Strona główna » Obyczajowe i romanse » Mikołaj na zamówienie

Mikołaj na zamówienie

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-66234-09-3

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Mikołaj na zamówienie

Najbardziej niegrzeczna historia świąteczna, jaką czytałaś!

Firma Nicka specjalizuje się w spełnianiu grzesznych fantazji. Zasady są proste i zakładają tylko uwodzenie i flirt.

Kiedy tuż przed świętami Nick ma odegrać rolę niegrzecznego mikołaja, nie spodziewa się, że pozna najseksowniejszą kobietę w życiu.

Rudowłosa Holly elektryzuje go tak bardzo, że mężczyzna łamie wszystkie swoje zasady. Wkrótce żadne z nich nie będzie chciało, aby te święta się skończyły.

On jest bardzo niegrzecznym mikołajem, ona jest bardzo niegrzeczną dziewczyną, która zdecydowanie zasłużyła na rózgę.

Polecane książki

Władysław Grabski był wybitnym politykiem i reformatorem. Jego zasługi w dziele unifikacji i stabilizacji gospodarki polskiej po I wojnie światowej nie budzą dzisiaj żadnych wątpliwości. Głównym motywem w jego działalności publicznej i pracy naukowej była troska o przyszłość Polski. Niepodległość i ...
Trzy młode i ładne reporterki, dość poczytnego magazynu dla kobiet Evree, zwane Aniołkami dostają nagle nowe zlecenie. Co takiego wymyślił ich szef i jak odbiło się na ich życiu prywatnym i zawodowym pewne ogłoszenie, które ukazało się na łamach ich gazety?...
„Wojna jest tylko kontynuacją polityki innymi środkami” – pisał Carl von Clausewitz. Jego traktat „O naturze wojny”, opublikowany po raz pierwszy w 1832 roku, już po śmierci autora, do dziś pozostaje najważniejszą rozprawą poświęconą prowadzeniu działań wojennych, wciąż jest zresztą podstawową lektu...
Które miasto było pierwszą stolicą Polski? Gdzie najlepiej wybrać się na weekendową wycieczkę? Które miasto odwiedzić, by spotkać smoka, a które, by podziwiać foki? W Encyklopedii miast polskich dzieci znajdą opisy najwspanialszych i najciekawszych polskich miejscowości, a także informacje o ich zab...
Podzielając pogląd wyrażony przez Rudolfa Arneheima o tym, że nasze oczy zostały zdegradowane do roli instrumentów pomiarowych i rozpoznających, autorka tropi i wskazuje te elementy w naszym postrzeganiu świata, które na przestrzeni wieków zostały wyeliminowane lub zignorowane przez konwencje kultur...
Dobranoc, do widzenia! Cześć! Giniemy! 9 maja 1987 roku, samolot pasażerski Ił-62M Tadeusz Kościuszko Polskich Linii Lotniczych LOT rozbił się na podejściu do awaryjnego lądowania w pobliżu lotniska Okęcie. Załoga przegrała półgodzinną walkę o życie 183 osób. Ostatnim podanym przez pilota komunik...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Jenika Snow i Jordan Marie

Czasami nie wiesz, czego ci brakuje, dopóki tego nie znajdziesz.

– Vi KeelandBossman

Rozdział 1Holly

Jeśli usłyszę jeszcze jedną kolędę, chyba puszczę pawia. O, tak! Nienawidzę Bożego Narodzenia. Jest zimno, ponuro, a ludzie są dla siebie niegrzeczni. Próbowałam dziś zrobić gwiazdkowe zakupy – naprawdę próbowałam. Jednak wystarczył kwadrans w sklepie, gdzie mimo łagodnej świątecznej muzyczki w tle ludzie bezwzględnie się przepychają i taranują nawzajem ciężkimi wózkami, i serdecznie mam dość.

W efekcie nie kupiłam ani jednego prezentu, za to jestem obolała i kuleję. Jakaś paniusia bezpardonowo wjechała we mnie wózkiem. Nie tylko nie przeprosiła, ale jeszcze ofuknęła mnie, tak jakby to była moja wina.

Znalazłam ławeczkę na obrzeżach Central Parku i właśnie próbuję oszacować szkody. Schylam się, żeby obejrzeć tył mojej nogi, i serce mi pęka na widok tego, co widzę. Rajstopy są podarte, gigantyczne oczko sięga od kostki aż do uda. Pięta jest zakrwawiona, bo nieco powyżej mam paskudną ranę. Moje ulubione szpilki od Jimmiego Choo również nie uniknęły przedświątecznej rzezi. Delikatna skórka została zdarta i właściwie nadają się do wyrzucenia. Jeśli mogłabym cofnąć czas, inaczej bym to rozegrała. Zmierzyłabym babsko piorunującym spojrzeniem, rzuciłabym w nie zniszczonym butem, a na koniec pokazałabym środkowy palec.

– Wygląda na to, że ktoś się zderzył z reniferem. – Z prawej strony odzywa się głęboki męski głos.

Odwracam się, żeby zobaczyć, kto mnie zagaduje, i nagle mimowolnie zastygam w bezruchu. Przebiegają mnie ciarki, a głos nieznajomego wibruje gdzieś w samym moim wnętrzu, wprawiając mnie w stan podwyższonej czujności i sprawiając, że moje ciało aż drży z pożądania. To jest niezwykłe z dwóch powodów. Po pierwsze, pięć lat temu postanowiłam, że daję sobie spokój ze związkami i z facetami w ogóle. Rozstanie z moim ostatnim chłopakiem nie było dobre – było na tyle złe, że na samą myśl o zaufaniu kolejnemu mężczyźnie mam zwykle ochotę uciekać gdzie pieprz rośnie. Jednak ważniejszy jest drugi powód, ten bardziej oczywisty. Nie znam tego mężczyzny. Nie znam go wcale, a co gorsza… facet ma na sobie strój świętego mikołaja!

Świetnie, trafił mi się jakiś czubek!

– Znamy się? – Czuję się teraz jak stara zrzęda, ale nie jestem w nastroju na świąteczne flirty, nawet z takim przystojniakiem.

– Jestem Świętym Mikołajem, nie zauważyłaś? – stwierdza żartobliwie.

Odchylam się na oparcie ławki i uważnie mu się przyglądam, podnosząc do góry brwi tak, że moja twarz przybiera wyraz sarkastycznego niedowierzania. Nie da się ukryć, facet ma na sobie obciachowy czerwony kostium świętego mikołaja uszyty ze spłowiałego aksamitu i ozdobiony futerkiem. Nic w tym dziwnego, w końcu Boże Narodzenie za pasem i w ogóle… Jednak coś mi tu nie pasuje. Zrywa brodę i czapkę, następnie zdejmuje białe rękawice, a ja widzę, że jego ogromne męskie dłonie są całe pokryte tatuażami.

Ponownie przyglądam się jego twarzy. Teraz, kiedy pozbył się sztucznej brody, dostrzegam jego własną, tyle że czarną, miejscami poprzetykaną srebrnymi pasmami. Wpatruje się we mnie czarnymi jak węgiel oczami. Jego spojrzenie jest intensywne, kpiące, a jednocześnie w jakiś sposób znużone. Wyciąga papierosa i zapala, osłaniając płomień zapalniczki przed przenikliwie zimnym nowojorskim wiatrem.

– Święty mikołaj chyba nie powinien palić… – przypominam mu.

– Słoneczko, święty mikołaj robi mnóstwo rzeczy, których nie powinien robić. – Uśmiecha się, a dwuznaczny błysk w jego oku sprawia, że robi mi się gorąco.

– Nieważne… Tak czy siak, lepiej, żeby szef cię nie przyłapał na paleniu – mamroczę, zła na swoje zdradzieckie ciało, które nie wiadomo dlaczego tak żywo na niego reaguje.

– Święty mikołaj jest sam sobie szefem.

– Boże, mógłbyś przestać? Tak się złożyło, że mam już powyżej uszu Bożego Narodzenia i naprawdę nie chce mi się wysłuchiwać, jak to wesoło dokazujesz na co dzień ze swoimi reniferami na biegunie północnym – prycham.

– Tym akurat zajmują się elfy. – Znowu ten znaczący uśmieszek. – Co się stało? Jesteś zła jak osa.

– Co się stało? To znaczy oprócz tego, że jakiś babsztyl wjechał we mnie wózkiem sklepowym i zniszczył mi rajstopy oraz ulubione szpilki?

– Podasz mi jej dane? Zaraz wciągnę ją na listę niegrzecznych dziewczynek – mówi, a ja potrząsam bezradnie głową.

Kim, do diabła, jest ten facet?

– Czy mógłbyś może… Hej, co ty wyrabiasz? – Otwieram szeroko oczy, kiedy on niespodziewanie ląduje przede mną na czworakach.

– No jak to co? Sprawdzam twoje obrażenia – mamrocze. Zupełnie nie zwraca uwagi na moje protesty i kładzie moją stopę na swoim kolanie. Rozpaczliwie próbuję mu się wyrwać, ale on jest nieustępliwy.

Chwytam się ławki, bo jeśli tego nie zrobię, prawdopodobnie zaraz wyląduję koło niego na ziemi. Próbuję wymierzyć mu kopniaka, ale on mocno trzyma moją nogę, całkowicie mnie unieruchamiając.

– Możesz przestać? Nawet cię nie znam! A poza tym ta sukienka jest za krótka na takie wygibasy. Nie życzę sobie, żeby pół Nowego Jorku oglądało, co pod nią mam! – Bezwiednie podnoszę głos.

– Nie dramatyzuj. Przecież cię zasłaniam. – Lekceważąco macha ręką, po czym patrzy na mnie – naprawdę na mnie patrzy. Jego spojrzenie jest przeszywające, mocniej ściska moją nogę, mam wrażenie, że zaraz ją zmiażdży. – Masz na sobie majteczki? – pyta.

Moim ciałem wstrząsa kolejny dreszcz. Powinnam być zbulwersowana. Co więcej, powinnam być spanikowana, bo oto nieznajomy mężczyzna w kostiumie świętego mikołaja z papierosem w ustach obejmuje swoimi wielkimi – naprawdę ogromnymi – pokrytymi tatuażami rękami moją łydkę i jakby nigdy nic pyta, czy mam na sobie majteczki! Przecież nie powinno mnie to podniecać. Ale fakty są faktami, moje majtki są zupełnie mokre, bo… Jednak jestem cholernie podniecona!

– Nie wierzę, że właśnie o to zapytałeś! – podnoszę głos. Rozpaczliwie próbuję się wyrwać. Przecież nie mogę tak reagować na nieznajomego – dziwacznego, cholernie seksownego nieznajomego! Nie mogę z nim omawiać kwestii moich majteczek, a przede wszystkim nie mogę rozchylać przed nim nóg! No, może jeszcze tylko troszeczkę…

– Czarne… ładne – mruczy pod nosem, jakby do siebie.

Najwyraźniej udało mu się zerknąć między moje nogi. Pewnie nie zobaczył wiele, bo przecież mam na sobie rajstopy, ale i tak czuję oblewającą mnie falę gorąca i to pomimo przenikliwego zimowego chłodu.

– U, paskudna rana, kotku! Muszę powiedzieć, że nie wyszłaś najlepiej na tym starciu z wózkiem sklepowym. – W ustach nadal ma papierosa, ale jakimś cudem wyraźnie artykułuje każde słowo.

– Czy mógłbyś puścić moją nogę, proszę? – warczę na niego. Nie mogę się wyrwać z jego mocnego uścisku. Zaczynam myśleć, że to, co – jak sądziłam – jest gąbką wypełniającą kostium świętego mikołaja, to jego mięśnie. Trzeba przyznać, że kawał z niego chłopa.

Zaraz, co to się mówi o mężczyznach z wielkimi dłońmi…?

Wiercę się, zakłopotana – naprawdę, takie myśli nie powinny mi przychodzić do głowy!

Rozdział 2Nick

Dzień kurewsko mi się dłużył – aż do teraz. Na Upper Eastside prowadzę ekskluzywny lokal usługowy o nazwie Marzyciele, specjalizujemy się w realizowaniu rozmaitych fantazji. W okresie Bożego Narodzenia mamy najwięcej zleceń, prawdopodobnie dlatego, że w Nowym Jorku roi się od samotnych, znudzonych kobiet. Takich jak na przykład pani Keni Preston. Niepracująca, zblazowana rozwódka, której największe świąteczne marzenie w tym roku to…? Romantyczny wieczór ze świętym mikołajem!

Spokojnie, nie zrozumcie mnie źle… Nie handluję seksem. Ja spełniam marzenia. Pani Preston zapłaciła za to, żeby święty mikołaj poderwał ją w Central Parku, zabrał na kolację do luksusowego apartamentu, a następnie przytulał przez całą noc. Zero seksu. Wiem, co myślicie, ale nie – przytulanie to nie jest seks. Są nawet ludzie, którzy na pytanie o zawód odpowiadają, że są profesjonalnymi przytulaczami.

Osoby, które dla mnie pracują, są bardzo dokładnie weryfikowane, przechodzą wieloetapowy proces kwalifikacyjny i świetnie zarabiają. Zatrudniam tylko najlepszych z najlepszych… Oraz Briana Flannigana. Właśnie dziś rano Brian zadzwonił, aby poinformować, że jest chory, w związku z czym zostałem bez jednego pieprzonego mikołaja. Mam niewielu pracowników, a każdy z nich ma swoje zlecenia. W związku z tym pojawił się problem – albo w ostatniej chwili odwołam spełnienie fantazji pani Preston, albo zajmę się tym osobiście. Cholera, nienawidzę tego robić! Szczerze mówiąc, nigdy tego nie robiłem. Planowałem anulować zlecenie. To by było profesjonalne wyjście z tej sytuacji. Jednak jedno spojrzenie na tę gorącą dupeczkę i dziękuję w duchu Bogu, że w to wszedłem.

Parskam cichym śmiechem, nieźle powiedziane! To nie będzie jedyne niespodziewane wejście w coś tego wieczoru…

Aby