Strona główna » Styl życia » W pantoflach przez Indie. Brunetka w Tamil Nadu

W pantoflach przez Indie. Brunetka w Tamil Nadu

5.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-941757-5-7

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “W pantoflach przez Indie. Brunetka w Tamil Nadu

Agata Włodek po 20 latach pracy w hotelarstwie i turystyce spełnia swoje marzenie zwiedzania świata. O wyprawie do Australii w 2014 roku opowiedziała nam w pierwszej swojej książce Podróż marzeń. Brunetka w Australii. W 2015 roku ścieżki zaprowadziły ją niespodziewanie do Indii Południowo-Wschodnich.

Polecane książki

Chciałabyś wyjechać w podróż marzeń, ale nie wiesz od czego zacząć? Ta książka pomoże ci oswoić strachy i straszki. Dowiesz się jak: • podróżować solo, • dobrze się spakować (i czy 20 dkg robi wielką różnicę), • poradzić sobie w miejscach, w których kwi...
Spośród klasycznych, niemieckich dzieł z obszaru historii wojskowości atlas bitew starożytnych Johannesa Kromayera, stworzony we współpracy z Georgem Veithem jest publikacją wyjątkową. Kolejne tomy, będące zarówno syntezą na temat wojskowości antycznej, poczynając od wojen perskich, a kończąc na...
„Ashley i Księga Ciemności” oraz „Ashley i zemsta Antryda” w jednym miejscu! Dołącz do Akarta i Ashley i przeżyj swoją przygodę. Opowiadanie przygodowe z nutką fantastyki dla dzieci i młodzieży....
Drugi tom cyklu kryminalnego z Awim Awrahamem. Imponujące! Dror Mishani pisze niezwykle oryginalnie, a jego główny bohater, inspektor Awraham, wyróżnia się na tle innych bohaterów powieści kryminalnych. Henning Mankell W każdym śledztwie dochodzi się do takiego momentu, w którym wydaje się, że obraz...
Matt, urodzony sceptyk, nie znosi opowieści o duchach, a to właśnie o jego domu mówią, że jest nawiedzany. Rzeczywiście, w Melody House ostatnio miało miejsce wiele dziwnych wydarzeń, toteż Matt postanawia sprawdzić, kto za tym stoi. Do jego domu przybywa wysłanniczka firmy badającej zjawiska parano...
Od ponad 25 lat książka Pieniądze albo życie należy do obowiązkowych lektur dla każdego, kto pragnie odzyskać możliwość cieszenia się pełnią życia poprzez transformację swoich relacji z pieniędzmi. Setki tysięcy czytelników podążało już drogą wyznaczoną przez przedstawiony w niej program dziewięciu ...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Agata Włodek

Strona redakcyjna

Projekt okładki

Monika Brążkiewicz

Redakcja i korekta

Marzena Bryksa

Copyright © by Agata Włodek, 2016

ISBN 978-83-941757-5-7

Wszelkie prawa zastrzeżone. Rozpowszechnianie i
kopiowanie całości lub części publikacji zabronione bez pisemnej zgody
autora.

Publikacja elektroniczna

Drogiemu Gordonowi
Barkerowi

w podziękowaniu za
możliwość

powstania tej książki!

„Droga”

cóż powiem o drodze

że nieodgadniona

że wije się wspomnieniem

że zmienna i kapryśna

lepka od śluzu ślimaka

kłująca stopy

Tajemnicza daleka

Choć każdemu bliska

Agata Włodek

TIRUVANNAMALAI – W DRODZE NA GÓRĘ ARUNAĆALA ZDJ. AJNA HŁASKO

Tytułem wstępu

Tytułem wstępu

Moja podroż do Indii Południowo-Wschodnich, choć nie
była wcześniej zaplanowana, stała się następną piękną niespodzianką w moim
życiu. Kiedy myślałam o Azji, chciałam najpierw zwiedzić Chiny czy
Mongolię, natomiast Indii w ogóle nie brałam pod uwagę… Obejrzałam może
kilka programów telewizyjnych na ich temat, przeczytałam garść artykułów,
najczęściej negatywnych, straszących przed podróżą do tego kraju. Nigdy
nie wpadałam w zachwyt nad nimi, wręcz przeciwnie, były mi całkowicie
obojętne. Moja wiedza na ich temat była ograniczona…

Miałam właśnie kupować bilet do Australii, kiedy w
„Wegetariańskim Świecie”, zostawionym w moim mieszkaniu przez moją
przyjaciółkę Marzenkę, znalazłam artykuł o Tiruvannamalai w
Południowo-Wschodnich Indiach. Ku mojemu zdumieniu na zdjęciu
rozpoznałam… moją dawną koleżankę AJNĘ. Okazało się, że od dwóch lat
mieszka w tym kraju i dzięki pozostawionemu pod tekstem adresowi e-mail
mogłam się z nią skontaktować. Swego czasu poznałam ją w Krakowie, w
którym wówczas przebywała, a potem nasz kontakt się urwał. Pozostała
fotografia z jej synem, bawiącym się ze mną w ich krakowskim mieszkaniu, i
kopia obrazu, który mi podarowała w wyrazie wdzięczności za okazaną pomoc.

Ależ niespodzianka! Po 11 latach napisałam do niej…
Szybko odpisała, po czym zaproponowała mi przyjazd do Indii w drodze do
Australii… Czemu nie? — pomyślałam. W końcu po wielu latach pracy
zawodowej i życiu, które miałam dokładnie zaplanowane, teraz idę wyłącznie
drogą, jaka jest mi wskazywana przez Opatrzność. Płynę z nurtem życia,
jakie jest mi dane. Zakupiłam zatem bilet do Chennai, omówiłam z Ajną
koszty podróży, w tym jej opłatę jako przewodnika za pokazanie mi w Tamil
Nadu ciekawych miejsc (region Południowo-Wschodnich Indii). Opłata za całą
podróż, wraz z przelotem, okazała się bardzo przystępna, więc przelałam
należność na jej konto, tym samym pozbywając się problemu zakupu waluty
indyjskiej.

Bagaż − im mniejszy, tym lepszy

Rozdział 1

Bagaż — im mniejszy, tym lepszy

Ajna odebrała mnie z lotniska i zaprowadziła do
przechowalni bagażu, w którym na 22 dni pozostawiłam swój australijski
23-kilogramowy bagaż. Na trzytygodniową trasę spakowałam się tylko do
malutkiego plecaka, który na pewno nie ważył więcej niż 5-6 kg. Byłam z
siebie dumna, gdyż po raz pierwszy udało mi się zabrać tak mało, a
jednocześnie miałam absolutną pewność, że niczego mi nie zabraknie i
wszystko mi się przyda w czasie podróży po Indiach. Co ważne, wiedziałam,
że klimat w tym obszarze Indii jest łagodny. Miałam też kilka istotnych
wskazówek od Ajny, co do ciuchów i innych przedmiotów niezbędnych w
podróży!

Bardzo ważny okazał się papier toaletowy, dopóki nie
nauczyłam się podmywać indyjskim zwyczajem. Jedna rolka wystarczyła na 2
tygodnie. Przydały się też chusteczki higieniczne dopóki nie
przyzwyczaiłam się do mokrych rąk. Z rzadka korzystałam z płynu
antybakteryjnego.

Rewelacją okazał się cienki szal, który zawsze nosiłam
przy sobie. Czasami wycierałam w niego po umyciu ręce, zakładałam go w
trakcie upałów na głowę, a kiedy było chłodniej, zarzucałam na ramiona.
Spełnił także nieocenioną rolę w aśramie, gdzie się nim przykrywałam,
dzięki czemu liczne komary i mniej dokuczające muchy nie miały do mnie
dostępu. Na twarz, na szczęście, insekty jakoś nie siadały…

Za niezbędne elementy ubioru uznałam: bieliznę, dwa
podkoszulki z krótkimi rękawami, dwie lekkie, dłuższe bluzki z długimi,
dwie bawełniane tuniki zakupione u Ajny (jest artystką i pięknie maluje,
także na materiale), dwie pary bawełnianych spodni, w tym jedne z dodatkowymi
wewnętrznymi kieszeniami wszytymi przez krawcową. Dalej — legginsy do
kąpieli w morzu (ewentualnie spania w większym gronie), a także dwa szale:
wspomniany wcześniej cienki, bawełniany, ale sporej wielkości, oraz drugi
gruby, duży, a la kaszmir. Na zimne, deszczowe dni zabrałam jedną parę
skarpet, jeden cienki sweterek oraz jedną bawełnianą koszulę nocną z
długim rękawem, a także cienką, ale dobrej jakości kurtkę
przeciwdeszczową, zakupioną niegdyś na kajaki. Ta kurtka, oprócz szali, to
następny podróżniczy hit i nie tylko ze względu na okres monsunów
przypadający na listopad. Służyła mi wielokrotnie wraz z cienką torbą z
IKEA (trafiony prezent od Krystyny z Australii) jako makatka do siedzenia
zarówno w aśramie, jak i tam, gdzie siada się na podłodze, czyli prawie
wszędzie. W Indiach ten zwyczaj przeważa zamiast siedzenia na krzesłach.

NA ULICZCE W TLRUVANNAMALAI ZDJ. AJNA HŁASKO

Miałam ze sobą dwie pary butów — sandały i a la
skórzane pantofle, które stały się moim wielkim odkryciem w tej podróży!
Były tak wygodne, że chodziłam w nich prawie wszędzie, a nie używałam ich
jedynie w czasie deszczu. Kiedyś wdepnęłam w kałużę i się rozkleiły.
Rozwiązanie problemu okazało się bardzo proste. Uliczny szewc, w swoim
malutkim kramiku, skleił mi je za jedyne 40 rupii (około 2,5 złotych). W
czasie podróży po Indiach spostrzegłam, że zamierające w Europie zawody, w
tym w Polsce, wciąż tu istnieją. Rzeczy używa się dłużej, szanuje się je,
naprawia lub po użyciu przerabia, by użyć w jakimś celu ponownie.

Oprócz szewców bez problemu znajdziemy tu krawców. Za
niewielką opłatą dopasują ubranie lub przyszyją rękawki. Damskie tuniki,
co ciekawe, są sprzedawane w wersji „rękawki osobno” i to kobieta
decyduje, czy je doszyje, czy raczej pod tunikę będzie zakładać króciutki
podkoszulek z rękawkami (taki jak pod sari), aby użyć tuniki kilkakrotnie,
zanim ją wypierze. W Indiach jest regułą, że kobiece ramiona i pachy mają
być zakryte, a także nogi z wyjątkiem stóp. Tu zwracam się do kobiet
odwiedzających ten kraj — jeśli chcecie uszanować tutejsze zwyczaje, nie
noście podkoszulek na ramiączkach, krótkich spodenek czy minispódniczek.
Nikt nie wymaga od was, abyście zakładały sari, choć niewątpliwie
wyglądałybyście w nich przepięknie, a rozmaitość barw i wzorów z pewnością
by was urzekła. Założenie podkoszulki lub tuniki z rękawkami oraz luźnych
spodni bądź długiej spódnicy, kiedy przebywa się w tym kraju, uważam za
właściwe i rozsądne. Jeśli nie macie takich strojów, z łatwością zakupicie
tunikę w cenie 180-250 rupii, czyli 10-15 złotych. W sprzedaży są także
rozmaite luźne spodnie i dłuższe, bardzo gustowne tuniki. Zakupiłam taką i
okazała się nad wyraz przydatna, kiedy zrobiło się chłodniej i nic nie
schło w czasie ulewnego, kilkudniowego deszczu. Zmieniałam pod nią tylko
podkoszulki i bluzki.

Co jeszcze miałam w bagażu? Prześcieradło, którym
okrywałam się w miejscach noclegowych, dzięki czemu czułam się komfortowo
bez względu na jakość i czystość leżącej na łóżkach pościeli… Na
marginesie… Warto wiedzieć, gdzie zanocować, aby np. nie oblazły nas
pchły… Ajna wiedziała i to jeden z wielu plusów wynajęcia przewodnika po
egzotycznym kraju. Miałam też własny, zakupiony w Indiach ręcznik (cienki,
przypominający trochę nasze kuchenne ścierki, tyle, że duży), a także
minimalną ilość kosmetyków w małych opakowaniach. Uwaga! Aspiryna,
witamina C, magnez, tabletki przeciwbólowe i na gardło są także niezbędne.
Z węgla na biegunki nigdy nie skorzystałam.

Hinduskie wierzenia

Rozdział 2

Hinduskie wierzenia

Zanim opowiem wam o mojej podróży przez Tamil Nadu,
przedstawię kilka postaci ważnych dla każdego Hindusa będącego wyznawcą
hinduizmu. Pochodzimy z chrześcijańskiego, katolickiego kraju i często nic
o nich nie wiemy lub to, co wiemy, to jedynie zasłyszane stereotypy.
Mieszkańców Indii nazywamy Hindusami, tymczasem nie wszyscy mieszkańcy
Indii, czyli Indusi, Indyjczycy są wyznawcami hinduizmu, choć rzeczywiście
większość nimi pozostaje. Starożytne Indie są kolebką także innych
religii, takich jak: buddyzm, dżinizm. W toku wydarzeń historycznych i
inwazji arabskiej na północy pojawili się islamiści, a później
chrześcijanie. Pierwotną religią regionu (2500-1900 p.n.e.) był animizm,
najpóźniej pojawiło się chrześcijaństwo.

W niezliczonej ilości wszechświatów, stwarzanych przez
stwórcę Mahawisznu, pojawia się pierwsza, śmiertelna, żywa istota BRAHMAN.
Zrodzony z formy virat, kwiatu lotosu, stworzyciel pierwszych żywych
istot, który jako że nie ma materialnego ojca, zwany jest samonarodzonym.
Obdarzony jest mocą konieczną do stwarzania i przedstawiany jako
czterogłowy mężczyzna odziany w skórę z czarnej antylopy, siedzący na kwiecie lotosu. Głowy zdobione hełmami, zwrócone w
czterech kierunkach, widzą wszystko.

ŚWIĄTYNIA W CHIDAMBARAM ZDJ. AGATA WŁODEK

Dociekając, kto go stworzył, zagłębia się w medytację
i dostrzega stwórcę we własnym sercu. Dzięki wiedzy i mocy otrzymanej od
Mahawisznu angażuje się w proces tworzenia. Tworzy trzy, a później
czternaście części świata, a następnie pierwszych czterech mędrców. Po
tym, gdy nie chcieli wypełnić jego polecenia zwiększenia populacji żywych
istot, wpadł w gniew i spomiędzy jego brwi zamanifestował się Rudra —
Śiwa, kolejny z trójcy. Później płodzi dziesięciu synów, a także dwie
istoty: kobietę i mężczyznę, którzy wydają na świat potomstwo.

BRAHMAN jest więc TWÓRCĄ. Tym, który tworzy i
podtrzymuje wszechświat, i to zarówno ten wewnątrz każdej istoty, jak i
ten na zewnątrz. Jego małżonką jest SARASWATI — bogini wiedzy, muzyki,
sztuki, mądrości.

Wszystkie męskie postaci boga w hinduizmie mają
małżonki. Saraswati jest częścią żeńskiej trójcy, TRIDEVI, którą tworzą
wraz z nią Lakszmi i Parwati. Wszystkie trzy formy mają pomóc męskiej
trójcy Brahma — Wisznu — Śiwa w tworzeniu, utrzymaniu i regeneracji
(odtwarzaniu) wszechświata.

WISZNU jest następnym z bogów trójcy hinduistycznej.
Ukazywany jest jako mężczyzna z czterema ramionami, odziany w złotą szatę.
Ma blado-niebieską skórę, podobnie jak jego inkarnacje Rama i Kriszna.
Przedstawiany jest w 24 formach. Uważa się, że zstępuje do świata
materialnego pod postacią awatarów, żeby wspomóc i wyzwolić swoich
wielbicieli. Jest najwyższą istotą obecną wszędzie, która przenika
wszystko. Nie ogranicza go przestrzeń, czas ani substancja. Jest wolny od
kajdan i więzów. To ten, który jest wszędzie, poza przeszłością,
teraźniejszością i przyszłością. Jest tym, który wspiera, podtrzymuje i
rządzi wszechświatem. Jest jego obrońcą. Mieszka w regionach niebiańskich
w przeciwieństwie do bogów, którzy zamieszkują powietrze lub lądy.
Wystarczy mu prosta modlitwa, nie wymaga żadnych ofiar.

Jego atrybutami są: kwiat lotosu, buława, koncha i
dysk. To najwyższy Bóg, ojciec wszystkich istot, w tym samego siebie. Jego
małżonką jest LAKSHMI — bogini szczęścia, bogactwa i piękna, uosabiająca
wszelkie powodzenie, także materialne.

ŚIWA to następny z trzech bóstw Trimurti. Dla swoich
wyznawców jest nieskończony, transcendentny, niezmienny, wiecznie czysty,
doskonały. Ma wiele imion: Mahadeva — Wielki Bóg, Maheśvara — Wielki Pan,
Parameśvara — Najwyższy Pan. Jest przedstawiany jako postać o białej
skórze z czterema ramionami, choć można spotkać jego formy ośmio- i
szesnastoręczne. Na głowie ma charakterystyczny kok z upiętych włosów.
Jego atrybutami są: trzecie oko, wąż Vasuki owinięty wokół szyi,
półksiężyc wpięty we włosy, triśula, czyli broń w kształcie trójzębu, i
obrzędowy bęben damaru. Przejawia się zarówno jako postać życzliwa,
dobroczynna, jak i przerażający niszczyciel. W aspekcie przyjaznym jest
wszechwiedzącym joginem, który wiedzie życie ascetyczne na Górze Kajlas,
lub tym, który jest gospodarzem domu ze swą małżonką PARWATI (Śakti) i
dwojgiem dzieci GANESZĄ i KARTIKEJĄ. W aspekcie groźnym, destrukcyjnym,
przedstawiany jako uosobienie śmierci i przemijalności materialnych rzeczy
to przerażający pogromca demonów. Śiwa jest więc tym, który TRANSFORMUJE i
NISZCZY. Jego małżonka Parwati, w formie gniewnej, przejawia się jako KALI
czy DURGA.

Koniecznie trzeba wspomnieć, że reprezentacją
hinduskiego boga Śiwy jest LINGAM (linga), używany jako przedmiot kultu w
świątyniach. Ma kształt pionowej, zaokrąglonej kolumny. W puranach,
najstarszych tekstach śiwaizmu, został zobrazowany jako Pierwotne
Kosmiczne Jajo. Postrzegany jako symbol energii i potencjału boga Śiwy,
jego nieskończonej natury. Śiwalinga jest kosmicznym filarem, kosmicznym
słupem ognia, przyczyną wszystkich przyczyn, symbolem bezkresnego nieba,
wielką pustką zawierającą cały wszechświat. Często znajduje się w owalnej
oprawie, w kształcie joni, reprezentującej Ziemię i żeńską energię Śakti.
Ziemia jest więc podstawą lingamu — bezkresnego nieba. Zjednoczenie
lingamu i joni reprezentuje „niepodzielną jedność energii męskiej i
żeńskiej, pasywnej i aktywnej przestrzeni czasu, od której pochodzi
wszelkie życie”.

Należy podkreślić, że nigdy w umysłach czcicieli Śiwy
ten symbol, w przeciwieństwie do przekonania niektórych badaczy z innego
kręgu kulturowego, nie jest postrzegany jako falliczny. Jest rozumiany
jako kształt geometryczny, który zawiera cały kosmos. Nie wzbudza żadnych
erotycznych emocji i nigdy nie powinien kojarzyć się z miłością seksualną.

Wyjaśnienie tego znalazłam w artykule na stronie
portalu Vrinda.net.pl:

„Pewnego razu, gdy