Strona główna » Obyczajowe i romanse » Damien. Bracia Slater. Tom 5

Damien. Bracia Slater. Tom 5

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-66436-18-3

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Damien. Bracia Slater. Tom 5

Piąty tom bestsellerowej serii Bracia Slater, która uwiodła tysiące czytelniczek na całym świecie!

Alannah Ryder zawsze cierpiała w milczeniu. Czasem cisza stawała się tak ogłuszająca, że doprowadzała ją niemal do szaleństwa. Kiedyś zamarzyła o przygodzie, o czymś innym niż zwykłe życie, które wiodła. Marzenie, którym był przystojny uwodziciel, odwróciło się przeciwko niej i sprawiło, że Alannah kompletnie się załamała.

Damien Slater był przyczyną wszystkich nieszczęść w życiu ukochanych osób. Decyzja, którą podjął, gdy miał zaledwie piętnaście lat, zniszczyła życie jego braci i nie mógł zrobić nic, aby to zmienić. Najboleśniejsze było to, że zrujnował życie jedynej kobiety, która pragnęła zostać z nim dłużej niż jedną noc. Ta myśl nieomal zniszczyła też jego.

Chwilowa ucieczka pomogła mu się uleczyć, ale jego powrót do Irlandii wywołał jeszcze większy ból Alannah.

Czy pojawi się między nimi iskra, która na nowo wznieci ogień w ich sercach?

___

L.A. Casey – bestsellerowa autorka „The New York Times” i „USA Today”. Pochodzi z Irlandii, mieszka w Dublinie. Jej życie składa się z dwóch podstawowych elementów: wychowywania cudownej córeczki oraz „czarowania” kolejnych powieści. Uwielbia rozmawiać ze swoimi fankami na Facebooku. Zainspirowana literaturą erotyczną ciężko pracowała nad własną książką i determinacją wywalczyła jej wydanie. Całe szczęście! Tak powstał kultowy "Dominic" z serii Bracia Slater. Choć miała zaledwie dziewiętnaście lat, przygodę z pisarstwem rozpoczęła od hitu. "Dominic" według recenzji sklepu internetowego Amazon to spektakularny sukces i bestsellerowa książka.

Polecane książki

"Stawiłem sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu. / Od królewskich piramid sięgający wyżej; / Ani go deszcz trawiący, ani Akwilony / Nie pożyją bezsilne, ni lat niezliczony" (fragment)...
    „Książka Wiek XIX. Przedstawienia mówi więcej o obrazie naszego ówczesnego świata, horyzontów myśli i świadomości niż o teatrze jako tworze artystycznym czy miejscu, w którym uprawia się Wielką Sztukę. I dobrze, bo przecież teatr XIX wieku nie pozostawał poza ówczesną rzeczywistością. Jestem prz...
Wiersze Norberta Zapory budzą wzruszenia, które zwykle odbierają głos. Miłość i śmierć — wielkie żywioły burzące spokój i ciszę, niezależne od człowieka, a jednak określające jego los. Wiersze Norberta Zapory otwierają świat, w którym wzruszenia i zamyślenia są silniejsze od logiki i rozsądku. Dopro...
Zamach, który zmienił nasz naród W grudniu 1922 roku nowa Rzeczpospolita Polska demokratycznie wybrała swego pierwszego prezydenta Gabriela Narutowicza. Ponieważ zagłosowała na niego między innymi partia żydowska, wroga jej frakcja antysemitów domagała się od niego rezygnacji. Już po kilku godzinach...
Anka jest nieustannie zaskakiwana przez życie i najbliższych. Nie dość, że przeprowadza się na znienawidzoną wieś, że nareszcie przeciwstawia się toksycznej szefowej,  że w wieku czterdziestu lat ma zostać babcią, to w dodatku sama się zakochuje. I nie byłoby w tym nic szczególnego, gd...
Pewnej nocy w Chicago młoda dziewczyna jest świadkiem próby morderstwa na nieznajomym mężczyźnie. Całą sobą odczuwa, że od tego czy ten człowiek przeżyje zależą jej dalsze losy. Ratuje go nie mając świadomości jak bardzo skomplikuje tym swoje życie. Od tamtego momentu wszystko się zmienia. Komu pokr...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa L. A. Casey

Dla wszystkich tych,

którzy pokochali Damiena i Alannah
od pierwszej części.

Tę książkę dedykuję Wam.

Prolog

Pięć i pół roku temu…

Bycie przyjaciółką wszystkich jest do dupy.

Myślałam o tym, gdy okręcałam na palcach swoje czarne kosmyki włosów i patrzyłam w sufit. Nagle łóżko pode mną ugięło się, co wyrwało mnie z zamyślenia. Skrzywiłam się, kiedy mój spokój i cisza zostały przerwane. Spojrzałam na moją najlepszą przyjaciółkę, która jedną ręką, dla równowagi, trzymała się łóżka, a drugą zakładała szpilki.

Bronagh Murphy była moim przeciwieństwem pod każdym względem. Kiedy nie próbowała stać się niewidzialna, była głośna, pyskata i miała swoje twarde zasady. Była też zabawna i miała zajebiste ciało, chociaż uważała inaczej.

To, że zaprzyjaźniłam się z Bronagh, wyszło przypadkiem. Właściwie dopiero kilka tygodni po tym, gdy Bronagh obroniła mnie przed szkolną dręczycielką, postanowiłyśmy dać sobie prawdziwą szansę. Potem szybko odkryłyśmy, że jesteśmy prawdziwymi BFF i po prostu musimy ze sobą przebywać cały czas.

Chociaż tak naprawdę nasza relacja wymagała od Bronagh więcej wysiłku, bo nie była duszą towarzystwa. Ja z łatwością nawiązywałam znajomości, gdy tego chciałam, ale ona – wręcz przeciwnie. Nie potrafiła zaufać ludziom, więc nawet to, że stałam się jej koleżanką, było cudem. Chodziłyśmy do jednej klasy przez całe gimnazjum, a w podstawówce często widywałam ją na korytarzach, ale nigdy tak naprawdę jej nie poznałam. Nikt nie poznał… dopiero gdy Dominic i Damien Slaterowie przeprowadzili się do naszego miasta i trafili do naszej klasy, a potem Nico dosłownie ją osaczył, nie miała wyboru i musiała się na niego otworzyć.

Damien Slater. Moje myśli odpłynęły. Od czego by tu zacząć…?

Oblizałam wargi.

Damien Slater był… mój Boże, on był idealny. Absolutnie cudowny, bardzo wysoki, smukły, lecz umięśniony, miał amerykański akcent i potrafił mnie rozśmieszyć. Miał identycznego brata bliźniaka, ale według mnie zupełnie nie przypominał Nica. Od chwili, gdy kilka miesięcy temu po raz pierwszy go ujrzałam, wiedziałam, że potajemnie będę mieć na jego punkcie obsesję. Nie wiedziałam tylko, że będę o nim rozmyślać dwadzieścia cztery pieprzone godziny przez siedem dni w tygodniu.

Zanim poznałam Damiena, nigdy wcześniej tak naprawdę nie zabujałam się w chłopaku. Dostrzegałam przystojniaków w szkole, a seksowni celebryci bez wątpienia przyciągali moją uwagę jak w przypadku każdej innej nastolatki, ale nie miałam nikogo, o kim mogłabym fantazjować. Jednak to się zmieniło, gdy po raz pierwszy zobaczyłam Damiena. Mimo że był bardzo powściągliwy, wiedziałam, że ma świetną osobowość, i chociaż zabrzmi to banalnie – wyglądał, jakby wyrzeźbiły go same anioły. Był jedną z tych osób, które nigdy nawet nie spojrzałyby w moją stronę, i wiedziałam o tym.

Dziesięć sekund po tym, gdy go zobaczyłam, zaczęłam sobie wyobrażać nasz ślub. Mój żołądek fiknął koziołka, kiedy wyobraziłam sobie jego niemal białe blond włosy kontrastujące z czarnym smokingiem, gdy mówiliśmy sobie „tak”. Jego szare oczy wpatrywałyby się w moje, kiedy deklarowałby mi miłość aż po grób przy wszystkich zebranych. A jego pełne różane usta byłyby jak aksamit, gdy całowałby mnie żarliwie. Jego uśmiech wymazywałby każde moje zmartwienie, strach i zastępował je nadzieją. Jego potężne dłonie trzymałyby moje, gdy spacerowalibyśmy ulicą.

Po kolejnych dziesięciu sekundach dotarło do mnie, że nie mam szans. Chyba każda dziewczyna w naszej klasie, i pewnie w całej pieprzonej szkole, miała takie same wizje jak ja, bo wszystkie wyrywały się, by być pierwszymi, na których on skupi uwagę.

Trudno się do tego przyznać, ale Damien pochłaniał sporą część mojego życia, a byliśmy ledwie znajomymi. Jeśli to nie robiło ze mnie żałosnej osoby, to nie wiem, co by mogło. Na szczęście nikt nie wiedział o moim zawstydzającym zauroczeniu… poza Bronagh, która była aż nazbyt spostrzegawcza.

– Alannah. – Szturchnęła mnie nogą. – Co tak wzdychasz?

Odwróciłam się w jej stronę.

– Co?

– Ciągle wzdychasz.

Naprawdę?

– Przepraszam, po prostu rozmyślam.

Bronagh popatrzyła na mnie, unosząc brwi o idealnym kształcie.

– O Damienie?

Poczułam, że policzki mi płoną. Bronagh to moja najlepsza przyjaciółka, chociaż ten tytuł był dość świeży, więc jeszcze nie znała głębi moich uczuć do Damiena. Nikt nie znał, a jeśli będę miała w tej kwestii coś do powiedzenia, to nikt się o tym nie dowie.

– Tak – wymamrotałam. – O Damienie.

Bronagh uśmiechnęła się szelmowsko.

– Jesteś taka urocza, gdy się czerwienisz.

Tak, bo każda osiemnastolatka chce być tak postrzegana. Jako słodka.

Kopnęłam ją żartobliwie.

– Daj mi spokój.

– Przepraszam – powiedziała, ale rozbawienie iskrzyło w jej jasnozielonych oczach. – Zapomniałam… jaką jesteś introwertyczką.

– Wcale nie. Ty nią jesteś.

– Ja? – Bronagh zaśmiała się rozbawiona. – Mówisz poważnie?

Pokiwałam głową.

– A która z nas zamykała się w sobie przez lata?

– Celowo odpychałam od siebie ludzi. Ty nie.

Nie odpowiedziałam, bo Bronagh znowu uniosła brew i popatrzyła na mnie, a na jej różowych ustach pojawił się znaczący uśmiech.

– Dobra – mruknęłam. – Jestem trochę introwertyczna, ale to mi pasuje. Kiedy próbuję być bardziej otwarta, nic mi nie wychodzi, więc tamta wersja jest bezpieczniejsza.

– Czy coś ci kiedykolwiek nie wyszło?

Powinna była zapytać, kiedy coś w ogóle mi wyszło.

Przewróciłam oczami.

– Z Damienem.

Przyjaciółka zmarszczyła brwi.

– Jesteś jego koleżanką, jego jedyną koleżanką poza mną, ale ja chodzę z jego bratem. W przeciwnym razie pewnie by do mnie uderzał, a potem nigdy by się do mnie nie odezwał, gdyby zrozumiał, że nie jestem zainteresowana.

– Przecież nie kolegujemy się tak naprawdę. Widuję go poza szkołą tylko dlatego, że przebywam z tobą, a więc też z Nico. A gdzie Nico, tam i Damien.

– Alannah…

– Nie podoba mi się, gdy ze mną flirtuje, bo wiem, czego chce – przerwałam Bronagh, przełykając ślinę. – Otwarcie mówi o tym, że nie interesują go związki dłuższe niż igraszki pod kołdrą, ale ja nie chcę tylko uprawiać z nim seksu. Nie chcę znaleźć się na jego liście zaliczonych panienek. Naprawdę go lubię. Szkoda, że on mnie nie.

Bronagh wyciągnęła rękę i położyła dłoń na moim kolanie.

– Przykro mi, Lana. Żałuję, że nie jest inaczej.

– On jest super taki, jaki jest – powiedziałam z naciskiem. – Ale chciałabym, żeby mnie lubił. Nie chcę być jak Destiny czy Lexi. One zmieniają facetów jak rękawiczki, ale ja tak nie potrafię. Nie mogę być jak one tylko po to, by przyciągnąć jego uwagę. Po prostu… Chciałabym, żeby widział we mnie kogoś więcej niż tylko dziewczynę na jedną noc… Rozumiesz?

Bronagh pokiwała głową.

– Tak, rozumiem.

Atmosfera nagle stała się przygnębiająca, a ja poczułam się winna.

– Przepraszam, Bee. Psuję ci humor, a dzisiaj jest nasz ważny dzień.

Przekrzywiła głowę.

– To znaczy?

– Twoja myszka została rozdziewiczona – powiedziałam głosem pozbawionym emocji. – To ważny dzień.

Bronagh wytrzeszczyła oczy, a potem złapała poduszkę i uderzyła mnie nią. Wybuchnęłam śmiechem, a kiedy zrobiła to mocniej, piszczałam i krzyczałam głośniej.

– Ale z ciebie suka.

Uśmiechnęłam się szeroko.

– I tak mnie kochasz.

– Tak – odparła. Brzmiała, jakby właśnie coś zrozumiała. – Kocham.

Wiedziałam, że zaakceptowanie mnie jako przyjaciółki było dla niej trudne, a troszczenie się o mnie – jeszcze trudniejsze.

– Hej – powiedziałam, przyciągając jej uwagę. – Ja też cię kocham, co oznacza, że jesteś na mnie skazana do końca życia. Nico będzie musiał przywyknąć do tego, że zostanę waszym piątym kołem u wozu.

Moja przyjaciółka prychnęła.

– On uważa, że jesteś śliczna, więc nie będzie miał nic przeciwko.

Niemal się zakrztusiłam.

– Niemożliwe!

– Właśnie że tak. – Zachichotała. – Kiedyś o tym rozmawialiśmy i nie mam nic przeciwko, bo wiem, że jesteś jedyną dziewczyną w szkole, która woli Damiena zamiast niego.

To prawda.

– Laska. – Skrzywiłam się. – Nico jest… ble.

Bronagh wybuchnęła śmiechem.

– Damien to jego bliźniak. Są identyczni. Dosłownie wszystko mają takie same. Cóż, oprócz koloru włosów, ale poza tym wszystko.

Nie zgadzałam się.

– Spójrz tylko na nich. To zupełnie inni ludzie. Ciężko to wyjaśnić, ale dla mnie nie są identyczni, chociaż tak wyglądają. Czy w Damienie widzisz Nica?

Bronagh pokręciła głową.

– Na początku tak, ale teraz już nie. Dominic ma przytłaczającą osobowość, której jego ciało nie potrafi pomieścić.

– A skoro mowa o tym kochasiu. – Wygięłam usta w uśmiechu. – Czy to… no wiesz… bolało?

Policzki Bronagh zaczerwieniły się, ale nieśmiało pokiwała głową.

– Na początku szczypało, potem było niekomfortowo, a później wszystko się zmieniło i było wspaniale. Ból nie był tak okropny, jak się spodziewałam, ale gdyby Dominic nie był tak skupiony na tym, by było mi dobrze, to pewnie czułabym to samo, co wszyscy ludzie za pierwszym razem.

– Dobrze wiedzieć. – Odetchnęłam. – Może nie będę tak cierpieć, gdy w końcu stracę dziewictwo.

– Teraz jestem trochę obolała, ale Dominic mówi, że to normalne. Później będzie lepiej. A w każdym razie on tak twierdzi, ale on nie ma cipki, więc w sumie nawet nie wiem, dlaczego go słucham.

Prychnęłam i przyjrzałam się Bronagh, myśląc o zmianie w jej życiu. Była młodą kobietą, ale właśnie stała się dorosła, ponieważ ona i Nico osiągnęli nowy poziom intymności.

– Powinnaś brać tabletki. Wiesz, tak dla bezpieczeństwa.

– Wiem, Branna powiedziała, że zabierze mnie do lekarza po receptę.

– Potrzebujesz tabletek i zapasów kondomów – droczyłam się z nią. – Jak dziwka.

Bronagh znowu się zaczerwieniła. Ciekawe, czy ten kolor kiedykolwiek zniknie z jej policzków.

– Przestań. Jestem zawstydzona, gdy o tym myślę. I przerażona tym, że jestem z Dominikiem.

Uniosłam brew.

– Ale przecież to twój chłopak.

– I co z tego? – zapytała, a jej policzki wciąż były czerwone. – Kocham go, jesteśmy razem, ale właśnie widział mnie nago i mnie rozdziewiczył. Nic nie poradzę na to, że czuję się zawstydzona.

– Jesteś dziwna, Bee.

Bronagh prychnęła.

– Nic nowego.

Moją uwagę przyciągnął męski śmiech dobiegający z dołu i ucichłam.

– Bracia bliźniaków – powiedziałam – są o wiele przystojniejsi, niż twierdziłaś.

– Naprawdę?

Popatrzyłam na nią, jakby wyrosła jej druga głowa.

– Powiedziałaś, że są przystojni, ale oni są boscy. Nigdy nie spotkałam takich facetów jak Ryder i Kane. A Alec? Jest aż zbyt seksowny jak na faceta. A bliźniacy wcale nie są gorsi. Mają bardzo dobre geny.

Bronagh pokiwała głową na zgodę.

– Trzeba było być przy tym, jak ich poznałam. Gapiłam się, nie mrugając, i chyba się śliniłam.

– Nie dziwię ci się.

Moja przyjaciółka się zaśmiała.

– Gotowa?

Westchnęłam i wstałam z łóżka. Wygładziłam sukienkę, mając nadzieję, że się nie pogniotła.

– Bardziej nie będę.

Bronagh się zawahała.

– Jeśli wolałabyś zostać…

– Nie, chcę iść. Nigdy wcześniej nie byłam w klubie. Po prostu… Mam nadzieję, że nie będzie mi przykro, gdy zobaczę Damiena z inną dziewczyną. Nie mam do niego żadnych praw, ale naprawdę mi się podoba, więc na pewno moje emocje dadzą o sobie znać, jeśli jakąś poderwie. Obym tylko nie płakała i nie zrobiła z siebie pośmiewiska.

– Wiesz co? – zaczęła przyjaciółka, a jej ton nagle stał się bardziej pewny. – To ty dzisiaj kogoś wyrwiesz. To ty będziesz całować się z facetem i zapomnisz o Damienie Slaterze.

Jasne…

– Tak – krzyknęłam, udając entuzjazm. – To dobry pomysł.

Bronagh uśmiechnęła się szeroko, zadowolona z siebie.

– Świetnie. Idź na dół i powiedz chłopakom, że mogę już iść. Spryskam się perfumami Branny i zobaczę, czy ona jest już gotowa.

Pokiwałam głową i wyszłam z pokoju. Kiedy zeszłam na dół, odwróciłam się i ruszyłam korytarzem do kuchni. Po drodze wpadłam na jednego z braci Slater. Uniosłam głowę i zobaczyłam, że patrzy na mnie Alec. Na jego doskonałej twarzy dostrzegłam zadziorny uśmiech. Położył swoje duże dłonie na moich ramionach, by pomóc mi złapać równowagę, ale potem ich nie zdjął, więc zaczęłam świrować, bo w tej chwili był zbyt seksowny, by mnie dotykać nawet przez chwilę.

– Tak mi przykro – powiedziałam pospiesznie, bełkocząc. – Nie patrzyłam pod nogi.

Uśmiech nie schodził z jego twarzy.

– Nie zawracaj tym swojej ładnej główki, skarbie.

W kuchni rozległ się jęk i ktoś prychnął.

– Ona nawet nie ma jeszcze osiemnastu lat, bracie.

To był Nico. Chciałam mu przyłożyć za to, że mnie upokorzył.

Alec puścił do mnie oko, a potem zdjął ze mnie ręce, obszedł mnie i ruszył korytarzem, by po chwili zniknąć na górze. Odetchnęłam głęboko, zanim weszłam do kuchni. Odwróciłam się jeszcze, by popatrzyć tam, gdzie stał Alec, jakby miał się w magiczny sposób pojawić.

– Ale on jest, kurde, piękny.

Spojrzałam w prawo, gdy rozległ się męski śmiech. Zobaczyłam pozostałych braci Slater, którzy patrzyli na mnie, i wytrzeszczyłam oczy.

– Czy powiedziałam to na głos?

Chłopcy pokiwali głowami, a ja poczułam, że rumieniec pokrywa moje policzki i szyję. Ukryłam twarz w dłoniach.

– Idzie ci znacznie lepiej niż Bronagh, jeśli to cię jakoś pocieszy. – Powiedział Nico. – Gdy poznała moich braci, nie potrafiła oderwać od nich wzroku. I jestem pewny, że się śliniła.

Opuściłam ręce. Policzki wciąż miałam lekko zaczerwienione.

– A skoro mowa o Bronagh, idź na górę i popraw jej humor.

Nico zamrugał.

– Może to rozwiniesz?

– Boi się spojrzeć ci w twarz, chociaż wy… no wiesz.

Prychnął.

– Tak, wiem.

Ryder i Kane pokręcili głowami, a Damien przybił z bliźniakiem żółwika, jakby to, że Nico uprawiał seks z Bronagh, stawiało go na jakimś piedestale.

– I zachowuj się normalnie, żeby przestała panikować, bo gdy to zrobi, to ja też. Tak robią najlepsze przyjaciółki.

Damien zaśmiał się, chociaż jego bracia – nie. Poczułam przypływ zadowolenia, bo chociaż on myślał, że jestem zabawna.

– Zajmę się nią – powiedział Nico. Wstał, minął mnie i wyszedł z pomieszczenia.

Kiedy już zostałam sama z trzema braćmi, zaczęłam się kołysać na piętach. Przestałam to robić, gdy wyobraziłam sobie, że łamię kostkę od bujania się na szpilkach.

– A więc… – zaczęłam i odchrząknęłam. – Jesteście Amerykanami.

Skrzywiłam się, słysząc, jak okropnie zagaiłam rozmowę.

– A ty Irlandką – mruknął Kane. – Skoro już ustaliliśmy oczywiste, to powiedz, jak blisko jesteście z Bronagh.

Nie byłam przygotowana na takie pytanie ani napięcie w głosie Kane’a, ani na oskarżycielski wzrok jego szarych oczu. Zacisnęłam dłonie w pięści, gdy przepełniła mnie obawa.

– Stary – zaczął Damien, ale zamilkł, gdy brat zgromił go wzrokiem.

Kane znowu skupił się na mnie, czekał na odpowiedź, ale ja nie potrafiłam nic z siebie wydusić. Był niesamowicie przerażający. Bronagh ostrzegała mnie przed jego wyglądem, ale ja wiedziałam, że jego blizny nie będą mi przeszkadzać, bo wygląd go nie definiował. Zapomniała tylko wspomnieć, że to straszny dupek.

– Blisko, jak to przyjaciółki – odparłam, wzruszając ramionami.

Kane uniósł brew.

– Czy rozmawiała z tobą o nas?

– Jakich nas?

– O mnie i moich braciach.

– Eee… Nie. – Zamrugałam. – Wspominała wasze imiona i to, że pochodzicie z Nowego Jorku i że jesteście przystojni, ale to wszystko.

Ryder uśmiechnął się i już miał coś powiedzieć, ale Kane jeszcze nie skończył.

– A będziesz o nas wypytywać?

Odnosiłam wrażenie, że mnie nie lubił, chociaż nie wiedziałam dlaczego. Nawet mnie nie znał.

Przełknęłam ślinę.

– Nie. Po co miałabym to robić?

– Bo jesteś ciekawska.

– Interesuje mnie Damien, nie wy.

Gdy tylko te słowa opuściły moje usta, zrozumiałam, co powiedziałam. Zapragnęłam, by ziemia się rozstąpiła i mnie pochłonęła, bo wyszłam na pyskatą, a wcale taka nie byłam.

– Nie chciałam, by tak to zabrzmiało – jąkałam się. – To znaczy…

– Wiem, co masz na myśli – przerwał mi Kane, opierając się plecami o krzesło. Zmierzył mnie od stóp do głów. – Nie ty pierwsza się nim interesujesz i nie ostatnia.

– Ryder – mruknął Damien. – Zrób coś.

Ryder lekko pokręcił głową i milczał dalej.

– Przepraszam, ale czy ja cię jakoś uraziłam? – zapytałam Kane’a. Nie podobało mi się to, jak niekomfortowo się przez niego czułam. – Bo jeśli nie, to chcę wiedzieć, z czym ty masz, do cholery, problem i dlaczego bez pieprzonego powodu mnie przesłuchujesz.

Kane uniósł brwi zaskoczony, Ryder się uśmiechnął, a Damien – zakrztusił.

– Po prostu chcę cię sprawdzić – odparł Kane, wciąż patrząc mi w oczy. – Nie znam cię, jesteś obcą osobą.

Szczerze mówiąc, miałam wrażenie, że serce zaraz eksploduje mi ze strachu, ale byłam twarda.

– Cóż, możesz to zrobić w sympatyczny sposób, bez tego wrogiego nastawienia. Wystarczyłoby się przedstawić i po prostu być uprzejmym. Nie wiem, co Bronagh ci o mnie opowiadała, ale jestem miłą osobą, która ma swoje granice cierpliwości. Jeśli nie masz mi nic miłego do powiedzenia, to w ogóle się nie odzywaj. A ja z radością będę cię ignorować.

– Ja pierdolę.

Kane i Ryder wymienili spojrzenia i wybuchnęli śmiechem. Ja byłam zajęta kontrolowaniem oddechu i modleniem się do Boga, by nie zemdleć. Nie chciałam wdawać się w konfrontację, ale jakimś cudem tak się stało… i chyba wygrałam.

– Myślę, że ta rozmowa dobiegła końca – powiedziałam i pospiesznie opuściłam kuchnię.

– Wielkie dzięki! – warknął Damien. – Dupek!

Rozległ się kolejny wybuch śmiechu i szuranie krzesłem po płytkach, potem kroki. Poczułam za sobą czyjąś obecność. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Damien wyciąga rękę w moją stronę. Jego dłoń, którą miał najwyraźniej położyć mi na ramieniu, dotknęła mojej prawej piersi. Zszokowana, zamarłam.

– Wcale nie chciałem złapać cię za cycek – powiedział Damien, patrząc mi w oczy i wciąż stanowczo trzymając rękę na mojej piersi. – Przysięgam.

Mój puls przyspieszył.

– W porządku – pisnęłam. – Nie przejmuj się tym.

Spojrzałam na swoją klatkę piersiową, a kiedy Damien zauważył, że wciąż trzymał rękę na mojej piersi, opuścił ją, jakby się poparzył.

– Cholera – powiedział, zawstydzony. – Chciałem przeprosić za zachowanie Kane’a, a nie cię obmacywać.

Byłam tak zażenowana, że chciałam wyjść z domu bez słowa, ale jednak się powstrzymałam. Zamiast tego zmusiłam się do uśmiechu.

– Nieważne. Pewnie tylko mnie nabierał.

– Tak – skłamał Damien. – Na pewno.

Oboje wiedzieliśmy, że Kane wcale się ze mną nie droczył, dręczył mnie z jakiegoś powodu, ale nie miałam pojęcia jakiego. I nie byłam pewna, czy chciałam wiedzieć.

– Zapomnij o nim – kontynuował Damien. – Nie zadręczaj się nim.

Kane Slater nie był kimś, o kim można łatwo zapomnieć.

– Już zapomniałam – skłamałam, wciąż uśmiechając się wymuszenie.

Damien mnie przejrzał. Wiedziałam o tym, bo jego mina złagodniała. Zrobił krok w moją stronę i otworzył usta, by coś powiedzieć, ale przerwał mu biegnący po schodach Alec. Zrobiłam krok w tył i skinęłam Alecowi, który minął nas, puszczając oko w naszą stronę. Damien obejrzał się ponad ramieniem, gdy Alec się odezwał, a jego bracia zachichotali.

– Mówię tylko, że nasz młodszy braciszek ma zdolności, których niewątpliwie nauczył się ode mnie. Jego dziewczyna wzywała imię Boga więcej razy, niż byłem w stanie zliczyć. To on miał we władaniu jej cip…

– Spróbuj dokończyć to zdanie, ty męska ździro, a cię zabiję! – warknęła Bronagh, schodząc po schodach z Nikiem i Branną.

Alec udał, że zamyka usta na klucz, chociaż wątpiłam, że skończył się naśmiewać z niej i Nica. Kazałabym mu się od nich odczepić, gdybym nie była tak zszokowana i zbita z pantałyku przez to, jak Kane mnie potraktował – jakbym zrobiła coś złego, bo byłam przyjaciółką Bronagh.

Damien odszedł ode mnie bez słowa, gdy Bronagh stanęła u mojego boku i wyciągnęła do mnie rękę. Uśmiechnęłam się i uścisnęłam jej dłoń pocieszająco.

– Jesteś gotowa?

Odetchnęłam głęboko, po czym wyszłyśmy z jej domu.

Bardziej nie będę.

***

– Powinnam była zostać w domu. – Bronagh ziewnęła i się przeciągnęła. – Jestem padnięta.

Jeszcze dwie godziny temu wolałabym zostać w jej pokoju i obejrzeć film, ale teraz trochę wypiłam i dałam się ponieść muzyce w klubie, więc nie miałam zamiaru pozwolić, by Bronagh siedziała, bo jeszcze zaśnie i będzie trzeba zabrać ją do domu.

– Napij się, to się rozluźnisz – zasugerowałam, przechylając w jej stronę swoją szklankę z wódką i colą. – Przecież jest tak fajnie!

Bronagh posłała mi spojrzenie, które uciszyłoby wielu ludzi, ale nie mnie.

– Jutro mamy lekcje od rana, więc spasuję – powiedziała z uniesioną brwią. – Ty też powinnaś przestać, bo inaczej jutro będziesz umierać na kaca.

Nie chciałam myśleć o szkole ani o niczym, co nie wiązało się z dorosłą zabawą. To był mój pierwszy raz w klubie i pierwszy raz piłam alkohol. Nie miałam jeszcze osiemnastu lat, więc byłam przekonana, że nie pozwolą mi wejść do lokalu, ale Branna znała jednego z ochroniarzy. Chyba nazywała go „Skull”, ale miałam nadzieję, że się przesłyszałam.

W klubie, gdy zaczęłam pić drinki, powoli się rozluźniłam i chciałam, by Bronagh też to zrobiła. Za kilka miesięcy skończymy szkołę i wiedziałam, że obie dobrze sobie poradzimy podczas końcowych egzaminów, więc nie musiałam się tym martwić. W przyszłości raczej nie będę miała szansy imprezować, gdy zacznę studia, by rozwijać moją pasję związaną ze sztuką, więc chciałam się tym teraz nacieszyć.

– Dzięki, mamo. – Posłałam jej buziaka. – Będę o tym pamiętać.

– Menda! – rzuciła. Roześmiałam się, a ona się uśmiechnęła.

Spojrzałam na lewo i zauważyłam, że Branna siedzi Ryderowi na kolanach. Byli całkowicie sobą pochłonięci i nie zauważali nikogo wokół. Alec, Damien i Nico zniknęli gdzieś w klubie, a Kane wciąż siedział obok Bronagh. Nie rozmawialiśmy od czasu, gdy przeprosił mnie przed wejściem do klubu, i cieszyłam się z tego, więc nie zamierzałam więcej roztrząsać tego tematu. Wyglądał, jakby miał dosyć tego klubu na dziś, tak jak Bronagh, i najwyraźniej nie znosił tłumów, ale nie zamierzałam pozwolić, by jego humor udzielił się Bronagh lub mnie.

– Zatańczmy – krzyknęłam do przyjaciółki. – Teraz.

Zaśmiałam się, bo niemal poczułam, jak wzdycha, chociaż tego nie słyszałam.

– Nawet nie próbuj mi odmawiać, Bronagh – ostrzegłam. – Jesteśmy przyjaciółkami od niedawna, dlatego musimy zacieśniać więzy, a taniec w tym pomaga, więc wstawaj.

Moja przyjaciółka jęknęła i bałam się, że nie da się namówić, więc użyłam swojej jedynej broni – oczu. Tata zawsze powtarzał, że moje oczy go wykończą, bo były duże, brązowe i niebezpiecznie przypominały oczy szczeniaczka. Rzuciłam Bronagh swoje najlepsze błagalne spojrzenie i zanim zgodziła się na głos, zobaczyłam, że już się ugięła, więc wyciągnęłam rękę.

– Okej – mruknęła i złapała mnie za dłoń. – Zatańczmy.

Punkt dla mnie.

Krzyknęłam zwycięsko, a Bronagh żartobliwie przewróciła oczami.

– Wrócimy później – powiedziałam do znajomych siedzących przy stole.

Bronagh spojrzała na Kane’a, Brannę i Rydera, gdy się na nas skupili.

– Mam nadzieję, że „później” – odezwała się – znaczy „po jednej piosence”.

Wybuchnęłam śmiechem, a Bronagh się wyszczerzyła.

– Na to są raczej marne szanse. – Uśmiechnęłam się demonicznie. – A teraz chodź, uwielbiam tę piosenkę!

Nie byłam w stanie powiedzieć, co to za kawałek, ale rozpoznawałam bit i to wystarczyło, bym się podekscytowała. Tańczyłam z Bronagh, aż uda i łydki mnie paliły. Stopy, nieprzyzwyczajone do szpilek o żadnym kształcie czy wysokości, płonęły żywym ogniem. Byłam pewna, że zarobiłam również kilka odcisków, ale wiedziałam, że jeśli teraz ściągnę buty, to już nigdy więcej ich nie włożę, więc postanowiłam wytrzymać. Śmiałam się, aż ochrypłam, i piłam drinki bez opamiętania. Chciałam powiedzieć Bronagh, jak świetnie się bawiłam, ale poczułam, że ktoś mnie łapie za rękę. Rozproszyło mnie to. Ta osoba trzymała mnie pośrodku tańczącego tłumu.

– Hej – krzyknęłam i próbowałam oswobodzić rękę. – Puszczaj.

Uniosłam głowę i zobaczyłam, kto mnie trzymał. Uśmiechnęłam się promiennie, kiedy pomimo lekko wirującego świata po wypitym alkoholu zobaczyłam szare oczy i burzę białych włosów.

– Damien!

Skupiłam się na nim i zauważyłam, że się do mnie uśmiechał. W jego oczach błyszczało rozbawienie. Był taki wysoki, że musiałam odchylić głowę, by móc na niego spojrzeć. Położył dłonie na mojej talii i bez słowa przyciągnął mnie do siebie. Nie mogłam oddychać. Kiedy się pozbierałam, położyłam ręce na jego szerokich ramionach i zagryzłam wargę, ocierając się o niego ciałem. Niemal czułam jego jęk, gdy zacisnął palce na mojej talii.

Powiedział coś do mnie. Widziałam, jak poruszają się jego usta, ale go nie słyszałam. Stanęłam na palcach i krzyknęłam:

– Nie słyszę cię.

Złapał mnie za rękę i zeszliśmy z parkietu. Kiedy odwrócił się w moją stronę, nie miałam pojęcia, co we mnie wstąpiło, ale znowu stanęłam na palcach, przyłożyłam dłonie do jego twarzy i przysunęłam ją do siebie, by pocałować go w usta. Damien zamarł na chwilę, ale szybko odpowiedział na mój pocałunek. Otoczył mnie ramionami i przyciągnął tak blisko, jak tylko mógł.

– Alannah – poczułam, jak wymawia imię przy moich ustach.

Przerwałam nasz pocałunek, pozbawiona tchu, upita podekscytowaniem i rozgrzana do kości.

– To było niesamowite – wysapałam. – Wiedziałam, że tak będzie.

Damien zmrużył oczy, patrząc na mnie, a potem znowu złapał mnie za rękę i zaprowadził w stronę drzwi, których pilnowało dwóch ochroniarzy. Unikałam patrzenia na nich, bo wyglądali strasznie. Zamiast tego w milczeniu podążyłam za Damienem, kiedy mężczyźni odeszli na bok i otworzyli dla nas drzwi. Ruszyliśmy korytarzem, a cisza spowiła mnie w chwili, gdy się za nami zamknęły.

– W uszach mi dzwoni – krzyknęłam, ale potem przypomniałam sobie, że już nie muszę tego robić.

Damien spojrzał na mnie i zachichotał. Następnie poprowadził mnie w milczeniu korytarzem w stronę ostatnich drzwi. Kiedy weszliśmy do przestronnego pomieszczenia, od razu rzuciło mi się w oczy ogromne łóżko. Moją pierwszą reakcją powinna być niepewność, ale czułam tylko zdecydowanie i od razu ruszyłam w jego stronę. Kiedy uderzyłam o nie kolanami, pochyliłam się i przesunęłam ręką po pościeli.

Jedwab.

– Ale to przyjemne – wymruczałam. – Jakie to miękkie.

Usłyszałam, że Damien ostro wciąga powietrze do płuc, i zalała mnie fala przyjemności. Wiedziałam, że sukienka podjechała mi do góry o wiele za wysoko, i byłam pewna, że Damien wszystko widział.

– Boże, dopomóż.

Wyprostowałam się i odwróciłam, nie poprawiwszy sukienki.

– Mówiłeś coś?

Damien uniósł rękę i przeczesał włosy, a do mnie dotarło, że desperacko chciałabym powtórzyć gest własną dłonią.

– Powiedziałem – mruknął – Boże, dopomóż.

– Dlaczego potrzebujesz pomocy? – zapytałam, przekrzywiając głowę. Udawałam głupią. – Nie masz kłopotów.

– Wręcz przeciwnie. – Damien oblizał dolną wargę. – Myślę, że mam ogromne kłopoty.

Podążyłam wzrokiem za ruchem jego języka i zaschło mi w ustach.

– A co to za kłopoty?

– Metr sześćdziesiąt pięć, czarne włosy, brązowe oczy.

Poczułam motylki w brzuchu.

– Uważasz, że to ja przysporzę ci kłopotów?

– Skarbie. – Damien zachichotał. – Jesteś ich ucieleśnieniem.

Jak to możliwe?

– Chyba pomyliłeś mnie z kimś innym – powiedziałam. Gdy próbowałam zrobić krok w tył, straciłam równowagę i padłam na łóżko w pozycji siedzącej. – Nigdy wcześniej nie przysparzałam nikomu kłopotów.

– Jestem pewny, że tego nie robiłaś – zgodził się, a jego usta drgnęły. – Ale myślę, że masz pewne predyspozycje.

– Tak? – zapytałam. – A jakie?

– Na przykład to, że po jednym pocałunku mam ochotę dotykać cię tak, jak nigdy nie byłaś dotykana.

Moje serce zabiło mocniej.

– S-skąd wiesz, jak byłam dotykana wcześniej? – wyjąkałam. – Może już byłam dotykana na wszystkie możliwe sposoby.

– Skarbie – powiedział, uśmiechając się tak, że w jego policzkach dostrzegłam dołeczki.

Poczułam rumieniec na szyi, gdy w jednym słowie wytknął mi, że jestem dziewicą, i uśmiechnął się łobuzersko.

– Dobra. – Oblizałam wargi. – Nikt mnie nigdy nie dotykał, ale sama często to robię.

Spojrzenie pełne pożądania, które posłał mi Damien, sprawiło, że dreszcz przebiegł mi po kręgosłupie.

– Może to zmienisz i mnie dotkniesz?

Z jego twarzy zniknęły wszelkie ślady rozbawienia.

– Ostrożnie, piegusku – ostrzegł. – Myślę, że powinniśmy się opanować i porozmawiać…

– Nie chcę rozmawiać – przerwałam mu. – Chcę cię całować, dotykać… Chcę… Chcę być z tobą niegrzeczna.

– Mój Boże. – Jęknął i ukrył twarz w dłoniach. – Nie jesteś tylko dziewczyną od seksu, Lana. Jesteś dziewczyną chcącą kwiatków, czekoladek, przytulanek w nocy i stałego chłopaka. Uwielbiam to w tobie, ale nie mogę ci tego dać.

Zmarszczyłam brwi.

– Nie patrz tak na mnie – rzucił, jakby zawstydzony. – Próbuję cię dobrze potraktować. Próbuję przekonać sam siebie, że tak naprawdę mnie nie chcesz w ten sposób…

– Chcę. – Znowu mu przerwałam. – Znam twoją sytuację i nie jestem głupia. Wiem, że z tobą chodzi tylko o seks, ale pragnę cię tak bardzo, że zgodzę się na wszystko.

Przypomniałam sobie wcześniejszą rozmowę z Bronagh. Mówiłam, że nie chcę, by Damien pragnął ze mną tylko seksu, że nie chcę być kolejną laską na jego liście, ale czułam silną potrzebę bycia z nim tak, jak tylko się da. Później zmierzę się z konsekwencjami.

– To był zły pomysł. Nie powinienem był cię tu zaciągać. – Zaczął krążyć po pokoju. – Chciałem tylko z tobą porozmawiać, ale, cholera, wyglądasz tak apetycznie, pachniesz i smakujesz tak dobrze. Muszę trzymać się tej części pokoju.

– Chodź tutaj – przyzwałam go. – Nie myśl o tym, co będzie potem, myśl o tym, co teraz. Jeśli później będę zła, to będzie moja wina. To pewnie głupi pomysł, ale nigdy nie potrzebowałam kogoś tak, jak ciebie. Jeśli to będzie błąd, pozwól mi go popełnić i wyciągnąć wnioski.

– Piłaś – zauważył sucho. – Wyczułem w twoich ustach alkohol.

– Odkąd powiedziałeś mi, że przeze mnie będziesz mieć kłopoty, mocno wytrzeźwiałam.

– Bo przysparzasz mi kłopotów.

– Udowodnij to – powiedziałam wyzywająco.

Damien zrobił krok do przodu, a potem zawahał się i oznajmił:

– Ochłońmy i pogadajmy przez chwilę. Po prostu… zobaczmy, czy naprawdę tego chcesz.

Zanim dokończył, odwróciłam się, weszłam na łóżko i opadłam na plecy.

– Co ty wyprawiasz?

– Co masz na myśli? – zapytałam, nie ruszając się. – Próbuję ochłonąć.

Damien założył potężne ramiona na szerokiej piersi, a kąciki jego ust się uniosły.

– Czy zazwyczaj relaksujesz się na łóżku z rozłożonymi nogami? – zapytał lekko rozbawiony.

– Tak leżę na swoim łóżku. To poniekąd… wyzwalające.

Damien oderwał wzrok od moich oczu i skupił się na rozłożonych udach. Zobaczyłam, jak jego jabłko Adama podskakuje, gdy przełknął ślinę. Szybko przemierzył pokój, odwrócił się do mnie plecami i usiadł na łóżku. Poklepał miejsce obok siebie i powiedział:

– Chodź tutaj i porozmawiaj ze mną. Chcę usłyszeć twój głos.

Niemal poszybowałam w jego stronę, a on się roześmiał.

– Co chcesz mi powiedzieć? – zapytałam bez tchu.

Damien spojrzał mi w oczy i powiedział:

– Powiedz coś. Po prostu chcę usłyszeć twój głos. Uwielbiam go.

Poczułam się tak, jakby ktoś wyssał całe powietrze z tego pokoju.

– Naprawdę?

Damien oblizał wargi.

– Tak, słyszę go nawet wtedy, gdy nie ma cię przy mnie.

Moje serce zabiło mocniej.

– Naprawdę? – Kiwałam głową z nieznanego mi powodu.

– Słyszę cię, gdy jest cicho – przyznał i skupił wzrok na moich ustach. – Naprawdę cicho.

Leniwie przesunęłam językiem po dolnej wardze, obserwując, jak źrenice Damiena się rozszerzają i podążają za jego ruchem.

– Co mówię, gdy mnie słyszysz? – zapytałam zduszonym od pożądania głosem.

Damien stłumił śmiech.

– Nie chcesz wiedzieć, piegusku.

Zmarszczyłam nos niezadowolona.

– Dlaczego mnie tak nazywasz?

Uniósł rękę i małym palcem przesunął po moim nosie i pod oczami.

– Bo masz tu piegi.

– Jeśli powiesz, że są słodkie – mruknęłam – to chyba cię uderzę.

Damien zachichotał.

– Nie określiłbym cię jako słodkiej.

Mój puls przyspieszył.

– A jak byś mnie określił?

– Pasuje do ciebie kilka słów – odparł, opuszczając rękę. – Zabawna, mądra, ambitna… piękna, elegancka, grzesznie seksowna.

Sapnęłam.

– Uważasz, że jestem zabawna?

Damien niemal natychmiast wybuchnął śmiechem.

– Tak, cholera, jesteś zabawna. – Jego ramiona drżały od śmiechu. – Ze wszystkich określeń, które wymieniłem, uczepiłaś się akurat tego.

Zaczerwieniłam się.

– Nikt wcześniej nie powiedział mi, że jestem zabawna.

– Ale jesteś.

Przysunęłam się bliżej Damiena.

– I sądzisz, że jestem piękna i elegancka?

– I grzesznie seksowna – odparł zachrypniętym głosem. – Nie zapominaj o tym.

Uśmiechnęłam się, kiedy usłyszałam, że Damien jęczy cicho, jakby próbował się powstrzymać. Wstałam z łóżka i kopnięciem ściągnęłam szpilki, a potem odwróciłam się w jego stronę. Westchnęłam, patrząc na stopy i poruszając palcami.

– Jezu, jakie to przyjemne uczucie, ściągnąć te piekielne buty.

– Piekielne buty?

– Dopóki nie przejdziesz się w szpilkach – spojrzałam na niego rozbawiona – nigdy nie zrozumiesz, jakie to bolesne.

– A więc dobrze, że jestem wysoki.

– Hmm… – Oblizałam dolną wargę. – Twój wzrost jest zdecydowanie atutem.

– Patrzysz na mnie tak, jakbyś chciała się na mnie rzucić, piegusku.

– Bo chcę.

Całe ciało Damiena napięło się, gdy patrzyłam na niego z góry, i w tej chwili postanowiłam, że dobrowolnie mu się oddam. Nie mogłam dłużej znosić tego pragnienia, musiałam go mieć.

Moje ciało było jak naładowane elektrycznością. Chciałam, by Damien mnie pocałował, dotknął, pragnęłam tego bardziej niż kolejnego oddechu. Nie chciałam, żeby wykonał pierwszy ruch; byłam zbyt nakręcona, by na to pozwolić. Zamiast tego zrobiłam krok w przód, rozsunęłam mu uda kolanem i stanęłam między nimi.

– Alannah, co ty…

Przysunęłam swoje usta do jego i wzięłam to, czego chciałam od chwili, gdy go ujrzałam. Uniosłam dłonie, wsunęłam palce w jego włosy i niemal padłam na kolana z wrażenia. Jego włosy były takie gęste i miękkie – cholernie miękkie. Zacisnęłam na nich palce i pociągnęłam.

– Grasz ze mną w niebezpieczną grę, Lana – zauważył tuż przy moich ustach chrapliwym głosem. – Na twoim miejscu bym stąd wyszedł.

Poczułam przypływ odwagi.

– To brzmi jak wyzwanie.

– Mieliśmy rozmawiać. – Jęknął w moje usta.

– Rozmawiamy – odparłam, przesuwając językiem po jego dolnej wardze. – Rozmawiamy naszymi ciałami.

Urszula z Małej syrenki powiedziała, by nigdy nie lekceważyć języka ciała, i w tej chwili pojęłam, że wcześniej nie utożsamiałam się z żadnym cytatem z Disneya tak bardzo, jak z tym.

Damien przerwał nasz gorący pocałunek i popatrzył na mnie z szokiem wymalowanym na twarzy. Jednak szybko zastąpiło go podniecenie i tęsknota, a gdy mnie do siebie przyciągnął, drżałam w oczekiwaniu.

– Tak bardzo cię pragnę – wysapał. – Bóg mi świadkiem, marzyłem o dotykaniu cię, całowaniu, smakowaniu.

Musiałam napiąć mięśnie nóg, by nie upaść na kolana.

– Co mi zrobisz, gdy pozwolę ci się dotknąć? – zapytałam głosem przepełnionym pożądaniem. – Muszę to usłyszeć.

– Pocałuję cię. Słodko i powoli, aż będziesz myśleć tylko o moich ustach. Moje dłonie będą odkrywać każdy centymetr ciebie, aż będziesz znać tylko mój dotyk. Będę cię wielbić tak, że mój dotyk wyryje się na twoim ciele na całe życie. Sprawię, że twoje ciało będzie moje.

– Tak – zaskomlałam. – Proszę, chcę tego.

Bardziej niż następnego oddechu.

Damien przyciągnął mnie do siebie i nakrył moje usta swoimi. Mruknął gardłowo, wstając. Złapał mnie za tył ud i podniósł. Sapnęłam, zakładając mu ręce na szyi i otaczając nogami w pasie.

– Uwielbiam to, jaki jesteś wysoki – wydyszałam, odsuwając się, by na niego spojrzeć. – Przez to czuję się taka mała.

– Bo jesteś mała – odparł, jedną ręką podciągając mi sukienkę, by złapać mnie za tyłek.

Znowu dotknął moich ust, kierując ich ruchami, a potem wsunął mi język do środka. Ten pocałunek był tak żarłoczny, że moje plecy wygięły się w łuk, serce zabiło mocniej w piersi, a skóra zaczerwieniła się z przyjemności. Moje myśli rozsypywały się z każdym pchnięciem jego języka, każdym liźnięciem. Jego pocałunek tak mnie pochłonął, że już nie wiedziałam, gdzie się kończyłam, a gdzie on zaczynał.

– Jesteś boski – wypaliłam przy jego ustach. – Uwielbiam twoje włosy. Są takie cholernie ładne i miękkie. Używasz jakiejś odżywki? Właściwie to nieważne. Uwielbiam twoją twarz. Boże, kocham twoją twarz. Twoje dołeczki w policzkach są zachwycające.

Poczułam przy ustach śmiech Damiena, a potem pocałował mnie w szczękę i po szyi. Jego pocałunki były lekkie jak piórko, mimo to na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.

– Nie uwierzyłbyś, o czym marzyłam, co chciałam, żebyś ze mną zrobił, i co ja chciałam zrobić z tobą.

Damien przesunął zębami po czułym punkcie na mojej szyi. Znowu wygięłam plecy w łuk, przyciskając do niego piersi. Zacisnął ręce na moich pośladkach.

– Może opowiesz mi w szczegółach, o czym marzyłaś? – zapytał. – Muszę to usłyszeć.

– Pieściłeś mnie ustami – wyjąkałam. – A gdy myślałam, że nie wytrzymam, włożyłeś we mnie palce i doprowadziłeś do krzyku.

Damien lekko przygryzł moją szyję, zachęcając mnie, bym kontynuowała.

– Twój język… – powiedziałam. – Ssałam go i lizałam, smakowałam na nim siebie, aż roztopiłam się w twoich objęciach.

Zapowietrzyłam się, gdy Damien nagle się odwrócił, odczepił od siebie moje ręce i nogi i rzucił mnie na łóżko. Jednym pociągnięciem pozbył się swojej koszulki. Na ten widok po moim kręgosłupie przebiegł dreszcz.

– Jesteś idealny – powiedziałam. – Kurwa, jesteś doskonały.

Jego opalona skóra mieniła się w świetle, a białe kosmyki opadły mu do oczu. Odgarnął je dłonią, w ramieniu napiął się biceps. Moje wnętrze ścisnęło się z potrzeby. Jego szerokie ramiona zachęcały mnie, bym zatopiła w nich zęby, a linie jego mięśni brzucha wołały, bym przesunęła po nich palcami.

Nie masz pojęcia, co ze mną wyprawiasz.

– Doskonały? – powtórzył, łapiąc za brzeg mojej sukienki i podciągając ją do talii. – Nie, skarbie, to ty jesteś doskonała.

Bez słowa złapał za górę mojej sukienki, ściągnął ramiączka i zsunął materiał na dół, obnażając piersi. Nie miałam pod nią stanika – nie potrzebowałam go – i jeśli pomruk Damiena miał coś wyrażać, to najpewniej uznanie. Zostawił moją sukienkę wokół talii i odsunął się, by przesunąć po mnie wzrokiem.

– Jesteś zachwycająca, Lana.

Moje ciało zadrżało z zadowolenia, gdy przesunął dłońmi w górę po moich udach, minął brzuch i przyłożył je do piersi. Ścisnął je lekko, a potem musnął kciukami twarde, wrażliwe sutki. Poczułam mrowienie i jęknęłam, zrobiło mi się mokro i ciepło między nogami, a nieustanne pulsowanie nasilało się z każdym jego kuszącym dotykiem.

Moje policzki się zaczerwieniły, kiedy skupił wzrok między moimi udami.

– Koronka? – zapytał, nie patrząc na mnie.

– Podoba mi się ładna b-bielizna.

– Mnie również. – Damien spojrzał na mnie z ogniem w oczach. – Chryste, nigdy nie pozbędę się tego widoku z głowy.

Wcale nie chciałam, by to robił.

– Co zamierzasz ze mną zrobić? – zapytałam szeptem.

Oblizał wargi.

– To, co chciałem od chwili, gdy cię zobaczyłem.

– Czyli?

Krzyknęłam, kiedy złapał za moją bieliznę i szarpnięciem ją ze mnie zerwał. Usłyszałam dźwięk pękającego materiału. Ledwo oddychałam, leżąc z rozłożonym nogami. Damien przysunął twarz do mojej cipki. Zaciągnął się głęboko i w tej chwili poczułam zażenowanie.

– Damien! – krzyknęłam, rozpaczliwie próbując zacisnąć uda, ale on mi na to nie pozwolił. – Dlaczego mnie wąchasz? O Boże! Masz jakiś fetysz, czy coś?

Zachichotał i mnie unieruchomił, ale poza tym ani drgnął.

– Nie – odparł z zadowoleniem. – Rozkoszuję się twoim zapachem, bo jest cholernie dobry.

Chyba już nigdy się do niego nie odezwę.

– To nieprzyzwoite! – oznajmiłam, płonąc na twarzy. – Nie możesz tak po prostu… Damien!

Pierwsze liźnięcie jego gorącego, mokrego języka było niespodziewane, ale takie cudowne.

– Święta Maryjo, Matko Boska.

– Módl się, do kogo chcesz, piegusku. Nikt cię przede mną nie uratuje.

Po tych słowach zaczął lizać i ssać moją cipkę, a potem językiem rozłożył jej fałdki. Poczułam, że robię zeza, starając się nie wypchnąć bioder w jego stronę. Jego język powoli przesuwał się po gorącej wilgoci, aż dotarł do łechtaczki i zapewnił mi doznania, których dotąd nie doświadczyłam.

Wyciągnęłam rękę i wsunęłam mu palce we włosy, ściskając mocno.

Silniej zataczał okręgi na moim wrażliwym pączku, a przyjemność pozbawiła mnie oddechu. To było zbyt wiele – zbyt wiele nowych doznań, by moje ciało je zniosło. Nie potrafiłam leżeć nieruchomo, więc Damien otoczył ramieniem moje uda i przycisnął je, bym się nie ruszała.

– Dame, Dame, Dame, Dame. – Dyszałam nieregularnie. – Och!

W odpowiedzi pokręcił głową na boki, jednocześnie szybciej liżąc moją cipkę. Błogie dreszcze przesunęły się po moim kręgosłupie.

– O Boże! – krzyknęłam. – O Boże, o Boże, o Boże!

Potem nie mogłam złapać oddechu, więc wstrzymywałam powietrze, bo przyjemność narastała, i nagle moje uda zadrżały. Przez chwilę czułam intensywne doznanie bliskie bólowi, a następnie otępienie i wtedy zalało mnie coś, co mogłam opisać tylko jako niebo. Eksplodowała we mnie pulsująca przyjemność. W odpowiedzi moje mięśnie napięły się, jakby się radowały, że to doznanie zaciska się wokół nich.

Wypuściłam z płuc powietrze, które wstrzymywałam, bo moje organy już się buntowały. Nawet nie wiedziałam, że zamknęłam oczy, ale nie mogłam ich otworzyć, nawet gdybym chciała, więc to i tak nie miało znaczenia. Moje kończyny były jak z gumy, bo zniknęła z nich cała energia, i z trudem zachowywałam przytomność.

– Jesteś taka piękna, piegusku – powiedział Damien zachrypniętym głosem, gdy rozłożył mi nogi. – Przepraszam, jeśli to dla ciebie niekomfortowe.

To było jedyne ostrzeżenie, które otrzymałam, bo chwilę później moje wnętrzności zacisnęły się, gdy zostały rozciągnięte i naruszone. Otworzyłam oczy, a z moich ust wydobył się udręczony jęk. Zacisnęłam palce na potężnych ramionach Damiena i wygięłam plecy w łuk, czując przeszywający mnie ból.

– To minie – wyszeptał zachrypniętym głosem. – Za kilka chwil.

Pochylił głowę i pocałował mnie z taką delikatnością i troską, że z łatwością skupiłam się na jego wargach, a nie na dyskomforcie. Szeptał słowa zachęty przy moich nabrzmiałych ustach, ocierał się swoim nosem o mój, a potem oparł czoło o moje i spojrzał mi głęboko w oczy.

W tej chwili byliśmy jednością.

Wkrótce zakołysałam biodrami, a Damien jęknął, bo próbował być nieruchomy jak posąg. Poruszyłam się znowu i tym razem też czułam lekki dyskomfort, ale ku mojemu zdziwieniu ból ustał całkowicie. Gdy zamruczałam z zadowolenia, Damien uznał to za zielone światło i się poruszył. Powoli ze mnie wyszedł i wepchnął się z powrotem, a moje mięśnie się zacisnęły.

Nie bolało, ale też nie było zupełnie przyjemnie.

– Rozluźnij się, skarbie – wychrypiał. – Zaciskasz się na mnie jak imadło.

– Sam się rozluźnij! – odparłam. – Czuję się tak, jakby ktoś wcisnął we mnie melon.

Damien miał czelność się zaśmiać. Kiedy znowu ze mnie wyszedł, by po chwili ponownie wejść, odchyliłam głowę i jęknęłam. Odnalazł rytm, a ja nie byłam już w stanie jasno myśleć, a tym bardziej mówić.

– Chryste – wysapał Damien, pochylając głowę i całując mnie po szyi. – Jesteś niesamowita.

Uniosłam nogi i otoczyłam go nimi w biodrach, krzyżując je w kostkach. Nie potrafiłam kontrolować wydawanych z siebie odgłosów, tym bardziej że każde pchnięcie sprawiało, że przechodziły mnie dreszcze i pragnęłam coraz więcej.

– Och! – sapnęłam, kiedy przypływ przyjemności przeszył moje wnętrze.

– Tak – wydyszał Damien. – Och!

– Nie przestawaj – nakazałam. – Och, rób tak dalej!

– Nie mógłbym przestać, nawet gdybyś mi zapłaciła – odparł Damien, na jego czole pojawił się pot.

Szybkie i mocne pchnięcia zastąpiły powolne i delikatne ruchy. Wbiłam palce w jego ciało, kiedy ogarnęła mnie rozkosz. Próbowałam wytrzymać, ale nie potrafiłam. Pochyliłam się i jak zwierzę zatopiłam zęby w jego szyi. W odpowiedzi Damien wszedł we mnie tak mocno, że pomieszczenie wypełnił plask zderzających się ciał.

– Kur…wa! Och, tak! Przez ciebie już żadna kobieta nie będzie dla mnie wystarczająca.

Miałam taką, cholera, nadzieję.

– Boże, mógłbym to robić w nieskończoność – oznajmił głosem pełnym pasji.

Puściłam go i przycisnęłam czoło do jego, przełykając ślinę.

– Zatrzymasz mnie?

– Tak – sapnął, ocierając się swoją twarzą o moją. – Boże, tak. Jesteś moja.

Moje serce podskoczyło zachwycone, a na twarzy pojawił się szeroki uśmiech, jednak szybko zniknął, kiedy palący żar rozprzestrzenił się po moim ciele, na którym pojawiła się gęsia skórka. Otworzyłam usta w niemym krzyku, czując pulsowanie w moim wnętrzu, które narastało, aż eksplodowałam. Przyjemność, która przeszywała moje ciało, doprowadziła do tego, że moje kończyny drżały.

Dochodząc, powtarzałam jego imię.

– Tak, tak – dyszał, gdy moja cipka zaciskała się na nim.

– Obiecujesz, że mnie zatrzymasz? – zapytałam, gdy wbijał się we mnie mocniej, szybciej, głębiej.

– Tak – niemal to wykrzyczał. – Obiecuję, Lana!

Wtedy jego ruchy stały się bardziej niekontrolowane i gdy zwolnił, zaczął drżeć, a ja obserwowałam doznania przejmujące kontrolę nad jego ciałem, oglądałam je na jego przystojnej twarzy niczym film. Zamknął oczy, zagryzł dolną wargę, jego policzki przybrały ładny odcień różu, zmarszczył brwi, a jego mięśnie się napięły. Jakieś dziesięć sekund później całe napięcie zniknęło z jego twarzy i ciała, jakby ktoś go mocno rozmasował.

To było jedyne ostrzeżenie, bo chwilę później spadł na mnie.

– Damien! – Zaśmiałam się, nie mogłam oddychać.

Przytłaczał mnie jego ciężar i chociaż mi się podobał, nie byłam w stanie tego wytrzymać. Szturchnęłam go, a on podparł się na łokciach, odciążając mnie.

– Cześć. – Uśmiechnęłam się do niego.

Moje umysł, ciało i serce były takie zadowolone i spełnione, że nic nie mogłoby zrujnować tej chwili.

– Nie chciałem tego powiedzieć – odezwał się Damien, a w jego oczach pojawiło się… przerażenie.

Nic, poza tym.

– Czego?

– Tego – zaczął i odchrząknął – że cię zatrzymam.

Zrobiło mi się niedobrze.

– Damien – wyszeptałam. – Czy mógłbyś tego nie mówić, kiedy wciąż jesteś we mnie?

Spojrzał na nasze złączone ciała i szybko ze mnie wyszedł. Skrzywiłam się, a on przeprosił. Wciąż leżałam na pościeli, więc nie mogłam się niczym zakryć, co najwyżej dłońmi. Damien wyrzucił zużytego kondoma – nawet nie wiedziałam, kiedy go włożył – i zaczął się ubierać w zastraszającym tempie. Spanikowałam, poczułam, że powinnam zrobić to samo, więc poprawiłam sukienkę i po chwili oboje byliśmy już ubrani i wyglądaliśmy tak, jak wtedy, gdy weszliśmy do tego pokoju – tylko trochę bardziej sponiewierani.

– Nie rozumiem, co się dzieje – wyznałam, zakładając buty. Moje stopy zaprotestowały. – Czy wszystko w porządku?

– Nie powinienem był mówić takich bzdur.

Mniej by zabolało, gdyby mnie uderzył.

Skrzywiłam się.

– Nie mów tak.

– Muszę, bo w przeciwnym razie w to uwierzysz.

– A więc co? Mam nie wierzyć w to, że mnie zatrzymasz? – zapytałam. – Przecież obiecałeś. Więc po co, do cholery, to mówiłeś?

– Alannah, na tym etapie seksu zgodziłbym się na wszystko – rzucił tonem pozbawionym emocji. – Nic na to nie poradzę. Moje umysł i ciało były skupione na doznaniach, a głosu nie kontrolowałem.

Chciało mi się rzygać.

– Wszystko zepsułeś! – krzyknęłam, czując, jak drży mi dolna warga. – Zrujnowałeś mój pierwszy raz. Dlaczego mi to zrobiłeś?

Jego twarz niczego nie wyrażała.

– Przykro mi, ale nie będę cię okłamywać.

– O jakim kłamstwie mówisz?

– O tym, że cię zatrzymam.

Do oczu nabiegły mi łzy.

– Damien – wyszeptałam.

– Nie chodzi o to, że nie mogę cię zatrzymać, Lana. Po prostu nie chcę.

Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy, gdy mówił słowa, których nigdy nie zapomnę. Ich siła sprawiła, że zachwiałam się do tyłu, jakby mnie uderzył. Oczywiście nie miałam prawa czuć się zdradzona, ale tak było i bolało mnie to bardziej, niż chciałam przyznać.

– Pójdę się umyć – wyjąkałam, próbując powstrzymać łzy, które chciały się uwolnić.

– Nie. – Damien zmarszczył brwi. – Proszę, musimy o tym porozmawiać. Chodziło mi o to, że…

– Chyba nic, co masz mi do powiedzenia, nie sprawi, że poczuję się lepiej – przerwałam mu, próbując kontrolować emocje.

– Alannah…

– Wszystko w porządku.

– Nie jest, kurwa, w porządku – odparł. – Wiedziałem, że to będzie zły pomysł. Spójrz tylko, jaka jesteś roztrzęsiona! Właśnie dlatego próbowałem się trzymać od ciebie z daleka. Jesteś dobrą dziewczyną, a ja wiedziałem, że emocje wezmą nad tobą górę. To był błąd!

Jego słowa były prawdziwe i chyba dlatego tak bardzo mnie to zabolało.

– Miałeś rację. To był błąd, ale go popełniłam – przełknęłam ślinę. – Na szczęście uczę się na własnych błędach.

Damien wyciągnął w moją stronę rękę, ale ja odsunęłam się od niego i ruszyłam w stronę drzwi, za którymi najprawdopodobniej kryła się łazienka.

– Nie chcę więcej z tobą rozmawiać, Damien – powiedziałam, otwierając drzwi. – Po prostu… idź już sobie. Proszę.

Nigdy więcej nie chciałam z nim rozmawiać.

– Lana.

– Alannah – rzuciłam, zaciskając palce na klamce. – Mam na imię Alannah.

Weszłam do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Otępiała załatwiłam się i umyłam najlepiej, jak potrafiłam, używając małych kawałków papieru. Zobaczyłam krew i to potwierdziło, że Damien zabrał mi dziewictwo. Poczułam w ustach gorzki posmak. Zamiast wyjść z łazienki, oparłam się plecami o ścianę i zjechałam po niej na podłogę.

Nie byłam pewna, ile czasu tam siedziałam, ale musiało trwać to dość długo, bo w końcu łzy mi się skończyły i wyschły na policzkach. Czułam coś dziwnego między nogami – słodką wrażliwość, której nie potrafiłam się pozbyć. Chyba usłyszałam podniesione głosy, a gdy rozległo się pukanie do drzwi, podskoczyłam.

– Lana? – usłyszałam cichy głos. – To ja. Mogę wejść?

Bronagh.

Wstałam, podeszłam do drzwi, otworzyłam je, a potem usiadłam na zamkniętej klapie toalety. Przyjaciółka weszła do łazienki i szybko zamknęła za sobą drzwi na klucz. Zdjęła szpilki, przyklęknęła, a następnie pochyliła się i zamknęła mnie w ciasnym uścisku. Kiedy otoczyłam ją ramionami, zaszlochałam głośno.

W tej chwili cierpiałam i jednocześnie czułam się upokorzona. Dotarło do mnie, że rzuciłam się na Damiena, jakbym nie miała wstydu, a teraz tylko wstyd mnie przepełniał. Nie potrafiłam poskładać słów, by wytłumaczyć przyjaciółce, jak daleko się posunęłam, bo bałam się, że będzie mnie osądzać, więc wolałam trzymać gębę na kłódkę.

– Wszystko będzie dobrze, Lana. Jesteś silna i nie pozwolisz, żeby jakiś irytujący amerykański dupek doprowadził cię do płaczu, prawda?

Prychnęłam i odsunęłam się od niej. Wzięłam papier, by wytrzeć cieknący nos. Byłam w rozsypce i na pewno wyglądałam równie źle, jak się czułam.

– Wiesz co? – Pociągnęłam nosem. – Wybacz, Nico to twój chłopak, ale muszę przyznać, że wcześniej miałam go za zwykłego palanta, a Damiena uważałam za miłego. Tak strasznie się myliłam. Nico przynajmniej jest szczery i przy tobie zawsze był sobą, niezależnie od tego, czy go lubiłaś, czy nienawidziłaś. Ale Damien… on jest jak żmija. Nienawidzę go.

Nie mogłam winić Damiena za bycie szczerym przed seksem, ale rozgniewały mnie kłamstwa, którymi mnie karmił w trakcie, i bzdury, którymi usprawiedliwiał się już po.

– Jeśli poprawi ci to humor – wtrąciła się Bronagh – to Dominic naprawdę jest palantem i zanim tu przyszłam, ostro się z nim pokłóciłam.

Zaśmiałam się przez łzy, ale spoważniałam, kiedy przyjaciółka usiadła obok mnie, krzywiąc się. Przypomniałam sobie, że ona też już nie była dziewicą, chociaż jej pierwszy raz był magiczny, a z mojego magia uleciała po dwóch sekundach od zakończenia.

– Właśnie dotarło do mnie, że obie straciłyśmy dzisiaj dziewictwo z bliźniakami.

– Cóż… Przynajmniej razem możemy ich za to nienawidzić.

Wciąż byłam zła – chociaż to mało powiedziane – ale zaśmiałam się, słysząc jej żart, i to trochę poprawiło mi samopoczucie. Jednak pomimo przyjaciółki u boku próbującej mnie rozśmieszyć wciąż czułam ciężar na sercu. Obiecałam sobie, że już nigdy świadomie nie doprowadzę do sytuacji, w której poczuję taki ból.

Damien mnie skrzywdził i to on powinien się wstydzić, ale drugi raz byłby głupotą z mojej strony.

Kiedy otaczająca nas cisza została przerwana, zawołałam przyjaciółkę po imieniu. Po drugiej stronie drzwi rozległo się trzaśnięcie. Nie miałam pojęcia, skąd to wiedziałam, ale byłam pewna, że Damien wypadł z pokoju na korytarz, zostawiając otwarte drzwi, i wrócił do klubu. Chciał uciec ode mnie najdalej, jak to możliwe.

Pieprzony tchórz.

Bronagh spojrzała na mnie, gdy się odezwałam.

– Tak?

– Idziemy? – zapytałam. – Słyszę, jak skandują „Furiat”, a muzyka przestała grać.

Wtedy wszystko wydarzyło się w mgnieniu oka, Bronagh zerwała się na równe nogi, założyła szpilki i wyciągnęła mnie z pokoju, a następnie ruszyłyśmy korytarzem w stronę klubu. Ciała o różnych kształtach i rozmiarach zebrały się przy platformie, gdzie stali Nico i drugi zawodnik. Nie potrafiłam skupić się na hałasie i otaczającym mnie morzu ludzi, więc gdy Bronagh przedarła się przez tłum po tym, jak Nico wygrał walkę, zostałam w miejscu, czekając na nią jedynie po to, by ją przytulić. W chwili, kiedy skupiła się tylko na swoim chłopaku, zostawiłam ich i wyszłam z klubu.

Na zewnątrz nie było nikogo, nawet ochroniarzy, którzy wpuścili nas do klubu wiele godzin wcześniej. Cieszyłam się, że mam chwilę dla siebie, bo musiałam ogarnąć to, co się wydarzyło. Siedziałam na chodniku i walczyłam ze świeżym przypływem łez.

Co za katastrofa.

Nigdy nie będzie „Damiena i Alannah” tak, jak tego chciałam, i on już o to zadbał. Nie, my o to zadbaliśmy. On odebrał mi dziewictwo, ale ja byłam idiotką, która praktycznie go o to błagała. Nie mogłam za to winić nikogo poza sobą… i moimi cholernymi hormonami.

Damien dążył do intymności ze mną bez iluzji kłamstw ubranych w ładne słowa – do czasu, aż zyskał to, czego chciał. Od początku mówił, że nie chce związku, tylko seksu, więc to głupie z mojej strony, że uwierzyłam w jego obietnice, i byłam z tego powodu załamana. Gdzieś z tyłu głowy wciąż miałam nadzieję, że jeszcze raz się z nim prześpię, że Damien będzie chciał ze mną być. Jeśli to nie był najgłupszy pomysł zrodzony w głowie nastolatki, to nie wiem, co nim było.

Nigdy wcześniej nie czułam takiego bólu i nie wiedziałam, jak sobie z nim radzić. Potrzebowałam Bronagh. Potrzebowałam mojej przyjaciółki. Usłyszałam za sobą jakiś hałas i nie wiem dlaczego, ale założyłam, że to ona, skoro o niej myślałam. Chciałam się rozejrzeć, lecz nagle zakręciło mi się w głowie i nie mogłam wstać. Gdy już myślałam, że w głowie mi się przejaśnia i odzyskuję wzrok, poczułam ból z tył głowy, jakby ktoś mnie uderzył, a potem upadłam.

Nie bolało, a moją pierwszą myślą nie było to, że ktoś mnie uderzył, ale to, że na pewno wypiłam za dużo alkoholu. Stwierdziłam, że ta emocjonalna karuzela zapewniła mojemu ciału zbyt dużo stresu i w wyniku tego mój umysł się wyłączył. Cieszyło mnie to. Byłam zadowolona z tego, że ogarnęła mnie ciemność, bo w tej chwili jej widok był lepszy niż widok Damiena Slatera. Ale nie dane mi było zaznać spokoju. Zanim zupełnie straciłam przytomność, usłyszałam jego ostatnie słowa:

„Nie chodzi o to, że nie mogę cię zatrzymać, Lana. Po prostu nie chcę”.

Damien mnie nie chciał, ale najbardziej bolało mnie coś innego – w głębi czułam, że ja zawsze będę go pragnąć, niezależnie od tego, co między nami zaszło. Ale w życiu mu o tym nie powiem, ani nikomu innemu. Damien mnie skrzywdził, ale nigdy nie dam mu okazji, by zrobił to ponownie.

Powiedział, że mnie nie chce, i do końca życia o tym nie zapomnę.

Rozdział 1

Obecnie…

Obudziłam się przestraszona.

Usiadłam wyprostowana i przyłożyłam rękę do piersi, czułam, jak serce biło w niej nieregularnie. Oddech miałam przyspieszony i wcale nie brzmiałam, jakbym dopiero co się obudziła, tylko jakbym przebiegła maraton. Zamknęłam oczy i rozpaczliwie próbowałam się uspokoić.

Nienawidziłam tego, gdy nagle łzy napływały mi do oczu i nie potrafiłam ich powstrzymać przed spłynięciem po policzkach dużymi kroplami. Pociągnęłam nosem, niedbale ocierając go wierzchem dłoni. Przyciągnęłam kolana do piersi i otoczyłam je ramionami, ściskając mocno.

Byłam nieszczęśliwa nawet we śnie.

Zarówno moje życie osobiste, jak i rodzinne waliło się wokół mnie i miałam wrażenie, że wszystko, co robię, by powstrzymać katastrofę, tylko podsyca ogień i jeszcze szybciej niszczy to, na czym mi zależy. W tej chwili moje życie osobiste było w rozsypce i znajdowało się w centrum uwagi.

Niemal codziennie od kilku miesięcy szczegółowo przeżywałam noc, w którą straciłam dziewictwo. Nie śniłam o nim od bardzo dawna, ale jego nagłe pojawienie się w moim życiu najwyraźniej wywołało lawinę emocji, od której nie potrafiłam uciec.

Zamknęłam oczy i jak zwykle każda moja myśl skupiła się na nim.

Damien Slater.

Nie chciałam o nim myśleć, ale chyba nie miałam w tej kwestii wyboru, bo mój umysł sam się na nim skupiał. To, że tak bardzo przeżywałam chłopaka, który w liceum złamał mi serce, było żałosne i wiedziałam o tym, ale nie potrafiłam przestać, niezależnie od tego, jak bardzo próbowałam. Oczywiście musiałam to zaakceptować, ale nigdy nie pogodzę się z bólem, który czułam, gdy myślałam o nim i o tym, co między nami zaszło.

Otworzyłam oczy, jak zwykle z siebie niezadowolona, bo zrozumiałam, że jestem kretynką. Nie wiedziałam, ile razy marzyłam o tym, by cofnąć się w czasie i uderzyć siebie za to, że podjęłam taką głupią decyzję i wszystko spieprzyłam. Znowu zamknęłam oczy, oparłam się o wezgłowie i zacisnęłam zęby, kiedy w moich myślach pojawił się obraz przystojnej twarzy Damiena.

Ten drań mnie nawiedzał.

Przez większość czasu nie wiedziałam, co o nim sądzić. Był w moim życiu przez krótką chwilę, a jednak miał na mnie duży wpływ. Nasza relacja ukształtowała kobietę, którą dzisiaj jestem. Chociaż nie chciałam przypisywać mu żadnych zasług, to on był powodem, dla którego nigdy nie pozwoliłam nikomu się do siebie zbliżyć. To przez niego zbudowałam wysokie mury wokół posiniaczonego serca.

Nie zawsze byłam taka zamknięta w sobie. Przez długi czas po tym, jak mnie zostawił i wyjechał, myśl o nim dotykała mnie tak bardzo, że nie potrafiłam przestać płakać. Ten chłopak… Nie, ten mężczyzna… Złamał mi serce, a ja mu na to pozwoliłam. Nie tylko pozwoliłam mu się zrujnować, ale praktycznie go o to błagałam. Moje nastoletnie zauroczenie wykraczało poza zwykłe złamanie serca, bo zanim trafiliśmy do łóżka, zależało mi na nim bardziej, niż powinno na zwykłym koledze.

Widziałam w nim to, co najlepsze, nawet jeśli on sam tego nie dostrzegał.