Strona główna » Dla dzieci i młodzieży » Bajki o dzielnym Isztwanku

Bajki o dzielnym Isztwanku

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-65068-42-2

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Bajki o dzielnym Isztwanku

Jest to drugie wydanie książki, która została napisana na motywach węgierskich bajek ludowych. To opowieści z krainy baśni, pełne przygód nie z tej ziemi, pełne barwnych postaci, nierzadko bardzo dramatycznych, pełne zaczarowanych miejsc. Książka została wzbogacona pięknymi ilustracjami słynnego grafika Janusza Stannego.

 

Polecane książki

  Misją Autora jest pomaganie ludziom spowalniać proces starzenia się i zoptymalizować stan ciała na całą długość życia. Swój program opiera na diecie o niskim indeksie glikemicznym, przeciwzapalnej, praktykowaniu regularnej aktywności fizycznej, medytowaniu i wysypianiu się. Teraz i Ty dowiesz się,...
„Villa Maluschyn 1412-2012. 600 lat Parafii św. Mikołaja w Maluszynie. Księga Jubileuszowa” to praca zbiorowa pod redakcją Łukasza Kopery i Andrzeja J. Zakrzewskiego” Publikacja jest zbiorem tekstów naukowych, wspomnień i fotografii o dziejach miejscowości i parafii Maluszy...
    Procho pod wpływem opowieści wujka Tośka postanawia odnowić stary zwyczaj i uprowadzić dziewczynę, w której się zakochał; pojawia się jednak nieprzewidziana okoliczność. Kało, Nyny i Masingro jadą srebrnym hummerem do Warszawy, by wykupić niepoprawnego hazardzistę Grastusia, który zadłużył się w...
  Załóżmy, że w czasy poprzedzające wybuch Powstania Warszawskiego trafia kilkuset współczesnych żołnierzy z początku XXI wieku z nowoczesnym sprzętem, wyszkoleniem i wiedzą. Mają pewien wpływ na rzeczywistość, a także czas, aby starannie przygotować tę jedyną w swoim rodzaju ope...
Gdy Lucy poznaje Michaela Finna z miejsca ulega jego urokowi. Jeszcze tego samego dnia zaczyna się ich romans. Lucy zakochuje się w Michaelu, lecz wie, że nie powinna liczyć na nic poważnego. Nie należy przecież do eleganckiego, korporacyjnego świata. Dlatego postanawia zerwać tę znajomość, ale ...
Z badań wynika, że ponad pięć procent populacji cierpi z powodu zaburzeń odżywiania, a pośród dziewcząt i młodych kobiet odsetek jest znacznie wyższy. Ta książka pomaga ocenić, czy choroba nie dotknęła także nas lub naszych bliskich. Zawiera wiele przykładów, informacji oraz inspiracji potr...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Klara Molnar

Ilustracje:Janusz Stanny

Zdjęcie autorki:Łukasz Zandecki

Redakcja:Anna Skarżyńska

© Copyright Klara Molnár

© Copyright Janusz Stanny

© Copyright Studio EMKA

ISBN 978-83-65068-42-2

Wydawnictwo Studio EMKA

ul. Królowej Aldony 6, 03-928 Warszawa tel./faks 628 08 38

wydawnictwo@studioemka.com.pl

www.studioemka.com.pl

Wszelkie prawa – włącznie z prawem do reprodukcji tekstów w całości lub w części, w jakiejkolwiek formie – zastrzeżone.

Warszawa 2003

Skład i łamanie: ANTER s.c., ul. Tamka 4, Warszawa

Skład wersji elektronicznej:

Virtualo Sp. z o.o.

Mojemu mężowi, który książkę tę ze mną przygotował

Bajka o dzielnym Isztwanku

Moja bajka jest tak prawdziwa jak to, że słońce jest złociste, a na niebie co wieczór zapalają się gwiazdy. Słuchajcie mojego bajania, wy, drogie dzieci, a po latach przekażcie tę opowieść waszym wnukom.

Był sobie raz za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, jak dobrze pamiętam, w przepięknym Siedmiogrodzie potężny, ogromny las.

W samym środku tego lasu, na leśnej polanie, stał malutki, śliczny, kolorowy domek. W domku tym, po śmierci rodziców, żyli samotnie: Isztwanek i trzy jego niezwykłej urody siostrzyczki: starsza – Marika, młodsza – Żużika i najmłodsza – Julika. Wszystkie tak piękne, że nawet słońce traciło na blasku przy ich urodzie. Byli szczęśliwi. Nikt nie mącił ich spokoju. Całe rodzeństwo zgodnie pracowało, nie szczędząc sił. Dziewczynki prały, prasowały, gotowały, śpiewając przy tym wesoło. Isztwanek, korzystając z dobrodziejstw lasu, starał się zaspokajać potrzeby wszystkich czworga. Każdego wieczoru zmęczeni, ale zadowoleni ze swej pracy udawali się na spoczynek.

I tak spokojnie mijał im czas. Aż pewnego razu dom ich napełnił się wielkim smutkiem. Tamtego właśnie dnia rano Julika poszła nad potok prać bieliznę. Na próżno jednak Isztwanek i pozostałe dwie siostrzyczki oczekiwali jej powrotu. Nie wracała. Przeszukali wspólnie cały las. Zaglądali wszędzie. Płakali, rozpaczali. Nadaremnie.

Następnego dnia Żużika poszła zbierać grzyby na kolację. Nieszczęścia, niestety, chodzą parami.

Co się stało, później wam opowiem… Tymczasem w domu Isztwanek i Marika zaczęli się niepokoić:

– Kochany braciszku – rzekła dziewczynka – przeczuwam coś złego. Żużika już dawno powinna była wrócić do domu. Gdzie ona może być tak długo? – pytała zmartwiona. Isztwanek, choć sam miał w oczach łzy, starał się pocieszać siostrę, mówiąc do niej:

– Nie bój się. Nie lękaj. Zanim gwiazda poranna wzejdzie na niebie, ona na pewno wróci!

Wzeszła gwiazda poranna, a za nią wszystkie pozostałe, zalewając swym blaskiem niebo, ale Żużika nadal nie wracała. Szukali, szukali, nawet tam gdzie ptak nie zdoła dolecieć, lecz Żużiki znaleźć nie zdołali.

Wracali do domu, gorzko popłakując. I tak zmorzył ich sen. Rano, kiedy przyszło przebudzenie, zastali poranek tak słoneczny, jakby natura chciała zażartować z ich zasmuconych serc.

Oboje jak co dzień umyli się, ubrali, a Isztwanek tak rzekł:

– Droga moja Mariko, straciliśmy rodziców, dwie siostry. Zostaliśmy tylko we dwoje, ty dla mnie i ja dla ciebie, sami na całej ziemi. Ja teraz pójdę do lasu strugać krzyże dla naszych siostrzyczek, aby choć tyle pozostało po nich śladu. Ty idź pod Leśną Skałę nazbierać pięknych kwiatów. Ale uważaj bardzo na siebie, aby i tobie nie przytrafiło się co złego. Ja zaś pobiegnę co sił w nogach, aby jak najprędzej powrócić.

I tak rozstali się, każde idąc w swoją stronę.

Zmierzchało, słońce prawie skryło się za horyzontem, kiedy Isztwanek zbliżał się do domku. Spostrzegł, że w okienku nie świeci się, jak zazwyczaj, znajome światełko. Przyśpieszył kroku i krzyknął z daleka:

– Dobry wieczór, Mariko! Gdzie jesteś? Gdzie się ukryłaś?

Ale jego pytania pozostawały bez odpowiedzi.

Domek, jeszcze przed kilkoma dniami tak pełen gwaru i wesołości, teraz patrzył niemo swymi ciemnymi oczyma na chłopca. Isztwanek wpadł do środka, potem wybiegł z powrotem, obiegł cały domek i popędził przez las, nawołując ze wszystkich sił siostrzyczkę. Ale odpowiedzią na jego rozpaczliwe wołanie było jedynie senne, obojętne pohukiwanie sowy.

Wrócił do domu zupełnie wyczerpany. Patrzył i patrzył na puste łóżeczka siostrzyczek, a sercem jego targał ból. Osunął się na ziemię, bezgłośnie powtarzając słowa, jak czynią to modlący się w rozpaczy:

– Nie wiem, jakie złe moce ani czyje okrucieństwo rozdzieliło nas, lecz czuję, jestem tego pewien, że żyjecie. Przysięgam na wszystko, co mi najdroższe, że was odszukam! Gdyby nawet przyszło mi stoczyć walkę ze wszystkimi czarownicami i smokami tego świata, odszukam was!!! – powtarzał.

Następnego dnia ocknął się obolały, jakby powrócił ze złego snu, i wodząc zmęczonymi oczyma po pustym domu, uświadomił sobie ponownie swoje nieszczęście. Wiedział, że czekają go trudne dni. Ale te myśli dodały mu takich sił, że nagle poczuł się zdolny przenosić góry. Wyskoczył sprężyście z łóżka, pośpiesznie spakował węzełek i leśną ścieżynką wyruszył w drogę. Wędrował, wędrował, lecz im dłużej szedł, tym mocniej ogarniała go rozpacz.

„Gdzie pójść, w którą stronę skierować kroki w tym bezkresnym lesie?” – myślał.

Nagle usłyszał dziwny szelest dochodzący z rosnącego nieopodal sitowia. Spojrzał w tę stronę i spostrzegł siedzącą nad brzegiem rzeki malutką kaczuszkę, bajecznie kolorowo upierzoną, z główką ukrytą w skrzydełkach.

– Witaj, kaczuszko, dlaczego taka smutna siedzisz na brzegu? – zapytał Isztwanek.

– Jak nie przesiadywać, jak się nie smucić – na to ona. – Zobacz, ile ran zadali mi myśliwi. Fruwać nie mogę, pływać także nie. Moich przyjaciół albo pozabijano, albo wypłoszono. Zostałam sama tu na brzegu i nie wiem, co się ze mną stanie – powiedziała przygnębionym głosem.

– Nie martw się, kaczuszko. Ja ci pomogę, ja cię uleczę – rzekł Isztwanek.

Wyrwał z koszuli strzępek płótna i opatrzył nim biedne kaczątko. Opowiadał przy tym, jakie to wielkie nieszczęście go spotkało. I o tym, że teraz idzie na poszukiwanie swoich siostrzyczek, chociaż tak naprawdę to nie wie, w którą stronę się zwrócić.

Kaczuszka odezwała się w te słowa:

– Widzę, że jesteś dzielnym, dobrym chłopcem. Na pierwsze me wezwanie bez wahania przybyłeś z pomocą, ratując moje życie. Twoja dobroć zasługuje na nagrodę. Powiem ci, gdzie znajduje się twoja najmłodsza siostra. – I zaczęła swą opowieść.

Otóż kiedy Julika prała nad brzegiem bieliznę, kaczuszka razem ze swymi kaczymi przyjaciółmi pływała po rzece. Niespodziewanie z niesamowitym łoskotem wypłynął na powierzchnię wody smok siedmiogłowy i porwał dziewczynkę, kryjąc się w mgnieniu oka wraz z nią w odmętach. Ten smok siedmiogłowy mieszka w rzecznych głębinach w olbrzymim srebrnym zamku. I tam właśnie więzi Julikę.

Chłopiec, usłyszawszy tę opowieść, ucieszył się bardzo i serdecznie uściskał kaczuszkę. Ale po chwili znowu się zasmucił i powiedział:

– Wszystko na próżno! Moja ukochana siostrzyczka co prawda żyje, lecz do srebrnego zamku nigdy dostać się nie zdołam. Nawet nie wiem, którędy tam pójść.

– Nie do wejścia trzeba dotrzeć – rzekła kaczuszka. – Tam żywy i tak nie wejdziesz, gdyż strzegą go dzień i noc straszne potwory, będące na służbie u smoka siedmiogłowego. Widzisz, o tam, lilie wodne? Tworzą one gęsty okrąg. Otaczają komin wodnego zamku. Musisz spuścić się nim w dół. A prowadzi on prosto do komnaty, w której zamknięta jest twoja siostra. Kiedy smok przybędzie do zamku, wejdzie najpierw do jej pokoju. Ty wcześniej dobrze się w nim ukryj. Czekaj na moment, aż smok ze swej najgrubszej szyi zdejmie srebrny naszyjnik, dający mu nadzwyczajną siłę. Wtedy nie zawahaj się. Masz czarodziejskie pióro – powiedziała kaczuszka i wyjęła ze swego ogona najdłuższe, najbarwniejsze z piór. – Celuj nim w największą głowę smoka. Dopóki pióro będzie w locie, ty staraj się jak najszybciej wyrzec czarodziejskie zaklęcie:

Piórko, piórko, szybko leć,prędko, prędko zmień się w miecz.

A wtedy zobaczysz, co się stanie.

Chłopiec pięknie podziękował kaczuszce za cenny dar, a ta, życząc mu szczęśliwej drogi, w mig zniknęła w rzecznym sitowiu.

Isztwanek natychmiast zabrał się do pracy. Z sitowia splótł potężną linę. Ostrożnie dopłynął do wykrotu porośniętego liliami. Wokół panowała niczym niezmącona cisza. Powoli zaczął opuszczać: się w dół. Coraz niżej i niżej. Aż znalazł się w komnacie. Jaka ona była piękna! Cała w srebrze. Srebrne ściany, srebrna podłoga, srebrne krzesła i stoły. Wszystko było srebrne.

I nagle – o Boże! Kogóż on widzi smutnie siedzącego na krawędzi łóżka? To przecież jego ukochana siostrzyczka Julika głaszcząca delikatnie siedzącego na jej kolanach małego pieska.

Dziewczynka, kiedy spostrzegła brata, pomyślała w pierwszej chwili, że to sen. Z wielką bojaźnią ruszyła w kierunku chłopca, aby nie rozpłynęła się nagle, tak jak się pojawiła, jego kochana postać.

Ale to jawa! Nie sen!

Zaczęli się ściskać i całować ze wszystkich sił, a po policzkach strumieniami płynęły im łzy.

Isztwanek pośpiesznie opowiadał siostrzyczce, jak to uratował kaczuszkę, a ta wskazała mu drogę do zamku, o zaczarowanym piórze i wreszcie o tym, że trzeba odnaleźć jeszcze dwie pozostałe siostrzyczki, Żużikę i Marikę, utracone za przyczyną złego losu.

Nie