Strona główna » Poezja i dramat » Jesienią najtrudniej iść środkiem dnia

Jesienią najtrudniej iść środkiem dnia

4.00 / 5.00
  • ISBN:
  • 978-83-7386-849-6

Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).

Kilka słów o książce pt. “Jesienią najtrudniej iść środkiem dnia

Bardzo interesująca poetycka osobowość. Wydaje się, że mamy do czynienia z poetyką tradycyjną, uporządkowaną, umieszczoną w jakimś historycznym – i estetycznym – kontekście, ale wkrótce okazuje się, że co jakiś czas wyłaniają się tu rzeczy nieobliczalne, jakby autorka chciała zaskoczyć samą siebie w podróży ku Słowu.
Bardzo ciekawa dykcja. Na pozór, jak się rzekło, tradycyjna, a przecież związana z bezpośrednim przeżyciem, które poetka ujawnia gdzieniegdzie z wielką ekspresją, innym razem ledwie napomknieniem; czy nie na tym właśnie polega poetycka gospodarka uczuciowym tworzywem? I żadnego fałszu, czego czytający mógłby się czasem obawiać. - Krzysztof Karasek

Wiersze Agnieszki Herman urzekają nastrojem, po kobiecemu uwodzą i odurzają, zapraszają czytelnika w podróż. Zresztą czytelnik czuje się wciągnięty w ten nadrealny świat schyłku jesieni. W długą, niełatwą podróż do źródeł samotności. Jednak jest to piękna wędrówka, przez malarskie pejzaże, jesienne melancholie, fascynacje mistyką i pięknem, czyli w krainę poezji. - Zdzisław Antolski

Polecane książki

Chloe długo pracowała, by stać się niezależną. W pewnym momencie uświadamia sobie, że czas pomyśleć o życiu osobistym. Wraca do rodzinnego miasta, gdzie czeka na nią Ian, jej narzeczony. Jednak Ian traktuje ją z rezerwa. A ona spotyka arystokratę Dariusa Maynarda, w którym kochała się prz...
Jak wynika z badań, w ciągu następnych czterech lat oczekiwania klientów będą impulsem do inwestowania w technologie IT oraz funkcje operacyjne w magazynach, a firmy produkcyjne i logistyczne będą stopniowo dostosowywały się do bezpośrednich dostaw do konsumentów. Dzięki tej publikacji dowiesz się, ...
Teksas na początku XX wieku. Jego mieszkańcy wciąż podróżują konno, telefonu prawie nie znają, ale oto nadciąga wielka rewolucja przemysłowa, powstaną ogromne fortuny, trzeba będzie walczyć o przyszłość, a prawość zostanie poddana próbie. Jedni poniosą klęskę, inni staną się potężni na podobieństwo ...
Książka dotyczy specyfiki życia zawodowego freelancerów („wolnych strzelców”) - profesjonalistów, którzy z różnych względów decydują się na rozpoczęcie kariery na własną rękę, poza strukturami przedsiębiorstwa. Autor, opierając się na badaniach, jakie prowadził wśród „wolnych strzelców” różnych bran...
Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze. Skończyła trzydzieści lat, jest filologiem klasycznym, ale pracuje w księgowości, oszczędzając każdego pensa. Nosi niezniszczalny bezrękawnik, ma stały harmonogram posiłków i niechętnie rozmawia z kolegami z pracy. Uwielbia zakupy w Tesco i swoją je...
  Pan Przypadek i cykliści to już ósmy tom popularnej serii komedii kryminalnych o przygodach błyskotliwego detektywa Jacka Przypadka. W tej części rozwiązuje on sprawy, które kręcą się wokół dwóch kółek. W zagadce Mistrz kierownicy już nie ucieka stara się odnaleźć mordercę, który zakradł się do sn...

Poniżej prezentujemy fragment książki autorstwa Agnieszka Hermann

agnieszka herman

jesienią

najtrudniej

iść środkiem dnia

wydawnictwo Nowy Świat

© Copyright by Agnieszka Herman, 2015

© Copyright by Wydawnictwo Nowy Świat, 2015

Projekt okładki i ilustracje:

Studio graficzne Ra

Zdjęcie na okładce: Fotolia.com

Posłowie: Zdzisław Antolski

druk ISBN 978-83-7386-570-9

ebook ISBN 978-83-7386-849-6

Wydanie I Warszawa 2015

Wydawnictwo Nowy Świat

ul. Kopernika 30, 00-336 Warszawa

tel. 22 826 25 43, faks 22 826 25 47

internet: www.nowy-swiat.plblog: blog.nowy-swiat.plksięgrania: www.poczytajka.pl

Podróż

Wyruszam w długą podróż. Do ciepłych krajów.

Tu krople wciąż spływają po grzbietach dachów.

Wiatry w szczelinach wyją. Obłęd narasta.

Jestem we mgle pogrążona. Jak większość świata.

We mgle, w której nocami lęgną się demony.

Wciąż za bardzo pamiętam twój głos, zapach i dotyk,

żeby tutaj pozostać. Żebrząc modlitwy układam,

czas na ratunek wzywam choć wiem, że mnie zniszczy.

Cierpliwie jak morfina.

Od nowa

Jesień jak zakazana miłość.

W szeleszczących liściach

więcej nadziei niż pożegnań.

Jeszcze tak daleko nie wędrowałam

żeby odnaleźć siebie.

Klepsydrę można odwrócić

i patrzeć jak ziarenka piasku

przesypują się od nowa.

Jesień. Milanówek: Starodęby

Nie przyzwyczajała nas do siebie,

nie nadchodziła pomrukując z oddali.

Jednej nocy otuliła nas mroźnym oddechem,

który zerwał wszystkie liście z drzew,

a z żywych wyssał nadzieję.

Dęby jak szamani wznoszą do nieba splątane gałęzie.

Modlą się o łagodną śmierć dla świata.

W górze

W wierszu o tobie i o mnie muszą latać ptaki.

Wznoszenie opadanie na ciepłych falach oddechów.

W mroku rzeźbisz pieszczotą jasne ciało kochanki.

Czy w podarowanym nam od losu czasie możemy śnić

o tym samym? Lecimy nad miastem.

Ziemia pachnie inaczej niż wszystko dotychczas.

W dole neony życia pulsują jak jazz Tomasza Stańki

Tramwaje iskrzą, zgrzytają na zakrętach Czasu.

Nie wierzę w Przeznaczenie to raczej Przypadek.

Albo coś jeszcze innego, czego nie rozumiem.

Rozświetlasz mnie od środka i palców płomienie

gasisz na moim brzuchu. Boże widzisz i nie grzmisz?

Boże stworzeń kruchych. Istot marnych i głupich.

Obejdź się z nami łagodnie. Kochamy. Żyjemy.

List z Jastarni do Van Gogha

Port w Jastarni jest mały.

Z jednej strony statki i zapach nieświeżych ryb,

z drugiej połatane kutry rybackie – dziecięce łódki

niebieskie jak niebo i żółte jak piasek w słoneczne dni.

Na każdym miniaturowa kabina najwyżej na jedną osobę.

Na drewnianych tabliczkach zaklęcie „Bóg z nami”

– ile sztormów pozwoliło przetrwać?

Pokochałbyś to miejsce panie Van Gogh

choć z rodzinnej północy uciekłeś na południe do Francji.

To Holandia, do której dodano kolor – mówiłeś

patrząc na winnice na stokach, gaje oliwne

i przejrzyste niebo.

W Jastarni jest jasno. Światło i woda

Między Zatoką a otwartym morzem,

można przejść nawet w dziesięć minut.

Mógłbyś malować rybaków o surowych ruchach

i ich dzieci z niepokojąco białymi włosami.

Mógłbyś malować mewy – krzykliwe towarzyszki ludzi

albo języki słońca na Zatoce.

Po jakimś czasie wpisałbyś się

ze swoimi sztalugami w krajobraz portowy

jak teraz ja z twoimi Listami do brata.

Starajmy się polubić nasz los

taki jaki jest – pisałeś do Theo

w połowie pastor, w połowie artysta.

Grudy ziemi, żółta trawa, miękkie zboże,

drzewa migdałowca oblepione różem kwiatów,

mięsiste słoneczniki, cyprysy, ascetyczne wnętrza pokoi,

listonosze, szewcy, urodziwe Artezjanki.

Kawą, absyntem i szaleństwem uzyskałeś odpowiednie żółcie.

W miejscowych burdelach znieczulałeś smutek

nierozważnie wydając niewielką pensję od brata.

Chciałeś wierzyć, że choroby czasem leczą.

Wiedziałeś, że samotność zabija?

Ofelia

Nie zdążyła. Nie dobiegła. Próbowała.

Jeszcze się żarzą czerwone punkty tylnich świateł.

Ciemny dworzec. Obce miasto. Cudze życie.

W torbie kanapki. W kieszeni bilet – druga klasa.

Wokół pustka. Róg ulicy – jej niepokój.