Strona główna » Humanistyka » O Inkach uwagi prawdziwe

O Inkach uwagi prawdziwe

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-06-03380-9

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “O Inkach uwagi prawdziwe

 

 

Oddajemy do rąk Czytelnika prawdziwą książkę z duszą. Inca Garcilasso de la Vega, pisarz i uczony, w największym ze swoich dzieł „Uwag Prawdziwych o Inkach” podjął się trudu wytłu­maczenia Hiszpanom, i chyba także sobie samemu, czym była cywilizacja środkowoandyjska. zanim przyszli Hiszpanie. Takie samo zadanie stawiało sobie wielu uczonych, ale ten autor miał po temu zarówno kwalifikacje, jak i możliwości.

Był potomkiem hiszpańskiego konkwistadora i inkaskiej księżniczki. Od krewnych matki i od niej samej uczył się inkaskiej tradycji ustnej, czyli dziejów Inków i ich religii, którą po latach już w Hiszpanii pojmował jako swego rodzaju wstęp do Ewangelii.

W roku 1609, po sześciu latach starań i zabiegów, ta jego największa praca ukazała się drukiem. Aktualne wydanie jest zupełnie nowym, niezwykle starannie dopracowanym tłumaczeniem siedemnastowiecznego oryginału ilustrowanym obrazami z epoki jego powstawania.

Dzieło to wielkie o zawikłanych losach i tak wiadomościami zasobne, że wywoływało i wywołuje spory o to, jak je należy czytać.

Pierwszą formą lektury jest monografia historyczna, opis dziejów państwa i cywilizacji inkaskiej w ciągu dwunastu pokoleń królów, czyli około trzystu lat.

Niewątpliwie jest ono monografią historyczną, ale nie tylko nią. Dzieło powstało w czasach, gdy już trwały (i trwają po dziś) polemiki o charakter państwa inkaskiego. Zainspirowana potrzebami admi­nistracji hiszpańskiej oficjalna historiografia usiłowała przedstawić władców Inków jako bandę tyranów, z których każdy po trupach dochodził do władzy, podbijał, pozbawiał władzy i niepodległości państwa, a podbitych pędził do robót nad siły. Tezy te miały uzasadnić hiszpań­skie panowanie w Andach i przekształcić konkwistadorów ze zdobywców i rabusiów w wyzwolicieli zasadnie nagradzanych.

Inka twierdzi jednak coś całkiem przeciwnego, że panowanie Inków było błogosławieństwem dla poddanych, gdyż wprowadzało porządek, zwiększało produkcję żywności, likwidowało głód, nauczało nowej religii, wiary w jedne­go boga – Słońce, znosiło bałwochwalstwo i ofiary z ludzi. W efekcie czytelnik ma przed sobą opis społeczeństwa doskonałego, rządzonego przez natchnionych przez Boga władców surowych, lecz sprawied­liwych. W społeczeństwie owym prawo jest wykonywane przez wszystkich, każdy pracuje i w zamian za swą pracę i wierność dostaje schronienie, jadło, odzież, a nawet spokojną starość.

Takie przeciwstawienie niejednemu badaczowi nasunęło myśl, iż Inca Garcilasso de la Vega napisał utopię umiejscowioną we własnej przeszłości.

Autor był człowiekiem głęboko wierzącym. Z jego wiary wyni­kają inne możliwości interpretacyjne dzieła jako opisu zesłania Inków przez Boga, aby przygotowali mieszkańców Peru na przyjęcie Ewangelii. W tym sensie czyny Inków to Gesta Dei per Incas i jako takie dobre być muszą.

Historyk i czytelnik musi jednak nieuniknienie i natrętnie pytać o to, w jakim stopniu dane i obraz społeczeństwa inkaskiego stworzony przez Inkę zasługują na wiarę? Dzisiejszy stań badań zdaje się wskazywać, że znacznie bardziej niż sądzono.

Do początku XX w. było jedynym systematycznym opisem cywili­zacji inkaskiej i jej dziejów, dostępnym Europejczykom i chętnie czytanym, bo klarownym.

Polecane książki

Sir Adam Alistair został niesłusznie oskarżony o skompromitowanie młodej damy. Nie widząc sposobu, aby oczyścić swoje imię, postanowił opuścić rodzinne Mowbray. Wyjechał z kraju i zamierzał nigdy nie wracać. Kiedy jednak dwaj jego krewni umarli w tajemniczych okolicznościach, Adam został ostatnim sp...
Julia Kunis, prawnuczka Wernera von Becka, postanawia prześledzić dzieje rodu von Becków. W trakcie swoich wędrówek poznaje historyczkę Martę Landowską, spadkobiercę żydowskich jubilerów – Dawida Halperna i cynicznego poszukiwacza drogocennych pamiątek III Rzeszy – Toma Andersa. Odkrywając historię ...
Pragnąc odmienić swoje życie i zaskoczyć bliskich, Kate pisze książkę na podstawie dzienników ciotki Caroline i babki Lany. Odkrywa dzięki nim historię burzliwego i tragicznego w skutkach romansu – historię, która ujawni ukrywane od lat fakty z życia rodziny i sprawi, że zarówno Kate, jak i jej ma...
Poniższy poradnik do Northgard, stanowi zbiór informacji, które pomogą ci sprawnie zarządzać twoim klanem. Poradnik Northgard zawiera również porady na start, opis mechanik, które pomogą zarządzać Twoim klanem, specjalny dział pytań i odpowiedzi, a także opis surowców, system folkloru i sławy. Całoś...
Ojciec Anny odszedł z domu, kiedy miała sześć lat. Od tamtego czasu matka bardzo się zmieniła i już nigdy nic nie było takie jak przedtem. Przestała się śmiać i częściej zaczęła chodzić do kościoła. Dziewczyna wyrasta pod kloszem i sokolim wzrokiem matki, co z czasem staje się uciążliwe. Wierzy też ...
Z literatury egipskiej — w ścisłym tego słowa znaczeniu, pozostało nam niewiele. Być też może dlatego, że było jej niewiele. Posiadamy trochę powiastek, trochę pieśni ludowych, wreszcie utwór pośredni między kroniką a eposem, znany pod nazwą Ramesseida, dzieło rzekomo Pentaura; niektórzy widzą w tym...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Inca Garcilaso de la Vega

APROBATA1

Z ROZKAZU Najwyższej Rady Generalnej Świętego Officjum widziałem te Uwagi Prawdziwe o Inkach, byłych Królach Peru, o ich bałwochwalstwie, prawach i rządzie w czas pokoju i wojny etc., a mianowicie siedem ksiąg w jednym tomie, którego autorem jest Inca Garcilasso de la Vega, kapitan Króla Jego Mości &c. I zdały mi się dziełem starannie napisanym i druku godnym zarówno dla rozmaitości spraw w nim opowiedzianych i wielce zasługujących na poznanie, jak i dla skąpej wiedzy, jaką tu o nich mamy. O tym wszystkim autor rozprawia pilnie i starannie.

W Lizbonie, u Świętego Franciszka w Enxobreguas,

26 listopada 1604.

Fray Luis dos Anjos

ZEZWOLENIA

Zważywszy opinię, pozwalamy drukować ten pierwszy tom zatytułowany Uwagi Prawdziwe o Inkach. A wydrukowany niechaj wróci przed tę Radę dla porównania z oryginałem i dla wydania zezwolenia na rozpowszechnianie. Bez niego rozpowszechniany nie będzie.

W Lizbonie, 4 grudnia 1604.

Marcos Teixeira     Ruy Pirez da Veiga

ZEZWOLENIE ORDYNARIUSZA

Obejrzawszy powyższe zezwolenie Świętego Officjum, pozwalamy drukować.

Dnia 2 września 1609

Sarayua

ZEZWOLENIE PAŁACU

Obejrzawszy zezwolenie otrzymane od Świętego Officjum i po przedstawieniu w kancelarii, pozwalamy tę książkę wydrukować.

W Lizbonie, dnia 15 marca 1605.

Damiam Daguiar     Costa

Najjaśniejszej królewnie, doñi Catalinie Portugalskiej, księżnie de Bragança &c.

Powszechny obyczaj pisarzów dawnych i współczesnych (którzy zawsze starają się dedykować dzieła swoje, pierwociny swych zdolności, szczodrym władcom, potężnym Królom i Książętom, aby pod ich osłoną i opieką żyli darzeni większymi względami mężów cnotliwych i od oszczerstw potwarców swobodniejsi) natchnął mię śmiałością, Najjaśniejsza Pani, abym za ich przykładem ja też się ośmielił poświęcić Waszej Wysokości te Uwagi, ponieważ jest Wasza Wysokość tym, czym jest, i ze względu na to, czym jest dla wszystkich, którzy się pod opiekę Waszej Wysokości chronią.

Czym sama w sobie jest Wasza Wysokość to, że oczywiste, wszyscy wiedzą nie tylko w Europie, lecz nawet w najodleglejszych krajach Wschodu, Zachodu, Południa i Północy, gdzie sławni Książęta, przodkowie Waszej Wysokości, zatknęli znak swój dla naszego dobra, a własnej chwały, jak to powszechnie wiadomo.

Szczodrość Waszej Wysokości jak wielka jest, wszystkim wiadomo, skoro Wasza Wysokość jest córką rodu znakomitych Królów i Książąt Portugalskich, i choć Wasza Wysokość wcale się tym przejmować nie raczy, przecież wysoko należy cenić to, że tak wspaniałe złoto pokrywa blask tak bohaterskich cnót.

Przecież ujrzawszy stan Łaski, którą Bóg, Pan Nasz, wzbogacił duszę Waszej Wysokości, pojmiemy, iż lepszy on od przyrodzonego (choćby nawet Wasza Wysokość jak najbardziej to skrywała); o Waszej Wysokości cnocie i świątobliwości wszyscy z podziwem rozprawiają, a ja bym także opowiedział bez śladu pochlebstwa krztynę z tego mnóstwa, co rzec należy, gdyby Waszej Wysokości pochwały nie były równie wstrętne, jak upragnione ich przemilczenie.

Czym jest i będzie Wasza Wysokość dla wszystkich w Swoim Królestwie i państwach ościennych, którzy pragną skorzystać z opieki Waszej Królewskiej Mości, tyle języków głosi, że nie masz liczby ani ich, ani tych, których Waszej Królewskiej Mości ręka raczyła obdarzyć; pod wpływem ich doświadczeń spodziewam się, że tym większej opieki Waszej Królewskiej Mości doznają te oto moje Księgi, którym więcej trzeba opieki i łaski, im mniej one i ja, sami z siebie, na nią zasługujemy.

Przyznaję, że śmiałość moja jest wielka, a zasługa całkiem mała, co najwyżej wola dobra, którą również ofiaruję, służyć gotową, jeśliby zasłużyła na służbę Waszej Królewskiej Mości, której Osobę i Dom oby Pan Nasz raczył strzec i zachować. Amen. Amen.

Inca Garcilasso de la Vega

Przedmowa do Czytelnika

Choć istnieją hiszpańscy badacze, którzy opisali rzeczypospolite Nowego Świata, jako to meksykańską i peruwiańską, oraz inne królestwa owych pogan, nie uczynili tej opowieści tak pełną, jak można, co spostrzegłem zwłaszcza w rzeczach, które widziałem napisane o Peru; o sprawach tych, jako obywatel miasta Cozco, które było jakby Rzymem owego Imperium, mam obszerniejsze i jaśniejsze wiadomości od dostarczonych dotąd przez pisarzy. Prawdą jest, że zajmują się wielu sprawami z najważniejszych, które się w owej rzeczypospolitej działy, lecz opisują je tak zwięźle, że nawet dobrze mi znanych nie rozumiem ze względu na sposób wykładu.

Dlatego, przymuszony przyrodzoną miłością ojczyzny, podjąłem zadanie spisania tych oto Uwag, gdzie jasno i wyraźnie zostaną przedstawione rzeczy, które w owej rzeczypospolitej istniały przed Hiszpanami, dotyczące zarówno rytuałów ich próżnej religii, jak i władzy ich Królów czasu wojny i pokoju, a także wszystko inne, co o owych Indianach rzec można, od najdrobniejszych czynności poddanych po najwznioślejsze sprawy korony królewskiej.

Piszemy jedynie o Imperium Inków, nie wchodząc w sprawy innych monarchii, bowiem o nich nie mamy takich wiadomości jak o tej. Oświadczamy, że w wykładzie historii trzymamy się prawdy i nie powiemy nic istotnego, czego byśmy nie potwierdzili pracami tych samych hiszpańskich dziejopisów, którzy to właśnie opisali całkowicie lub częściowo; nie jest bowiem moim zamiarem przeczyć im, a tylko służyć im komentarzem i wyjaśnieniem oraz za tłumacza wielu słów indiańskich, które zrozumieli niezgodnie z właściwościami owej mowy jako jej obcy, co się wielokrotnie okaże w toku wykładu dziejów, które powierzam miłosierdziu Czytelnika z jedynym pragnieniem usłużenia chrześcijańskiej społeczności, w podzięce Panu Naszemu Jezusowi Chrystusowi i Maryi Pannie, Matce Jego, gdyż za Ich wstawiennictwem i za Ich zasługi raczył Wiekuisty Majestat wyrwać z otchłani barbarzyństwa tyle tak wielkich ludów i wprowadzić je do owczarni Kościoła Swego Rzymskokatolickiego, Matki i Pani Naszej. Mam nadzieję, że dzieło to z taką samą zostanie przyjęte intencją, z jaką je ofiaruję, ponieważ moja dobra wola na taką wzajemność zasługuje, choćby samo dzieło na nią nie zasłużyło.

Dwie inne księgi piszę o wydarzeniach, które miały miejsce wśród Hiszpanów w Ojczyźnie mojej aż po rok 1560, kiedy ją opuściłem: pragniemy ujrzeć je już ukończone, aby złożyć z nich taką samą ofiarę, co z tych. Pan Nasz &c.

Uwagi o powszechnym języku Indian peruwiańskich

Aby lepiej rozumiano to, co z Łaską Bożą powinniśmy w tych Uwagach opisać, ponieważ musimy w nich przytoczyć wiele słów powszechnego języka Indian peruwiańskich, słuszne będzie podać o nim nieco wiadomości.

Pierwszą niechaj będzie to, że ma trzy różne rodzaje wymowy pewnych sylab, całkiem odmienne od wymowy języka hiszpańskiego, od których to sposobów wymowy zależą różne znaczenia tego samego słowa; jedne sylaby wymawia się na wargach, drugie na podniebieniu, inne w głębi gardła, na co podamy przykłady, gdy się nadarzą.

Aby akcentować wyrazy, niechaj się zauważy, że akcent pada prawie zawsze na przedostatnią sylabę, a czasami na trzecią od końca, nigdy zaś na ostatnią; nie przeczy to utrzymującym, że wyrazy barbarzyńskie należy akcentować na ostatniej, twierdzą tak, bo nie znają języka.

Trzeba również pamiętać, że w powszechnym języku Cozco (o którym mówić zamierzam, a nie o odrębnych językach każdej prowincji, jakich bez liku) brak następujących liter: „b”, „d”, „f”, „g”, „j” (jota), „l” prostego nie ma, tylko „ll” podwojone; i przeciwnie, nie ma wymowy „rr” podwojonego na początku słowa ani w środku wyrazu, tylko zawsze należy wymawiać proste. Również „x” nie ma; a zatem brak w sumie sześciu liter abecadła hiszpańskiego czy też kastylijskiego; wolno nam twierdzić, że brak ośmiu wraz z „l” prostym i „rr” podwojonym. Hiszpanie dodają te litery na szkodę i zepsucie języka, a Indianie, ponieważ ich nie mają, powszechnie źle wymawiają te wyrazy hiszpańskie, które je zawierają.

Dla powstrzymania takiego zepsucia niechaj mi będzie wolno, ponieważ jestem Indianinem, abym w tych dziejach pisał jak Indianin tymi właśnie literami, którymi należy pisać owe wyrazy; i niechże się nie gniewają Czytelnicy, widząc niniejszą nowinkę niezgodną z ustalonym, acz niewłaściwym obyczajem, skoro powinna raczej zadowalać lektura owych imion w czystości formy. Ponieważ godzi mi się przytoczyć wiele rzeczy, które powiadają historycy hiszpańscy, dla potwierdzenia tych, które sam opowiem, ponieważ również muszę je cytować literalnie wraz z błędami, z jakimi je piszą, pragnę się zastrzec, by się nie zdawało, że sam sobie przeczę pisząc literami, o których twierdzę, iż ich w owej mowie nie ma, że postępuję tak jedynie po to, aby wiernie przytoczyć, co Hiszpan pisze2.

Wiedzieć też trzeba, że w owej powszechnej mowie nie ma liczby mnogiej, choć są cząstki mnogość oznaczające. W obu liczbach używają pojedynczej. Jeślibym jakie słowo indiańskie położył w liczbie mnogiej, to dlatego, że Hiszpan popsuł, albo żeby zgodę z przymiotnikami zachować, bo źle by brzmiało, gdybyśmy pisali wyrazy indiańskie w liczbie pojedynczej, a przymiotniki i zaimki kastylijskie w mnogiej.

Ma ów język wiele innych właściwości bardzo różnych od kastylijskiego, włoskiego i łaciny, które badacze metyscy i kreolscy muszą zauważyć, bo w ich mowie istnieją; ja dość czynię, wytykając im palcem z Hiszpanii zasady ich własnej mowy, aby ją w czystości zachowali, szkodą bowiem byłoby niewątpliwą, by zginęła lub się popsuła, skoro to język tak wykwintny, nad którym wiele pracowali ojcowie świętego Towarzystwa Jezusowego i innych Zakonów, by dobrze umieć nim władać; biorąc z nich dobry przykład – co najważniejsze – użyto go z wielkim pożytkiem w nauczaniu Indian.

Należy też pamiętać, że słowo sąsiad3 znaczy w Peru Hiszpanów, którzy mieli nadział Indian, i w tym znaczeniu będziemy się nim posługiwać, gdy zajdzie potrzeba. Trzeba również pamiętać, że ani w moich czasach, to jest do roku 1560, ani dwadzieścia lat później w mojej ojczyźnie nie było monety bitej: zamiast niej dogadywali się Hiszpanie w kupnie i sprzedaży, ważąc srebro i złoto na grzywny i uncje; a tak jak w Hiszpanii mówią o dukatach, w Peru zwykli byli mówić o pesach i castellanach, każde peso srebrne i złote, liczone według wysokiej próby, warte było 450 maravedich, w ten sposób w przeliczeniu pesów na dukaty kastylijskie, pięć pesów to sześć dukatów. Mówimy to, aby liczenie w tych Uwagach na pesa i dukaty nie powodowało zamieszania. Różnica między pesem srebrnym a złotym ilościowo była bardzo wielka, taka jaka jest także w Hiszpanii, ale wartość każdego była taka sama. Zamieniając złoto na srebro, dawali jakiś procent. Również zamiana srebra znaczonego4 na srebro zwane pospolitym, to jest przeznaczonym do nacechowania, była oprocentowana.

Rzeczownikgalpón5 nie pochodzi z powszechnej mowy peruwiańskiej, pewnie jest z Wysp Zawietrznych: Hiszpanie zapożyczyli je do swego języka wraz z wielu innymi słowami, które zaznaczymy w Uwagach. Znaczy ono wielką salę. Królowie Inków mieli je tak wielkie, że za plac służyły, by w nich świętowali, gdy deszczowa pogoda nie pozwalała świętować na dworze; niechże starczy tych uwag.

TABLICA ROZDZIAŁÓW zawartych w dziewięciu księgachCzęści PierwszejUwag Prawdziwych o Inkach, Królach Peruwiańskich

ROZDZIAŁY PIERWSZEJ KSIĘGI są następujące:

Czy wiele jest światów. Rozważania o pięciu strefach. Rozdział 1

Czy istnieją antypody. Rozdział 2

Jak odkryto Nowy Świat. Rozdział 3

Wywód imienia Peru. Rozdział 4

Powagi potwierdzające nazwę Peru. Rozdział 5

Co pewien autor twierdzi o imieniu Peru. Rozdział 6

Inne wywody nowych nazw. Rozdział 7

Opis Peru. Rozdział 8

Bałwochwalstwo i bogowie, których czcili przed Inkami. Rozdział 9

O innych rozmaitych bogach, jakich mieli. Rozdział 10

Rodzaje składanych ofiar. Rozdział 11

Siedziby i rząd starożytnych oraz co jedli. Rozdział 12

Jak się w owej starożytności ubierali. Rozdział 13

Rodzaje małżeństw i rozmaitość języków. Trucizny używali i czarów. Rozdział 14

Pochodzenie Inków, Królów Peruwiańskich. Rozdział 15

Założenie stołecznego miasta Cozco. Rozdział 16

Co sobie podporządkował pierwszy Inca-Manco-Capac. Rozdział 17

O legendarnych dziejach początku Inków. Rozdział 18

Autora oświadczenie o historii. Rozdział 19

Wsie, które kazał zasiedlić pierwszy Inka. Rozdział 20

Nauki przez Inkę poddanym udzielane. Rozdział 21

Znaki łaski przez Inkę swoim nadane. Rozdział 22

Inne znaki przychylności i miano Inków. Rozdział 23

Imiona i przydomki przez Indian swemu Królowi nadane. Rozdział 24

Testament i śmierć Inca-Manco-Capaca. Rozdział 25

Imiona Królewskie i ich znaczenia. Rozdział 26

ROZDZIAŁY KSIĘGI DRUGIEJ:

Drugiego Wieku bałwochwalstwo i jego pochodzenie. Rozdział 1

Inkowie domyślili się prawdziwego Boga, Pana Naszego. Rozdział 2

Inkowie☩ mieli w miejscu świętym. Rozdział 3

O wielu bogach niesłusznie Indianom przypisanych przez historyków hiszpańskich. Rozdział 4

O wielu innych rzeczach, które oznacza słowo waqa. Rozdział 5

Co mówi pewien autor o bogach, jakich mieli. Rozdział 6

Domyślili się nieśmiertelności duszy i powszechnego zmartwychwstania. Rozdział 7

Rzeczy składane Słońcu w ofierze. Rozdział 8

Przypisują pierwszemu Ince kapłanów, rytuały, ceremonie i prawa. Rozdział 9

Autor, co sam powiedział, potwierdza historykami hiszpańskimi. Rozdział 10

Imperium podzielili na cztery okręgi. Rejestrowali poddanych. Rozdział 11

Dwa zadania przełożonych. Rozdział 12

O pewnych prawach stosowanych w rządach przez Inków. Rozdział 13

Dziesiętnicy donosili o urodzinach i zgonach. Rozdział 14

Indianie przeczą, jakoby jakiś Inka krwi królewskiej popełnił przestępstwo. Rozdział 15

Żywot i czyny Sinchi-Roki, drugiego Króla Inków. Rozdział 16

Lloque-Yupanqui, trzeci Król, i znaczenie jego imienia. Rozdział 17

Dwa podboje, których dokonał Inca Lloque-Yupanqui. Rozdział 18

Podbój Hatun-Colli i godła Colla-jan. Rozdział 19

Wielka prowincja Chucuytu poddaje się pokojowo; tak samo postępuje wiele innych prowincji. Rozdział 20

Nauki przez Inków osiągnięte. Wpierw rozważania o astrologii. Rozdział 21

Umieli obliczyć rok, przesilenia i równonoce. Rozdział 22

Obawiali się zaćmienia Słońca i co robili podczas zaćmień Księżyca. Rozdział 23

Zdobycze ich medycyny i sposoby leczenia. Rozdział 24

Jakie znali zioła lecznicze. Rozdział 25

O osiągnięciach w geometrii, geografii, arytmetyce i muzyce. Rozdział 26

Poezje Inków ama-utów, czyli filozofów, i harawiqów, czyli poetów. Rozdział 27

Nieliczne narzędzia rzemieślnicze przez Indian posiadane. Rozdział 28

ROZDZIAŁY KSIĘGI TRZECIEJ:

Mayta-Capac, czwarty Inka, zdobywa Tiahuanacu. O budowlach, które tam są. Rozdział 1

Podddaje się Hatun-Pacassa i podbijają Cac.yauiri. Rozdział 2

Wybaczają pokonanym i wyjaśnia się baśń. Rozdział 3

Poddają się trzy prowincje, inne zostają zdobyte, zakładają kolonie, karzą trucicieli. Rozdział 4

Inka zdobywa trzy prowincje; zwycięża w bitwie bardzo zawziętej. Rozdział 5

Poddają się Huaychu6-janie. Miłosiernie im przebacza. Rozdział 6

Poddaje się wiele ludów. Inka każe zbudować most z wikliny. Rozdział 7

Dzięki sławie mostu wiele narodów poddaje się z własnej woli. Rozdział 8

Inka zdobywa wiele innych wielkich prowincji i w spokoju umiera. Rozdział 9

Capac-Yupanqui, piąty Król, podbija wiele prowincji w Cunti-suyu. Rozdział 10

Podbój Aymarów; wybaczakurakom, ustawiają kopce graniczne. Rozdział 11

Inka wysyła na podbój Quechua-jan; oni z własnej woli się poddają. Rozdział 12

Wzdłuż brzegu morza nakłaniają do posłuszeństwa wiele prowincji; karzą sodomitów. Rozdział 13

Dwaj wielcy kurakowie zdają na sąd Inki swe spory i zostają jego poddanymi. Rozdział 14

Budują most z trawy, trzciny i sitowia na Odpływie. Poddaje się Chayanta. Rozdział 15

Różne wynalazki, których Indianie używali w przeprawach przez rzeki i w rybołówstwie. Rozdział 16

O poddaniu się pięciu wielkich prowincji, nie licząc innych mniejszych. Rozdział 17

Książę Inca-Roca podbija wiele różnych prowincji śródlądowych i nadmorskich. Rozdział 18

Zabierają Indian z wybrzeża do osad w głębi lądu. Umiera Inca-Capac-Yupanqui. Rozdział 19

Opis świątyni Słońca i jej wielkich bogactw. Rozdział 20

O krużganku świątynnym i o siedzibach Księżyca, Gwiazd, Gromu, Błyskawicy i Tęczy. Rozdział 21

Nazwa najwyższego kapłana i inne części domu. Rozdział 22

Miejsca składania ofiar i granica, od której boso szli do świątyni. Źródła wody, jakie tam mieli. Rozdział 23

O złotym ogrodzie i bogactwach świątyni, na której podobieństwo było wiele innych w owym Imperium. Rozdział 24

O słynnej świątyni Titi-cace, jej legendach i znaczeniach. Rozdział 25

ROZDZIAŁY KSIĘGI CZWARTEJ:

Dom dziewic Słońcu poświęconych. Rozdział 1

Statuty i zajęcia panien wybranek. Rozdział 2

Cześć, jaką otaczali wyroby wybranek, i prawo przeciw tym, którzy by je zgwałcili. Rozdział 3

O tym, że było wiele innych domów wybranek. Potwierdzenie surowego prawa. Rozdział 4

Służba i ozdoby wybranek, tudzież o tym, że ich nikomu za żony nie dawali. Rozdział 5

Jakie kobiety nadawał Inka. Rozdział 6

O innych kobietach zachowujących dziewictwo i o wdowach. Rozdział 7

Jak się wśród ludu żenili i zakładali dom. Rozdział 8

Księcia następcę tronu żenili z jego własną siostrą oraz powody, jakimi to uzasadniali. Rozdział 9

Rozmaite sposoby dziedziczenia państw. Rozdział 10

Odstawianie od piersi, postrzyżyny i nadawanie imienia dzieciom. Rozdział 11

Dzieci chowali bez żadnego rozpieszczania. Rozdział 12

Życie i zajęcia mężatek. Rozdział 13

Jak się kobiety odwiedzały, jak się zajmowały ubraniami oraz o tym, że były kobiety publiczne. Rozdział 14

Inca-Roca, szósty Król, podbija wiele narodów, a wśród nich Chanca-jan i Hanco-huallu-jan. Rozdział 15

Książę Yahuar-Huacac i wytłumaczenie jego imienia. Rozdział 16

Bożkowie Indian Anti-jan i podbój Charca-jan. Rozdział 17

Rozumowanie starców i o tym, jak Inkę przyjęli. Rozdział 18

O pewnych prawach ustanowionych przez Króla Inca-Rocę, o szkołach, które założył w Cozco, i o niektórych sentencjach, które wypowiedział. Rozdział 19

Inka Krwią Płaczący, siódmy Król, jego obawy i podboje, tudzież niełaska Księcia. Rozdział 20

O wiadomości, której pewna zjawa udzieliła Księciu, aby ją ojcu swemu przekazał. Rozdział 21

Narady Inków nad posłaniem widma. Rozdział 22

Bunt Chanca-jan i ich dawne czyny. Rozdział 23

Inka porzuca miasto, a Książę spieszy mu z odsieczą. Rozdział 24

ROZDZIAŁY KSIĘGI PIĄTEJ:

Jak pomnażali ziemię i dzielili ją między poddanych. Rozdział 1

Porządek, którego trzymali się podczas uprawiania ziem, oraz uroczystości, z jakimi obrabiali ziemie Inki i Słońca. Rozdział 2

Ziemia nadawana każdemu Indianinowi i jak ją użyźniali. Rozdział 3

Jak dzielili wodę do nawadniania, karali leniwych i niedbałych. Rozdział 4

Danina Ince składana i rachuba spichrzów. Rozdział 5

Wyrabiali odzież, broń i obuwie dla wojowników. Rozdział 6

Złoto, srebro i drogocenności nie daniną były, tylko darem. Rozdział 7

Przechowywanie i zużywanie zapasów. Rozdział 8

Dawali odzież poddanym, nie było żebrzących biedaków. Rozdział 9

Porządek i podział stad tudzież o zwierzętach osobliwych. Rozdział 10

Prawa i rozporządzenia Inków dla dobra poddanych. Rozdział 11

Jak podbijali i oswajali nowych poddanych. Rozdział 12

Jak zdobywali wykonawców wszelkich rzemiosł. Rozdział 13

Obliczanie i rachuba dóbr wspólnych i prywatnych. Rozdział 14

W czym składali daninę, jej wymiar i prawa. Rozdział 15

Porządek i rachuba poboru danin. Inka czynił kurakom łaskę drogocenności, które mu ofiarowywali. Rozdział 16

Inca-Vira-cocha otrzymuje wieści o wrogach i o odsieczy, która doń spieszy. Rozdział 17

Bitwa bardzo krwawa i podstęp, jakim została wygrana. Rozdział 18

Wielkoduszność Księcia Inca-Vira-cochy po zwycięstwie. Rozdział 19

Po dalszym pościgu Książę wraca do Cozco, widzi się z ojcem i pozbawia go władzy. Rozdział 20

O imieniu Vira-cocha i czemu nadali je Hiszpanom. Rozdział 21

Inca-Vira-cocha świątynię zbudować każe ku pamięci swego stryja widma. Rozdział 22

Słynne malowidło i nagroda dla tych, którzy przybyli z odsieczą. Rozdział 23

Nowe prowincje podbite przez Inkę i kanał nawadniający pastwiska. Rozdział 24

Inka lustruje swe Imperium; przybywają posłowie ofiarowujących się w poddaństwo. Rozdział 25

Ucieczka mężnego Hanco-hualla7 z Imperium Inków. Rozdział 26

Kolonie na ziemiach Hanco-hualla8, uświetnienie doliny Yucay9 . Rozdział 27

Pierworodnemu nadał imię, przepowiedział nadejście Hiszpanów. Rozdział 28

Śmierć Inca-Vira-cochy. Autor widział jego ciało. Rozdział 29

ROZDZIAŁY KSIĘGI SZÓSTEJ:

Budowa i zdobienie pałaców królewskich. Rozdział 1

W złocie i srebrze podrabiali wszystko, co służyło do ozdoby pałaców królewskich. Rozdział 2

Sługi pałacu królewskiego i nosiciele lektyki królewskiej. Rozdział 3

Sale służące za place i inne cechy pałaców królewskich. Rozdział 4

Jak grzebali Królów; żałoba trwała rok. Rozdział 5

Uroczyste łowy, jakie Królowie urządzali w całym Królestwie. Rozdział 6

Stacje pocztowe i gońcy oraz przesyłki przez nich roznoszone. Rozdział 7

Liczyli na niciach i węzłach, rachmistrzów mieli bardzo uczciwych. Rozdział 8

Co rejestrowali w swych rachunkach i jak się porozumiewali. Rozdział 9

Inca-Pacha-cutec lustruje swoje Imperium; podbija naród Huanca. Rozdział 10

O innych prowincjach, które Inka zdobył, o ich obyczajach, tudzież ukaraniu sodomstwa. Rozdział 11

Budowle, prawa i podboje, których dokonał Inca-Pacha-cutec. Rozdział 12

Inka zwycięża zbuntowane prowincje głodem i chytrością wojenną. Rozdział 13

O dobrym kurace Huama-chucu i jak się podporządkował. Rozdział 14

Opierają się Cassa-marca-janie, ale w końcu się poddają. Rozdział 15

Podbój Yauya, tryumf Inków, stryja i bratanka. Rozdział 16

Dwie doliny się poddają, a Chincha odpowiada z pychą. Rozdział 17

Upór Chinchy i jak się w końcu poddała. Rozdział 18

Dawne podboje i fałszywe przechwałki Chincha-jan. Rozdział 19

Główne święto Słońca i jak się doń przygotowywali. Rozdział 20

Czcili Słońce, udawali się do jego domu, składali w ofierze jagnię. Rozdział 21

Wróżby z ofiar i ogień ofiarny. Rozdział 22

Jak jedni do drugich przypijają i w jakim porządku. Rozdział 23

Pasowali Inków na rycerzy i jak ich egzaminowali. Rozdział 24

Musieli umieć sporządzić sobie broń i obuwie. Rozdział 25

Książę stawał do egzaminu i traktowali go surowiej od pozostałych. Rozdział 26

Inka wręczał główną odznakę, a krewniak pozostałe. Rozdział 27

Godła Królów i pozostałych Inków oraz nauczyciele młodzików. Rozdział 28

Poddaje się Chuqui-mancu, pan czterech dolin. Rozdział 29

Doliny Pacha-camac i Rimac tudzież ich bałwany. Rozdział 30

Żądają od Cuys-manca, jego odpowiedź i warunki umowy. Rozdział 31

Wyruszają na podbój Króla Chimu i toczą wojnę okrutną. Rozdział 32

Upór i żale wielkiego Chima i o tym, jak się poddał. Rozdział 33

Inka uświetnia swe Imperium, jego zajęcia aż do śmierci. Rozdział 34

Powiększył szkoły, ustanowił prawa dla dobrego zarządzania. Rozdział 35

Wiele innych praw Inca-Pacha-cuteca i jego przysłowiowe sentencje. Rozdział 36

ROZDZIAŁY KSIĘGI SIÓDMEJ:

Inkowie zakładali kolonie, mieli dwa języki. Rozdział 1

Następcy panów chowali się na dworze i po temu powody. Rozdział 2

O języku dworskim. Rozdział 3

O użyteczności języka dworskiego. Rozdział 4

Trzecie święto uroczyste, które Słońcu urządzali. Rozdział 5

Czwarte święto. Ich posty i oczyszczenie z chorób. Rozdział 6

Nocne święto wypędzania chorób z miasta. Rozdział 7

Opis miasta Cozco, stolicy Imperium. Rozdział 8

Miasto zawierało opis całego Imperium. Rozdział 9

Położenie szkół, trzech pałaców królewskich i domu wybranek. Rozdział 10

Dzielnice i domy leżące na zachód od strumienia. Rozdział 11

Dwie jałmużny, które miasto przeznaczyło na akty miłosierdzia. Rozdział 12

Nowy podbój, który zamierzył Król Inca-Yupanqui. Rozdział 13

Wydarzenia wyprawy na Musu-jan aż do jej zakończenia. Rozdział 14

Ślady owej wyprawy, jakie odnaleziono. Rozdział 15

O innych nieszczęsnych zdarzeniach, które w owej prowincji zaszły. Rozdział 16

Naród Chirihuana, jego życie i obyczaje. Rozdział 17

Przygotowania do podboju Chili. Rozdział 18

Inkowie zdobywają aż po dolinę zwaną Chili, tudzież poselstwa i odpowiedzi wymienione z innymi, nowymi narodami. Rozdział 19

Okrutna bitwa Inków z różnymi innymi narodami i pierwszy Hiszpan, który odkrył Chili. Rozdział 20

Bunt Chili przeciwko gubernatorowi Valdiuii. Rozdział 21

Bitwa w nowym szyku i podstęp wojenny starego indiańskiego wodza. Rozdział 22

Indianie zwyciężają dzięki wiadomości i zdradzie jednego z nich. Rozdział 23

Zabijają Valdiuię i od pięćdziesięciu lat toczą wojnę. Rozdział 24

Nowe nieszczęścia w Królestwie Chili. Rozdział 25

Spokojny żywot i zajęcia Króla Inca-Yupanquiego aż do śmierci. Rozdział 26

Twierdza w Cozco i ogrom jej głazów. Rozdział 27

Trzy mury obwarowań, najbardziej zdumiewająca część dzieła. Rozdział 28

Trzy wieże, naczelni mistrzowie i zmęczony kamień. Rozdział 29

ROZDZIAŁY KSIĘGI ÓSMEJ:

Podbój prowincji Huacra-chucu i jej nazwa. Rozdział 1

Podbój pierwszych wsi w prowincji Chacha-puya. Rozdział 2

Podbój następnych wsi i narodów barbarzyńskich. Rozdział 3

Podbój trzech prowincji wielkich, wojowniczych i upartych. Rozdział 4

Podbój prowincji Cañari, jej bogactwa i świątynia. Rozdział 5

Podbój wielu innych wielkich prowincji aż po kresy Quitu. Rozdział 6

Inka podbija Quitu, w podboju uczestniczy Książę Huayna-Capac. Rozdział 7

Trzy małżeństwa Huayna-Capaca, śmierć ojca i jego sentencje. Rozdział 8

O kukurydzy, o tym, co ryżem nazywają, i o innych ziarnach. Rozdział 9

O warzywach rosnących pod ziemią. Rozdział 10

O owocach drzew większych. Rozdział 11

O drzewie mulli i o papryce. Rozdział 12

O drzewie Magey10 i pożytkach z niego. Rozdział 13

O bananie, ananasie i innych owocach. Rozdział 14

O cennych liściach zwanych kuka i o tytoniu. Rozdział 15

O bydle domowym i stadach, jakie mieli. Rozdział 16

O dzikim bydle i o innych gadzinach. Rozdział 17

Lwy, niedźwiedzie, tygrysy, małpiszony i małpy. Rozdział 18

O ptactwie, dzikim i domowym, lądowym i wodnym. Rozdział 19

O kuropatwach, gołębiach i innym drobnym ptactwie. Rozdział 20

Rozmaitość papug i ich gadatliwość. Rozdział 21

O czterech sławnych rzekach i o rybach, jakie się w Peru rodzą. Rozdział 22

O szmaragdach, turkusach i perłach. Rozdział 23

O złocie i srebrze. Rozdział 24

O rtęci i o tym, jak poprzednio wytapiali metal. Rozdział 25

ROZDZIAŁY KSIĘGI DZIEWIĄTEJ SĄ NASTĘPUJĄCE:

Huayna-Capac rozkazuje sporządzić złoty łańcuch: dlaczego i po co. Rozdział 1

Z własnej woli podporządkowuje się dziesięć dolin wybrzeża, a Tumpiz się poddaje. Rozdział 2

Ukaranie tych, którzy zabili urzędników Tupac-Inca-Yupanquiego. Rozdział 3

Inka lustruje swe Imperium, radzi się wyroczni, zdobywa wyspę Punę. Rozdział 4

Puna-janie zabijają wodzów Huayna-Capaca. Rozdział 5

Kara wykonana na buntownikach. Rozdział 6

Powstanie Chacha-puya-jan i wielkoduszność Huayna-Capaca. Rozdział 7

Bogowie i obyczaje narodu Manta-jan oraz podporządkowanie jego i innych wielce barbarzyńskich. Rozdział 8

O olbrzymach, którzy w owej okolicy istnieli, i o ich śmierci. Rozdział 9

Co Huayna-Capac powiedział o Słońcu. Rozdział 10

Bunt Caranque-jan i ich ukaranie. Rozdział 11

Huayna-Capac Królem Quitu czyni syna swego Ata-huallpę. Rozdział 12

Dwie słynne drogi, co w Peru istniały. Rozdział 13

Huayna-Capac otrzymał wieści o Hiszpanach wędrujących po wybrzeżu. Rozdział 14

Testament i śmierć Huayna-Capaca, przepowiednia przybycia Hiszpanów. Rozdział 15

O klaczach i koniach oraz jak je na początku hodowali tudzież ile kosztowały. Rozdział 16

O krowach i wołach oraz o ich cenach niskich i wysokich. Rozdział 17

O wielbłądach, osłach, kozach, ich cenach i licznym przychówku. Rozdział 18

O świniach i wielkiej ich płodności. Rozdział 19

O owcach i kotach domowych. Rozdział 20

Króliki i psy rasowe. Rozdział 21

O szczurach i ich obfitości. Rozdział 22

O kurach i gołębiach. Rozdział 23

O pszenicy. Rozdział 24

O winogradzie i o tym, kto pierwszy winogrona sprowadził do Cozco. Rozdział 25

O winie, o pierwszym, kto wino w Cozco tłoczył, i o jego cenach. Rozdział 26

O oliwce i kto ją pierwszy sprowadził do Peru. Rozdział 27

O owocach hiszpańskich i trzcinie cukrowej. Rozdział 28

O jarzynach, ziołach i o ich wielkości. Rozdział 29

O lnie, szparagach, aminku egipskim i anyżku. Rozdział 30

Nowe nazwy dla nazwania różnych pokoleń. Rozdział 31

Huascar-Inca żąda od Ata-huallpy, swego brata, uznania poddaństwa. Rozdział 32

Podstępy Ata-huallpy dla odwrócenia uwagi brata. Rozdział 33

Powiadamiają Huascara, który powołuje ludzi pod broń. Rozdział 34

Bitwa między Inkami, zwycięstwo Ata-huallpy i jego okrucieństwa. Rozdział 35

Powody okrucieństw Ata-huallpy i ich straszliwe skutki. Rozdział 36

Okrucieństwo sięga kobiet i dzieci królewskiego rodu. Rozdział 37

Niektórzy ludzie krwi królewskiej ocaleli od okrucieństw Ata-huallpy. Rozdział 38

Okrucieństwo sięga sług pałacu królewskiego. Rozdział 39

Potomstwo królewskiego rodu Inków, jakie pozostało. Rozdział 40

KONIEC TABLICY11

KSIĘGA PIERWSZA UWAG PRAWDZIWYCH O INKACH,w której się rozprawia o odkryciu Nowego Świata, wywodzie imienia Peru, bałwochwalstwie i sposobie życia przed Królami Inkami, ich pochodzeniu, żywocie pierwszego Inki i co uczynił ze swymi pierwszymi poddanymi oraz znaczeniu imion Królewskich.Zawiera 26 rozdziałów.

Rozdział ICzy wiele jest światów. Rozważania o pięciu strefach

Skoro mamy rozprawiać o Nowym Świecie, a raczej o jego najlepszej i najważniejszej części, którą są Królestwa i prowincje imperium zwanego Peru – o jego to starożytnościach i pochodzeniu Królów pisać zamierzamy – wydaje się słuszne i zgodne z powszechnym obyczajem pisarskim rozważyć tu pierwej, czy świat jest jeden, czy też wiele jest światów; czy płaski jest, czy okrągły, i czy niebo również jest okrągłe, czy płaskie; czy cała ziemia nadaje się do zamieszkania, czy też – prócz stref umiarkowanych – nie nadaje się; czy istnieje przejście z jednej strefy umiarkowanej do drugiej; czy są antypody, i które antypody których są antypodami; o tych i o tym podobnych sprawach starożytni filozofowie długo i dociekliwie rozprawiali, a teraźniejsi nie zaniechali dyskusji i pisania, przy czym każdy trzyma się własnego zdania, bo milsze.

Jednakże skoro nie to jest moim głównym zadaniem, ani też siłami jednego Indianina nie można na tyle się ważyć, a także dlatego, że doświadczenie po odkryciu tak zwanego Nowego Świata rozproszyło większość tych wątpliwości, zajmiemy się nimi pokrótce, aby przejść do innych spraw, których – obawiam się – nie zdołam wyczerpać; ufając jednak nieskończonemu Miłosierdziu, powiadam, że w pierwszej z tych spraw stwierdzić można, iż świat jest tylko jeden, a choć nazywamy je Starym Światem i Nowym Światem, to dlatego, że ten drugi jawi nam się jako nowy, a nie dlatego, by były dwa, bo jest jeden. Wszystkim zaś, którzy by sobie jeszcze wyobrażali, że wiele jest światów, odpowiadać nie ma po co, niech sobie trwają w swoich heretyckich majaczeniach, aż się w piekle do nich rozczarują.

Wątpiących natomiast, jeśli jest, kto by wątpił, czy płaski jest, czy okrągły, zadowolić można świadectwem tych, którzy go okrążyli, albo cały świat, albo jego większą część, jak żeglarze Victorii i inni, którzy później go opłynęli aż dotąd. A co do nieba, czy również jest płaskie, czy okrągłe, odpowiedzieć można słowami Króla Proroka: „Extendens coelum, sicut pellem”12, w których chciał nam pokazać formę i budowę stworzenia, dając jedno za przykład drugiego, mówiąc, że „rozciągnąłeś niebo tak jak skórę”, to znaczy okrywając niebem to wielkie ciało z czterech żywiołów dookoła, tak jak „pokryłeś skórą dookoła ciało zwierzęce”, nie tylko jego części najważniejsze, a wszystkie, choćby najmniejsze.

Twierdzącym, że z pięciu części świata, zwanych strefami, mieszkalne są jedynie obie umiarkowane, a środkowa z nadmiaru gorąca, dwie zaś skrajne z nadmiaru zimna nie nadają się do zamieszkania, oraz że z jednej strefy mieszkalnej do drugiej mieszkalnej przejść nie sposób, a to z powodu nadmiaru gorąca, które je rozdziela, odrzec mogę, pominąwszy to, co powszechnie wiadomo, że urodziłem się w strefie gorącej, w której leży Cozco, wychowałem się w niej do dwudziestego roku życia, i byłem w drugiej strefie umiarkowanej po drugiej stronie zwrotnika Koziorożca na południu na kresach Charca-jan13, to jest u Chicha-jan; aby zaś przybyć tu do drugiej strefy umiarkowanej położonej na północy, gdzie to piszę, przebyłem strefę gorącą, przeciąłem ją całą i przez trzy pełne dni byłem na równiku, gdzie – jak mówią – przechodzi prostopadle, to jest na przylądku Passau; ze względu na to wszystko twierdzę, że strefa gorąca równie mieszkalna jest jak umiarkowane.

O strefach zimnych chciałbym mówić tak, jak o trzech pozostałych, z naocznego doświadczenia. Zdaję się na tych, którzy więcej ode mnie wiedzą. Na twierdzenie, że dla wielkiego zimna nie są mieszkalne, ośmielam się odpowiedzieć wraz ze zwolennikami przeciwnego sądu, że są równie zdatne do zamieszkania jak pozostałe; na zdrowy rozum nie należy sobie wyobrażać ani tym bardziej wierzyć, aby Bóg stworzył nieużytecznymi tak wielkie części świata, skoro go stworzył całym, aby ludzie go zasiedlili; mylą się więc starożytni w tym, co o dwu strefach zimnych twierdzą, tak jak się omylili w tym, co powiedzieli o strefie gorącej, że się do życia nie nadaje, bo zbyt gorąca. Raczej wierzyć trzeba, że Pan, jako ojciec mądry i potężny, a Natura, jako matka wszystkim litościwa, zapobiegliby niewygodom zimna, ciepłem je powstrzymując, tak samo jak zapobiegli nadmiernemu ciepłu strefy gorącej tak wielkimi śniegami, źródłami, rzekami i jeziorami jak te, które znajdują się w Peru i czynią zeń strefę umiarkowaną z wielką ilością klimatów; w jednych częściach stają się gorące i coraz gorętsze, aż w okolicach bardzo nisko położonych staje się tak upalnie, że z nadmiaru gorąca prawie nie można tam mieszkać, zgodnie z twierdzeniami starożytnych. Inne okolice są chłodne i coraz zimniejsze, aż na bardzo wielkich wysokościach również stają się niezdatne do życia z nadmiaru zimna od wiecznych śniegów, które tam leżą niezgodnie z tym, co o strefie gorącej orzekli filozofowie, którzy nigdy sobie nie wyobrażali, że mogą się w niej zdarzyć śniegi, a są, i to wieczne, na samym równiku, i nigdy nie topnieją, nawet trochę, przynajmniej w Wielkiej Kordylierze, chyba że na zboczach lub w wąwozach.

Wiedzieć też trzeba, że w tej części Peru, która leży w strefie gorącej, ciepło i zimno nie zależą od oddalenia miejscowości dalej, czy bliżej równika, tylko od tego, czy leży wyżej, czy niżej w tej samej okolicy, a w bardzo małej odległości po ziemi, jak o tym dalej szerzej opowiemy. Powiadam więc, że można wierzyć temu na podobieństwo, iż strefy zimne również są umiarkowane i zdatne do zamieszkania, jak to utrzymuje wielu poważnych autorów, choć nie z naocznego doświadczenia; wystarczy przecież, że sam Bóg dał to do zrozumienia, gdy stworzywszy człowieka, rzekł mu:

Rośćcie i mnóżcie się, i napełniajcie ziemię, a czyńcie ją sobie poddaną14, z czego wynika, że mieszkalna jest, bo jak by nie była, to by jej nie było można poddać sobie ni napełnić siedzibami. Ja ufam Jego wszechmocy, że we właściwym czasie ujawni te tajemnice, tak jak ujawnił Nowy Świat, ku większej konfuzji i poniżeniu śmiałków, którzy swoimi filozofiami przyrody i ludzkim rozumem ocenić chcą moc i mądrość Bożą, że niby nie mógł dzieł swych uczynić większymi, niż oni sobie wyobrażają, mimo że taka jest różnica między jedną a drugą wiedzą, jaka między skończonym a nieskończonym &c.

Rozdział IICzy istnieją antypody

Na pytanie, czy są antypody, czy ich nie ma, odrzec można, że bez wątpienia są, skoro – jak to powszechnie wiadomo – świat jest okrągły. Ja jednak utrzymuję, ponieważ nie całą tę niższą część świata odkryto, iż nie można wiedzieć na pewno, które prowincje których są antypodami, choć niektórzy twierdzą, że można; łatwiej to stwierdzić w stosunku do nieba niż ziemi, zatem bieguny względem siebie, wschód względem zachodu wszędzie są swoimi antypodami z uwagi na równik.

Którędy przywędrowało tyle owych ludów o tak odmiennych językach i obyczajach, jak ludy napotkane w Nowym Świecie, również nic pewnego nie wiadomo; jeśli bowiem mówią, że morzem na statkach, to rodzą się wątpliwości co do zwierząt, które się tam znajdują, w związku z pytaniem: jak albo po co je załadowano, skoro niektóre z nich są raczej szkodliwe niż pożyteczne?

Z twierdzenia, że ludy lądem przyjść mogły, też się rodzą wątpliwości inne i większe, mianowicie, skoro zabrały ze sobą te zwierzęta, które tam za domowe mają, to czemuż nie zabrały tych, które się tu zostały i tu później istniały? A jeśli się tak stało, bo nie mogli ludzie tylu zabrać, to dlaczego nie zostało się tu nic po tych, które zabrali? I to samo rzec można o zbożach, warzywach i owocach tak różnych tu i tam, że zasadnie Nowym Światem go nazwano; przecież pod każdym względem nowy jest: zarówno w zwierzętach domowych i dzikich, jak i w jadłach oraz ludziach, którzy zwykle zarostu nie mają i brody im nie rosną, że zaś w sprawach tak niejasnych daremny jest wysiłek stracony na pragnieniu ich poznania, więc je porzucę, skoro mniej od innych mam podstaw do dociekań.

Zajmę się jedynie pochodzeniem Królów Inków, ich sukcesją, podbojami, prawami i formą rządu czasu wojny i pokoju, a zanim o nich będziemy rozprawiać, właściwie będzie, abyśmy opowiedzieli, jak odkryto ten Nowy Świat, a potem zajmiemy się Peru szczegółowo.

Rozdział IIIJak odkryto Nowy Świat

Mniej więcej około roku 1484 pewien pilot rodem z miasta Huelua w hrabstwie Niebla, zwany Alonso Sánchez de Huelua, miał mały statek, którym handlował po morzu i woził z Hiszpanii na Wyspy Kanaryjskie jakieś towary, które z zyskiem sprzedawał; na Wyspach Kanaryjskich natomiast ładował owoce owych wysp i wiózł je na wyspę Maderę, a stamtąd wracał do Hiszpanii z ładunkiem cukru i konserw.

W takiej trójkątnej podróży, w drodze z Wysp Kanaryjskich na Maderę, burza go dopadła tak gwałtowna i straszna, że oprzeć się jej nie mógł i dał się ponieść nawałnicy, płynął więc 28 czy 29 dni, nie wiedząc którędy ni dokąd; przez cały bowiem ów czas nie mógł zmierzyć położenia ani względem Słońca, ani też północy. Straszne męki na statku od burzy znosili, która ani im jeść, ani spać nie dawała. Na koniec po tak długim czasie wiatr ucichł i znaleźli się koło jakiejś wyspy; nie wiadomo dokładnie, która to była, ale przypuszcza się, że była to ta, którą teraz zwą Świętym Dominikiem, i zasługuje na uwagę to, że wiatr, który w gwałtownej burzy uniósł ów statek, musiał to być gorący wiatr właśnie, wschodnim nazywany, gdyż Wyspa Świętego Dominika leży na zachód od Wysp Kanaryjskich; wiatr ten w owych podróżach raczej burze łagodzi niż wznieca. Ale Pan Wszechmogący, gdy miłosierdzie chce okazać, tworzy rzeczy najbardziej tajemnicze, a konieczne z ich przeciwieństw, tak jak stworzył wodę z krzemienia, a wzrok ślepca z błota, którym mu oczy zakrył, aby było oczywiste i widome, że dzieła to są miłosierdzia i dobroci Bożej; także użył swej litości, by zesłać Ewangelię i światło prawdy całemu Nowemu Światu, który tak bardzo jej potrzebował; żyli przecież, czy też, by lepiej rzec, ginęli w mrokach pogaństwa i bałwochwalstwa tak barbarzyńskiego i dzikiego, jak to w wykładzie Dziejów zobaczymy.

Il. 1. Karta tytułowa Historii Naturalnej i Moralnej Indii Iosepha de Acosty, wielokrotnie cytowanej przez autora

HISTORIA NATURALNA I MORALNA INDII,

W KTÓREJ ROZPRAWIA SIĘ O SPRAWACH

uwagi godnych w niebiosach, elementów, metali, roślin, i zwierząt tamtejszych, oraz o rytuałach, ceremoniach, prawach rządzie i wojnach indiańskich.

Ułożona przez Ojca Iosepha de Acostę, zakonnika Towarzystwa Jezusowego.

DEDYKOWANA NAJJAŚNIEJSZEJ Infantce Doñi Izabeli Klarze Eugenii Austriackiej.

Z PRZYWILEJEM

Drukowane w Sewilli w domu Juana de Leon.

Rok 1590

Pilot na ląd zeskoczył, pomierzył położenie i drobiazgowo opisał wszystko, co zobaczył i co mu się wydarzyło na morzu w drodze tam i z powrotem; nabrawszy wody i chrustu wrócił na ślepo, nie znając drogi ani w jedną, ani w drugą stronę, przez co stracił więcej czasu niż należało. A dla rozwlekłości drogi zabrakło mu wody i zapasów, z którego to powodu oraz z wielkiego utrudzenia, które w drodze tam i z powrotem byli znieśli, zaczęli chorować i umierać tak, że z siedemnastu chłopa, którzy wyruszyli z Hiszpanii, na Tercerę dotarło zaledwie pięciu, a wśród nich pilot, Alonso Sánchez de Huelua.

Zatrzymali się w domu słynnego Krzysztofa Kolumba, Genueńczyka, gdyż wiedzieli, że wielki to pilot i kosmograf, autor map żeglarskich, który ich przyjął bardzo miło i dał im wszelakich podarunków, aby się dowiedzieć, co się wydarzyło w tak osobliwej i długotrwałej katastrofie jak ta, o której opowiadali, że od niej ucierpieli. A ponieważ przybyli tak wyniszczeni przebytymi trudami, to choć Krzysztof Kolumb wielce się o nich troszczył, nie mogli przyjść do siebie i wszyscy w jego domu pomarli, zostawiwszy mu w spadku trudy, które ich o śmierć przyprawiły; przyjął je wielki Kolumb z takim zapałem i wysiłkiem, że wycierpiawszy drugie tyle i jeszcze więcej (bo dłużej to trwało) podołał przedsięwzięciu obdarowania Hiszpanii Nowym Światem i jego bogactwami, jak to umieścił w haśle swego godła, powiadając:

Kastylię i León

Nowym Światem obdarzył Colón15.

Kto by chciał przyjrzeć się wielkim czynom tego męża, niech weźmie Powszechną Historię Indii pióra Francisca Lópeza de Gómary, bo tam je znajdzie, choć w skrócie; to jednak, co najbardziej wychwala i wywyższa tego sławnego męża ponad innych sławnych, to samo dokonanie podboju i odkrycia.

Ja dodać chciałem tę drobnostkę, której zabrakło w relacji dawnego dziejopisa, gdyż pisał z dala od miejsca wydarzeń, a relacje zdawali mu przyjeżdżający i odjeżdżający, opowiedzieli mu o wielu zdarzeniach, ale nieściśle, ja zaś w swoim kraju słyszałem o nich od ojca i jemu współczesnych, bo w owych czasach najczęstszą i najzwyklejszą rozmową, jaką wiedli, było opowiadanie o najdzielniejszych i najwybitniejszych zdarzeniach czasu podbojów; opowiadali więc i to, cośmy przytoczyli, i inne, które później opowiemy, skoro bowiem poznali wielu spośród pierwszych odkrywców i zdobywców Nowego Świata, mieli od nich dokładne relacje o tych i tym podobnych sprawach, a ja, jak powiedziałem, słyszałem je od rodziców – choć nieuważnie, jak to chłopiec – gdybym wówczas uważał, mógłbym dziś opisać wiele innych rzeczy wielkiego podziwu godnych a koniecznych w tych Dziejach. Opowiem o tych, które się w pamięci zachowały, z żalem po tych, co przepadły.

Wielce czcigodny ojciec Ioseph de Acosta również zajmuje się dziejami odkrycia Nowego Świata z żalem, że jej całej przedstawić nie może, gdyż Jego Wielebności również zabrakło części relacji o tych chwilach, a także o innych bliższych, ponieważ powymierali już byli dawni zdobywcy, gdy Jego Wielebność dotarł w owe strony, o czym takimi słowy rzecze w rozdziale XIX księgi pierwszej:

Pokazawszy, iż donikąd prowadzi mniemanie, że pierwsi mieszkańcy Indii przybyli tam na statkach w tym celu sporządzonych, poprawnie wnioskuje się, że – jeśli morzem przybyli – to przypadkiem się to stało i za sprawą silnych burz, że dotarli do Indii; chociaż Ocean morzem jest ogromnym, to nie jest to rzeczą niewiarygodną. Tak przecież zdarzyło się z odkryciem w naszych czasach, gdy ów marynarz, którego imienia nadal nie znamy, ażeby tak wielkiego przedsięwzięcia nie przypisywano innemu sprawcy, a jedynie Bogu, odkrywszy Nowy Świat w skutek straszliwej, a niespodzianej burzy, jako zapłatę za dobrą gościnę zostawił Krzysztofowi Kolumbowi wiadomość o rzeczy tak wielkiej. Tak być mogło &c.

Tyle ojciec magister Acosta, przytoczony dosłownie, co dowodzi, że Wielebny Ojciec napotkał w Peru część naszej opowieści, choć niecałą, przecież jednak jej część najistotniejszą.

Taki był sam początek i pochodzenie odkrycia Nowego Świata, którą to wspaniałością szczycić się może miasteczko Huelua, że tak wielkiego wydało syna; Krzysztof Kolumb, jego relacją upewniony, upierał się tak dalece w swych żądaniach (obiecując rzeczy niesłychane i nigdy niewidziane, jako człowiek roztropny zachowywał je w sekrecie, choć w zaufaniu złożył o nich relację pewnym wysoko postawionym osobom z otoczenia Królów Katolickich, które pomogły mu rozpocząć jego przedsięwzięcie), atoli bez owej wiadomości, której mu był dostarczył Alonso Sánchez de Huelua, nie mógłby na podstawie swych własnych wyobrażeń kosmograficznych obiecywać tyle ani tak pewnie, jak obiecywał, i nie powiodłoby mu się tak szybko w odkryciach; zdaniem owego autora Kolumb w zaledwie 68 dni dotarł do wyspy Guanatianico, zatrzymawszy się kilka dni na Gomerze dla odpoczynku; gdyby bowiem nie wiedział z relacji Alonsa Sáncheza, jaki obrać kierunek na tak ogromnym morzu, to byłoby prawie cudem, że dopłynął tam w tak krótkim czasie.

Rozdział IVWywód imienia Peru

Skoro mamy rozprawiać o Peru, stosownie będzie tu opowiedzieć, skąd się to imię wzięło, skoro Indianie nie mają go we własnym języku; w tym celu wiedzieć trzeba, że gdy w roku 1513 Basco Núñez de Balboa, rycerz rodem z Xerez Badajozkiego, odkrył Morze Południowe, to był on pierwszym Hiszpanem, który je ujrzał i odkrył; Królowie Katoliccy nadali mu tytuł adelantada owych mórz z prawem podboju i zarządzania Królestwami, które by za nimi odkrył. On przez te kilka lat (które, otrzymawszy owo nadanie, przeżył aż do chwili, gdy jego własny teść, gubernator Pedro Arias de Auila, w miejsce wielu należnych łask czynami zasłużonych, głowę mu uciął) starał się dowiedzieć i odkryć, co to za ziemia i jak się nazywa owa, która się ciągnie dalej na południe od Panamy. W tym celu zbudował trzy czy cztery statki, które wysyłał – każdy z osobna – o różnych porach roku, aby badały owo wybrzeże, podczas gdy sam szykował rzeczy niezbędne do odkrycia i podboju owej ziemi. Statki, wykonawszy takie zadania, jakie zdołały, wracały z wiadomościami o wielu krajach leżących na owym wybrzeżu.

Jeden z tych statków popłynął dalej od innych, przeciął równik na południe i – blisko niego płynąc wzdłuż brzegu, jak wówczas pływali na owej trasie – ujrzał Indianina łowiącego ryby u ujścia jednej z wielu rzek, które z całego owego kraju spływają do morza. Hiszpanie ze wszelką możliwą ostrożnością na ląd z dala od miejsca, gdzie się znajdował ów Indianin, wysadzili ze statku czterech Hiszpanów, świetnych biegaczy i pływaków, aby nie uszedł lądem lub wodą. Zrobiwszy to, podpłynęli statkiem przed Indianina, aby ten, utkwiwszy w nim oczy, nie ustrzegł się zasadzki, którą mu zgotowali.

Indianin, ujrzawszy na morzu rzecz tak osobliwą, nigdy przy owym brzegu niewidzianą, jaką był statek żeglujący pod pełnymi żaglami, zdumiał się wielce, osłupiał i zgłupiał, zastanawiając się nad tym, czym być może to, co widzi przed sobą na morzu; tak go ta myśl ogłupiła i pochłonęła, że ci, co go poszli złapać, pierwej go chwycili w ramiona, nim on poczuł, że nadchodzą; tak go zabrali na statek ku wielkiej ich wszystkich radości i uciesze. Hiszpanie, ugłaskawszy go, by wyzbył się strachu, którego się najadł, gdy ich ujrzał brodatych i w stroju od własnego odmiennym, zapytali go znakami i słowem, co to za kraj i jak się nazywa. Indianin z min i gestów, które jak niememu czynili rękoma i obliczem, pojął, że go pytają, ale nie rozumiał, o co go pytają; spiesznie im odpowiadał, aby go nie skrzywdzili, i wymienił własne imię mówiąc: „Berú”, i dodał drugie, i rzekł: „Pelú”. Chciał dać do zrozumienia: jeśli mnie pytacie, jak się nazywam, to zwę się Berú, a jeśli mnie pytacie, gdziem był, to mówię, że w rzece; trzeba wiedzieć, że słowo Pelú w języku owej prowincji jest rzeczownikiem pospolitym i zwyczajnie znaczy rzekę, jak to ujrzymy później u poważnego autora.

Na inne podobne pytanie Indianin z naszej Florydy odpowiedział imieniem swego pana, mówiąc Breços czy Bredos; umieściłem był ten fragment w związku z innym w rozdziale XV księgi VI, ale go stamtąd zabrałem, aby go teraz wstawić na właściwe miejsce.

Chrześcijanie zrozumieli, co chcieli, wyobrażając sobie, że Indianin ich był zrozumiał i odpowiadał dorzecznie, jak gdyby on i oni rozmawiali byli po kastylijsku; potem od owych czasów, a działo się to w roku 1515 czy 1516, nazywali Peru, to bardzo bogate i ogromne Imperium, psując oba imiona, jak zwykli Hiszpanie psuć prawie wszystkie słowa wzięte z mowy Indian owego kraju; jeśli bowiem wzięli imię Indianina Berú, to „B” przekręcili w „P”, jeśli zaś słowo Pelu, znaczące rzekę, to „L” zamienili w „r” i tak czy owak rzekli: „Perú”.

Inni, którzy się mają za wielce wykształconych, a są to współcześni, psują dwie zgłoski i w swoich powieściach mówią Piru. Najdawniejsi historycy, to jest Pedro de Cieça de León, rachmistrz16 Agustín de Çárate, Francisco López de Gómara i Diego Fernández rodem z Palencji, a nawet czcigodny ojciec fray Gerónimo Román, choć zalicza się do współczesnych, wszyscy nazywają ów kraj Peru, a nie Pirú; ponieważ okolica, gdzie się to zdarzyło, uważana jest za kresy ziem podbitych w owych stronach przez Królów Inków i poddanych ich imperium, nazwano potem Peru wszystko to, co od tamtego miejsca leży dalej, to jest ziemie od prowincji Quitu aż po prowincję Charca, co było najważniejszą częścią ich państwa, a jest tego ponad 700 legw długości, mimo że imperium sięgało aż po Chile, to znaczy jeszcze następne 500 legw i jest to inne Królestwo bardzo bogate i żyzne.

Rozdział VPowagi potwierdzające nazwę Peru

Taki jest początek i pochodzenie imienia Peru tak sławnego w świecie, a nie bez powodu, skoro cały świat wypełniło złotem, srebrem, perłami i szlachetnymi kamieniami; ponieważ imię to tak zostało narzucone, to choć od podboju Peru minęły 72 lata, Indianie, jego mieszkańcy, w usta go nie biorą, bo nie przez nich nadane; wskutek porozumiewania się z Hiszpanami rozumieją już, co znaczy, ale go nie używają, ponieważ w swoim języku nie mieli imienia własnego, które by nazywało ogół Królestw i prowincji pod panowaniem ich przyrodzonych Królów tak, jak się mówi Hiszpania, Włochy lub Francja, z których każde zawiera w sobie wiele prowincji. Umieli nazwać każdą prowincję własnym imieniem, jak się to wielokrotnie okaże w wykładzie Dziejów, ale nie mieli imienia własnego oznaczającego całe Królestwo; nazywali je Tawantin-suyu, co znaczy cztery części świata.

Imię Berú, jak widać, było imieniem własnym Indianina i należy do słów używanych przez Indian Yunca-jan z Równin i brzegów morskich, a nie do słów znanych góralom, ani też do języka powszechnego; tak bowiem jak w Hiszpanii są imiona i nazwiska, co same z siebie mówią, z jakiej są prowincji, tak samo było wśród Indian peruwiańskich. Że było to imię narzucone przez Hiszpanów, nieistniejące we wspólnej mowie Indian, Pedro de Cieça de León w trzech miejscach dowodzi17; w rozdziale III, rozprawiając o wyspie zwanej Gorgona, rzecze:

Tu był Markiz don Francisco Piçarro wraz z trzynastoma Chrześcijanami, Hiszpanami, towarzyszami swoimi, którzy byli odkrywcami tej ziemi, którą nazywamy Peru &c.

W rozdziale XIII powiada:

Z powyższych względów trzeba będzie, aby od Quitu, gdzie rzeczywiście zaczyna się Peru tak przez nas nazwane &c.

W rozdziale XVIII rzecze18:

Z relacji udzielonych nam przez Indian Cuzco-jańskich wynika, iż dawniej wielki panował nieład we wszystkich prowincjach tego Królestwa, które my nazywamy Peru &c.

Tylekroć powiedzieć tymi samymi słowami, że nazwane przez nas, to dać do zrozumienia, że Hiszpanie je tak nazywają, przecież powiada to w rozmowie z nimi, że Indianie nie mieli takiego wyrazu w swojej mowie powszechnej; ja to poświadczam jako Indianin i Inka. To samo i wiele więcej rzecze ojciec magister Acosta w rozdziale XIII księgi pierwszej Historii Naturalnej Indii, gdzie rozprawiając na ten sam temat, powiada:

Jest bardzo pospolitym zwyczajem podczas odkrywania Nowego Świata nadawać ziemiom i portom imiona według wydarzenia, które zaszło; sądzi się zatem, iż tak się stało podczas nazywania tego Królestwa Piru. Panuje tu mniemanie, że od rzeki, na którą na początku natrafili Hiszpanie, zwanej przez tubylców Piru, cały ten kraj przemianowali na Peru; a potwierdza to fakt, że Indianie rodem z Piru nie używają takiego imienia swej ziemi ani go nie znają &c.

Starczy powagi takiego męża, aby kres położyć nowinkom powynajdywanym tu później o tym właśnie imieniu, niektórymi z nich zajmiemy się dalej.

Ponieważ rzeka zwana przez Hiszpanów Peru znajduje się w tej samej okolicy i bardzo blisko równika, odważę się twierdzić, że schwytanie Indianina na niej się zdarzyło i że albo tak rzeka, jak i kraj korzystają z imienia własnego Indianina Berú, albo imię pospolite Pelú, pospołu wszystkim rzekom nadawane, zamieniło się w imię własne, szczególne, którym później Hiszpanie nazwali tę właśnie rzekę, mówiąc o rzece Peru.

Francisco López de Gómara w swej Powszechnej Historii Indii w rozdziale XLII, opowiadając o odkryciu Jukatanu, umieścił dwa wywody nazw bardzo podobne do tego, cośmy opowiedzieli o Peru; że aż tak podobne, przytaczam je tu za nim, jak następuje:

Wyruszył zatem Francisco Hernández de Córdoua i z powodu pogody, która mu ku innemu celowi udać się nie dała, czy też dzięki woli odkrywcy, jaką miał, trafił na ziemię nieznaną, przez naszych nietkniętą, gdzie na przylądku są saliny, nazwał go Przylądkiem Kobiet, ponieważ były tam wieże kamienne ze stopniami i kaplicami krytymi drewnem i strzechą, gdzie w układnym porządku wiele bałwanów stało, co wydawały się kobietami. Zdumieli się Hiszpanie ujrzawszy budowle kamienne, jakich dotąd nie byli widzieli, i że ludzie ubierali się tak bogato i wytwornie, gdyż mieli koszule i płaszcze bawełniane, białe lub barwne, pióropusze, kolczyki, brosze i klejnoty złote i srebrne, a kobiety z głową i piersią zakrytą.

Nie zatrzymał się tam, tylko udał się na inny przylądek, który nazwał Przylądkiem Cotoche, gdzie płynęli jacyś rybacy, którzy ze strachu czy przerażenia wycofali się na ląd, odpowiadali oni: „cotohe, cotohe”, co znaczy dom, myśląc, że ich pytali o miejsce, aby tam pójść. Stąd się wzięło i tak zostało imieniem cypla owej ziemi.

Trochę dalej znaleźli pewnych ludzi, którzy zapytani o nazwę wielkiego pobliskiego miasta, rzekli: „tectetán, tectetán”, co stoi za „nie rozumiem cię”. Hiszpanie pomyśleli, że tak się nazywało i, przekręcając słowo, na zawsze nazwali Jukatanem, a nigdy nie powinno mu było przypaść takie przezwisko.

Tyle Francisco López de Gómara przytoczony literalnie; a zatem w wielu innych częściach Indii zdarzyło się to, co w Peru, że ziemiom odkrywanym nadawali jako imię pierwsze zasłyszane od Indian słowa, gdy ich zagadywali i pytali o nazwy tychże krajów, nie rozumiejąc znaczenia słów i wyobrażając sobie, że Indianin odpowiada dorzecznie na pytania, jak gdyby wszyscy jednym mówili językiem. Ten sam błąd powtarzał się w wielu innych sprawach owego Nowego Świata, a szczególnie w naszym imperium Peru, co można dostrzec w wielu wydarzeniach zawartych w Dziejach.

Rozdział VICo pewien autor twierdzi o imieniu Peru

Prócz tego, co o nazwie Peru powiadają Pedro de Cieça, ojciec Ioseph de Acosta i Gómara, narzuca mi się powaga innego wybitnego męża, zakonnika świętego Towarzystwa Jezusowego, nazwiskiem ojciec Blas Valera, który opisał dzieje owego Imperium łaciną bardzo wytworną, a mógłby je opisać w wielu językach, miał bowiem do nich talent; na nieszczęście mego kraju, który nie zasłużył, by jego społeczeństwo takim zostało opisane piórem, przepadły jego papiery podczas zniszczenia i złupienia Kadyksu dokonanego przez Anglików w roku 1596, a on sam zaraz potem zmarł. Po złupieniu wpadły mi w ręce szczątki z jego papierów pozostałe, abym bardziej żałował i bolał nad przepadłymi, z odnalezionych bowiem wynika, iż tak zostały zniszczone, że brak największej i najlepszej części; udostępnił mi je łaskawie ojciec magister Pedro Maldonado de Saauedra rodem z Sewilli, z tego samego zakonu, on to w bieżącym roku 1600 uczy Pisma Świętego tu w mieście Kordobie. Ojciec Valera swą ozdobną łaciną opowiada o nazwaniu i imieniu Peru (ja, Indianinem będąc, przełożyłem to chropawą hiszpańszczyzną), co następuje:

Królestwo Peru jest słynne, sławne i ogromne, wiele tam złota, srebra i innych drogich metali, z których obfitości zrodziło się przysłowie: mówią, że ktoś posiadł Peru, aby powiedzieć, że to człowiek bogaty. Imię to zostało niedawno nadane przez Hiszpanów owemu imperium Inków, imię przypadkowe i nie własne, a zatem Indianom przedtem nieznane; ponieważ barbarzyńskie, to tak im wstrętne, że nikt z nich nie chce go użyć; tylko Hiszpanie się nim posługują. Niedawno narzucone, nie oznacza ani bogactw, ani żadnej rzeczy wielkiej; jak nowa była nadana nazwa, tak nowe było też znaczenie bogactw, które poszło od szczęśliwego zbiegu okoliczności.

Wśród indiańskich barbarzyńców mieszkających między Panamą a Huayaquilem imię to jest imieniem pospolitym oznaczającym rzekę. Jest również imieniem własnym pewnej wyspy, zwanej Pelua lub Peru, gdyż pierwsi zdobywcy hiszpańscy, żeglując z Panamy, wpierw dotarli do owych miejsc niż do innych, to owo imię Peru czy Pelua tak im się spodobało, jak gdyby oznaczało coś wielkiego i wybitnego, że je wzięli, aby nim nazywać cokolwiek, co znaleźli, i tak postąpili, nazywając Peru całe owo wielkie imperium Inków.

Wielu było takich, co się nazwą Peru nie zadowolili, i w końcu przezwali je Nową Kastylią. Te dwie nazwy narzucili owemu wielkiemu Królestwu; zazwyczaj posługują się nimi pisarze Królewscy19 i notariusze kościelni; natomiast w Europie i w innych Królestwach przedkładają imię Peru nad to drugie.

Wielu też twierdzi, że Peru wywodzi się z imienia pirwa, które to słowo pochodzi z Cozco, od Quechua-janów, a oznacza spichrz, w którym plony zamykają; tych zdanie bardzo chętnie aprobuję, ponieważ w owym królestwie Indianie mają bardzo wiele spichrzy do przechowywania plonów; z tej przyczyny łatwo było Hiszpanom użyć obcej nazwy i mówić Piru, odejmując ostatnią samogłoskę i przenosząc akcent na ostatnią sylabę. Słowo to, dwojako imię pospolite, pierwsi zdobywcy imperium, które podbili, nadali za imię własne, i ja będę go używał, bez żadnej różnicy mówiąc Peru albo Piru.

Nie należy odrzucać wprowadzenia tej nowej nazwy, twierdząc, że Hiszpanie ją uzurpowali fałszywie i bez zgody, przecież nie znaleźli żadnej nazwy własnej, rodowej, którą by mogli nadać całej owej krainie, albowiem przed panowaniem Inków każda prowincja własne miała imię, jako to: Charca, Colla, Cozco, Rimac, Quitu i wiele innych, bez uwagi i odniesienia do innych krain, ale później, gdy Inkowie poddali swej władzy całe owo Królestwo, nazywali je podług kolejności podbojów i poddawania się poddanych i zdawania się na łaskę; aż w końcu nazwali je Tawantin-suyu, to jest cztery części Królestwa, lub Inqap Runan, co znaczy poddani Inki. Hiszpanie, ujrzawszy rozmaitość i pomieszanie imion, roztropnie i rozsądnie nazwali je sobie Peru albo Nową Kastylią &c.

Tyle ojciec Blas Valera, który też tak jak ojciec Acosta powiada, że imię zostało nadane przez Hiszpanów, a Indianie go w swoim języku nie mieli. Ja powiadam, objaśniając twierdzenia ojca Blasa Valery, że prawdopodobniejsze jest, aby nadanie nazwy Peru zrodziło się z imienia własnego Beru lub pospolitego Pelu, co w mowie owej prowincji znaczy rzekę, niż z imienia pirwa20, które spichrz znaczy; albowiem – jako się rzekło – nadali je ludzie Basca Núñeza de Balboy, którzy nie weszli w głąb kraju, by mogli posiąść wiadomości o słowie pirwa, a nie zdobywcy Peru, ponieważ piętnaście lat wcześniej zanim oni wyruszyli na podbój, już Hiszpanie mieszkający w Panamie nazywali Peru cały ów kraj położony na południe od równika, co poświadcza także Francisco López de Gómara w rozdziale CX swej Powszechnej Historii Indii, gdzie w te słowa rzecze:

Niektórzy powiadają, jakoby Balboa miał wiadomości o tym, że ów kraj, Peru, zawiera złoto i szmaragdy; czy tak było, czy nie było, pewne jest, że w Panamie głośno było o Peru, gdy Piçarro i Almagro szykowali się, by tam wyruszyć &c.

Tyle Gómary, z czego jasno wynika, iż nadanie imienia Peru miało miejsce o wiele wcześniej niż wyprawa zdobywców, którzy owo Imperium podbili.

Rozdział VIIInne wywody nowych nazw

Aby wywód imienia Peru nie stał osamotniony, opowiedzmy o innych podobnych, które miały miejsce wcześniej lub później; nawet jeśli je przedstawimy przedwcześnie, nie stanie się zło, jeśli zostaną opowiedziane, zanim nadejdzie ich pora; pierwszym niechaj będzie nazwanie Starego Portu, gdyż zdarzyło się to w pobliżu miejsca, gdzie nazwano Peru. W tym celu wiedzieć należy, że z Panamy do Miasta Trzech Króli żeglowało się z wielkim trudem z powodu silnych prądów morskich i południowego wiatru, który zawsze dmie wzdłuż owego wybrzeża, dlatego w owej podróży statki wyszedłszy z portu musiały pójść w morze na 30 lub 40 legw na jedną burtę, a na drugą wracać do lądu, żeglując zawsze z bocznym wiatrem, i wielokroć się zdarzało, gdy statek nie był dobrym żaglowcem pod wiatr, że trafiał na ląd na północ od punktu wyjścia, aż do czasu gdy Francisco Drac, Anglik, wszedłszy przez Cieśninę Magellana w roku 1579, nauczył lepszego sposobu żeglowania, wychodząc w morze na jedną burtę na 200, a nawet 300 legw, na co wcześniej nie odważali się piloci, ponieważ nie wiedzieć, jak ni skąd, tylko z własnej wyobraźni wierzyli i bali się, że w odległości 100 legw od lądu okrywają morze obszary wielkiej ciszy, aby więc na nie się nie natknąć, nie ośmielali się zapuszczać w głąb. Z takiego strachu zginąłby nasz okręt, gdy podróżowałem do Hiszpanii, bo z bryzą utknął przy wyspie zwanej Gorgoną, gdzie baliśmy się, że zginiemy, gdyśmy nie mogli wypłynąć z owej złej zatoki.

W opisany sposób żeglując więc pewnym statkiem u początków podboju Peru i wyszedłszy z owego portu w morze na burtę 6 czy 7 razy, wracali zawsze do tego samego portu, ponieważ statek nie zdołał podczas żeglowania posunąć się naprzód; jeden z żeglarzy, rozgniewany, że się nie posuwają naprzód, rzekł: „Dla nas to już jest stary port.” Odtąd więc nazywał się Starym Portem.

Przylądek Świętej Heleny nazywa się tak, bo go w jej dzień ujrzeli.

Inne nadanie imienia zdarzyło się o wiele wcześniej niż to, o których opowiedzieliśmy; jest do nich podobne, a było to tak, że w roku 1500 żeglował pewien statek, o którym nie wiadomo, czyj był, czy Vincenta Yáñeza Pinçona, czy Iuana de Solísa – obaj to kapitanowie, szczęśliwi odkrywcy nowych ziem; gdy więc statek żeglował na poszukiwania nowych krain, bo niczym innym Hiszpanie się wówczas nie zajmowali, i pragnąc napotkać ląd stały – ponieważ ziemie odkryte do owej chwili wszystko to wyspy dziś zwane Zawietrznymi – marynarz jeden, który się znajdował na marsrei, ujrzawszy wysoki szczyt zwany Capira położony ponad Miastem Imienia Bożego, domagając się nagrody za dobrą nowinę, rzekł tym na okręcie: „W Imię Boże, towarzysze, chyba widzę ląd stały”.

I tak nazwano Imieniem Bożym miasto tam później założone, a wybrzeże nazwano Lądem Stałym, żadnego innego brzegu nie nazywają stałym lądem, choćby nawet nim był, jak tylko miejsce Imienia Bożego, i tak stało się imieniem własnym.

Dziesięć lat później nazwali ową prowincję Złotą Kastylią od dużych ilości złota, które w niej znaleźli, i od zamku, który tam zbudował Diego de Nicuessa w roku 1510.

Wyspa, która nosi imię Trójcy, położona wśród słodkich wód, została tak nazwana, bo ją odkryto w dzień Trójcy Przenajświętszej.

Miasto Cartagenę nazwali tak od dobrego portu, że podobny jest bardzo do portu Cartageny hiszpańskiej. Ci, którzy go ujrzeli, rzekli: „Ten port tak dobry jest jak port Cartageny”.

Il. 2. Okładka egzemplarza Powszechnej Historii Indii Francisca Lópeza de Gómary, w którym znajdują się odręczne notatki Inki Garcilassa de la VegiHISTORIA POWSZECHNA INDII INOWEGO JEST: ŚWIATA WRAZ ZPODBOJEM PERU I MEKSYKU

teraz ponownie poszerzona i poprawiona przez samego autora z najpełniejszym spisem rozdziałów tudzież z licznymi figurami, jakie w innych wydaniach zawiera.

Sprzedaje się w Zaragossie w domu Miguela de Gapssa, księgarza.

Roku 1555.

Wyspa Serrana, położona po drodze z Cartageny do Hauany, tak się nazywa od pewnego Hiszpana nazwiskiem Pedro Serrano, którego statek zatonął w pobliżu, a on sam uratował się płynąc, bo świetnym był pływakiem, i dotarł do owej wyspy, która jest bezludna i do zamieszkania niezdatna, bez wody i opału, gdzie przeżył 7 lat własnym przemysłem i zdolnościami, dzięki którym miał chrust i wodę, i ogień krzesał (przypadek ten historyczny, wielkiego podziwu godzien, opowiemy gdzie indziej); od jego nazwiska nazwano ową wyspę Serraną, a drugą, w pobliżu, by jedną od drugiej odróżnić, przezwali Serranillą.

Miasto Świętego Dominika, od którego całą wyspę tak samo nazwano, zostało założone i nazwane tak, jak to opisuje Gómara w rozdziale XXXV słowami literalnie tu przytoczonymi:

Najszlachetniejszym osiedlem jest Święty Dominik, które założył Bartłomiej Kolumb na brzegu rzeki Ozamy. Nadał mu owo imię, ponieważ dotarł tam pewnej niedzieli w święto świętego Dominika, i dlatego, że ojcu jego było Dominik. Zbiegły się więc trzy powody, by je tak nazwać &c.

Tyle Gómary.

W podobny sposób zostały nadane wszystkie inne nazwy słynnych portów, wielkich rzek, prowincji i Królestw w Nowym Świecie odkrytych, nadawali im imię świętego czy świętej, w czyj dzień zostały odkryte, lub imię kapitana, żołnierza, pilota czy marynarza, który je odkrył; coś z tego opowiedzieliśmy w naszej Florydzie, gdy rozprawialiśmy o jej wyglądzie i o tych, którzy do niej dotarli; a w księdze szóstej po rozdziale XV w związku z opowieścią, którą zawiera, umieściłem te wywody nazw wraz z wywodem nazwy Peru w obawie, że żywota mi nie starczy, zanim zdołam się tym zająć; skoro jednak Bóg w swym miłosierdziu życie mi przedłużył, wydało mi się właściwe wyjąć je stamtąd i umieścić we właściwym miejscu. Czego się teraz obawiam, to żeby mi ich nie podkradł jakiś historyk, gdyż owa księga z powodu moich zajęć sama powędrowała starać się o ocenę, i wiem, że przez wiele rąk przeszła; nawet bez tego wielu mnie pytało, czy wiem, skąd pochodzi imię Peru, choć więc chciałem ów wywód na później zachować, niektórym z moich panów nie mogłem odmówić.

Il. 3. Strona zPowszechnej Historii IndiiFrancisca Lópeza de Gómary. U dołu odręczne notatki Inki Garcilassa de la Vegi

Rozdział VIIIOpis Peru

W czasie gdy Hiszpanie doń wtargnęli, cztery krańce Imperium Inków były następujące. Na północy sięgało do rzeki Ancas-mayu, która płynie na pograniczu Quitu i Pastu, a w powszechnej mowie peruwiańskiej znaczy błękitna rzeka; znajduje się prawie pionowo na północ od równika. Na południu miało za granicę rzekę zwaną Mauli21, która biegnie od wschodu na zachód za Królestwem Chili22, zanim się dotrze do Araukanów, a leży o ponad 40 stopni na południe od równika. Między tymi rzekami liczą lądem niecałe 1300 legw. To, co nazywają Peru, z północy na południe mierzy 750 legw wzdłuż lądem od rzeki Ancas-mayu do prowincji Chicha, ostatniej z prowincji Charca-jan z północy na południe; to zaś, co nazywają Królestwem Chile, mierzy około 550 legw, również z północy na południe, licząc od krańca prowincji Chicha-jan do rzeki Maulli.

Na wschodzie jest mu krańcem nietknięty stopą ludzką ni łapą zwierzęcą czy ptasią niedostępny łańcuch Gór Śnieżnych, który się rozciąga od Świętej Marty do Cieśniny Magellana, przez Indian zwany Rit’i-suyu, to jest Śnieżną Stroną. Na zachodzie graniczy z Morzem Południowym, które rozciąga się wzdłuż całego brzegu; granica Imperium zaczyna się na wybrzeżu od przylądka Passau, przez który przebiega równik, aż po wspomnianą rzekę Maulli, która także wpada do Morza Południowego. Ze wschodu na zachód całe owo Królestwo jest wąskie. W najszerszym miejscu, to jest idąc w poprzek od prowincji Muyu-pampy przez prowincję Chacha-puya aż do miasta Trugillo, położonego na brzegu morskim, mierzy 120 legw szerokości, a w najwęższym miejscu, to jest od portu w Arice do prowincji zwanej Llaricossa, ma 70 legw szerokości. Takie są cztery granice tego, nad czym panowali Królowie Inkowie, których dzieje zamierzamy z pomocą Boską opisać.

Lepiej będzie, zanim przejdziemy do innych spraw, abyśmy tu opowiedzieli o przypadku Pedra Serrana, który wcześniej zapowiedzieliśmy, żeby się nie znalazł z dala od właściwego miejsca, a także dlatego, aby ten rozdział nie wyszedł za krótki.

Pedro Serrano dotrał wpław do owej wyspy pustej, która przed nim nie miała imienia; wyspa, jak opowiadał, miała dwie legwy obwodu. Prawie to samo powiada mapa żeglarska, przedstawia bowiem trzy bardzo małe wysepki z wieloma mieliznami wokół, i taki sam kształt nadaje tej, którą nazywają Serranilla, to znaczy pięciu małym wysepkom z jeszcze większą liczbą mielizn niż Serrana. Wiele ich jest w całej okolicy, dlatego statki od nich uciekają, żeby się nie narazić na niebezpieczeństwo.

Przypadło w losie Pedrowi Serranie zgubić się wśród nich i wpław dopłynąć do wyspy, gdzie się znalazł niepocieszony, bo nie było na niej ani wody, ani chrustu, ani nawet ziół, którymi można się pożywić, ani niczego innego do podtrzymania życia, aż przepłynie jakiś statek, który by go stamtąd zabrał, aby nie zginął z głodu i pragnienia; śmierć taka zdała mu się okrutniejszą od śmierci przez utopienie, bo ono krótsze. Tak spędził pierwszą noc, opłakując swą niedolę, zrozpaczony, jak tylko można sobie wyobrazić, że musi być człowiek w takiej ostateczności.