Tatuaż przestępcy
- Wydawca:
- Słowo/obraz terytoria
- Kategoria:
- Literatura faktu, reportaże, biografie
- Język:
- polski
- ISBN:
- 978-83-7453-232-7
- Rok wydania:
- 2014
- Słowa kluczowe:
- autor
- lubieżne
- mógł
- niemało
- przestępcy
- przypominają
- swoje
- tatuaż
- traktują
- włóczędzy
- zamierzonych
- zboczeń
- mobi
- kindle
- azw3
- epub
Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).
Kilka słów o książce pt. “Tatuaż przestępcy”
Ci spośród nas, którzy posiadają mnóstwo zboczeń, tym się różnią od człowieka uczciwego i prawego, że ozdabiają swe ciała przeróżnymi szkaradnymi malunkami. Oszuści, rabusie, podpalacze, złodzieje, próżniacy, włóczędzy, zabójcy, pederaści i prostytutki traktują tatuaże jak spis swoich przeszłych występków oraz zapowiedź zbrodni zamierzonych. Nierzadko są wśród tych zdobień rysunki lubieżne, które recydywiści każą sobie wykłuwać w miejscach nieprzyzwoitych, a także sekretne znaki, stosowane przez członków tajnych stowarzyszeń. Zwyczajem tym przestępcy niemało przypominają ludy dzikie i pierwotne, a nie bez znaczenia pozostaje fakt, że większość z nich wywodzi się z niższych stanów. Autor tego naukowego dzieła ów zwyczaj opisał, a także liczbami, przykładami i rysunkami swoje obserwacje poparł, ażeby o ich prawdziwości nikt wątpić nie mógł.
Polecane książki
Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Cesare Lambroso
Uwagi wstępne
Mówiliśmy dotychczas o właściwościach somatycznych przestępców w ogólności, z powodu wielkiej trudności znalezienia na stole anatomicznym, a bardziej jeszcze w rysunkach zamieszczonych w albumach kryminalnych – dokumentów, które pozwoliłyby nam odróżnić zbrodniarzy urodzonych od przestępców nałogowych i przypadkowych; ale tam, gdzie odróżnienie było możliwym, widzieliśmy, jak cechy wyróżniające zbrodniarza od człowieka uczciwego stopniowo ubywały, a nawet znikały; najprzód u przestępców małoletnich, następnie u działających pod wpływem namiętności, zwłaszcza zaś u przypadkowych, wreszcie u oskarżonych o bankructwo i oszustwo – znajdowały się zaledwie u 6–8% osobników.
Biologię i psychologię tych właśnie ludzi, którzy posiadają w organizmie takie mnóstwo zboczeń, którzy tak często podlegają recydywie zbrodni, badać obecnie zamierzam. Rozpocznę zaś od tej cechy, która posiada charakter bardziej psychologiczny aniżeli biologiczny – od tatuowania.
Z 1147 tatuowań zbadanych na Włochach przeze mnie, 1333 na Francuzach przez Lacassagne’a i 448 na Hiszpanach przez Salillasa wynika:
Jedną ze szczególnych właściwości człowieka pierwotnego w stanie dzikim jest łatwość, z jaką poddaje się operacji, raczej chirurgicznej niż estetycznej, która nosi, wzięte z języków oceanijskich, miano tatuowania.
We Włoszech istnieje dotychczas ten zwyczaj pod nazwą marca (cecha), nzito, segno (znak), devozione, a rozpowszechniony jest jedynie wśród najniższych klas społecznych – między wieśniakami, marynarzami, robotnikami, pasterzami, żołnierzami, najczęściej zaś między przestępcami, którym nadaje wskutek swej częstości nową, specjalną właściwość anatomiczno-prawną. Zwyczaj ten badałem długo, szukając poprzednio przy pomocy wielu spostrzeżeń genezy jego u człowieka normalnego.
Dlatego mogę tu przedstawić rezultaty 10 234 spostrzeżeń, dokonanych na 3886 zbrodniarzach, nierządnicach i żołnierzach-przestępcach – przeze mnie i przyjaciół mych, zwłaszcza przez Lacassagne’a, Marro, Bosellego i Salillasa. Przede wszystkim jednak podajemy tablicę z zestawieniem tych danych.
Widocznym jest, że mężczyzn tatuowanych bywa stosunkowo znacznie więcej aniżeli kobiet. Zaznaczymy tu jednak, że jeżeli liczyć będziemy tatuowanie nowego rodzaju, modne wśród wyższych prostytutek turyńskich, to procent tatuowanych wśród nierządnic większy będzie aniżeli wśród skazanych.
Co się tyczy częstości tatuowania u rozmaitego rodzaju przestępców i recydywistów, to dzięki pomocy Bosellego, Marro i Salillasa mogę tu dać pewne cenne wskazówki.
Marro z drobiazgowością wyliczył, że mordercy dają 10% tatuowanych, awanturnicy (zadawanie ran) – 21%, gwałciciele – 7%, rabusie najwięcej, bo 20%, podpalacze – 16%, oszuści – 11%, złodzieje z włamaniem – 17%, kieszonkowi – 10%, domowi – 6%, próżniacy i włóczęgi – 12%.
W Hiszpanii wśród 127 tatuowanych Salillas znalazł zabójców i awanturników 60, złodziejów – 53 i fałszerzy – 2. Rzecz jasna, że największy procent dają recydywiści i zbrodniarze urodzeni, spełniający przestępstwa przeciw własności i osobom. Najmniejszy zaś (nie licząc rozpustników i dezerterów) oszuści i fałszerze, zapewne dlatego, że są najsprytniejsi, więc rozumieją dobrze, jaką szkodę może im przynieść praktykowanie tego zwyczaju.
Z powyżej załączonej tablicy przekonywamy się, że we Włoszech, podobnie jak u ludów dzikich, kobiety dają znacznie mniejszy odsetek tatuowanych oraz że wśród mężczyzn normalnych zwyczaj ten staje się coraz rzadszym, na przykład stosunek tatuowanych był w 1873 roku dziesięć razy mniejszy aniżeli w 1863.
Stopniowo również, zwłaszcza w ostatnich latach, zwyczaj tatuowania zmniejsza się wśród przestępców, tak że w jednym i tym samym mieście procent tatuowanych spada z 14 do 2%. Najwyższa pozostaje cyfra tatuowanych wśród małoletnich i wojskowych, dochodzi bowiem do 32–40%, oraz wśród recydywistów we Francji, gdzie zwyczaj ten uporczywiej się trzyma niż we Włoszech.
Fig. 1
Normalni
Największa stosunkowo liczba tatuowanych żołnierzy pochodzi z Lombardii, Piemontu i Marchii, najmniejszy procent dają Sardyńczycy, Toskańczycy i Neapolitańczycy. Fakt ten ma poniekąd przyczynę historyczną, zależeć może bowiem od domieszki krwi celtyckiej, gdyż jedni Celtowie spomiędzy ludów zachodnioeuropejskich praktykowali ten zwyczaj. Z tego względu zapewne tatuowanie najbardziej rozpowszechnionym jest we Francji. Ale bardzo być może, że i świątynia w Loreto przyczyniła się do utrzymania i propagandy tej zakazanej praktyki pobożnej, w jej okolicach bowiem znajdują się liczni operatorzy (marcatori), którzy za utatuowanie pobierają po 60–80 centymów od osoby. Jest to wysoka cena, jeżeli pomyślimy o nędzy operowanych, którym operacja ta nie przynosi żadnego zysku, a często im szkodzi, powodując różne choroby, wrzody, a nawet gangrenę.
Co się tyczy zwykłego zajęcia tatuowanych, to najczęściej trafiają się pomiędzy nimi wieśniacy (40 na 134), zwłaszcza bezrolni, potem idą mularze (9), przewoźnicy (8), piekarze, górnicy z Carrary, stolarze, w Wenecji woźnice, a w Romanii i Neapolu – rybacy i pasterze. Wszyscy prawie mają wykłute znaki na dłoniach, rzadziej na ramionach, na piersiach (marynarze), na palcach (górnicy) w kształcie pierścionka; nikt, kto nie zwiedzał krajów zamorskich lub nie był w więzieniu, nie ma znaków na grzbiecie lub częściach sromnych.
To samo spotykamy we Francji, gdzie Hutin u 549 ludzi normalnych tatuowanych w 489 wypadkach znalazł rysunki na dłoni lub grzbiecie ręki, w 7 – na ramieniu, w 48 – na piersi, w 2 – na udach, w 2 – na lędźwiach i w 1 wypadku na prąciu.
Przechodząc do znaczenia tych rysunków symbolicznych, sądzę, że można podzielić je na znaki miłosne, religijne, wojenne i odnoszące się do rzemiosł i zajęć. Wyrażają one pojęcia panujące w umysłowości człowieka z ludu.
Fig. 2
Rysunki miłosne spotykamy najrzadziej, prawie wyłącznie w Lombardii i Piemoncie. Bywa to zwykle albo imię, albo pierwsze litery imienia i nazwiska kobiety ukochanej, albo dwie ręce splecione w uścisku. Raz jeden tylko znalazłem rysunek przedstawiający figurę kobiecą w ubraniu wieśniaczym, z kwiatem w ręku; raz zaś krótki dwuwiersz miłosny.
Symbole wojenne zdarzają się naturalnie najczęściej u wojskowych, jako dotyczące zajęcia, któremu się oddają. Zwykle wykonane są z taką zręcznością i prawdą, że przypominają drobiazgową dokładność rysunków egipskich lub meksykańskich.
Znaki tego rodzaju najczęściej znowu spotykamy u Lombardczyków i Piemontczyków. Treścią ich bywa albo data wstąpienia do wojska, albo data pamiętnej bitwy, w której brał udział żołnierz, albo broń właściwa, albo wreszcie połączenie wszystkich tych rzeczy. Armata w chwili nabijania lub wystrzału, dwie armaty złączone, z granatem na wierzchołku lub piramidą z kul u dołu, są ulubionymi znakami artylerzystów polowych, zwłaszcza tych, którzy byli jeszcze w służbie austriackiej.
Moździerz z bombą rysują znowu artylerzyści forteczni. Łódź, parowiec, kotwicę spotykamy na rysunkach u marynarzy i pontonierów. Dwa karabiny, złożone na krzyż, lub dwa skrzyżowane również bagnety rysują żołnierze z piechoty, kawalerzyści zaś – konia.
Fig. 3
Krawiec tatuuje najchętniej nożyczki, postać siedzącą człowieka, który szyje, lub żelazo do prasowania; muzyk – skrzypce ze smyczkiem, dudkę i bęben.
Prawdziwych znaków profesyjnych nie spotykamy prawie wcale wśród więźniów; ze 156 zbadanych przez Marro dwóch tylko posiadało tego rodzaju emblematy: jeden, kowal – młot; drugi, konował – cążki. Fakt ten dowodzi raz jeszcze, że przestępcy nie mają żadnego zamiłowania do swej profesji; wyjątek stanowią chyba wojskowi, na 156 tatuowanych bowiem u 19 znaleziono emblematy wojenne.
Ze zwierząt najczęściej bywa przedstawiany na rysunkach wąż, potem idzie głowa konia lub osła, wreszcie ptaki.
Obok