Strona główna » Dla dzieci i młodzieży » Maksio szuka domu

Maksio szuka domu

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7895-453-8

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Maksio szuka domu

Marta jest bardzo, bardzo szczęśliwa, kiedy otrzymuje wymarzony, upragniony prezent – wspaniałego owczarka staroangielskiego. Dziewczynka i piesek bardzo szybko zostają najlepszymi przyjaciółmi i bardzo się do siebie przywiązują. Kiedy Marta jest w szkole, szczeniak bardzo za nią tęskni, bo nie może się doczekać ich wspólnych zabaw. Pewnego dnia stęskniony szczeniak wyskakuje przez otwarte okno i postanawia wyruszyć na poszukiwania ukochanej Marty. Niestety Maksio nie zna dobrze okolicy, nie potrafi odnaleźć drogi do domu i wpada w poważne tarapaty. Czy Maksiowi uda się odnaleźć drogę do domu, do Marty, która bardzo się o niego niepokoi i martwi się, że utraciła go na zawsze?

Polecane książki

Słynny pisarz Mark Twain posiadał rodzinę na Pomorzu, w Burzlaff — Cesarstwo Niemieckie, dziś Borzysław, w gm. Tychowo. Krótki dokument, o pochodzeniu, gościnie u cesarza Niemiec i więzach rodzinnych słynnego pisarza. Mark Twain był kuzynem Alice Bryan Clemens urodzonej w St. Louis, w Missouri, w US...
Wiersze, teksty, miniatury zebrane na przestrzeni lat, okraszone autorskimi makrofotografiami. Lepsze i gorsze, pełne emocji, taki codzienny i niecodzienny misz — masz. O miłości, tęsknocie, depresji....
Kontrolerzy NFZ mają szerokie uprawnienia, dlatego niezbędna jest świadomość instrumentów prawnych przysługujących placówkom medycznym w czasie przeprowadzanej kontroli. Z e-booka dowiesz się, jakie uprawnienia ma NFZ w czasie kontroli, jakie nieprawidłowości są najczęściej kwestionowane w placówkac...
Przedszkole jest takim miejscem, gdzie dziecko zdobywa wiedzę i różne umiejętności w ramach systematycznych, zamierzonych oddziaływań pedagogicznych, jak również niezamierzonych wpływów środowiska. Jest to pierwsza w życiu dziecka instytucja oświatowa, kulturowa i społeczna, do której ono należy. Si...
Dzięki publikacji Czytelnik przeżyje nowe spotkanie z Witkacym: ujrzy go jako rozmówcę i teoretyka rozmowy; podważającego religię poszukiwacza Absolutu; obywatela podbitego państwa pozującego do zdjęć w stroju kolonialisty, człowieka współczującego cierpiącej musze i psom na łańcuchach, o krok od ko...
Dzięki Zdrowiu Kobiet dowiesz się jak poprzez zmianę nawyków żywieniowych wpłynąć zarówno na zdrowie, jak i urodę. Ponadto zorientujesz się jak zmniejszyć objawy czy pozbyć się uciążliwych dolegliwości związanych z m.in. PMS-em i endometriozą. Uświadomię Cię jak poradzić sobie z zachciankami,  a...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Holly Webb

Maksioszuka domu

Czytaj inne książki Holly Webb:

Biedna, mała Luna

Czaruś, mały uciekinier 

Figa tęskni za domem

Fred się zgubił!

Gdzie jest Rudek? 

Gwiazdko, gdzie jesteś? 

Kora jest samotna 

Kto pokocha Psotkę? 

Ktoś ukradł Prążka! 

Łezka, przerażona kotka 

Maksio szuka domu 

Mały Rubi w tarapatach 

Mgiełka, porzucona kotka 

Na ratunek Rufiemu! 

Pusia, zagubiona kotka 

Samotne święta Oskara 

Smyk, uprowadzony szczeniak 

Wąsik, niechciany kotek 

W poszukiwaniu domu

Wróć, Alfiku!

Zagubiona w śniegu

Maksioszuka domuHolly Webb Ilustracje: Sophy Williams 

Przekład: Jacek Drewnowski

   Dla Rosie

Tytuł oryginału: Max the Missing Puppy

Przekład: Jacek Drewnowski

Redaktor prowadząca: Sylwia Burdek

Korekta: Teresa Lachowska

Typografia: Stefan Łaskawiec

Skład i łamanie: Bernard Ptaszyński

Copyright © for the Polish edition    by Wydawnictwo Zielona Sowa, Warszawa 2013    Wszystkie prawa zastrzeżone.

Text copyright © Holly Webb, 2008    Illustration copyright © Sophy Williams, 2008

ISBN 978-83-7895-453-8

Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o.

00-807 Warszawa, Al. Jerozolimskie 96

tel. 22 576 25 50, fax 22 576 25 51

www.zielonasowa.pl

wydawnictwo@zielonasowa.pl

Rozdział pierwszy

Marta otworzyła furtkę i stała, niecierpliwie czekając, aż rodzice ją dogonią.

– To tutaj! – zawołała. – Numer czterdzieści dwa! – Była pewna, że z wnętrza domu dobiegają piski i szczekanie i nie mogła się już doczekać, kiedy tam wejdzie.

Rodzice znaleźli się wreszcie przy niej.

– No to śmiało, zadzwoń do drzwi.

Marta usłyszała, jak w środku rozległ się dźwięk dzwonka, po którym nastąpił wybuch głośnego szczekania. Potem słychać było tupot łap i stukot pazurów,aż w końcu coś uderzyło o drzwi. Dziewczynka odskoczyła, zaskoczona.

– Dżoker, odejdź! Jak mam otworzyć drzwi, kiedy je tarasujesz? – głos nie był rozgniewany, sprawiał raczej wrażenie,że właścicielka psa próbuje się nie roześmiać. – A wy też wcale nie pomagacie!

Do donośnego szczekania dołączył chór podekscytowanych pisków. Drzwi otworzyły się i sympatyczna kobieta próbowała powstrzymać istną falę biało-czarnych szczeniąt, które tłoczyły się u jej stóp. Obok niej siedział ogromny szary, kudłaty pies.

– O, dobrze, że zamknęli państwo furtkę. Szczenięta są ciekawskie i bardzo chcą wyjść, aby zwiedzać okolicę. Jestem Sylwia Kowal, rozmawialiśmy przez telefon. Zapraszam do środka!

– Jacek Marciniak – przedstawił się tata Marty, podnosząc szczeniaka, który zdołał wdrapać się na stopę gospodyni. – Rozmawiała pani z moją żoną Klarą, a to nasza córka Marta. Ona zupełnie zwariowała na punkcie psów!

Weszli do domu w ślad za szalejącymi szczeniętami. Marta patrzyła na nie,oszołomiona. Pani Kowal powiedziała jej mamie, że szczeniąt jest sześć, ale tutaj na pewno było ich więcej. Wydawało się, że są wszędzie!

Kobieta zaprowadziła ich do kuchni i włączyła czajnik. Duża suka drzemała wyciągnięta na wygodnej poduszce w kącie. Marta była niemal pewna, że usłyszała jej skomlenie, gdy szczenięta wbiegły do środka i rzuciły się na nią.

Pani Kowal się uśmiechnęła.

– Biedna Saba! Chyba nie może się doczekać, aż szczenięta już sobie pójdą. Jest wspaniałą matką, ale one ją wykańczają! – postawiła filiżanki z kawą przed rodzicami Marty, a dziewczynce nalała szklankę soku.

Marta upiła łyk i przycupnęła na skraju krzesła, choć bardzo chciała bawić się ze szczeniakami, które ciągle skakały po swojej mamie.

Pani Kowal dostrzegła błysk w jej oczach i rozpromieniła się.

– Możesz się z nimi pobawić! Tylko uważaj na Dżokera, tatę szczeniaków. Jest wyjątkowo przyjazny, ale też bardzo duży i jeśli zechce przyłączyć się do zabawy, może cię przewrócić.

Marta uklękła na podłodze i szczenięta popatrzyły na nią z zainteresowaniem. Najodważniejsze zaczęło powoli pełznąć w jej stronę, delikatnie machając ogonem. Z nadzieją wyciągnęła dłoń, a piesek trącił ją kudłatym łebkiem, po czym się cofnął. Marta miała wrażenie, że wygląda tak, jakby chichotał!

– Proszę pani, przepraszam… – zagadnęła, rozglądając się. – Dlaczego szczenięta nie są takie same jak Dżoker i Saba? Mają krótką sierść i są czarno-białe, chociaż mają szarych rodziców.

– Tak to jest u owczarków staroangielskich – wyjaśniła kobieta. – Rodzą się z krótką, czarno-białą sierścią, a dopiero kiedy zwierzę rośnie, staje się ona o wiele jaśniejsza.

Tata patrzył z namysłem na Sabę, miała długą sierść, lśniącą i gładką, rozrzuconą na poduszce.

– Będzie sporo roboty z czesaniem.

Pani Kowal z powagą pokiwała głową.

– Tak, to prawda. Trzeba dopilnować, żeby sierść była czysta i żeby nie kryły się pod nią żadne rany i zadrapania. Takie psy potrzebują też dużo ruchu. Owczarki staroangielskie to wielka odpowiedzialność. To znaczy,zajmowanie się każdym psem nie jest łatwe, ale ta rasa wymaga szczególnej opieki.

Marta podniosła wzrok na rodziców. Brzmiało to trochę strasznie, ale i tak chciała zabrać jedno z tych szczeniąt do domu!

Twarz mamy wyrażała powątpiewanie.

– Może to nie jest zbyt dobry pomysł? Nigdy dotąd nie mieliśmy psa. Może lepszy byłby jakiś mniejszy?

Najodważniejszy szczeniak, który miał niemal całkiem biały pyszczek, urocze czarne uszka i łatkę na oku, która nadawała mu wygląd pirata,znowu podkradał się do Marty. Tym razem podskoczył tak, że jego łapki znalazły się na jej kolanach, i szybko liznął jej buzię. 

Dziewczynka westchnęła z zachwytem. Słuchała, co mówi mama, i nawet go nie zauważyła. Podrapała go teraz pod brodą.

– Nie przeszkadza mi, że to ciężka praca – powiedziała z zapałem.

Inny szczeniak, o podobnym uroczym pirackim wyglądzie, podbiegł i wskoczył jej na kolana. Potem usiadł z wywieszonym językiem, najwyraźniej zadowolony z siebie.

Pani Kowal uśmiechnęła się.

– To nie tylko praca. Te psy są niezwykle czułe, skore do zabawy i łagodne dla dzieci. Państwa córka na pewno zyska wiernego przyjaciela – przykucnęła obok Marty. – Te dwa to samce, prawdziwe urwisy, wszystko je interesuje. Suczki są trochę bardziej nieśmiałe.

Ale skoro ich bracia dowiedli już, że dziewczynka nie jest groźna, inne szczenięta zaczęły tłoczyć się wokół niej, także domagając się głaskania i pieszczot. Wkrótce Martę otoczył skłębiony, czarno-biały okrąg szczeniąt. Dziewczynka zauważyła, że Saba obserwuje ją dużym,ciemnym okiem spoglądającym zza długiego kosmyka. Olbrzymia suka westchnęła z radością, wyraźnie zadowolona, że przynajmniej raz psiaki wdrapują się na kogoś innego.

Rodzice Marty po cichu rozmawiali. Dziewczynka próbowała nasłuchiwać, ale szczenięta lizały ją po uszach, czym bardzo utrudniały jej to zadanie. Tak bardzo liczyła, że nie zmienili zdania!Gdy w gazecie znaleźli ogłoszenie o szczeniętach na sprzedaż i zobaczyli,że znajdują się tylko o pół godziny jazdy od nich, sytuacja wydawała się idealna. Marta bardzo długo przekonywała rodziców, że jest wystarczająco duża, aby mieć psa. Latami powtarzali jej: „jak będziesz starsza!”. Pomyślała, że nie zniesie dłuższego oczekiwania. Te szczenięta były takie śliczne! Dżoker i Saba też wyglądały wspaniale! Marta już sobie wyobrażała, jak codziennie po szkole biega po plaży z dużym, srebrnym psem, podobnym do Dżokera.

W końcu tata podszedł do nich i też usiadł obok szczeniąt. Szczeniaki po patrzyły na niego z powagą. Potem jeden z rozbrykanych psiaków podszedł bliżej i szturchnął go łebkiem w ramię, patrząc na niego lśniącymi,ciemnymi oczkami.

Tata delikatnie podniósł szczeniaka i uśmiechnął się do Marty.

– Myślisz, że będziesz potrafiła zapewnić dużo ruchu jednemu z tych małych urwisów? – spytał.

Marta westchnęła z zachwytem.

– To