Strona główna » Religia i duchowość » Rozmowy z niewierzącym

Rozmowy z niewierzącym

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7595-703-7

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Rozmowy z niewierzącym

Papież Franciszek rozmawia z niewierzącymi!

Rozmowy z niewierzącym to niezwykła książka! Zawiera korespondencję między Eugenio Scalfarim a papieżem Franciszkiem. Jest także zapisem  wywiadu, jakiego Ojciec Święty udzielił założycielowi „La Repubblica”.
Pretekstem do powstania publikacji był list otwarty Scalfariego opublikowany wcześniej w tymże dzienniku. Niewierzący dziennikarz postawił wówczas papieżowi pytania dotyczące wiary, nawiązując do treści pierwszej encykliki Franciszka poświęconej temu zagadnieniu.

Zanim jednak doszło do spotkania i rozmowy, Ojciec święty wysłał do redakcji „La Repubblica” list, w którym odniósł się do refleksji dziennikarza dotyczących encykliki.
Papież, dostrzegając problemy współczesnego świata, podejmując dialog z każdym człowiekiem, na nowo odkrywa i ukazuje wartość  i piękno religii.
Powoduje, że wiele osób na nowo wsłuchuje się w słowa Kościoła, jakie kieruje do wszystkich papież Franciszek.
Ojciec święty chce Kościoła, posiadającego  przymioty Boga Miłosiernego, który nie sądzi, lecz wybacza i poszukuje zagubionego grzesznika, przyjmuje syna marnotrawnego. Tak jak jego wielki poprzednik Jan Paweł II jest papieżem dialogu i porozumienia.

Dodatkiem, a zarazem dopełnieniem książki jest encyklika Lumen fidei, która stała się bezpośrednim pretekstem do ożywionej korespondencji, spotkania i wywiadu dziennikarza z papieżem.

Polecane książki

Produkcja żywności to dziś potężny, niezwykle dochodowy biznes, który krok po kroku przejmują międzynarodowe koncerny spożywcze i wielkie grupy finansowe. Przedsiębiorstwa-szarańcze wytwarzają jedzenie na masową skalę jak najmniejszym kosztem. Za nic mają zasoby naturalne czy konsekwencje, ja...
W styczniu 2017 o UFO stało się głośno. CIA zaszokowała opinię publiczną: odtajniła nieznane akta dotyczące swoich śledztw m.in. w sprawie UFO! Blisko 13 milionów stron zostało po raz pierwszy opublikowanych w Internecie. Informowały o tym wszystkie media za granicą i w Polsce.Wydawnictwo AMBER prop...
Ruszyła machina wyobraźni!Poznajcie Mariannę – intrygującą dziewczynkę, która od sukienek i falbanek woli wiertarkę i lutownicę!  Całe dnie spędza w warsztacie i konstruuje przeróżne maszyny. Pewnego dnia ojciec Marianny wysyła ją do Francji, do ciotki Isabell Sorel, z czego Marianna nie jest zbyt z...
Poradnik do sportowej gry NBA Live 2005 objaśnia opcje, sterowanie i zasady prowadzenia rozgrywki, podaje listę punktowanych zadań oraz solidnie przygotowuje do konkursu wsadów. NBA Live 2005 - poradnik do gry zawiera poszukiwane przez graczy tematy i lokacje jak m.in. [Game Mods] Season - Season Se...
Matka Phili wychodzi za mąż za hrabiego Frederika, bogatego i wpływowego właściciela wspaniałego pałacu w Danii, nad samym brzegiem morza. Dziewczyna początkowo zachwyca się wspaniałymi strojami i olśniewającą biżuterią, która każdego dnia i nocy dodaje jej blasku. Po pewnym jednak czasie okazuj...
„Msza z miasto Arras” to opowieść o szaleństwie, o potrzebie buntu, o ocaleniu rozsądku i wiary, o hańbie i godności, idei i życiu, strachu i męstwie, o doświadczeniu w tym sensie, w jakim się powiada, że Bóg czy los kogoś doświadczył. Wiosną roku 1458 miasto Arras nawiedzone zost...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Eguenio Scalfari i Papież Franciszek

Strona redakcyjna

Projekt okładki:

Miłosz A. Lodowski

List pierwszy i drugi oraz wywiad z papieżem
Franciszkiem: druk za zgodą „La Repubblica”

Tekst listu papieża Franciszka do Eugenio Scalfariego
oraz tekst encykliki
Lumen fidei papieża Franciszka

© Copyright by Libreria Editrice Vaticana

ISBN 978-83-7595-708-2

Wydawnictwo M

31-002 Kraków, ul. Kanonicza 11

tel. 12-431-25-50, fax 12-431-25-75

e-mail:wydawnictwom@wydawnictwom.pl

www.wydawnictwom.pl

Publikację elektroniczną przygotował:

WSTĘP

1 października 2013 roku we włoskim dzienniku „La
Repubblica” ukazał się wywiad, jakiego gazecie tej udzielił papież
Franciszek. Ojciec Święty odpowiada na pytania stawiane przez
dziennikarza, pisarza i polityka Eugenio Scalfariego, który jest
założycielem wspomnianego dziennika i pomimo 89 lat osobą nadal czynną we
włoskim życiu publicznym.

Dlaczego jednak papież udzielił wywiadu akurat temu
lewicującemu tytułowi, jakim jest „La Repubblica”? Istotą odpowiedzi jest
fakt, że papież troszczy się o los ludzi wątpiących i zdeklarowanych
ateistów. Bezpośrednim zaś pretekstem, który skłonił Franciszka do
zabrania głosu na łamach gazety, był list otwarty Scalfariego opublikowany
wcześniej w tymże dzienniku. Niewierzący dziennikarz postawił wówczas
papieżowi pytania… dotyczące wiary. Co więcej, uczynił to w odwołaniu do
tekstu pierwszej encykliki Franciszka poświęconej właśnie wierze.

Zanim jednak doszło do spotkania i rozmowy twarzą w
twarz między Franciszkiem i Scalfarim, papież wysłał do redakcji „La
Repubblica” list, w którym odniósł się do refleksji dziennikarza
dotyczących encykliki.

Franciszek pisał wówczas do Scalfariego:

„Dziękuję Panu przede wszystkim za to, że zechciał Pan
tak uważnie przeczytać encyklikę Lumen fidei. (…) [Celem
encykliki jest] nawiązanie szczerego i uczciwego dialogu z ludźmi, którzy,
jak Pan, określają siebie jako »niewierzący, od wielu lat interesujący się
i zafascynowani nauczaniem i postacią Jezusa z Nazaretu«.

Wydaje mi się zatem, że będzie rzeczą niewątpliwie
pozytywną, nie tylko dla nas jako jednostek, ale też dla społeczeństwa, w
którym żyjemy, jeżeli podejmiemy dialog na temat tak ważnej rzeczywistości
jak wiara, która odwołuje się do nauczania i postaci Jezusa… Wieki
nowożytne były świadkami paradoksu: wiara chrześcijańska, której nowość i
wpływ na życie człowieka od początku wyrażane były za pomocą symbolu
światła, bardzo często określana była jako mroczny zabobon, stanowiący
przeciwieństwo światła rozumu. I tak między Kościołem i kulturą o
inspiracji chrześcijańskiej z jednej strony, a z drugiej strony nowoczesną
kulturą wyrosłą na gruncie oświecenia wytworzyła się sytuacja niemożności
porozumienia. Najwyższy już czas, (…) by podjąć otwarty i pozbawiony
uprzedzeń dialog, który otworzy drogę do poważnego i owocnego spotkania”.

Papież odważnie i w pełni świadomie rozpoczyna dialog
z tymi, którzy chcą z nim rozmawiać. Franciszek nie zważa przy tym na
zawsze możliwe wykorzystywanie jego słów niezgodne z jego intencjami lub
używanie ich do osiągnięcia przez rozmówców ich ukrytych celów. Pomimo
zagrożenia wyrwania słów z szerszego kontekstu i niewłaściwej
interpretacji ich przesłania, Franciszek podejmuje wysiłek spotkania w
dialogu o wierze. Oczywiste jest, że to zachowanie charakterystyczne dla
oddanego pasterza, a nie dla wyrachowanego dyplomaty.

Nasuwa się pytanie, jaka wizja Kościoła jest nam
bliższa: czy Kościół powinien zajmować się raczej działalnością
dyplomatyczną czy może pasterską? Czy ma być jak mocno broniona forteca,
czy może powinien stawać się coraz bardziej ubogi, ufny i przyjazny wobec
ludzi, nawet tych, którzy mają ukryte wobec niego zamiary? W rozmowie z o.
Antonio Spadaro SJ dla „La Civiltà Cattolica” papież Franciszek mówi o
swojej fascynacji bł. Piotrem Faberem (1506-1546). Zapytany o to, które
cechy współzałożyciela Towarzystwa Jezusowego wywierają na niego
największy wpływ, odpowiedział:

„Dialog ze wszystkimi, także z tymi najbardziej
oddalonymi, z przeciwnikami; prosta pobożność, pewnego rodzaju naiwność,
natychmiastowa dyspozycyjność, jego staranne wewnętrzne rozeznanie, fakt,
że był człowiekiem, który potrafił podjąć wielkie i stanowcze decyzje, a
zarazem przejawiał łagodność i życzliwość”.

Papież ma doskonałe wyczucie w głoszeniu najbardziej
fundamentalnych prawd wobec osób niewierzących, wątpiących i
przeżywających różne trudności życiowe. Podstawowe zasady swojego
postępowania Franciszek przedstawił w przytoczonym wywiadzie dla „La
Civiltà Cattolica”:

„To jest właśnie wielkość spowiedzi: ocenianie
przypadek po przypadku, możliwość rozeznania, co jest lepsze dla osoby,
która szuka Boga i Jego łaski. Konfesjonał nie jest salą tortur, ale
miejscem, w którym miłosierdzie Pana pobudza nas, byśmy postępowali
lepiej. Myślę także o sytuacji kobiety, która doświadcza rozpadu
małżeństwa i dokonała aborcji. Później ponownie wyszła za mąż i obecnie
cieszy się, mając pięcioro dzieci. Ta aborcja dokonana w przeszłości
bardzo jej ciąży. Kobieta jest szczerze skruszona. Chciałaby postępować na
drodze życia chrześcijańskiego. Co więc powinien uczynić spowiednik? (…)

Nie możemy zatrzymywać się tylko nad kwestiami
związanymi z aborcją, małżeństwami homoseksualnymi i używaniem środków
antykoncepcyjnych. To nie jest możliwe. Nie mówiłem zbyt wiele o tych
rzeczach i zostało mi to wypomniane. Natomiast kiedy się o tym mówi,
należy mówić z odniesieniem do konkretnej sytuacji. Opinia Kościoła jest
znana, a ja jestem synem Kościoła i nie ma potrzeby mówić o tym bez
przerwy. (…)

Nauczanie dogmatyczne i moralne nie są równoważne.
Duszpasterstwo nie powinno obsesyjnie skupiać się na przekazywaniu i
narzucaniu wielu niepowiązanych ze sobą doktryn. Głoszenie misyjne musi
koncentrować się na tym, co podstawowe, co daje natchnienie i bardziej
pociąga, na tym, co rozgrzewa serce, jak uczniów w drodze do Emaus. Musimy
więc znaleźć nową równowagę, inaczej konstrukcja nauki moralnej Kościoła
może runąć jak domek z kart, może utracić swą świeżość i zapach Ewangelii.
Propozycja ewangeliczna musi być prostsza, głębsza, musi promieniować i
dopiero z tej propozycji wynikają wskazania moralne”1.

Osobiste świadectwo papieża ożywia wiarę na całym
świecie. Ciągle dominuje pozytywne medialne zainteresowanie osobą
Franciszka, wielu ludzi, obserwując go, powraca do Kościoła. Wielu
przybywa do Rzymu specjalnie po to, żeby go zobaczyć.

Ta niezwykła książka jest świadectwem otwarcia Ojca
Świętego na współczesny świat, świadectwem prezentowanej przez niego
postawy dialogu i zrozumienia. Zawiera korespondencję między Eugenio
Scalfarim a papieżem Franciszkiem oraz najnowszy zaskakujący wywiad,
jakiego Ojciec Święty udzielił założycielowi „La Repubblica”. Dodatkiem i
dopełnieniem książki jest encyklika Lumen fidei, która
stała się bezpośrednim pretekstem do ożywionej korespondencji, spotkania i
wywiadu dziennikarza z papieżem.

Piotr Słabek

redaktor naczelny Wydawnictwa M

LIST PIERWSZY. ODPOWIEDZI, JAKICH DWÓCH PAPIEŻY NIE UDZIELA

LIST PIERWSZY

ODPOWIEDZI, JAKICH DWÓCH PAPIEŻY NIE UDZIELA

Encyklika Lumen fidei,
pierwsza encyklika sygnowana przez papieża Franciszka, dotyka centralnego
punktu chrześcijaństwa: czym jest wiara, skąd pochodzi, jak jest
przeżywana przez wiernych, jakie wzbudza reakcje u osób niebędących
chrześcijanami, jak tłumaczy istnienie rodzaju ludzkiego i jak odpowiada
na pytania, które każdy z nas sobie zadaje i na które najczęściej nie
znajduje odpowiedzi — kim jesteśmy, skąd pochodzimy, dokąd zmierzamy.

Te pytania stanowią temat encykliki, temat, który
powracał w pontyfikatach prawie wszystkich ostatnich papieży. Podejmowany
jest on zwłaszcza od wieku XIX. Wówczas w nowoczesności nastąpiło
przewartościowanie myślenia i pod dyskusję poddano wiele koncepcji, takich
jak „prawda” i „absolut”. Wciąż więc powraca pytanie: czy istnieje tylko
jedna prawda, czy może jest tyle prawd, ile jest osób, które je formułują?

Kościoła katolickiego nie mogła ominąć tak znacząca
próba. Intelektualne przewartościowanie nowoczesności odwołuje się bowiem
do wolności, która stanowi cywilizacyjne podwaliny współczesnej Europy.
Stąd bierze się doniosłe znaczenie encykliki.

Zaskakujące jest to, że Sobór Watykański II nie podjął
tematu wiary. Zaproponował on jednak wyraźne otwarcie się na dialog
Kościoła z nowoczesnością. Gdyby Sobór wyszedł wówczas od niepoznawalności
„absolutów”, wykonałby błędny krok.

Papież Franciszek wybrał natomiast tradycyjną drogę. A
fakt, że encyklika została przygotowana przez papieża Ratzingera, jest
interesujący dla niewielu osób, może z wyjątkiem historyków bacznie
śledzących losy papieży. Franciszek zmodyfikował w kilku punktach szkic
tekstu przekazany mu przez poprzednika na urzędzie, zatem to właśnie on
odpowiada za jego formę jako papież i biskup Rzymu. Tak więc dyskusja
zostaje otwarta.

Zauważyć należy, że wraz z publikacją encykliki papież
ogłosił kanonizację Jana XXIII i Jana Pawła II. Pierwszy z nich
przygotował grunt pod Sobór Watykański II i przekazał biskupom
poszczególne problematyczne kwestie do zbadania, drugi zaś, jeśli nie
wyhamował tego procesu, to przynajmniej go nie kontynuował.

Jak na tle tego wszystkiego wygląda Jorge Mario
Bergoglio? Chcę odpowiedzieć na to pytanie z pozycji osoby niewierzącej,
która jednak bez uprzedzeń stara się wyjaśnić kwestie dotyczące każdego z
nas.

* * *

Religijnymi i kulturowymi bohaterami encykliki są:
biblijny Bóg i Jego relacja z Abrahamem; Mojżesz jako mediator pomiędzy
Bogiem a ludem Izraela; Ewangelia apostoła Jana; poglądy Pawła i
Augustyna.

Uważam za fakt szczególny to, że papież Franciszek
opiera zdecydowaną część swego dokumentu na czwartej Ewangelii, której
powstanie przypisuje się bez cienia wątpliwości jednemu z apostołów.
Znawcy Nowego Testamentu określają czas powstania tych dokumentów między
czwartą a szóstą dekadą po narodzeniu Chrystusa. Pierwsza powstała
Ewangelia Marka, następnie między 40 a 50 rokiem powstały Ewangelie
Mateusza i Łukasza. Ewangelia Jana powstała zaś między 60 a 70 rokiem po
narodzeniu Chrystusa. Jezus umarł, mając około 33 lat. Jeżeli autor
Ewangelii według świętego Jana był apostołem, to napisał dokument mając
około 80-90 lat. Rachunek ten sprawia, że taki scenariusz wydaje się mało
prawdopodobny.

Zarówno Jan, jak i Marek nie dostarczają żadnych
informacji na temat narodzin i dzieciństwa Jezusa. Nie ma w ich
Ewangeliach wzmianek o Betlejem, o Józefie i Marii, nie ma Gwiazdy
Betlejemskiej, pasterzy czuwających przy żłóbku ani Trzech Mędrców ze
Wschodu; nie ma ucieczki do Egiptu ani rzezi niewiniątek.

Ewangelia Jana zaczyna się od prorockich i poetyckich
strof: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga — i Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga. Wszystko zaistniało dzięki Niemu. Bez Niego
zaś nic nie zaistniało. To, co zaistniało, w Nim było życiem. A życie to
było światłością dla ludzi. (…) Była światłość prawdziwa, która oświeca
każdego człowieka, gdy przychodzi na świat. Na świecie było Słowo, świat
dzięki Niemu zaistniał, lecz świat Go nie rozpoznał. Przyszło do swojej
własności, lecz swoi Go nie przyjęli. Tych zaś, którzy Je przyjęli,
obdarzyło mocą, aby się stali dziećmi Bożymi. To są ci, którzy wierzą w
Jego imię” (J 1,1-4; 9-12)2.

I wreszcie kluczowy moment: „Słowo stało się
ciałem i zamieszkało wśród nas. Oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, którą
jako Jednorodzony, pełen łaski i prawdy, ma od Ojca. (…) Mojżesz bowiem
przekazał Prawo, a łaska i prawda zaistniały przez Jezusa Chrystusa. Boga
nikt nigdy nie widział; Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, On nam
Go objawił” (J 1,14, 17-18).

Zatem dla ewangelisty Jana Jezus jest Słowem, które
stało się Ciałem. Ta kwestia, z teologicznego punktu widzenia, jest dosyć
delikatna. Nikt nie zna Boga inaczej niż tylko przez Jednorodzonego, który
stał się ciałem i przyszedł do naszych domów, do domów tych, którzy go
przyjęli. Ale jeżeli stał się ciałem, to z pewnością nie zrobił tego tylko
pozornie, lecz realnie, nie założył przecież ubrania i nie przyjął
człowieczeństwa tylko na niby, pozostając Bogiem. Jeżeli stał się ciałem,
to wziął na siebie także ludzkie troski, radości i pragnienia. Według
pozostałych trzech ewangelistów, tuż po przyjęciu chrztu w wodach Jordanu,
oddalił się na 40 dni na pustynię, by być kuszonym przez diabła i wystawić
się w ten sposób na próbę. Fakt, że wyszedł zwycięsko z tej próby, wynika
z jego walki z pokusami; ludzie zazwyczaj przegrywają tego rodzaju
konfrontacje, po czym żałują swoich porażek, ponownie przegrywają i
ponownie żałują, pokładając ufność w Boże miłosierdzie. Święci natomiast
zazwyczaj wychodzą zwycięsko z podobnych prób, a Jezus — jak mówią
Ewangelie — wygrał z pokusami i odsunął od siebie diabła. Ale jeżeli miał
ludzką naturę, to przecież ludzkie pragnienia w Nim pozostały, tak jak
pozostała miłość do siebie samego wraz z miłością do bliźnich.

Jezus spróbował dokonać cudu polegającego na tym, by
miłość, jaką był obdarzany, kierować nie ku sobie samemu, lecz ku innym,
dlatego nawet swoim uczniom zalecał, by kochali każdego bliźniego jak
siebie samego. Jak siebie samego. Oznacza to, że miłość bliźniego nie
usuwa miłości własnej, lecz niejako wznieść się musi na ten sam poziom.

Zresztą fakt, że Jezus kochał siebie samego, wynika z
całej serii zdarzeń, które w Ewangelii Marka są ledwie wspomniane, za to
zostały szczegółowo opisane w Ewangelii Mateusza. Pewnego dnia Jezus
przemawiał do ludzi w jednym z domów w Kafarnaum, kiedy gospodarz domu
podszedł do Niego, mówiąc, że na zewnątrz są Jego matka i bracia (po raz
pierwszy w Ewangelii następuje odniesienie do braci), którzy chcieli Go
zobaczyć. Jezus wysłuchał gospodarza i wyciągnąwszy rękę w stronę obecnych
uczniów, odrzekł: „Właśnie oni są moją matką i moimi braćmi” (Mt 12,49).

W innej sytuacji Jezus zwraca się do uczniów, którzy
za Nim podążają, tymi słowami: „Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, lecz
bardziej miłuje swojego ojca i matkę, żonę i dzieci, braci i siostry, a
także swoje życie, nie może być moim uczniem” (Łk 14, 26).

I jeszcze jedno zdarzenie, opisane przez Mateusza i
Łukasza: „Do innego rzekł: »Pójdź za Mną«. Lecz ten odpowiedział: »Panie,
pozwól mi najpierw odejść i pogrzebać mojego ojca«. Odrzekł mu: »Niech
umarli grzebią swoich umarłych. Ty zaś idź i głoś królestwo niebieskie«”
(Łk 9,59-60; por. Mt 8,21-22).

Gdybyśmy w kontekście tych zdarzeń mówili o tak zwanej
zwykłej osobie, a nie o tym, który był (lub uważał, że był) synem Boga,
pomyślelibyśmy, że mamy przed sobą narcyza do entej potęgi. Dlatego
pojawia się usprawiedliwiona wątpliwość: mówimy o Synu Bożym czy o Synu
Człowieczym? I jaka jest interpretacja przywołanych fragmentów Ewangelii
przez Kościół, który sam teksty te uznaje za dokumenty ważne i wiarygodne?

Dodam kolejny obraz zaczerpnięty z Ewangelii, które
stanowią przecież dowód potwierdzający historyczne istnienie Jezusa. Po
roku nauczania uczniów, Jezus zadał tym, którzy stanowili „magiczny krąg
Jego wiernych”, takie oto pytanie: „A według was, kim jestem?” (Mt 16,15).

Różne były odpowiedzi uczniów. Jedni rzekli, że jest
Janem Chrzcicielem, inni, że Eliaszem, Jeremiaszem lub którymś z proroków.
Tylko jeden z nich, Piotr, odrzekł: „Ty jesteś Chrystusem, Synem Boga
żywego” (Mt 16,16). Przy czym Jezus, mówiąc o sobie, określa się jako Syn
Człowieczy, chociaż mówiąc o Bogu, używa zawsze słowa „Abba”, czyli
Ojciec.

I wreszcie w Getsemani, a potem na krzyżu, kiedy ma
wydać ostatnie tchnienie, woła do Ojca, pośrednio czyniąc Mu wyrzut:
„Czemuś mnie opuścił?” (Mt 27,46), po czym umiera. Gdy Jego ciało staje
się martwe, ziemia trzęsie się tak, że aż pękają skały.

Tak piszą ewangeliści. Zaś encyklika o wierze, by być
poważnym, a nie trywialnym dokumentem, nie może uchylić się przed
opisanymi wątpliwościami, gdyż w przeciwnym razie poprzestanie na
tłumaczeniu wiary jako daru Bożego. Bóg Ojciec czy Jego Syn? Jego Syn —
odpowiada encyklika i kreśli zwyczajową kolejność: poznaje się Ojca
wyłącznie przez poznanie Syna, Syna zaś poznaje się wyłącznie przez
następców apostołów, czyli biskupów, a szczególnie przez biskupa Rzymu,
który ucieleśnia apostolskie nauczanie Kościoła.

Co więcej: wiara jest synonimem prawdy. Prawda zawiera
się w wierze i w miłości.

Nie ma wątpliwości co do tego, że miłość stanowi
najważniejszą z głoszonych przez Kościół katolicki treści; jest to z
pewnością najbardziej pozytywna cecha jego duszpasterstwa. Nie wszystkie
pozostałe wyznania chrześcijańskie głoszą miłość w ten sam sposób. Sposób
głoszenia miłości stanowi o jakości Kościoła rzymskokatolickiego. A teraz
czas na kolejne pytanie.

* * *

Wcielenie Boga i Słowa — oto rzecz obecna wyłącznie w
chrześcijaństwie.

Podobna myśl nie istnieje wśród Żydów i muzułmanów.
Nie ma wizji Boga wcielonego i Jednorodzonego w żadnej innej religii
świata. W niektórych z nich istnieją podmioty wcielone, ale w liczbie
większej niż jeden. Także bogowie z Olimpu wcielali się, jeżeli tego
chcieli, ale owo wcielenie nie czyniło ich prawdziwymi ludźmi, lecz
jedynie sprawiało, że przybierali oni odpowiedni wygląd. Dlatego
chrześcijaństwo (a zwłaszcza katolicyzm) stanowi wyjątek. Ale jaki jest
cel i rezultat tej wyjątkowości?

Można odrzec: wiara. Jest to niestety błędna
odpowiedź. Z pewnością wiara w Allaha nie jest mniejsza niż wiara w Ojca i
Syna. Można nawet powiedzieć, że jest bardziej intensywna i z pewnością
bardziej rozpowszechniona, szczególnie w krajach arabskich.

Allah nie ma osobowego wcielenia, nie może być i nie
jest w żaden sposób przedstawiony wizualnie. To zapewne wielka szkoda z
punktu widzenia historii sztuki, lecz nie z perspektywy religijnej. Allah
jest panem nieba i ziemi, a jego wyznawcy cieszyć się będą szczęściem w
raju, gdyż ich uczynki zostaną nagrodzone; zobowiązani są zaś do modlitwy
co najmniej dwa razy dziennie z twarzą skierowaną w kierunku Mekki, bez
względu na to, gdzie się znajdują. Choć laicyzacja świata muzułmańskiego
rozpoczęła się, to jednak postępuje dość powolnie. Tron i ołtarz przez
wieki były w nim związane poprzez osoby kalifów, sułtanów, emirów.

Nieobecność wcielonego Jednorodzonego nie przeszkadza
w wierze. Dlaczego? Odpowiedź w duchu politycznym brzmi: granica. Oddajcie
Cezarowi to, co należy do Cezara. Chrześcijaństwo rodzi się wraz z
Cesarstwem i przez wieki konfrontowało się z władzą cesarską i
obywatelską. Odrzuciło (bądź musiało odrzucić) pokusę teokracji. Bóg
wcielony zawsze wskazywał: „Moje królestwo nie jest z tego świata”. Piłat
w obliczu tej odpowiedzi chciał pojmanego Jezusa uwolnić, lecz
jerozolimski motłoch wolał ofiarować wolność Barabaszowi.

I wreszcie słów kilka na temat Żydów i ich Boga, który
jest również Bogiem chrześcijan, choć inaczej przedstawianym. Czy ten Bóg
nie obiecał Abrahamowi pomyślności i szczęścia dla swego ludu? A jednak
pomyślność ta trwała krótko. Żydzi najpierw zostali wzięci w niewolę przez
Egipcjan, potem przez Asyryjczyków, Babilończyków, a następnie przez
Rzymian. Potem powstała diaspora, zaczęły się prześladowania, w końcu
miało miejsce Szoah. Bóg Abrahama nie dotrzymał zatem danego słowa. Co o
tym sądzić, przewielebny Papieżu Franciszku?

Eugenio Scalfari

tłumaczenie: Wojciech Malewski

(„La Repubblica”, 7.07.2013)