Strona główna » Literatura faktu, reportaże, biografie » Życie w pożyciu

Życie w pożyciu

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-64776-54-0

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Życie w pożyciu

Życie w po-życiu

Czym się zajmuje IPM, czyli Instytut Pamięci Małżeńskiej? Czy kobiety dysponują radarem, który wykrywa leni? Dlaczego założenie szlafroka może być wyzwaniem?

Szymon Majewski w zabawny, ale jakże trafny sposób opowiada o współczesnym związku. Pokazuje schematy sytuacji, które mają miejsce w klasycznym związku damsko-męskim; w relacjach kobieta-mężczyzna, co w jego przypadku oznacza: mąż-żona.
To ciepła, ironiczna opowieść o kobiecie. I równie ciepła, autoironiczna opowieść o mężczyźnie.
To lustro, w którym przejrzeć się może każda kobieta, i każdy mężczyzna. Zapis zwyczajnego, a zarazem niezwyczajnego życia we dwoje i inspiracji, jakie czerpać można z małżeńskich problemów i radości.

Testując na znajomych czytających felietony Szymona pisane dla miesięcznika „Zwierciadło” przekonaliśmy się, że niejeden czytelnik pomyśli w trakcie lektury "To historia mojego związku" albo „I ja mam tak w domu na co dzień”.

Nostalgia, prawdziwe uczucia, duża dawka humoru, jednym słowem – energetyczny Szymon Majewski.

Szymon Majewski – dziennikarz, showman, aktor, felietonista.
Porankami bawi słuchaczy Radia Zet w Bułce z Szymkiem.
Na YouTubie ma swój program Szymon Majewski SuperSam. Od czerwca 2013 roku na deskach Och-Teatru występuje w spektaklu One Mąż Show.

Polecane książki

W poszukiwaniu siebie to książka dla kobiet inteligentnych, posiadających duszę i intuicję. Dla zakochanych, ale także chwilowo samotnych. Opowiada o subtelnej miłości, oczekiwaniu na nią, tęsknocie, wyzwoleniu kobiecych zmysłów oraz odkrywaniu uśpionej natury i poznaniu samej siebie. Czytając tę hi...
Przetwarzanie danych osobowych jest od półwiecza przedmiotem regulacji prawnych, zmieniających się w miarę rozwoju społeczeństwa informacyjnego, skupionego na zmniejszaniu niepewności. W kształtowaniu standardów ochrony godności osób, których dane są przetwarzane, Europa jest liderem. Umacniają to u...
Kapitan Declan Frobisher zakochuje się w lady Edwinie Delbraith od pierwszego wejrzenia. Ponieważ Edwina odwzajemnia jego uczucia, szybko stają na ślubnym kobiercu. Zgodnie z wyobrażeniem Declana małżonka powinna prowadzić dom w Londynie, podczas gdy on sam wyruszy na morze, szukając przygody. J...
Ziemia płonie. Rój przemierza kosmos i podbija światy na swojej drodze. Opłakujemy miliony towarzyszy broni, którzy polegli na tysiącach zniszczonych okrętów. Wszyscy zginęli – miliony ojców, matek, sióstr i braci. Już czas, abyśmy zakończyli tę walkę. Pora na nasz ruch. Nie ma zwycięstwa bez ofia...
Altair de Sao – z pochodzenia Aragończyk – przyłącza się do zakonu asasynów (nizarytów), by odnaleźć odpowiedzi na pytania, których zadanie sobie zabiło już wiele osób. „Ci, których wierzenia są ukryte” zostali wplątani w potężną machinę intrygi, kłamstw, mistyfikacji oraz zbrodni. Skąd mieć nadal p...
Poradnik do gry Dark Souls zawiera pełny opis przejścia wszystkich lokacji, walk i wyzwań. Pomoże wybrnąć z trudnych sytuacji, odkryć sekretne przejścia i poradzić sobie z trudnymi przeciwnikami. Z jego pomocą ukończenie Dark Souls będzie przyjemniejsze.Dark Souls - poradnik do gry zawiera poszukiwa...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Szymon Majewski

Redakcja: MelanżKorekty: MelanżOkładka i projekt graficzny: PAWEŁ PANCZAKIEWICZ Skład: MARIA KOWALEWSKAZdjęcia: RAFAŁ MASŁOWMakijaż i fryzury: MAGDALENA GONTARCZUKStylizacja: MARCIN BRYLSKIRedaktor prowadzący: MAGDALENA CHORĘBAŁADyrektor produkcji: ROBERT JEŻEWSKI© Copyright by Wydawnictwo Zwierciadło Sp. z o.o., Warszawa, 2015
Text © copyright by Szymon Majewski, 2015Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kopiowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw autorskich.ISBN 978-83-64776-54-0Wydawnictwo Zwierciadło Sp. z o.o.
ul. Karowa 31a, 00-324 Warszawa
tel. (22) 312 37 12
Dział handlowy:handlowy@grupazwierciadlo.plKonwersja:eLitera s.c.

Książkę tę dedykuję trzem miłościom mego życia. Mojej żonie Madzi, a także dzieciom – Zosi i Antkowi.

Mąż i Tata – Szymon

Tu Szymon. Cieszę się bardzo, że stałaś/­stałeś się posiadaczką/­posiadaczem refleksyjno-wesołego zbioru moich felietonów Życie w pożyciu.

Piszę w nich o moim najistotniejszym doświadczeniu, jakim jest moje małżeństwo. Jesteśmy z Magdą dwadzieścia dwa lata. To dużo, ale mi marzy się rekord: pięćdziesiąt, a może nawet sześćdziesiąt lat. Tak, chciałbym dostać medal w tej długodystansowej konkurencji. Małżeństwo mnie zaciekawia, zadziwia, codziennie daje mi kilka tematów do analizy. Dlaczego raz żona myśli tak, a raz tak, co kryje się za jej miną, spojrzeniem, gestem? Interesuje mnie to tak bardzo, że chciałbym kiedyś wybrać się na wakacje do jej głowy, zwiedzić jej szare komórki, poleżeć tam, posiedzieć, pogrzebać w szufladach.

Bez mojej żony Magdy nie byłoby tych felietonów i tej książki. Każda z kartek to jedno lub dwa „zdziwienia“ na temat towarzyszki mego życia.

Myślę, że wiele par odnajdzie się w tych felietonach. Oczywiście Wasze związki są pewnie inne, inaczej układają się siły i napięcia, jednak wiele „zdziwień“ Was też pewnie dotyczy.

To książka o miłości i o tym, że czasami zamiast się ciskać lepiej się uśmiechnąć. To także zbiór sposobów i instrukcji jak spuszczać powietrze z pęczniejącego czasami nadmiernie balona o nazwie „Małżeństwo“.

Poza tym czasami warto spuścić parę z… Pary!

Sensem wspólnego bycia jest według NIEJ wspólne przeżywanie. Co robić, kiedy jesteś z nią na imprezie, co do której, powiedzmy, masz chłodny bądź obojętny stosunek, by nie narazić się na zarzut braku zaangażowania? Jak nie wyjść na mruka, a jednocześnie przetrwać do końca? Czyli jak nie BYĆ na imprezie, na której jest się obecnym?

Oto parę rad starego wilka imprezowego. Po pierwsze, dobrze zlustruj teren, zeskanuj go i wybierz tzw. wyspy, gniazda oraz zamki. Już wyjaśniam. Impreza rządzi się tymi samymi prawami co kierdel owiec bądź łysienie plackowate. Ludzie jak owce lubią się gromadzić. Na każdej imprezie jest paru królów towarzystwa – baranów przewodników, przodowników na froncie plotki. Są to zwykle ludzie, którzy albo mówią ciekawie, albo ciekawe, co powiedzą. Wokół nich zwykle tworzą się grupki wyznawców, dając tym samym wolną od ludzi powierzchnię mieszkaniową. Te puste przestrzenie to tak zwane wyspy. Ważne z twojego punktu widzenia miejsce strategiczne. Archipelagi wysp wolne od masy ludzkiej połączone są kanałami, którymi będziesz się poruszał.

Gniazdo to miejsce na uboczu, wolne od ludzkiej masy imprezowej, pozostające jednak na widoku. Krzesło bądź kanapa. To miejsce chwilowego relaksu. Tu, gdy ONA cię dojrzy przycupniętego z koniecznym uśmiechem na twarzy i nerwowością w nogach, będziesz wyglądał na strudzonego bankietowicza. Jesteś widoczny, więc uczestniczysz. Mistrzowie w dobrym gnieździe mogą nawet przysnąć. Jednak pełen komfort odosobnienia daje ci zamek. Komfort zamku zależy od domu, w którym jesteś. Tak więc – w zależności od statusu zapraszającego – może być to toaleta, łazienka, a nawet garderoba. Najlepsza jest generalnie toaleta, gdyż z chodzenia do niej nikt cię nie będzie rozliczał. W zamku możesz ochłonąć i naładować baterie. W toaletach znajdziesz wszystko, czego dusza zapragnie, azyl i gazety kolorowe. Tam fizjologia styka się z filozofią. Tu możesz czuć się pustelnikiem, delektować się ciszą i dalekim gwarem bankietu, który chwilowo cię nie dotyczy.

Miłośnicy zasad feng shui puszczają sobie dodatkowo wodę z kranu. Pamiętaj jednak, żebyś nie przesadził. W zamku możesz przebywać do dziesięciu minut. Potem radzę zrobić rundę, czyli tak zwany mordoprzegląd. Chodzi o to, byś nie przepadł i zaistniał ludziom w pamięci, a zwłaszcza żeby ONA nie miała poczucia, że byłeś, a jakby cię nie było. Tu wiedza ekspercka radzi rodzaj przebieżki zwanej też truchtingiem. Chodzi o to, aby nie zatrzymując się przy żadnej z grup, wykonać rundę łączącą wyspy i gniazda. Krok musi być stanowczy, jednak nie nerwowy, do tego twarz winna mieć wyraz człowieka zadowolonego, który wie, gdzie i po co idzie. Wyobraź sobie, że dostałeś polecenie udania się po białe wino i jesteś tą misją na tyle zaprzątnięty, że nie zauważasz rudej Kaśki z marketingu, Kazka z agencji reklamowej i pianisty geja z Otwocka. Tym zamaszystym przemarszem pokazałeś, że: A. Jesteś. B. Wszyscy cię widzieli. C. Dobrze się bawisz. W rzeczywistości jednak tylko punkt B jest zgodny z prawdą. Nic to, skoro ONA widzi cię o siłach, z błyskiem w oku, w pełni, jak mniema, imprezowego szału. Wielcy spece tej strategii wprowadzają do truchtingu rodzaj pląsu, jaki w dobie „You Can Dance” możemy uznać za taniec. Ta opcja wymaga, niestety, wysiłku, czego jednak wolelibyśmy uniknąć.

Morał: Baw się tym, że zabawa cię nie bawi.

Co robić, kiedy jesteś z nią na imprezie, co do której, powiedzmy, masz chłodny bądź obojętny stosunek, by nie narazić się na zarzut braku zaangażowania? Jak nie wyjść na mruka, a jednocześnie przetrwać do końca? Czyli jak nie BYĆ na imprezie, na której jest się obecnym?

Jednym z bardziej trudnych do pojęcia procesów jest proces wyjścia z imprezy. Zdawałoby się, że w każdym miejscu zaopatrzonym w drzwi powinno to być proste. Nic bardziej mylnego. Bóg, wymyślając kobietę, wyposażył ją w specyficzne poczucie czasu. Ma ONA dziwny rodzaj zegara, który nazwałbym zegarem równoległym. Zegar, który wbrew zasadom czasami staje. I zdarza się to z reguły na imprezach, imieninach, kolacjach itp. Choć znasz tę przypadłość, zawsze jesteś zaskoczony. Przebiega to z reguły tak samo: impreza traci już swój impet, tematy wracają jak bumerang, wiesz już, gdzie można kupić TĘ torebkę i co stoi za rozpadem związku Moniki i Wojtka. Ziewasz, nęci cię wizja poduszki i kołderki. Zaraz będziesz musiał podjąć trud opuszczenia przyjęcia, zapoczątkować manewr wyjścia – trudny i złożony jak zawsze. Trudniejszy niż wyprowadzenie Żydów z Egiptu i ucieczka z Dunkierki.

W końcu nadchodzi ten moment. Dajesz sygnał do wyjścia, twoja twarz przybiera wyraz zbolały, mówisz, że jesteś śpiący, że pies, kot, rybki. ONA wzdycha, mówi, że tak jest zawsze, że z tobą nie można nigdzie wyjść, że chce się bawić. Zamawiasz taksówkę na 11.45 pod Kilińskim [pan z szablą i w czapce]. To za 15 minut. Sukces jest blisko. Czas mija, patrzysz w JEJ stronę, wygląda, że wszystko dzieje się planowo. Torebka w zasięgu, płaszcz też, worek tematów się wyczerpał, dziewczyny dawno ustaliły, że Monika i Wojtek już do siebie nie wrócą. Że Roman chodzi w trzeszczących sandałach, że Andrzejowi pocą się ręce, a Hanna jest beznadziejna. Taksówka czeka, ty i Kiliński też. Wszystko gotowe, widzisz, że i ONE szykują się do wyjścia, trwają manewry okołociuchowe, płaszcze, torebki, szminki, komórki, szale, swetry i półswetry, i kominy. Ty już przy drzwiach, ONA tuż za tobą, ty już z ręką na klamce, czujesz wiatr od Wisły, wychodzisz, tak, zapach wolności!

Z radości chcesz JEJ wynagrodzić ten trud i w ciemno wykonujesz gest objęcia i trafiasz w próżnię, zagarniasz i przytulasz ciemną warszawską noc. JEJ nie ma. Jak to, przecież była obok ciebie! Rozglądasz się, nie wierzysz w to, co się stało, przecież miałeś JĄ w zasięgu ręki. Jak to, czarna dziura na Starym Mieście? Wracasz, otwierasz drzwi i nie wierzysz własnym oczom. Jakbyś zatoczył jakieś kółko w czasoprzestrzeni i trafił z powrotem na początek imprezy.

Oto ONA i inne ONE w cyklonie plotek! Jakby najadła się duracellów. Jak po zastrzyku adrenaliny. Oto wszystkie długo oczekiwane i NAJWAŻNIEJSZE tematy dopadły je tuż przy wyjściu. Właśnie teraz, o pierwszej w nocy, kiedy czeka taksówka. Wiesz, że to potrwa. TEGO się bałeś i TO się stało. Głód plotki powrócił. Języki mielą informacje jak koła młyńskie. Myślisz, że to powinno być objęte jakimś podatkiem obrotowym. Analizujesz nawet, jak na tym zarobić. Ile to energii, gdyby je podłączyć szeregowo, oświetliłyby stolicę. Bezradny w mroku bezsilnym głosem wołasz: „Kochanie… Kotku”. Ten krzyk nie ma adresata. Adresat wyjechał, odleciał. Tylko upadek meteoru, kometa mogą wybić JĄ z rytmu. Możesz liczyć jedynie na wyczerpanie tematu. Tej lawiny nie zatrzymasz. W końcu kapitulujesz, poddajesz się, przysiadasz na ławeczce i bawisz się komórką. Wiesz, że w drodze czeka cię jeszcze odczytanie tak zwanych stenogramów z imprezy. Plotki muszą się uleżeć, użyźnić. ONA nie zaśnie, jak tego sobie nie ułoży w głowie, nie posegreguje, nie przetrawi.

Morał: Przed wyjściem upewnij się, czy wszystko wziąłeś.

Oto ONA i inne ONE w cyklonie plotek! Jakby najadła się duracellów. Jak po zastrzyku adrenaliny. Oto wszystkie długo oczekiwane i NAJWAŻNIEJSZE tematy dopadły je tuż przy wyjściu. Właśnie teraz, o pierwszej w nocy, kiedy czeka taksówka. Wiesz, że to potrwa. TEGO się bałeś i TO się stało. Głód plotki powrócił.

Pytasz: „Co to?”. A ona wtedy mówi: „Oj, wiesz, nie całuj mnie tu, bo dopiero co wtarłam krem hialuronowy do cery hiperalergicznej. „A tu, tu mogę?” – pytasz wzniecony, pokazując szyję. „Oj, nie, bo tam mam krem dwulipidowy ściągający potrójnie”.

Tak! Słodkie pocałunki dyszących kochanków przeminęły wraz ze Stefcią Rudecką. Współczesne karesy pachną Petrochemią Płock i gazem łupkowym. Całujemy się, kolego, z tablicą Mendelejewa. Od naszych żon i kochanek oddziela nas hialuronowy teflon. Wróżba pani Porzeczko się spełniła. Moja chemiczka krzyczała: „Majeeeewski, przed chemią nie uciekniesz, będziesz musiał ją zaliczyć”.

I tak oto zaliczam ją w małżeńskiej sypialni. Wolnych miejsc do całowania coraz mniej. Zostały już tylko paznokcie i włosy. Ale i te dziewicze wyspy wkrótce zagospodarują koncerny. Nie zdziwi mnie, gdy zobaczę wkrótce na półkach mgłę bionawilżającą paznokieć na bazie ślimaka świętojańskiego lub krem 3D przeciw suchym końcówkom z nutką jagód GOJI!

A może postępująca petrochemizacja życia intymnego ma swoje dobre strony. Jakie? To proste, to nic, że twoja kochanka już nie smakuje jak dawniej, ale możesz oczekiwać, że po tak częstym kontakcie z powyższymi substancjami twoje usta nie będą miały rozstępów i nie pojawi się na nich pomarańczowa skórka. Będą cudownie ściągnięte kremem ściągającym i bosko zretinolowane. Dumne i bohaterskie, będą cię wyprzedzały w drodze na salony i do pracy. Takie sceny będą na porządku dziennym:

Szef: „Jak mądrze mówisz, chłopcze mój, o jaka mądrość płynie z twych ust, gdy tak pięknie prawisz o oszczędności i cięciu kosztów w dziale Hjuman Resorses”.

Ty: „Zaprawdę, mówię mądrze, gdyż usta me całowały oczy mojej białogłowy hojnie pociągnięte kremem inteligentnym, o panie dajrektor”.

Albo szef: „Hej chłopcze, czemu liżesz moje zasromane czoło? Wszak pracownicy zwykli mi lizać inną część ciała?”.

Ty: „Liżę twe zmarszczone czoło, by je ukoić ustami memi, które wczoraj spijały nektar przeciw zmarszczkom z lic mej małżonki”.

Lub prościej, szef: „Zamknij się!”.

Ty: „Tak”. (Udało się wypełnić ten rozkaz tak sprawnie, gdyż żona dopiero co nabyła krem zamykający naczynka do cery suchej).

Ocierając się o dobrze wykremowaną żonę, możemy poprawić swoją urodę na