Strona główna » Religia i duchowość » Tora dla Polaków i Żydów

Tora dla Polaków i Żydów

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-942544-2-1

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Tora dla Polaków i Żydów

Niniejsze wydanie Tory Izaaka Cylkowa jest pierwszym w pełni cyfrowym wydaniem tłumaczenia pierwszych pięciu Ksiąg Starego Testamentu. Tłumaczenia dokonał Rabin Warszawski Izaak Cylkow w XIX wieku.

Polecane książki

"Zawsze wierna, lojalna, pełna czystej, bezinteresownej odwagi". Jego Świątobliwość Dalajlama "Konfrontacja między tybetańską pisarką Oser a starym chińskim reżimem to przede wszystkim zderzenie wolności sumienia z nakładanym jej kagańcem, godności z upokorzeniem, otwartości wiary z bezmyślnością ...
Zadania poboczne i sekrety do gry nieSławny: inFamous 2 zawierają opis występujących w grze misji pobocznych zarówno dla dobrego, jak i złego bohatera oraz lokację wszystkich 305 odłamków wybuchu i 29 tajnych wiadomości wraz z mapami.nieSławny: inFamous 2 - zadania poboczne i sekrety - poradnik do g...
    W bogatym dorobku profesora Benedykta Zientary to pozycja szczególna. Zawiera analizę rozwoju więzi etnicznych w krajach powstałych po rozpadzie monarchii frankijskiej, a więc w krajach całej zachodniej Europy, gdzie w czasach wczesnego średniowiecza wykuwały się też wzorce łączenia rzymskiego d...
„Czas na biznes“ to seria mini-poradników dla rozważających założenie własnej działalności w konkretnej branży. Poznaj charakterystykę rynku i konkurencję w sektorze, który najbardziej Cię interesuje. Dowiedz się jakiej kadry potrzebujesz, w co musisz wyposażyć lokal, a co najważniejsze – ile to ws...
Modernizacja środków trwałych ma swoje konsekwencje podatkowe. Z tej publikacji dowiesz się, jakie to skutki oraz - jak uniknąć ich negatywnych konsekwencji....
Groźny cień - The Great Shadow - La Grande Ombre – książka w trzech wersjach językowych: polskiej, angielskiej i francuskiej.Sir Arthur Ignatius Conan Doyle (1859-1930) – szkocki pisarz, wolnomularz, spirytysta, czołowy przedstawiciel nurtu powieści detektywistycznych, w których głównym bohaterem je...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Opracowanie zbiorowe

Rabbi ‌Izaak Cylkow

Tora ‌Rabina Cylkowa

Przetłumaczona bezpośrednioz ‌Języka Hebrajskiego na ‌Język Polski

Warszawa ‌1895

Tekst ręcznie przepisany: ‌(ze źródeł będących ‌kopią 

oryginalnego ‌XIX wydania Tory) Mirek ‌Sopek

Łódź 2008 ‌- ‌2010

Wydawca:

World Without ‌End ‌PublishingŁódź ‌– Polska2015

www.cylkow.pl

ISBN: 978-83-942544-2-1 ISBN wersji ‌drukowanej: 978-83-942544-0-7

Pamięci Romana Sopka – ‌Naszego Ojca, 

niniejsze Wydanie Pięcioksięgu ‌ Mojżeszowego, 

w ‌tłumaczeniu ‌Rabina ‌Izaaka ‌Cylkowa, 

poświęcam:

Mirek Sopek

Tora dla Polaków i ŻydówWstęp

Z ogromną radością i wzruszeniem przekazuję na ręce czytelników elektroniczne wydanie Tory – Pięcioksięgu Mojżeszowego, czyli pierwszych pięciu ksiąg Biblii Hebrajskiej w przekładzie Izaaka Cylkowa. Wydanie to ukazuje się jednocześnie jako książka całkowicie elektroniczna (eBook), jako książka mówiona (audioBook) oraz w druku tradycyjnym przygotowanym również elektronicznie. Historię niniejszego wydania opisuję w dalszej cześci wstępu.

Zanim jednak tę historię przedstawię, niezbędne jest wyjaśnienie czytelnikom jak i kiedy powstał ten przekład i kim był jego autor, rabin Izaak Cylkow…

Rok 1895 – Kraków …

Wydawnictwo Józefa Fiszera. Ukazuje się dzieło „Pięcioksiąg Mojżesza” które „tłomaczył i podług najlepszych źródeł objaśnił, Dr I. Cylkow”. Książka została wydana „Nakładem Tłomacza”. Tłumaczenie Tory – najważniejszych pięciu ksiąg Bibili Hebrajskiej nie było pierwszym przedsięwzięciem warsawskiego rabina. W roku 1883 drukarnia Aleksandra Ginsa wydaje „Psalmy”, które również „Tłumaczył i objaśnił Dr. J. Cylkow”[1]. Nie było też ostatnim – na przełomie XIX i XX wieku wydana została większość Ksiąg Proroczych (Newiim) i Pism (Ketuwim). Kilka ksiąg wydano już po śmierci Cylkowa, a księgi (Pisma) Daniela, Ezry, Kronik i Nechemiasza, kompletujące całość tłumaczenia Tanachu (czyli wszystkich ksiąg Biblii Hebrajskiej), które Cylkow pozostawił w rękopisie zaginęły podczas Zagłady w Warszawie … Poza księgami biblijnymi, Cylkow tłumaczył również modlitewnik Machzor oraz Kazania i Nauki.Dziś zadanie wydawania (jako faksymile) dzieł Cylkowa podejmuje się krakowskie wydawnictwo Austeria [2].

Rok 1878 – Warszawa …

Spójrzmy na kontekst – osobisty i historyczny dzieła Cylkowa. Nie ma bowiem wątpliwości, że tłumaczenie Pięcioksięgu było przedsięwzięciem najważniejszym w całej jego działalności translacyjnej. Podstawowego znaczenia Tory dla Żydów nie trzeba wyjaśniać. Ale już jej tłumaczenie na język polski i to w specyficznych warunkach Polski końca XIX wieku –pozbawionej sto lat wcześniej państwowości – było przedsięwzięciem niezwykłym. Łączyło w sobie przywiązanie do żydowskiej tradycji i religii z umiłowaniem języka polskiego – niewątpliwie języka ojczystego dla ogromnej części społeczności polskich żydów.

Miało też ono znaczenie historyczne i polityczne, podkreślało patriotyczne zaangażowanie Rabina. Nie sposób nie zauważyć tego w kontekście zdumiewającego wydarzenia z 26 września 1878 roku, kiedy to Cylkow, mimo surowego zakazu władz carskich wygłosił, podczas uroczystości otwarcia Synagogi na Tłomackiem, kazanie po Polsku – i tym samym wymusił akceptację władz carskich dla tej praktyki!

Z kazania tego pochodzi ten niezwykły i jakże aktualny do dziś fragment [3]:

„(…) religie nie po to istnieją, aby jątrzyć i roznamiętniać, aby ludzi rozdwajać i rozdzielać, i ziarna niezgody miedzy nimi rozsiewać, lecz po to jedynie, żeby uspokajać i miarkować, żeby ich zbliżać do siebie i do jednomyślnego działania ku wspólnemu dobru pobudzać.

(…) religia nie powinna być burzą, która wykorzenia i niszczy, ale słońcem, które oświeca i ogrzewa, i kwiaty, i owoce rozwija (…) prawdziwą religią jest ta, która w każdej religii prawdę uznaje i w każdej wierze wiarę szanuje (…) nikt wyłącznego przywileju do nieba nie nabył, ani też wyłącznego przywileju do ziemi (…) na niebie i na ziemi jeden tylko panuje Bóg, który jedną tylko ma miłość dla wszystkich i jedną tylko sprawiedliwość dla wszystkich…”

Rok 1854 – Warszawa-Berlin

W wieku 13 lat (w 1854) cała rodzina Cylkowów przenosi się do Warszawy, gdzie ojciec Izaaka otrzymuje posadę nauczyciela Talmudu w Warszawskiej Szkole Rabinów. W tej szkole kształci się też młody Izaak. Po zakończeniu nauki w Szkole Rabinów, Izaak wstępuje do Cesarsko-Królewskiej Medyko-Chirurgicznej Akademii w Warszawie z zamiarem zostania lekarzem. Wkrótce jednak zmienia zdanie i z pomocą ojca wyjeżdża na stypendium zagraniczne do Berlina. W Berlinie finalizuje studia uniwersyteckie i doktoryzuje się w zakresie filozofii i lingwistyki. Do Warszawy wraca w roku powstania styczniowego (1863) i rozpoczyna służbę społeczną. Zostaje opiekunem żydowskich szkół dla dzieci, rozpoczyna działalność kaznodziei (synagoga przy ul. Daniłowiczowskiej). Wspólnie z innymi wybitnymi przedstawicielami społeczności żydowskiej pomaga w reformie warszawskich szkół Talmud-Tora, przywraca do życia szkółki religijne przy synagodze. Lista działań Izaaka Cylkowa jest długa, nie ma jednak wątpliwości, iż podjęte właśnie w tamtych latach dzieło tłumaczenia Psalmów, Tory a następnie również wszystkich pozostałych ksiąg Tanachu jest największym ze wszystkich dokonań Cylkowa i prawdziwym dziełem jego życia.

Rok 1841 – Bieżuń …

Izaak Cylkow urodził się na Mazowszu w miasteczku Bieżuń w 1841 roku w rodzinie Mojżesza Aarona Cylkowa (1813-1884) – powszechnie poważanego znawcy Talmudu, człowieka niezwykle skromnego i mądrego. Mazowsze było prawdziwą ojczyzną dla rodziny Cylkowów – od lat trzydziestych XIX wieku dzielili czas pomiędzy Bieżuń, Warszawę i Kuchary (obecnie Kuchary Żydowskie) gdzie ojciec Izaaka był nauczycielem i zarządcą w majątku Salomona Posnera. I Bieżuń i Kuchary leżą nad tą samą piękną mazowiecką rzeką Wkrą otoczoną mokradłami i łąkami…

Nie sposób nie pamiętać o tym otoczeniu i specyficznym klimacie czytając dziś Cylkowa i kontemplując jego polszczyznę …

Nie sposób też nie pamiętać o tym, iż Mojżesz Aaron Cylkow wychowywał młodych Żydów, w tym synów Salomona Posnera i własnego syna Izaaka – na Polaków Wyznania Mojżeszowego – zwolenników postępu i asymilacji kulturowej ale zawsze z zachowaniem wiary przodków…

Rok 1908 – Warszawa

rzeszliśmy tu ścieżką życia Izaaka Cylkowa wstecz – od przyszłości do przeszłości. Nieubłagany los spina tę drogę klamrą śmierci – Izaak Cylkow umarł, po poważnej chorobie serca, dnia 1 grudnia 1908 roku w Warszawie… Był aktywny do końca – na kilka dni przed śmiercią wraz z Bolesławem Prusem, oraz katolickimi i protestanckimi księżmi aktywnie uczestniczył jeszcze w pracach towarzystwa Higiena Praktyczna…

W mowie pogrzebowej wygłoszonej przez dr Henryka Nusbauma czytamy [4]:

„Izaak Cylkow, głęboki znawca wiedzy judaistycznej i starohebrajskiej literatury, znał, cenił i kochał arcydzieła literatury polskiej i umiał cenić iście podniosłe prądy sprawiedliwości, bezwzględnej tolerancji i wszechmiłości ducha kultury polskiej. Ubolewał szczerze nad bezpłodnymi i nietwórczymi objawami antysemityzmu w społeczeństwie polskim”. W dalszej części mowy pogrzebowej dr Nusbaum zwracał uwagę, na idealną harmonię w działalności zmarłego pomiędzy świętą czcią dla religii praojców i dziejów narodu żydowskiego a umiłowaniem „wspólnej, naszej drogi i świętej ziemi ojczystej (…) miłością i wyrozumiałością względem braci naszych innowierców i odwiecznych ziemi tej dzieci!”.

Zadumani nad tym cytatem, nie możemy zapomnieć słów papieża Jana Pawła II zwróconych, prawie 100 lat później w tę „drugą” stronę – do Żydów: „Przede wszystkim obie nasze religie, w pełni świadome licznych łączących je więzów, (…) chcą być uznawane i respektowane, każda w swej własnej tożsamości, bez jakiegokolwiek synkretyzmu i dwuznacznego przywłaszczania.”[5] 

Lata 2004 – 2014 – Łódź … czyli jak powstało to wydanie Tory Cylkowa?

Historia tego wydania rozpoczyna się w roku 2004 w łódzkim Klubie Fundacji Ronalda S. Laudera. Tam odkryłem, wydane metodą kserograficzną kopie (wykonane z mikrofilmów) Tory Izaaka Cylkowa (W tym czasie wydania Austerii nie były jeszcze dostępne). Od samego początku byłem zafascynowany niezwykłym, archaicznym, ale pięknym językiem przekładu, z którym postanowiłem coś zrobić. Wiedziałem, że jedyne co mógłbym zrobić, to wydać w formie elektronicznej Torę Cylkowa – elektronicznie czyli w formie eBooka oraz koniecznie audiobooka. Systematycznie do pracy zabrałem się jednak dopiero na początku 2008 roku. Tu małe wyjaśnienie – głównym obszarem mojej pracy jest działalność w sferze biznesu i na pograniczu pracy naukowej, miałem zatem naprawdę niewiele czasu. Postanowiłem problem rozwiązać jedyną dostępną mi metodą – systematycznej i regularnej pracy, nie angażującej dziennie więcej niż 15 minut – ale za to wykonywanej każdego dnia…

Ręczne przepisanie …

… I tak zacząłem ręcznie przepisywać tekst Tory.

Zadanie nie było łatwe … Po pierwsze w tekście Tory występował polski znak „diakrytyczny”, kreskowane é – niewystępujący już we współczesnej polszczyźnie [6]. Wprowadzanie tego znaku wymagało ode mnie zmodyfikowania programu obsługi klawiatury komputera jakiego używałem do pisania. Ponadto, przewidując już wtedy różnorodne elektroniczne wydania Tory Cylkowa, musiałem wybrać format który pozwałby na łatwe elektroniczne przetwarzanie jej tekstu. Wybrałem format „Zefania XML” [7].

Wpisywanie tekstu Tory zajęło mi w ten sposób łącznie prawie trzy lata. Notowałem zawsze też nazwy miejsc gdzie pisałem i dziś są tam miasta począwszy od Aleksandrowa Łódzkiego, gdzie mieszkają dziś moi rodzice, poprzez najważniejsze miasta Europy, Jerozolimę aż do wielkich miast Ameryki Północnej i Kanady. Jednak kiedy już wpisałem ostatnie wersy Tory (31 grudnia 2010 w Synagodze Remu w Krakowie) nie zdawałem sobie sprawy jak poważnym i ważnym przedsięwzięciem będzie korekta tekstu…

Błędy i pomyłki …

Ponieważ cały tekst wpisywany był ręcznie, a pisanie rozciągnięte w czasie, oczywiście najpoważniejszym źródłem błędów było … samo wpisywanie. Zwykłe pomyłki, przemieszane z podświadomym „zbaczaniem” w kierunku współczesnej polszczyzny (np. uparte wpisywanie „siedemdziesiąt” zamiast „siedmdziesiąt”) spowodowały potrzebę wielokrotnego czytania tekstu – w oryginalnym formacie Zefania, w reprezentacji HTML na stronie cylkow.pl czy wreszcie z wydruku składu książki. Sporą ilość drobnych błędów wykryłem podczas nagrywania wersji czytanej (audiobook) Tory. A na koniec gdy za pomocą własnoręcznie napisanego oprogramowania przeanalizowałem i zindeksowałem słowa całej Tory – jeszcze odkryłem kilka błędów!

Poczułem się z tym nieco lepiej, gdy okazało się, że w oryginalnym wydaniu Cylkowa też znalazły się błędy! Najważniejszym, wykrytym przeze mnie błędem jest brak partykuły „nie” w wersie 17 rozdziału 13 Księgi Wyjścia. U Cylkowa wers ten brzmi:

„I stało się, gdy uwolnił Faraon lud, że prowadził ich Bóg drogą ziemi Pelisztów, chociaż bliższą była; bo mówił Bóg: „By nie pożałował lud, gdy zobaczy wojnę, a nie powrócił do Micraim!”

Gdy tymczasem sens tego wersu staje się zgoła inny dopiero z partykułą:

„I stało się, gdy uwolnił Faraon lud, że nie prowadził ich Bóg drogą ziemi Pelisztów, chociaż bliższą była; bo mówił Bóg: „By nie pożałował lud, gdy zobaczy wojnę, a nie powrócił do Micraim!”

Co ciekawe błąd ten został mechanicznie powtórzony w wydaniu Tory w ramach „Świętych Ksiąg Religii Monoteistycznych” Gazety Wyborczej [8]!

W sumie znalazłem, a następnie upewniając się co do poprawnej formy (zarówno w oryginale hebrajskim jak i wydaniach w języku angielskim oraz innych polskich wydaniach) – skorygowałem cztery dość znaczące błędy Cylkowa. Dążenie do wierność oryginałowi Cylkowa, za wyjątkiem zupełnie oczywistych błędów, było najważniejszym motywem mojej pracy. To pozwoliło mi uświadomić sobie jak absolutnie niezwykłą pracę wykonywały od wieków pokolenia żydowskich skrybów pilnujących w zwojach Tory kształtu każdego indywidualnego znaku, słowa a nawet długości odstępu. Zważywszy na to, że dziś mamy komputery i oprogramowanie, a mimo to popełniamy błędy, możemy sobie tylko wyobrażać i podziwiać jakim wysiłkiem było zachowanie absolutnej wierności literze Tory.

Podział na Parsze

Jedyną istotną zmianą w tym wydaniu Tory Cylkowa w stosunku do polskiego tekstu oryginalnego wydania jest zaznaczenie w niej miejsc dzielących cały jej tekst na sekcje, zwane Parszami (w języku aramejskim Parsza ma nazwę jest Sidra co oznacza „porządek”). Podział tekstu Tory na Parsze wywodzi się z tradycyjnego (zwanego masoreckim) przekazu tekstu świętych ksiąg Judaizmu. Parsza stanowi podstawową jednostkę tygodniowego podziału tekstu Tory umożliwiając przeczytanie całego jej tekstu w pełnym roku liturgicznym, który według kalendarza księżycowo-słonecznego (będącego podstawą kalendarza żydowskiego) ma 54 tygodnie.

Moja decyzja wynikała z faktu, iż wprowadzenie takiego podziału w żaden sposób nie narusza oryginalnego tekstu przekładu Tory Cylkowa. W krótkich notatkach u początku Parszy podałem tylko jej lokalizację w całości Tory oraz kiedy jest odczytywana, starając się unikać jakiegokolwiek komentowania, do którego czułem się absolutnie nieuprawniony. W ten sposób Tora w niniejszym wydaniu posiada równoległy podział żydowski (Parsze) oraz późniejszy, pochodzący ze średniowiecza, popularny podział chrześcijański (na rozdziały i wersy).

Warto tu wspomnieć, iż większość fundamentalnych dzieł komentatorskich w Judaizmie przyjmuje parszę jako jednostkę. Współcześnie jednym z najciekawszych przedsięwzięć tego typu jest adaptacja nauk Rabbiego Menachem Mendel Schneerson’a („Lubavitcher Rebbe”) przez naczelnego rabina Wielkiej Brytani Jonathana Sacks’a [9]. We współczesnej Polsce doczekaliśmy się też interesujących komentarzy Konstantego Geberta [10] i Stanisława Krajewskiego [11].

Czytanie a uczenie się Tory po Polsku

Nie mam wątpliwości, iż współcześnie jednym z najciekawszych przedsięwzięć translatorskich Tory w Polsce jest dzieło Rabina Saszy Pecarica – Tora Pardes Lauder. Przede wszystkim dlatego, że wprowadza coś czego bardzo brakowało Polakom zainteresowanym Judaizmem: ściśle związaną (w tradycji żydowskiej) z Torą Pisaną – wykładnią Tory Ustnej. Tora Ustna to w najprostszym ujęciu całość tradycji interpretacyjnej Tory Pisanej. Zawarte w niej są Talmud, Prawo Żydowskie (Halacha), rozliczne komentarze i Midrasze.

Pecaric podjął się dzieła zdawałoby się niemożliwego – wyrażenia w języku polskim bogactwa tradycji interpretacyjnej Tory zawartej w myśli żydowskiej. Dla mnie osobiście dzieło Pecarica znane było zanim poznałem Cylkowa i zanim podjąłem się opisanej tu pracy. Było ono przy tym wielkim odkryciem oceanu głębokiej myśli i mądrości.

Dlaczego piszę o tym we wstępie do mojego wydania Tory Cylkowa?

Otóż pomiędzy „zwolennikami” (o ile tak można w ogóle powiedzieć) tłumaczenia Cylkowa a „zwolennikami” tłumaczenia Pecarica (a nawet samym Rabinem Pecariciem) występuje swoisty spór. Rabin Pecaric ujawnił niedawno [12], że kiedy pojawił się w Polsce, był przeciwny wydaniu dzieł Cylkowa. Z drugiej strony wybitny znawca Cylkowa, Piotr Paziński [13] uważa przekład Pecarica za projekt ambitny i potrzebny ale ostatecznie nieudany.

Jak często bywa, obie strony tego sporu nie mają w pełni racji. Oczywiście, nie czuję się uprawniony do wskazywania szczególnych aspektów tego „braku racji” ani do wydawania sądów.

Pozwolę sobie jedynie na pewne osobiste wyznanie: jeśli w jakimś, nawet bardzo skromnym zakresie, „nauczyłem się” Tory po Polsku, a może zaledwie z daleka zobaczyłem jaki może być jej sens dla mnie, gdybym był w stanie ją naprawdę studiować – stało się to za pośrednictwem głębokiego namysłu Pecarica i jego zakotwiczonej w tradycji żydowskiej Tory Pardes Lauder!

Ale muszę też przyznać, że jeśli udało mi się odczuć i uchwycić, często z pozoru niewytłumaczalny sens wielu opowieści i wątków Tory, w ich pierwotnym żywiole i z jakąś ich głębszą ważnością, nie przekładalną zbyt łatwo na słowa – stało się tak być może dzięki archaicznej, ale też do głębi autentycznej polszczyźnie Cylkowa.

Nie sądzę zatem aby jeden z tych projektów był gorszy lub lepszy od drugiego – oba powinny być dla nas powodem do dumy, dumy zarówno z niezwykłej przeszłości żydowskiego życia w Polsce ale i dumy z niezwykłości teraźniejszego spotkania Polaków z interpretacyjną myślą żydowską.

To wszystko stało się tu, w miejscu naznaczonym tragedią Shoach – ale też w miejscu gdzie pomimo wszystko, według słów poety „ziemia taka czysta, jakby umieciona skrzydłem aniołów” …

Projekty, eBook i Audiobook …

W tym miejscu warto wspomnieć, że niniejsze wydanie nie jest jedynie moi dziełem. Projekty graficzne wydania drukowanego jak i elektronicznego wykonała Beata Wawrzecka. Beata również wykonała skład typograficzny wydania. Wydanie elektroniczne, wykonałem samodzielnie stosując różne pomocnicze programy jakie sam tworzyłem oraz darmowe narzędzie o nazwie Sigil [14]. Nagranie dźwiękowe (audiobook) to dzieło łódzkiego aktora Łukasza Bzury. Zostało wykonane w studiu dźwiękowym „Studio Sonar” Adama Potęgi w Łodzi [15]. Adam jest również autorem kompozycji muzycznej, której fragmenty oddzialają od siebie nagrania rozdziałów i Parsz Tory…

Coda

Mam nadzieję, że to wydanie pozwoli spojrzeć inaczej na dzieło Cylkowa, a jego obecność w nowoczesnych mediach elektronicznych (eBooki, audiobooki) ostatecznie zaprzeczy stwierdzeniu Czesława Miłosza, który twierdził, że „dzieło Cylkowa, trwa jako samotny monument na cmentarzysku polskich Żydów”[16].

A pierwszym, kto z wysokości niebios albo ze świata jaki ma nadejść, cieszyć się z tego będzie – jest sam Czesław Miłosz …

Mirek Sopek

Łódź, 6 wrzesień 2014

Księga 1 — Bereszit — בראשית — Genesis — Księga RodzajuParsza 1: Bereszyth — בראשית

Słowo Bereszit oznacza po Hebrajsku „Na Początku” i jest pierwszym słowem całej Tory oraz pierwszej Parszy — cotygodniowego odczytu w żydowskim rocznym cyklu czytania Tory. Na pierwszą Parszę Księgi Rodzaju składają się jej wersy od numeru 1:1 do 6:8. Parsza czytana jest podczas pierwszego Szabatu następującego po święcie Simcha Tora, zwykle w październiku.

Rozdział 1

1Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię.  2Ziemia zaś była zamętem i bezładem, a ciemność nad otchłanią; a duch Boży unosił się nad powierzchnią wód.  3I rzekł Bóg: „Niech się stanie światło!” I stało się światło.  4I widział Bóg światło, że dobre; i rozdzielił Bóg między światłem a ciemnością.  5I nazwał Bóg światło dniem, a ciemność nazwał nocą. I był wieczór i był ranek — dzień jeden.  6I rzekł Bóg: „Niech będzie przestwór w pośrodku wód, a niech przedzieli między wodami a wodami!”  7I uczynił Bóg przestwór i przedzielił między wodami, które pod przestworem, a wodami, które nad przestworem. I stało się tak.  8I nazwał Bóg przestwór niebem. I był wieczór i był ranek — dzień wtóry.  9I rzekł Bóg: „Niech się zbiorą wody z pod nieba w jedno miejsce, a niech się ukaże ląd!” I stało się tak.  10I nazwał Bóg ląd ziemią, a zbiór wód nazwał morzami. I widział Bóg, że dobrze.  11I rzekł Bóg: „Niech porośnie ziemia rośliną, zielem rozsiewającém nasienie, drzewem owocowém, rodzącém owoc podług rodzaju swojego, w któremby nasienie jego było, na ziemi!” I stało się tak.  12I wydała ziemia roślinę, — zielę, rozsiewające nasienie podług rodzaju swojego i drzewo rodzące owoc, w którém nasienie jego było, podług rodzaju swojego. I widział Bóg, że dobrze.  13I był wieczór i był ranek — dzień trzeci.  14I rzekł Bóg: „Niech będą światła na przestworze nieba, aby przedzielać między dniem a nocą; a niech służą jako znamiona i pory i dni i lata;  15I niech będą światłami na przestworze nieba, dla przyświecania ziemi!” I stało się tak.  16I utworzył Bóg dwa owe światła wielkie: światło większe dla panowania dniem, a światło mniejsze dla panowania nocą, i gwiazdy.  17I umieścił je Bóg na przestworze nieba, dla przyświecania ziemi.  18I aby panować dniem i nocą i przedzielać między światłem a ciemnością. I widział Bóg, że dobrze.  19I był wieczór i był ranek — dzień czwarty.  20I rzekł Bóg: „Niech się zaroją wody rojem jestestw żyjących, a ptactwo niech się unosi nad ziemią, na przestworze niebios!”  21I stworzył Bóg owe potwory wielkie i wszelkie jestestwo żyjące, poruszające się, którém zaroiły się wody podług rodzaju swego, i wszelkie ptactwo skrzydlate podług rodzaju swojego. I widział Bóg, że dobrze.  22I pobłogosławił im Bóg i rzekł: „Rozradzajcie się i rozmnażajcie i napełniajcie wody w morzach, a ptactwo niech się rozmnaża na ziemi!”  23I był wieczór i był ranek — dzień piąty.  24I rzekł Bóg: „Niech wyda ziemia jestestwa żyjące podług rodzajów swoich: bydło i płazy i zwierzęta lądowe podług rodzajów swoich!” I stało się tak.  25I utworzył Bóg zwierzęta lądowe podług rodzajów swoich, i bydło podług rodzaju swojego, i wszelki płaz ziemny podług rodzaju swojego. W widział Bóg, że dobrze.  26I rzekł Bóg: „Uczyńmy ludzi na obraz Nasz i podług podobieństwa Naszego, a niech panują nad rybami morza, i nad ptactwem nieba, i nad bydłem, i nad wszystką ziemią, i nad wszelkim płazem, który pełza po ziemi!”  27I stworzył Bóg człowieka na obraz Swój, na obraz Boga stworzył go; mężczyznę i niewiastę stworzył ich.  28I błogosławił im Bóg, i rzekł do nich Bóg: „Rozradzajcie się i rozmnażajcie, i napełniajcie ziemię, i zawładnijcie nią, i panujcie nad rybami morza, i nad ptactwem nieba, i nad wszelkim zwierzem, który się porusza na ziemi!”  29I rzekł Bóg: „Oto oddaję wam wszelkie ziele rozsiewające nasienie, będące na powierzchni całej ziemi, i wszelkie drzewo, na którém jest owoc drzewny, rozsiewający nasienie: wam niechaj będą na pokarm.  30A wszelkiemu zwierzowi lądowemu, i wszelkiemu ptactwu nieba, i wszystkiemu, co się porusza na ziemi, w którém jest dusza żyjąca ­ wszelką zieloną roślinę — na pokarm!” I stało się tak.  31I obejrzał Bóg wszystko, co uczynił, i oto było bardzo dobre. I był wieczór i był ranek — dzień szósty.  

Rozdział 2

1I spełnione były niebo i ziemia i wszystek zastęp ich.  2I skończył Bóg dnia siódmego dzieło Swoje, które uczynił, i odpoczął dnia siódmego po całém dziele Swojém, które uczynił.  3I pobłogosławił Bóg dzień siódmy i poświęcił go; albowiem w nim zaprzestał Bóg czynić wszystkie dzieła Swoje, które stworzył.  4Oto zrodzenie się nieba i ziemi, przy stworzeniu ich, czasu w którym uczynił Wiekuisty Bóg niebo i ziemię.  5Zanim zaś jaki krzew polny był na ziemi, i jakie ziele polne zanim weszło,— nie spuścił też Wiekuisty Bóg deszczu na ziemię; człowieka też nie było, aby uprawiał ziemię;  6Ale para wzniosła się z ziemi, i zrosiła całą powierzchnię ziemi.  7I tak utworzył Wiekuisty Bóg człowieka z prochu ziemi, i tchnął w nozdrza jego dech żywota, i stał się człowiek istotą żyjącą.  8A zasadziwszy Wiekuisty Bóg ogród w Edenie od dawna; umieścił tam człowieka, którego utworzył.  9I wywiódł Wiekuisty Bóg z ziemi wszelakie drzewo urocze na wejrzenie i smaczne ku spożyciu,— drzewo też życia w pośrodku ogrodu, i drzewo poznania dobrego i złego.  10A strumień wypływa z Edenu dla zraszania ogrodu, a ztamtąd też rozdziela się i rozpada na cztery odnogi.  11Nazwa jednej: Piszon; to ten który okrąża całą ziemię Chawila, gdzie złoto.  12A złoto kraju tego wyborowe; tamże jest bdellion i kamień berylowy.  13A nazwa strumienia drugiego: Gichon; to ten, który okrąża całą ziemię Kusz.  14A nazwa strumienia trzeciego: Chidekel; to ten, który płynie ku wschodowi Aszuru. A strumieniem czwartym jest Frat.  15I wziął Wiekuisty Bóg człowieka i osadził go w ogrodzie Eden, aby go uprawiał i dozorował.  16I przykazał Wiekuisty, Bóg, człowiekowi i rzekł: „Z każdego drzewa ogrodu pożywać możesz;  17Ale z drzewa poznania dobrego i złego, — pożywać zeń nie będziesz; bo gdy spożyjesz z niego — umrzesz!”  18I rzekł Wiekuisty, Bóg: „Nie dobrze, aby pozostał człowiek samotnym; uczynię mu pomoc, odpowiednią jemu!”  19A utworzył był Bóg Wszechmocny z ziemi wszystkie zwierzęta dzikie, i wszystkie ptactwo nieba, i przywiódł do człowieka, aby obaczył, jak je nazwie; a jak bądź nazwie człowiek każde jestestwo żywe, — taką będzie nazwa jego.  20I nadał człowiek nazwy wszelkiemu bydłu, i ptactwu nieba, i wszelkiemu zwierzowi dzikiemu; ale dla człowieka nie znalazł pomocy, odpowiedniej jemu.  21I przypuścił Wiekuisty Bóg odurzenie na człowieka, i zasnął on; i wyjął jedno z żeber jego, i zwarł ciało za niém.  22I ukształtował Wiekuisty Bóg żebro, które wyjął z człowieka, na niewiastę, i przywiódł ją do człowieka.  23I rzekł człowiek: „Tym razem jest to kość z kości moich, i ciało z ciała mojego; tę nazywać mężatką, bo z męża wzięta ona!”  24Przeto opuszcza mąż ojca swojego i matkę swoją, a łączy się z żoną swoją, i stają się ciałem jedném.  25A byli oboje nadzy, człowiek i żona jego, a nie wstydzili się.  

Rozdział 3

1A wąż był chytry, bardziej niż wszelki zwierz dziki, który był uczynił Wiekuisty Bóg; i rzekł do niewiasty: „Alboż powiedział także Bóg: Nie pożywać wam z żadnego drzewa ogrodu?”  2I rzekła niewiasta do węża: Z owocu drzew ogrodu pożywać możemy.  3Tylko z owocu drzewa, co w pośrodku ogrodu, rzekł Bóg: „nie pożywajcie z niego i nie dotykajcie się go, — abyście nie umarli”.  4I rzekł wąż do niewiasty: „Umrzeć nie umrzecie.  5Ale wie Bóg, iż dnia, którego pożywać zeń będziecie, otworzą się oczy wasze i staniecie się jako Bóg, poznawającymi dobre i złe”.  6I widząc niewiasta, że smaczném jest drzewo ku spożyciu, że rozkoszą jest dla oczu, a uroczém drzewo do oglądania, wzięła z owocu jego i jadła, i dała też mężowi swojemu przy sobie i jadł.  7I otworzyły się oczy obojga, i poznali, że są nagimi! I spletli liście figowe, i poczynili sobie przepaski.  8I usłyszeli głos Wiekuistego Boga, rozlegający się po ogrodzie, z powiewem dziennym; i skrył się człowiek i żona jego przed obliczem Wiekuistego Boga, między drzewa ogrodu.  9I zawołał Wiekuisty, Bóg, człowieka i rzekł do niego: „Gdzie jesteś?”  10I rzekł: „Głos Twój słyszałem w ogrodzie, i uląkłem się, bo nagi jestem, i skryłem się”.  11I rzekł: „Któż powiedział ci, że nagi jesteś? Czyż z drzewa, o którém ci przykazałem nie jeść z niego, jadłeś?”  12I rzekł człowiek: „Niewiasta, którą umieściłeś przy mnie, ona to dała mi z drzewa, i jadłem”.  13I rzekł Wiekuisty, Bóg, do niewiasty: „Cóżeś ty uczyniła!” I rzekła niewiasta: „wąż skusił mnie i jadłam”.  14I rzekł Wiekuisty, Bóg, do węża: „Żeś uczynił to, przeklętym bądź z pomiędzy wszelkiego bydła i wszelkiego zwierza dzikiego; na brzuchu twoim czołgać się będziesz, i prochem się żywić, po wszystkie dni życia twojego.  15A nienawiść wzniecę między tobą, a niewiastą, i między nasieniem twojém, a nasieniem jej; ono porazi ci głowę, a ty mu porazisz piętę!”  16Do niewiasty rzekł: „Wielce, wielce pomnożę męki brzemienności twojej; w bólach rodzić będziesz dzieci; a do męża twego żądza twoja, a on panować będzie nad tobą.”  17A do Adama rzekł: „Żeś usłuchał głosu żony twojej, a jadł z drzewa, o którém ci przykazałem mówiąc: nie będziesz jadł z niego; przeklętą niech będzie ziemia gwoli tobie, w utrapieniu żywić ci się z niej, po wszystkie dni żywota twojego.  18A cierń i oset rodzić ci będzie, a żywić ci się zielem polném.  19W pocie oblicza twego będziesz pożywał chleb, aż powrócisz do ziemi, bo z niej wziętym jesteś; bo prochem ty, i w proch się obrócisz!”  20I nazwał Adam imię żony swojej: Chawa, gdyż ona stała się matką wszystkich żyjących.  21I sprawił Wiekuisty, Bóg, Adamowi i żonie jego szaty skórzane, i przyodział ich.  22I rzekł Wiekuisty, Bóg: „Oto człowiek stał się jako jeden z Nas, co do wiedzy dobrego i złego. A teraz może sięgnie ręką swoją i weźmie także z drzewa życia i spożyje, aby żył na wieki..!”  23I wydalił go Wiekuisty, Bóg, z ogrodu Eden, aby uprawiał ziemię, z której wzięty.  24I tak wygnał człowieka; i usadowił na wschód od ogrodu Eden Cherubów, i płomienny miecz, wirujący, dla strzeżenia drogi do drzewa życia.  

Rozdział 4

1A Adam poznał Chawę, żonę swoją, i poczęła, i urodziła Kaina; bo rzekła: „Nabyłam mężczyznę od Wiekuistego.”  2I urodziła jeszcze brata jego, Hebla; i był Hebel pasterzem trzód, a Kain był uprawiaczem roli.  3I stało się po niejakim czasie, iż przyniósł Kain z owocu ziemi dar Wiekuistemu;  4A Hebel przyniósł również z pierworodnych trzody swojej i z tłuszczu ich. I wejrzał Wiekuisty na Hebla i na dar jego;  5Ale na Kaina i na dar jego nie wejrzał. I gniewało to Kaina bardzo, i zapadły lica jego.  6I rzekł Wiekuisty do Kaina: „Czemu się gniewasz i czemu zapadły lica twoje?  7Wszak, jeżeli się poprawisz, pierwszeństwo twoje, a jeżeli się nie poprawisz, u drzwi grzech leży; a ma on skłonność do ciebie, a ty panować masz nad nim.”  8I powiedział to Kain Heblowi, bratu swojemu. I stało się gdy byli na polu, że powstał Kain na Hebla, brata swojego i zabił go.  9I rzekł Wiekuisty do Kaina: „Gdzież Hebel brat twój?” I odpowiedział: „Niewiem; alboż to stróżem brata mego ja?”  10I rzekł: „Cóżeś uczynił! Głos krwi brata twego woła do Mnie z ziemi!  11A teraz wyklętym bądź z ziemi, która otworzyła paszczę swoją, aby przyjąć krew brata twego z ręki twojej.  12Gdy uprawiać będziesz rolę, nie wyda więcej siły swej tobie; tułaczem i zbiegiem będziesz na ziemi!”  13I rzekł Kain do Wiekuistego: „Zbyt wielką kara moja, abym ją zniósł.  14Oto wypędzasz mnie dzisiaj z oblicza tej ziemi, abym się ukrywał przed obliczem Twojém, a był tułaczem i zbiegiem na ziemi; wszak ktokolwiek mnie spotka, zabije mnie!”  15I rzekł doń Wiekuisty: „Zaiste, ktokolwiek by zabił Kaina, siedmiokrotną poniesie pomstę.” I uczynił Wiekuisty dla Kaina znak, aby go nie zabijał każdy, kto go spotka.  16I tak uszedł Kain z przed oblicza Wiekuistego, i osiadł w krainie Nod, na wschód od Edenu.  17I poznał Kain żonę swoją, i poczęła, i urodziła Chanocha; a budując wtedy miasto, nadał miano temu miastu od imienia syna swego: Chanoch.  18I urodził się Chanochowi Irad; Irad zaś spłodził Mechujaela, a Mechujael spłodził Metuszaela, a Metuszael spłodził Lemecha.  19I pojął sobie Lemech dwie żony: imię jednej: Ada, a imię drugiej: Cylla.  20I urodziła Ada Jabala; on to stał się ojcem mieszkających w namiotach, przy hodowli bydła.  21A imię brata jego,—Jubal; ten stał się ojcem władających cytrą i podwójnym fletem.  22A Cylla, ona również urodziła Tubal-Kaina, który wykuwał wszelkie narzędzia rolnicze z miedzi i żelaza. Siostrą zaś Tubal-Kaina była Naama.  23I rzekł Lemech do żon swoich: „Ado i Cyllo, słuchajcie głosu mojego, żony Lemecha dajcie ucho mowie mojej! Oto mężów zabiłem za ranę moją, a młodzieńce za siniec mój.  24Jeżeli siedmkroć pomszczonym był Kain, to Lemech siedmdziesiąt i siedm kroć!”  25I poznał Adam jeszcze żonę swą, i urodziła syna, i nazwała imię jego Szet: — „bo dał mi Bóg potomstwo inne, zamiast Hebla, którego zabił Kain.”  26A Szetowi również urodził się syn, i nazwał imię jego Enosz. Wtedy to zaczęto wzywać imienia Bożego.  

Rozdział 5

1Oto rodopis potomków Adama: Czasu, którego stworzył Bóg Adama, na podobieństwo Boże uczynił go.  2Mężczyznę i niewiastę stworzył ich, i błogosławił im, i nazwał imię ich Adam, czasu którego stworzeni zostali.  3I przeżył Adam sto trzydzieści lat, i spłodził na podobieństwo i obraz swój, i nazwał imię jego: Szet.  4I były dni Adama po spłodzeniu Szeta ośmset lat; i spłodził synów i córki.  5A były wszystkie dni Adama, które przeżył: dziewięćset trzydzieści lat; i umarł.  6I przeżył Szet sto pięć lat, i spłodził Enosza.  7I żył Szet po spłodzeniu Enosza ośmset siedm lat, i spłodził synów i córki.  8A były wszystkie dni Szeta: dziewięćset dwanaście lat; i umarł.  9I przeżył Enosz dziewięćdziesiąt lat, i spłodził Kenana.  10I żył Enosz, po spłodzeniu Kenana, ośmset piętnaście lat, i spłodził synów i córki.  11A były wszystkie dni Enosza: dziewięćset pięć lat; i umarł.  12I przeżył Kenan siedmdziesiąt lat, i spłodził Mahalalela.  13I żył Kenan po spłodzeniu Mahalalela ośmset czterdzieści lat, i spłodził synów i córki.  14A były wszystkie dni Kenana: dziewięćset dziesięć lat; i umarł.  15I przeżył Mahalalel sześćdziesiąt pięć lat, i spłodził Jereda.  16I żył Mahalalel, po spłodzeniu Jereda, ośmset trzydzieści lat, i spłodził synów i córki.  17A były wszystkie dni Mahalalela: ośmset dziewięćdziesiąt pięć lat; i umarł.  18I przeżył Jered sto sześćdziesiąt i dwa lata, i spłodził Chanocha.  19I żył Jered, po spłodzeniu Chanocha, ośmset lat, i spłodził synów i córki.  20A były wszystkie dni Jereda: dziewięćset sześćdziesiąt i dwa lata; i umarł.  21I przeżył Chanoch sześćdziesiąt i pięć lat, i spłodził Metuszelacha.  22I postępował Chanoch z Bogiem, po spłodzeniu Metuszelacha, jeszcze trzysta lat, i spłodził synów i córki.  23A były wszystkie dni Chanocha: trzysta sześćdziesiąt pięć lat.  24I tak postępował Chanoch z Bogiem, a nie było go, bo zabrał go Bóg.  25I przeżył Metuszelach sto ośmdziesiąt siedm lat, i spłodził Lemecha.  26I żył Metuszelach, po spłodzeniu Lemecha, siedmset ośmdziesiąt i dwa lata, i spłodził synów i córki.  27A był wszystkie dni Metuszelacha: dziewięćset sześćdziesiąt dziewięć lat; i umarł.  28I przeżył Lemech sto ośmdziesiąt i dwa lata, i spłodził syna.  29I nazwał imię jego Noach, mówiąc: „Ten niechaj pocieszy nas z pracy naszej i z trudów rąk naszych, na ziemi, którą przeklął Bóg!”  30I żył Lemech, po spłodzeniu Noacha, pięćset dziewięćdziesiąt pięć lat, i spłodził synów i córki.  31A były wszystkie dni Lemecha: siedmset siedmdziesiąt siedm lat; i umarł.  32I był Noach w wieku pięciuset lat, gdy spłodził Noach Szema, Chama i Jafeta.  

Rozdział 6

1I stało się, gdy poczęli się ludzie rozmnażać na ziemi, a córki im się narodziły,—  2Że ujrzawszy synowie Boscy córki ludzkie, iż piękne były, pojęli sobie żony ze wszystkich, które sobie upodobali.  3I rzekł Bóg: „nie walczyć duchowi Mojemu w człowieku długo, jest on wszakże i ciałem; i niechaj będą dni jego sto dwadzieścia lat.”  4Olbrzymi byli na ziemi w czasy one; i także w następstwie, bo przychodzili synowie Boscy do cór ludzkich, a rodziły im: Są to owi mocarze, którzy od wieków byli mężami sławy.  5A widząc Wiekuisty, że wzmogła się niegodziwość człowieka na ziemi, a wszystkie knowania i zamysły serca jego tylko niegodziwe wciąż;  6Pożałował wtedy Wiekuisty, że utworzył człowieka na ziemi, i ubolewał w sercu Swojém.  7I rzekł Wiekuisty: „Zgładzę ludzi, których stworzyłem, z oblicza ziemi, tak człowieka jak i bydlę, tak robactwo jak i ptactwo nieba; bo żałuję, żem utworzył je.”  8Noach zaś znalazł łaskę w oczach Boga.  

Parsza 2: Noach — נח

Noach to hebrajskie brzmienie imienia Noe. Literalnie jest to trzecie, ale pierwsze istotne słowo tej Parszy — drugiego odczytu tygodniowego w żydowskim rocznym cyklu czytania Tory. Na drugą Parszę Księgi Rodzaju składają się jej wersy od numeru 6:9 do 11:32. Parsza czytana jest podczas drugiego Szabatu po święcie Simcha Tora, zwykle w październiku lub listopadzie.

9Oto dzieje Noacha: Noach był mężem sprawiedliwym; nieskazitelnym był on za czasów swoich; z Bogiem postępował Noach.  10I spłodził Noach trzech synów: Szema, Chama i Jafeta.  11I skażona była ziemia przed Bogiem, i napełniła się ziemia bezprawiem.  12I widział Bóg ziemię, a oto skażona; bo skaziło wszelkie ciało drogę swą na ziemi.  13I rzekł Bóg do Noacha: „Koniec wszelkiego ciała przyszedł przedemną, bo napełniła się ziemia bezprawiem przez nich; i tak oto zniweczę ich z ponad ziemi.  14Zbuduj sobie korab’ z drzewa cyprysowego; przegrody poczynisz w korabiu; i pokryjesz go z wewnątrz i z zewnątrz smołowcem.  15A tak oto urządzisz go: Trzysta łokci długość korabia, pięćdziesiąt łokci szerokość jego, a trzydzieści łokci wysokość jego.  16Otwory poczynisz w korabiu, i aż na łokieć zwężysz go wzwyż; a drzwi korabia z boku jego umieścisz; o dolnych, średnich i wyższych piętrach uczynisz go.  17A Ja oto, sprowadzam potop, — wody na ziemię, by zniweczyć wszelkie ciało, w którém dech życia jest z pod nieba: wszystko, co na ziemi, wyginie.  18Ustanowię zaś przymierze Moje z tobą, i wnijdziesz do korabia — ty, i synowie twoi, i żona twoja, i żony synów twoich z tobą.  19Z wszystkiego też co żyje, z wszelkiego ciała, po parze z każdego wprowadzisz do korabia, abyś zachował je z sobą: samiec i samica niech będą:  20Z ptactwa według rodzaju jego, i z bydła według rodzaju jego;— po parze z każdego niechaj wnijdą do ciebie, aby zachowane zostały.  21Ty zaś nabierz sobie wszelakiej strawy na pokarm, a nagromadź ją u siebie, aby była tobie i im na pokarm.”  22I uczynił to Noach: Podług wszystkiego co polecił mu Bóg, tak uczynił.  

Rozdział 7

1I rzekł Bóg do Noacha: „Wnijdź ty i wszystek dom twój do korabia, bo ciebie upatrzyłem jako sprawiedliwego przedemną w wieku tym.  2Ze wszelkiego bydła czystego zabierzesz ze sobą po siedmioro, — samca i samicę jego, ze zwierząt zaś nieczystych po parze, — samca i samicę jego.  3Również z ptactwa nieba po siedmioro, — samca i samicę, — aby zachować nasienie na powierzchni całej ziemi.  4Bo, po dniach jeszcze siedmiu, spuszczę deszcz na ziemię, przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy, i zgładzę wszelki byt, który utworzyłem, z oblicza ziemi.”  5I spełnił Noach wszystko tak, jak polecił mu Bóg.  6A Noach był wtedy w wieku sześciuset lat. I nastał potop — wody na ziemi.  7I wszedł Noach, i synowie jego, i żona jego, i żony synów jego z nim do korabia, z powodu wód potopu.  8Z bydła czystego i ze zwierząt nieczystych, i z ptactwa i z wszystkiego co się porusza na ziemi—  9Po parze weszły do Noacha, do korabia, — samiec i samica, jak polecił Bóg Noachowi.  10I stało się po siedmiu dniach, iż wody potopu nastały na ziemi.  11Roku sześćsetnego życia Noacha, miesiąca drugiego, siedmnastego dnia miesiąca, — w tenże dzień rozwarły się wszystkie źródła otchłani bezmiernej, a spusty niebios się roztworzyły.  12I spadł deszcz na ziemię, czterdzieści dni i czterdzieści nocy.  13Onego właśnie dnia wszedł Noach i Szem i Cham i Jafet, synowie Noacha, i żona Noacha, i trzy żony synów jego, z nimi, do korabia, —  14Oni i wszelki zwierz, według rodzaju swego, i wszelkie bydło, według rodzaju swego, i wszelki płaz pełzający po ziemi, według rodzaju swego, i wszystko co lata, według rodzaju swego, wszelakie ptactwo skrzydlate;  15I tak weszło do Noacha, do korabia, po parze z każdego ciała, w którém był dech żywota.  16A które weszły, samiec i samica z każdego ciała weszły, — jako polecił mu Bóg. I zamknął Bóg za nim.  17Był tedy potop przez czterdzieści dni na ziemi, — i wezbrały wody i podniosły korab’, i uniósł się wysoko nad ziemią.  18I wzmogły się wody, i wezbrały bardzo na ziemi; i pływał korab’ po powierzchni wody.  19A wody wzmagały się coraz bardziej na ziemi; i pokryły się wszystkie góry wysokie, co pod całém niebem.  20Piętnaście łokci wzwyż wzmogły się wody, i zakryte zostały góry.  21I wyginęło wszelkie ciało, poruszające się na ziemi, — z ptactwa, i z bydła, i ze zwierząt, i z wszelkiego roju rojącego się na ziemi, i wszyscy ludzie.  22Wszystko, w czyich nozdrzach tchnący dech żywota, ze wszystkiego, co na lądzie było, pomarło.  23I tak zgładził wszystek byt na obliczu ziemi, od człowieka do bydlęcia, i płazu i ptaka nieba; i zgładzone zostały z ziemi. A pozostał tylko Noach, i co było z nim w korabiu.  24I opanowały wody ziemię, sto pięćdziesiąt dni.  

Rozdział 8

1Ale wspomniał Bóg na Noacha, i na wszystkie zwierzęta, i na wszystko bydło, które było z nim w korabiu; i powiódł Bóg wiatr po ziemi, i uciszyły się wody.  2I zawarły się źródła otchłani, i upusty niebios, i wstrzymany był deszcz z nieba.  3I zaczęły ustępować wody z ponad ziemi, wciąż ustępując; i opadły wody po upływie stu pięćdziesięciu dni.  4I osiadł korab’ miesiąca siódmego, siedmnastego dnia miesiąca na górach Ararat.  5A wody wciąż opadały, aż do miesiąca dziesiątego; dziesiątego, pierwszego tegoż miesiąca, ukazały się wierzchołki gór.  6I stało się po upływie czterdziestu dni, otworzył Noach okno korabia, które był uczynił.  7I wypuścił kruka, a ten latał wciąż tam i napowrót, póki nie oschły wody na ziemi.  8Wtedy wypuścił gołębicę od siebie, aby obaczyć, czy zmniejszyły się wody na powierzchni ziemi.  9Ale nie znalazła gołębica przystanku dla stopy swojej, i wróciła do niego do korabia, bo była jeszcze woda na powierzchni całej ziemi; i wyciągnął rękę swoją, i wziął ją i wpuścił ją do siebie do korabia.  10I przeczekawszy jeszcze siedm dni dalszych, znów wypuścił gołębicę z korabia.  11I wróciła do niego gołębica pod wieczór, a oto liść oliwnika zerwany w dzióbku jej; i poznał Noach, że zmniejszyły się wody na ziemi.  12I przeczekał jeszcze siedm dni dalszych, i wypuścił gołębicę; ale nie wróciła więcej do niego.  13I stało się sześćsetnego pierwszego roku, — miesiąca pierwszego, pierwszego dnia miesiąca oschły wody z ziemi. I zdjął Noach dach korabia, i spojrzał, a oto oschła powierzchnia ziemi.  14A miesiąca wtórego, dwudziestego siódmego dnia miesiąca, wyschła ziemia.  15I powiedział Bóg do Noacha, i rzekł:  16„Wyjdź z korabia ty, i żona twoja, i synowie twoi, i żony synów twoich z tobą.  17Wszystkie zwierzęta, które z tobą są, z wszelkiego ciała, — z ptactwa i z bydła, i z wszelkiego robactwa pełzającego po ziemi, — wywiedź ze sobą, aby się roiły na ziemi, a rozradzały i rozmnażały na ziemi”.  18I wyszedł Noach, i synowie jego, i żona jego i żony synów jego z nim.  19Wszelkie zwierzę, wszelkie robactwo i wszelkie ptactwo, wszystko, co pełza po ziemi, podług rodzajów swoich, wyszły z korabia.  20I zbudował Noach ofiarnicę Wiekuistemu, i wziął z każdego bydła czystego i złożył całopalenia na ofiarnicy.  21I przyjął Wiekuisty z zadowoleniem woń wdzięczną, i rzekł Wiekuisty w sercu Swojém: „Nie będę więcej przeklinał ziemi z powodu człowieka, bo zamysł serca ludzkiego zły od młodości jego, i nie będę więcej zatracał wszelkiego życia, jakem uczynił.  22A póki trwać będzie ziemia, siew i żniwo, i mróz i upał, i lato i zima, i dzień i noc, nie ustaną”.  

Rozdział 9

1I pobłogosławił Bóg Noacha i synów jego, i rzekł do nich: „Rozradzajcie się i rozmnażajcie i napełniajcie ziemię!  2A bojaźń i trwoga wasza niech będzie nad wszelkiém zwierzęciem ziemi i nad wszélkiem ptactwem nieba. Wszystko co się porusza na ziemi i wszystkie ryby morza w moc waszą oddane!  3Wszystko co się rusza i co żyje, wam będzie na pokarm, jako zieloną roślinę oddałem wam wszystko.  4Wszakże istoty z życiem jej, z krwią jej, — jeść nie będziecie.  5W szczególności krwi waszej, służącej życiu waszemu, poszukiwać będę. Z ręki wszelkiego żywota poszukiwać jej będę; i z ręki człowieka, — jednego z ręki drugiego, — poszukiwać będę życia ludzkiego.  6Kto przeleje krew człowieka, przez człowieka krew jego przelaną będzie; bo na obraz Boży stworzył człowieka!  7Wy zaś rozradzajcie się i rozmnażajcie; rozpleniajcie się na ziemi, i rozmnażajcie się na niej!  8I oświadczył Bóg Noachowi i synom jego z nim, i rzekł:  9Ja zaś oto stanowię przymierze Moje z wami, i z potomstwem waszém, po was.  10I z wszelką istotą żyjącą, która z wami — w ptactwie, bydle i wszelkiém zwierzęciem ziemi przy was, z wszystkimi co wyszły z korabia, z wszelkiém zwierzęciem ziemi.  11I utwierdzam przymierze Moje z wami, żeby nie było już zgładzoném wszelkie ciało przez wody potopu, i nie było już potopu dla zniszczenia ziemi”.  12I rzekł Bóg: „Oto znak przymierza, który ustanawiam między Mną a wami, i między każdą istotą żyjącą, co z wami była, na czasy wieczne!  13Łuk mój kładę na obłokach aby był znakiem przymierza między Mną a ziemią.  14I będzie gdy oblokę obłokiem ziemię, a ukaże się łuk na obłokach;  15Wtedy wspomnę na przymierze Moje, co między Mną a wami, i każdem jestestwem żyjącem, w wszelkiém ciele; a nie staną się już wody potopem, aby zniweczyć wszelkie ciało.  16I będzie łuk w obłokach, i spojrzę nań, abym wspomniał na przymierze wieczne między Bogiem, a każdem jestestwem żyjącém w wszelkiém ciele, które jest na ziemi.”  17I rzekł Bóg do Noacha: „Oto znak przymierza, które ustanowiłem między Mną a wszelkiém ciałem, które jest na ziemi!”  18A byli Synowie Noacha, którzy wyszli z korabia, Szem i Cham i Jefet. Cham zaś był ojcem Kanaana.  19Ci trzej to byli synami Noacha, — a z tych zasiedliła się cała ziemia.  20I począł Noach, mąż roli, i zasadził winnicę.  21I napił się wina, i odurzył się, i obnażył się we wnętrzu namiotu swojego.  22I ujrzał Cham, ojciec Kanaana, nagość ojca swojego, — i powiedział to dwom braciom swoim na dworze.  23I wzięli Szem i Jefet szatę, i włożyli ją obaj na ramiona swoje, i podeszli wstecz, i przykryli nagość ojca swojego; a oblicza ich były odwrócone, że nagości ojca swego nie widzieli.  24I obudził się Noach po winie swojém, i dowiedział się, co uczynił mu syn jego młodszy.  25I rzekł: „Przeklęty Kanaan; sługą sług niech będzie braciom swoim!”  26I rzekł: „Błogosławiony Wiekuisty, Bóg Szema; a niech będzie Kanaan sługą im.  27Niech rozprzestrzeni Bóg Jefetowi, i niech zamieszka w namiotach Szema; a niech będzie Kanaan sługą im!”  28I żył Noach po potopie trzysta pięćdziesiąt lat.  29A były wszystkie dni Noacha, dziewięćset pięćdziesiąt lat; i umarł.  

Rozdział 10

1A oto rodowody synów Noacha: Szema, Chama i Jefeta. Urodzili się im bowiem synowie po potopie.  2Synowie Jefeta: Gomer, i Magog, i Madai, i Jawan, i Tubal, i Meszech, i Tyras.  3A synowie Gomera: Aszkenas, i Ryfat, i Togarma.  4A synowie Jawana: Elisza, i Tarszysz, Kittim i Dodanym.  5Od tych rozeszły się pomorskie narody podług ziem swoich, każdy podług języka swojego, podług plemion swoich, podług narodów swoich.  6A synowie Chama: Kusz, i Micraim, i Put, i Kanaan.  7A synowie Kusza: Seba, i Chawila i Sabta, i Rama, i Sabtecha. A synowie Ramy: Szeba i Dedan.  8A Kusz spłodził Nimroda: ten począł być mocarzem na ziemi.  9Był on mocarzem, myśliwym przed Wiekuistym. Przeto się mawia: jako Nimrod mocarz, myśliwy przed Wiekuistym.  10A był początek panowania jego w Babelu, i Erechu i Akadzie, i w Kalne, w ziemi Szynear.  11Z ziemi tej wyszedł do Aszuru, i zbudował Ninewę i Rechobot-Ir, i Kalach.  12I Resen, między Ninewą a Kalachem; ono to owém miastem wielkiém.  13A Micraim spłodził Ludów, i Anamitów. Lehabitów i Naftuchidów.  14I Patrusów, i Kasluchów, z których poszli Peliszty, i Kaftory.  15A Kanaan spłodził Cydona, pierworodnego swego, i Cheta.  16I Jebusytę, i Emorejczyka, i Girgaszytę.  17I Chywijczyka, i Arkijczyka i Synytę.  18I Arwadejczyka i Cemarejczyka, i Chamatejczyka; w następstwie zaś rozsiedliły się plemiona Kananejskie.  19A była dziedzina Kananejczyka od Cydonu idąc do Gerar — aż do Azy, idąc do Sedomu i Amory i Admy i Cebojim,— aż do Lesza.  20Oto synowie Chama podług plemion swych, podług języków swoich, w krajach swoich, podług narodów swych.  21I Szemowi również się narodziło, temu ojcu wszystkich synów Ebera, bratu Jefeta, najstarszemu.  22Synowie Szema: Elam, i Aszur, i Arpachszad, i Lud, i Aram.  23A synowie Arama: Uc, i Chul, i Geter, i Masz.  24A Arpachszad spłodził Szelacha, a Szelach spłodził Ebera.  25A Eberowi urodzili się dwaj synowie: imię jednego Peleg, gdyż za dni jego została rozdzielona ziemia, a imię brata jego Joktan.  26A Joktan spłodził Almodada, i Szalefa, i Chocarmaweta, i Jeracha.  27I Hadorama, i Uzala, i Dyklę.  28I Obala, i Abimaela, i Szebę.  29I Ofira, i Chawilę, i Jobaba; wszyscy ci byli synami Joktana.  30I była siedziba ich od Meszy idąc ku Sefar,— aż do góry Wschodniej.  31Oto synowie Szema podług plemion swoich, podług języków swoich, w krajach swych, podług narodów swoich.  32Oto plemiona synów Noacha podług rodowodów ich, podług narodów ich, i od tych rozeszły się narody na ziemi po potopie.  

Rozdział 11

1I była cała ziemia mowy jednej i wyrażeń nielicznych.  2I stało się, gdy ciągnęli od Wschodu, znaleźli równinę w kraju Szynear i osiedli tamże.  3I rzekli jeden do drugiego: „Oto wyróbmy cegły i rozżarzmy je do żaru.” I tak służyła im cegła miasto kamienia, a smołowiec służył im za wapno.  4I rzekli: „Oto zbudujmy sobie miasto i wieżę, którejby wierzch w niebie, a uczyńmy sobie znamię, abyśmy się nie rozproszyli po powierzchni całej ziemi.”  5Wtedy zstąpił Wiekuisty, aby zobaczyć ono miasto i wieżę, które budowali synowie ludzcy.  6I rzekł Wiekuisty: „Oto lud to jeden, i mowa jedna u wszystkich; a taki początek ich przedsięwzięć! A teraz nie chybi im nic, coby zamierzyli wykonać.  7Oto zstąpmy, a pomieszajmy tam mowę ich, aby nie zrozumieli jeden mowy drugiego.”  8I rozproszył ich Wiekuisty ztamtąd po powierzchni całej ziemi; i tak przestali budować miasta.  9Przeto nazwano imię jego Babel; gdyż tam pomieszał Wiekuisty mowę całej ziemi. Ztamtąd też rozproszył ich Bóg po powierzchni całej ziemi.  10Oto rodowód Szema: Szem miał sto lat, gdy spłodził Arpachszada, na dwa lata po potopie.  11I żył Szem po spłodzeniu Arpachszada pięćset lat i spłodził synów i córki.  12A Arpachszad, przeżywszy trzydzieści pięć lat, spłodził Szelacha.  13I żył Arpachszad, po spłodzeniu Szelacha, czterysta trzy lata, i spłodził synów i córki.  14A Szelach, przeżywszy trzydzieści lat, spłodził Ebera.  15I żył Szelach, po spłodzeniu Ebera, czterysta trzy lata, i spłodził synów i córki.  16Eber zaś, przeżywszy trzydzieści cztery lata, spłodził Pelega.  17I żył Eber, po spłodzeniu Pelega, czterysta trzydzieści lat i spłodził synów i córki.  18A przeżywszy Peleg trzydzieści lat spłodził Reu.  19I żył Peleg, po spłodzeniu Reu, dwieście dziewięć lat i spłodził synów i córki.  20Reu zaś, przeżywszy trzydzieści dwa lata, spłodził Seruga.  21I żył Reu, po spłodzeniu Seruga, dwieście siedm lat i spłodził synów i córki.  22Serug zaś, przeżywszy trzydzieści lat, spłodził Nachora.  23I żył Serug, po spłodzeniu Nachora, dwieście lat i spłodził synów i córki.  24Nachor zaś, przeżywszy dwadzieścia dziewięć lat, spłodził Teracha.  25I żył Nachor, po spłodzeniu Teracha, sto dziewiętnaście lat i spłodził synów i córki.  26Terach zaś, przeżywszy siedmdziesiąt lat, spłodził Abrama, Nachora i Harana.  27A oto dzieje Teracha: Terach spłodził Abrama, Nachora i Harana, a Haran spłodził Lota.  28I umarł Haran w obliczu Teracha, ojca swojego, w kraju rodzinnym swoim, w Ur-Kasdim.  29I pojęli sobie Abram i Nachor żony; imię żony Abrama — Saraj, a imię żony Nachora — Milka, córka Harana, ojca Milki i Iski.  30A była Saraj niepłodna, nie miała dzieci.  31I wziął Terach Abrama, syna swego, i Lota, syna Harana, wnuka swojego, i Saraj synowę swoję, żonę Abrama, syna swego, i wyruszyli i inni z nimi z Ur-Kasdim, by pójść do ziemi Kanaan; i doszli aż do Charanu i osiedli tam.  32I były dni Teracha dwieście pięć lat; i umarł Terach w Charanie.  

Parsza 3: Lech Lecho — לך לך

Słowa „Lech Lecho” oznaczają po Hebrajsku wezwanie „wyjdź” lub „pójdź” i stanowią piąte i szóste słowo tej Parszy — trzeciego odczytu tygodniowego w żydowskim rocznym cyklu czytania Tory. Na trzecią Parszę Księgi Rodzaju składają się jej wersy od numeru 12:1 do 17:27. Parsza czytana jest podczas trzeciego Szabatu następującego po święcie Simcha Tora, zwykle w październiku lub listopadzie.

Rozdział 12

1I rzekł Wiekuisty do Abrama: „Wyjdź z ziemi twojej, i z ojczyzny twojej, i z domu ojca twojego, do ziemi, którą ci wskażę.  2A uczynię cię narodem wielkim, i pobłogosławię cię, i wywyższę imię twoje, i będziesz błogosławieństwem.  3I pobłogosławię błogosławiących tobie, a przeklinającego cię, przeklnę, i błogosławić się będą tobą wszystkie plemiona ziemi.”  4I wyszedł Abram, jako polecił mu Wiekuisty, i poszedł z nim Lot. A Abram miał siedmdziesiąt pięć lat, gdy wyszedł z Charanu.  5I wziął Abram Saraj, żonę swoję, i Lota, synowca swojego, i cały dobytek ich, którego się dorobili, i dusze, które nabyli w Charanie; i wyruszyli, by się udać do ziemi Kanaan, i przybyli do ziemi Kanaan.  6I przeszedł Abram kraj ten, aż do miejscowości Szechem, aż do dąbrowy More. A Kanaanejczyk był natenczas w kraju.  7I ukazał się Wiekuisty Abramowi i rzekł: „Potomstwu twojemu oddam ziemię tę”. I zbudował tam ofiarnicę Wiekuistemu, który się mu ukazał.  8I przeniósł się ztamtąd ku wzgórzu, na wschód od Betel, i rozbił namiot swój: Betel od zachodu, a Aj od wschodu; i zbudował tam ofiarnicę Wiekuistemu, i wzywał imienia Wiekuistego.  9I wyruszył Abram, wciąż idąc i koczując, ku południowi.  10Ale nastał głód w kraju, i zstąpił Abram do Micraim, aby pobyć tamże, bo ciężkim był głód w kraju.  11I stało się, gdy już blizkim był przybycia do Micraim, iż rzekł do Saraj żony swojej: „Otóż wiem, że kobietą pięknego wejrzenia jesteś.  12I będzie, gdy ujrzą cię Micryjczycy, powiedzą wtedy; żona to jego,— i zabiją mnie, a ciebie zostawią przy życiu.  13Powiedz że, żeś siostrą moją, aby mi się dobrze działo gwoli tobie, a żyła dusza moja z przyczyny twojej.”  14I stało się, gdy przybył Abram do Micraim, że ujrzeli Micryjczycy kobietę tę, iż piękną była bardzo.  15I ujrzawszy ją, książęta Faraona wysławiali ją przed Faraonem; i wziętą została kobieta ta do domu Faraona.  16Abramowi zaś świadczono dobrze, ze względu na nią, i posiadł owce, i woły, i osły, i sługi, i służebnice, i oślice, i wielbłądy.  17Ale raził Wiekuisty Faraona klęskami wielkiemi, takoż i dom jego, z powodu Saraj, żony Abrama.  18I wezwał Farao Abrama, i rzekł: „Cóżeś mi to uczynił? Czemu nie powiedziałeś mi, że to żona twoja?  19Czemu mówiłeś: siostra to moja, tak że wziąłem ją sobie za żonę? Ale teraz, — oto żona twoja, zabierz ją i idź.”  20I wyznaczył dlań Farao ludzi i przeprowadzili go, i żonę jego, i wszystko co posiadał.  

Rozdział 13

1I wyszedł Abram z Micraim, on i żona jego i wszystko co posiadał, i Lot wraz z nim, ku południowi.  2A Abram bogaty był bardzo w stada, w srebro i złoto.  3I szedł w pochodach swoich od południa, aż do Betel, aż do miejsca, gdzie był namiot jego przedtém, między Betel i między Aj.  4Do miejsca ofiarnicy, którą wystawił tam przedtém, i wzywał tam Abram imienia Wiekuistego.  5A także Lot, który szedł z Abramem, posiadał trzody, i stada, i namioty.  6Ale nie mogła znieść ich ziemia, aby przemieszkiwali razem, gdyż był dobytek ich wielkim, i nie mogli przemieszkiwać razem.  7I wynikł spór między pasterzami stad Abrama, a pasterzami stad Lota. A Kanaanejczyk i Peryzejczyk mieszkali już wówczas w kraju.  8I rzekł Abram do Lota: „Niechajże nie będzie sporu między mną a tobą, i między pasterzami moimi, a pasterzami twoimi; wszakże ludźmi krewnymi jesteśmy.  9Alboż nie cała ziemia przed tobą? Odłączże się odemnie; jeżeli na lewo, to ja na prawo, a jeżeli na prawo, to ja na lewo”.  10I podniósł Lot oczy swoje, i obaczył całą okolicę Jardenu, że cała nawodniona: — zanim spustoszył Bóg Sedom i Amorę, była jako ogród Boży, jako ziemia Micraim, aż po wejście do Coaru.  11I wybrał sobie Lot całą okolicę Jardenu i pociągnął Lot ku Wschodowi; i tak odłączyli się jeden od drugiego.  12Abram osiadł w kraju Kanaan, a Lot osiadł w miastach owej okolicy, i rozbił namioty aż do Sedomu.  13A ludzie Sedomu byli źli i grzeszni wielce przed Wiekuistym.  14I rzekł Wiekuisty do Abrama po odłączeniu się Lota od niego: „Podnieśże oczy twoje, a spojrz z miejsca, na którém się znajdujesz, na północ, i na południe, i na wschód, i na zachód.  15Gdyż całą ziemię, którą widzisz, tobie ją oddam, i rodowi twojemu na wieki.  16I uczynię ród twój jako proch ziemi, tak, że gdyby zdołał kto zliczyć proch ziemi, i ród twój zliczonym będzie.  17Powstań, obejdź kraj wzdłuż i wszerz, gdyż tobie oddam go.”  18I zwinął Abram namioty, i przybył i osiadł w dąbrowach Mamry, co przy Hebronie, i zbudował tam ofiarnicę Wiekuistemu.  

Rozdział 14

1I stało się za czasów Amrafela, króla Szynearu, Arjocha króla Ellasaru, Kedorlaomera, króla Elamu, i Tydala, króla Goimu.  2Że toczyli wojnę z Berą, królem Sedomu, i z Birszą, królem Amory, z Szynabem, królem Admy, i Szemeberem, królem Cebojim i z królem Bela, czyli Coaru.  3Wszyscy ci zebrali się przy dolinie Syddym, czyli morzu solném.  4Dwanaście lat podlegali Kedorlaomerowi; trzynastego zaś roku powstali.  5A czternastego roku nadciągnął Kedorlaomer i królowie, którzy z nim byli, i pobili Refaów w Aszterot-Karnajim, i Zuzów w Ham i Emów na równinie Kirjataim.  6I Chorejczyków w górach ich Seiru, aż do El-Paran, co nad pustynią.  7I zwrócili się, i przybyli do En-Miszpat, czyli Kadesz, i podbili całą dziedzinę Amalekity, a również i Emorejczyka, osiadłego w Chacacon-Tamar.  8I wyszedł król Sedomu, i król Amory, i król Admy, i król Cebojimu, i król Bela, czyli Coaru, i uszykowali się do boju z nimi w dolinie Syddym.  9Z Kedorlaomerem, królem Elamu, i Tydalem, królem Goimu, i Amrafelem, królem Szynearu, i Arjochem, królem Ellasoru, czterech królów z pięcioma.  10A dolina Syddym pełna była dołów smołowcowych; i uciekli królowie Sedomu i Amory, i rzucili się tam; a pozostali w góry uciekli.  11I zabrali cały dobytek Sedomu i Amory, i całą żywność ich, i odeszli.  12I zabrali też Lota i dobytek jego, — synowca Abrama, — i odeszli; a mieszkał on w Sodomie.  13I przybył rozbitek, i doniósł to Abramowi Ibryjczykowi, a ten mieszkał w dąbrowach Mamry Emorejczyka, brata Eszkola i brata Anera, którzy byli sprzymierzonymi Abrama.  14A usłyszawszy Abram, że pojmany brat jego, wyprowadził wyćwiczonych swoich, zrodzonych w domu jego, trzechset ośmnastu, i ścigał aż do Dan.  15I napadł na nich oddziałami w nocy, on i słudzy jego, i pobił ich, i ścigał ich aż do Choby, co na lewo od Damaszku.  16I sprowadził napowrót cały dobytek, a również i Lota, brata swojego i dobytek jego sprowadził napowrót, a także kobiety i lud.  17I wyszedł król Sedomu naprzeciw niemu, gdy wracał po porażeniu Kedorlaomera i królów, którzy z nim byli, do doliny Szawe, czyli doliny królewskiej.  18A Malki-Cedek, król Szalemu, wyniósł chléb i wino; a był on kapłanem Boga Najwyższego.  19I pobłogosławił go, i rzekł: „Błogosławiony Abram Bogu Najwyższemu, dzierżącemu niebo i ziemię;  20I błogosławiony Bóg Najwyższy, który wydał wrogi twoje w moc twoję!” I dał mu dziesięcinę ze wszystkiego.  21I rzekł król Sedomu do Abrama: „Oddaj mi dusze, a dobytek weź sobie.”  22I rzekł Abram do króla Sedomu: „Podnoszę rękę moję do Wiekuistego, Boga Najwyższego, dzierżącego niebo i ziemię,  23Że ani nitki ani rzemyka sandału, — że nic nie wezmę ze wszystkiego co twoje, abyś nie rzekł: jam zbogacił Abrama.  24Nic dla mnie! „Jedynie co spożyli młodzieńcy, i udział mężów, którzy szli ze mną, — Aner, Eszkol i Mamre, — oni niech wezmą udział swój.”  

Rozdział 15

1Po wypadkach tych, doszło słowo Wiekuistego do Abrama w widzeniu, mówiąc: „Nie obawiaj się Abramie, Ja tarczą tobie; nagroda twoja wielką bardzo!”  2I rzekł Abram: „Panie, Wiekuisty, cóż dać mi możesz, kiedy ja schodzę samotnym? Zawiadowcą zaś domu mojego jest Damasceńczyk Eliezer.”  3I rzekł Abram: „Wszak mnie nie dałeś potomka; a tak domownik mój odziedziczy po mnie.”  4Ale oto słowo Wiekuistego doszło go, mówiąc: „Nie odziedziczy po tobie ten, a tylko który wyjdzie z łona twojego, ten odziedziczy po tobie.”  5I wyprowadził go na pole, i rzekł: „Spojrzże ku niebu, a zlicz gwiazdy: czy potrafisz je zliczyć?” I rzekł do niego: „takim będzie ród twój!”  6I zaufał Wiekuistemu, a poczytał mu to za zasługę.  7I rzekł do niego: „Jam Wiekuisty, którym wywiódł cię z Ur-Kasdym, aby oddać ci ziemię tę w dziedzictwo!”  8I rzekł: „Panie, Wiekuisty, po czémże poznam, że odziedziczę ją?”  9I rzekł do niego: „Sprowadź mi jałowicę trzechletnią, i kozę trzechletnią, i barana trzechletniego, i synogarlicę, i gołąbka.”  10I sprowadził mu te wszystkie, i rozciął je w pośrodku, i położył każdą część naprzeciw drugiej; ale ptaków nie rozcinał.  11I spuściły się sępy na martwe ciała, i spłoszył je Abram.  12Słońce zaś miało się ku zajściu, a sen twardy padł na Abrama; aż oto trwoga, ciemność wielka przypadła nań.  13I rzekł do Abrama: „Wiedzieć tobie, że obcym będzie ród twój w ziemi nie swojej, i ujarzmią ich, i ciemiężyć ich będą — czterysta lat.  14Wszakże i naród, któremu służyć będą osądzę; a potem wyjdą z dobytkiem wielkim.  15A ty pójdziesz do ojców twoich w pokoju, pochowan będziesz w sędziwości szczęśliwej.  16A w czwartém pokoleniu powrócą tu; bo nie pełną wina Emorejczyka dotąd.”  17I gdy było słońce zaszło, a pomroka nastała, a oto — ognisko dymiące się i pochodnia płonąca! To On przeszedł między kawały owe.  18Dnia onego zawarł Wiekuisty z Abramem przymierze w słowach: „Rodowi twojemu oddam ziemię tę, od rzeki Micraim, aż do rzeki wielkiej, rzeki Frat.  19Kenejczyka, i Kenizejczyka, i Kadmonejczyka;  20I Chytejczyka, i Peryzejczyka, i Refaów;  21I Emorejczyka, i Kanaanejczyka, i Girgaszytę, i Jebusytę.”  

Rozdział 16

1A Saraj, żona Abrama, nie rodziła mu; miała zaś służebnicę Micrejską, imieniem Hagar.  2I rzekła Saraj do Abrama: „Oto powściągnął mnie Wiekuisty od rodzenia; pójdźże do służebnicy mojej, może zbuduję się od niej.” I usłuchał Abram głosu Saraj.  3I wzięła Saraj, żona Abrama, Hagarę Micrejską, służebnicę swoję, po upływie dziesięciu lat pobytu Abrama na ziemi Kanaanejskiej, i oddała ją Abramowi, mężowi swojemu, za żonę.  4I poszedł do Hagary, i poczęła; ale widząc, że poczęła, lekceważyła panią swą w oczach swoich.  5I rzekła Saraj do Abrama: „Krzywda moja na ciebie! Jam oddała służebnicę moję na łono twoje, a widząc, że poczęła, lekceważona zostałam w oczach jej; niechaj Wiekuisty rozsądzi między mną a tobą.”  6I rzekł Abram do Saraj: „Wszak służebnica twoja w ręku twoim: czyń z nią, co najlepszém w oczach twoich!” I dręczyła ją Saraj, że uciekła przed nią.  7I spotkał ją anioł Wiekuistego u źródła wód w pustyni, u źródła po drodze do Szur.  8I rzekł: „Hagaro, służebnico Saraj! zkąd przychodzisz i dokąd idziesz?” I rzekła: „przed Saraj, panią moją, uciekam.”  9I rzekł do niej anioł Wiekuistego: „Wróć do pani swojej, a ukorz się pod ręce jej.”  10I rzekł do niej anioł Wiekuistego: „wielce rozmnożę potomstwo twoje, że nie będzie zliczoném dla mnóstwa.”  11I rzekł do niej anioł Wiekuistego: „Oto poczęłaś, i zrodzisz syna; i tak nazwij imię jego Iszmael; bo usłyszał Wiekuisty o cierpieniu twojém.  12A będzie on dzikim człowiekiem; ręka jego przeciw wszystkim, a ręka wszystkich przeciw niemu; a przed obliczem wszystkich braci swoich mieszkać będzie.”  13I nazwała imię Wiekuistego, który przemawiał do niej: „Tyś Bóg widzenia”, bo mówiła: „Wszak i tu spoglądałam za Tym, który mnie widział.”  14Przeto nazwano krynicę tę, krynicą Lachajroi. Oto ona między Kadesz a Bared!  15I urodziła Hagar Abramowi syna, i nazwał Abram imię syna swego, którego urodziła Hagar: Iszmael.  16A Abram miał ośmdziesiąt sześć lat, gdy urodziła Hagar Iszmaela Abramowi.  

Rozdział 17

1A gdy miał Abram dziewięćdziesiąt i dziewięć lat, ukazał się Wiekuisty Abramowi, i rzekł do niego: „Jam jest Bóg Wszechpotężny; postępuj przedemną, a bądź nieskazitelny!  2I ustanowię przymierze Moje między Mną a tobą, i rozmnożę cię bardzo a bardzo.”  3I padł Abram na oblicze swoje, a mówił z nim Bóg i rzekł:  4„Ja, oto przymierze Moje z tobą: Będziesz ojcem mnóstwa narodów,  5I nie będzie zwane nadal imię twoje Abram, ale będzie imię twoje: Abraham; gdyż ojcem mnóstwa narodów ustanawiam cię.  6I rozplenię cię bardzo a bardzo; i rozkrzewię cię w narody, a królowie z ciebie wyjdą.  7I utwierdzę przymierze Moje między Mną a tobą, i między potomstwem twojém po tobie, w pokoleniach ich, przymierzem wieczném, abym był ci Bogiem i potomstwu twojemu po tobie.  8I oddam tobie, i potomkom twoim po tobie, ziemię pielgrzymstwa twojego, całą ziemię Kanaan, w posiadanie wieczne, i będę im Bogiem.”  9I rzekł Bóg do Abrahama: „Ty zaś przymierza Mojego przestrzegaj, ty i potomkowie twoi po tobie, w pokoleniach swoich.  10Oto przymierze Moje, którego przestrzegać będziecie między Mną a wami, i potomstwem twojém po tobie: obrzezaną ma być u was wszelka płeć męzka.  11I obrzeżecie ciało napletka waszego, a będzie to znakiem przymierza między Mną a wami.  12A w wieku ośmiu dni obrzezaną ma być u was wszelka płeć męzka, w pokoleniach waszych, urodzony w domu i nabyty za pieniądz z jakiegokolwiek cudzego rodu, który nie jest z potomstwa twojego.  13Obrzezanym ma być urodzony w domu twoim, i nabyty za pieniądz twój; a niechaj będzie przymierze Moje na ciele waszém przymierzem wieczném.  14Nieobrzezany zaś mężczyzna, któryby nie obrzezał ciała napletka swojego, wytępiona ma być dusza ta z ludu swojego, przymierze Moje zerwał.”  15I rzekł Bóg do Abrahama: „Saraj, żony twojej, — nie będziesz zwał imienia jej Saraj, bo Sara imię jej.  16I pobłogosławię ją, a także dam ci z niej syna; i pobłogosławię ją, i rozkrzewię ją w narody, królowie ludów z niéj wyjdą.”  17I padł Abraham na oblicze swoje, a uśmiechnąwszy się pomyślał w sercu swojém: „Czyżby stuletniemu się narodziło, a czyżby Sara dziewięćdziesięcioletnia rodzić miała?”  18I rzekł Abraham do Boga: „Niechby już Iszmael żył przed tobą!”  19I rzekł Bóg: „Ależ Sara, żona twoja, urodzi ci syna, i nazwiesz imię jego Ic’hak; i ustanowię przymierze Moje z nim, przymierzem wieczném, dla potomstwa jego po nim.  20A też względem Iszmaela wysłuchałem cię: Oto pobłogosławiłem go, i rozplenię go, i rozmnożę go bardzo a bardzo; dwunastu książąt spłodzi, i uczynię zeń naród wielki.  21Przymierze zaś Moje utwierdzę z Ic’hakiem, którego urodzi ci Sara, o porze obecnej, w roku następnym.”  22I przestał mówić z nim, i wzniósł się Bóg od Abrahama.  23I wziął Abraham Iszmaela, syna swojego, i wszystkich urodzonych w domu swoim, i wszystkich nabytych za pieniądze swoje, wszystkich płci męzkiej między domownikami Abrahama, i obrzezał ciało napletka ich tegoż samego dnia, jako mówił z nim Bóg.  24A Abraham miał dziewięćdziesiąt i dziewięć lat, gdy obrzezano ciało napletka jego.  25A Iszmael, syn jego miał trzynaście lat, gdy obrzezano ciało napletka jego.  26Tegoż samego dnia obrzezanym został Abraham i Iszmael, syn jego.  27I wszyscy domownicy jego, zrodzeni w domu, i nabyci za pieniądze z pośród cudzoziemców, obrzezani zostali z nim.  

Parsza 4: Wajeroh — וירא

Słowo „Wajeroh” oznacza po Hebrajsku „I ukazał się mu” i jest pierwszym słowem czwartego odczytu tygodniowego w żydowskim rocznym cyklu czytania Tory. Na czwartą Parszę Księgi Rodzaju składają się jej wersy od numeru 18:1 do 22:24. Parsza czytana jest podczas czwartego Szabatu następującego po święcie Simcha Tora, zwykle w październiku lub listopadzie.

Rozdział 18

1I ukazał mu się Wiekuisty w dąbrowie Mamre, gdy siedział u wejścia namiotu, w czasie upału dziennego.  2I podniósł oczy swoje, i spojrzał, a oto trzej mężowie stanęli przed nim; a zobaczywszy ich, pobiegł na ich spotkanie z przed wejścia namiotu, i pokłonił się ku ziemi.  3I rzekł: „Panie! jeżeli też znalazłem łaskę w oczach twoich, nie przejdź że mimo sługi twojego!  4Niechże przyniosą nieco wody, a umyjecie nogi wasze, i odpoczniecie pod drzewem.  5A ja przyniosę kęs chleba, a posilicie serce wasze; potém pójdziecie, — ponieważ już przeszliście mimo sługi waszego.” I rzekli: „Uczyń tak, jakeś powiedział.”  6I pospieszył Abraham do namiotu, do Sary, i rzekł: „uwiń się, trzy miary mąki przedniej! rozczyń je i zrób podpłomyki.”  7I do bydła pobiegł Abraham, i wziąwszy cielę pulchne i wyborowe, dał je pachołkowi, który pospieszył, aby przyrządzić je.  8I wziął śmietanki, i mleka, i ciele, które przyrządził, i postawił przed nimi; a sam stanął przy nich pod drzewem; i jedli.  9I rzekli do niego: „Gdzież Sara żona twoja?” a odpowiedział: „Oto — w namiocie.”  10I rzekł: Wrócę do ciebie około czasu bieżącego, a oto — będzie miała syna Sara żona twoja; a Sara słuchała u wejścia do namiotu, a ono — po za nim.  11Abraham zaś i Sara byli starzy, podeszli w lata, przestała mieć Sara właściwość kobiet.  12I roześmiała się Sara w duszy, mówiąc: „Czyżbym po zwiędnięciu mojém miała doznać rozkoszy? — a pan mój starcem.”  13I rzekł Wiekuisty do Abrahama: „Czemuż to śmiała się Sara mówiąc: czyżbym rzeczywiście rodzić miała, gdy się zestarzałam?  14Alboż jest rzecz niemożliwa u Wiekuistego? W oznaczonej porze wrócę do ciebie, około czasu bieżącego, a mieć będzie Sara syna.”  15I zapierała się Sara, mówiąc: „Nie śmiałam się!” ­ bo się obawiała; on wszakże powiedział: „Nie, bo śmiałaś się!”  16I wstali ztamtąd owi mężowie, i skierowali wzrok ku Sedomowi; a Abraham szedł z nimi, aby odprowadzić ich.  17A Wiekuisty rzekł: „Miałżebym zataić przed Abrahamem, co uczynić chcę?  18Abraham to rozkrzewi się w naród wielki i potężny, a błogosławić się nim będą wszystkie narody ziemi.  19Albowiem umiłowałem go, aby polecił synom swoim, i domowi swojemu po sobie, strzedz drogi Wiekuistego, spełniając cnotę i sprawiedliwość, aby sprowadził Wiekuisty na Abrahama to, co wyrzekł o nim.”  20I rzekł Wiekuisty: „Skarga na Sedom, i Amorę, tak wielką jest, a grzech ich, tak ciężkim bardzo!…  21Zstąpię też i zobaczę; jeżeli według skargi która mnie dochodzi postępują, tedy — zagłada! a jeżeli nie, będę wiedział.”  22I zwrócili się ztamtąd owi mężowie, i poszli do Sedomu. Abraham zaś jeszcze stał przed Wiekuistym.  23I przystąpił Abraham i rzekł: „Alboż także zgładzisz sprawiedliwego wraz z niegodziwym?  24Może jest pięćdziesięciu sprawiedliwych w mieście; czyż także zgładzisz, i nie przepuścisz miejscu dla pięćdziesięciu sprawiedliwych, którzy w niém są?  25Dalekiém to od Ciebie, abyś uczynił rzecz podobną, byś zabił sprawiedliwego wraz z niegodziwym, aby był sprawiedliwy jako niegodziwy; dalekiém to od Ciebie! Czyżby sędzia całej ziemi nie pełnił sprawiedliwości?”  26I rzekł Wiekuisty: „Jeżeli znajdę w Sedomie pięćdziesięciu sprawiedliwych, w samém mieście, przepuszczę całemu miejscu ze względu na nich.”  27I odpowiedział Abraham i rzekł: „Otóż przedsięwziąłem mówić do Pana, choć ja proch i popiół:  28Może niedostanie do pięćdziesięciu sprawiedliwych, pięciu: czyżbyś zgładził dla pięciu całe miasto?” I rzekł: „Nie zgładzę, jeżeli znajdę tam czterdziestu pięciu.”  29I począł dalej mówić do Niego, i rzekł: „Może znajdzie się tam czterdziestu?” I odpowiedział: „Nie uczynię ze względu na czterdziestu.”  30I rzekł: „Niech też nie gniewa Pana, że mówić będę: Może znajdzie się tam trzydziestu.” I rzekł: „Nie uczynię, jeżeli znajdę tam trzydziestu.”  31I rzekł: „Otóż przedsięwziąłem mówić do Pana: Może znajdzie się tam dwudziestu.” I odpowiedział: „Nie zgładzę ze względu na dwudziestu.”  32I rzekł: „Niech też nie gniewa Pana, gdy przemówię raz jeszcze: Może znajdzie się tam dziesięciu.” I rzekł: „Nie zgładzę ze względu na dziesięciu.”  33I poszedł Wiekuisty, przestawszy mówić do Abrahama; Abraham zaś wrócił do miejsca swojego.  

Rozdział 19

1I przybyli dwaj aniołowie do Sedomu wieczorem; a Lot siedział u bramy Sedomu. I spostrzegł Lot, i powstał na spotkanie ich, i pokłonił się obliczem ku ziemi.  2I rzekł: „Otóż proszę panowie moi! wstąpcie też do domu sługi waszego, i przenocujcie, i umyjcie nogi wasze; a wstawszy rano, pójdziecie w drogę waszę.” I odpowiedzieli: „Nie, bo na ulicy przenocujemy.”  3I nastawał na nich usilnie, i zaszli do niego, i przybyli do domu jego; i wyprawił im ucztę, i przaśników napiekł; i jedli.  4Zanim się położyli, — a mieszkańcy miasta, mieszkańcy Sedomu, oblegli dom, od młodzieńca do starca, cały lud zewsząd.  5I zawołali Lota, i rzekli doń: „Gdzież ci ludzie, którzy przybyli do ciebie tej nocy? Wyprowadź ich do nas, abyśmy nawiedzili ich.”  6I podszedł do nich Lot ku wejściu, a drzwi zamknął za sobą.  7I rzekł: „Nie czyńcie też, bracia moi, nic złego.  8Otóż mam dwie córki, które nie poznały męża, wyprowadzę je raczej do was, a czyńcie z niemi co najlepszém w oczach waszych; a tylko mężom tym nie czyńcie nic, ponieważ weszli pod cień dachu mojego.”  9I rzekli: „Ustąp precz!”, i rzekli: „Ten jeden przybył tu gościć, a chce wciąż sądzić! Teraz gorzej postąpim z tobą, niż z nimi!” I naparli na męża, na Lota, i przystąpili, by wyłamać drzwi.  10I wyciągnęli mężowie owi rękę swoję, i sprowadzili Lota do siebie, do domu, a drzwi zamknęli.  11A ludzi, będących u wejścia do domu, porazili ślepotą, od najmniejszego do największego, tak że strudzili się, szukając wejścia.  12I rzekli ci mężowie do Lota: „kogokolwiek jeszcze masz tutaj, — zięciów, i synów twoich, i córki twoje, i wszystkich których masz w mieście, — wyprowadź z tego miejsca.  13