyć poziom cukru? Jakie insuliny są dostępne na polskim rynku? Na te i wiele innych pytań odpowiada doświadczona edukatorka i pielęgniarka diabetologiczna.Jeśli u Ciebie lub kogoś z Twoich bliskich zdiagnozowano cukrzycę, ta książka pomoże C...
"W ebooku znalazły się: - kalendarium życia i twórczości oraz biografia Zofii Nałkowskiej; - charakterystyka epoki literackiej; - omówienie-streszczenie treści powieści "Granica"; - geneza i budowa powieści "Granica"; - charakterystyka głównych bohaterów utworu; - omówienie znaczenia tytułu powieści...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Jerzy S. Łątka

 

 

 

 

Copyright © Jerzy S. Łątka, 2016

Copyright © Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o., 2016

 

 

Redaktor prowadzący: Filip Karpow

Redakcja: Barbara Borszewska

Korekta: Paulina Wierzbicka

Projekt okładki: Dawid Czarczyński

Opracowanie mapy: Mariusz Mamet

Projekt typograficzny i łamanie: Dariusz Nowacki

Zdjęcie na okładce: Keystone/Getty Images

Konwersja publikacji do wersji elektronicznej: Dariusz Nowacki

 

 

Wydanie elektroniczne 2016

 

eISBN 978-83-7976-378-8

 

 

 

 

Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o.

ul. Fredry 8, 61-701 Poznań

tel.: 61 853-99-10

fax: 61 853-80-75

redakcja@wydawnictwopoznanskie.com

www.wydawnictwopoznanskie.com

 

 

 

 

 

 

Bez Napoleona i de Gaulle’a istniałaby dalej Francja, bez Washingtona z pewnością powstałyby Stany Zjednoczone. Jest mniej pewne, czy bez Lenina mógłby zaistnieć Związek Radziecki, ale nie ma wątpliwości, że bez Atatürka nie byłoby Turcji.

 

Alfred Brochard

Le Soir, Belgia — 26 marca 1981

 

 

 

 

 

 

 

Teresie,

współuczestniczce wykluwania się przed laty

mego „świata turbana i szarawarów”

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

WSTĘP

 

 

Musiałem napisać tę książkę. Przez osiem miesięcy pobytu w Stambule spotykałem jej bohatera na każdym kroku. Przyleciałem na Lotnisko im. Atatürka, o mało co nie zamieszkałem w Miasteczku Studenckim im. Atatürka, obiady jadałem w Centrum Kulturalnym im. Atatürka, pracowałem najczęściej w Bibliotece im. Atatürka. Niemalże codziennie przejeżdżałem bulwarem Atatürka oraz przez most Atatürka nad zatoką Złoty Róg.

Na pamięć zdążyłem się nauczyć popularnych cytatów z przemówień Atatürka. Spora ich część widnieje na ulicznych transparentach, niektóre jego złote myśli wmurowano w ściany budynków, ba — nieraz w postaci ogromnych liter wkomponowano w pejzaże. Atatürk przemówił do mnie także na… greckim cmentarzu. Znajduje się tu okazały grób patriarchy Kościoła prawosławnego Eftima (1884−1968). Na prostej, marmurowej tablicy oprócz danych osobowych wyryto zdanie: „Ojciec Eftim niczym żołnierz pełnił służbę dla tego kraju. K.  Atatürk”.

Nie sposób zliczyć postawionych mu pomników.

Oczywiście nie koniec na tym. Podobizna Atatürka znajduje się na każdym banknocie, na każdej tureckiej monecie. Atatürk spoglądał na mnie swymi modrymi oczami z portretów wiszących w restauracjach, poczekalniach kin i mieszkaniach prywatnych. Gipsowy odlew jego głowy umieszczono w kancelarii jednej z parafii kościoła prawosławnego na widocznym miejscu.

O Atatürku niemal codziennie przypominały gazety, radio i telewizja. Dawny kalendarz muzułmańskich świąt został zastąpiony uroczystościami lub czczonymi z wielką pompą rocznicami związanymi z jego życiem. Dnia 23 kwietnia — święto młodzieży obchodzone pod hasłem wierności ideom Atatürka; 19 maja — rocznica jego wylądowania w Samsunie, dzień uważany za początek wojny wyzwoleńczej (1919); 25 sierpnia — rocznica publicznego włożenia przez Atatürka europejskiego kapelusza (1925); 30 sierpnia — rocznica decydującego zwycięstwa nad Grekami (1922); 29 października — święto proklamowania Republiki (1923). Rokrocznie 10 listopada — w bolesną rocznicę śmierci Atatürka, pierwszego prezydenta Republiki Turcji (1938), o godz. 9.05 na minutę staje ruch kołowy w całej Turcji.

Czy nie za dużo Kemala Atatürka? Dla Turków nie. „Atatürk jest dla tureckiego narodu — jak powiedział 10 listopada 1980 roku jeden z jego następców, prezydent Kenan Evren — świętym ideałem”. Atatürkizm jest dla współczesnych Turków najmocniejszym filarem narodowej tożsamości. W publicystyce nazwisko Atatürka poprzedzają określenia: wielki przywódca, wielki nasz ojciec, niezastąpiony wybawca, niepowtarzalny bohater. Jego słowa lub stawianie go za przykład to najmocniejsze argumenty w dyskusji, ostateczna i niepodważalna wyrocznia.

Powody ku temu są mocne i zrozumiałe, ponieważ Kemal Atatürk, obalając zatwierdzony traktatem w Sèvres rozbiór Imperium Osmańskiego oraz rezygnując z ziem arabskich i niektórych terytoriów europejskich (m.in. z rodzinnego miasta — Salonik), nie tylko stworzył podstawy do egzystencji nowego terytorialnie kraju, ale zdołał również z kosmopolitycznej, opartej na islamie i ciągłości dynastii monarchii wykreować prężną, świecką republikę narodową; z państwa, którego główną siłą motoryczną był podbój, stworzył kraj, który od czasu powstania przez pierwsze dziesiątki lat nie brał udziału w żadnej wojnie. Dokonał on jeszcze trudniejszej rzeczy. Zmienił feudalne społeczeństwo — ubrane w tradycyjne fezy i zasłonięte czarczafami — w zeuropeizowaną społeczność nie tylko noszącą obcy im dotąd strój, ale także mówiącą dziś całkiem innym językiem i myślącą innymi kategoriami.

Głośna przed laty gwiazda tureckiego kina Leyla Saray, nawiedzona (podczas snu) przez proroka Muhammada, stała się nową apostołką islamu. W jednym ze swych publicznych wystąpień powiedziała dziennikarzom:

 

Atatürk przez Allaha wybrany został sługą Turcji. To Allah nie dopuścił kuli biegnącej ku jego piersi. Na tej podstawie możecie zaliczyć go do świętych.

 

W przeciwieństwie do Leyli Saray nie zostałem nawiedzony przez Allaha. Kemal Atatürk jest dla mnie jednym z wielu wykreowanych przez historię bohaterów. Prawda, że jednym z najciekawszych. Toteż pasjonującą przygodą było śledzenie mechanizmów dziejowych, które uformowały go na „niezastąpionego wybawcę” i „niepowtarzalnego bohatera”. Dlatego właśnie napisałem tę książkę.

 

(1985 r.)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

OSMAŃSKIE DZIEDZICTWO

 

 

 

 

 

 

 

 

CHŁOPIEC Z SALONIK

 

 

Na wszystkich obrazach i portretach Kemal Atatürk ma niebieskie oczy. Jego twarz także nie jest przykładem antropologicznego typu, jaki reprezentowały turkijskie, koczownicze plemiona przybyłe z Azji Centralnej, bliscy krewniacy lepiej nam znanych Tatarów, które podbiły Azję Mniejszą.

 

Nic w jego wyglądzie nie zdradzało bliskowschodniego pochodzenia. Średni wzrost, ciało suche, szczupłe, ze śladami muskułów zanikających z powodu zasiedziałego trybu życia. Włosy jasne z rudym odcieniem, ostrzyżone na szczotkę. Twarz przekrwiona, zdradzająca skłonność do alkoholu. Jedyny rys twarzy, który uderzał — a nawet hipnotyzował — to oczy: małe, przesadnie małe oczka koloru jasnostalowego, prawie sine, które rozmówcę wprost wierciły — bez pardonu — z zimnym, nieświadomym okrucieństwem dentystycznego świdra. Straszne oczy, przerażające niezłomną bezwzględnością, która się w nich czaiła

 

— pisał Jan Gawroński, który podczas swej dyplomatycznej służby w Ankarze stykał się z Atatürkiem wielokrotnie.

Niewiele wiadomo o pochodzeniu przodków Atatürka. Imperium Osmańskie to kraj, w którym w ogóle nie liczyło się pochodzenie. W rezultacie w społeczeństwie osmańskim nie kultywowano tradycji ciągłości rodowej. Dorosłe dzieci, z chwilą założenia własnej rodziny, często przestawały utrzymywać jakiekolwiek stosunki z rodzicami. Wielu poddanych osmańskiego padyszacha nie znało nawet imion swych dziadków. Poza rodziną sułtańską nie było w Imperium Osmańskim arystokracji ani tytułów przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Nie znano również nazwisk rodowych.

Imperium Osmańskie utworzyła napływowa ludność turkijska, której prakolebka otoczona niebotycznymi górami i bezludnymi pustyniami znajdowała się na stepowo-górskich obszarach na północ od Chin i Tybetu, nad jeziorami Aralskim, Bałchasz i Bajkał. W VI–VII wieku na owych terenach zaczęły tworzyć się pierwsze organizmy państwowe tych ludów zwane kaganatami. Począwszy od wieku IX liczne plemiona zamieszkałe wówczas nad jeziorami Aralskim i Kaspijskim pod wpływem nacisku sąsiadów zaczęły posuwać się na zachód i południe. Na Europie Wschodniej w XI wieku piętno odcisnęli tureccy Pieczyngowie, a w czasach późniejszych dobrze znani także na ziemiach polskich — Tatarzy.

Do Azji Mniejszej plemiona turkijskie zaczęły przenikać od XI wieku. Po wielu wcześniejszych potyczkach 26 sierpnia 1071 r. koło Manzikert (dzisiejszy Malazgirt) doszło do decydującej batalii między wiekowym i mało prężnym Cesarstwem Bizantyjskim a na pół koczowniczym szczepem turkijskim, nazywanym od imienia Seldżuka — jednego z wodzów — Seldżukami. Toczona w piątek, a więc w święty dzień islamu bitwa zakończyła się całkowitą klęską Bizancjum. Cesarz Romanos IV Diogenes dostał się do niewoli i granice cesarstwa zostały otwarte dla turkijskiej penetracji. Seldżukowie, w Europie nazywani Saracenami, wkrótce podbijają również Ziemię Świętą. Cały chrześcijański świat organizuje w tym czasie przeciwko nim wyprawy krzyżowe.

Twórcami Imperium Osmańskiego nie byli jednak Seldżukowie, lecz jeden z turkijskich szczepów przybyłych wraz z nimi do Anatolii, którego lud nazwano później — od twórcy jego potęgi, Osmana — Osmańczykami. Ojciec Osmana, Ertogrul, postać na pół legendarna, otrzymał od Seldżuków jako lenno w drugiej połowie XIII wieku miasteczko Söğüt w Anatolii. Od 1291 r. jego spadkobierca Osman I, założyciel dynastii panującej do 1922 r., drogą podbojów przyłączał do małego terytorium okoliczne ziemie. Nazywano je, zgodnie z politycznymi realiami, Devlet-i Âl-i Osman, czyli Państwem Osmańskim, co w Europie przyjęło się jako Imperium Osmańskie. W Polsce popularna była też nazwa Porta Ottomańska (w obecnej pisowni Otomańska) lub krótko — Wysoka Porta. Wzrost potęgi dynastii osmańskiej następował bardzo szybko. W 1326 r. została zdobyta Bursa (pierwsza stolica Imperium), w 1453 resztki Bizancjum z miastem Konstantynopol, które odtąd stało się stolicą państwa. Wbrew powszechnej opinii Mehmed II po zdobyciu Konstantynopola i uczynieniu zeń stolicy państwa nie zmienił jego nazwy. Taka też obowiązywała nazwa w dyplomacji. Polskie przedstawicielstwo dyplomatyczne w tym mieście jeszcze w 1929 r. posługiwało się pieczątką: „Konsulat Generalny RP w Konstantynopolu”. Ludy słowiańskie, czasami również Polacy, bardzo często nazywały Konstantynopol Carogrodem. Istanbulem nazywał stolicę osmański lud, błędnie przyjmując grecki zwrot is tin polin — [idę] „do miasta” — za jego nazwę (I. Pietraszewski, Uroki Orientu, Olsztyn 1989, s. 234). Nazwa Istanbul (po polsku Stambuł) przyjęta została za oficjalną dopiero przez tureckich reformatorów w końcu XIX w. Urzędowo wprowadzono ją po powstaniu Republiki Turcji.

 

 

Elew Mustafa Kemal. Z młodzieńczym kształtem wąsów rozstał się definitywnie w czasie I wojny światowej

 

Z tej Wysokiej Porty za sprawą przede wszystkim paszy Mustafy Kemala (Kemalem Atatürkiem stał się dopiero 21 czerwca 1934) została wykreowana Republika Turcji.

Ustalenie przodków Mustafy Kemala nie jest sprawą istotną. Ważniejsze jest to, iż on sam czuł się przedstawicielem nowego, nieistniejącego dotąd w Osmanii narodu tureckiego. Owszem w języku osmańskim (osmanlydża) istniało słowo Turek, ale miało pejoratywne znaczenie, które zmieniało się w ciągu wieków. Siedemnastowieczny słownik uszlachconego w Polsce Lotaryńczyka F. Mesnena (Menińskiego) podaje, iż tiurk (w polskiej wymowie turek) znaczy „gruby, okrutny, błąkający się złodziej albo rozbójnik”. W następnych wiekach słowo to używane było na określenie człowieka z ludu, nieznającego języka elit ani zasad kulturalnego zachowania, a więc grubianina. Znaczyło mniej więcej tyle, ile słowo cham w rozumieniu inteligenta szlacheckiego pochodzenia przed drugą wojną światową. Dlatego w okresie zagrożenia Europy ze strony osmańskiej Porty chrześcijańscy autorzy nazywali Turkami osmańskich muzułmanów. Muzułmańscy Osmańczycy, dla których ważnymi prorokami byli żydowski Salomon i chrześcijański Isa (Jezus), rewanżowali się chrześcijanom, nazywając ich poganami — przekonani, że islam jako ostatnia religia objawiona jest tą prawdziwą. Jako podrostek Mustafa Kemal zapewne był przekonany, iż chrześcijaństwo jest wiarą pogańską. Ale nie to sprawiło, że stał się likwidatorem haremów i nieubłaganym wrogiem osmańskich fezów.

Pochodzenie przodków Mustafy Kemala nie jest wprawdzie dla jego przekonań zbyt istotne, ale skoro jego rodacy starali się w tym względzie więcej dowiedzieć, nic dziwnego, że mnie również intrygowało, po kim przyszły „ojciec Turków” odziedziczył nordycki typ urody. W czasie moich studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim żył jeszcze Władysław Zimnicki, emerytowany profesor tej uczelni. Ponieważ lubił opowiadać różne dykteryjki i ciekawostki, studenci nazywali go — od imienia największego osmańskiego bajarza — hodżą Nasreddinem. Nasz hodża, a tytułem tym dzisiaj obdarza się szanowanych nauczycieli, przebywał w Turcji kilka lat przed drugą wojną światową (również w celu reaktywowania polskiej szkoły w Adampolu). Znał on znakomicie osmanlydżę i literaturę z czasów przedrepublikańskich. Jako człowiek ciekawy świata interesował się nie tylko literackimi tematami. Otóż staruszek Zimnicki opowiadał mi przy jakiejś okazji, że przodkowie Mustafy Kemala to żydowscy dönme, czyli odszczepieńcy, którzy — przyjmując islam — odstąpili od swej wiary. W dziejach Imperium takie przypadki wcale nie były odosobnione. W Salonikach, w największym skupisku wyznawców religii Mojżeszowej w południowo-wschodniej Europie dönme stanowili sporą grupę. Miasto u schyłku XIX stulecia liczyło 124 tys. mieszkańców, w tym około 30 tys. muzułmanów, 24 tys. chrześcijan i aż 60 tys. Żydów.

Do tej pory znalazłem w literaturze tylko jedno potwierdzenie wiadomości prof. Zimnickiego. Michel Paillarès w wydanej w 1922 roku książce Le Kémalisme devant les alliés podaje:

 

Jeśli wierzyć paszy damatowi Feridowi, [Atatürk] był pochodzenia żydowskiego. Należał do tej kategorii muzułmanów, którzy w XVIII w. w następstwie rewolty Sabbatai przyjęli islam, aby uniknąć pala lub ukrzyżowania.

 

Ale nawet gdyby tę wiadomość paszy Ferida uznać za wiarygodną, to nie wyjaśnia ona niebieskich oczu Kemala Atatürka.

Cóż mówią tureckie opracowania na temat przodków Atatürka? Niewiele. Historykom udało się wyszukać jedynie parę informacji o jego dziadkach. Najwięcej o dziadku z linii ojca, Ahmedzie zwanym Firari z Salonik. Imię miał pospolite, arabskiego pochodzenia, bardzo popularne wśród Osmańczyków. Ale ono niczego nie wyjaśnia. Urodzić mógł się nie tylko jako żydowski chłopiec w Salonikach, także jako syn Hansa nad Renem lub Jana nad Wisłą. Wystarczyło, że przyjął islam, aby stać się pełnoprawnym poddanym padyszacha.

Ahmed Firari, z zawodu nauczyciel, prawdopodobnie związany z wojskiem z racji pełnionej w owym czasie funkcji, wiosną 1876 r. odegrał jakąś niezbyt chlubną rolę w rozruchach w Salonikach, gdzie muzułmańska tłuszcza zamordowała francuskiego i niemieckiego konsula. Wydarzenia te odbiły się szerokim echem w Europie i pozostawiły trwałe następstwa polityczne. Pogłębiły one rodzącą się niechęć społeczeństw i rządów europejskich mocarstw do Imperium Osmańskiego — niedawnego sojusznika w wojnie krymskiej. Nie umilkły jeszcze echa mordów dokonanych przez muzułmańskie pospolite ruszenie na cywilnej, chrześcijańskiej ludności Bośni i Hercegowiny podczas zwalczania ostatniego powstania. Wysoka Porta zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji. 7 maja 1876 r. przybyła do Salonik osmańska flota w celu przywrócenia porządku. Dziadek Atatürka wolał uniknąć spotkania z przedstawicielami władzy. Wymiar sprawiedliwości Porty szczodrze wymierzał kary śmierci. Ahmed uciekł w góry Macedonii. Tym samym nie tylko uratował głowę, ale także zyskał przydomek — firari w języku osmańskim znaczy: uciekinier. Zmarł na wolności po siedmiu latach spędzonych w ukryciu. Brat Ahmeda Firariego, Mehmed, był hafyzem, czyli człowiekiem, który potrafi recytować Koran na pamięć, a zarazem nauczycielem w jakiejś podrzędnej szkółce koranicznej w jednej z dzielnic Salonik. Oczywiście uczył tego, czego w owym czasie w takich szkółkach nauczano, czyli czytania i interpretacji Koranu. Z powodu ognistego koloru brody nazywano go Kyrmyzy Hafyz, Czerwonym Hafyzem. Z reguły właśnie spośród hafyzów rekrutowała się najbardziej reakcyjna część osmańskiego społeczeństwa.

Można przypuszczać, że dziadek i stryj Mustafy Kemala ze strony ojca nie byli zwolennikami reform. Jeśli tak, to nie wdał się w nich jego ojciec Ali Ryza, podrzędny urzędnik osmański, pracujący w różnych miejscowościach zachodniej Tracji i Macedonii. Początkowo w bibliotece jakiejś muzułmańskiej fundacji religijnej, później jako urzędnik celny na granicy grecko-osmańskiej w miejscowości Papazköpr. Osada ta znajdowała się wprawdzie na stokach świętej góry Olimp, ale była „bezludną głuszą”. Znajdował się tam jedynie posterunek straży granicznej, która miała wyłapywać grasujących po okolicy rozbójników i przemytników greckich. Zajęcie nie tylko mało ciekawe, ale też i marnie płatne.

Ali Ryza był człowiekiem niezbyt majętnym i zapewne dlatego późno założył rodzinę. Aby otrzymać dziewczynę na żonę, musiał uiścić za nią tzw. baszłyk. Niewiele brakowało, a nie poślubiłby przyszłej żony Zübejdy. Po prostu nie stać go było na zapłacenie za nią baszłyku. Doszło do małżeństwa tylko na skutek interwencji brata dziewczyny Hüsejina, który ujął się za niezbyt zamożnym kandydatem na małżonka.

Żona Ali Ryzy, Zübejde, była młodą (o 20 lat młodszą od męża) i jak wszyscy zgodnie podkreślają, bardzo piękną kobietą. Jeden z biografów Atatürka, angielski lord Kinross nakreślił taki jej obraz:

 

Zübejda była blondynką podobną do Słowianek zza bułgarskiej granicy, z piękną białą skórą i błyszczącymi oczami o głębokim, lecz czystym błękicie.

Wtóruje mu inny biograf, Turek Şevket Sureyya Aydemir, chociaż co do odcienia koloru jej oczu panowie nie są zgodni:

 

Była piękną blondynką o kasztanowym odcieniu, miała białą, z lekka różową skórę, żywą twarz, średni wzrost, delikatne i pełne życia ciało. Ale przede wszystkim przyciągały jej oczy. Trochę irytujące, trochę zmrużone, z lekka zezujące, niebieskawe oczy.

 

Wiadomo więc, po kim Mustafa Kemal odziedziczył eksponowany przez portrecistów szczegół urody. Rodzina Zübejde pochodziła z okolic dzisiejszej Edessy. Tutaj właśnie — po zagarnięciu tych ziem przez Osmańczyków — osiedlano koczujące w sercu Anatolii plemiona Turkmenów. To skłania biografów Atatürka do przypuszczenia, że w jego żyłach płynie krew anatolijskich koczowników.

Skąd więc wśród potomków turkmeńskich plemion blondynka o niebieskich oczach? O jakiejś brance lub dobrowolnym poturczeńcu z północy nikt nie wspomina.

O ojcu Zübejde, Sofuzade Fejzullahu wiadomo tylko, że jako właściciel ziemski prowadził jakieś interesy handlowe w miasteczku Langaza (dziś Langadas w Grecji). Nazywano go agą, co pozwala sądzić, iż był uważany za bogatego ziemianina.

Nie jest znana data zawarcia małżeństwa przez Zübejde. Wyszła za mąż jako kilkunastoletnia dziewczyna. Być może nie miała jeszcze ukończonego piętnastego roku życia. Początkowo małżeństwo musiało stanowić dla niej koszmar, jako że zamieszkiwali oni w prymitywnych warunkach na pustkowiu posterunku celnego w Papazköpr. Brakowało tu jakiejkolwiek pomocy lekarskiej. Dwoje pierwszych dzieci, Fatma i Omer, zmarło w początkowych miesiącach życia. Czarę goryczy przepełniła śmierć trzeciego dziecka, Ahmeda, który dożył trzech lat. Ojciec zawinął go w całun i pochował w płytkiej jamie wykopanej w piasku rzeki. Następnej nocy mogiłę rozkopały szakale.

Ale Zübejde miała zdrowy organizm. W wieku niespełna 20 lat ponownie, po raz czwarty, oczekiwała rozwiązania. Całym swym jestestwem pragnęła — to zrozumiałe — zdrowego dziecka, ale też, co w tureckim społeczeństwie jest zjawiskiem raczej rzadkim, nie syna, lecz córki. Na szczęście poprawiła się sytuacja ekonomiczna Ali Ryzy. Na okolicznych stokach górskich rosło dużo drzew. Całe fortuny wyrastały tu na handlu drewnem, którego brakowało w pobliskiej Macedonii. Ali Ryza porzucił pracę urzędnika celnego i spróbował szczęścia w tej dziedzinie. Początek był znakomity. Za uzyskane pieniądze wybudował duży, piętrowy dom w Salonikach przy głównej ulicy miasta.

Szczęście jeszcze raz uśmiechnęło się do Ali Ryzy. Poród przebiegł łatwo, a Zübejde zamiast wymarzonej córki urodziła chłopca, zdrowego niebieskookiego blondynka, z zaróżowioną twarzyczką. Ojciec nadał chłopcu imię Mustafa. Na razie tylko jedno, na dodatek niezbyt oryginalne, najczęściej chyba używane w owym czasie. (Drugie imię dodał Mustafie nauczyciel, ale to nastąpiło kilka lat później).

Mimo że urodzenie syna musiało być dla matki ważnym wydarzeniem, Zübejde nie zapamiętała, kiedy to się stało. Metrykalnych ksiąg w Imperium Osmańskim wtedy nie prowadzono i w rezultacie nieznany jest ani dzień, ani miesiąc urodzenia przyszłego Atatürka. Przyjmuje się, że Mustafa urodził się w 1296 roku hidżry, który rozpoczynał się 13 marca 1880, a kończył 12 marca 1881. W dowodzie osobistym Atatürk jako datę urodzin wpisany miał jedynie rok 1880. Niektóre opracowania precyzują tę datę na koniec 1880 roku. Zübejde u schyłku życia opowiedziała Enverovi Behnanovi Şapolyo, iż Mustafę urodziła w okresie zimowych chłodów. Şapolyo — nie wyjaśniając dokładnie, na jakiej podstawie — przyjmuje za datę jego urodzin 4 stycznia 1881 roku, a inny biograf Haluk Şehsüvaroğlu — 13 marca tegoż roku. Sam Atatürk próby ustalenia dokładnej daty urodzin uważał za mało istotne. „Czy nie może być 19 maja”? — zapytał. W dniu tym 1919 roku pasza Mustafa Kemal, lądując w Samsunie, zapoczątkował bowiem zbrojny ruch wyzwalania kraju. I właśnie 19 maja 1881 roku coraz częściej w oficjalnych rządowych publikacjach podawany jest jako dzień narodzin Atatürka.

Pierwsze wspomnienia Mustafy związane są ze szkołą. Ali Ryza był człowiekiem o liberalnych poglądach, raczej niechętnym wobec religii i zwolennikiem zachodnich idei. Chciał wysłać syna do szkoły, w której uczono by nowoczesnej wiedzy, a nie tylko Koranu. Matka — jak większość kobiet tamtej epoki — nie miała żadnego wykształcenia, a przy tym była religijną muzułmanką i marzyła o karierze hafyza lub muzułmańskiego hodży dla swego syna. Chciała wysłać Mustafę do szkółki koranicznej, usytuowanej w sąsiedztwie najbliższego meczetu. Między matką a ojcem doszło wtedy do kłótni. Zübejde nie ustąpiła i postawiła na swoim.

Dla Zübejde rozpoczęcie nauki syna to bardzo ważne wydarzenie. W pierwszym dniu wystroiła go w białe ubranko i przepasała złotą wstęgą, którą owinęła także jego głowę na kształt turbanu. Do ręki włożyła mu imitację złotej gałązki. Nauczyciel szkółki wraz ze swymi uczniami czekał przed ozdobionymi zielonymi gałązkami drzwiami ich domu. Gdy pojawił się nowy uczeń, odprawiono modlitwę, następnie Mustafa skłonił się przed rodzicami oraz przed hodżą i ucałował wszystkich w rękę.

Wygląda na to, że Zübejde upierała się przy szkółce koranicznej, ponieważ chciała uczestniczyć w uroczystości wprowadzenia do niej syna. Pół roku później Ali Ryza bez jakichkolwiek protestów żony zabrał Mustafę z tej szkółki i zaprowadził do nowo otwartej, świeckiej szkoły elementarnej (ilk okulu) prowadzonej przez pana Szemsiego, czyli efendiego Szemsi. Był on szanowanym człowiekiem, toteż do jego imienia każdorazowo dodawano tytuł „efendi” — pan, pisany zarówno w osmańskim, jak i dzisiejszym tureckim bezpośrednio po imieniu i dużą literą. Tak więc od najmłodszych lat Mustafa wzrastał w kręgu dwóch różnych koncepcji życia. Przeszłości reprezentowanej przez matkę i przyszłości, którą zapowiadała postawa ojca.

Niedługo trwało szczęście Ali Ryzy, nastały bowiem bardzo ciężkie czasy dla handlarzy drewnem. Po początkowych sukcesach zaczęły się problemy. Faktycznymi władcami leśnych przestrzeni stali się różni uciekinierzy i zorganizowane bandy zbójeckie. Domagali się od Ali Ryzy okupów i grozili, że spalą jego składy. Ali Ryza udał się do paszy miejscowego wilajetu z prośbą o ochronę przed rozbójnikami. Przedstawiciel władzy wysłuchał go i rzekł: „Najlepiej będzie, jak porzucisz tę robotę z drewnem”. Ali Ryza nie miał innego wyjścia. Nastąpił moment zwrotny w życiu ojca Mustafy. Prawdopodobnie na niefortunnym finale handlu drewnem stracił on swoje oszczędności. Bez powodzenia chwytał się handlu solą. Zaczął też poszukiwać jakiejś urzędniczej posady, ale bez efektu. Było coraz gorzej. Zaczął tracić grunt pod nogami. Wyżywić musiał, oprócz Mustafy, jeszcze dwie córki, Makbule i Nadżije. Szukał zapomnienia w alkoholu. Zmarł po trzech latach zgryzoty, prawdopodobnie w wieku 47 lat. Mustafa miał wtedy zaledwie 7 lat.

Nadżije zmarła prawdopodobnie jeszcze przed ojcem. Zübejde musiała jakoś wyżywić pozostałą przy życiu dwójkę. Na szczęście życzliwy jej brat Hüsejin miał w pobliżu Langazy własne gospodarstwo. Nie odmówił jej gościny. Mustafa po zaliczeniu drugiej klasy musiał pożegnać się ze szkołą. Ale podobało mu się życie na wsi. Biegał po polach i rozwijał się fizycznie. W ramach nowych obowiązków pilnowania upraw wysiadywał wraz z siostrą Makbule wśród pól bobowych i polował na kruki. Obserwował zachowanie zwierząt domowych, uczył się jeździć konno. Wuj okazał się „dzielnym i odważnym człowiekiem”. Swego siostrzeńca uczył władać bronią.

Matka zdawała sobie jednak sprawę, że syn powinien uczyć się dalej. Nie mając innego wyboru, postanowiła wysłać go do swej siostry w Salonikach, aby po dwóch latach wiejskiego życia mógł wrócić do szkoły.

Już wtedy w Mustafie zrodziła się miłość do munduru. Sam pisał o tym w bardzo oszczędnych w słowa wspomnieniach:

 

Naszym sąsiadem był major bej Kadri. Jego syn Ahmed uczęszczał do szkoły wojskowej. Nosił szkolny mundur wojskowy. Gdy go w nim zobaczyłem, zapragnąłem takiego mundurka. Na ulicy widywałem oficerów. Zrozumiałem, iż, aby dojść do ich stopni, muszę wstąpić do liceum wojskowego. Kiedy matka przybyła do Salonik, powiedziałem jej, że chcę się uczyć w szkole wojskowej. Matka bała się wojska i gwałtownie sprzeciwiła się temu. Jednak gdy nadszedł czas, nic jej nie mówiąc, zdałem egzamin i postawiłem matkę wobec faktu dokonanego.

 

Był to rok 1893. Decyzja zaważyła na całym życiu przyszłego Kemala Atatürka.

 

 

 

 

 

 

 

 

JANCZAROWIE I REFORMATORZY

 

 

To, że Mustafa, syn Ali Ryzy i Zübejde, stał się Kemalem Atatürkiem, było głównie wynikiem osmańskiego dziedzictwa nagromadzonego przez wieki. Budowali je przede wszystkim kolejni padyszachowie, zwani także sułtanami. Warto pamiętać, że tytuł padyszacha przysługiwał władcy, czyli TYLKO panującemu sułtanowi, natomiast sułtanami byli tytułowani WSZYSCY członkowie jego rodziny, także kobiety (sułtanki), żyjące w murach osmańskich haremów, ich matki i żony. W tworzeniu tego dziedzictwa mieli swój udział także wielcy wezyrowie, wielcy muftowie, zastępy uczonych ulemów, armia, a przede wszystkim oddziały groźnych janczarów i w końcu niezliczone rzesze poddanych, głównie wiernych, czyli muzułmanów, oraz niewiernych — giaurów. Dla Europejczyków to świat barwny, często okrutny i pełen sensacyjnych wątków. Przy końcu XVIII wieku zaczął on podlegać procesowi przemian, którego ostatni etap stanowiła działalność Kemala Atatürka.

Dlatego przerwę na chwilę opowieść o niebieskookim blondynku z Salonik, aby wskrzesić nieistniejący już świat. Zacznę od armii. Najważniejszą rolę odgrywali w niej przez wieki janczarowie (piechota) i sipahowie (konnica). Jednostki te tworzyły ekskluzywne korporacje, w których obowiązywał ongiś etos religijno-rycerski. Janczarowie bardzo szybko zrozumieli, jaką stanowią siłę. Po śmierci panującego w latach 1451−1481 padyszacha Mehmeda II Fatiha (Zdobywcy) nastąpił konflikt dynastyczny. Wielki wezyr zamierzał osadzić na tronie młodszego syna Fatiha, Dżema. Przeszkodzili mu właśnie janczarowie, którzy obwołali padyszachem jego starszego brata, Bajazyda II (1481−1512). Wielki wezyr za wierność Dżemowi zapłacił głową. Niefortunny pretendent próbował jeszcze walczyć o swój tron, ale pokonany zbiegł na wyspę Rodos. Później przez wiele lat (zmarł w 1495) błąkał się po europejskich stolicach, stanowiąc obiekt rozmaitych targów i propozycji dyplomatycznych.

Świadomość powszechnej demoralizacji janczarów miał już Osman II (1618−1622). Zamierzał przeprowadzić reorganizację formacji w celu wdrożenia większej karności. Pogłoski o tych zamierzeniach dotarły do szeregów janczarskich. Kiedy władca postanowił udać się do Mekki na pielgrzymkę, janczarzy uznali, że jest ona tylko pretekstem, aby zebrać przeciwko nim większe siły wojskowe w Anatolii i Egipcie. Janczarzy podburzeni przez matkę małoletniego Mustafy I — odsuniętego w 1618 r. od tronu z powodu choroby umysłowej — opanowali pałac sułtański, udusili Osmana II i władcą obwołali powtórnie Mustafę (1622). Ponieważ nadal chorował, po roku panowania ci sami janczarzy jego z kolei zrzucili z tronu, wnosząc nań 10-letniego Murada IV (1623−1640).

Od tamtego czasu janczarowie nie raz będą ingerować bezpośrednio nawet w sprawy sułtańskiej sukcesji. U schyłku XVIII wieku zdemoralizowane i buntujące się formacje strzegły już jedynie własnych przywilejów. Zacięcie broniąc swej władzy, stanowili przeszkodę na drodze postępu.

Do janczarskiego wątku jeszcze powrócę po krótkim szkicu na temat dziejów Imperium Osmańskiego, czyli historycznej scenerii opisywanych wydarzeń.

Turkijscy koczownicy podbili wcześniej stojące na wysokim poziomie cywilizacyjnego rozwoju imperia Persów i Arabów. Byli otwarci na wartości reprezentowane przez kultury podbitych narodów. Także język. Perski stał się językiem urzędowym zdobywców, arabski zaś — językiem liturgicznym. W rezultacie najeźdźcy w ciągu kilku stuleci zatracili nie tylko cechy dawnych koczowniczych plemion turkijskich, ale także swój język, który wchłaniał słownictwo podbitych Arabów i Persów. Po kilku wiekach liczbę zapożyczeń w języku elity osmańskiej oceniano na 90 procent używanego słownictwa. Potomkowie wojowników Osmana zapomnieli, że kiedyś byli koczownikami i nazywali się Osmanlylar (Osmańczykami), tak samo jak liczni Słowianie, Żydzi, Grecy czy potomkowie czasami niewiadomego pochodzenia niewolników.

Podstawę Imperium Osmańskiego stanowił islam i ciągłość dynastii osmańskiej. Pochodzenie było w zasadzie nieistotne. Niewolnik, który przyjął islam, często miał szansę na zrobienie większej kariery (jeśli znalazł wpływowych protektorów), niż potomek turkijskich najeźdźców. Wielu konwertytów wykorzystało swoją szansę. Dochodzili do bardzo wysokich stanowisk, ofiarując swoje zdolności nowej, ekspansywnej ojczyźnie.

Osmania była wprawdzie także ojczyzną potomków dawnych turkijskich plemion, lecz nie stanowili oni elity władzy. Łatwiejszy dostęp do niej mieli Osmańczycy „pochodzenia greckiego, bułgarskiego, serbskiego, ormiańskiego, żydowskiego. Urzędnikami osmańskimi stawali się Niemcy, Włosi, Francuzi, Rosjanie, Polacy, niektórzy schwytani w walce, inni z własnej woli. Bez względu na swoje pochodzenie wszyscy byli dumni ze swej nowej tożsamości”.

Metin Kunt, autor cytowanej opinii — wykładowca Fundacji Newtona na Uniwersytecie Cambrigde — dodaje, że w szeregach osmańskiej elity zdarzali się także potomkowie turkijskich zdobywców, lecz „niewielu z nich mogło liczyć na dotarcie do najwyższych rang urzędniczych”.

Czy to dziwne? Nie. Imperium Osmańskie było w intencji jego władców cesarstwem kontynuującym tradycje Bizancjum. Zdobywcy odrzucili tylko religię, ale tym chrześcijanom, którzy dobrowolnie się poddawali, pozostawili świątynie i swobodę kultywowania swej religii. Patriarchat greckiego Kościoła prawosławnego do dziś ma siedzibę w dawnym Konstantynopolu, czyli w Stambule.

Islam jest religią o charakterze misyjnym. Każdy wyznawca ma obowiązek nawracania niewiernych, czyli giaurów, na prawowitą wiarę. Jeśli trzeba, to siłą. Świat dzielił się, według muzułmanów, na „dom pokoju”, czyli kraje należące do wiernych, oraz na „dom wojny” — terytoria zamieszkałe przez giaurów, które wierni winni zdobywać dla islamu. Wojna to nie tylko cel, ale również główny motor rozwoju. Dostarczała łupów i niewolników.

W funkcjonowaniu Imperium Osmańskiego ważną rolę odgrywała także branka — pojmowanie do niewoli ludności cywilnej, także kobiet i dzieci. Dorośli, podobnie jak jeńcy wojenni, trafiali najczęściej na bazary. Dzieci poddawano specjalnej edukacji. Z nich właśnie rekrutowały się najbardziej bitne oddziały osmańskiej armii regularnej — piechota zwana nowym wojskiem, czyli jeni czeri, co po polsku przyjęło się jako janczarowie bądź też regularna konnica sipahi. Zdobyte w brance dzieci stanowiły także narybek elitarnego korpusu paziów, z którego rekrutowała się następnie elita rządząca. Lecz nie korpus elitarny, ale właśnie janczarzy odegrali bardzo ważną rolę w dziejach Imperium Osmańskiego. Był to nie tylko regularny, zawodowy korpus wojskowy, ale i rodzaj bractwa religijnego, silnie powiązanego z bractwem „bektaszi”. Przestrzegali oni celibatu, nie mogli zajmować się handlem, mieli stronić od uciech cielesnych, trunków oraz kawy. Sprzyjało to utrzymaniu dyscypliny i gotowości bojowej. Początkowo janczarowie byli podstawą organizacji militarnej i politycznej państwa osmańskiego. Głównie im kolejni padyszachowie zawdzięczają swoje podboje.

W okresie największej potęgi Imperium Osmańskiego do „padyszacha islamu” należały olbrzymie przestrzenie znajdujące się na trzech kontynentach. W Europie tereny dzisiejszej Grecji, Bułgarii, Albanii, Rumunii, większa część dawnej Jugosławii i Węgier, część Królestwa Polskiego (Podole i część Ukrainy w latach 1672−1699) oraz zamieszkałe przez muzułmańskich Tatarów ziemie wokół Morza Czarnego. Ponadto cały Kaukaz, kraje arabskie na Bliskim Wschodzie, arabska część Afryki oraz enklawy w Azerbejdżanie, w Indiach i w zachodniej Persji. Wojska osmańskie podeszły pod mury Lwowa i dwukrotnie oblegały Wiedeń.

Lecz w sąsiedztwie Imperium Osmańskiego wyrastać zaczęły również konkurencyjne potęgi. Najgroźniejsza stawała się Rosja, której władcy kierowali się także misyjnym przesłaniem. Dla każdego rosyjskiego cara, równocześnie przecież głowy rosyjskiego Kościoła prawosławnego, opanowanie Carogrodu — jak przez Słowian nazywany był Konstantynopol — uprawomocniłoby ich samozwańcze dążenia do roztoczenia „opieki” nad całym chrześcijaństwem obrządku greckiego. Czuli się spadkobiercami prawosławnych cesarzy bizantyjskich. Swe prawa do Konstantynopola uzasadniali więzami wynikającymi z małżeństwa Iwana III z Zoe, siostrzenicą ostatniego cesarza bizantyjskiego — Konstantyna XI.

Misyjna rola Imperium Osmańskiego stała się jedną z przyczyn jego upadku. Sukcesy militarne nie sprzyjały reformom i poszukiwaniu nowych rozwiązań. Zamiast rozwijać gospodarkę i kraj, Osmanowie prowadzili wojny, łatwym sposobem pomnażając dobra biorących w niej udział wojowników.

Pierwsze oznaki zastoju wewnętrznego Porty dostrzegane są w I połowie XVII stulecia, a wiek następny to już wyraźny schyłek Imperium. Groźne niegdyś wojska padyszacha przegrywają kolejne wojny z coraz potężniejszą Rosją. Kurczą się jego posiadłości w Europie. Przy końcu XVIII wieku Imperium Osmańskie było już przysłowiowym kolosem na glinianych nogach. W rządowych gabinetach Europy zaczęły się rodzić koncepcje radykalnego rozwiązania tzw. sprawy wschodniej przez rozbiór ziem należących do Imperium. Carowie coraz śmielej snuli plany zawładnięcia Carogrodem i odzyskania zamienionej na meczet najwspanialszej świątyni prawosławia — Hagia Sophii, kościoła Mądrości Bożej. Lecz na drodze realizacji postulowanego rozbioru stanęła pewna „przeszkoda”. Rozbiór taki na pewno wzmocniłby Rosję i Austrię, którym przypadłyby części posiadłości w Europie. Prusy nie zyskałyby nic. Przebiegłą i konsekwentną dyplomacją król Prus Fryderyk II skierował uwagę tych państw na drugiego „chorego człowieka Europy”. W rezultacie zamiast rozbioru Porty nastąpił pierwszy rozbiór Rzeczypospolitej. Zniknięcie Polski z mapy Europy, a przede wszystkim wzrost potęgi groźnych sąsiadów boleśnie odczuła Porta. Nowej wymowy nabierała miażdżąca przewaga przeciwnika i wyraźne braki techniczne armii osmańskiej podczas wojny z Rosją (1787−1792). Stawało się coraz bardziej oczywiste, że Imperium Osmańskie skazane jest na ten sam los co Polska.

Coraz fatalniej wyglądała sytuacja wewnętrzna kraju. Administracja oparta na wojennych lennach i ściąganych przez nie czynszach skorumpowała się całkowicie. Szerzyły się nadużycia, co z kolei powodowało przeróżne bunty lokalnych paszów i dążenia separatystyczne miejscowych rządców. Na wsi chłop zależny od feudalnych panów nie był zainteresowany zwiększaniem zbiorów, gdyż i tak większość plonów zabierał poborca. W miastach system cechów uniemożliwiał postęp produkcji i dopływ nowych idei oraz rozwiązań. Rozwój gospodarki osmańskiej hamowała także słabość bazy technicznej, wynikająca z niskiego stanu oświaty i kultury, które przeważnie pozostawały w rękach reakcyjnych ulemów.

Słabość i zacofanie Imperium Osmańskiego kontrastowały ze stale potężniejącą Europą nie tylko politycznie, ale w najszerszym sensie cywilizacyjnie. Wyższość Europy przejawiać się zaczęła w dziedzinie militarnej, technicznej, w poziomie nauk ścisłych i w rozwoju przemysłu. Już na początku XIX wieku dla myślących poddanych padyszacha było oczywiste, że jeśli Imperium Osmańskie ma przetrwać, trzeba państwo i społeczeństwo koniecznie, przynajmniej w pewnym stopniu, dopasować do europejskich wzorów. Imperium Osmańskie nadal nie było bowiem państwem w znaczeniu europejskim, ale raczej — jak za czasów Osmana — wspólnotą wyznawców islamu, których jednoczyła dziejowa misja — nakaz krzewienia swojej wiary oraz ciągłość dynastii Osmanów.

Padyszach to władca absolutny, feudalny despota i najwyższy sędzia. Należała do niego nie tylko władza wykonawcza, ale także wydawanie praw i ich komentowanie. Dodatkowo sprawował religijne zwierzchnictwo nad wiernymi jako kalif. Wszyscy współpracownicy oraz tzw. Dywan mieli tylko głos doradczy. Decyzja w każdej sprawie należała do padyszacha.

Teoretycznie władzę padyszacha ograniczało prawo religijne — szariat, bazujące na interpretacji Koranu. Według niego padyszach miał być stróżem praw ustalonych przez Allaha na ziemi. Wspierać go miał wielki mufty. Praktycznie władca niejednokrotnie stawał się marionetką w ręku janczarsko-ulemowskiej kamaryli. Za wszelkie próby ograniczenia jej wpływów zapłacić mógł głową. Wschodnie Cesarstwo Rzymskie upadło wprawdzie w 1453 r., ale pewne, przyswojone przez Imperium Osmańskie jego formy przetrwały aż do detronizacji ostatniego padyszacha. Mehmed II Fatih, zdobywszy stolicę ostatniego Paleologa, z padyszacha-wojownika przeistoczył się w padyszacha-imperatora. Przyjęty przez zdobywców „bizantyński” styl sprawowania władzy będzie kształtował nowe państwo na modłę dawnego Imperium. Styl ten właśnie urabiał najeźdźców na modłę zwyciężonych, sącząc w ich zdrowy organizm truciznę wyrafinowanej, dekadenckiej cywilizacji. Cztery wieki później „chory człowiek Europy” umierał na zarazę również odziedziczoną po Bizancjum.

Interesujące jest przyjrzenie się osobowościom osmańskich władców. Pierwszych dziesięciu — od Osmana do Sulejmana Wspaniałego — cechuje inteligencja, są to jednostki uzdolnione i prężne. Po nich następują intelektualne miernoty, osoby niekompetentne, często zdegenerowane. Oczywiście to nie przypadek, tylko wynik systemu wychowawczego i doboru, który sprawiał, iż nie mógł pojawić się zdolny i energiczny władca. Działały mechanizmy selekcji negatywnej. To samo widać przy obsadzaniu wszystkich stanowisk w kraju. W rezultacie obniżała się sprawność osmańskiej administracji, kwitła prywata, nie liczył się w ogóle interes społeczny, wzrastała biurokracja.

Choroby te uleczyć mogły jedynie reformy. Początkowo wymagała ich głównie sytuacja wewnętrzna Imperium Osmańskiego. Później nacisk na unowocześnienie kraju wypływał również ze strony zachodnich rządów. Wzmocnieniem pozycji Imperium Osmańskiego zainteresowane były Francja i Anglia, jako że kraj ten stanowił jedyną przeciwwagę dla imperialnej polityki Rosji, dążącej do opanowania Carogrodu.

O reformach myślano już w XVIII wieku. Rozumiejący ich potrzebę Selim III (1789−1807) podjął się modernizacji wojska. Przede wszystkim przystąpiono do tworzenia nowej formacji regularnej armii, opartej na europejskich wzorach, musztrze i regulaminie. Także na wzór europejski zorganizowano flotę. W 1792 stworzono sekcję artyleryjską w założonej jeszcze w roku 1770 szkole inżynierów morskich, następnie w r. 1795 — szkołę wojskowo-inżynieryjną. Podejmowano też kroki praktyczne, zreorganizowano artylerię i przystąpiono do przebudowy umocnień w cieśninach chroniących dostępu do Konstantynopola i przejścia do Morza Czarnego. Na linii obrony Dunaju założono magazyny wojskowe. Przy tych wszystkich pracach zatrudniono także instruktorów i specjalistów zagranicznych, głównie z Francji. Znaleźli się wśród nich i Polacy, jak na przykład nieznany z imienia Łazowski. Z polecenia Selima III przetłumaczono na język osmański wiele prac, zarówno z dziedziny strategii, taktyki czy techniki wojskowej, jak i organizacji państwa (np. polską Konstytucję 3 Maja).

W żadnym kraju, w żadnym ustroju nie przeprowadza się łatwo reform, które ograniczają interesy wpływowych grup ludności. Do pierwszej próby sił z przeciwnikami reform doszło już w 1805 r., kiedy padyszach — naglony potrzebą werbunku do nowych oddziałów — zarządził ogólny pobór, zamiast stosować dotychczas istniejący dobrowolny zaciąg. Doprowadziło to do wybuchu tlącej się od dawna niechęci janczarów i ulemów do nowych zarządzeń. Do starć z oddziałami janczarów dochodziło już w poprzednich latach. Teraz podnieśli oni otwarty bunt w Rumelii. Rozbili wysłane przeciwko nim oddziały nowej formacji z Anatolii. Wywołany kryzys wykorzystali zwolennicy reakcji i wymusili zawieszenie reform. Selim III łudząc się, że uniknie ogólnej rewolty, zwolnił swych reformatorskich doradców, odesłał oddziały nowej formacji do Anatolii i powierzył funkcję wielkiego wezyra dowódcy janczarów.

Ta kapitulacja odwlekła klęskę, ale nie odwróciła. W maju 1807 r. oddziały tzw. jamaków (pomocniczych poborowych) zbuntowały się przeciwko rozkazowi noszenia mundurów w stylu europejskim. Przywódca buntowników Kabakczioğlu Mustafa szybko uzyskał potężne poparcie wysokich sfer. Wraz ze swymi stronnikami pomaszerował do stolicy, założył główną kwaterę na Hipodromie (At Meydani) i wszedł w bliski kontakt z kajmakanem wielkiego wezyra oraz z wielkim muftym. Zaopatrzony w listę głównych zwolenników reformy, wraz z buntownikami oraz z rozwścieczonym tłumem rozpoczął krwawą zemstę. Wielu zabito w ich własnych domach, innych zaciągnięto na Hipodrom i tam zgładzono.

Selim III próbował ratować swój tron całkowitym wycofaniem się z reform, ale jego dekret o rozwiązaniu nowych formacji przyszedł zbyt późno. Dnia 29 maja 1807 r. po burzliwym zgromadzeniu na Hipodromie deputacja oficerów janczarów udała się do wielkiego muftego z zapytaniem:

 

Czy sułtan, który przez swe poczynania i zarządzenia działał przeciwko zasadom religijnym uświęconym przez Koran, może dalej panować?

 

Mufty w interesie religii muzułmańskiej i domu Osmanów zatwierdził pozbawienie Selima III władzy, a nowym sułtanem proklamowano jego kuzyna Mustafę. Wzorowane na Europie siły zbrojne zostały natychmiast rozwiązane, a przywódcę buntowników mianowano dowódcą fortyfikacji nad Bosforem.

Triumf reakcji nie wytrzebił jednak zasianego ziarna reform. Pogrom przeżył jeden ze zwolenników przemian, pasza Bajrakdar Mustafa. W 1805 roku brał on wprawdzie udział w rewolcie janczarów przeciwko europeizacji armii, ale niedługo potem opuścił szeregi antyreformatorskie. Po majowej rebelii 1807 roku przebywał w Ruszczuku (dziś Russe w Bułgarii), pozostając poza zasięgiem zemsty motłochu. Nie cofnął poparcia dla reform i jego bezpieczna kwatera stała się miejscem zbornym wszystkich przeciwników reakcji.

W lecie 1808 r. Bajrakdar Mustafa podjął ofensywę. Wielki wezyr, pasza Czelebi Mustafa, właściwie pozbawiony władzy przez janczarską reakcję, stał wciąż w Adrianopolu (dziś Edirne) z armią rumelijską. Pasza Bajrakdar Mustafa ze swymi sprzymierzeńcami przeniósł się więc z Ruszczuku do Adrianopola i połączył z siłami wielkiego wezyra. Razem ruszyli na Konstantynopol i zdobyli kontrolę nad miastem. Padyszach Mustafa IV przezornie rozkazał zgładzić swego poprzednika, zwolennika reform, Selima III (ten sam los spotkałby również i Mahmuda, syna Selima, gdyby nie zdołał uciec na dach pałacu sułtańskiego, skąd ściągnęli go buntownicy). Rewolta obaliła Mustafę IV i ogłosiła sułtanem jego brata jako Mahmuda II (1808−1839).

Wielkim wezyrem został pasza Bajrakdar Mustafa. Pozostał wierny programowi reform. Przede wszystkim przywrócił oddziały nizam-i, ale pod nową nazwą. Wydał pewne reformatorskie edykty i zwołał wielkie zgromadzenie wysokich urzędników, gubernatorów, paszów i innych przedstawicieli armii z całego Imperium.

Zwołane przez wielkiego wezyra gremium udzieliło mu poparcia dla programu reformy korpusu janczarów. Bajrakdar Mustafa nie zdołał jednak zrealizować planów, zaś zagrożeni janczarowie po raz kolejny dowiedli, że nie zamierzają zrezygnować z przywilejów. Bajrakdar Mustafa zginął w płonących ruinach swojej rezydencji, w których na prawie dwadzieścia lat pogrzebane zostały wszelkie projekty reorganizacji janczarów.

 

 

Młody bej Mustafa Kemal. Jeszcze w obowiązującym osmańskim fezie

 

Żyły one jednak w umyśle panującego, wyniesionego przez Bajrakdara Mustafę, władcy. Czekał tylko na stosowną chwilę. Oblężenie twierdzy Missolonghi przez greckich powstańców w 1826 r. zachęciło Mahmuda II do ponownej realizacji najbardziej ryzykownego projektu poprzedników w dziele reformy — stworzenia armii nowego typu, wyszkolonej i wyekwipowanej po europejsku. Dekretem z 28 maja 1826 r. powołano nowy korpus. Janczarowie jako formacja wojskowa mieli nadal istnieć, ale każdy batalion stacjonujący w stolicy powinien dostarczyć 150 ludzi do nowej formacji. Chociaż była ona w rzeczywistości przywróceniem do życia oddziałów nizam-i Selima III, ostrożny padyszach w swym rozkazie unikał wszelkich wzmianek o reformach i reformatorach. Przeciwnie, przedstawiał nowe siły zbrojne jako odbudowę wojskowego porządku Sulejmana Wspaniałego. Padyszach podkreślił nawet, iż nowe siły zbrojne nie będą szkolone przez instruktorów chrześcijańskich ani cudzoziemskich, lecz wyłącznie przez oficerów muzułmańskich.

Jednakże janczarzy nie dali się przekonać. 15 czerwca — 9 dni po formalnym utworzeniu nowego korpusu — pięć batalionów, przewracając kotły do zupy, co było tradycyjnym wyrazem buntu, zgromadziło się na At Meydanie, gdzie wkrótce ściągnął rozwścieczony tłum, szukający okazji do powtórzenia masakry z 1807 r. Padyszach — prawdopodobnie przewidując taką reakcję — poczynił kroki, aby na zawsze uwolnić się od problemu przytłaczającego Imperium Osmańskie. Miał poparcie większości ludności niechętnej janczarom. Jego dowódca wojskowy, Kara Hüsejin, przybył z wojskiem i działami. Półgodzinny ogień armatni skierowany na zapchany tłumem plac i janczarskie koszary zniweczył wielowiekową instytucję, stanowiącą niegdyś postrach Europy, później zaś padyszachów i ich poddanych. Wydana tego samego dnia proklamacja znosiła korpus janczarów, a w jego miejsce ustanawiała nową armię, zwaną później „asakir-i mansure-i muhammediye” — zwycięzcy żołnierze muzułmańscy. Miesiąc później, pod pretekstem wzniecania rewolty, na znak protestu przeciwko zniszczeniu janczarów rozwiązał bractwo derwiszów bektaszijje, od wieków ściśle związane z korpusem janczarów. Zostało one wyjęte spod prawa, zburzono jego klasztory, dokonano publicznej egzekucji trzech przełożonych, a pozostałych wygnano.