Więcej gazu, Kameraden
- Wydawca:
- WAB
- Kategoria:
- Obyczajowe i romanse
- Język:
- polski
- ISBN:
- 978-83-7747-428-0
- Rok wydania:
- 2012
- Słowa kluczowe:
- chłopi
- czasów
- epoki
- fragment
- jakiegokolwiek
- kameraden
- odbijały
- postęp
- wiary
- więcej
- zarobku
- mobi
- kindle
- azw3
- epub
Jeżeli nie widzisz powyżej porównywarki cenowej, oznacza to, że nie posiadamy informacji gdzie można zakupić tę publikację. Znalazłeś błąd w serwisie? Skontaktuj się z nami i przekaż swoje uwagi (zakładka kontakt).
Kilka słów o książce pt. “Więcej gazu, Kameraden”
Przedstawiciel IBM negocjuje warunki umowy na system ewidencyjny dla obozu w Auschwitz. Cieśla odkrywa oszustwa w kosztorysie szubienicy. Pijani chłopi kłócą się o dobytek z żydowskich domów. Zwłoki z pociągu jadącego do obozu śmierci zostają użyte jako paliwo dla parowozu. „Więcej gazu, Kameraden” to proza wpisująca się w nurt wyznaczony przez takie książki, jak „Sąsiedzi” czy „Strach” Jana Tomasza Grossa. Zagładę oglądamy tu oczami jej szeregowych uczestników, zwykle oprawców, beneficjentów i biernych świadków. Życie egzekwuje swoje prawa nawet w obliczu Apokalipsy, bohaterami Piwowarskiego kierują ambicja, zawiść i banalna głupota, ale także miłość i troska o bliskich. Apokryfy Piwowarskiego wyrastają z przeczucia niepełności wiedzy, jaką posiadamy o Zagładzie. Sięgając do świadectw z epoki i własnej wyobraźni, autor tworzy obraz codziennej ludzkiej krzątaniny. Obraz ten, pozbawiony jakiegokolwiek komentarza, wydaje się zaskakująco swojski. Raz jest smutny, raz wesoły. Ktoś nas irytuje, komuś gotowi jesteśmy współczuć. Jak w życiu...
Przyjąłem, że powinienem opisać Zagładę z zewnątrz. Uznałem za właściwe i dopuszczalne przyjąć punkt widzenia tych, którzy stali po drugiej stronie, a był to punkt, z którego pojmowało się uśmiercanie Żydów jako obowiązek, wyznanie wiary, ideał, biurokrację, wskazanie nauki, postęp cywilizacyjny, okazję do zarobku, wreszcie rzecz naturalną i powszednią.
Krystian Piwowarski
Stypka i Rataj wlekli w kopnym śniegu po dwa, a jeśli mniejsze, to i po cztery ciała do parowozu. Z początku próbowali miotać je w pojedynkę do tendra, ale tender był wysoko, a oni w dole, po pas w czerwonym śniegu, i nawet lekkie dziewczynki z mysimi ogonkami odbijały się od czarnej, tłustej blachy i spadały im na karki. Kapral się niecierpliwił, konwojenci robili uwagi.
(fragment)
Z recenzji Homo Polonicusa:
„Homo Polonicus” zawiera być może największą krytykę szlachty w polskiej literaturze od czasów Stanisława Brzozowskiego, który w Legendzie Młodej Polski pisał o zdziecinniałych szlachcicach, żyjących w izolacji od Europy na „tłustym połciu ziemi". [...] Gdyby Mikołaj Gogol jakimś trafem urodził się i tworzył w XIX-wiecznej Polsce, zapewne tak wyglądałyby polskie „Martwe dusze”.
Roman Pawłowski, „Gazeta Wyborcza"